Recenzje książek

wydawnictwo replika

WYŚNIONA GWIAZDKA – Anna Kapczyńska

Szkoda, że nie da się nagrywać snów, chociaż gdyby nawet było to możliwe, sam obraz i dźwięk nie oddałyby klimatu. Przecież czasami śnimy o jakiejś osobie, która wygląda w rzeczywistości zupełnie inaczej, a jednak podskórnie wiemy, że to właśnie ten człowiek.

Anna Kapczyńska jest poznanianką, jeżycką lokalna patriotką. Znana jest jako miłośniczka absurdu i czarnego humoru. Lubi białą kawę. Bywa pisarką, scenarzystką i reżyserką. Zdarza jej się występować na scenie, montować słuchowiska a także prowadzić warsztaty z kreatywnego pisania.

Wyśniona gwiazdka to powieść z źródłem świątecznym.

PREMIERA KSIĄŻKI 02 LISTOPADA 2022

Wydawnictwo REPLIKA
stron 304

Wanda jest bardzo zapracowaną kobietą i to zarówno w domu jak i zawodowo. Kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia niespodziewanie otrzymuje propozycję wyjazdu służbowego do Pragi. No tak, ale jak to pogodzić ze zbliżającymi się wielkimi krokami świętami, gdzie prawie wszystko jest na jej głowie. Jest jednak bardzo zmęczona życiem i marzy jej się kilka dni odpoczynku i relaksu nawet jeżeli nie będzie to relaks wymarzony. Od pierwszych chwil pobytu w delegacji Wanda wciągana jest w absurdalne sytuacje, które powodują, że jej planowany relaks zamienia się w frustrację, a ta z kolei toczy się jak kula śniegowa. W Czechach Wanda podejmuje decyzję, o którą rozsądna strona kobiety nigdy by się nie podejrzewała, zaczyna postępować zupełnie irracjonalnie wikłając się w kolejne sytuacje, które z każdą kolejną chwilą oddalają ją od rodzinnego domu i rodzinnie spędzonych świąt. Co takiego wydarzyło się w Czechach, że Wanda coraz mniej myśli o powrocie do domu? Kim jest tajemnicza staruszka, która pojawia się w najmniej oczekiwanych momentach i co ma na myśli przekazując kobiecie tajemniczo brzmiące słowa? Czy rodzina Wandy sprosta przygotowaniom świątecznym, czy też pogrąży się w rozpaczy nad nieobecnością gospodyni?

Jest to trochę nietypowa powieść świąteczna, ponieważ autorka zabiera czytelników do Czech, gdzie sprawy toczą się całkiem spontanicznym torem. Jest trochę magii (a może tajemnicy?), dużo zimy i odrobinę marzeń. Czy można się oprzeć takiej mieszance?

Ciekawa jestem, ile kobiet, będących wzorowymi żonami, mamami, gospodyniami, odważyłoby się na wyjazd tuż przed świętami, kiedy w domu huk roboty, a domownicy dalecy są od udzielania jakiejkolwiek pomocy? No cóż, domownicy nie zawsze są chętni do pomocy. Można powiedzieć: jak sobie wychowasz tak masz i to właśnie miałam ochotę powiedzieć głównej bohaterce.

(…) A ja co? Mogłam się załamać, mogłam go przepraszać, mogłam pójść i się tłumaczyć, ale mi się nie chciało. Miałam dość służalczej roli w życiu jego i innych, powinnam zacząć grać wreszcie pierwszoplanową we własnym życiu. (…)

Pracująca zawodowo kobieta była dla swojej rodziny wynieś-podaj-pozamiataj. Córki nie kwapiły się do żadnej pomocy (nawet do wyprowadzania psa), a matka potrafiła jedynie się nad sobą użalać nie biorąc pod uwagę niczego w czym mogłaby zapracowanej córce pomóc. Mąż wiecznie zapracowany, nie miał czasu na nic, a… jest jeszcze wiekowa ciotka, osoba dość kontrowersyjna jak dla mnie o której można powiedzieć, że jest dodatkowym utrapieniem dla siostrzenicy.

Przez całą fabułę towarzyszy nam specyficzny humor chociaż główna bohaterka w większości chodzi podenerwowana lub dosłownie wkurzona.

Autorka przedstawia nam kobietę taką jakich w naszym społeczeństwie jest tysiące, ale ile z nich ma odwagę na zdrowy egoizm? Na chwilę zapomnienia? Na chwilę tylko dla siebie? Z jednej strony kibicowałam Wandzie, a z drugiej było mi jej żal, że nie potrafiła postawić (przynajmniej początkowo) na asertywność.

