sensacja
LISICA – Witold Horwath
(…) – Hanka, ja wiem, że w tych trudnych czasach, gdy mężczyzn wysyłano na front, kobiety muszą wykonywać za nich różne prace, sama dziś widziałam dziewczynę, co rozklejała ogłoszenia na słupach. Ale ty wymyśliłaś coś zupełnie innego, coś rodem z piekła: chcesz codziennie, na wiele godzin zamykać się tete-a-tete w pokoju z tym majorem! Nie bacząc na plotki, wulgarne komentarze jego podwładnych, które… (…)
Witold Horwath urodził się w 1957 roku w Warszawie. Jest pisarzem i scenarzystą filmowym, autorem kilku poczytnych powieści i zbiorów opowiadań, oraz twórcą romansu psychologicznego „Seans” tłumaczonego na kilka języków (niemiecki, niderlandzki i rosyjski). Jest także scenarzystą wielu filmów i seriali, w tym kultowej „Ekstradycji” powstałej na bazie jego bestsellerowego thrillera „ Święte wilki”
Lisica to powieść obyczajowa z dużą dawką sensacji i kryminału.
PREMIERA KSIĄŻKI 16 SIERPNIA 2022
Życie Hanny Lubochowskiej nigdy nie należało do nudnych. Może niektóre sprawy rozwiązałaby inaczej, ale ważne, że spełnia swoje marzenia. Będąc siedemnastolatką Hanna mieszka w Jekaterinosławiu i jest świadkiem rewolucji. Pewnego dnia ojciec dziewczyny będący naczelnym inżynierem w znanej firmie zostaje skatowany przez zbuntowanych robotników, Przywódcy bolszewików nie wystarcza jednak to co zrobił ojcu Hanny i zaczyna prześladować dziewczynę. Lecz nie zdaje sobie sprawy z tego, że tym razem trafiła kosa na kamień. Po wybuchu rewolucji Hanna musi ewakuować się z Rosji. Na statku wpada na trop niebezpiecznej kontrabandy, udaremniając zamach na pochód pierwszomajowy w Marsylii. Tam poznaje również demonicznego księcia Czernobiesowa i staje się kimś w rodzaju starszej siostry dla małego chłopca. Odkrywa również w sobie żyłkę detektywistyczną i jej życie zaczyna nabierać rozpędu.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora i wyznam szczerze, nie wiem co o tej powieści napisać. Chyba moja wena poszła na wagary.
Główna bohaterka, młoda, odważna kobieta, która tak naprawdę nie bała się nikogo i niczego, z jednej strony bardzo mnie irytowała, a z drugiej czułam w stosunku do niej podziw.
Ta książka jest tak właściwie kryminałem ponieważ Hanna najpierw pracuje w biurze detektywistycznym, a później w policji. Od wczesnej młodości lubi rozwiązywać zagadki kryminalne oraz różne intrygi (nawet polityczne). Mężczyzn traktuje bardziej przedmiotowo niż uczuciowo i każdego, bez względu na wiek, pozycję społeczną czy zawodową potrafi owinąć sobie wokół palca.
(…) Lecz to nie rewolwer wypalił, ale moje parabellum. I było mnóstwo krwi na śniegu, ciało trzepoczące się jak złowiona ryba. Czytałam, że ci, co pierwszy raz zadali śmierć, od jej widoku dostają torsji i neurozy, lecz ja byłam nietypową debiutantką, bo odczuwałam jedynie dumę z celnego strzało i wielką radość, że ten bydlak już nikogo nie skrzywdzi. (…)
Przyznam szczerze, że chociaż fabułę można zaliczyć do poważnych, ja czytając tę książkę wiele razy się uśmiechałam.
Z pewnością Hanna Lubochowska nie prowadzi życia nudnego, ponieważ często „pakuje się” w sytuacje, które nie powinny dotyczyć młodych panienek, ale żyłka detektywistyczna jest mocniejsza od innych zachowań, jakie powinny być priorytetem w życiu każdej dziewczyny.
(…) W powietrzu unosił się zapach spirytusu medycznego i zgniłej, piwnicznej wilgoci. Próbowałam usiąść i nie mogłam, lecz to nie paraliż, ten już ustąpił, tylko paski, grube, mocne z porządnej skóry – przytroczono mnie do łóżka jak pacjentkę w domu obłąkanych. (…)
Dużo wątków kryminalnych sprawia, że cały czas coś się dzieje, gdy zostaje rozwiązana jedna zagadka, już po chwili następuje kolejna.
Humor jakim autor się posługuje jest raczej sarkastyczny, ale pozwala od czasu do czasu zapomnieć o tych bardzo poważnych wątkach.
Narracja jest w formie opowieści, którą będąca już w poważnym wieku bohaterka dzieli się ze swoją wnuczką. Niby są to zwierzenia intymne, a zarazem sensacyjne i bardzo wciągające.
Hanna jest takim Sherlockiem Holmes’em w spódnicy, żadna sprawa nie jest dla niej zbyt trudna do rozwiązania, ponieważ kobieta do każdej z nich podchodzi intuicyjnie i dedukcyjnie.
Ciekawy jest w tej powieści również wątek historyczny odnoszący się do Rewolucji bolszewickiej i Rosji tamtego okresu.
Intrygi, tajemnice, ciągi zdarzeń, ciekawi bohaterowie i wciągające dialogi z ciętym językiem głównej bohaterki, to wszystko sprawia, że książkę czyta się bardzo płynnie i bez uczucia znudzenia.
