Daily Archives: 18 stycznia, 2014
CISZA POD SERCEM – Monika Orłowska
Książka przywędrowała do mnie dzięki akcji na FB – OBIEG ZAMKNIĘTY (grupa – Czytamy Polskich Autorów), gdzie czytelnicy przekazują sobie książki, dzieląc się własnymi spostrzeżeniami. Każdemu, kto ma konto na Facebooku polecam tę akcję 🙂
Monika Orłowska urodziła się w Krakowie w drugiej połowie XX wieku, lecz tak naprawdę zaczęła żyć w pierwszej dekadzie kolejnego.
Jest anglistką, ale kocha też – z mniejszą lub większą wzajemnością – inne języki obce.
Od zawsze „siedzi w książkach”. Jedne czyta, drugie pisze, a ostatnio także redaguje, recenzuje i tłumaczy. Jest autorką takich książek jak: „Adam i Ewy”, „Kłamstwa i kłamstewka”, „Cisza pod sercem”.
Wydawnictwo Replika rok 2011
stron 442
Cisza pod sercem to powieść obyczajowa, składająca się z kilku wątków, które jednak łączy jeden wspólny wątek – utrata dziecka.
Cztery kobiety, mieszkające w różnych częściach kraju (i nie tylko) spotykają się na forum internetowym, którego początkowym tematem jest bolesna utrata dziecka nienarodzonego. Zwierzając się sobie i wypłakując wzajemne smutki, kobiety coraz bardziej zbliżają się do siebie. W pewnym momencie to miejsce przestaje być dla nich miejscem rozdrapywania bolesnej rany po poronieniu, a staje się „kawiarenką”, w której zawsze można spotkać przyjaciółkę. Wirtualna znajomość zamienia się w coś głębszego niż tylko „wyrzucanie z siebie żalów”. Kobiety zaczynają dzielić się między sobą nie tylko tym co smutne i bolesne, ale również tym co radosne i szczęśliwe, doradzają sobie i cieszą się sukcesami innych.
Anna, Dominika, Mariola i Ewa są jak cztery pory roku, każda jest inna i każda dość specyficzna.
Fabuła życia poszczególnych pań, opisywana w książce przeplatana jest pogaduchami kobiet na forum „matecznika”, czyli spotkań w wirtualnym świecie i czytając każdy kolejny wątek dotyczący kolejnej osoby chciałoby się zawołać „proszę o więcej”. To trochę jak „wchodzenie komuś w życie z butami” – jak określiła to sama autorka.
Książka mimo bardzo poważnych tematów poruszanych przez autorkę, napisana jest dość humorystycznym językiem, ale nie ukrywam, że kilka razy zakręciła mi się w oku łezka wzruszenia. To świadczy o tym, jak bardzo wciągnęły mnie historie tych czterech kobiet, historie wielu takich samych kobiet na świecie, które być może również przeżyły coś, co bohaterki tej powieści.
Chciałam napisać, że jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale po chwili zastanowienia pomyślałam sobie, że takie problemy, jakie poruszane są w tej książce nie należą do łatwych i przyjemnych, chociaż powieść czyta się szybko i lekko. Ale co innego styl pisarski a co innego przekazane w niej myśli.
Muszę jednak przyznać, że nijak pasuje mi okładka, do treści. Zewnętrze „opakowanie” tej książki kojarzy mi się z telenowelą brazylijską lub wenezuelską, takie cukierkowe pokazanie kobiety, niezbyt pozytywnie na mnie podziałało. Gdybym miała wybierać książkę po okładce, czego zwykle nie robię, to pewnie ominęłabym tę książkę, podejrzewając, że jest to jakieś tanie romansidło. Na szczęście tego nie zrobiłam, książkę przeczytałam i jestem zadowolona, że wpadła w moje ręce.
Muszę być jednak obiektywna i przyznać, że nie wszystko mi się w tej książce podobało. Niestety zbyt małe literki, jakimi została wydrukowana, sprawiały mi nie lada trudność i skupiając wzrok na zapisanych stronach, po krótkim czasie już odczuwałam dyskomfort w czytaniu. Rozumiem jednak wydawców, bo gdyby chcieli dać większe literki, to grubość książki spowodowałaby, że nie można by jej utrzymać w dłoniach. Najbardziej jednak raziły mnie wszelakie zdrobnienia, których w książce jest zatrzęsienie, zwłaszcza zdrobnienia imion osób dorosłych. Jeszcze dzieci to bym jakoś zniosła, ale dorosłych już mnie stanowczo raziły. Wiem, że miłość to taki okres uniesień emocjonalnych i człowiek czuje się wtedy tak rozmemłany, że szkoda gadać, ale te Pietruszki zamiast Piotrów, Wiesiulki zamiast Wieśków jakoś mnie drażniły.
Polecam jednak książkę, każdy ma inny punkt widzenia, więc może to, co mnie raziło innej osobie wcale nie przeszkodzi. Polecam książkę nie tylko paniom, ale przede wszystkim panom, chociaż to typowo kobieca lektura. Myślę jednak, że niejeden mężczyzna mógłby wyczytać z niej wiele dobrego, zwłaszcza dla związku, w którym jest, lub będzie, bo poznanie kobiety od tej wewnętrznej, emocjonalnej strony jest chyba czymś bardzo ważnym.