sensacja
W UKRYCIU – Nora Roberts
Nora Roberts, właściwie Eleanor Marie Robertson to amerykańska pisarka, która urodziła się w 1950 roku w Silver Spring w stanie Maryland w USA. Była pierwszą autorką, którą przyjęto do Romance Writers of America Hall of Fame. Pisze romanse jako Nora Roberts, Sarah Hardesty i Jill March, a kryminały z serii In Death pod pseudonimem J.D. Robb. Swoją twórczość rozpoczęła w 1981 roku powieściową sagą Irlandzka wróżka. Pracowała krótko jak aplikant adwokacki. Urodzona w rodzinie czytelników, zawsze coś czytała albo wymyślała historyjki. Podczas pewnej zamieci, wyciągała ołówek i notatnik i zaczęła zapisywać jedną z tych historii. Tak rozpoczęła się jej kariera. Jej pierwsza książka, Irlandzka wróżka, została opublikowana przez amerykańskie wydawnictwo Silhouette w 1981 roku. Dzisiaj autorka ma na swoim koncie dwieście powieści, jest absolutnym numerem jeden na liście autorów New York Timesa, a jej powieści wydano w nakładzie ponad pięciuset milionów egzemplarzy.
W ukryciu to kryminał, którego fabuła rozgrywa się współcześnie, w pewnym amerykańskim miasteczku.
PREMIERA KSIĄŻKI 18 WRZEŚNIA 2019
W pewien lipcowy wieczór, w centrum handlowym na obrzeżach Portland w stanie Maine doszło do strzelaniny. Trzech uzbrojonych nastolatków nagle zaczęło strzelać do ludzi w sklepach, w kinie, w restauracjach. Masakra trwała osiem minut, ale zginęło, lub zostało ciężko rannych dziesiątki osób. Napastnicy zostali zabici, ale po latach ktoś skutecznie zaczął znów zabijać… osoby, które przeżyły tamten koszmar. Wśród osób które dobrze pamiętały tamten dzień była Simone, po latach słynna rzeźbiarka i Reed, chłopak w czasie strzelaniny uratował dziecko, a po latach został policjantem. Kto i dlaczego prześladuje tych, którzy przeżyli strzelaninę w centrum handlowym DownEast? Czy Simone i Reed mają się czego obawiać, czy na nich również czeka szalony morderca?
Kto nie miał jeszcze okazji poznać książek tej autorki, to moim zdaniem powinien to szybko nadrobić.
Autorka jest mistrzynią w łączeniu kilku gatunków literackich: thrillera, kryminału, powieści przygodowej, powieści psychologicznej, obyczajowej i romansu. Niewielu pisarzy tak potrafi.
Fabuła tej powieści wciąga od pierwszych stron, jednocześnie szokując wątkami kryminalno-psychologicznymi.
Na przełomie kilku lat poznajemy losy .osób, które ocalały z masakry w domu handlowym w Portland; losy, które wielu z tych ludzi zmieniły. Wciąż powracające wspomnienia i trauma nie mogły pozytywnie wpływać na ludzi, czasami wręcz niszczyły więzy między nimi, co odbijało się goryczą, zazdrością, poczuciem zdrady.
(…) Tish była też moją przyjaciółką. I Mi. A zobaczyłam tylko to, że zostałam zastąpiona jako siostra. Zdaję sobie sprawę, jak głupio i samolubnie to brzmi. Kiedy Mi wyszła ze szpitala, wy dwie przyjechałyście tutaj. Do CiCi. A ja myślałam tylko: ”Dlaczego mnie zostawiły?” (…)
Oprócz niezwykle wciągającej fabuły przeplatanej świetnie skonstuowanymi dialogami, mamy ciekawie przedstawione postacie. Na przykładzie czterech głównych bohaterów poznajemy cztery różne osobowości. Reed, chłopiec, który po tragedii staje się wyjątkowo dobrym i ambitnym policjantem, świetnie potrafi łączyć ze sobą władzę, mądrość, inteligencję empatię i poczucie humoru. Simone dziewczyna z tak zwanego „dobrego domu” dla której rodzice postanowili zaplanować przyszłość jako prawniczki, a która jest nieco zbuntowana, odważna i trochę krnąbrna. CiCi (moja ulubiona bohaterka), babcia Simone, kobieta niesamowita, bardzo towarzyska, trochę szalona hippiska, i świetna artystka. I… Patricia, dziewczyna z „trudnego” domu, której brat był jednym z zamachowców. Osoba niezwykle inteligentna, przebiegła i pałająca nienawiścią do wszystkiego co piękne, normalne, szczęśliwe.