(…) Matka odsunęła talerz, czym doprowadziła mnie do furii. A jeszcze bardziej tym, że nie dała mi dokończyć. Nie tylko nie obchodziło jej, co u mnie, bo była zbyt pochłonięta użalaniem się nad sobą, to jeszcze nie dała mi dojść do słowa. (…)

To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i chociaż książką się nie zachwyciłam to bardzo przypadł mi do gustu styl jakim pisze. Lekko, ładnie i przyjemnie z nutą sarkazmu.

Nie znalazłam w tej powieści oczekiwanej magii świąt co zasugerowały mi tytuł i okładka, większość fabuły odnosi się do służbowego wyjazdu do Pragi, oraz pewnego czeskiego miasteczka i chociaż jest śnieg, jest mowa o przygotowaniach do wigilii, jest nawet jarmark świąteczny (w Czechach) to czegoś mi tutaj zabrakło.

Z całą pewnością jest to książka, którą czyta się płynnie i która relaksuje, ale wbrew temu co pokazuje okładka i sugeruje tytuł nie znajdziecie w niej tej przedświątecznej iskry, która rozmarzy i przybliży nastrój świąt.

Podobało mi się w tej powieści takie swoiste carpe diem, kobieta, która jest motorem funkcjonowania rodziny wreszcie postanowiła postawić na siebie. Może nie wszystko wyszło tak jak powinno, ale liczy się spontaniczność i wspomniany wcześniej zdrowy egoizm.

(…) Kiedy zrobiło się zamieszanie, mój wzrok spotkał się ze wzrokiem profesora. I już wiedziałam, że nigdy mi tego nie wybaczy i być może właśnie w tym momencie moja kariera naukowa legła w gruzach. Ale właściwie jak miało lec w gruzach coś, co nie miało nawet fundamentów?

Mimo sporej dawki ironicznego humoru, myślę że ta lektura niejedną osobę zmusi do refleksji.

Polecam tę powieść dla czystego relaksu, myślę, że czas spędzony z nią nikt nie uzna za stracony. Jest trochę zabawnie, odrobinę wkurzająco, ale to tylko świadczy o tym, że tam gdzie są emocje tam jest dobra lektura.

Dziękuję wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania kolejnej polskiej pisarki, po książki której z pewnością jeszcze sięgnę, chociaż ta książka mnie nie oczarowała świąteczną aurą.

NOC SPEŁNIONYCH MARZEŃ – Magdalena Kołosowska

Kiedyś byłam totalnie naiwnym dzieckiem, które nie zna życia. Teraz rozumiem, że to wszystko to tylko sztucznie wykreowana rzeczywistość, którą tworzymy na własne potrzeby. I nie ma nic wspólnego z realnym życiem. (…) Po co więc udawać?

Zdjęcie z prywatnego albumu E.F.
Targi Książki Poznań 2022

Magdalena Kołosowska to pisarka z zamiłowania, zawodowo zaś ekonomistka uwielbiająca cyferki i exela. Cały czas podnosi swoje kwalifikacje i im ma więcej rzeczy do zrobienia tym jest szczęśliwsza. Jest optymistką mającą za życiowe motto zdanie: „wszystko w życiu dzieje się po coś, w jakimś celu”. Podobno jest niepoprawną gadułą uwielbiającą długie rozmowy. Jej powieści wypełnione są emocjami. Pisze dla kobiet i o kobietach, skupiając się na ich radościach, smutkach i problemach.

Noc spełnionych marzeń to powieść świąteczna.

PREMIERA KSIĄŻKI 02 LISTOPADA 2022

Wydawnictwo REPLIKA
stron 218

Anna nie lubi świąt, od jakiegoś czasu kojarzą jej się tylko z tym, że tuż przed wigilią ojciec wyprowadził się z domu. Zatracając się w pracy każde święta stara się wyjeżdżać służbowo jak najdalej od domu. Tego roku jednak przypadała sześćdziesiąta rocznica ślubu babci i dziadka, rodziców ojca i chociaż od dłuższego czasu Anna nie utrzymywała z nimi kontaktu, to w tym roku postanowiła pojechać do dziadków. Obawiała się konfrontacji z ojcem i jego nową rodziną, ale zdecydowała się odpowiedzieć na zaproszenie babci. W drodze do domu seniorów samochód Anny wpada w poślizg i dziewczyna ląduje w rowie, bez sił i nadziei zapada się w ciemność. Kiedy odzyskuje przytomność okazuje się, że jest w szpitalu, a lekarzem opiekującym się nią jest jej były chłopak z którym Anna spędziła kiedyś wiele szczęśliwych lat, a którego sama odtrąciła. Czy to prawda, że stara miłość nie rdzewieje? Dlaczego Anna rozstała się z Robertem i jaki wpływ na to rozstanie miał ojciec dziewczyny? Kim jest tajemnicza kobieta, która od czasu do czasu dzwoni do Roberta?

