Monthly Archives: lipiec 2016
NA SKRAJU NOCY – Paweł Jaszczuk
Paweł Jaszczuk urodził się w 1954 r. w Ostródzie, jednak od lat losy swoje związał z Olsztynem. Jest absolwentem Politechniki Gdańskiej. W roku 1992 rozpoczął pracę w Miejskim Zarządzie Dróg, Mostów i Zieleni w Olsztynie. W roku 1998 został zastępcą dyrektora MZDMiZ, a od lutego 2001 r. pełni funkcję dyrektora tej instytucji. Członek Związku Literatów Polskich. Zadebiutował w 1983 r. na łamach miesięcznika „Warmia i Mazury” szkicem literackim pt.: Próba uchwycenia przedmiotu. Swoją prozę publikował ponadto w: „Wiadomości Kulturalnych”, „Kamenie”, „Tak i Nie”, „Morzu i Ziemi”, „Odgłosach”, „Autografie”, „Naszej Wsi”, „Głosie Młodych”, „Dzienniku Pojezierza” i „Literackiej Polsce”. Jego powieści i opowiadania były czytane w odcinkach w Radiu Olsztyn, a w 1989 r. w II Programie Polskiego Radia zrealizowano słuchowisko Prywatka. W roku 2005 otrzymał, podczas II Festiwalu Kryminału w Krakowie, prestiżową nagrodę Wielkiego Kalibru dla najlepszej polskiej książki kryminalnej lub sensacyjnej wydanej w 2004 roku – za powieść Foresta Umbra.
Wydawnictwo Szara Godzina rok 2015
stron 251
Na skraju nocy to thriller psychologiczny, którego fabuła umieszczona jest w starym domu, na peryferiach jednego z polskich miasteczek.
Joanna jest młodą dziewczyną po dość dramatycznych przejściach. W poszukiwaniu pracy wynajmuje pokój u starszej pani. Ponieważ widoki na pracę są chwilowo bardzo małe, w zamian za mieszkanie podejmuje się opieki nad staruszką, która z racji wieku i po przebytej chorobie, obecnie jest w dość kiepskiej kondycji zdrowotnej. Dziewczyna uciekając od bolesnych wspomnień z przeszłości i ukrywając bolesny sekret nie spodziewa się, że dom w którym postanowiła się zatrzymać na jakiś czas, kryje tych sekretów o wiele więcej. Mieszkańców kamienicy łączy jakaś dawna tajemnica związana z zaginięciem dziewczynki i szokującym morderstwem dokonanym na mężu pani Blanki, u której Joanna wynajmuje pokój. Czy dziewczynie uda się odnaleźć spokój w tym nietypowym domu? Czy wyjaśnią się sekrety skrywane skrzętnie przez dziwnych mieszkańców? I kim jest osoba odwiedzająca prawie każdej nocy właścicielkę wynajmowanego mieszkania?
Taki rąbek tajemnicy może pozwoli komuś na zainteresowanie się tą książką. Przyznam szczerze, że nie przepadam za tego typu fabułami, w których tak właściwie przez cały czas nie wiadomo o co chodzi. Niby czytelnik w pewnych momentach powinien się bać, ale… zamiast strachu czuje znudzenie.
Nie miałam okazji czytać jeszcze żadnej z książek tego autora i po przeczytaniu tej muszę się bardzo zastanowić, czy chcę jeszcze poznać inne jego utwory literackie. Ta książka wydała mi się trochę dziwna, nie dlatego, że nie przepadam za thrillerami ale dlatego, że w pewnym momencie trochę się w niej pogubiłam. Tajemnica domu, zaciekawiła mnie, ale przedstawienie tej całej skrzętnie skrywanej przeszłości dotyczącej niejednego mieszkańca chyba okazała się dla mnie niezrozumiała.
Chociaż…, muszę przyznać, że postacie występujące w tej powieści: Joanna, pani Blanka Ptasznik, jej córka czy dość ekscentryczna Wiktoria, zostały przedstawione dość wyraziście, ale pozostałe osoby wydały mi się takie… mdłe, nijakie i nierealne.
