Monthly Archives: kwiecień 2013
KAMIENNY ANIOŁ – Katherini Scholes
Australijska pisarka Katherine Anne Scholes urodziła się w 1959 roku w regionie Tanzanii. Jej rodzice byli angielskimi misjonarzami. Na misjach Katherine spędziła większość swojego dzieciństwa zanim wyjechała najpierw do Anglii, a potem do Tasmanii. Jest autorką międzynarodowych bestsellerów, a w Polsce zostały wydane takie jej książki, jak „Królowa deszczu”, „Bożyszcze tłumów” i „Kamienny Anioł”. Pisze również książki dla dzieci. Wszystkie jej publikacje zostały przetłumaczone na wiele języków. Katherine również pracuje w przemyśle filmowym. Obecnie mieszka w Tasmanii z mężem Rogerem Scholes, który jest reżyserem i ich dwoma synami.
Wydawnictwo Świat Książki rok 2007
stron 365
Kamienny anioł to powieść, w której zawartych jest wiele uczuć. Książka napisana jest w bardzo spokojnym, melancholijnym i stonowanym stylu. Czyta się ją powoli, aczkolwiek bardzo pobudza zmysły wyobraźni. Podczas czytania miałam wrażenie, że słyszę szum morskich fal, czuję zapach wodorostów, czy zapach pieczonego ciasta.
Stella Boyd, młoda kobieta, która w wieku szesnastu lat opuściła swoich rodziców i miejscowość w której się wychowała, powraca po piętnastu latach, wezwana przez matkę po otrzymaniu wiadomości o zaginięciu ojca. Wyjeżdżając z tej małej rybackiej wioski, nie myślała o powrocie. Zbyt wiele bolesnych wspomnień pozostawiła w tamtym miejscu. Mając zaledwie szesnaście lat doświadczyła czegoś bardzo złego i bolesnego, głównie ze strony rodziców, a właściwie ojca, który mimo całej miłości jaką darzył córkę był również wyjątkowo zasadniczą i stanowczą osobą. Stella nie chciała wracać do przeszłości, ale troska o rodziców, zwłaszcza o ojca-rybaka, który wypłynął w morze i ślad po nim zaginął ściągnęła ją do rodzinnego domu.
Jej powrót otworzył dawno zabliźnione rany, ale i przyczynił się do naprawienia relacji z matką, a także wyjaśnienia starej sprawy i naprawieniu czegoś, co kiedyś wydało się jej straconym uczuciem.
Czytałam książkę z pewną nostalgią, wiele momentów powodowało, że nie potrafiłam zapanować nad wzruszeniem, jednocześnie zastanawiając się co będzie dalej. Niestety bardzo raziła mnie chwilami pisownia i nie wiem, czy było to celowe, czy tak zostało przetłumaczone przez tłumaczkę Ewę Szyler. Zbyt częste używanie imion bohaterów, było jak dla mnie trochę denerwujące, bo jeżeli kilka stron opisuje co w danych chwilach robi jedna osoba, to po cóż prawie w każdym zdaniu używanie jej imienia. Zbyt mało moim zdaniem synonimów. Ale to tylko taki mały minusik.
Myślę, że mogę z czystym sumieniem polecić książkę osobom, które mają ochotę na jakiś czas zwolnić, zatrzymać się, odpocząć przy leniwej powieści, która nie wymaga poświęcenia dla niej całego wolnego czasu. Przeniesienie się na pewien okres do małej rybackiej wioski, gdzie mieszkańcy znają się lepiej niż gdzie indziej, a morze przyciąga zarówno w piękną, słoneczną pogodę, jak i w sztormową noc, to dla kogoś, kto lubi takie spokojne powieści prawdziwa czytelnicza uczta.
Poezja z dawnych lat
Dwa tygodnie temu zdarzyło się coś bardzo złego, co zmusiło mnie do powrotu w moje rodzinne strony. Wśród sterty starych zdjęć i zapomnianych papierzysk w domu, w którym spędziłam dzieciństwo i lata młodzieńcze znalazłam notes z pożółkłymi kartkami, które w latach 1979-1981 zapełniłam własnymi wierszami. Niektóre z nich bez ładu i składu, a niektóre głęboko wyrażające to, co wtedy czułam.