Jak już wspomniałam wcześniej, jest to moje pierwsze zetknięcie się z twórczością tego autora, być może kiedyś jeszcze sięgnę po inne jego książki, bo podoba mi się styl jakim pisze i to, że w powieści cały czas coś się dzieje.
Ale barwne słownictwo i ciekawa (chociaż trochę pogmatwana) fabuła, w której znajdujemy sporo zagadek, dobrze wykreowane osobowości bohaterów i moim zdaniem dopracowane tło historyczne sprawiły, że lekturę przeczytałam prawie jednym tchem.
Trochę gubiłam się w postaciach, których tutaj jest całkiem sporo, ale widocznie tak postanowił autor (dziwne, że sam się nie pogubił) żeby wszystkiego i wszystkich było sporo.
Polecam tę powieść szczególnie czytelnikom lubiącym fabuły sensacyjne i kryminalne, oraz tym, którzy czytują powieści historyczne. To wprawdzie nie jest książka historyczna, ale treść całkiem dobrze odnosi się do ówczesnego zarysu historycznego.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy barterowej i cieszę się, że dzięki temu miałam okazję poznać twórczość kolejnego polskiego pisarza.
PARTNERZY. POCZĄTEK – Robert Michniewicz
(…) – W ciągu kwadransa uruchomię naszych ludzi w Kijowie i zaczniemy polowanie. Zaalarmuję wszystkich w rejonach pogranicznych i zaczną szukać szpiega. Generalnie, obiecuję, że zgotuję im piekło. (…)
Robert Michniewicz to były oficer polskiego wywiadu. Jest absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego oraz studiów podyplomowych w Polskiej Akademii Nauk. W roku 1984 jako jeden z prymusów ukończył Ośrodek Kształcenia Kadr Wywiadowczych. W polskim wywiadzie przepracował 23 lata, z czego 11 lat za granicą. Realizował zadania wywiadowcze na Bliskim Wschodzie, w Ameryce i Europie. Obecnie, od 2006 roku przebywa na emeryturze. W wolnych chwilach pisze, czyta literaturę sensacyjną i marynistyczną, a także podróżuje i uprawia sport.
Partnerzy. Początek to powieść sensacyjno-szpiegowska.
PREMIERA KSIĄŻKI 09 SIERPNIA 2023
Jest rok 2022, nasila się konflikt rosyjsko-ukraiński. Ten czas nie jest spokojny ani dla służb wywiadowczych, ani wojska. Porucznik Barbara Szymańska, o pseudonimie „Baszka”, zostaje wysłana na pogranicze ukraińskie, a jej celem jest odebranie od agenta uplasowanego we władzach Federacji Rosyjskiej tajnych informacji. Kobieta nie wie jednak tego, że służby rosyjskie przygotowują pułapkę, która ma dać pretekst do interwencji wojskowej. Walcząc o własne życie, Basia w towarzystwie niedoświadczonego tak jak ona kolegi próbuje jednocześnie zdemaskować intrygę wywiadu rosyjskiego, sięgającą najwyższych polskich władz. Czy Piotr i Basia wyjdą z tego cało? Kto będzie ich sprzymierzeńcem, a kto wrogiem?
Książki szpiegowskie nie są tymi, po które sięgam często. Tematyka ich jest dla mnie trudna i zwykle mało zrozumiała. Ale gdy na pewnym spotkaniu autorskim poznałam Roberta Michniewicza, mając okazję posłuchania o tym, co miał do powiedzenia o swojej debiutanckiej powieści, to nie ukrywam, że fabuła książki mnie zaciekawiła.
Temat teoretycznie jest mi znany, bo odnosi się do obecnie trwającej wojny w Ukrainie. Może i nie byłabym skora do przeczytania tej lektury, ale zaciekawiłam się postacią głównej bohaterki.
Myślę, że wiele kobiet sięgających po tę powieść zwróci uwagę na to jak autor, będący przecież mężczyzną pracującym swego czasu w wywiadzie, przedstawi młodą kobietę zajmującą się pracą wywiadowczą i to w dodatku w czasie działań wojennych.
Czy mężczyzna może realnie wczuć się w postać takiej kobiety? Nie wiem, czy autor wzorował się na jakiejś osobie, ale myślę, że wykreowanie osobowości „Baszki” wyszło mu idealnie chociaż dziewczyna częściej zachowywała się jak mężczyzna to można było w jej zachowaniu wyłapać cechy typowe dla kobiet.
Nie chciałabym być na miejscu Basi, ale szczerze podziwiałam jej odwagę, intuicję i typowe dla kobiet logiczne myślenie. Emocje jakie towarzyszyły mi przez całą fabułę to prawdziwy uczuciowy rollercoaster.
Nie mam najmniejszego pojęcia o pracy szpiegów czy wywiadowców, ale dzięki dość precyzyjnie przedstawionych sytuacjach w jakich znajdowali się bohaterowie, myślę, że ten temat został mi bardzo zbliżony i chociaż wiele sytuacji czy gierek polityczno-wojskowych odebrałam jako coś niemożliwego, to książkę uważam za wyjątkowo wciągającą pod względem fabuły i intrygującą.
Z całą pewnością muszę przyznać, że autor zadbał o to, aby czytelnik się nie nudził. Szybkie akcje i częste ich zwroty z pewnością nie tylko mnie doprowadzały do maksymalnego napięcia powodując szybsze bicie serca.