(…) Patricia obmyśliła plan. Masową strzelaninę wstrząsającą do głębi nie tylko społecznością, którą gardziła, ale całym miastem – całym krajem. Opracowywała go miesiącami, wybierając i odrzucając miejsca, wciąż od nowa ustalając czas, dobierając broń. (…)
Czytelniczą ucztę, autorka doprawiła ciekawymi fragmentami procesów powstawania sztuki, obrazów i rzeźb. Czytając opisy kolejnych ruchów artystek – malarki CiCi i rzeźbiarki Simone, dosłownie przenosiła nas do pracowni twórczyń.
(…) Wyjęła pędzel i gumę lateksową w płynie. Wzięła sobie wodę, włączyła muzykę w stylu New Age, wybierając ją z playlisty CiCi. (…) Za pomocą pędzla milimetr za milimetrem pokryła lateksem całą powierzchnię gliny. Uniknięcie tworzenia się pęcherzy powietrza wymagało cierpliwości, uwagi i czasu. (…)
Ta książka to studium zachowań i funkcjonowania ludzi dotkniętych traumą, psychologiczne studium ukształtowane z bolesnych wspomnień. To obraz ludzi, którzy przeżyli coś, czego mimo upływu lat nie można zapomnieć.
Mamy tutaj również piękną przyjaźń, która dotyczy nie tylko dwóch młodych dziewcząt, ale również przyjaźń między babcią a wnuczką, która jest czymś więcej jak tylko łączącymi te dwie kobiety więzami rodzinnymi, a także niezwykłą przyjaźń starszej kobiety i młodego mężczyzny.
Mamy również romans, wpleciony w wątek kryminalny, a właściwie to można nawet powiedzieć, że wpleciony w thriller. Romans z delikatną nutką subtelnej erotyki, takiej bez grama wulgarności.
Myślę, że właśnie takim połączeniem autorka rozkochała w sobie rzesze czytelniczek.
Książki tej pisarki są jak narkotyk, jak raz ich „spróbujesz” to będziesz chcieć więcej i więcej.
Polecam tę książkę szczególnie tym, którzy do tej pory nie zdążyli poznać twórczości Nory Roberts. Polecam ją miłośnikom dobrych kryminałów, ale również osobom ceniącym ciekawy, nietuzinkowy romans. I tak jak wspomniałam wcześniej, połączenie kilku gatunków literackich tak aby zgodnie ze sobą współgrały, to prawdziwy majstersztyk. W tej powieści nawet wątki obyczajowe, których tu nie brakuję, potrafią sprawić, że trudno oderwać się od stron książki.
Dziękuję Wydawnictwu EDIPRESSE, że zdecydowało się na wydawanie kolejnych powieści tej pisarki, nieskromnie mogę się pochwalić, że mam w swojej biblioteczce ponad dwadzieścia powieści tej pisarki, której twórczość pokochałam prawie 30 lat temu.
POD POWIERZCHNIĄ – Anna Dembowska
Anna Dembowska pracuje w zespole scenarzystów TVN, tworząc wątki do serialowych hitów. Jest współautorką powieści. Mieszkała w różnych miastach, między innymi w Kutnie, Krakowie, Moskwie, Sankt Petersburgu, a obecnie mieszka w Warszawie. Jako autorka zawodowo wymyśla mrożące krew w żyłach historie, a w wolnych chwilach odpręża się malując murale.
Pod powierzchnią to kryminał policyjny inspirowany serialem TVN, którego fabuła umiejscowiona została w Płocku.