(…) Czemu przez kilka dni mamy zakładać maskę i ściągać ją potem z niecierpliwością? To nie ma sensu… Lepiej więc być sobą, niezależnie od sytuacji. I naprawdę nie ma znaczenia, czy obchodzę święta czy nie, czy ubiorę choinkę czy nie. (…)

Po przeczytaniu trylogii „Pod wspólnym niebem” wiedziałam, że sięgnę po kolejne książki tej autorki i szczerze pisząc widząc w zapowiedziach jej powieść świąteczną, bardzo się ucieszyłam.

Ta książka zaczyna się dość specyficznie, fabuła podzielona jest na wątki „teraz” i „kiedyś” dzięki czemu poznajemy wcześniejsze losy głównej bohaterki, która po wypadku samochodowym przypomina sobie chwile zarówno bolesne jak i te piękne.
Przyznam szczerze, że na początku książki nie zapałałam do głównej bohaterki sympatią, nie doświadczyłam tego co ona i może dlatego odniosłam wrażenie, że zbyt histerycznie podeszła do pewnych wydarzeń jakie ją spotkały i egoizmem skrzywdziła kilka bogu ducha winnych osób. Może miała do tego prawo, a może nie.

Odebrałam jednak książkę bardzo pozytywnie, może dlatego, że w pewnym momencie fabuły bardzo zaczęłam „kibicować” odradzającemu się uczuciu dwojga młodych ludzi. Ona w pewnym momencie swojego życia pogubiła się emocjonalnie, a on? On cały czas wierzył w utraconą kiedyś miłość.

Autorka porusza w swojej książce kilka ważnych i trudnych tematów, między innymi pokazuje osobę, której uczucie żalu i zazdrości jakie odbiera dziecko po rozstaniu rodziców, kiedy złość wypiera miłość, a pretensje tęsknotę jest większe niż miłość. Zawsze, kiedy jeden z rodziców odchodzi do innej osoby dziecko wini tego rodzica, który zostawił rodzinę i nie analizuje przyczyn rozstania, nie wini tego, który pozostał chociaż często do rozpadu związku dochodzi z powodu zaniedbań dwóch stron.

Zauroczył mnie wątek samotnego rodzicielstwa i ojca z miłością wychowującego córkę będącą prawdziwą iskierką radości.

Bardzo pozytywnie odebrałam również wprowadzenie do świąt – biel śniegu, kolor choinki i emocje łączące długo niewidziane osoby, to czas piękny i pięknie przez autorkę przedstawiony.

(…) Woda Netty lśniła w świetle latarni jakby ktoś obsypał ją srebrem i złotem, płatki śniegu tańczyły i przeglądały się w rzece. Po raz kolejny tego wieczoru poczułam wzruszenie, a z oczu popłynęły łzy. Nie płakałam jednak z powodu ładnego widoczku. Płakałam, bo już dłużej nie mogłam dusić w sobie emocji, bo się zagubiłam w życiu i nie znałam drogi powrotnej. (…)

Uwielbiam powieści świąteczne i przyznam, że ta bardzo mnie nastroiła świątecznie, kiedy w tę jedną noc zdarzyło się wiele dobrego, chociaż również i złego, ale z decydującą przewagą dobra.

To bardzo życiowa powieść, pełna emocji, odrobiną świątecznej magii, opowiadająca o miłości i niepotrzebnie trzymanych przez lata na dnie duszy urazach.

(…) – Nie zamykaj się tylko dlatego, że wolisz czuć się skrzywdzona aniżeli wybaczyć i spróbować zrozumieć. Tkwienie w gniewie nie przynosi niczego dobrego, a wybaczanie nie jest oznaką słabości. (…)

Nie jest tutaj ani zbyt słodko, ani za gorzko, ale tak jak wspomniałam wcześniej bardzo realistycznie, życiowo. To opowieść o mocy przebaczania, bo przecież każda rana kiedyś się zagoi i nie powinno się jej całe życie rozdrapywać. Każda sytuacja ma dobrą i złą stronę, odejście od rodziny jest złe, ale trwanie w nieszczęśliwym związku też nie jest dobre.

Moim zdaniem motyw świąteczny nie jest tutaj przypadkowym zabiegiem, bo przecież święta są czasem, kiedy otwieramy nawet najbardziej zamknięte serca.

To piękna opowieść o sile miłości, akceptacji i wybaczaniu, to też książka o tym, że życie bywa nieprzewidywalne. Jest pięknie, realistycznie i emocjonalnie dzięki wyjątkowo wyraziście wykreowanym osobowościom bohaterów. Ja pokochałam trzy postacie, ale nie zdradzę kogo. Myślę jednak, że wielu czytelników również te osoby pokocha.

Polecam tę książkę zwłaszcza teraz w okresie zbliżającym nas do świąt, ale oczywiście piękne lektury można czytać przez cały rok.

