Wydawnictwo SEQOJA
NIEDALEKO OD JABŁONI – Krystyna Śmigielska
(…) Im dłużej Joachim mówił, tym bardziej Obrębski był pewien, że przyjdzie mu zapłacić za grzechy, których przez lata nie był świadomy, a może nawet nigdy ich nie popełnił. Z pojedynczych słów wnioskował, o co tak naprawdę toczy się gra i w jakie bagno wdepnął. (…)
Krystyna Śmigielska jest nie tylko autorką książek dla dzieci, młodzieży i dorosłych, ale również animatorką kultury. Na scenie literackiej zadebiutowała w 2006 roku opowiadaniem „Zbieracz grzechów”. W swoim dorobku pisarskim ma takie powieści jak „Berżeretka bez przepisów”, „Węszący Renifer”, „Skarb leśnego grobowca” jak również bajki dla najmłodszych czytelników opowiadające o cudownej lalce Tekli. Jej książki przedstawiają pozytywny i słoneczny obraz świata, nie są jednak pozbawione refleksji i wnikliwych obserwacji otaczającej nas rzeczywistości.
Niedaleko od jabłoni to powieść obyczajowa.
PREMIERA KSIĄŻKI 15 WRZEŚNIA 2023
Joachim, student pierwszego roku oddaje pracę, którą znalazł kiedyś wśród rzeczy swojej matki. Nie wie kto ją napisał ani jakie konsekwencje pociągnie za sobą oddanie tej pracy. Chłopiec nie wie o tym, że nieprzemyślany wygłup na uczelni zmieni życie nie tylko jego, ale też paru innych osób. I jak w kalejdoskopie z rozrzuconych bezładnie kawałków układa się zupełnie nowy obraz. Nagłej odmianie ulega też los pewnego wykładowcy. Obaj zmuszeni są do zmiany priorytetów i postawienia wszystkiego na jedną kartę. Kiedy Joachim zostaje wyrzucony z uczelni nie wie co ze sobą zrobić, nie ma zamiaru chwilowo informować rodziców o tym, ale nie ma również, gdzie się zatrzymać. Spontanicznie „wprasza się” do domu jednego z profesorów nie mając pojęcia jak to zmieni jego życie. Dlaczego oddanie przez studenta pracy dotyczącej badań nieznanego nikomu Szepszczurenki uruchomi lawinę negatywnych zdarzeń? Kim tak naprawdę jest profesor, który przyjął pod swój dach wyrzuconego z uczelni studenta? Czy więź między studentem a byłym profesorem się zacieśni czy stanie się kością niezgody?
Moja pierwsza myśl po przeczytaniu tej książki była taka, że cieszy mnie fakt, że wśród naszych rodzimych autorek/autorów są takie osoby, które nie idą za trendami mody, tylko piszą książki niestandardowe, zmuszające czytelnika do refleksji.
Długo zastanawiałam się co napisać o tej lekturze, której fabuła pełna jest niedopowiedzeń, tajemnic czy zagadkowych zdarzeń z przeszłości, które miały mocny wpływ na przyszłość głównych bohaterów.
Autorka przedstawia różne sytuacje rodzinne i społeczne, niby takie jakich możemy zauważyć wiele, ale nawet wiedząc o ich istnieniu udajemy, że ich nie dostrzegamy.
Kilka dość wyrazistych postaci to z jednej strony osoby szare, ginące w tłumie, a z drugiej prawdziwi bohaterowie, o których chce się czytać i którzy w większym lub mniejszym stopniu zapadają w pamięć czytelnika.
Głównym wątkiem powieści jest odnalezione rodzicielstwo przy którym nasuwa się pytanie, czym tak naprawdę kierowała się matka Joachima, że nie poinformowała jego ojca o istnieniu syna. Czy była to rozpacz po tym jak uznała, że jest z nią nieszczery? Czy było to emocjonalne i fizyczne upokorzenie jej? Czy było to zniszczenie uczucia spowodowane bezmyślnością zachowania tej drugiej osoby?
Wszystko zaczyna się od złożenia przez studenta pierwszego roku jakiejś pracy, która była niewiadomego pochodzenia i o której tak naprawdę niewiele z fabuły się dowiadujemy. A szkoda. Myślę, że rozwinięcie tego wątku i wyjaśnienie czytelnikom czym ta praca tak zbulwersowała środowisko akademickie, że student i profesor musieli opuścić mury uczelni, pomogłoby wiele zrozumieć przeciętnej czytelniczce takiej jak ja. No cóż, nie należę do tego grona, które potrafi dokładnie czytać między wierszami czy też domyślać się czegoś o czym nie mam zielonego pojęcia i temat owej pracy nurtował mnie do końca powieści.
