sensacja
SAMSON – Piotr Bolc
Piotr Bolc urodził się w roku 1990. Pochodzi z Tczewa, jest studentem ekonomii na Uniwersytecie Gdańskim. Ten młody pisarz jest laureatem konkursu na opowiadanie kryminalne organizowanego przy Międzynarodowym Festiwalu Kryminału Wrocław 2011. Swoje teksty publikował na portalu Zbrodnia w Bibliotece. Od 2011 roku prowadzi bloga „Dziennik lektury”, na którym dzieli się refleksjami na temat przeczytanych książek.
Wydawnictwo Oficynka rok 2017
stron 645
Samson to mocny kryminał miejski, którego fabuła umiejscowiona została w mieście Tczew.
Alek Jakusz – były policjant, jest gdańskim detektywem. Kiedy otrzymuje anonimową informację dotyczącą sprawy, którą prowadzi, porwania córki pewnego biznesmena wyjeżdża z Gdańska na prowincję. W planach ma zmianę swojego dotychczasowego życia i tak właściwie przestaje zajmować się sprawą zaginionej dziewczynki. Do spółki z kolegą, byłym funkcjonariuszem, kupuje starą kamienicę, w której otwierają klub nocny ze striptizem. Jednak o spokoju Jakusz musi zapomnieć, przynajmniej na jakiś czas. Miasto, które ma być jego nowym domem, przyjmuje go dość brutalnie. Wszyscy starają się mu udowodnić, że jest niechcianym gościem. Zaczyna się dla niego bezlitosna walka na śmierć i życie w trakcie której były detektyw przekonuje się, kto tak właściwie rządzi w tym mieście. Czy uda mu się zaprowadzić spokój w swoim nowym miejscu zamieszkania? Jakie powiązania z miejscową gangsterką mają władze miasta i policja? Czy niemłody już wiekiem mężczyzna zazna spokoju takiego o jakim myślał, czy będzie zmuszony opuścić miasto?
Przyznam szczerze, że po przeczytaniu tej książki stwierdziłam, że zaskoczyłam samą siebie. Ja – zdeklarowana przeciwniczka wulgaryzmów, przemocy i brutalności pochłonęłam to tomiszcze w kilka wieczorów.
Książka nie jest łatwa, sposób zachowania głównego bohatera, pięćdziesięcioletniego mężczyzny, niby twardziela, który jednak na każdym kroku ostro i brutalnie obrywa od miejscowej chuliganerii (i nie tylko) jest tak sporny, że nie wiadomo czy współczuć mu, czy go potępiać.
Autor nie oszczędza czytelnika zarówno pod względem gangsterskiej gwary ulicznej, czyli pospolitych wulgaryzmów, ani pod względem dość szczegółowych opisów brutalnych spotkań cielesnych. Przyznam szczerze, że początkowo ta „łacina podwórkowa” trochę mi przeszkadzała, w pewnym momencie stwierdziłam jednak, że skoro weszłam w takie a nie inne środowisko, to muszę to jakoś przetrawić.
Książka gruba, ale nie jest w stanie czytelnik się nudzić. Dla mnie, osoby znającej miasto, w którym odgrywa się fabuła to było coś ekstra, ponieważ często „widziałam” miejsca opisywane przez autora. Wartka akcja przeplatana przemyśleniami głównego bohatera nie pozwalała na oderwanie się od lektury. Do tego świetne dialogi, chociaż czasami „zgrzytające” wyrazami ordynarnymi i bardzo wyraziście przedstawione osobowości bohaterów stworzone bardzo charakterologicznie, to z pewnością atuty tej powieści.
Moim zdaniem jest to mocny męski kryminał, ale chętnie przeczyta go również niejedna kobieta. Ukazana w nim „płeć piękna”, chociaż z tej strony dość trudnej, odważnej seksualnie i mało pruderyjnej, nie jest jednak tak zła, na jaką została wykreowana. Tych dziewczyn bardziej się żałuje niż potępia je. Jest jeszcze ta strona uczciwości uczuciowej, trudna do zrozumienia a jednak taka autentyczna. Człowiek zachowujący się brutalnie wobec innych potrafi być bardzo opiekuńczy wobec kogoś, kto może nawet na to nie zasługuje, będąc jednocześnie zamkniętym w swojej sferze samotności i szczerości wobec siebie. Myślę, że mało jest takich mężczyzn jak Samson, potrafiących przyznać się do błędu i zadbać o kogoś, kto tak właściwie oczekuje od niego niemożliwego.