Kochałam wtedy chłopca, ale nasza miłość niestety nie przetrwała próby czasu i pokus nastoletniego życia. Ktoś ją zniszczył, a ja wówczas bardzo to przeżyłam, chyba jak każda oszukana w miłości młoda dziewczyna.
Miałam przyjaciółkę – Kubankę, która przyjechała do Polski na praktyki, ale kiedy w naszym kraju nikt jeszcze nie wiedział o stanie wojennym, wszystkich obcokrajowców odsyłano do ich rodzinnych krajów. Ona też musiała wyjechać, chociaż bardzo tego nie chciała. Kilka lat byłyśmy w kontakcie, pisałyśmy do siebie listy, aż któregoś lata kontakt się urwał, i mimo wysłania do niej jeszcze potem kilkudziesięciu listów i kartek, nie otrzymałam żadnej odpowiedzi.
Postanowiłam pozostawić próbki tej mojej poetyckiej weny tu, na moim blogu. Może przetrwają dłużej niż na pożółkłych kartkach starego notesu. Może kiedyś, za kilka lat wrócę do nich, tak jak wróciłam teraz, po tych kilkudziesięciu latach.
POŻEGNANIE
(tekst piosenki do skomponowanej przeze mnie melodii. Pamiętam, że kiedy śpiewałam to moim rodzicom – rok chyba 1980, akompaniując sobie na naszym starym pianinie, mój ojciec z trudem ukrywał łzy)
Tato, ja już nigdy nie powrócę,
choć me noce mokre są od łez.
Chociaż ciągle… ciągle się smucę,
Musicie wybaczyć…
To też.
Każdy kąt, każda ściana,
przypomina dalekie dzieciństwo,
stół, fortepian i gitara,
to przecież w mym życiu nie wszystko.
Rysunki na ścianach,
i na biurku książki,
nie posłany tapczan…
to łzy…
nie pamiątki.
Mamo, klęczałaś nad kołyską,
przytulałaś zapłakane dziecko.
Wszystko, co tak ukochałaś,
teraz nagle się zgubiło.
Noce, te nieprzespane,
zmieniły się w noce tonące we łzach.
Dni radosne i piękne,
przybrały kolor tęsknoty.
Mamo, choć bardzo cię kocham,
już teraz losu nie zmienię.
Mamo, ty nie myśl źle o mnie,
Jestem myślą przecież wciąż przy tobie.
Tato, te niespokojne noce,
teraz są dla ciebie parodią.
Ręce, spracowane – ojcowskie,
nie są snem, nie są też bajką.
Ciężko, ciężko pracowałeś,
abym do szkoły chodziła jak inni,
zawiodły cię dalekie plany,
zawiodły…
we mnie szukasz winy.
DLA MARI
Słuchaj Mari, jak śpiewa wiatr,
o naszej przyjaźni on śpiewa.
Słuchaj, czy słyszysz szum?
To o nas szumią drzewa.
Spójrz na niebo,
czy widzisz tam księżyc?
On oświetla do szczęścia drogę,
on wie, że nigdy cię nie zapomnę,
zapomnieć po prostu NIE MOGĘ.
Te dni spędzone z tobą,
uśmiechy na twej twarzy,
są mego życia ozdobą,
ktoś inny może o tym tylko marzyć.
Ach słowa, słowa, słowa
i tak nie wyrażę nimi tego co czuję,
i czego chciałabym tobie życzyć.
Zatkaj uszy, zamknij oczy i słuchaj.
Słyszysz? Słyszysz jak bije moje serce?
Ono bije dla ciebie.
NIE SMUĆ SIĘ MARI
Nie smuć się, gdy się rozstaniemy,
bo serca nasze będą zawsze razem.
Nie płacz, choć tęsknić będziesz,
ja myślą będę wciąż przy tobie.
Mario, nikt przyjaźni naszej nie zerwie.
i choć między nami będą wielkie morza,
i choć setki kilometrów będą nas dzielić,
nasze serca będą zawsze razem.
Gdy smutek odwiedzi twe serce,
gdy zatęsknisz do przyjaciół z daleka,
weź do ręki naszą fotografię,
i pomyśl „ona na mnie czeka”.
CZY TO PRAWDA?
