wydawnictwooficynka
Z MIASTA – Ernest Jezionek
Ernest Jezionek jest mieszkańcem Gdańska. Urodził się w 1973 roku w Gdyni. Jest magistrem oceanografii, specjalistą od prac badawczych dna morskiego. Z zainteresowania jest żeglarzem i instruktorem żeglarstwa. Od niedawna pochłonięty nową pasją – pszczelarstwem. W wolnym czasie pisze. W 2017 roku, jego opowiadanie: „Lukrecja z Kamiennej Grobli”, nagrodzone w konkursie literackim „Kryminalne opowiadanie z Trójmiastem w tle” weszło w skład antologii wydanej pod tym samym tytułem przez wydawnictwo Oficynka.
Z miasta to zbiór dziewięciu opowiadań, których fabuły umiejscowione zostały w przedwojennym Gdańsku.
PREMIERA KSIĄŻKI 18 GRUDNIA 2020
Tytuł „Z miasta” nawiązuje do stałej rubryki, drukowanej w przedwojennej „Gazecie Gdańskiej”. Bohaterami opowiadań są postacie, których nazwiska przez chwilę pojawiły się w gdańskiej gazecie. Część z nich odeszła bez echa, a część pozostała w pamięci na dłużej. Nie byli sławni, nie pozostawili po sobie zbyt wiele, zapomniani i wymazani przez historię z pamięci miasta. Ale pozostały po nich osobiste przedmioty, w magiczny sposób przedłużające pamięć o nich. Autor wspomina w swoim zbiorze osoby zapomniane, które kiedyś żyły w Gdańsku. Gabriela, która próbowała pozostawić swoje JA na zalewanej falami plaży. „Głupi” Bruno, któremu matka kazała pamiętać, że jest wyjątkowy. Günter, który nie potrafił uciec swojemu pędzącemu przeznaczeniu. Klemens, bohater gdańskiej drużyny piłki nożnej ze swoją maskotką. Piotr i jego stary holownik z duszą – Alfred i inni.
Muszę przyznać, że tę niewielką książeczkę pochłonęłam w jedno popołudnie a poruszające opowieści zapewne wrócą do mnie kiedyś tak jak wracają we wspomnieniach ludzi, w widoku pozostałych po nich przedmiotów. Książka jest na swój sposób magiczna, prawie namacalnie można usłyszeć szum morza, które czasami bywa kojące dla myśli a czasami groźne i bezwzględne.
Atmosfera Gdańska z lat trzydziestych ubiegłego wieku, i niezwykłe historie kilkorga mieszkańców, po których zostały naznaczone ich losem rzeczy, to nostalgiczne spotkanie z przeszłością.
Rzadko się zdarza książka o niewielkiej zawartości treści wzbudzająca tak ogromne emocje. Myślę, że każdy, kto sięgnie po tę lekturę zgodzi się ze mną.
Autor w większości opowiadań zabiera czytelników do przedwojennego Gdańska, w którym mieszkali kiedyś zwykli-niezwykli ludzie zasługujący na pamięć. Czy istnieli naprawdę, czy są tylko wytworem wyobraźni autora, to już nie jest ważne. Ale wiadomo, że każdy człowiek pozostawia po sobie jakiś ślad i z szacunku do człowieczeństwa powinniśmy o tych ludziach pamiętać.
(…) Bierność bierze się z braku wiary w potem. Gdy się rozgości na dobre, chce zawładnąć każdym ruchem, znęca się nad silną wolą i zmusza do kłamstw, byle tylko ukryć swoją słabość. Traci energię na wymówki, by maskować ucieczkę. Każdy ma miejsce, dokąd może uciec, choć jako niewolnik dobrych i złych chwil nie oddala się zazwyczaj daleko. (…)
Nic nie znaczące dla kogoś rękawiczki, czy stara maszyna do pisania albo wrak holownika, czy zwyczajny kamień ulicznego bruku dla jakiegoś człowieka mogły być bardzo ważnym.
Ta książka, to zlepek dramatycznych losów zwykłych ludzi, którzy nie zawsze radzili sobie w życiu. Czasami o to życie walczyli i pielęgnowali każdy dzień, a czasami poddawali się i uciekali w nałóg lub nawet w śmiertelną nicość.
Dramatyczne historie różnych osób mieszkających kiedyś w Gdańsku być może poruszyły wtedy serca innych. Ale czy czytając o tym, że ktoś popełnił samobójstwo zastanawiamy się nad tym, dlaczego to zrobił?