Książka zaczyna się bardzo interesująco, wręcz wciągającą w fabułę, ale z czasem dochodzi do fragmentów, których równie dobrze mogłoby nie być, które nic ciekawego nie wnoszą do fabuły, a wręcz powodują pewien chaos. Czytając tę powieść cały czas miałam wrażenie mroczności, tak jakbym oglądała jakiś stary film, tak stary, że nie wszystkie obrazy były wyraźnie widoczne. Tak, ta książka to jest bardzo mroczny thriller, nie da się ukryć, ale czegoś mi w niej brakowało. Niby pomysł na fabułę ciekawy, ale chyba wena autora trochę spasowała, bo dobry thriller trzyma czytelnika w kleszczach strachu, napięciu, ciekawości co dalej, tu mi tego niestety zabrakło. Wydaje mi się, że na tak znanego autora, który ma na swoim koncie prestiżowe nagrody, ta powieść mnie nie powaliła na kolana. Wszystko było niby. Niby ciekawa fabuła, a gdzieś tam odbiegająca od sensacyjnej treści, niby ciekawi bohaterowie a nie potrafili wzbudzić we mnie żadnych emocji, niby ciekawe miejsce a jednak takie nijakie. A do tego trochę mało interesujące dialogi.
Cóż, wiem, że książka cieszy się sporym zainteresowaniem i ma wielu zwolenników, ja niestety do nich nie dołączę. Może przy kolejnej książce tego pisarza przekonam się, że jednak jego nazwisko reprezentuje dobrą literaturę. Nie zaprzeczam, że nigdy więcej nie sięgnę po książkę pana Jaszczuka, często jest tak, że jedna pozycja nie zachwyci a inne wręcz przeciwnie.
Patrząc na ciekawą moim zdaniem i mroczną okładkę, spodziewałam się czegoś mocniejszego, czegoś co nie pozwoli mi w nocy zasnąć. Mam jednak nadzieję, że to, jak odebrałam tę książkę jest tylko moim prywatnym odczuciem i nikt nie będzie się nim sugerował do tego stopnia, że skreśli tę powieść z tych, które mógłby przeczytać. Dlatego polecam ją szczególnie miłośnikom powieści psychologicznych z nutką horroru, odrobiną thrillera czy obyczajowości. Nie jest to książka z tych „lekka, łatwa i przyjemna” ale… myślę, że znajdzie swoich zwolenników. W tej pełnej tajemnic i dramatyzmu powieści z pewnością znajdzie się ktoś to uzna, że to lektura właśnie dla niego.
Powieść trafiła w moje ręce dzięki hojności sponsorów i wymianie książkowej na czwartym spotkaniu miłośników książek w Sopocie: „A może nad morze z książką”.
Dziękuję wydawnictwu Szara Godzina za możliwość przeczytania tej powieści i zachęcam do niej tych, którzy lubią taki gatunek.
GDZIE JESTEŚ, LENO? – Joanna Opiat-Bojarska
Joanna Opiat-Bojarska pochodzi z Poznania. Z wykształcenia jest ekonomistką, jest absolwentką Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2011, groteskową i autobiograficzną powieścią „Kto wyłączy mój mózg”. Powieść ta jest dokumentem opisującym jej walkę z paraliżem ciała i chorobą autoimmunologiczną, która zakończyła się wygraną pisarki. Obecnie jest poczytną autorką kryminałów a na swoim koncie ma powieści z serią książek z dziennikarką śledczą Anną Rogozińską „Słodkich snów Anno” (2014), „Zaufaj mi Anno” (2015), serią książek z psycholog Aleksandrą Wilk „Gra pozorów” (2016), czy serią policyjną z podinspektorem Burzą-Burzyńskim i Młodym.
Wydawnictwo Replika rok 2016
stron 322
Gdzie jesteś Leno?, to pierwszy kryminał z serii o Burzyńskim i Majewskim. Ich pierwsze wspólne śledztwo, które umiejscowione jest w Poznaniu.