PREMIERA KSIĄŻKI 18 WRZEŚNIA 2019
Na festynie nagle znika kilkuletni chłopiec, zrozpaczona matka wzywa policję. Śledztwo prowadzi komisarz Maria Byszewska. Kilka dni później znika kolejne dziecko, co doprowadza do wybuchu paniki w mieście. Niestety pani komisarz działa pod presją, a media nie ułatwiają jej prowadzenia śledztwa. Dodatkowo kobieta zmaga się z dramatem dotyczącym jej syna. Czy uda się pani komisarz odnaleźć chłopców? Kto i dlaczego porwał czteroletniego chłopca? Z jakimi problemami ma do czynienia syn Marii Byszewskiej?
NIC NIE JEST TAK JAK MYŚLISZ
Przyznam szczerze, że rzadko oglądam telewizję i nie miałam okazji oglądać serialu „Pod powierzchnią”, ale od wielu znajomych słyszałam o nim same superlatywy.
Książka wciągnęła mnie od pierwszych stron, lubię dobre kryminały, a do takich właśnie mogę zaliczyć tę lekturę.
Wątek kryminalny jest tutaj ciekawie rozbudowany, niezbyt często bowiem mamy powieść, w której równolegle prowadzone są dwa śledztwa przez dwa różne zespoły kryminalnych. W tej powieści właśnie mamy dwa tajemnicze zniknięcia dzieci, które mogą być ze sobą powiązane, ale nie muszą. Mogą stanowić dwa odrębne przestępstwa.
Świetnie wykreowani pod względem osobowościowym bohaterowie to tylko ułamek tego, co świadczy o dobrej książce, a tutaj mamy i to i ciekawie skonstruowane dialogi a wszystko połączone dość intrygująca fabułą.
Moim zdaniem wątki kryminalne są tutaj w tle wątków psychologicznych, w których autorka porusza trudne relacje rodzinne dotyczące zarówno skrzywdzonych rodzin, jak i samej pani komisarz. Jak często nie zdajemy sobie sprawy z tego ile ludzkich dramatów odgrywa się za zamkniętymi drzwiami niejednego domu. Rodziny z pozoru normalne, kryją w sobie pokłady negatywnych emocji, które w obliczu tragedii wypełzają na powierzchnię życia potęgując rozmiar dramatów.
(…) Prawda jest taka, że zawsze są jakieś przyczyny, zawsze jest jakaś odpowiedź. I nie chodzi tu o winę, ale szereg małych i dużych decyzji, emocji, reakcji, przekonań, spotkań, blokad, myśli. (…)
Muszę jednak przyznać, że chociaż śledztwo było prowadzone energicznie i niejednokrotnie zaskakiwały mnie zwroty akcji, w jednym momencie zadziwiły mnie metody śledcze pani komisarz, która bez konkretnych podstaw, zaczęła oskarżać matkę uprowadzonego dziecka o współudział w porwaniu, sugerując jej rzeczy raczej niemożliwe.
Ale mile zaskoczył mnie pewien szczegół; policjanci zapytali matkę uprowadzonego chłopca o identyfikator. Jak ważne jest, zwłaszcza na dużych imprezach, aby dziecko w razie oddalenia się od rodzica, mogło szybko zostać oddane w ręce opiekunów. A jak to zrobić w przypadku malucha, który być może nawet wie jak się nazywa, ale w hałasie nie zawsze można użyć komunikatu, nie zawsze można przekrzyczeć głośną muzykę czy inne głosy zabawy. Kto bawiąc się w najlepsze słucha co mówią organizatorzy? A gdyby takie dziecko posiadało chociażby opaskę na rączce z wypisanym numerem telefonu do rodzica, kontakt z rodzicem byłby dużo szybszy.
(…) – Zrobimy wszystko co w naszej mocy. Czy Kacper miał identyfikator z numerem do pani, opaskę z danymi? (…)
Przyznam szczerze, że książka ta zachęciła mnie do zerknięcia na serial w telewizji.
Nic w tej historii nie jest takie, jak się wydaje. A każda tajemnica ma swój początek.
Fabuła tej książki trzyma w napięciu od samego początku, a zakończenie jest jak zwykle to bywa w dobrych kryminałach, nieco… zaskakujące.