Czy spotykając osobę upośledzoną umysłowo potrafimy spojrzeć na nią tak jak na zwykłego, zdrowego człowieka i zastanawiamy się nad jej życiem, ile w nim czasem bólu, smutku czy upokorzenia, a ile spontanicznej radości, takiej jakiej zdrowy na ciele i umyśle człowiek nie jest w stanie zrozumieć.
Ta książka zapewne wielu czytelników skłoni do refleksji, dostarczy wielu wzruszeń.
Nie mogę o niej powiedzieć, że jest lekka, łatwa i przyjemna. Jest nostalgiczna i piękna w swoim przekazie, ale również bardzo dramatyczna.
Dziękuję wydawnictwu OFICYNKA za propozycję przeczytania tej lektury, nie chciałabym, aby zniknęła gdzieś w czeluściach bezwartościowych książek, ponieważ takie książki są potrzebne aby czasami zastanowić się nad swoim życiem, ile w nim jest wartościowych cech a ile takich bez znaczenia.
ZEMSTA ZE SKUTKIEM ŚMIERTELNYM – Katarzyna Gacek
Katarzyna Gacek mieszka pod Warszawą. Z wykształcenia jest psychologiem. Ta polska pisarka i autorka scenariuszy wydała kilka powieści kryminalnych napisanych wspólnie z Agnieszką Szczepańską. Jest autorką scenariuszy między innymi do seriali „Anna Maria Wesołowska” (TVN), „Przeznaczenie” (TV Polsat) czy „Unia serca” (TVP 3 Info). Razem z Markiem Kamińskim napisała przygodową książkę dla dzieci „Marek i czaszka jaguara”. Jest również autorką bardzo poczytnej serii książek dla młodszego czytelnika w wieku 8-12 lat „Supercepcja”.
Zemsta ze skutkiem śmiertelnym to współczesny kryminał z nutką humoru.
PREMIERA KSIĄŻKI 22 LIPCA 2020
Magda jest lekarzem weterynarii, właśnie rozstała się z mężem i próbuje odnaleźć się w nowej życiowej roli. Pewnego dnia na jej oczach pędzący samochód potrąca pracownicę szkoły. Tego samego dnia w miasteczku zostaje porwane dziecko, kolega jej syna. Magda po konsultacji z przyjacielem – policjantem, rozpoczyna własne śledztwo. Czy potrącenie kobiety i porwanie dziecka łączą się ze sobą? Czy Magda poradzi sobie z bezwzględnymi porywaczami? I jaką rolę w tym wszystkim będzie miał pies znajomych?
Ta książką to duga część kryminalnych przygód Magdy, którą czytelnicy poznali w powieści „W” jak morderstwo. Ale jeżeli ktoś nie czytał tej pierwszej części (na co bardzo gorąco namawiam, bo warto) ten bardzo łatwo odnajdzie się w fabule tej drugiej, ponieważ obie mają wprawdzie pewne powiązanie, ale każda z tych powieści to inna historia kryminalna.
Przypuszczam, że autorka jest wielką miłośniczką psów, bo te zwierzęta pojawiają się dość często jako bohaterowie dalszoplanowi. Zresztą sam fakt, że bohaterka pracuje w gabinecie weterynaryjnym też może o tym świadczyć.
(…) Spojrzała na pręgę na grzbiecie zwierzęcia. We wzorcu rasy jej długość jest ściśle określona, a każde ustępstwo uznawane za wadę. Pies z nieprawidłową pręgą nie może być osobnikiem hodowlanym, słyszałam nawet o wypadkach, że takie szczeniaki były usypiane. (…)
W tej powieści zwróciłam szczególną uwagę, poza wątkiem kryminalnym oczywiście, na wątek dotyczący przyjaźni. Czasami samotność i szczerość bolą, ale kiedy ma się przy sobie prawdziwą przyjaciółkę, (a nawet dwie, lub więcej) to ten ból staje się mniej dokuczliwy. Bohaterka tej powieści w tej kwestii jest prawdziwą szczęściarą, bo nie każdy ma kogoś takiego, do kogo może zadzwonić o każdej porze dnia czy nocy, aby wyrzucić z siebie toksyczne żale. I nawet ostra reprymenda nie jest w stanie zniszczyć tej przyjaźni, bo przyjaciółce wolno powiedzieć wszystko.