A na końcu znajdziecie smaczny bonus: przepis na ciasto drożdżowe babci Anieli bez wyrabiania 😉 ja mam zamiar spróbować je upiec.

Dziękuję autorce za te dawkę emocji a wydawnictwu REPLIKA dziękuję za możliwość przeczytania tej powieści właśnie teraz w okresie przedświątecznym.

KRUCHA MIŁOŚĆ – Nina Bylicka-Karczewska

PATRONAT

To nie jest tak, że prawdziwa miłość jest wtedy, kiedy spotka się kogoś w określonym czasie i miejscu. Czasami musi upłynąć trochę czasu, trzeba zdobyć nieco doświadczenia i dać sobie drugą szansę. I wtedy to jest coś wartościowego.

Nina Bylicka-Karczewska jest warszawianką urodzoną w 1982 roku. Ukończyła pedagogikę resocjalizacyjną oraz pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą na Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi, a także MBA w PAN. Prywatnie jest mamą dwójki dzieci, w wolnych chwilach biega, a interesuje się psychologią rozwojową i pierwszą pomocą. Jej debiutem była powieść „Papierowa miłość”.

Krucha miłość to współczesna powieść obyczajowa z dużą dawką dramatu i romansu.

PREMIERA KSIĄŻKI 04 PAŹDZIERNIKA 2022

Wydawnictwo REPLIKA
stron 336

Ania i Piotr kiedyś byli parą, jednak ich losy rozdzieliły się na długi czas. Spotkanie po piętnastu latach jest dla nich przełomem. Ona wraca z długiego pobytu zza granicy i próbuje odnaleźć syna, którego kiedyś pozostawiła w Polsce, a on walczy z miłością do dziecka, które być może nie jest jego. Jednak jest coś, a raczej ktoś, kto ich łączy. Robert jest synem Ani i Piotra, o którym Piotr wcześniej nie wiedział, a Ania się go wyparła. Teraz jednak próbują stworzyć na miarę szczęśliwą rodzinę. Nie jest to łatwe, bo Piotr ma córkę, która dopiero przy Robercie zaczyna się otwierać na świat. Kiedy pewnego dnia mama dziewczynki oskarża Roberta o coś co może zniszczyć chłopcu życie, Piotr i Anka stają w zwartym szeregu nie mogąc uwierzyć, że ich syn zdolny byłby do takich czynów. Robert nie jest łatwym nastolatkiem, życie nie było dla niego pasmem radości, ale jest ktoś, kto wierzy mu bezgranicznie. Czy są to biologiczni rodzice? Czy są to rodzice, którzy adoptowali chłopca? Czy tą osobą jest najbliższy przyjaciel, czy może jeszcze ktoś inny?

W blurbie na okładce książki napisałam: Jedni wchodzą w dorosłość zbyt szybko, a inni zdecydowanie za późno. Ta książka to wzruszający przewodnik po ludzkiej psychice. To obraz ludzi żyjących z piętnem przeszłości i z traumami, które nie pozwalają realnie patrzeć na świat. Ale to również obraz pięknych uczuć.

I tak właściwie niczego już nie musiałabym dodawać.

Ta książka to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale przyznam się, że głęboko mnie dotknęła.

Autorka porusza w swojej powieści wątki trudnych, czasami patologicznych i toksycznych relacji między rodzicem a dzieckiem, a także trudne relacje między małżonkami. Tu mam na myśli głównie rodziców Piotra, władczego ojca i zbyt uległą matkę, która tą swoją uległością wobec męża krzywdziła nie tylko syna.

Spoglądając na okładkę można oczekiwać ciepłego, lekkiego romansu w stylu komedii romantycznych. Ale to jest bardzo złudne, bo chociaż romans jest, nawet można powiedzieć, że ciepły i lekki, to jednak fabuła wcale taka nie jest.

Przyznam szczerze, że dla mnie to była dość trudna pod względem emocjonalnym lektura, historia naszpikowana dramatyzmem kilku osób i to zarówno dorosłych jak i dzieci.

Autorka przedstawia różne sceny lub raczej wątki z punktu widzenia kilku osób. I tak na przykład zwykła rodzinna uroczystość pokazana została oczami dziecka i dorosłego.

To samo dotyczy emocji odebranych przez różne osoby w wieloraki sposób i słowa często wypowiedziane w emocjach dla pewnych osób mają niejednolity odbiór, jednym pozwalają na wyrzucenie z siebie czegoś co drażni, irytuje a innych rani.

To książka o miłości, ale takiej nieco zaniedbanej, miłości, która stchórzyła w obliczu pierwszych niepowodzeń. Ale to również opowieść dziecka o samotności w obliczu różnych rodzinnych zawirowań.