Już zima okryła i domy i drzewa i plażę,
Bałtyk uderza groźnymi falami.
W pokoju ciepłym, siedzę i marzę,
nie dostrzegam odległości między nami.
I choć jesteś tak daleko,
w ciepłym kraju, pod palmami,
i choć wielkie wody są między nami
widzę uśmiech twój,
czuję twój znajomy oddech
i myślę, że jesteś obok mnie.
O Mari, o Mari
czy to prawda, że ciebie nie matu?
O Mari, kochana Mari
kiedy zobaczę cię znów?
POMÓŻ
(tekst piosenki do znanej wówczas melodii, której niestety nie pamiętam tytułu, ale melodię pamiętam cały czas)
Noc gwiazdami świat otula,
nie wiem czy to sen.
Ktoś powiedział, że już dawno…
dawno minął dzień.
Nie wiem czy to prawdą jest,
czy to jawą jest, czy snem.
Pomóż!
Pomóż zapomnieć o tym strasznym dniu.
Pomóż!
Pomóż zrozumieć, że już noc.
Chcę zapomnieć słowa,
które powiedziałeś dziś,
chcę zapomnieć o rozstaniu,
o odejściu twym.
Może noc mi powie, że
dzień dzisiejszy kłamstwem jest.
Pomóż!
Pomóż mi myśli me zamienić w sen.
Pomóż!
Pomóż i powiedz, że wciąż kochasz mnie.
Gdzie odeszła nasza miłość,
powiedz proszę mi.
W czyim sercu zamieszkała,
pewnie nie od dziś.
Kto na drogę naszą wszedł,
kto mi zabrał cię?
Pomóż!
Pomóż odszukać miłość z tamtych lat.
Oddaj!
Oddaj mi ten szalony świat.
Wróć!
Wróć z tą miłością, która dałam ci.
Wróć!
Wciąż kocham uwierz,
uwierz mi.
* * *
Czy to śnieg na dworze, czy deszcz?
Nie – to moje łzy.
Kto tak stuka za drzwiami gdzieś?
Nie – to nie ty.
Co za uderzenia słyszę?
Czy to serce twe?
Czyja twarz w mych marzeniach błądzi wciąż.
To ty – ja wiem.
* * *
Minął rok, a me serce ciągle czeka,
dni mijają, mijają miesiące,
czas ciągle dalej i dalej ucieka.
Zostawiając jedynie noce płaczące.
Znów zima nadchodzi,
znów spadnie puszysty śnieg,
ciebie to nic nie obchodzi,
nawet to, że nadal kocham cię.
Teraz inną przytulasz i pieścisz,
od innej pocałunki odbierasz,
a ja ciągle czekam wieści,
może zatęsknisz, może jeszcze kochasz?
Nie, to tylko sen płonie rozpaczą,
to nie miłości ogień,
to nie twoje oczy płaczą,
tylko rozlewa się kałuża wspomnień.
* * *
Ciebie wybrało moje serce,
z tobą przez życie chciałam iść.
Ty każesz mi żyć w rozterce,
i sama muszę wędrować dziś.
Moje oczy jak radary,
wszędzie widzą cię,
a ty przecież jesteś tak daleko.
To, że kiedyś zakochałam się,
nie odpłynie razem z rzeką.
Wiem już teraz,
że już nigdy nie pokocham innego
Kochałam nie raz,
ale pragnęłam tylko serca twego.
Odszedłeś jak mgła,
nie myślisz już o mnie,
a ja ciągle wierzę, że wróci miłość ta,
i ty kiedyś wrócisz do mnie.
***
Ludzie mówią mi „szalona”,
ludzie mówią „głupia” mi,
dlatego, że jestem stęskniona,
i że nocą śnisz mi się ty.
Ludzie mówią mi „dziewczyno,
zapomnij o nim, jest tylu innych,
to o czym marzyłaś się nie spełniło,
nie szukaj wśród miłości winnych.
Bo miłość jest jak sen,
przychodzi nagle i odchodzi z dniem,
bo miłość jest jak świeca,
która nie pali się wiecznie”
***
ROCK AND ROLL
(tekst do melodii piosenki zespołu The Beatles – Rock and Roll Music)
Kto rock and rolla nie zna, ten się ciągle nudzi,
tęskno mu do ludzi,
Kto rock and rolla nie zna, ten się ciągle nudzi,
tęskno mu do ludzi,
gdy się rano budzi,
ze smutkiem myśli o pracy swej.