Ciekawa fabuła, nieprzewidywalne i zaskakujące zwroty akcji, ukazane na tle bezprawia i zachowań ludzi, którzy powinni być stróżami prawa, oraz szokujące zaskoczenie to majstersztyk polskiego kryminału.
Dość wyrazista okładka ewidentnie kojarzy się z brutalnością i mocną męską lekturą, myślę, że ktoś, kto zdecyduje się na sięgnięcie po tę książkę, nie będzie żałował swojej decyzji. Ukazanie odwagi na tle strachu, pozytywnego uczucia na tle złych emocji i uczciwości na tle dozwolonego bezprawia to trudna sztuka. Temu autorowi się to udało. Polecam książkę nie tylko panom, myślę że panie lubiące kryminały również będą usatysfakcjonowane.
Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej książki. Być może nie jest ona lekka, łatwa i przyjemna, ale za to szybka w czytaniu i bardzo wciągająca.
Dobry kryminał = Oficynka
ANI ŻADNEJ RZECZY – S.M. Borowiecky
Sandra Borowiecky to młoda, dość kontrowersyjna osoba, o której kilka lat temu było dość głośno w Internecie. Obecnie jest większościowym udziałowcem i twórczynią Grupy Medialnej Szpalta. Przed założeniem własnych mediów, pracowała min. dla Gazety Bankowej, Uważam Rze, tygodnika ABC, W Sieci, lokalnej gazety Mieszkaniec, magazynu Żyj Zdrowo i Aktywnie, a także telewizji Superstacja, TVN, TTV (programy reportersko – interwencyjne). W wieku 16 lat zaczynała pracę jako dziennikarka w Super Expressie i Radiu Kolor. Jest autorką kilku powieści i scenariuszy teatralnych. W 2013 roku jej reportaż „Wyzysk Polski” opisujący dramat młodych na rynku pracy, dotarł do milionów Polaków, a sama autorka stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci mediów internetowych.
Grupa Medialna Szpalta rok 2017
stron 318
Ani żadnej rzeczy to połączenie powieści sensacyjnej z thrillerem.
Zoja Pietrowna mieszkająca w Nowym Jorku, przyjeżdża do Polski aby pochować swoją babcię. Z początkową obojętnością stwierdza, że ani babci nie pamięta ani nie żywi wobec niej bliższych uczuć. W rodzinnej miejscowości babci, kontaktuje się z księdzem, który pomaga jej w odebraniu ciała staruszki ze szpitala i uczestniczy w ostatniej jej drodze. Niby normalność , a jednak wokół Zoji i księdza Piotra zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Wyraźnie komuś bardzo zależy na tym, aby kobieta nie wróciła do swojego domu cała. Tajemniczy ludzie zaczynają specyficzne podchody, bardzo tragiczne w skutkach. A do tego na jaw wychodzą zagadkowe fakty dotyczące pochodzenia Zoji. Natomiast na dachu Bazyliki św. Piotra zostaje ukrzyżowana kobieta, która cudem odratowana pierwsze słowa wypowiada „Heil Hitler”. Kto jest przyjacielem a kto wrogiem? Czy ukrzyżowana kobieta ma coś wspólnego z Zoją i jej babką? Jakie powiązania mają naziści wykonujący kiedyś brutalne eksperymenty na dzieciach z Kościołem i Watykanem?
Zabierając się za tę książkę, miałam wrażenie, że właśnie wkraczam w świat „Kodu Leonarda da Vinci” i Dana Browna. Od początku powieści, bowiem zaskakuje czytelnika umieszczona między kartami fabuły tajemnica dotycząca kościoła, którą trudno połączyć z czymkolwiek. Intryga goni intrygę, a wszystko miesza się między teraźniejszością, przeszłością dotyczącą II Wojny Światowej i nazistów i jeszcze dalszą genealogią z czasów Chrystusa. Dla osób głęboko wierzących ta książka może być bardzo szokująca, chociaż autorka stara się nie szkalować dobrego imienia Kościoła, a jedynie przedstawia pewne okoliczności mające miejsca wśród pracowników kościelnych i ich brudnej polityki.