Lena jest młodą dziewczyną, zwyczajną jak tysiące innych. Jest studentką anglistyki mieszkającą wspólnie z przyjaciółką i innymi studentami. Pochodzi z zamożnej rodziny i jest pełną optymizmu młodą osobą. Któregoś dnia wybiera się z przyjaciółmi do popularnego klubu nocnego z którego wychodzi około godz. 2 w nocy, sama i… ślad po niej znika. Zrozpaczona matka porusza niebo i ziemię, a właściwie to cały komisariat aby policja pomogła jej w odnalezieniu córki. Śledztwo przypada w udziale podkomisarzowi Przemysławowi Burzyńskiemu i (protegowanemu wysoko postawionego policjanta) Michałowi Majewskiemu, zwanego Młodym. Co stało się z młodą dziewczyną? Czy uda się policyjnym partnerom rozwiązać zagadkę zniknięcia? Co odkryją w trakcie prowadzonego śledztwa? Wiadomo, że tego nie zdradzę, ale mam nadzieję, że zachęcę do sięgnięcia po tę lekturę.
Powieść ta jest pierwszą powieścią tej autorki, która wpadła w moje ręce, ale mam nadzieję, że nie ostatnią. Coraz częściej przekonuję się o tym, że mamy sporo bardzo dobrych pisarek kryminałów. Wprawdzie trafiały mi się już powieści dotyczące zaginięć osób, ale myślę że ta i kolejne są potrzebne społeczeństwu chociażby dlatego, aby poznać wiele przyczyn zaginięć przypadkowych ludzi. Czytając tę powieść przypomniała mi się głośna trójmiejska sprawa, zaginięcia Iwony Wieczorek, również młodej, radosnej dziewczyny, która tak jak Lena opuściła w nocy, sama klub nocny (w Sopocie) i… przepadła jak kamień w wodę.
Przyznam, że spojrzenie na taką tragedię od strony policyjnej, daje czytelnikowi sporą wiedzę i chociaż śledztwo opisane w tej książce było trudne, graniczące z wyścigiem czasu to autorka postarała się aby powieść wciągnęła czytelnika i zrobiła to bardzo skutecznie. Narastające napięcie mogło wywołać zmienne emocje towarzyszące odkrywaniu kolejnych tropów. Odrobina humoru nie wpłynęła jednak na skupienie się na wątku głównym, tym poważnym śledztwie, w trakcie którego na jaw zaczęły wychodzić sprawy, pozornie nie mające związku z zaginięciem dziewczyny.
Ciekawym dodatkiem do kryminalnej fabuły jest wątek poruszający prywatne życie jednego z policjantów. Mężczyzny, który nie potrafi rozgraniczyć życia prywatnego od pracy. Pracoholika, stawiającego na piedestale obowiązki zawodowe i niszczącego relacje z rodziną. To słuszne wtrącenie takiego wątku, ponieważ myślę, że wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, jak często bezgranicznie oddając się pracy, poświęcają swoje rodziny, swoje prywatne szczęście.
W tej powieści w zaskakujący sposób ukazane zostały różne kierunki w jakie brnęło śledztwo, kolejni podejrzani, kolejne intrygi, kolejne dowody, a wszystko wciąż bardzo skomplikowane.
Trzeba przyznać, że autorka w ciekawy sposób przedstawia osobowości bohaterów, prawie każda z występujących osób jest „wyrazista”, nie ma tak zwanych ludzi „nijakich”, to z pewnością dodaje fabule urozmaicenia, tak jak wyjątkowo ciekawie przeprowadzone dialogi. Nie przepadam za brutalnością słowa w powieściach, ale tutaj nawet przekleństwa współgrały z pozostałymi słowami i nie raziły tak jak w niektórych książkach.
Nie mogę jednak pogodzić się z zakończeniem. Niby w ostatnim rozdziale czytelnik dowiaduje się, co spotkało tytułową bohaterkę, ale… śledztwo jak dla mnie nie zostało zamknięte, błędne ukazanie zakończenia dochodzenia, policjanci nie doszli do tego co stało się z zaginioną. Coś mi tu nie współgrało. No cóż, ale taki zapewne był zamysł autorki, żeby pozostawić jakieś niedomówienia.