Polecam tę lekturę nie tylko miłośnikom serialu „Pod powierzchnią” i nie tylko miłośnikom kryminałów. Myślę, że ta książka usatysfakcjonuje wielu czytelników.
Dziękuję Wydawnictwu EDIPRESSE za możliwość przeczytania tej książki, która udowadnia, że wśród polskich literatów mamy bardzo dobrych autorów kryminalnych.
WEŹ GŁĘBOKI WDECH – Kasia Bulicz-Kasprzak
Kasia Bulicz-Kasprzak urodziła się w 1976 roku w Lubaniu. Obecnie mieszka w Sulejówku. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 książką „Nie licząc kota” dzięki której otrzymała nagrodę w konkursie organizowanym przez Wydawnictwo Nasza Księgarnia. Studiowała Adaptację Literatury w Warszawskiej Szkole Filmowej, oraz Polonistykę i Biologię na Uniwersytecie Wrocławskim. Oprócz miłości do książek autorka ma jeszcze jedną wielką miłość – bieganie, która przyniosła jej nie tylko sporo medali, ale jeszcze więcej satysfakcji.
Weź głęboki wdech to powieść obyczajowo-kryminalna z mocną stroną psychologiczną.
PREMIERA KSIĄŻKI 14 SIERPNIA 2019
Michalina jest młodą kobietą, która nie może pochwalić się zbyt bujnym życiem towarzyskim, przebojowością czy powodzeniem u mężczyzn. Pracuje w Instytucie Botaniki jako naukowiec, mieszka z dość ekscentryczną i władczą matką oraz z ciotką. Kiedy w Instytucie pojawia się Filip, życie młodej kobiety zostaje wywrócone do góry nogami. A kiedy ginie przełożony Michaliny, a ona może stać się potencjalną podejrzaną, życie kobiety nabiera takiego tempa, że trudno się już połapać w tym co dobre i prawe, a co złe. Kto staje się przestępcą, a kto ofiarą? Komu Michalina może zaufać? Czy jest ktoś, kto czyha również na jej życie?
Weź głęboki wdech, ściągnij łopatki i staw czoła rzeczywistości.
Przyznam szczerze, że podchodziłam do tej książki dość ostrożnie. Znając już kilka powieści tej autorki, nie do końca byłam przekonana co do kryminalnej fabuły tej powieści. Ale mile zostałam zaskoczona.
Autorka pisze lekkim i ciekawym językiem, nie pozbawionym humoru, chociaż jak na kryminał przystało nie brak tutaj zaskakujących zwrotów akcji.
Narracja jest w pierwszej osobie czasu przeszłego, co w takich przypadkach kojarzy mi się ze słuchaniem czyichś zwierzeń, czy dość osobistych opowieści.
Główna bohaterka często „rozmawia” ze swoim JA, dzięki temu poznajemy różne oblicza jej osobowości, które podpowiadają jej w danej chwili co zrobić, lub jak się zachować. I tak, możemy poznać: Moje Jasno Przyszłość Widzące Ja, czy Moje Lubiące Pomarzyć Ja.
(…) Moje słowa sprawiły mu radość. Nie wyczuł kłamstwa, co oznaczało, że albo słabo mnie znał, albo zbyt mocno chciał, bym była prawą ręką Filipa. W mojej duszy zaciągnięto czarne zasłony, a Moje Wytykające Mi Naiwność Ja natychmiast przypomniało, jak to byłam przekonana, że profesor uważa Filipa za mojego chłopaka i aprobuje ten związek. (…)
Fabuła momentami jest bardzo zabawna, ale bywa też mocno „kryminalna”. Autorka w humorystyczny sposób przedstawia zmagania się głównej bohaterki z problemami jakie zaczęły narastać po zamordowaniu jej przełożonego, a w morderstwo które ona nieświadomie trochę została wplątana.