Ostra walka o życie, w połączeniu z zaskakującymi z każdym kolejnym rozdziałem informacjami, które dla głównej bohaterki są zarówno niezrozumiałe jak i szokujące to tylko część thrillera, trzymającego w napięciu prawie przez całą książkę.
Ciekawe osobowości bohaterów, przedstawione tak, że do końca nie wiadomo, kto jest przyjacielem a kto wrogiem w połączeniu z interesującymi dialogami to z pewnością duże plusy tej lektury.
Książka napisana została dwutorowo. Sensacyjny wątek dotyczący pewnej tajemnicy (można powiedzieć) kryminalnej, zostaje przeplatany wątkami historycznymi i dotyczącymi czasów wczesnego chrześcijaństwa i życia oraz faktów dotyczących ukrzyżowania Chrystusa. Ile jest w tym prawdy, a ile fantazji autorki, to z pewnością indywidualne podejście każdego czytelnika.
W tej książce fikcja miesza się z faktami, ale nawet ta fikcja jest tak wiarygodnie przedstawiona, że momentami miałam trudności z oddzieleniem prawdy od wymysłu. Jedno jest pewne, od pierwszej strony nie można się oderwać od stron książki. I chociaż momentami akcja jest tak poprowadzona, że trudno uwierzyć, to i tak cały czas fabuła trzyma czytelnika mocno w napięciu.
Moim zdaniem nie jest to książka lekka, łatwa i przyjemna, ale z pewnością nie tyle szokująca, co zaskakująca i wielu osobom pozostanie w pamięci. Jest to lektura szczególnie dla miłośników powieści Dana Browna i temu podobnych. Tajemnice, wstrząsające fakty, szokujące powiązania ludzi będących niby na dwóch różnych biegunach człowieczeństwa… od takiej fabuły trudno jest się oderwać.
Minusem dla mnie było zakończenie, które niestety nie dało odpowiedzi na pewne wątki. Ale wiedząc o tym, że jest druga część, domyśliłam się, że reszty dowiem się z kolejnej książki -„Która jego jest”, którą zaczęłam czytać zaraz po skończeniu tej części.
Polecam tę powieść czytelnikom o mocnych nerwach, czytelnikom ciekawych historii nazizmu i Kościoła, preferujących szybkie akcje i sensacyjne (i drastyczne) wątki. Ostrzegam, kiedy ktoś zacznie czytać, to nie będzie mógł się oderwać. Jeżeli jeszcze kogoś nie przekonałam, to zapraszam do obejrzenia trajlera powieści.
Dziękuję Autorce i wydawnictwu Szpalta za możliwość przeczytania tej książki i przy okazji informuję mieszkańców Trójmiasta, o spotkaniu autorskim z Sandrą Borowiecky już dnia 8 kwietnia w Księgarni Bookszpan w Gdańsku.
KRÓLOWA ŚNIEGU – Anna Klejzerowicz
Anna Klejzerowicz bywa dość częstym gościem w moim świecie książek, ale tym osobom, które trafiły do mnie po raz pierwszy przedstawię tę autorkę, chociaż myślę, że jest ona znana czytelnikom lubiącym dobre kryminały. Jest gdańską pisarką, publicystką, fotografką, autorką książek kryminalnych i nie tylko. Przez wiele lat współpracowała z Teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie jako fotografka i redaktorka publikacji teatralnych. Z wykształcenia jest mgr resocjalizacji.
Wydawnictwo FILIA rok 2017
stron 271
Królowa śniegu to powieść kryminalna, której fabuła umiejscowiona została w czasach współczesnych, na terenie jednej z gdańskich gmin. Miejscu fikcyjnym.
Wyjątkowo mroźna i śnieżna zima to dla wielu mieszkańców małych miejscowości koszmar. Nie wszyscy jednak marzną w swoich skromnych domach, są ludzie, którzy dość intensywnie rozgrzewają się alkoholem. W okolicach miejscowości Kryszewo dochodzi do kilku zamarznięć drobnych pijaczków, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie pewne ślady odnalezione na miejscu zdarzenia oraz majaki jednego z cudem odratowanych. W okolicznych wsiach ludzie przypuszczają, że to kolejne spełnienie klątwy, ale nikt niczego nie chce powiedzieć. Felicja ściągnięta do Kryszewa przez swoją przyjaciółkę piastującą stanowisko radnej, próbuje na własną rękę rozwikłać zagadkę śmierci zamarzających osób. Czy dziennikarka a zarazem rzecznik prasowy miejscowości dojdzie do tego, kto i dlaczego zabija ludzi, a może zamarzają oni zamroczeni alkoholem, który odbiera im siły w dojściu do swoich domów? Jaką tajemnicę ukrywają mieszkańcy okolicznych miejscowości, i dlaczego nie chcą o niej mówić? Kim jest Królowa Śniegu, której się wszyscy boją?