(…) – Kochanie… – Elka odsunęła mi z twarzy mokre pasma włosów. – Wiem, że jest ci trudno. Zaczęłaś chodzić do pracy, masz dużo mniej czasu i wszystko jest na twojej głowie, ale to nie powód, żebyś nagle przestała dbać o dom i dzieci. Przez trzynaście lat robiłaś wszystko dla Tomka. Po to, żeby cię pochwalił, zauważył, docenił. A on najpierw miał to gdzieś, kompletnie cię nie szanował, a potem zniknął i zabrał tożsamość. Nagle nie wiesz, gdzie jesteś, kim jesteś i co masz robić. A najważniejsze, że nie wiesz, dla kogo masz to robić. (…)
Moim zdaniem Magda była w pewnym sensie profesjonalistką, chociaż czasami zachowywała się dość infantylnie i nieodpowiedzialnie, a nawet można powiedzieć, że ryzykownie. Ale kobieca intuicja i wyjątkowo dedukcyjny tok myślenia były idealnym podejściem do sprawy jaką zajmowała się detektyw-amator. Czasami zanim policjant pomyślał, ona wypowiadała już swoje domysły na głos. Smykałka detektywistyczna aż biła momentami po oczach, może powinno być w policji więcej kobiet?
Kryminał z nutką humoru to jest coś co uwielbiam, bo fabuła często trzyma mocno w ciekawości, a humor odrobinę ją rozładowuje. Tutaj nie brakuje ani jednego, ani drugiego, a czyta się dosłownie jednym tchem. Przynajmniej ja nie mogłam oderwać się od stron powieści i muszę przyznać, że bardzo dobrze zrobiło to na moją psychikę, która w obliczu zimowej, szaroburej pogody działała na mnie trochę nie tak jak powinna.
Autorka bardzo efektownie podeszła do wykreowania osobowości swoich bohaterów, które są nietuzinkowe a zarazem bardzo wyraziste i wyjątkowo realistyczne, chociaż niektóre postacie pozwoliła sobie przedstawić aż nadto realistycznie, mam na myśli szczególnie rodziców głównej bohaterki, (matka, która jest całkowitym przeciwieństwem córki, a ojciec widzi w niej wciąż małą dziewczynkę) i przyjaciela – policjanta, którego nie można nie polubić.
Po skończeniu tej lektury zastanawiałam się, czy mogę się do czegoś „przyczepić”, przecież nie może być tak, że fabuła ma same plusy, w każdej książce można znaleźć chociaż malutki minusik. Niestety, fabuła chyba wciągnęła mnie na tyle mocno, że tych minusików nie zdążyłam zauważyć.
Polecam tę książkę nie tylko miłośnikom kryminałów. Myślę, że kiedy czytanie jest przyjemnością i jednocześnie świetną zabawą przy ciekawej i wciągającej fabule, w towarzystwie wyjątkowo sympatycznych bohaterów, to warto po taką książkę sięgnąć. Zwłaszcza teraz, kiedy na dworze szaro, buro i ponuro. Nazwisko autorki już na stałe zagościło na mojej półce z książkami i myślę, że kiedy nadarzy się okazja, sięgnę po kolejną książkę tej pisarki.
Jest kryminalnie i bardzo zabawnie, a ja kocham takie połączenia.
(…) – Jeszcze nikt nigdy tak mnie nie witał – stwierdził z uznaniem młody człowiek. – Bierzemy sztangi, moje panie, raz, raz! – Nie ma sensu opisywać tego, co działo się potem. O rozmiarze mojej klęski niech świadczy fakt, że wszystkie dziewczyny ćwiczyły z dziesięciokilogramowym obciążeniem, ja – z gołym drążkiem, a i tak w połowie każdego ćwiczenia padałam bez tchu na matę. Moja twarz, która niestety wyraźnie odbijała się w lustrze, osiągnęła kolor intensywnej purpury, zupełnie jakbym posmarowała policzki świeżo obranym burakiem. (…)
Dla czytelników, którzy nie znają jeszcze książek tej pisarki, przygotowałam niespodziankę. W następnym poście będziecie mogli przeczytać rozmowę jaką przeprowadziłam z panią Katarzyną. Zrobiłam to trochę z własnej ciekawości, żeby poznać bliżej tę autorkę.
Dziękuję Wydawnictwu OFICYNKA za możliwość poznania twórczości tej autorki i z niecierpliwością czekam na dalsze jej książki.
