Monthly Archives: maj 2013
Spotkanie z Marią Ulatowską
Spotkanie z Marią Ulatowską czyli Współczesna bajka o Kopciuszku:
Obsada:
Kopciuszek: Maria Ulatowska
Książę: Pruszyński i S-ka
Bajka: Myśli przelane na papier
Bardzo niedawno temu, pewna kobieta, po zachłyśnięciu się „wolnością emerytalną” postanowiła zrobić coś innego niż robiła dotychczas. Usiadła przed komputerem, i przelała na ekran myśli kłębiące się w jej głowie. Palce same uderzały w klawiaturę i na ekranie zaczęła powstawać opowieść. Pisała, pisała, pisała… aż wreszcie skończyła i postanowiła podzielić się z kimś swoim dziełem. Wysłała tekst do kilku ważnych i mniej ważnych wydawnictw i już po dwóch dniach otrzymała odpowiedź pozytywną od jednego z mniejszych. Ku zaskoczeniu wszystkich, jej tekst spodobał się również jednemu z ważniejszych, większych i kobieta pożegnała mniejsze wkraczając na drogę sławy z wydawnictwem, które w nią nie tyle uwierzyło, co postanowiło połączyć z jej weną swoje sukcesy wydawnicze.,
We wtorek 7-go maja w jednej z gdańskich bibliotek odbyło się spotkanie w ramach DKK (Dyskusyjnego Klubu Książki), w którym uczestniczyłam. Miałam w tym dniu zaplanowane inne spotkanie, ale ponieważ bardzo byłam ciekawa niespotykanego sukcesu pisarskiego pani Marii Ulatowskiej, zdecydowałam się na zamianę.
Nie żałuję, chociaż i to drugie było z pewnością bardzo ciekawe.
Niewielka ilość czytelniczek, w małej salce bibliotecznej spowodowała, że było bardzo kameralnie. Pani Maria opowiedziała nam o swoich książkach, jak powstały, kiedy zdecydowała się pisać itp.
Szczerze przyznam, że do tej pory przeczytałam tylko jedną książkę tej autorki i to właściwie głównie dzięki mojej przyjaciółce, która dostała od kogoś „Sosnowe dziedzictwo” i czytając je skojarzyła z moją „Leśniczówką”.
„Sosnowe dziedzictwo„, to debiut pisarski pani Marii w dziedzinie beletrystyki, tak samo jak moja „Leśniczówka”, dlatego czytając tę książkę momentami zauważałam błędy jakie sama popełniłam jako debiutantka w tej dziedzinie.
Zainteresowałam się jednak innymi książkami tej pisarki, ponieważ sama wiem, że każda kolejna książka jest lepsza od poprzedniej, przynajmniej w kwestii pisowni a często i fantazji pisarskiej.
Cieszę się, chociaż być może odrobinę zazdroszczę Marii Ulatowskiej jej wejścia na rynek książkowy i to w jednym z najbardziej znanych wydawnictw w Polsce. Niestety jak dotąd wszystkie moje propozycje tekstowe, wysłane do Pruszyński i S-ka pozostają bez odzewu, oprócz „Pamiątki z Paryża” na którą wydawnictwo mi odpisało, że nie są zainteresowani.
No cóż, może kiedyś…
Wracając jednak do Marii Ulatowskiej i jej niebywałego sukcesu książkowego. Otóż, jak sama autorka opowiedziała, w/w wydawnictwo zainteresowało się jej debiutancką książką bardzo szybko i do tej pory proszą o kolejne. Wiem, że jest to zbyt piękne aby było prawdziwe, ponieważ Sosnowe dziedzictwo nie należy do wybitnej tematyki, ani też do jakiegoś wyjątkowego arcydzieła. Jest to bardzo ciepła książka z gatunku literatury kobiecej, która jest świetną lekturą na odpoczynek, po długim i ciężkim dniu pracy. Co do innych książek nie wypowiem się, ponieważ nie czytałam.
Cały czas się zastanawiam (i to nie jest związane z zazdrością, czy jakimś innym negatywnym odczuciem) co sprawiło, że pisarka ta, bądź co bądź zwykła kobieta w wieku wczesno emerytalnym, taka jak miliony innych została zauważona i doceniona. Sama pani Maria powiedziała, że początkowo nie mogła uwierzyć w to, co nastąpiło tak szybko od wysłania jej pierwszego opowieści, ale najwidoczniej jej tekst wpadł w odpowiednim czasie w odpowiednie ręce.