(…) Zrobił taki gest, jakby chciał mnie przesunąć pod ścianę, by umożliwić sobie przejście. Pomyślałam wtedy: O nie, kochanieńki! Nie jestem starą szafą i tak łatwo przestawić się nie dam. Trochę bzdurne to porównanie, bo stare szafy zwykle są wykonane z litego drewna, przez co są meblami, które można dowolnie przestawiać. (…)
Ta powieść jest dość specyficzna, bowiem jest w niej mało dialogów, a dużo opisów, zwłaszcza zachowań ludzkich czy sytuacji.
Ale autorka porusza w niej również bardzo poważny temat, dotyczący relacji matka-córka, gdzie rodzicielka nie może pogodzić się z tym, że jej córka nie jest tak idealna pod każdym względem, jak ona ją sobie wymarzyła. Gorzko ukazane relacje, są bardzo realistyczne, choć nieco dramatyczne pod względem psychologicznym.
Ta książka to przede wszystkim lektura o wykluczeniu i poniżaniu przez osoby z pozoru najbliższe, złe emocje swoje początki, miały już w dzieciństwie i to w miejscu, które powinno być ostoją, czyli w domu rodzinnym. Lekceważeniu, które prowadzi do zbytniego krytycyzmu, kompleksów, braku pewności siebie, niepewności i ma ogromny wpływ na uwarunkowania o podłożu manipulacyjnym i które powoduje nadmierne wykorzystywanie naiwności człowieka.
Wątek kryminalny sprawia, że książkę czyta się dosłownie jednym tchem, szczególnie dzięki nagłym zwrotom akcji. Myślę, że zakończenie książki niejednego czytelnika zaskoczy.
Polecam tę powieść zarówno miłośnikom kryminałów, jak i tym czytelnikom, którzy wybierają powieści obyczajowe czy psychologiczne. Myślę, że książka zadowoli również tych, którzy czytują książki naukowe, a w szczególności te z dziedziny biologii, ponieważ autorka bardzo wnikliwie momentami wprowadza w zagadnienia biologiczne, o których niewielu ludzi ma pojęcie. Robi to w sposób ciekawy, trochę zabawny, ale nawet dla laika zrozumiały.
Książka lekka, łatwa i przyjemna, myślę, że kto sięgnie po tę lekturę nie pożałuje tego, a jego Bardzo Spragnione Dobrej Lektury Ja, z całą pewnością będzie zadowolone.
Dziękuję wydawnictwu Edipresse Książki, za propozycję przeczytania tej lektury, przy której nieźle się bawiłam, ale również dobrze się zrelaksowałam, a przy okazji dowiedziałam się ciekawych rzeczy z dziedziny biologii.
ZAŚNIJ LALECZKO – Grażyna Kałowska
Grażyna Kałowska urodziła się w 1955 roku i jest mieszkanką Gdańska. Jest absolwentką i wieloletnią pracownicą Uniwersytetu Gdańskiego. Książki są jej życiem i pasją. Miłośniczka architektury i… psów, od dwudziestu lat właścicielka psów rasy amstaff. W roku 2004 jej utwór „W poszukiwaniu czterolistnej koniczyny” zdobył wyróżnienie w konkursie literackim. Jako pisarka eksperymentuje z gatunkami literackimi, w swoich książkach porusza tematy dotyczące samotności i przemijania oraz skomplikowanych relacji międzyludzkich.
PREMIERA KSIĄŻKI – LIPIEC 2019
Zaśnij laleczko to współczesny kryminał policyjny z nutką fantastyki i sporą dawką wątków obyczajowych i psychologicznych.
Wezwana do pewnego domu lekarka pogotowia, przypadkowo zabiera ze stolika jakieś notatki, które okazują się zapisem konfliktu małżeńskiego i sugerują popełnienie zbrodni. Dwoje policjantów zaintrygowanych tekstem rozpoczyna nieformalne śledztwo, które doprowadza ich do tragicznych zdarzeń jakie miały miejsce wcześniej w pewnych miejscowościach nad jeziorem. Czy znaleziony tekst jest opisem zbrodni, czy fikcją literacką? Czy w letniskowych miejscowościach zgony turystów i miejscowych były przypadkami czy zamierzonymi celami mordercy lub kilku morderców? Czy uda się policjantom rozwiązać zagadki niewyjaśnionych zgonów?