Muszę jeszcze dodać słowo o okładce, bo każdy wie, że lubię dopasowywać treść do okładki. Jak dla mnie już sama okładka zachęca do sięgnięcia po tę książkę. Ciekawa, tajemnicza i zachęcająca. Lubię takie książki, które kiedy biorę do ręki to wiem, że chcę przeczytać. Chociaż… przyznam szczerze, wcześniejsza wersja okładki (chyba z roku 2013) bardziej do mnie przemawia. (Kto ciekaw może sprawdzić na stronie wydawnictwa)
Myślę, że z przyjemnością sięgnę po inne powieści tej pisarki. Polecam tę lekturę nie tylko miłośnikom kryminałów, chociaż jest to kryminał w pełnym tego słowa znaczeniu. Interesujące śledztwo, odrobina psychologii, szczypta tajemnicy i wciągający wątek zaginięcia a do tego ciekawy „spacer” po jednym z naszych najpiękniejszych miast – Poznaniu. Autorka porusza w swojej powieści zarówno współczesne problemy zwykłych ludzi, jak również narastający problem handlu żywym towarem i pornografią. Wielu czytelników znajdzie w tej powieści coś dla siebie. Ta historia mogła zdarzyć się w każdej rodzinie, w każdym mieście.
Jeżeli mój wpis nie przekonał do sięgnięcia po tę książkę, to proponuję zobaczyć trailer zapowiadający powieść. Obrazy mówią same za siebie.
Dziękuję Wydawnictwu Replika za możliwość przeczytania tej książki. Jak przystało na kryminał wyjątkowo wciągająca i poruszająca różne tematy. Czy można chcieć czegoś więcej dla porządnego relaksu?
KOBIETY Z ULICY GRODZKIEJ. HANKA – Lucyna Olejniczak
Lucyna Olejniczak urodziła się i mieszka w Krakowie. Pracowała jako laborantka medyczna, była pracownikiem katedry Farmakologii UJ. Jako pisarka zadebiutowała już na emeryturze, jej pierwsza książka powstała w roku 2007. Dużo podróżuje, lubi poznawać nowych ludzi, i łatwo się zaprzyjaźnia. Jest autorką takich książek jak: „Wypadek na ulicy Starowiślnej”, „Opiekunka, czyli Ameryka widziana z fotela” i „Dagerotyp. Tajemnicy Chopina”. Ma też na swoim koncie udział w antologii kryminalnej „Zatrute Pióra” oraz współpracę z „Lodołamaczem”, dla którego pisała cykl felietonów o Nowej Hucie. W roku 2014 na Festiwalu Literatury Kobiecej Pióra i Pazura w Siedlcach „Opiekunka…” otrzymała Nagrodę fundacji Age of Reading za książkę przedstawiająca problem wykluczenia.
Wydawnictwo Prószyński i S-ka rok 2015
stron 343
Kobiety z ulicy Grockiej. Hanka to pierwsza część sagi o krakowskich kobietach, dramatyczna powieść psychologiczna, której fabuła zaczyna się w roku 1890.
W domu Franciszka Bernata, jednego z bogatych krakowskich aptekarzy przychodzą na świat bękarty, dzieci gospodarza, jednak nikt nie wie jaki los ich spotyka, ponieważ zaraz po urodzeniu znikają. To znaczy wszyscy wiedzą, gdzie te dzieciątka trafiają, ale jest to tajemnica poliszynela. Niestety Klementyna -żona aptekarza, nie ma tyle szczęścia, co młode służące, które zaspokajają chuć jej męża i każda kolejna ciąża kończy się dla niej albo poronieniem, albo śmiercią noworodka. Jednej nocy na świat przychodzą dwie dziewczynki, których ojcem jest aptekarz. Jedna z nich rodzi się w łożu żony gospodarza, a druga w piwnicznym barłogu. Niestety sytuacja lubi się powtarzać i dziecko pani aptekarzowej wkrótce po narodzinach umiera, dziecko młodej służącej cieszy się życiem, jednak jego matka, po długim i ciężkim porodzie sama żegna się z życiem. Akuszerka odbierająca te i wszystkie inne porody w domu aptekarza postanawia w tajemnicy zamienić dziewczynki ratując tym samym życie dziecku, i ku uciesze żony Franciszka, córeczka służącej wychowywana jest jako jej własna. Hanka, młoda dziewczyna, która tak jak wiele innych wykorzystana została przez gospodarza, zanim wyda ostatnie tchnienie przeklina swojego pracodawcę i wszystkich jego potomków. Biedna dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z tego, że klątwa sięgnie także jej córki. Czy uda się komuś przerwać złą passę życia? Przez ile pokoleń będzie ona towarzyszyła potomkom Franciszka Bernata?