Muszę przyznać, że książka od pierwszej strony wciągnęła tak, że już tego wieczoru, kiedy chciałam tylko zapoznać się z fabułą, przetrzymała mnie prawie do świtu. I chociaż był to środek tygodnia zapomniałam, że następnego dnia muszę wstać do pracy.
Po raz kolejny autorka udowodniła, że warto sięgać po jej książki. Mocna, nie tylko pod względem kryminalnym powieść, jest jednocześnie czymś w rodzaju dokumentu publicystycznego. Opisane w niej środowisko ludzi mieszkających w małych miejscowościach, a często wręcz w osadach wiejskich, w których króluje brud, głód, ubóstwo i pijaństwo to wypierane przez nasze społeczeństwo obrazy. Niby wiemy, że gdzieś tacy ludzie istnieją, a jednocześnie nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić, po części dlatego, że ci ludzie nie chcą przyjąć pomocy jednocześnie wegetując na zapomogach.
Ta powieść jest dość mocnym kryminałem społecznym, w którym oczywiście na pierwszym planie jest wątek grozy i sensacyjnej zagadki, ale na drugim planie są wyraźnie ukazane problemy społeczne, które często łączy wspólny byt i solidarność.
Malowniczo ukazana zima, wiejskie krajobrazy, które zachwycają i jednocześnie wieją grozą, to z pewnością piękny dodatek do tej powieści towarzyszący fabule. Momentami wręcz czułam przenikliwe zimno opisywane przez autorkę, tak realistycznie została opisana zimowa aura.
Ciekawe dialogi i bardzo interesująco przedstawione osobowości bohaterek i bohaterów to kolejne plusy, które mogę dopisać do listy pochwał tej książki, która swoją fabułą i odnośnikiem do jednej z najbardziej znanych baśni Hansa Christiana Andersena potrafi mocno wbić się w świadomość. Jak wiadomo, w każdej niemal baśni walczy dobro ze złem, tak i w tej powieści autorka pięknie tę walkę przedstawiła i muszę przyznać, że chociaż bardzo zaskoczył mnie koniec książki, to nie potępiłam winnego (czy winnych). Czułam nie tyle więź z tymi ludźmi, co dosłownie im współczułam, jednocześnie podziwiając odwagę i determinację. To nie tak, że każdy czyniący zło, jest do szpiku kości złym człowiekiem.
Myślę, że autorka podjęła bardzo trudny temat opisując to środowisko, ale poradziła sobie z tym niewiarygodnie. Książka zmusza do refleksji, i chyba nie szybko uda mi się zapomnieć fabułę tej powieści. Nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale z pewnością należy do tych, przez które zasypiasz do pracy bo nie możesz oderwać się od czytania, przejeżdżasz swój przystanek (jeżeli czytasz w pojazdach komunikacji miejskiej) i nie widzisz po powrocie do domu niczego co powinnaś zrobić, bo twój wzrok pada tylko na czekającą książkę, która samą okładką ściąga twój wzrok.
No właśnie, jeśli chodzi okładkę, to jestem pewna, że przyciągnie ona niejednego czytelnika, tajemnicza, groźna i jednocześnie fascynująca. Za nią można spodziewać się tylko mocnych wrażeń.
Polecam tę lekturę szczególnie miłośnikom dobrego kryminału, ale również osobom preferującym książki publicystyczne czy psychologiczne. Miłośnicy powieści obyczajowej też znajdą w niej coś dla siebie. Jest nawet wątek miłosny. Ciekawi ludzie, zwłaszcza główna bohaterka Felicja, aż proszą się o kontynuację i mam nadzieję, że autorka będzie miała to na uwadze zastanawiając się nad kolejną powieścią.
Czy piękna kobieta, którą spotykają w lesie – tytułowa Królowa Śniegu jest żywym człowiekiem, czy tylko wytworem pijackich wyobraźni?