(…) Podejrzewała, że pozostali funkcjonariusze kontrwywiadu pilnujący „Zadara” też mogą już nie żyć. Może i on również. Ogarnęło ją przerażenie. Nigdy wcześniej nie stała twarzą w twarz z mordercą. Jeśli zabija swoich, to co zrobi z nią. Zdobyła się na opór. Mimo wszystko nie chciała być uległą ofiarą. (…)
Dramatyczne sytuacje, często mrożące krew w żyłach to być może normalność w czasie działań wojennych, ale dla zwykłego człowieka, szczególnie dla kobiety, która niewiele orientuje się w tej polityce, to coś co na długo zostanie w pamięci.
To powieść szpiegowska, w której jak na fabułę tego typu historii przystało jest dużo akcji, a czytelnik od początku zostaje wciągnięty w niesamowity wir wydarzeń mających punkty w różnych miejscach – Moskwa. Kreml. Centrum Operacyjne / Warszawa. Agencja ABW / Ukraina. Marinka, linia frontu / Kijów. Ambasada RP / Obwód doniecki / i inne.
Główny wątek powieści przedstawiony jest z wielu perspektyw i podzielony na kilka innych wątków, które w efekcie końcowym stanowią całość.
„Baszka” jest takim trochę Jamesem Bondem w spódnicy, chociaż jak wiadomo jej ubranie raczej nie kojarzy się z kobietą a bardziej z żołnierzem. To postać, którą się lubi od początku i której kibicuje się do samego końca. I to zarówno w sprawach zawodowych jak i uczuciowych.
(…) On też tak na nią patrzył. W kantynie, przy piwie, przez dziesięć miesięcy szkolenia nigdy się nie zdarzyło, żeby byli we dwoje, a nawet żeby dłużej ze sobą rozmawiali. Zazwyczaj przebywali w różnych grupach, co wtedy bardzo jej pasowało. Teraz, gdy realizowali wspólnie bardzo trudne, jak się okazało, zadanie operacyjne, zaczął wydawać się jej kimś bliższym, sympatyczniejszym. (…)
Wpleciony w fabułę delikatny romans jest takim małym przerywnikiem w tej pełnej brutalności i zwrotów akcji książce.
Styl jakim pisze Robert Michniewicz jest dość nietypowy dla tego typu powieści, mimo wielu dramatycznych, często krwawych i brutalnych scen wszystko jest opisane dość łagodnie i moim zdaniem ładnie. Oczywiście to wpływa nie tylko na odbiór fabuły, ale przede wszystkim na przyjemność czytania.
W każdej opisanej akcji i w każdej przytoczonej sytuacji widać porządne przygotowanie do tematu i doświadczenie autora. Śmiało mogę powiedzieć, że bije z kart książki wiarygodność i chociaż momentami zastanawiałam się nad towarzyszącemu głównym bohaterom wyjątkowemu, wręcz niewiarygodnemu szczęściu, to całość odebrałam bardzo pozytywnie. Z przyjemnością sięgnę po kontynuację.
Czy muszę coś dodawać do tej rekomendacji? Myślę, że to co już napisałam wystarczy, aby zachęcić do sięgnięcia po tę książkę. Jak dla mnie to jest to debiut, który otwiera drogę kariery literackiej kolejnemu świetnemu autorowi.
Wybornie wykreowani osobowościowo bohaterowie, fabuła, w której akcja pędzi jak pendolino i ciekawie pokazane zależności wojskowe i polityczne to dla mnie majstersztyk.
Może ktoś uzna tę książkę za zbyt wyidealizowaną, lub za powieść typu „James Bond” bo sporo w niej sytuacji charakterystycznych dla filmów z tym bohaterem, ja jednak uważam (chociaż nie jestem fanką tego typu powieści), że książka jest świetna, ciekawie napisana, a fabuła trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony.
Jedynym minusem dla mnie były małe litery 😉 No cóż, wiek i zbyt wiele godzin spędzonych nad książkami mają swoje skutki uboczne.
POLECAM tę lekturę nie tylko miłośnikom powieści szpiegowskich. Tutaj z pewnością nikt nie powie, że jest nudno.
KTOŚ TAK BLISKO – Wojciech Wolnicki
(…) – Adrianna K. została zamordowana w swoim mieszkaniu – kontynuuje redaktor. – Ciało znalazł były mąż. Na tę chwilę nic więcej nie wiadomo. Będziemy państwa informować na bieżąco, jeśli tylko pojawi się jakakolwiek ważna informacja w tej potwornej sprawie. (…)
Wojciech Wolnicki to człowiek o dwóch obliczach: ścisłym i humanistycznym, absolwent Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej oraz Scenopisarstwa w AMA Film School w Krakowie. Lubi gotować, smacznie zjeść i poznawać inne kultury. Nie lubi lania wody, hipokryzji i cwaniactwa. Interesuje się człowiekiem i o nim pisze. Jest autorem m.in. dystopijnej serii Dwuświat o podzielonym, pozbawionym ideałów świecie oraz poruszającej powieści o tematyce społecznej – Uznanie, powieść ta w roku 2023 została uznana przez serwis Granice za Książkę Roku, a także thrillera Pętla. Recenzje wszytskich tych pozycji znajdziecie na moim blogu.
Ktoś tak blisko to kryminał z dużą dawką wątku psychologicznego.