Przyznam szczerze, że książka bardzo mną wstrząsnęła i po przeczytaniu długo zastanawiałam się co o niej napisać. Ponieważ chciałabym zachęcić potencjalnych czytelników do sięgnięcia po tę lekturę, w końcu się zmobilizowałam.
Jest to opowieść o pięknym, magicznym Krakowie, w którym za murami często pozornej, fałszywej normalności, mają miejsce wielkie tragedie. To opowieść o bardzo trudnych relacjach rodzinnych, o ofiarach niespełnionych marzeń i bólu towarzyszącym na każdym kroku. Ale jest to również opowieść o sile i determinacji kobiety, która mimo upokorzeń, cierpień i rozpaczy walczy nie tylko o siebie, ale przede wszystkim o młodsze rodzeństwo i o własne marzenia.
Ta lektura to zlepek różnych typów powieści, które ze sobą cudownie współgrają. Możemy znaleźć w niej wątek dramatyczny, wątek psychologiczny, kryminalny a także romans. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest łatwo napisać taką powieść, tej autorce się udało. Składam ukłon w jej stronę.
Tej książki nie da się czytać długo, wciągająca historia działa jak magnes, trzyma w napięciu, wywołuje sprzeczne emocje, ale przede wszystkim uczy tolerancji. Wiktoria, nieślubne dziecko aptekarza, mimo toksycznej miłości, jaką otrzymywała od ojca, w ostatnich chwilach jego życia wciąż przy nim trwa, chroni go przed światem, opiekuje się nim, dba o niego. Mogłaby nie robić nic, zemścić się za wszystkie krzywdy jakich doznała ona, jej matki (biologiczna i ta, która ją wychowała) i jej młodszy brat, ale empatyczne podejście do życia nie pozwala jej na to. W tej bohaterce jest tyle pokładów dobra, współczucia i zrozumienia dla innych, że nie można jej za to nie pokochać.
Myślę, że chociaż książkę czyta się szybko, lekko i płynnie, dzięki stylowi jakim pisze autorka, nie mogę tej powieści zakwalifikować do łatwych. Nie ukrywam, że w trakcie czytania miałam cały czas w pogotowiu chusteczkę, którą użyłam wielokrotnie. Ta historia wzrusza, ale i budzi negatywne emocje, z powodu roli, jaką odegrał w niej brutalny, oschły w uczuciach aptekarz. Cieszę się, że na mojej półce czeka już kolejny tom tej sagi.
Przedstawione w niej postacie są bardzo wyraziście opisane, zarówno ich wyglądy zewnętrzne jak i charaktery czy zachowania, momentami miałam wrażenie, że nie czytam a oglądam jakiś stary film. Lubię, kiedy potrafię tak dokładnie „zobaczyć” bohaterów o których czytam.
Polecam tę powieść każdemu, bo myślę, że zadowoli gusty wielu czytelników ze względu na narrację, ciekawe dialogi i niesamowitą fabułę, w której króluje tajemnica, szczególny dramatyzm postaci i pełne emocji odczucia. Proponuję zabrać się za czytanie w przededniu wolnych dni, ponieważ nie gwarantuję, że będzie możliwe odłożenie książki w trakcie czytania. Ta wciągająca historia mogła zdarzyć się wszędzie, a dodatkowo umieszczona w XIX wieku pozwoliła mi na zagłębienie się w losy bohaterek tak mocno, że po skończeniu jej, długo nie mogłam przestać myśleć o jej bohaterach: Hance, Wiktorii, Stefanku, pani Kasperkowej czy Klementynie.
Polecam również inną książkę tej autorki, którą przeczytałam dość dawno temu. Muszę przyznać się, że na półce „do przeczytania” czekają u mnie jeszcze trzy powieści tej wspaniałej pisarki. Mam nadzieję, że wkrótce znajdę czas na przeczytanie ich. A tymczasem czekam na kolejne części sagi Kobiet z ulicy Grockiej.
LITERAT – Agnieszka Pruska
Agnieszka Pruska gościła już na moim blogu kilkakrotnie, raz przy okazji spotkania autorskiego, następnie, kiedy dzieliłam się moją opinią po przeczytaniu jej książki „Hobbysta”. Przypomnę tylko, że pochodzi z Wrocławia, ale mieszka obecnie w Gdańsku. Więcej na temat tej pisarki znajdziecie we wcześniejszych moich wpisach, do których serdecznie zapraszam.