Dziękuję wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki i cieszę się, że wydaje tak dobre książki jak ta. Wiedziałam, że na twórczości Anny Klejzerowicz się nie zawiodę, ale przyznam szczerze, że ta książka zrobiła na mnie niesamowite wrażenie i zmusiła do wielu przemyśleń. Teraz pozostaje mi tylko czekać z niecierpliwością na kolejne książki.
Polecam również inne książki tej autorki i przyznam szczerze, że już nie mogę się doczekać kolejnej.
ZBYT KRÓTKIE SZCZĘŚCIE – Paweł Pollak
Paweł Pollak w blogosferze jest uważany za dość kontrowersyjną osobę, jedni go uwielbiają inni czują do niego nienawiść. Jeśli chodzi o mnie to lubię zaglądać na jego blog, chociaż nie wszystkie teksty przyjmuję jako lekturę pozytywnie nastawioną do czytelnika. Muszę jednak przyznać, że jako autor kryminałów jest świetny, o czym miałam okazję się przekonać przeczytawszy zaledwie dwie z jego książek. Zawodowo zajmuje się nie tylko pisaniem książek, ale również skandynawistyką jest tłumaczem literatury szwedzkiej.
Wydawnictwo Oficynka rok 2014
stron 443
Zbyt krótkie szczęście to kryminał policyjny z mocnymi wątkami psychologicznymi, którego fabuła umiejscowiona została we Wrocławiu.
W Święto Zmarłych, czyli pierwszego listopada na parkowej ławeczce zostają znalezione ciała dwóch młodych osób. Dziewczyna i chłopak siedząc w pozycji dość jednoznacznej nie zwracali na siebie uwagi spacerowiczów; jedynie pewna starsza pani, zbulwersowana zachowaniem młodych ludzi w miejscu publicznym, chcąc ich napomnieć, odkryła że młodzi ludzie wcale nie siedzą w miłosnym uścisku, tylko… są martwi. Śledztwo przypada w udziale komisarzowi Markowi Przygodnemu i jego ekipie śledczej i chociaż nie stoi w miejscu (śledztwo oczywiście), to trudno je nazwać galopującym. Każdy kolejny trop, każdy kolejny ślad okazuje się ślepą uliczką. Co musiało się wydarzyć, aby komisarz wreszcie odkrył, kto jest mordercą? Czy problemy osobiste komisarza będą miały wpływ na intensywność prowadzonego śledztwa? Co spowodowało, że morderca odważył się w biały dzień zabić dwoje nastolatków?
Z komisarzem Markiem Przygodnym spotkałam się w pierwszej książce tego autora i przyznam szczerze, że lubię wracać do osób, które „już znam”. Sama postać głównego bohatera nie jest być może zbyt pociągająca pod kątem męskości, ale jest w nim coś, co mnie do niego nastawiało pozytywnie. Kiedy w książce występują te same osoby, i tu mam na myśli zarówno samego komisarza, jak i cynicznego dziennikarza Kuriatę czy aspiranta Gajdę, wydaje mi się, że uczestniczę w tym śledztwie razem z nimi.
Fabuła powieści jest tak skonstruowana, że od pierwszych stron przyciąga jak magnes. Są książki, które tak jak ta powieść początkiem zaskakują, wybucha jakaś petarda intrygi a potem ciągną się jak przysłowiowe flaki z olejem. Tej powieści tego nie można zarzucić. I chociaż samo śledztwo jest trudne i mozolnie wprowadza policjantów w mało istotne punkty zaczepienia, to nie można określić tego śledztwa nudnym. Cały czas coś się dzieje i cały czas czytelnik ma wrażenie, że ten trop zaprowadzi policjantów do finału sprawy.