A ja wam powiem szczerą prawdę, że
gdy wstaniesz rano lodem przemyj twarz,
by w pracy było słychać tylko śpiew,
szybciej na pewno w pracy minie czas.
Bo rock and roll twój nie pozwoli byś nudził się,
byś z gniewem szedł do ludzi,
chęć życia w tobie zaraz też zbudzi,
do wszystkich wokół będziesz śmiał się.
Uwierz w końcu w moją szczerą myśl,
i nie pozwól się smutkom zwieźć,
zaczniesz rządzić humorem swym,
gdy od świtu do nocy, będzie słychać śpiew.
* * *
Po co nam były te łzy tajemnicze,
po co nam były marzenia?
Co też nam dały te słowa ukryte?
Nic, tylko wspomnienia.
Po co nam były te noce,
pełne pieszczot i radości?
Po co nam serca tak dziwnie waliły,
w takt miłości?
Chciałabym znów dotknąć twych ramion,
i jak dawnej poczuć ogień twych ust,
chciałabym byś przy mnie był,
blisko… blisko… tuż.
Po co nam były te łzy rozstania?
Po co nam był taki los?
Co też nam dały, te słowa kochania?
Nic, tylko raniący cios.
WIEM
(tekst piosenki do francuskiej melodii)
Wiem, wiem…
wiem, że to nie miłość.
Wiem, wiem…
że już się skończyło,
to co nas zawsze cieszyło,
to co szczęściem było nam.
Dziś wiem,
że to już nie wróci,
dobrze wiem,
chociaż mnie to smuci,
wiem, że nie ma twej miłości,
wiem, że odszedłeś na zawsze już.
Przyjdź,
przyjdź ten ostatni raz już.
Przyjdź,
i pocałuj tak jak dawniej,
już się dla nas to skończyło,
to co nazywałeś „miłość”.
Wiem, wiem…
Już odwagi nie masz,
przeminął ten szalony czas.
Wiem, wiem…
wiem to doskonale,
lecz cóż dalej robić mam?
STRACONY CHŁOPIEC, CZYLI TAJEMNICE SEKTY MORMONÓW – Brent W. Jeffs i Maia Szalavitz
Maia Szalavitz jest dziennikarką, mającą obsesję na temat nałogu, miłości opartej na dowodach życia, empatii i prawie wszystkiego związanego z mózgiem i zachowaniem. Jest współautorką wielu publikacji, a razem z Brentem W. Jeffs’em napisała książkę „Stracony chłopiec, czyli tajemnice sekty mormonów”.
Książka jest dość specyficznym pamiętnikiem opowiedzianym przez Brenta W. Jeffs’a, który był jednym z członków Fundamentalistycznego Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich – poligamicznego odłamu Kościoła mormońskiego (FLDS) w Stanach Zjednoczonych.
Książka jest w pewnym sensie spisanym pamiętnikiem, napisana w formie monologu. Ukazuje czytelnikowi życie rodzin poligamicznych w zamkniętych kręgach Mormonów. Młody mężczyzna, który postanowił opuścić wspólnotę, po latach zdał sobie sprawę z tego, że środowisko, w którym dorastał nie było typowym dla Mormonów, tylko sektą stworzoną przez jednego z jego wujów – proroka, Warrena Jeffsa. Autor książki – Brent Jeffs, wychował się w jednej z wpływowych rodzin w Kościele i postanowił przybliżyć innym życie w tej zamkniętej wspólnocie. Opisuje zarówno ciekawe, jak i bardzo trudne życie rodzinne, w którym jego ojciec poślubił trzy kobiety. Tak więc, życie z jednym ojcem, trzema matkami (jedna z nich była jego biologiczną), i kilkunastoma braćmi i siostrami, w domu odgrodzonym od reszty społeczeństwa wysokim murem, nie było zbyt kolorowe.