„Pióro” autorki już znam od dawna, ale do każdej z kolejnych jej książek podchodzę z nutą wahania, bowiem nigdy nie wiem co tym razem „zafunduje” swoim czytelnikom. Autorka eksperymentuje z gatunkami literackimi, pisze z wielką pasją i chyba ciągle szuka tego swojego złotego środka literackiego. W jej książkach sporo jest fantastyki i równie dużo psychologii, czy kryminał to jest to, co stanie się je efektem końcowym szukania?
W tej książce mamy śledztwo prowadzone przez parę policjantów, jak wynika z fabuły, dochodzenie to jest prowadzone nieformalnie, chociaż policjanci mają zgodę przełożonych, ale… autorka nie wyjaśnia czytelnikom, na jakiej podstawie zostało wszczęte śledztwo. Mamy bowiem przypadkowo znalezione notatki, będące czymś w rodzaju fikcji literackiej, zatem na podstawie czegoś takiego nie można poważnie podejść do tematu, bo przecież nikt nie zgłosił oficjalnie popełnionego przestępstwa.
Myślę, że wena twórcza autorki nieco się zagalopowała i nie został przeprowadzony porządny research, wskazany głównie w powieściach kryminalnych aby, fabuła była bardziej realna.
Autorka pisze nieco zabawnie i nie wiem, czy był to efekt zamierzony, czy zwykła pomyłka, ale w pewnym momencie policjanci legitymują się… samochodem zamiast dokumentami.
(…) – Tak, o co chodzi? – Jesteśmy z policji. Chcielibyśmy porozmawiać o śmierci pani syna. – A skąd mam wiedzieć, że jesteście z policji? – Proszę wyjrzeć przez okno. Mamy odpowiedni samochód. Postawiliśmy go pod latarnią. (…)
Na szczęście dalej mamy już porządne zachowanie się policjanta na służbie:
(…) Dzień dobry – Marek powitał recepcjonistkę i pokazał legitymację. – Czy możemy widzieć się z kierownikiem ośrodka? (…)
Wątek kryminalny jest dosyć ciekawy, chociaż moim zdaniem zabrakło mu odrobiny autentyczności. Ale pomysł na fabułę śledztwa bardzo interesujący. Kryminał to dość trudny gatunek literacki, i ja na przykład nie odważyłabym się za takowy zabrać bo wiem, że tu trzeba bardzo dokładnie wszystko posprawdzać. Nie wystarczy tylko sam pomysł.
Fabuła kryminalna przeplata się z fabułą dziwnych zachowań około sennych jednej z bohaterek. Jest to jakby oderwanie od wątków kryminalnych i przeskoczenie w zupełnie inny gatunek literacki. Analiza snów bowiem jest bardzo szczegółowa, aż nadto moim zdaniem, ponieważ zbyt często występują w niej powtórzenia, żeby nie powiedzieć, że metafrazy.
(…) Czy płaszcz z twojej wizji, który opisujesz jako płaszcz służący za okrycie, by nie była rozpoznania, długi z kapturem, brudnozielony, przypomina ci coś z życia? Hanka usłyszała szum, a potem brudnozielony płaszcz zjawy porwał Joannę i wyfrunął przez okno (…)
W tej powieści zdarzenia paranormalne przeplatają się z tymi realnymi, ciekawy zabieg literacki, ale czy dla każdego zrozumiały? Można się w tym nieźle pogubić.
Akcja powieści toczy się wokół kilku spraw, kilku tajemniczych morderstw i nierozwiązanych śledztw, które miały miejsce w dość dużych odstępach czasu, a sprawca/sprawcy oczywiście pozostają nieznani. Przesłuchiwani ludzie mają sprzeczne informacje i tak właściwie nie wiadomo, kto mówi prawdę a kto fantazjuje.
Dwoje głównych bohaterów, – Hanka i Marek zostało przedstawionych trochę zagadkowo, ale nie można powiedzieć, że nieczytelnie. Myślę, że są to osoby, które można polubić, chociaż Hanka ze swoimi analizami snów, nieco mnie irytowała.
