Książka zamiast kwiatka
Muszę się pochwalić, chociaż chwalenie się nie jest chwalebne, ja MUSZĘ. Delikatnie zasugerowałam moim dzieciom, że na Dzień Matki bardziej zadowoliła by mnie jakaś książka niż bukiet kwiatów, który i tak z czasem zwiędnie. Kwiatów mam w ogrodzie dostatek, więc kolejne w domu, piękne ale po cóż?
Mój ogródeczek już pięknieje i kolorów przybiera, a na półkach jeszcze jakieś miejsce by się znalazło.
I dostałam 🙂 HURRRA 🙂
Książki zamiast kwiatków i to dwie. Po jednej od każdej pary dzieci. Mój stosik „do przeczytania” rośnie w górę i tylko jeszcze żebym miała czas i nastrój do czytania, bo tego niestety trochę mi ostatnio brakuje.
Ponieważ wybieram się w czerwcu na spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki, na którym będzie również Maria Ulatowska, to dostałam właśnie jej książki.
Niech tylko zrobi się ciepełko, leżaczek pod drzewem i ciepłe, babskie książki na rozluźnienie ciała i umysłu po ciężkim dniu pracy. Niczego więcej nie pragnę.