Wydawnictwo Oficynka rok 2013
stron 329
Literat to powieść z gatunku kryminału policyjnego, którego fabuła umiejscowiona została w Gdańsku w czasach nam współczesnych.
Przypadkowy biegacz, wczesnym rankiem gdzieś między Sopotem a Gdańskiem, zauważa w wykopie siedzącą postać. Zbliżywszy się do niej z przerażeniem stwierdza, że zobaczył mumię. Przeprowadzenie śledztwa przypada ekipie komisarza Barnaby Uszkiera. Niestety brak jakichkolwiek śladów, świadków itp. doprowadza do tego, że dochodzenie na pewnym etapie zatrzymuje się i dalej ani rusz. Niedługo po tym zdarzeniu dochodzi do odkrycia kolejnych zwłok, a następnie kolejnych… Każda zbrodnia jest inna, ale każda równie makabryczna. Czy w grę wchodzi seryjny zabójca? Kto i dlaczego pozbawia życia niewinnych ludzi? Jaki udział w tym wszystkim mają bezdomni i dlaczego komisarz Uszkier zwraca się z prośbą o pomoc do swojej ciotki? Z pewnością na te pytania odpowiedź znajdzie ten, kto zdecyduje się sięgnąć po tę powieść.
Książka jest debiutem autorki. Muszę przyznać, że do debiutów polskich autorów podchodzę dość sceptycznie, ponieważ kilka głośno zapowiadanych książek trochę mnie rozczarowało. Sięgnęłam po tę lekturę, ponieważ wcześniej miałam okazję przeczytać jedną z innych powieści tej autorki, która mile mnie zaskoczyła, uznałam zatem, że warto przeczytać więcej.
Ten kryminał jest dość specyficzny. Przez długi czas policja nie może poradzić sobie z kilkoma sprawami i tak właściwie nie ma punktu zaczepienia. Czytając książkę, w pewnym momencie pomyślałam, że będzie to chyba pierwszy kryminał, który nie doczeka się spektakularnego końca. Na szczęście myliłam się. W momencie kiedy ktoś doszedł do wniosku, że te wszystkie zbrodnie mogą być ze sobą powiązane, śledztwo ruszyło.
Muszę przyznać, że znając już niektórych bohaterów z wcześniejszej powieści, szybko zintegrowałam się z nimi. Autorka ma wyjątkową zdolność do przedstawiania różnych typów osobowości ludzi i jak na debiut, to myślę, że spisała się całkiem dobrze. Wyraziste postacie, bez względu na to czy pozytywne czy negatywne, są z pewnością interesującym dodatkiem do fabuły.
Sporo ciekawie skonstruowanych dialogów jest dużym plusem, ponieważ czyta się tak, jakby uczestniczyło się w rozmowie. Wszak wiadomo, że jak są interesujące i wątki i spostrzeżenia i dialogi, to książkę czyta się migiem.
Brakowało mi jednak w tej wersji powieści podziału treści na rozdziały. Lubię kiedy one są, ponieważ wtedy mam wymówkę „jeszcze jeden rozdział i idę spać”. Nie mogę powiedzieć, że treść jest jednym ciągiem, bo nie jest; podzielona jest na części, które płynnie się ze sobą łączą. Każda część zaczyna się czymś w rodzaju przemyślenia mordercy i planów co do kolejnej zbrodni. Być może, kierując się tytułem są to zapiski mordercy, coś w rodzaju dziennika, który spisuje on dla utwierdzenia się w tym co ma zamiar zrobić. Takie trochę literackie przemyślenia, które analizują wszystkie za i przeciw w planowaniu zbrodni.
Większość fabuły umiejscowiona jest w budynku komisariatu, dlatego czytelnik ma wrażenie, że czynnie uczestniczy w prowadzonym śledztwie.
Ciekawostką wplecioną w fabułę jest kilkukrotne wspomnienie gier RPG. Przyznam szczerze, że pierwszy raz spotkałam się z tą nazwą kiedy brałam udział w spotkaniu autorskim z Agnieszką Pruską, ale po przeczytaniu tej powieści nie mogłam się powstrzymać przed pobuszowaniem w sieci i bliższym zapoznaniem się z zasadami tych gier. No cóż, całe życie człowiek się uczy.