Zakończenie książki zapewne zaskoczy wielu, i tu muszę autorce pogratulować sprytnego wybrnięcia z tych zagmatwanych i często różnie ukierunkowanych sytuacji. Na końcu książki czytamy: Koniec części I, zatem nastąpi ciąg dalszy?
Polecam tę książkę miłośnikom lekkich kryminałów, z tajemniczymi zdarzeniami. Myślę, że czytelnicy preferujący książki z wątkami pozazmysłowymi i parapsychologicznymi też będą usatysfakcjonowani, bowiem połączenie kryminału z fantastyką, to wciąż mało obecny gatunek na polskim rynku czytelniczym. W tej książce mamy połączenie kilku gatunków literackich: kryminału, powieści obyczajowej, powieści psychologicznej, powieści fantasty, czyli dla każdego coś.
Dziękuję Autorce i Wydawnictwu Literackiemu Białe Pióro za propozycję przeczytania tej specyficznej powieści mając nadzieję, że znajdzie ona wielu czytelników.
ZJAZD ABSOLWENTÓW – Guillaume Musso
Guillaume Musso, to jeden z moich ulubionych zagranicznych pisarzy. Jego książki biorę do czytania bez rekomendacji innych, bo wiem, że nigdy nie pożałuję. To francuski powieściopisarz, który urodził się w 1974 roku w Antibes. Z wykształcenia jest ekonomistą, tytuł licencjata otrzymał na uniwersytecie w Nicei, studia kontynuował w Montpellier. Z zawodu jest nauczycielem, który przez kilka lat nauczał w liceum w Lotaryngii, a także na uniwersytecie w Nancy. Swoją pierwszą powieść wydał w 2001 roku, a jego druga powieść wydana w roku 2004 sprzedała się we Francji w ponad 2 000 000 egzemplarzy i została przetłumaczona na 24 języki. Prawa do jej ekranizacji wykupiła wytwórnia Fidelite Productions. Łączny nakład jego powieści, przełożonych na 42 języki przekroczył 35 milionów egzemplarzy.
Zjazd absolwentów to kryminał psychologiczny, którego fabuła umiejscowiona została w większości na Lazurowym Wybrzeżu, we francuskiej miejscowości Sophia Antipolis.
PREMIERA KSIĄŻKI 31 LIPCA 2019
Po pięćdziesięciu latach w liceum założonym przez Laicką Misję Francuską dla dzieci pracowników zagranicznych, organizowany jest zjazd absolwentów. Thomas, Maxime i Vinca byli jej absolwentami w roku 1992. Od tego czasu nie kontaktowali się ze sobą, każdy z mężczyzn poszedł w innym kierunku, a dziewczyna… zniknęła bez śladu. Kiedy do Thomasa i Maxima docierają wieści, że szkoła ma zostać rozebrana, a ktoś brutalnie ich zastrasza podsyłając anonimy z groźbami, mężczyźni czują się coraz mniej bezpieczni. Łączy ich pewien sekret sprzed lat, o którym trudno jest im zapomnieć. Co wydarzyło się w 1992 roku? Co stało się z Vinki, dziewczyną, w której kochał się Thomas? Czyje zwłoki mogą być zamurowane w ścianach szkoły i czy Thomas i Maxime mają z tym coś wspólnego?
Nie ukrywam, że na kolejną powieść tego autora czekałam z niecierpliwością i na szczęście nie zawiodłam się jej fabułą.
Musso świetnie potrafi połączyć intrygę kryminalną z nutką romansu i przepleść to wątkami sensacyjnymi i psychologicznymi. W tej powieści mamy tego wszystkiego sporo.
Narracja prowadzona jest dwutorowo, w dwóch ramach czasowych, przenosząc czytelnika ze współczesności roku 2017 do przeszłości roku 1992. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, co wpływa na dość specyficzny odbiór powieści, bowiem czytając miałam wrażenie, że słucham zwierzeń autora. Było to na tyle realistyczne, ze główny bohater jest pisarzem i bardzo wiele łączy go z autorem.