(…) W taksówce oparł głowę o zagłówek, trzymając Ankę za rękę. Wymieniali porozumiewawcze uśmiechy. To, co zrobili, nie miało logicznego wytłumaczenia. Mogli poczekać aż Klara uśnie, a Robert pójdzie do znajomych, jednak to nie byłoby to samo.

Rozdziały w książce zostały przeplatane przeszłością i teraźniejszością z uwzględnieniem różnych postaci.

(…) Czuł się niczyj. Ani dziecko sierota, ani adoptowane, ani dziecko pokrzywdzone przez los – nie miał prawa się tak tytułować i udawać poszkodowanego. Nikt go nie bił i nie krzywdził. A jednak siedziała w nim zadra, dobijana w głąb przez każdą kolejną. (…)

Ciekawie przedstawione osobowości bohaterów przyciągają do fabuły. Nie wiem jak inni, ale ja bardziej pozytywnie odebrałam postacie męskie niż żeńskie. Jedyną kobietą, którą polubiłam jest młoda osoba – Julka. Dziewczyna niosąca na swoich barkach koszmar rodziny patologicznej, a jednak bardzo trzeźwo, inteligentnie i racjonalnie odbierająca rzeczywistość i nie pozwalająca na to, żeby zostać wciągniętą w wir patologii w jakim funkcjonują jej rodzice.

Myślę, że ta książka poruszy wiele osób. Problemy w niej przedstawione i sytuacje w których znaleźli się bohaterowie niejednej osobie spędzą sen z oczu i nie pozwolą zapomnieć o tym, o czym przeczytali.

To książka o miłości, ale również o dramatach jakie przeżywają dzieci nie tylko w rodzinach uważanych za patologiczne. W tak zwanych normalnych domach też często dzieci bardzo cierpią z powodu nadopiekuńczości czy zbyt wygórowanych oczekiwań rodziców. A może zamiast wymagać poświęcić więcej czasu na zabawę, na głupoty, na szaleństwa, na spontaniczność.

(…) Zresztą ja ciągle coś robię nie tak. Nie mam szóstki z angielskiego, nie wyróżniam się na hiszpańskim, słabo mi idzie. Przeczytałam sama tylko trzy książki, wolę jak ktoś mi czyta. (…)  Bazgrolę, nie umiem napisać ładnego a i d, moje laseczki w literkach są niezgrabne. (…)

Jestem przekonana, że niejednej osobie w trakcie czytania zakręci się łezka. Niby wiemy, że gdzieś obok nas są rodziny patchworkowe, w których rodzice borykają się z różnymi problemami, głównie natury psychologicznej, ale… no właśnie wiemy, ale nie jesteśmy w stanie zareagować odpowiednio, bo przecież nie mój problem, nie powinnam „wchodzić” w czyjeś życie.

Ta książka to kopalnie ludzkich dramatów, ale nic nie jest takie, żeby nie można temu zaradzić.

Polecam tę książkę zarówno paniom jak i panom, myślę, że fabuła usatysfakcjonuje każdego,

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania twórczości kolejnej polskiej autorki a Czytelniczki i Czytelników mojego bloga zapraszam na mój fanpage na Facebooku, ponieważ mam dla Was niespodziankę w postaci zabawy 😊

Jeżeli chcecie się zabawić to informuję, że dla zwycięzców zabawy wydawnictwo przygotowało dwa egzemplarze książki. O wyłonienie zwycięzców poproszę autorkę, żeby nie było, że jestem stronnicza.

Odpowiedz na jedno proste pytanie:

CZY UWAŻASZ, ŻE PIERWSZA MIŁOŚĆ JEST W ŻYCIU WAŻNA? UZASADNIJ 😊

Na Wasze odpowiedzi wpisane pod postem konkursowym na Facebooku czekam do czwartku 20 października do godz. 22:00

ZAWSZE BĘDĘ PRZY TOBIE. Siostry z ulicy Wiśniowej tom 3 – Joanna Nowak

Sen uparcie nie nadchodził. Nic dziwnego, skoro rozum ścierał się z sercem na twarde argumenty i ani myślał składać broni, kiedy przeciwnik wysuwał najcięższe działa.

Joanna Nowak jest absolwentką administracji na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pochodzi ze Strzelna, niewielkiej miejscowości na Kujawach, ale obecnie mieszka i pracuje w Poznaniu. Z zawodu jest księgową, a z zamiłowania pisarką, która jako autorka zadebiutowała w roku 2020. Pisze powieści obyczajowe, których fabuła osnuta jest wokół problemów dnia codziennego. Jest miłośniczką książek, zwłaszcza tych napisanych przez polskich autorów oraz miłośniczką smakowitej kuchni, głównie meksykańskiej i włoskiej. Uwielbia psy i koty.