Po latach, dręczony koszmarami sennymi dzięki pomocy swojej żony Brent odzyskuje w pamięci to, co przez wszystkie lata próbował wymazać ze swojej świadomości. Molestowany we wczesnym dzieciństwie przez wuja dołączył później do grona straconych chłopców, czyli tych, których wykluczono z Kościoła pod byle pretekstem i w najmniejszym stopniu nieprzygotowanych na samodzielne życie poza wspólnotą. Miał więcej szczęścia niż jego dwaj starsi bracia, którzy nie potrafili odnaleźć się w innym świecie i poradzić sobie z dorosłością. Obaj uzależnili się od narkotyków i zmarli. Brent dzięki pomocy żony oraz rodziny, pokonał traumę z dzieciństwa i przeciwstawił się złu w Kościele, z którego wyszedł. Doprowadził do ukarania winnych. Jego historia momentami bardzo przerażająca a momentami piękna, jest bardzo budująca. Pokazuje, że człowiek może przezwyciężyć demony przeszłości, jeśli będzie otwarty na miłość.
Książka napisana jest bardzo ciepłym, i prostym językiem. Czytając, miałam chwilami łzy w oczach, chociaż nie zabrakło w niej również epizodów humorystycznych, aczkolwiek życie w tym zamkniętym dla innych kręgu wciąż wydaje mi się trudnym do zrozumienia.
Polecam książkę każdemu, bo bez względu na wiek warto poznać życie i obyczaje innych kultur.
SZEŚCIORO PODEJRZANYCH – Vikas Swarup
Vikas Swarup hinduski pisarz i dyplomata, znany w Polsce, jako autor bestselerowej powieści „Slumdog. Milioner z ulicy” obecnie pracujący w RPA, po raz kolejny wprowadza czytelnika w ciekawy i tak odmienny od naszego świat Indii.
Pruszyński i s-ka 2009 rok
stron 486
Sześcioro podejrzanych to jego druga powieść, która tak samo jak pierwsza trafiła na listy bestselerów.
Za niezbyt ciekawą okładką, kryje się wyjątkowa treść, napisana w podobnym stylu jak pierwsza książka tego autora i wciągająca prawie od pierwszych stron.
Na przyjęciu zorganizowanym z okazji wydania przez sąd wyroku uniewinniającego od popełnionego morderstwa przez bogatego biznesmena i gangstera zarazem Vickiego Rai, dochodzi do egzekucji samego gospodarza, który w tajemniczych okolicznościach zostaje zastrzelony w obecności kilkudziesięciu świadków. Wśród podejrzanych znajduje się sześć osób, przy których policja znalazła broń. Autor w roli narratora, czyli dziennikarza śledczego przedstawia czytelnikowi każdego z podejrzanych, wśród których jest urzędnik państwowy, znana aktorka, Autochton – mieszkaniec małej indyjskiej wioski, pospolity złodziejaszek, przypadkowy Amerykanin, oraz znany polityk – ojciec zamordowanego. Każda z przedstawionych osób miała motyw i mogła zabić gangstera. Autor tak ukazuje sześcioro podejrzanych, że czytelnik wierzy w winę wszystkich, ale zabójca był tylko jeden.
Oczywiście jak to zwykle bywa w kryminałach, zakończenie jest tak zaskakujące, że trudno uwierzyć w prawdę.
„Sześcioro podejrzanych” to typowy kryminał, w którym jednak nie brakuje wątków miłosnych, zapierających dech w piersi przygód przedstawionych bohaterów, oraz malowniczych obrazów Indii zarówno tej bogatej, jak i typowych dla tego kraju slumsów. Na 486 stronach książki, zawarte jest wszystko – zbrodnia, wielkie uczucia, małe i duże przestępstwa, korupcja polityków, władza bogactwa i upokorzenia biedy.
Książka napisana w bardzo prostym i ciekawym języku, chociaż mnie osobiście bardzo przeszkadzały liczne przypisy – tłumaczenia słów. W niektórych momentach gubiłam się w treści, bo zamiast skupić się na wątku tego utworu literackiego, przeskakiwałam do zbyt wielu moim zdaniem odniesień słownych. Jednakże czyta się w miarę płynnie i momentami nie można oderwać się od fabuły.
Polecam książkę zarówno miłośnikom kryminałów, jak i wszystkim, których pasjonuje przygoda oraz poznawanie świata i życia ludzi w tym egzotycznym kraju, gdzie ulicami między samochodami spacerują sobie spokojnie krowy lub słonie.