I to prawda.
Powodowana zwykłą, czytelniczą ciekawością, weszłam dzisiaj do kilku małych księgarń w Gdańsku, i jestem trochę zaskoczona, bo w trzech nie mieli ani jednej książki M. Ulatowskiej, a w jednej pani powiedziała, że pierwszy raz słyszy to nazwisko. No cóż, kto jak kto, ale chyba właśnie księgarze powinni być na bieżąco w tej dziedzinie. Jeżeli ktoś wydaje 6 książek w przeciągu dwóch lat, i to za pośrednictwem jednego z największych wydawnictw, to chyba powinno się coś na ten temat wiedzieć.
Cieszę się, że są osoby w Polsce, którym spełniają się marzenia.
Najważniejsze jednak jest chyba to, że jeżeli ktoś pisze, a inni chcą go czytać to już osiągnął wielki sukces.
KOCHAJ MNIE OD MORZA DO MORZA – Ewa Lenarczyk
Ewa Lenarczyk to młoda dorobkiem autorskim polska pisarka urodzona w 1956 roku. Początkowo mieszkała w Elblągu, a następnie przeniosła się do Gdańska. Z wykształcenia pracownik medyczny, w swoim życiu zawodowym robiła wiele. Była higienistką w szkole podstawowej, pracowała w Urzędzie Statystycznym jako ankieter, a także zarządzała Halą Targową na Gdańskiej Zaspie, obecnie oprócz pisania książek zajmuje się marketingiem sieciowym Polskiego Kolagenu. Dużo podróżuje opisując odwiedzane miejsca na swoim blogu.
Jako pisarka zadebiutowała w styczniu 2010 roku ponadczasową powieścią „Zojda z Bieszczad”, następnie „Nasza Klasa i co dalej” i „W poszukiwaniu szczęśliwego domu”.
Wydawnictwo NOVAE RES 2012 rok
stron 323
Książka Kochaj mnie od morza do morza to typowa powieść kobieca, romansidło, które trzymało taką czytelniczkę jak ja od pierwszej do ostatnie strony w niewoli swoich kartek. Nie gustuję w literaturze kobiecej typu romanse, ale ta książka w czasie majowego weekendu całkowicie wyrwała mnie ze świata rzeczywistego zabierając do gorącej i pachnącej Bułgarii. Dobrze, że miałam kilka dni wolnego, bo nie wiem jak funkcjonowałabym w pracy po nieprzespanych nocach.
Beata, około czterdziestoletnia gdańszczanka dowiaduje się w dniu śmierci swojego męża, że została zdradzona, a jej ś.p. małżonek pozostawił po sobie w brzuchu pewnej młodej panienki pamiątkę. Zrozpaczona, zszokowana i oburzona, za namową cioci zamiast na pogrzeb męża, korzystając z okazji last minute, wyjeżdża na wczasy do słonecznej Bułgarii.
Niestety początek jej urlopu, który miał być spokojnym leżeniem na plaży zaczyna się niefortunnym upadkiem i stłuczeniem ręki. No, ale „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło” i Beata poznaje szpakowatego około pięćdziesięcioletniego mężczyznę, który postanawia umilić jej czas i zrekompensować ból. Minko, przeciętny, Bułgar – właściciel małej knajpki nad morzem, obwozi ją po ciekawych miejscach swojego kraju opowiadając jej o swojej Bułgarii. W między czasie zaczyna kiełkować między nimi uczucie, którego Polka nie jest pewna i cały czas na przemian, raz zachwyca się mężczyzną, jego wyglądem i jego zachowaniem, a raz ma poważne obawy przed szalonym, krótkim, wakacyjnym romansem.
Pełna obaw wraca do Polski, ale nie potrafi zapomnieć chwil spędzonych w towarzystwie swojego bułgarskiego przewodnika. Po kilku miesiącach Minko przyjeżdża do niej do Gdańska.
Po śmierci męża spadają na młodą wdowę coraz to nowe problemy, z którymi trudno jest się jej uporać, bo myśli cały czas krążą wokół mężczyzny. Na szczęście pomaga jej w ich rozwiązywaniu teść, który w przeciwieństwie do teściowej akceptuje jej nowy związek.