PREMIERA KSIĄŻKI 05 MARCA 2024
Jacek jest początkującym pisarzem wypromowanym częściowo przez swojego znanego w świecie literatury brata Mariusza, znanego autora kryminałów i założyciela krakowskiej grupy pisarskiej, który został zamordowany w niewyjaśnionych okolicznościach. W drugą rocznicę śmierci Mariusza zostają zamordowane dwie osoby, a ich śmierci są na tyle zagadkowe, że ściśle wiążą się z opisanymi przez członków grupy pisarskiej w swoich książkach zbrodniami. Śledztwo w sprawie śmierci pisarza zostaje wznowione, rozszerzone zostają wątki, a prokuratura podejrzewa o te wszystkie zbrodnie młodszego brata pisarza. Inspektor Biernacki niezbyt przychylnie współpracuje z prokuratorem, mając zupełnie inny pogląd na sprawę, powoduje to pewnego rodzaju konflikt interesów. Jacek na własną rękę próbuje odnaleźć zarówno mordercę brata jak i pozostałych osób, bowiem morderca nie próżnuje. Młodego literata wspiera wymyślony przez niego detektyw Robert Kortz będący kimś w rodzaju alter ego pisarza. Kto szybciej rozwiąże zagadkę tajemniczych zgonów członków grupy pisarskiej, prokurator, policja czy Jacek? Dlaczego morderca wzoruje się na wątkach powieści kryminalnych?
„Pióro” Wojciecha Wolnickiego poznałam dzięki jego wcześniejszym publikacjom, które wydane zostały pod pseudonimem W&W Gregory. Nie ukrywam, że od pierwszej jego powieści wiedziałam, że ma on duże szanse zostać dobrym i znanym pisarzem. I chyba nie pomyliłam się.
Autor nie boi się eksperymentować z gatunkami i muszę przyznać, że w każdym przypadku wychodzi mu to całkiem dobrze. Była już tetralogia sf, był thriller, była powieść psychologiczna, a teraz mamy kryminał. Czy czymś jeszcze nas Autor zaskoczy?
Ta powieść nie jest typowym kryminałem, mamy w niej bowiem również wątek mocno psychologiczny, który sprawił, że książka dla mnie okazała się sporym zaskoczeniem i dzięki niej poznałam znaczenie słowa TULPA. Może ktoś się zdziwić, ale ja nie znałam tego określenia.
Fabuła trochę skojarzyła mi się z powieściami Agaty Christie, jest określona grupa osób i co jakiś czas ktoś z tej grupy zostaje zamordowany. Czytelnik prawie do samego końca nie jest w stanie odgadnąć, czy morderca jest z wewnątrz grupy, czy spoza jej kręgu.
Ciekawie wykreowane osobowości bohaterów z pewnością dodają fabule swoistego smaczku i tak do końca nie wiadomo kto jest tą postacią pozytywną, a kto negatywną. Myślę, że niektóre osoby, a właściwie ich zachowania zaskoczą niejednego czytelnika.
Intryga kryminalna wciąga od samego początku, a zaskakujące zwroty akcji nie pozwalają na nudę.
Ciekawym i dość intrygującym jest osobowość jednego z głównych bohaterów, Jacka Tylka, który funkcjonuje cały czas w towarzystwie kogoś będącego jego alter ego. Nie panuje nad swoim umysłem żyjąc dwuosobowo do tego stopnia, że nie dość, że często głośno rozmawia z wymyślonym przez siebie człowiekiem, to potrafi również zadawać mu ból w czasie bijatyki, a właściwie można określić samo-bijatyki. Schizofreniczne podejście tego mężczyzny do życia jest z jednej strony ciekawe pod względem psychologicznym, ale z drugiej trudno wyobrażalne dla przeciętnego człowieka.
(…) Na początku ją bawiło, kiedy przyłapywała go, jak rozmawia ze mną, bohaterem swojej kryminalnej serii. Raz powiedziała całkiem poważnie, że detektyw zastąpił mu utraconego brata, ale potem tego pożałowała. Z czasem zaczęło ją martwić, a nawet irytować, że mężczyzna rozmawia z wyimaginowanym przyjacielem, zamiast z nią. Tkwimy więc w niezrozumiałym dla wszystkich trójkącie, ona, on i ja. (…)
Autor mocno rozbudował wątek kryminalny począwszy od następujących w fabule morderstw po (moim zdaniem) świetnie poprowadzone zarówno policyjne śledztwo jak i prywatne dochodzenie jednego z bohaterów.
Bardzo autentycznie brzmiące dialogi i styl jakim autor pisze, a przy tym elastyczna, trzymająca w napięciu fabuła, to z pewnością atuty dobrej powieści kryminalnej.
Naturalnie opisane zdarzenia, chociaż czasami dość drastyczne, świadczą nie tyle o szerokiej wyobraźni autora, ale o tym, że nic nie zostało przekoloryzowane, chociaż może inni czytelnicy dopatrzą się w fabule tej koloryzacji, zwłaszcza jeśli chodzi o opisy zbrodni jak i obrazy znalezionych na ich miejscu zwłok.
Myślę, że nie bez znaczenia dla odbioru powieści jest również to, że autor świetnie się do przedstawionego w książce śledztwa przygotował, zrobił to wchodząc głęboko w realia policyjne i prokuratorskie, ale również zapoznając się z psychologicznym podejściem w umysł człowieka.
(…) – Dziękuję. Uff, co za atmosfera. Postaram się ją rozrzedzić kilkoma ciekawymi spostrzeżeniami. Po pierwsze, jak wiecie, na miejscu zbrodni znaleźliśmy mnóstwo materiałów DNA, udało nam się ustalić pochodzenie kilku próbek, ale nie wszystkich. Wiele z nich, mówię to z całą odpowiedzialnością, zostało celowo podłożonych, gdyż nie ma takiej możliwości, by znalazły się na miejscu zbrodni w liczbie pojedynczej… (…)
Momentami jest mrocznie, momentami tajemniczo i intrygująco, ale autor wplótł w tę historię kryminalną również odrobinę humoru, może trochę ironicznego, ale kilka razy uśmiechnęłam się podczas czytania.