ŁOWCA – Agnieszka Pruska
Agnieszka Pruska już gościła w skromnych progach mojego bloga, ale chętnie ją ugoszczę kolejny raz. Z pochodzenia jest wrocławianką, ale zamieszkać postanowiła w Gdańsku. Z wykształcenia jest nauczycielką, ale od wielu lat nie pracuje w wyuczonym zawodzie. Jej pasje to książki i aikido, w którym jest posiadaczką mistrzowskiego czarnego pasa. Literacko zadebiutowała w roku 2013 powieścią „Literat”. Jest członkinią Oliwskiego Klubu Kryminału. To jedna z naszych polskich kryminalistek, po której książki sięgam bardzo chętnie. I chyba przeczytałam już wszystkie jej książki, które ukazały się na rynku księgarskim. Jeżeli ktoś chciałby bliżej poznać tę autorkę to zapraszam do wcześniejszych wpisów lub na stronę autorki.
Łowca to współczesny kryminał policyjny, którego fabuła umiejscowiona została w Gdańsku.
PREMIERA EBOOKA 14 KWIETNIA 2020
PREMIERA KSIĄŻKI 25 MAJA 2020
Na osiedlu domków jednorodzinnych zostają znalezione zwłoki młodej kobiety. Zaniepokojony nieobecnością sąsiadki na spacerach z psami znajomy, postanawia sprawdzić co u niej i… znajduje jej zmasakrowane przez mordercę i psy ciało. Śledztwo przypada grupie policjantów, której przewodzi Barnaba Uszkier. Niestety morderca nie próżnuje i w niedługim czasie zostają znalezione zwłoki kolejnej kobiety. Obie te zbrodnie charakteryzuje pewien szczegół, który skłania policjantów do świadomości, że obie kobiety zabił ten sam człowiek. I chociaż śledztwo nie idzie jak po maślę, to następna zbrodnia dokonana w podobnym stylu zaczyna coraz bardziej spędzać sen z oczu wszystkich zaangażowanych w sprawę. Czy Barnaba i jego ekipa znajdą wreszcie sprawcę zbrodni? Ile jeszcze kobiet zginie brutalnie zamordowanych zanim policja wpadnie na trop mordercy? Dlaczego zginął emerytowany policjant, który nie był świadkiem zbrodni? Kim jest psychopatyczny morderca, pastwiący się nad swoimi ofiarami?
Po książki tej autorki sięgam z przyjemnością i chyba nie jestem w stanie określić czy bardziej lubię serię z Barnabą Uszkierem czy komedie kryminalne z dwoma nauczycielkami.
Książka jest dość specyficzna, nie ma ostrych zwrotów akcji, nie ma zbytniej brutalności (pomijając opisy zbrodni) i nawet przekleństwa w ustach policjantów nie rażą tak jak w innych powieściach. Autorka precyzyjnie i bardzo fachowo przeprowadza czytelnika przez śledztwo dając możliwość pełnego uczestnictwa w procedurach policyjnych. Fabuła mimo mocnego zaangażowania policjantów w zagadkę kryminalną nie toczy się błyskawicznie, są dość przewidywalne zwroty akcji, chociaż wiadomo, że w końcu musi dojść do wykrycia sprawcy. Jednak sprytne manipulowanie czytelnikiem cały czas powoduje pewien dystans i do śledczych i do śledztwa.
Narracja charakteryzuje się tym, że jest sporo dialogów, co z kolei sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko, bo mimowolnie angażując się w rozmowy, jesteśmy kimś w rodzaju widzów obserwujących krok po kroku czynności policjantów, które mają doprowadzić do odkrycia osobowości sprawcy. W grupie osób zaangażowanych w śledztwo są zarówno policjanci jak i prokurator i psycholog, który często jest kimś bardzo pomocnym.
(…) – Zastanawiam się. Przepytani zostali praktycznie wszyscy. Miejsce zdarzenia i zwłoki też nic więcej już nam nie powiedzą. Najwięcej informacji o sprawcy mamy od Leńskiego, ale tego też jest niewiele. (…)
Patrząc z punktu widzenia laika, może nam się wydawać, że policja jest nieudolna, skoro nie potrafi szybko znaleźć sprawcy, ale wielu przestępców jest tak sprytnych, że trudno ich szybko zakwalifikować do grona podejrzanych i często mały drobiazg może zdecydować o tym czy ktoś zawinił.