Chciałabym jeszcze nawiązać do okładki. Jak wiadomo, część osób przy zakupie książki kieruje się albo nazwiskiem autora albo okładką. Wiem, że ta książka została wydana w dwóch wersjach, ja czytałam tę pierwszą i muszę przyznać, że gdybym trafiła w księgarni na tę okładkę, to kupiłabym ze względu na jej tajemniczość. Myślę, że nie bez znaczenia jest również przyciągający krótki opis, który już podziałał na mnie jak magnes. Nowa wersja okładki jest być może ciekawsza, bardziej przyciągająca oko, ale czy to jest ważne jak bardzo książka jest skierowana dla oczu? Chyba ważniejsze jest to, co kryje się za okładką, a kiedy zna się już cokolwiek z dorobku autora, to okładka nie jest w tym najważniejsza. Jeśli chodzi o mnie, to bardziej przemawia jednak do mnie pierwsza wersja, jak dla mnie jest bardziej… kryminalna.
Powieść w nowej okładce
Zachęcam do obejrzenia krótkiego filmiku, który jest zwiastunem książki. Jeżeli moja opinia nie przekonała do sięgnięcia po tę powieść, to może ten trailer kogoś przekona.
Ze swojej strony bardzo polecam ten kryminał, który potrafi podnieść poziom adrenaliny i chociaż początkowo wydaje się, że mamy do czynienia z klęską policyjnych śledztw, to po przekroczeniu połowy powieści nie można się już oderwać od fabuły. Cieszę się, że wśród naszych pisarzy są równie dobrzy autorzy jak skandynawscy i za jakiś czas będziemy z pewnością przodującym krajem w powieściach kryminalnych. Skonstruowanie ciekawej zbrodni, czy wciągającego śledztwa to duża zdolność w pisaniu powieści kryminalnych. Czekam na kolejną książkę Agnieszki Pruskiej.
Polecam również inną powieść tej autorki i mam nadzieję, że wkrótce będę miała okazję przeczytać kolejną.
Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej książki. Lekka, łatwa i przyjemna, a do tego jak przystało na kryminał wyjątkowo wciągająca. Czy można chcieć czegoś więcej dla porządnego relaksu?
Dobry kryminał = Oficynka
WSZYSTKIE GRZECHY NIEBOSZCZYKA – Iwona Mejza
Iwona Mejza urodziła się w 1965 roku i jest mieszkanką Oświęcimia. Jest zagorzałą czytelniczką kryminałów i wielbicielką książek Joanny Chmielewskiej i Edmunda Niziurskiego. Od wielu lat pisze opowiadania kryminalne publikowane w prasie, a w wolnym czasie fotografuje i zajmuje się ogrodem. Czyta i kolekcjonuje powieści kryminalne z całego świata. Związana jest z Klubem Miłośników Powieści Milicyjnej Mord. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 książką „Wszystkie grzechy nieboszczyka”.
Wydawnictwo Oficynka rok 2012
stron 276
Wszystkie grzechy nieboszczyka to komedia kryminalna, której fabuła rozgrywa się współcześnie.
Bożena Kryspin kasjerka w firmie ubezpieczeniowej Bezpieczna Przyszłość przychodząc do pracy po weekendzie znajduje pod swoim biurkiem ciało mężczyzny. Zdezorientowana i wystraszona tym odkryciem nie wie kogo najpierw zawiadomić, policję czy pracowników. Decyduje się jednak na to drugie. Denatem okazuje się zupełnie niewygodny dla wszystkich nowo zatrudniony pracownik firmy. Nikt nie wie, co może wyjść na jaw w czasie śledztwa, ale prawie każdy się czegoś boi, ponieważ prawie wszyscy mają jakieś ciemne interesy na sumieniu. Bożenka nie zamierza dopuścić do zlikwidowania swojego miejsca pracy i z zapałem zabiera się za pomaganie w dochodzeniu komisarzowi Kazimierzowi Jodle. Czy uda im się znaleźć nie tylko sprawcę okrutnego mordu, ale i wykryć grzeszki pozostałych pracowników? Czym zawinił człowiek znaleziony pod biurkiem kasjerki, że musiał pożegnać się z życiem? Warto sięgnąć do książki i znaleźć w niej odpowiedzi na te pytania.