Od pierwszej strony czytelnik zostaje wciągnięty w wir wydarzeń i chociaż muszę przyznać, że jeden z głównych bohaterów mocno mnie irytował, to z zapartym tchem śledziłam jego poczynania.
Myślałam, że Wojciech Wolnicki już niczym mnie nie zaskoczy, a jednak się pomyliłam. Jest to jednak zaskoczenie pozytywne. Czy to jest jego ostatnia niespodzianka dla czytelników?
Przyznam szczerze, że książkę dosłownie pochłonęłam w kilka dni, pewnie, gdyby nie mały minus, który sprawił mi pewnego rodzaju dyskomfort podczas czytania, to przeczytałabym ją o wiele szybciej. Niestety z racji wieku i zbyt wielu lat spędzonych przed ekranem komputera moje oczy bardzo męczą się podczas czytania tekstu wydrukowanego małymi literami, a w tym przypadku tak właśnie było.
Ale żeby nie było tak słodko i pięknie to muszę to z siebie wyrzucić. Bardzo przeszkadzała mi narracja w trzeciej osobie czasu teraźniejszego, której ja osobiście nie lubię. Brzmi ona dla mnie jak słowa lektora opisującego niemy film.
(…) Świetlik rozgląda się po twarzach członków grupy. Nie znajduje ani jednego sprzymierzeńca, a kiedy zerka w oczy Radziewicz, odbija się od skierowanej w jego stronę pogardy. (…)
No cóż, musiałam w tej powieści znaleźć małe minusy, ale myślę, że dla każdego czytelnika najważniejsza jest fabuła, bo gdy ona jest nudna, to nie pomogą ani duże, wyraźne litery, ani ulubiona narracja.
Polecam tę książkę zarówno czytelnikom preferującym powieści psychologiczne jak i dobre kryminały. Gwarantuję, że nie będziecie narzekać na nudę.
Dziękuję Autorowi i Wydawnictwu OPENER za zaufanie i kolejną książkę, która mnie zaskoczyła, zachwyciła i pozwoliła na kilka dni porządnego książkowego relaksu. Mam nadzieję, że nie jest to moja ostatnia powieść tego Autora.
DWUŚWIAT. KSIĘGA IV. ODNOWA – W&W Gregory
(…) Tego dnia odcinek szesnasty linii centrum Inco-zachód został napadnięty przez tuzin mutantów. Wyleźli nie wiadomo skąd, w mgnieniu oka obezwładnili sześciu humanów i rzucili się na kobiety pracujące przy budowie warstwy odsączającej nasyp. To nie był zwykły atak, ale rzeź. (…)
W&W Gregory to pseudonim. Sam autor mówi o sobie, że jest starszym panem (nie wiem od jakiego wieku liczy się słowo „starszy”) z nieco młodszą, rogatą duszą. Mąż, ojciec, człowiek o dwóch obliczach: ścisłym i humanistycznym. Jest absolwentem Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej, a zarazem Scenariopisarstwa w AMA Film School. Kiedyś Krakus, od kilku lat mieszkaniec Górnego Śląska. Lubi gotować, smacznie zjeść i poznawać inne kultury. Nie lubi lania wody, hipokryzji i cwaniactwa. Interesuje się człowiekiem i o nim pisze. W swoich powieściach wykorzystuje wątki społeczne. Bawi się różnymi gatunkami literackimi. Miałam okazję osobiście poznać tego autora z czego bardzo się cieszę, ponieważ okazał się niezwykle miłym człowiekiem.
DWUŚWIAT. KSIĘGA IV – ODNOWA to ostatnia część tetralogii z gatunku fantastyki.
PREMIERA KSIĄŻKI 14 GRUDNIA 2023
Wszechświat jest małą planetą podzieloną na dwie krainy. Jedną z nich jest rozwinięte technologicznie, ateistyczne Inco, a drugą barwna pod względem przyrodniczym Floris uzależniona od religii i związana z kultem bogini Patrii. Krainy te żyły w symbiozie, chociaż różnice kulturowe bardzo je dzieliły. Rola mężczyzn w obydwu krainach była inna, ale w Inco był deficyt płci męskiej. Wreszcie wybucha wojna między Inco a Floris, która była nieunikniona. Przekraczanie granic, nie tylko terytorialnych, staje się codziennością. Przyjaciele stają się zdrajcami, wrogowie sprzymierzeńcami. Czy wojna przyniesie kres chaosowi? Czy poznanej w pierwszej części Jasmin uda się odnaleźć swoich krewnych zamieszkałych po drugiej stronie granicy? Jaki wpływ na życie mieszkańców Inco będzie miała zmiana rządu? Władczyni Floris, kapłanka Ae staje się szalona wierząc w swoją boskość. Mieszkańcy Inco coraz mocniej odczuwają skutki kryzysu wywołanego kosztowną wojną. Obie krainy stają nagle przed kolejnym – wspólnym – wrogiem. Czy połączą swoje siły, czy doprowadzą do tego, że zawładną nimi obcy?
Biorąc do ręki pierwszą część tetralogii DWUŚWIAT nie przypuszczałam, że tak wciągnie mnie historia z gatunku fantastyki. Wydawało mi się, że „wyrosłam już” z tego typu książek.