Już nie ucieknę to współczesna powieść obyczajowa, trzeci tom sagi SIOSTRY Z ULICY WIŚNIOWEJ.

PREMIERA KSIĄŻKI 12 LIPCA 2022

Wydawnictwo REPLIKA
stron 376

Jagna póki co została ostatnią z trojaczek, która nie znalazła sobie kandydata na męża, co spędza sen z powiek babci. Seniorka nieświadoma konsekwencji próbuje „pomóc” wnuczce w znalezieniu odpowiedniego partnera, chociaż jej starania są momentami bardzo żenujące. Nie wie również, że dziewczyna od jakiegoś czasu koresponduje z tajemniczym mężczyzną, którego poznała w sieci. Niestety Jagna ma dość niemiłe kontakty ze swoim szefem, mężczyzną, który wyraźnie ignoruje kobietę i nie docenia jej starań. Pech sprawia, że tajemniczym mężczyzną, z którym Jagna mogłaby spędzić życie, okazuje się jej szef, który tak jak ona przez babcię tak on przez własną matkę próbuje być wmanewrowany w związek. Oboje dochodzą do wniosku, że mogłoby trochę poudawać parę, tak aby mama Krystiana i babcia Jagny wreszcie im odpuściły. Niestety czasami los ma zupełnie inne plany i może je nieźle pokrzyżować. Spontaniczna decyzja zmienia się w coś więcej, ale czy uda się Jagnie i Krystianowi stworzyć prawdziwy związek? Kim jest Emilia i jak namiesza w życiu Krystiana? Czy siostry uwierzą Jagnie, że łączy ją z kolegą z pracy miłość?

Biorąc do ręki kolejną część Sióstr z ulicy Wiśniowej bardzo byłam ciekawa jak potoczą się losy ostatniej z nich.

Wtrącanie się rodziny w sprawy innych nie zawsze jest dobre, a wręcz można powiedzieć, że często jest zbyt szkodliwe, zwłaszcza dla „ofiary” takich wtrąceń, o czym przekonali się bohaterowie tej części sagi.

Patrząc na okładkę, możemy pomyśleć, że książka jest lekką, łatwą i przyjemną lekturą na wakacje, ale czy taka jest faktycznie?

Chociaż fabuła momentami może sugerować, że w książce znajdziemy wątki, przy których się uśmiechniemy, to można w niej znaleźć sporo wątków wręcz dramatycznych, a jednym z nich jest na przykład wątek relacji matka-córka, odnoszący się do jednej z bohaterek pochodzącej z niezamożnej wielodzietnej rodziny, gdzie pieniądz jest ważniejszy od uczuć, gdzie bardziej od emocji liczą się dobra materialne zdobyte czasem w nielegalny sposób.

Mamy dziewczynę, która można by powiedzieć, że „złapała Pana Boga za nogi”, poznając mężczyznę nie dość, że przystojnego to jeszcze bardzo zamożnego, uczuciowego, romantycznego i… nie mogąc znieść samotności na którą ją skazywał będąc całymi dniami w pracy (ponieważ był bardzo zaangażowanych w swoje obowiązki pracownikiem) rzuciła się w romans z kimś, kto tylko „był” chociaż niczego nie miał.

Nie mogłam potępić tej dziewczyny, bo wiem co to jest samotność, kiedy musisz całymi dniami spędzać czas tylko we własnym towarzystwie, wówczas taka kobieta nie myśli o dobrach materialnych, bo tęsknoty za odrobiną czułości nie da się zastąpić żadnymi pieniędzmi.

(…) – Nie przyszłam prosić ciebie o pomoc – przerwała Emilia. Coraz trudniej przychodziło jej rozmawiać z mamą bez pretensji. A tych na końcu języka znajdowała dziesiątki: od milczącego wsparcia, jakiego Halina udzielała każdemu z jej braci i każdej z sióstr, choć dla niej tej troski zawsze brakowało, po ciągłe niezadowolenie z trybu jej życia. Cokolwiek nie zrobiła, to i tak nie znajdowało to uznania w oczach rodzicielki. (…)

Ciekawie pokazany widocznym okiem ludzi starszego, ale i średniego pokolenia status singielki czy singla, którzy w wieku około 30 lat już w zasadzie zaszufladkowani zostają do określenia „stara panna” czy „stary kawaler”. Niektórym osobom w głowie się nie mieści, że taki młody człowiek zanim zakopie się w obowiązki małżeńskie chciałby odrobinę skorzystać z życia, wyszaleć się, poczuć tę niezobowiązującą do niczego wolność.

Wśród dzieci moich znajomych mam wiele takich osób, którym nie spieszy się do legalizowania związków. Są szczęśliwi mogąc być na takim etapie życia na jakim są i nikogo nie dziwi, że młoda kobieta w wieku 30+ nie ma ochoty jeszcze na macierzyństwo i stabilizację życiową. Wiem, że każda mama marzy o wnukach, ale czasami zbyt szybkie podejmowanie takich decyzji może się zakończyć dramatem, jak w przypadku Krystiana.