Zaskoczyły mnie wątki drugoplanowe, niby nie mające nic wspólnego z głównym a jednak łączące się z nim. Wątek bezdomnego ukazany w sposób inny niż my tych bezdomnych koczujących na ulicach naszych miast widzimy. Pięknie przedstawiona postać osoby wykształconej, inteligentnej, dbającej o higienę osobistą a zarazem bardzo wrażliwej, która z własnej woli zrezygnowała z życia na poziomie, do którego dążyła… kiedyś. Kolejny wątek to romans uczennicy z nauczycielem, niby nie taki znów odosobniony, bo czasami dochodzą do nas informacje o takich związkach. A trzeba przyznać, że większość dziewcząt, zwłaszcza w liceum gdzieś tam po cichutku podkochiwała się w którymś ze swoich nauczycieli. Czy też wątek polskiej emigracji; ludzie znajdując się w sytuacji kryzysowej potrafią pozostawić dorastające (często w trudnym wieku) dziecko pod opieką starszej, schorowanej osoby i wyjechać w celach zarobkowych. A na końcu wątek związku małżeńskiego dojrzałych ludzi, którzy nie mogą pogodzić się z upływającym czasem i zanikającym uczuciem. Tych wątków jest wiele, każdy z nich w jakiś odrębny sposób poruszający czytelnika takiego jak ja. I to z pewnością przyciągało mnie na równi z intrygą kryminalną.
Książkę czyta się szybko, miałam czasami wrażenie, że czytam w przyspieszonym tempie. Może i tak było, bo ciekawa kolejnych kroków policji, a nawet ciekawa prywatnych przemyśliwań bohaterów dosłownie miałam trudności z oderwaniem się od tej lektury.
Ciekawe dialogi z pewnością są dla fabuły dodatkiem pozytywnym, a w połączeniu z interesującymi osobowościami wykreowanymi przez autora dodają swoistego smaczku czytelniczego. Różnorodność tych osobowości, zaczynając od samego komisarza, poprzez osobowość dziennikarza, bezdomnego czy w końcu dość śmiesznych i gapowatych posterunkowych, to z pewnością wielki wkład znajomości psychologii i zachowań ludzkich. I nawet gdyby chciałabym się do czegoś przyczepić, to nie mogę.
Myślę, że nie muszę nikogo zbyt gorąco zachęcać do przeczytania tej powieści, chociaż nie wszystko co miałam do powiedzenia o tej książce pozostawiłam w tym wpisie. Polecam jednak tę lekturę nie tylko miłośnikom kryminału, jestem przekonana, że zadowoli ona również sympatyków powieści psychologicznych, a nawet romansów. To jest mocny kryminał, wydawałoby się, że taki męski, ale z pewnością zaintryguje niejedną kobietę.
Wyobraźcie sobie, spokojny spacer po pachnącym jesienią parku, a tu nagle…
Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej książki. Być może nie jest ona lekka, ale za to łatwa w czytaniu i przyjemna, do tego bardzo wciągająca. Czy można chcieć czegoś więcej dla porządnego jesiennego (i nie tylko) relaksu?
Dobry kryminał = Oficynka
Polecam również inną książkę tego autora, którą miałam możliwość przeczytać. Na mojej półce z książkami znajduje się jeszcze jedna – „Niepełni” – cierpliwie czeka na swoją kolej.
GDZIE MÓL I RDZA – Paweł Pollak
Paweł Pollak jest mieszkańcem Wrocławia. Jest nie tylko pisarzem, ale również skandynawistą, tłumaczem literatury szwedzkiej; przekładał m.in. twórczość Hjalmara Söderberga i Johanny Nilsson. Jako pisarz zadebiutował w 2006 roku kryminałem psychologicznym „Kanalia”. Następną w dorobku pisarskim jest powieść obyczajowa „Niepełni”, po której wrócił do tematyki kryminalnej.
Wydawnictwo Oficynka rok 2012
stron 381
Gdzie mól i rdza to kryminał policyjny, którego fabuła umiejscowiona została w rodzinnym mieście autora, we Wrocławiu.
W jednym z mieszkań, policjanci zaalarmowani przez wiekową sąsiadkę, odnajdują brutalnie zamordowanego starszego pana. Staruszek mieszkał sam, a jedyną osobą regularnie go odwiedzająca był młody mężczyzna zatrudniony jako pielęgniarz. W krótkim czasie dochodzi do kolejnego odkrycia zwłok starszego mężczyzny i chociaż wszystko wskazuje na narzeczonego wnuczki denata, obu zamordowanych łączy osoba tego samego pielęgniarza. Kiedy następną ofiarą jest kolejny podopieczny młodego mężczyzny, policjanci przestają mieć wątpliwości co do sprawcy tych zbrodni, zwłaszcza, że w dwóch przypadkach na trzy, ów pielęgniarz bardzo zyskuje na śmierci swoich podopiecznych. Niespodziewanie jednak, współpracujący z komisarzem Przygodnym dziennikarz zaczyna snuć własne przypuszczenia co do motywów zbrodni, które całkowicie zmieniają tok postępowania śledztwa. Czy podejrzewany przez policję pielęgniarz jest winny, czy tylko ktoś sprytnie „zabawia się” jego kosztem? Dlaczego śledztwo w pewnym momencie kieruje się do zakładu dla psychicznie chorych? Kto i dlaczego morduje staruszków? Czy mordercą jest szaleniec, czy okrutny, bezwzględny i niezwykle inteligentny człowiek? Na te pytania pozna odpowiedź jedynie ten czytelnik, który zdecyduje się na sięgnięcie po tę lekturę.