Przyznam szczerze, że były wątki, przy których się gubiłam, były wątki, które mnie nudziły, ale i tak całość odebrałam jako powieść trzymającą w napięciu. Kiedyś do niej wrócę i jeszcze raz przeczytam całość w jednym ciągu, żeby nie zapomnieć kto był bohaterem jakiej krainy. A bohaterów to tutaj jest sporo i momentami można się w nich pogubić. Ale było kilkoro, których los nie był mi obojętny i tak po cichutku kibicowałam im z nadzieją, że zakończenie będzie dla nich pozytywne.
Trzeba ogromnej wyobraźni, aby stworzyć świat z jednej strony tak nierealny, a z drugiej mający wiele wspólnego z tym obecnym.
(…) Mutanci mieli różne podejście do opieki nad niemowlakami. Jedni traktowali swe pociechy najczulej, jak się dało. Inni, szczególnie kiedy dotyczyło to dziecka, które kiedyś zostanie wojownikiem, swą powinność traktowali jako odhaczenie nudnego, choć obowiązkowego procesu. Tym sposobem malcy wyrastali na nieczułych drani, modelowych drapieżników. (…)
Autor porusza w swojej powieści wiele wątków, które w każdym ze światów odgrywają istotne role. Przedstawiają wątki bliskie naszej rzeczywistości i takie, których wyobrażenie może być bardzo trudne.
Jedną z głównych bohaterek jest młoda kobieta imieniem Jasmin. Kobieta, która została odtrącona przez męża, straciła dzieci, straciła dom i bezpieczeństwo, ale która potrafiła całą siebie oddać drugiemu człowiekowi. I tu mam na myśli jej zaadoptowanego synka. Dziecka zdeformowanego fizycznie. Pokochała chłopca, od którego inni odwracali się z odrazą. Myślę, że wątek odnoszący się do Jasmin wielu czytelników wzruszy i oczaruje.
Kolejnym dość negatywnie przedstawionym wątkiem jest posiadanie władzy absolutnej bazującej na granicy egoistycznego szaleństwa. Zarówno we Floris jak i w Inco znalazły się takie osoby, które nie liczyły się z nikim i z niczym, pełniąc funkcje głowy państwa potrafiły posunąć się do tak drastycznych i często absurdalnych kroków, jakie może postawić jedynie szaleniec, ktoś tak zapatrzony w siebie i tak wierzący w swoją ważność, że trudno z taką osobą dyskutować.
(…) – Dziś głupi motłoch jest zniewolony, słucha tylko słów swojej bogini. A tu chodzi o to, żeby byli posłuszni nam. Rozumie pan? Posłuszeństwo musi się wiązać z brakiem ogólnej inteligencji. Chodzi o wiarę w zasady, że należy słuchać i już. Czyli wolna wola, ale nie do końca. Ot, cała filozofia. (…)
Świat nierealny będący owocem wyobraźni autora jest bardzo zbliżony do tego w jakim obecnie żyjemy, chociaż pokazany może bardziej tragicznie i brutalnie.
Czytając wcześniejsze części czytelnik musiał dzielić czas na dwie oddzielne krainy, w tej wreszcie mamy jedną, chociaż wciąż nieco podzieloną kulturowo, politycznie i technologicznie.
Myślę, że autor pisząc tę historię, chciał nam pokazać jak słabym ogniwem w świecie jest człowiek, niby wykształcony, niby silny emocjonalnie i fizycznie jednak w obliczu wielkiego wroga słaby jak dziecko. Na przykładzie być może irracjonalnych, bardzo fikcyjnych wydarzeń widzimy, że owszem, człowiek jest istotą rozumną, wielu o ponad przeciętnej inteligencji, wielu potrafiących stworzyć sztuczną inteligencję, ale jak przychodzi do realnego zagrożenia to ta technologia i sztuczna inteligencja bywa zawodna. Bo czy robot jest w stanie myśleć jak człowiek? Nie można zaprogramować emocji, można tylko zaprogramować zadania.
Przyznam, że zbyt fantastyczne (tu mam na myśli fantastykę nie emocje) podejście do tematu, momentami powodowało, że trochę gubiłam się w fabule. Były momenty, że nie do końca rozumiałam co autor chciał mi przekazać i jeśli chodzi o mnie to kilku wątków pozbyłabym się z tej powieści, ale na szczęście przebrnąwszy przez te niezbyt jasne dla mnie, albo niezbyt intersujące momenty ponownie zatapiałam się w tych, które trzymały mnie w napięciu.
Z pewnością można znaleźć w tej powieści wiele podobieństw między światem powstałym w kręgu fantastyki a tym, w którym teraz żyjemy.
Autor zadbał o to, aby czytelnik się nie nudził, dość wartka akcja i często zaskakujące zwroty tej akcji trzymają momentami w takim napięciu, że z jednej strony masz ochotę przerwać czytanie, a z drugiej nie możesz się oderwać od lektury.
Zakończenie trochę mnie zaskoczyło, ale pisząc szczerze liczyłam na takie zakończenie, z nielicznymi wyjątkami i to, że niektórych bohaterów autor uśmiercił wcale mi się nie podobało. Ale były ogromne emocje, a jak są emocje to znaczy, że książka z pewnością jest warta przeczytania.
POLECAM tę książkę nie tylko fanom powieści fantastycznych, historia Floris i Inco z pewnością zaciekawi wielu czytelników, bo napisana jest ładnym językiem, ma niesamowitych osobowościowo bohaterów, ciekawe dialogi i sporo sensacji.
