Recenzje książek

romans

NIE CZAS NA ZAPOMNIENIE – Agnieszka Walczak-Chojecka

Agnieszka Walczak-Chojecka już kilkakrotnie była gościem mojego małego świata czytelniczego i tak właściwie od jej książki „Nie czas na miłość” zaczęło się moje zainteresowanie bratobójczą wojną na Bałkanach. Nie będę się rozpisywała o autorce, ponieważ kto chce poznać tę pisarkę może zerknąć do moich wcześniejszych wpisów:

GDY ZAKWITNĄ POZIOMKI – Agnieszka Walczak-Chojecka

DZIEWCZYNA Z AJUTTHAI – Agnieszka Walczak-Chojecka

NIE CZAS NA MIŁOŚĆ – Agnieszka Walczak-Chojecka

Agnieszka Walczak_Chojecka   Nie czas na zapomnienie_Agnieszka Walczak-Chojecka

Wydawnictwo FILIA rok 2016

stron 369

Nie czas na zapomnienie to druga część Sagi Bałkańskiej, dramat wojenny, którego fabuła umiejscowiona jest w latach dziewięćdziesiątych zarówno na Bałkanach jak i w ówczesnej Polsce.

Jest rok 1993, trwa wojna na Bałkanach, Dragan i Jasmina chcą się wydostać z Sarajewa, jednakże nie jest to takie proste, ponieważ dziewczyna najpierw chce uwolnić swojego ojca z rąk wrogów. Jasminie udaje się wyrwać z sarajewskiego piekła, ale szanse na uratowania ojca maleją z każdym dniem. Początkowo ukrywa się w domu przyjaciela – Tarika, w Mostarze, ale kiedy chłopaka zaczynają prześladować wrogo nastawieni do niego ludzie, oboje postanawiają udać się w dalszą drogę. Niespodziewanie dziewczyna odkrywa, że nosi pod sercem dziecko Dragana. Zrozpaczona brakiem wiadomości o ukochanym, za wszelką cenę chce dotrzeć do Polski, do polskiej rodziny chłopca i tam… poczekać na ukochanego. Nie docierają do niej pogłoski o jego śmierci, jej miłość jest tak silna, że nie dopuszcza tej wiadomości do siebie. Wierzy, że kiedyś znów go zobaczy. Czy uda się Jasminie i Tarikowi dotrzeć do Polski? Ile jest prawdy w tym co mówią o Draganie? I co wspólnego z losami Dragana ma Olja, jego przyjaciółka z Sarajewa?

Ta książka to splot wielu wątków okraszonych mnóstwem emocji. Sam fakt dramatycznych działań wojennych, i losów ludzkich tak dalekich nam w obecnym czasie, to jeden wielki smutek. Kiedy na dodatek człowiek poczuje jakąś więź z bohaterami, ich tragedie i ich dramaty stają się jeszcze większe. Autorka w bardzo empatyczny sposób ukazała strach przed wojennymi konsekwencjami dotykający zarówno mieszkańców byłej Jugosławii jak i Polaków mających bliskich w tamtych rejonach. I chociaż sporo jest w tej lekturze wątków nie mających niczego wspólnego z wątkiem głównym dotyczącym wojennych losów Jasminy i Dragana, to w pewnym momencie można uznać je za ciekawy przerywnik.

Fabuła w pierwszej połowie książki dotycząca głównych bohaterów, w tym przypadku mam na myśli głównie Jasminę, przeplatana jest wspomnieniami bohaterów drugo- i trzecioplanowych. I może być to dla kogoś niezbyt ważne, bo przecież dla nas najciekawsze są losy Dragana i Jasminy to jest to jakimś specyficznym oderwaniem się od dramatu tej wojny bałkańskiej. W drugiej połowie książki następuje jakiś przełom i wtedy już nie można myśleć o odskoczeniu od fabuły głównej. Jeśli chodzi o mnie, to od mniej więcej od połowy tej powieści nie mogłam oderwać się od stron książki. Ciekawość dalszych losów Dragana i Jasminy, walczyła ze zmęczeniem moich oczu, no i wiadomo… wygrało czytanie.

Fabuła książki jest fikcją, chociaż napisana z uwzględnieniem faktów historycznych mogła mieć miejsce gdzieś w dalekim Sarajewie, czy innym miejscu. Jest tak wiarygodnie przedstawiona, że momentami miałam wrażenie, że główni bohaterowi gdzieś jednak żyli i ktoś spisał te ich losy. Trudne i dramatyczne. Postacie występujące w tej powieści są tak autentyczne, że trudno uwierzyć, że powstały tylko w wyobraźni autorki.