Fabuła książki toczy się w dwóch światach i dwóch odmiennych kulturach – gorącej i słonecznej Bułgarii, oraz zimnym i wietrznym Gdańskiem.
Książka jest romansem, ale jednocześnie jest dość specyficznym przewodnikiem po obu krajach, w którym ciekawie opisane są różne miejsca, zabytki i wydarzenia historyczne. Lekki, humorystyczny styl jakim pisze pani Ewa Lenarczyk, mimo wielu trzymających w napięciu sytuacji często powoduje, że na ustach pojawia się uśmiech i nie pozwala na oderwane się od stron powieści.
Jedynym dla mnie i chyba największym minusem jest okładka, która całkowicie nie pasuje mi do treści. Zbyt kolorowa i świecąca, jak w książkach dla dzieci, ale wiem, że autor ma raczej mały wpływ na widok okładki. Najważniejsze jednak, że za (przepraszam za wyrażenie) kiczowatym obrazkiem ukryta jest ciekawa i wciągająca treść.
Podchodząc do tej lektury z lekką ironią, tak jak traktuję większość książek typu harlequin, muszę przyznać, że miło zaskoczyła mnie. Polecam tę książkę zwłaszcza paniom, zagonionym między codziennymi obowiązkami, bo warto na chwilę zatrzymać się i pomarzyć, o słonecznej plaży, cudownym dotyku męskich dłoni i poczuć w ustach ostry smak papryczki.
„Opowiem Wam o świecie” – ewalenarczyk.bloog.pl
Sopot, morze, książka i MY
Nie mogę się już doczekać naszego spotkania, które zaproponowały bookfa i felicja.
Mam nadzieję, że do tego czasu zostanie wydana moja kolejna książka pt. LAWENDA i będę mogła się nią pochwalić na tym naszym spotkaniu. Moje bohaterki są przecież mieszkankami Trójmiasta.
Słyszałam o podobnym spotkaniu, kilka lat temu w Katowicach, mój znajomy, który namawiał mnie abym przyjechała powiedział, że zabawa była naprawdę świetna, a wielu blogerów tak się ze sobą zaprzyjaźniło, że teraz spotykają się nawet dwa, trzy razy w roku w różnych częściach kraju. Oczywiście w miarę możliwości czasowo-finansowych. Trochę żałuję, że wtedy nie zdecydowałam się na to spotkanie, dlatego teraz zrobię wszystko aby odwiedzić Sopot i poznać osoby, z którymi mam kontakt jedynie przez swojego bloga. Za cztery dni minie rok, jak jestem na tym blogu, i mogę powiedzieć, że przez ten rok poznałam naprawdę kilka wspaniałych osób.
Pozwoliłam sobie skopiować zaproszenie z blogu bookfy, aby brzmiało bardziej oryginalnie i mam nadzieję, że autorka tych słów nie będzie miała mi tego za złe.
*** ZAPROSZENIE ***
Serdecznie zapraszamy wszystkich blogerów książkowych i aktywnych komentatorów tych blogów, którzy już wyrazili chęć przybycia, jak i tych, którzy nie podjęli jeszcze decyzji. Naprawdę warto wyrwać się z objęć ulubionego fotela na letni weekend do Sopotu.
Zapewniamy piękny widok na Bałtyk, szum i zapach morza, oraz piasek w butach.
Wszyscy przywozimy ze sobą dobry humor i książki na wymianę, „Bookcrossing at the See”. Jedną, lub więcej.
Ile książek przywieziesz ze sobą, tyle samo ilościowo zabierzesz do domu.
Będzie to wspaniała okazja poznać się wreszcie osobiście, pogawędzić o książkach i blogach książkowych.
Miejscem akcji będzie Sopot w samym środku lata, czyli 13 lipca, w godzinach popołudniowo-wieczornych.
Do 30 czerwca czekamy na ostateczne zgłoszenia.
Kolejna informacja o miejscu i dokładnej godzinie spotkania ukaże się na blogu w pierwszym tygodniu lipca.
Wszystkich chętnych prosimy o zgłaszanie się pod wpisem lub na adres mejlowy
lipcowysopot@wp.pl
Tych, którzy zgłosili się już wcześniej, kiedy data spotkania nie była jeszcze ustalona prosimy o potwierdzenie zgłoszenia.
Serdecznie zapraszamy
felicja
bookfa