(…) Dziewczyna miała już przecież swoje lata, a większość rozsądnych mężczyzn została już złowiona w sieci. Choć chłop nie drzewo, można go przesadzić, lecz po co kłopotać się kimś z odzysku, jeśli można trafić na niewybrakowany towar. (…)

Czasami strach przed rozczarowaniem może być takim spowalniaczem w zawieraniu znajomości, bo przecież nikt nikomu nie zagwarantuje, że ta śliczna dziewczyna, którą poznał w klubie czy pubie okaże się tym aniołem, który będzie trwał przy boku do końca życia.

(…) jeśli znajdziesz kobietę spełniającą twoje oczekiwania, a jednocześnie będziesz ziszczeniem jej pragnień, to nie odkładaj szczęścia na później. Może się okazać, że go dla ciebie zabraknie. (…)

Bohaterowie tej książki też początkowo nie planowali poważnego zaangażowania, chociaż, gdzieś tam z tyłu głowy świtała im taka myśl, szczególnie wtedy gdy byli jedynie znajomymi korespondencyjnymi, bo wiadomo real często bywa okrutniejszy od wyidealizowanej wizji tajemniczej postaci.

Polecam tę książkę osobom lubiącym powieści obyczajowe z nutką romansu. Książka jak dla mnie jest z tych, lekka, łatwa i przyjemna i przyznam, że czytało mi się ją bardzo szybko.

Nie powiem, żeby Jagna została moją faworytką wybraną z trojaczek, ale polubiłam ją. Życie czasami potrafi zaskakiwać, sprawdźcie, jak zaskoczyło Jagnę.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za propozycję przeczytania tej powieści i myślę, że wiele czytelniczek pokocha trojaczki z ulicy Wiśniowej. Bo to są naprawdę fajne dziewczyny 😊

JUTRO POKOCHAMY RZYM – Magdalena Kołosowska

Na nieskazitelnym obrazie pojawiła się rysa i zrozumiałam, że nic nie było idealne. Aż do tamtego dnia…

Magdalena Kołosowska to pisarka z zamiłowania, zawodowo zaś ekonomistka uwielbiająca cyferki i exela. Cały czas podnosi swoje kwalifikacje i im ma więcej rzeczy do zrobienia tym jest szczęśliwsza. Jest optymistką mającą za życiowe motto zdanie: „wszystko w życiu dzieje się po coś, w jakimś celu”. Podobno jest niepoprawną gadułą uwielbiającą długie rozmowy. Jej powieści wypełnione są emocjami. Pisze dla kobiet i o kobietach, skupiając się na ich radościach, smutkach i problemach.

Zanim zobaczymy Neapol to współczesna powieść obyczajowa, z nutką romansu, będąca trzecią częścią z cyklu „Pod wspólnym niebem”.

PREMIERA KSIĄŻKI 12 KWIETNIA 2022

Wydawnictwo REPLIKA
stron 304

Irmina jest po przejściach z byłym mężem, od kilku lat jest w szczęśliwym związku, z mężczyzną, który był jej wielką miłością w czasach szkolnych. Mimo uczucia jakim go darzy nie może zdecydować się na zalegalizowanie tego związku, a im bardziej ukochany nalega na ślub, tym bardziej Irmina się wycofuje. W końcu dochodzi do oficjalnych oświadczyn i… gwałtownego zerwania. Po rozstaniu z Irkiem kobieta wplątuje się w spontaniczny, dość toksyczny romans, ale nie potrafi zapomnieć o tym co ją kiedyś łączyło z miłością jej życia. Czy uda jej się zrozumieć swój błąd? Jak okres pandemii wpłynie na stosunki Irminy z byłym kochankiem i jej przyjaciółkami? Czy dojrzały wiek kobiety oznacza jednocześnie dojrzałość emocjonalną?

Kiedy przeczytałam dwie pierwsze książki z serii „Pod wspólnym niebem” nie mogłam doczekać się tej trzeciej. W dwóch wcześniejszych poznałam bliżej Zosię w Kiedyś dogonimy Paryż i Dankę w Zanim zobaczymy Neapol. W tej części główną bohaterką jest Irmina.

Danka, Zosia i Irmina, to trzy przyjaciółki, które poznały się przez Internet. Często ze sobą korespondują za pomocą komunikatora i zwierzają się sobie prawie ze wszystkiego. To kobiety dojrzałe po tak zwanych „przejściach”, matki dorosłych już dzieci, a jedna z nich jest nawet babcią.