Trzeba przyznać, że autorka ma sporą wiedzę z kryminologii, bardzo drobiazgowo opisuje większość czynności czy zachowań policjantów, robi to tak, jakby zdawała dokładny raport, w którym pominięcie jakiegoś szczegółu mogłoby wyjść na niekorzyść sprawy. Ale ta dobra wiedza jest tylko wielkim atutem powieści, bo niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego jak wyglądają czynności śledcze i ile muszą się policjanci nachodzić i nasłuchać aby uzyskać jakieś konkretne ślady czy dowody.
(…) Te „paluszki” są o tyle ciekawe, że widać dosyć rzadko występujący wzór pętlicowy. Poza tym jest jeszcze coś. Morderca pracował głównie w rękawiczkach, ale ma na palcu bliznę, która uwidacznia się na śladach. Tak więc będzie można również skorzystać i z tego. Co więcej, technicy sprawdzili wydruki jako takie i zauważyli, że na wszystkich, oprócz tych, na których była Wilczyńska, jest skaza powstała na skutek zadrapania bębna. Była niewidoczna gołym okiem, ale pozwoli zidentyfikować drukarkę.(…)
Zresztą tendencja do opisywania szczegółów jest jakby marką tej autorki. Niewielu pisarzy kryminałów może się pochwalić tym, że zna dobrze to o czym pisze. Owszem zdarzają się trzymające w napięciu powieści kryminalne, w których zwroty akcji są tak niespodziewane, że człowiek w pewnym momencie łapie się na tym, że chciałby już być na ostatniej stronie. Tutaj jest pewnego rodzaju paradoks, niby śledztwo powoli posuwa się do przodu, ale większość zaangażowanych w nie policjantów cały czas jest w toku działań i jak zaczynają dzień wcześnie rano to często kończą bardzo późnym popołudniem lub wieczorem. Ale policjant ma czas pracy nienormowany i to chyba dlatego tak się dzieje.
(…) Prokosz wszedł na drugie piętro, sprawdził numer mieszkania i zadzwonił do drzwi. Po dłuższym oczekiwaniu usłyszał kroki, ktoś go obejrzał przez wizjer i dopiero wtedy przekręcił klucz w zamku. W drzwiach stał niewysoki mężczyzna z dwudziestoma kilogramami nadwagi, lekko licząc. Jego włosy domagały się mycia i strzyżenia, a kilkudniowy zarost nie był z gatunku tych modnych, a świadczył o lekceważącym podejściu do wyglądu. Poplamione farbą jeansy i rozciągnięty T-shirt dopełniały obrazu. (…)
Fabuła wciąga, zbrodnie czasami bulwersują bo opisane z precyzyjnością dokonań mogą spowodować szybsze bicie serca, ale… brakowało mi takiej charakterystyki osobowości bohaterów. Owszem jest sporo o Barnabie Uszkierze, zaglądamy nawet do jego prywatności, do jego domu, małżeństwa i częściowo psychiki, ale nie ma tu prawie nic o innych, o jego współpracownikach. Mnie się udało ich wcześniej trochę poznać, czytając wcześniejsze części, w których głównym bohaterem jest Uszkier, ale jeżeli ktoś zacznie czytać od tej części, to nie pozna bliżej współpracowników Uszkiera. Więcej dowie się o osobowości zabójcy niż policjantów, a moim zdaniem to też jest ważne, kiedy w jakiś sposób „zna się” bohaterów współistniejących.
Polecam tę książkę szczególnie miłośnikom dobrych kryminałów, dobrej wiedzy nigdy za wiele, a tu tej wiedzy zarówno z kryminologii jak i kryminalistyki jest całkiem sporo. Autorka przeprowadza czytelnika przez biologiczno-techniczną stronę wykrycia przestępcy, dając jednocześnie coś w rodzaju instrumentu do znalezienia go. Świetnie opisuje techniki kryminalistyczne i taktykę kryminalną od działań polegających na wykryciu sprawy, poprzez działania dowodowe i profilaktyczne. Przedstawia co jest głównym przedmiotem zainteresowania śledczych, jakie są motywy tego co robi seryjny morderca, bo żeby dobrze poznać sprawcę, trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników nie tylko motyw, ale również jego środowisko jak i profil osobowościowy.
Dziękuję wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej powieści przed jej papierową premierą, z żalem żegnam się z Barnabą Uszkierem, bo podobno jest to ostatnia część z jego udziałem. Ale jeżeli ktoś jeszcze nie miał okazji go poznać, to może to szybko nadrobić sięgając po „Literata”, „Żeglarza”, „Spadkobiercę” czy „Hobbystę”.