Plusem tej powieści są również bardzo ciekawie skonstruowane dialogi, i zachowania bohaterów tak wiarygodnie przedstawione, że zmysłami wyobraźni odbiera się to, co w danej chwili czuje dana osoba. A to powoduje, że w wielu momentach trudno zapanować nad wzruszeniem i wówczas brak w pobliżu chusteczki może okazać się kłopotliwy.

Czekałam na tę część z niecierpliwością i muszę przyznać, że moje czekanie zostało wynagrodzone. Sporo ciekawostek historycznych, o których czytałam po skończeniu pierwszej części „Nie czas na miłość”, niemało malowniczo przedstawionych opisów miejsc i ciekawe osobowości bohaterów, to chyba wszystko działa na korzyść tej lektury. Mam nadzieję, że inni czytelnicy z równie mocnym entuzjazmem i zainteresowaniem przeczytali tę książkę. A tym, którzy nie mieli jeszcze okazji, serdecznie polecam.

To jest powieść, której odbiorcami mogą być zarówno kobiety jak i mężczyźni, ludzie bardzo młodzi i ci starsi. Myślę, że każdy czytelnik znajdzie w niej coś dla siebie, piękny romans, walka o przetrwanie, tęsknota za kimś bliskim i wiara, która często czyni cuda.

Jest to wzruszająca opowieść o sile miłości dwojga młodych ludzi rozdzielonych wojenną zawieruchą, o walce z trudnościami życia i o pamięci tego, co było, a czego nie powinno się zapomnieć. A co najważniejsze… trzyma w napięciu do ostatniej strony.

Dziękuję Autorce za możliwość przeczytania tej książki, a zainteresowanych odsyłam do jej strony internetowej.

http://www.walczak-chojecka.pl/

CHWILA NA MIŁOŚĆ – Joanna Stovrag

Joanna Storvag pochodzi z Krakowa. Jest absolwentką slawistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego z czego część swojego wykształcenia zdobywała na Uniwersytecie w Sarajewie. Z zawodu i zamiłowania zajmuje się przekładem i nauczaniem języków południowosłowiańskich: chorwackiego, bośniackiego i serbskiego. Jest tłumaczem przysięgłym tych języków na Liście Ministerstwa Sprawiedliwości.
W czasie wojny na Bałkanach towarzyszyła Waldemarowi Milewiczowi w wyjazdach do ogarniętej wojenną zawieruchą Bośni i Hercegowiny jako tłumacz ekipy TVP. Ponadto jest pasjonatką podróży po Bałkanach. Wydała jako współautorka przewodnik „Chorwacja” z serii „Przewodnik praktyczny – polscy autorzy” (Wydawnictwo Pascal) oraz „Słownik Pisarzy Świata” (Wydawnictwo Zielona Sowa).

Joanna Stovrag   Chwila na miłość_Joanna Stovrag

Wydawnictwo REPLIKA rok 2017

stron 347

Chwila na miłość to dramat wojenny, książka napisana na podstawie wspomnień Polki, która zostawiła w Sarajewie kogoś bardzo bliskiego.

Joanna, młoda studentka z Krakowa wyjeżdża na studia do Sarajewa. Zauroczona miastem i przebywającym w nim ludźmi bardzo szybko zyskuje sympatię innych studentów, w tym pewnego młodzieńca imieniem Sejo. Ich przyjaźń z czasem przeradza się w silniejsze uczucie ale… niestety… wojna na Bałkanach rozdziela ich na kilka długich lat. Młodzi nie rezygnują jednak ze swoich uczuć i robią wszystko, aby pozostać w kontakcie, mocno wierząc w to, że kiedyś los pozwoli ponownie im się połączyć. Czy ich marzenia się spełnią? Jak wpłynie na ich psychikę ta rozłąka i okrucieństwa wojny? Czy będą w stanie kiedyś być szczęśliwą rodziną?

Książka została napisana w pierwszej osobie, jest pamiętnikiem – wspomnieniami zakochanej dziewczyny. Fabuła oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, które autorka przedstawia opisując swoje zmagania z koszmarem wojennej zawieruchy w oblężonym Sarajewie. Kiedy skończyłam czytać tę książkę, to pomyślałam, że dla prawdziwiej miłości nie ma przeszkód. Zakochana kobieta jest w stanie zrobić wszystko aby spełnić swoje marzenie.

Autorka bardzo obrazowo oprowadza czytelnika po pięknym, malowniczym, tajemniczym a do tego pełnym kontrastów Sarajewie, przedstawiając zarówno otoczenie jak i mieszkających w tym mieście ludzi. Ich ciepło i przyjacielskie podejście do obcych jest wręcz nieprawdopodobne, a jednak wojna wielu z nich potrafiła zniszczyć, chociaż i wielu połączyła więzami szczerej przyjaźni.