Niezbyt często mamy okazję czytać książki, w których głównymi bohaterkami są właśnie kobiety w tym wieku, ale bardzo się cieszę, że ktoś pomyślał o tym, aby to zmienić.

Irmina jest osobą wykształconą, inteligentną i samodzielną finansowo. Jej dorosłe dzieci mieszkają poza granicami Polski i chociaż świetnie sobie radzą, dla matki zawsze są „workiem trosk i niepokoju”. Szczególnie wówczas, kiedy świat zostaje zaatakowany pandemią koronawirusa. To dla każdej matki koszmar, bo tęsknota za dziećmi i troska o nich jeszcze się z tego powodu wzmaga.

Jak już wcześniej wspomniałam, główna bohaterka tej części jest kobietą po przejściach, rozwódką, która próbuje sobie ułożyć życie z mężczyzną, który w latach jej młodości był jej wielką miłością. Niestety ktoś stanął im na drodze do szczęścia i młodzieńczy związek rozpadł się. Każde z nich poszło w inną stronę, ale czy przestali się kochać?

Po wielu latach i wielu przejściach los znów ich ze sobą łączy. Miłość rozkwita ponownie, ale Irmina po doświadczeniach z przeszłości boi się stałego związku i na każdą wzmiankę o małżeństwie, odpowiada „kiedyś”. W końcu po oficjalnych oświadczynach coś w niej pęka. Nie chce być uzależniona od drugiej osoby, boi się stabilnej przyszłości, która może zmienić ich związek w rutynę i zrywa znajomość z Irkiem. Spontanicznie wpada w toksyczny związek z dużo młodszym od siebie mężczyzną i uzależnia się od… seksu. Czy ten związek przyniesie jej szczęście?

Autorka pięknie przedstawiła życie i zachowanie kobiety będącej na rozdrożu własnych pragnień. Z jednej strony pragnienia ciała, a z drugiej potrzeby serca. Czy mężczyzna zaspokajający kobietę seksualnie, ale będący daleko od niej, kiedy potrzebuje zwykłej rozmowy jest tym, z kim kobiety chcą być?

(…) Pociągnął mnie i posadził obok siebie. Palcem prawej ręki uniósł moją brodę i popatrzył głęboko w oczy. – Czy nie jest najważniejsze to, co mamy? Chwile tylko dla siebie? Cudowny dziki seks? (…) Z żoną nic mnie nie łączy. Nie rozwiedliśmy się ze względu na syna i wspólne interesy. (…)

Myślę, że w pewnym wieku (nienawidzę tego określenia, a jednak je użyłam 😉) podkreślenie swojej kobiecości, atrakcyjności i cielesności jest bardzo ważnym dla satysfakcji z życia, ale kiedy brakuje obok kogoś, do kogo można się tylko przytulić, z kim można porozmawiać, kiedy jest taka potrzeba, to ta kobiecość, atrakcyjność i cielesność są na ostatnim miejscu.

(…) Zrobiło mi się przykro. Naprawdę chciałam dzisiaj z nim pobyć. Nie kochać się czy uprawiać seks, ale właśnie pobyć. Tęskniłam za dotykiem, przytulaniem i wspólnym spędzaniem czasu. Za prostymi, codziennymi gestami. Właśnie za wspólną codziennością. (…)

Na uwagę w tej lekturze zasługują świetnie przedstawione relacje przyjaciółek, które bez względu na porę dnia czy nocy potrafią ze sobą porozmawiać, wesprzeć dobrym słowem, czy wylać przysłowiowy „kubeł zimnej wody”. To coś, czego życzę każdej kobiecie.

Prawdziwa przyjaciółka, kiedy czuje, że jest coś nie tak, nie pyta jak pomóc, tylko biegnie z tą pomocą nie patrząc na nic. Takie właśnie są Danka, Zosia i Irmina, chociaż mieszkające w innych miastach, to zawsze blisko ze sobą.

Polecam tę książkę szczególnie paniom w tak zwanym „dojrzałym wieku”, bo niezbyt często znajdujemy w powieściach takie kobiety jak my.

Ta książka to opowieść o miłości i przyjaźni, o rozterkach, problemach i radościach jakie funduje życie. To przede wszystkim obraz kobiety, która cały czas szuka swojego miejsca w życiu, czy znajduje? Kto przeczyta ten się dowie 😉

(…) Postawiłam wszystko na jedną kartę. Nie mogłam dłużej udawać, że sprawy nie ma, albo zachowywać się, jakby wszystko było w porządku. Skoro przyszedł czas na mój ruch, powinnam go wykonać, wyjść z patowej sytuacji. Wiedziałam czego chcę. (…)

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania Danki, Zosi i Irminy. Jestem pewna, że kiedyś do nich wrócę.

Napisz do mnie
marzec 2024
P W Ś C P S N
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
25262728293031
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/