To pierwsza książka tego autora, którą zdecydowałam się przeczytać, chociaż na mojej półce „do przeczytania” znajdują się jeszcze dwie jego powieści. Po tej lekturze już wiem, że na tej jednej nie przestanę, ponieważ ciekawy i intrygujący zarazem sposób pisania jaki prezentuje autor, wciąga od pierwszej strony.
Jest to dość mocny kryminał, w którym nie brakuje widowiskowych opisów zbrodni, z takimi detalami, że momentami czułam przelatujące po moich plecach ciarki. Śledztwo prowadzone przez wymyślonego przez autora komisarza jest tak wciągające, że trudno wręcz oderwać się od lektury. Nie ma w nim tak zwanych przestojów doprowadzających do znużenia i chociaż sama fabuła zbrodni przeplatana jest wątkami z prywatnego życia komisarza Przygodnego, to nie wpływa to wątek główny, czyli śledztwo w sprawie morderstw staruszków.
Zaskakująco zmieniające się zwroty akcji, oraz śledztwo prowadzone przez bardzo zróżnicowanych osobowościowo policjantów to duży plus dla powieści. Muszę przyznać, że przedstawienie postaci zarówno tych pierwszoplanowych jak i tych dalszych to z pewnością spora znajomość nie tyle psychiki ludzkiej ale przede wszystkim właśnie różnych osobowości.
To powieść, od której trudno jest się oderwać, te niesamowite zwroty akcji przykuwają uwagę do tego stopnia, że kończąc jeden fragment już nie można się doczekać, co będzie dalej. Zwykle zwycięża ciekawość i mimo zmęczenia nie potrafiłam często odłożyć lektury z postanowieniem powrotu do niej następnego dnia.
Kolejnym plusem powieści są bardzo ciekawie skonstruowane dialogi, które nie tyle nie pozwalają na nudę, co wręcz wciągają w fabułę. A zaskakujące zakończenie, mnie przynajmniej odrobinę zszokowało, ponieważ przyjmując tok myślenia komisarza, typowałam zupełnie inną osobę. No cóż, widać, że detektyw ze mnie marny.
Jeśli chodzi o sam tekst, nie ma w książce podziału na rozdziały, ale poszczególne wątki wyraźnie są od siebie oddzielone, dość mrocznie wyglądającym szkicem, który widnieje również na okładce książki.
Minusem dla mnie były małe litery, niestety wzrok w moim wieku już nie taki jakbym chciała, więc szybciej się męczy przy małym druku.
Okładka niby niepozorna, a jednak przyciągająca oko. Trochę filozoficzna, trochę szokująca, trochę tak w starym stylu, z pewnością nie szablonowa i za to należą się ukłony dla wydawnictwa i dla osoby projektującej tę okładkę – Anny M. Damasiewicz.
Z czystym sumieniem mogę polecić tę powieść nie tylko czytelnikom preferującym dobry kryminał. W tej zaiste sensacyjno – kryminalnej fabule, znalazł się również ciekawy wątek psychologiczny, ale jaki nie zdradzę.
Zamiast wczytywać się w nagłośnione przez media kryminały pisarzy szwedzkich czy amerykańskich, może sięgnijmy częściej po naszych rodzimych. Z zadowoleniem stwierdzam, że coraz więcej jest ich na polskim rynku wydawniczym, i do nich z pewnością mogę zaliczyć tego autora. Mam nadzieję, że jego pozostałe książki są w równy stopniu tak dobre i ciekawe jak ta, i nie pozwolą mi na nudę.
Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej książki. Być może nie jest ona lekka, ale za to łatwa w czytaniu i przyjemna, do tego bardzo wciągająca. Czy można chcieć czegoś więcej dla porządnego relaksu?
Dobry kryminał = Oficynka