Od razu na początku muszę napisać, że ta powieść to lektura z tych „lekka, łatwa i przyjemna”. Styl, jakim pisze autorka jest prosty i lekki, dlatego czyta się szybko i z dużą dawką przyjemności. Wpleciony humor nie pozwala na nudę w trakcie czytania, chociaż temat raczej poważny, bo trup a w zasadzie trupy i zbrodnie to przecież nie są tematy lekkie. Drobiazgowo opisane jednak śledztwo, nie należy to tych zgoła ciężkich i mrocznych, wręcz przeciwnie, przeplatane lekką ironią płynnie wkomponowane jest w fabułę.
Firma przedstawiona w powieści jest fikcyjna, ale kto nam da gwarancję, że takie firmy nie istnieją. Myślę, że każdy z nas miał kiedyś do czynienia z agentem ubezpieczeniowym czy z samą firmą ubezpieczeniową i może wyciągnąć własne wnioski.
Ciekawie moim zdaniem przedstawione osobowości bohaterów są dopełnieniem całości, bohaterów łatwo i szybko można polubić co nie świadczy o tym, że kibicowałam wszystkim, a prawie każdy miał jakiś motyw podobne jak w powieści Joanny Chmielewskiej „Wszyscy jesteśmy podejrzani”. Muszę przyznać, że książka trochę przypomina mi tamtą powieść i moim zdaniem uwielbienie dla tamtej pisarki w jakiś sposób odbiło się w pisaniu tejże autorki. Ale styl i dowcip Iwony Mejzy jest jednak trochę odmienny od stylu Chmielewskiej. Myślę, że to dobrze, możemy liczyć na to, że autorka nie będzie wzorowała się na powieściach Chmielewskiej, ale stworzy własną markę powieści.
Akcja tej lektury rozgrywa się w zamkniętej grupie osób, które niby znają się na wylot, a jednak każda z nich ma gdzieś tam głęboko ukrytą jakąś tajemnice. Niestety jak to często bywa są to tajemnice poliszynela.
Fabuła książki przyciąga uwagę od pierwszych stron i z każdym kolejnym rozdziałem (jeżeli podzieloną na krótkie części treść, można określić podzieloną na rozdziały) zainteresowanie rośnie Przyznam, że zakończenie powieści było dla mnie sporym zaskoczeniem, w trakcie czytania znalazłam sobie ewentualnych winnych, ale… to chyba tylko dobrze świadczy o autorze jeżeli potrafi czytelnika zaskoczyć.
Podsumowując: uważam, że jest to idealna lektura nie tylko na urlop. Humor opisanych sytuacji w połączeniu z lekkimi opisami osób, i nie tyle ironiczne co dosłownie dowcipne budowanie napięcia rzutującego na nastój czytania, to z pewnością plusy tej lektury.
Spoglądając na prostą, aczkolwiek wyraziście przedstawioną okładkę można się domyślać, że nie trafiliśmy na ciężki, mroczny kryminał w stylu skandynawskim, ale na lekką i przyjemną opowieść sensacyjną, która nie pozwoli nam się nudzić. A dodając do tego fragment umieszczony pod zdjęciem nie ma czytelnik już żadnych wątpliwości co do tego, co znajdzie w środku.
Jak na debiut w powieści kryminalnej, to myślę, że jest on całkiem udany i oby tylko więcej. Lubię takie powieści z dreszczykiem i humorem, to cudowny sposób na odstresowanie się po ciężkim tygodniu pracy.
Myślę, że jeżeli ktoś lubi kryminały właśnie z taką nutką humoru, to śmiało może sięgnąć po tę powieść. Lekka, łatwa i przyjemna z pewnością pochłonie czytelnika na cały weekend. Bo tego, że nie można się oderwać od powieści, i umieszczonych w niej zwrotów akcji czy kolejnych wątków, chyba nie muszę dodawać.
Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej książki. Lekka, łatwa i przyjemna, a do tego bardzo wciągająca. Czy można chcieć czegoś więcej dla porządnego relaksu?
Dobry kryminał = Oficynka