Moim zdaniem autorka postanowiła wybudować mur niedopowiedzenia i zapewne zrobiła to w konkretnym celu. A może po prostu zabrakło jej pomysłu na rozwinięcie tego wątku.
(…) – Dzięki Bogu, że cię złapałem – mówił szybko, na jednym wydechu. – Słuchaj i rób, co ci każę. Sprawa jednak nie jest zakończona i możemy mieć obaj kłopoty. W kuchni, w dolnej szafce stojącej przy oknie schowałem tę cholerną zieloną teczkę. Nie może zostać tam ani chwili dłużej. Weź ją i wynieś z domu. Zrób z tym świństwem, co tylko chcesz. Spal, podrzyj na kawałeczki i rozsyp nad autostradą, zjedz, no nie wiem… Nie chcę jej więcej widzieć, słyszysz? – Westchnął głęboko. – I dobrze by było, żebyś dzisiaj spał gdzie indziej, tak będzie bezpieczniej. (…)
Na uwagę natomiast zasługują ciekawie przedstawione wątki odnoszące się do relacji między synem a biologicznym ojcem przypadkowo odnalezionym po dwudziestu latach i kontakt między synem a ojczymem, który był z chłopcem od chwili, kiedy ten znajdował się jeszcze w łonie matki.
Myślę, że chłopak miał w życiu wiele szczęścia, bo trafili mu się dwaj mężczyźni, którzy nie rywalizowali o uczucia syna, sami dając mu nie tylko wsparcie materialne, ale potrafiący traktować go z szacunkiem, w którym miłość jest podstawą.
(…) – Pewnie masz rację. Teraz to wszystko inaczej wygląda, ale wtedy taka informacja po prostu zwaliła mnie z nóg. Sprawdzałem swój akt urodzenia. Wszystko było w porządku. Nawet mi nie przeszło przez myśl, że ojciec od początku był przy nas, że opiekował się tobą jeszcze w czasie ciąży. To prawdziwe bohaterstwo, czekać na narodziny dziecka innego faceta. (…)
Mamy w tej powieści również ciekawie przedstawiony wątek pseudo macierzyństwa, w którym dużą rolę odgrywa traktowanie lalki o wyglądzie niemowlęcia jak żywego dziecka. Intrygująco pokazana więź między człowiekiem a lalką (chociaż nie wiem, czy można to nazwać więzią) może okazać się dla wielu złudną. Czytając tę książkę cały czas zastanawiałam się nad tym, na ile ta więź była zbliżona do prawdziwej, czysto emocjonalnej, a na ile była potrzebą materialną nie zbędną do robienia czegoś czym zajmowała się Filipa.
Jeden z głównych bohaterów szczególnie mnie zaintrygował. Młody mężczyzna, niezwykle mądry i przebiegły, który odważnie krocząc przez życie potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji.
Związek dwójki młodych ludzi, których najpierw połączyły ciekawość i przyjaźń, to związek nieco nietypowy dla młodego pokolenia, ale jednocześnie tak realny, że zagłębiając się w fragmenty odnoszące się właśnie to tego związku, mocno tym młodym kibicowałam.
Moim zdaniem nie jest to książka lekka, łatwa i przyjemna, chociaż muszę przyznać, że styl jakim pisze Krystyna Śmigielska jest ładny i przyjemny. Ale wplecione w fabułę wątki nie do końca są lekkie i przyjemne.
Autorka porusza w swojej powieści również wiele spraw trudnych zarówno pod względem emocjonalnym jak i społecznym. Czytając tę książkę w pewnym momencie zaczynamy zastanawiać się nad tym, ile rzeczy w naszym życiu to dzieła przypadku, a ile jest wypracowanych przez nas, zwykłych ludzi, którzy czasami ulegając różnego rodzaju pokusom niszczą to co mogłoby im pozwolić na stabilne, spokojne życie.
Okładka jest nietypowa, myślę, że nie przyciągnie wielu czytelniczych oczu, ale wielu z nas wie, że w książce ważniejsze od okładki jest wnętrze książki i tekst jaki za nią znajdziemy. Myślę, że wiele osób sięgając po tę książkę ze zwykłej ciekawości z przyjemnością zgłębi się w jej fabule.
Dziękuję Autorce za możliwość przeczytania tej powieści. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to lektura dla każdego, ale zapewniam, że można w niej znaleźć wątki obyczajowe, psychologiczne, a nawet odrobinę romansu.