(…) Pół oczyszczenia temu Namali zauważył piechurów maszerujących wzdłuż koryta Ethne. Nienaturalnie stawiali kroki. Najpierw obydwie ręce, potem nogi. „Jak zwierzęta? Jak pokuny jakieś albo sahadi, a może hydapi. A jeśli to nie ludzie, tylko potwory” – lamentował w myślach bogobojny człowiek. Zachowywały się jakby były na polowaniu, co rusz któryś dopadał mijanego zwierzaka, gryzonia, wijąca się hydrę… (…)
Dziękuję Autorowi za to, że pozwolił mi zagłębić się w świecie tej fantastyki i przeżyć to co miałam okazję dzięki tej i wcześniejszym częściom książki doświadczyć. Dziękuję Wydawnictwu OPENER za egzemplarze. Moim zdaniem taka tetralogia może być wspaniałym prezentem nie tylko dla osób zaczytujących się w tego typach powieści, czego ja jestem przykładem.
2037 stron świetnej zabawy i bardzo sensacyjnie spędzonego czytelniczego czasu.
Dwuświat. Księga I – PRZEDWOJNIE / Dwuświat. Księga II – POKUN / Dwuświat. Księga III – TYMCZAS
ORIENT – Maciej Siembieda
(…) Tylko wtajemniczeni wiedzieli, jak wysłać wiadomość w sposób niezauważalny dla innych. Samo trzymanie papierosa albo pozornie naturalne splecenie palców przekazywało informacje. To jak „Jimmi” ułożył pałeczki, znaczyło: „Nie podchodź. Mam ogon. Dwóch ludzi. Spróbuj za pół godziny. (…)
Maciej Siembieda urodził się w 1961 roku w Starachowicach. Jest absolwentem polonistyki Uniwersytetu Opolskiego, a otrzymał doktorat z komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Od prawie trzydziestu lat jest dziennikarzem, reportażystą, trzykrotnym laureatem tzw. polskiego Pulitzera, czyli nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich przyznanej mu w kategorii reportażu. Laureat ponad dwudziestu nagród w konkursach na reportaż. Prowadzi dziennikarskie śledztwa historyczne. Jako pisarz zadebiutował w roku 2017 powieścią 444 i od razu stał się autorem bestsellera. Jego kolejne powieści między innymi Miejsce i imię to kolejna lektura bijąca rekordy czytelności.
Orient to kryminał, którego głównym bohaterem jest Jakub Kania.
PREMIERA KSIĄŻKI 08 LISTOPADA 2023
W Terespolu przed kolekturą lotto słabnie mężczyzna a z jego rąk wypada kupon z sześcioma zwycięskimi cyframi. W tym samym czasie kilka tysięcy kilometrów dalej inny mężczyzna opracowuje plan, który ma przynieść miliardowe zyski i zmienić układ sił w jednym z najważniejszych państw Europy. Jakub Kania były prokurator IPN-u po zmianie pracy otrzymuje ciekawą misję, która zaprowadzi go do Szanghaju i wplącze w śmiertelnie niebezpieczną intrygę, w której istotną rolę odegrają zarówno chińskie triady, polskie służby specjalne i… zbieracze złomu spod Terespola. Gdzieś między Polską a Chinami zaginął najsłynniejszy pociąg na świecie – Orient Ekspres. Czy uda się Jakubie Kani odnaleźć zagubione wagony pociągu? Co wspólnego z prowadzonym przez Kanię śledztwem będzie miał pan Henryk „Pająk” znany w okolicy złomiarz?
Miłośników dobrych książek nie muszę zachęcać do sięgnięcia po twórczość Macieja Siembiedy. Sięgając po jego książki mamy gwarancję dobrze spożytkowanego czasu i solidnego relaksu z dobrą lekturą.
Tym razem autor zabiera czytelników do różnych miejsc, między innymi do Chin i muszę przyznać, że jest to podróż bardzo emocjonalna i ciekawa. Ile w niej jest fikcji a ile opisanych faktów wie z pewnością jedynie sam autor. Czytając bowiem jego książkę przeciętny czytelnik nie do końca potrafi to wyszczególnić.
Jednym z głównych bohaterów jest znany z wcześniejszych powieści Jakub Kania, który występuje w zupełnie innej roli, nie jest już prokuratorem IPN-u, ale agentem ubezpieczeniowym.
Ktoś mógłby powiedzieć, że to lekki paradoks, i wykonywana przez Jakuba Kanię obecna praca nie ma nic wspólnego z tym co robił do tej pory, ale działania Kani, jego przemyślenia, domniemania i dedukcja niezbyt się zmieniają. Jest on po prostu dobry w tym co robi i za to też jest w wielu kręgach ceniony.
Nowe, oczywiście zdumiewające śledztwo prowadzi Kanię do Chin, gdzie styka się on nie tylko z wielkimi pieniędzmi, zagadkowymi wydarzeniami, ale również z chińską mafią a co za tym idzie z niebezpiecznymi intrygami.
(…) „Laufer” połknął tabletkę amfetaminy i zabrał się do pracy. O trzeciej nad ranem wiedział już, ile będzie potrzebował największych kontenerów o długości czterdziestu stóp, a ile mniejszych – dwudziestek i dziesiątek. Ile wagonów czteroosiowych, a ile dwuosiowych. (…)
Po książki Macieja Siembiedy sięgam w ciemno, bo wiem, że mnie nie zawiodą, przynajmniej do tej pory żadna mnie nie zawiodła, a kilka już przeczytałam. Połączenie historii, fikcji z nutą sensacji to jest to co lubię.