Książka od początku przykuwa uwagę, przyciąga swoją fabułą na tyle, że trudno jest się oderwać od jej stron. Być może kilku czytelników będzie rozczarowanych, dodatkowymi wątkami wplecionymi w wątek główny, a dotyczącymi innych, drugo- i trzecioplanowych bohaterów, ale tak właśnie pisze Musso. A jego specyficzny styl pisania pokochało wielu. Aby dać odpocząć czytelnikowi, przenosi na chwilę w zupełnie inne miejsca i do innych ludzi, innych zdarzeń, które jednak świetnie łączą się w całość tworząc idealną sieć różnych powiązań.
Dobra fabuła nie byłaby tak wciągająca, gdyby nie dobrze wykreowane postacie, których osobowości są tak różne, a zarazem tak wyraziste, że można wręcz zagłębić się w ich wizerunkach psychologicznych.
Dawno, dawno temu, oglądałam w telewizji serial „Miasteczko Twin Peaks”, tam również w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła młoda dziewczyna, jeżeli ktoś oglądał ten serial to może sobie go przypomni czytając najnowszą książkę Musso. Skrzętnie skrywana tajemnica, która łączy kilkoro ludzi nie tylko wzmaga ciekawość , ale powoduje wręcz cały czas obecne napięcie.
Sensacja goni sensację, zaskakujące zwroty akcji powodują czasami lekki mętlik w głowie, ale wszystko to sprawia, że książkę czyta się jednym tchem.
Główny bohater walczy z wyrzutami sumienia i z lękiem, który prześladuje go, odkąd ktoś wyraźnie go zastrasza, ktoś kto wie co wydarzyło się 25 lat wcześniej.
(…) Może tak musiało być, może to miało się skończyć śmiercią i strachem. Ja też muszę z tym skończyć. Skończyć na zawsze z cierpieniem, które mnie męczy od lat. Otwieram okno. W twarz uderza mnie lodowate zimno, Wdrapuję się na parapet, ale nie mogę skoczyć. Noc dotyka mnie – i odpycha. Śmierć ze mnie rezygnuje. (…)
Wczytując się w fabułę czytelnik ma okazję zagłębić się w psychiki różnych osób, które świadomie lub nie, interpretują różne sytuacje, różne wydarzenia. I nie strach przed wydaniem się mrocznej tajemnicy sprzed lat nimi kieruje, ale odpowiedzialność i troska za drugiego człowieka.
Muszę przyznać, że zakończenie książki zaskoczyło mnie bardzo. Autor po raz kolejny udowodnił, że wszystko może okazać się zupełnie, niż sobie to poukładaliśmy. Prawda może okazać się kłamstwem, a kłamstwo prawdą.
(…) Cóż, uczucia i natura ludzi są bardzo skomplikowane. Życie nie idzie prostą drogą, często wchodzi na kręte ścieżki, gdzie podskórnymi wodami płyną pragnienia, których spełnienia wykluczają się wzajemnie. Życie jest kruche, raz cenne, raz nic niewarte, raz zanurzone w lodowych wodach osamotnienia, a raz w gorącym źródle miłości. Przede wszystkim zaś nie mamy nad nim kontroli. Byle drobiazg może spowodować katastrofę. Wyszeptane słowo, błyszczące spojrzenie, zapraszający uśmiech – wszystko to może wznieść nas na szczyty albo strącić w przepaść. (…)
Przez cały czas czytelnik musi się domyślać tego co się stało, powoduje to, że momentami napięcie rośnie, aby wreszcie dotrzeć do maksimum.
Autor nie szczędzi również piękna, wprowadzając czytelnika w klimat Lazurowego Wybrzeża i oprowadzając po pięknych dzielnicach miasta.
No cóż, myślę, że ten, kto sięgnie po najnowszą powieść tego autora, nie będzie rozczarowany. Każdy znajdzie w niej bowiem coś dla siebie.
Dziękuję Wydawnictwu ALBATROS za kolejną powieść tego autora, którego chyba wszystkie książki są na listach bestsellerów, dziękuję za propozycję przeczytania tej powieści, która sprawiła, że po raz kolejny „zarwałam” kilka nocy.