FESTIWAL RADOŚCI – Mary i Carol Higgins Clark
Mary Higgins Clark urodzona w Nowym Jorku, 24 grudnia 1927 roku jest amerykańską pisarką, mieszkającą w New Jersey w Saddle River. Znana w Polsce, jako jedna z autorek licznych bestsellerów, z których wiele zostało zekranizowanych, chociaż większość adaptacji stanowiły filmy telewizyjne. Studiowała filozofię na Fordham University, a uczelnię tę ukończyła z najwyższym wyróżnieniem. Jest matką pisarki Carol Higgins Clark i wspólnie z córką napisała kilka książek. (Przybierz dom swój ostrokrzewem – 2002 rok, Świąteczny rejs – 2007 rok, Festiwal Radości – 2009 rok).
Urodzona w 1956 roku w Nowym Jorku Carol Higgins Clark – jest amerykańską pisarka specjalizującą się w powieściach kryminalnych. Po ukończeniu Mount Holyoke College , rozpoczęła studia aktorskie w Beverly Hils Playhouse. Jest autorką serii powieści kryminalnych z Regan Reilly w roli głównej. Wystąpiła również w kilku filmach.
Pruszyński i s-ka rok 2009
ISBN 978-83-7648-286-6
stron 183
Festiwal Radości, to właśnie jedna z książek wspólnie napisanych przez obie panie Clark.
Ciepły, spokojny kryminał, którego akcja umiejscowiona jest w małym amerykańskim miasteczku, w przeddzień organizowanego tam lokalnego święta.
Kilkoro przyjaciół, pracujących w jednym ze sklepów, dzięki sknerowatej małżonce kierownika sklepu zostaje pozbawionych corocznej premii świątecznej. Zawiedzeni postanawiają „utopić” swoje frustracje w pobliskim barze. Drinki wspaniale koją ich złość, a kiedy redaktor telewizyjny ogłasza, że padła główna wygrana w loterii a grupa przyjaciół rozpoznaje na ekranie skreślone przez siebie numery, frustracja zamienia się w euforię. W grupie brakuje jednak jednego z członków grupy – Duncana, który tym razem za namową oszustów – doradców finansowych wyłamał się z cotygodniowej składki na kupon loteryjny.
Przyjaciele postanawiają jednak podzielić się wygraną z kolegą, ponieważ to dzięki zasugerowanej przez niego liczbie dodatkowej padła główna wygrana. Niestety w tym miejscu zaczynają się problemy. Najpierw ów kolega znika w niewyjaśnionych okolicznościach, następnie kiedy już szczęśliwym trafem odnajduje się, zostaje zaskoczony informacją, że jego narzeczona postanawiając zrobić mu niespodziankę, przyjechała do niego tyle, że… okazało się, iż również zaginęła.
W poszukiwania zarówno pracownika sklepu, jak i jego narzeczonej włączają się przybyli na Festiwal Radości goście – prywatny detektyw Regan Reilly, oraz pisarka kryminałów Elwira Meehan – przyjaciele burmistrza miasteczka.
Książka nie należy do kryminałów, które podnoszą czytelnikowi poziom adrenaliny do granic możliwości, jednak czyta się ją jednym tchem. Jest to literatura, którą ja nazywam „lekturą jednego popołudnia”. Proste słownictwo wplecione w ciekawą treść, pięknie podkreślającą zimową atmosferę małego miasteczka i panujące w nim stosunki sąsiedzkie. Powodują, że człowiek na chwilę przenosi się do innego świata – realnego, a zarazem bajkowego. Fantazja pisarek spójnie zgrana z prawdopodobieństwem sytuacji wspaniale relaksuje. Książkę czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Sympatyczni bohaterowie stają się na chwilę kimś bliskim, przyjaciółmi o których każdy myśli, przyjaciółmi, jakich chciałoby się mieć.
Polecam książkę, każdemu kto lubi literaturę kryminalną, ale nie tylko. Można bowiem na tych kilkudziesięciu stronach znaleźć nie tylko wątek kryminalny, ale uczucie miłości, piękną niezobowiązującą przyjaźń, oraz fantastyczną przygodę.