Autor powoli budował mocną, intrygującą fabułę, która w kolejnych rozdziałach przenosi czytelnika do różnych krajów, gdzie w tym samym czasie mają miejsca różne wydarzenia. Muszę przyznać, że trudno mi się było chociaż na chwilę oderwać od tej fabuły, a to chyba można zapisać na duży plus tej powieści.
Wyraziście wykreowani osobowościowo bohaterowie, począwszy od znanego już wielu czytelnikom Jakuba Kani, wielkie nazwiska wielkiego świata, aż po zwykłych ludzi, zbierających złom to z pewnością kolejny plus tej lektury.
Czy prawdą jest, że zaginione wagony najsłynniejszego pociągu świata, a tu oczywiście mam na myśli Orient Ekspres odnaleziono w Polsce? Czy autor zainspirował się twórczością znanej wszystkim Agatą Christie, czy po prostu poniosła go wyobraźnia, to musi każdy czytelnik ocenić sam.
Autor porusza w swojej książce kilka bardzo zaskakujących wątków, wprowadza ciekawych a zarazem intrygujących bohaterów. Mnie nieco poruszył wątek odnoszący się do Henia „Pająka” – złomiarza, który był o krok od wielkich pieniędzy, a przy okazji nieźle namieszał w planach wielkich korporacji. Dlaczego zwróciłam uwagę na ten właśnie wątek, myślę, że zrozumie ktoś, kto sięgnie po tę książkę.
Kolejnym, moim zdaniem zasługującym na uwagę wątkiem w tej książce jest depresja, o której niewielu ma jeszcze odwagę mówić i pisać, ale bardzo mnie to cieszy, że ktoś w ogóle ten temat porusza w swoich książkach, bo to ważny temat.
(…) – Daleki jestem od tego, żeby pana niepokoić, panie Jakubie, ale z depresją nie ma żartów. Proszę pozwolić, że zadzwonię do doktora Markowskiego, to znakomity psychiatra i autor rewelacyjnych rozwiązań terapeutycznych, które przyniosły mu międzynarodową sławę. (…)
Powieść jest jakby podróżą do innego świata, nieco egzotyczną, nieco intrygującą. Można znaleźć w niej wzmianki o chińskich potrawach czy zwyczajach, oszustwach ludzi wielkiego świata czy tajemnicach chińskiej triady i jej powiązaniach ze światem polityki.
Gdyby autor w posłowiu nie napisał co było elementami jego wyobraźni, a co fikcją inspirowaną faktami lub/i faktami, to z pewnością wielu czytelników miałoby problem z rozróżnieniem fikcji od prawdy.
Mamy tutaj śledztwo, które toczy się wokół zaginionego Orient Ekspresu. Akcja rozgrywa się zarówno na terenie Szwajcarii jak i Polski, oraz wspomnianych wcześniej Chinach, czyli podróż czytelnicza w pełnej krasie.
Maciej Siembieda zgrabnie miesza w powieściowym tyglu zarówno wielkie fortuny, rabunki II wojny światowej, mafijne interesy chińskiej triady i machlojki zwykłych ludzi, w tym przypadku zbieraczy złomu. Muszę przyznać, że społeczność i solidarność tych ostatnich trochę mnie zaskoczyła.
No i oczywiście, w tym całym „bigosie” mafijno-polityczno-kryminalnym musi odnaleźć się Jakub Kania, którego zadaniem jest rozwikłanie zagadki zaginięcia wagonów Orient Ekspresu.
Biorąc do ręki tę książkę, musicie być pewni, że tu nie ma czasu na nudę, cały czas bowiem w głowie pojawiają się kolejne pytania: co dalej? Kiedy i jak autor połączy kolejne wątki tak, aby powstała zgrabna całość? Fabuła składa się z kilku wątków, które kiedyś wreszcie trzeba będzie ze sobą połączyć, tylko kiedy to nastąpi?
(…) Major przydzielił obserwację, która miała jechać za autem Kuby od samej Warszawy i nie spuszczać go z oczu, ale spuściła. Przed Siedlcami. Więc albo miał jakieś zdarzenie drogowe, albo zauważył ogon i go zgubił, albo rzeczywiście wplątał się we współpracę z chińskim wywiadem, dostał cynk i właśnie wsiada na Okęciu do pierwszego samolotu lecącego na Wschód. (…)
Moim zdaniem akcja toczy się niespiesznie, ale ani na chwilę nie zwalnia, fabuła wciąga od pierwszej strony i trzyma do ostatniej, ale o to chyba chodzi w dobrych książkach.
Jeżeli ktoś myśli, że praca w korporacji ubezpieczeniowej jest mniej ryzykowna i mniej intrygująca niż praca prokuratora IPN, to zapraszam do lektury.
Piękny styl jakim pisze Maciej Siembieda to kolejny plus dla jego powieści. Polecam nie tylko miłośnikom kryminałów, moim zdaniem książki tego autora to lektury, które warto mieć w swojej biblioteczce.
Dziękuję Autorowi za książkę i emocje jakie mi w niej zafundował. Myślę, że kto sięgnie po jedną powieść tego autora, ten przepadnie tak jak wielu czytelników, i będzie z niecierpliwością wypatrywał kolejnej intrygującej historii, która wyjdzie spod „pióra” Macieja Siembiedy.