Prowadząc czytelnika jakby za rękę, przez ten tak inny od naszego świata obszar pięknych miejsc, i życzliwych sobie ludzi ukazuje jak piękne a zarazem trudne potrafi być życie przepełnione gorącym uczuciem, chociaż w otoczeniu wielu przyjaznych ludzi. Jak bolesna jest rozłąka i tęsknota.

Dla nas, mieszkańców kraju, który już dawno przestał zmagać się z niedogodnościami wojny, oblężenie Sarajewa, stolicy Bośni i Hercegowiny przez siły samozwańczej Republiki Serbskiej oraz Jugosłowiańską Armię Ludową jest jak koszmar, który nas nie dotyczy. A przecież wojna ta uważana jest za najdłuższe i najbardziej krwawe oblężenie w historii Europy po II wojnie światowej. Wojna, w czasie której w Bośni i Hercegowinie zginęło około 100 tysięcy ludzi. My Polacy mogliśmy obserwować to tylko z ekranów telewizorów, niewielu było takich, którzy odważyli się wkroczyć w tę „paszczę lwa” chociażby niosąc pomoc tym, którzy tam zostali i żyli. A jednak byli tacy ludzie jak Joanna, którzy pomimo wielu trudności urzędowych, finansowych i transportowych odważyli się.

Ta powieść to piękne świadectwo na istnienie prawdziwej miłości, prawdziwej przyjaźni, poruszające najczulsze punkty świadomości. A przede wszystkim świadectwo odwagi i wiary.

Autorka w bardzo piękny sposób ukazuje nam życie na Bałkanach przed wybuchem wojny, płynnie przechodząc do tego trudniejszego obrazu, jakim były w czasie trwania oblężenia.

Ta książka to specyficzny przewodnik po Sarajewie, Mostarze i innych miejscach tak malowniczych, że trudno się oprzeć chęci pojechania tam i zobaczenia tego na własne oczy. Podobno wyobraźnia czyni cuda, ale gdybyśmy chcieli zobaczyć te piękne miejsca okaleczone przez wojnę, moglibyśmy mieć z tym problem, ponieważ większość ludzi stara się wyprzeć z pamięci złe obrazy. A jednak to prawda, ta wojna tam była i kiedy my zasypialiśmy w cieplutkich łóżkach tam ludzie marzli z zimna, bez prądu i wody, a dzieci ginęły od min w czasie beztroskiej zabawy.

Nie mogę powiedzieć, że ta książka należy do lekkich, łatwych i przyjemnych, ponieważ wzbudza wiele emocji. Trzyma w napięciu i chociaż wiedziałam jak skończy się ta historia dwojga młodych ludzi to i tak drżałam przy każdym trudnym wątku.

Wiem, że takie książki są tak samo potrzebne jak te, które się czyta wieczorem do poduszki z zamiarem porządnego relaksu. Podziwiam odwagę tej młodej kobiety, która podzieliła się z innymi swoimi dość intymnymi wspomnieniami, bo czyż walka z żywiołem wojny o miłość swojego życia nie jest czymś intymnym, czymś do czego zdolny jest tylko zakochany człowiek?

To już druga książka dotycząca wojny na Bałkanach, która tak bardzo mnie poruszyła i bezgranicznie wciągnęła. Wywołała sprzeczne uczucia, strach i nadzieję, że to się nie powtórzy, chociaż wiadomo, że takie wojny trwają nadal. Gdzieś daleko od nas, więc nas nie dotyczą. Czy tak jest naprawdę? Czy one nas naprawdę nie dotyczą?

Polecam tę książkę zarówno miłośnikom tematyki wojennej, jak i miłośnikom romansu. Z pewnością usatysfakcjonuje ona również pasjonatów podróży i czytelników preferujących książki psychologiczne. Myślę, że takich książek powinniśmy czytać więcej, może wtedy byłoby w nas mniej agresji a więcej empatii. Jeśli chodzi o mnie to oczywiście po skończeniu tej książki zaczęłam szperać w Internecie na temat oblężenia Sarajewa, szukałam informacji, zdjęć itp.

Dodam jeszcze, że książka nie kończy się tak jak wiele innych: „Podziękowaniem autora” (itp.) bowiem na końcu lektury umieszczono kilkanaście pięknych zdjęć, dokumentujących wiele fragmentów opisanych na kartach książki. Czytelnik ma więc obraz tego o czym pisała autorka. Muszę przyznać, że bardzo ciekawy i innowacyjny sposób na przekazanie tego, co się chciało przekazać, i z pewnością na dłużej zostanie w pamięci czytelnika.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu Replika za możliwość przeczytania tej smutnej aczkolwiek pięknej i życiowej historii i cieszę się, że bohaterom udało się wrócić do normalnego życia.

logo wydawnictwa Replika

W OBCYM DOMU – Sabina Waszut

Sabina Waszut to młoda pisarka pochodząca z Górnego Śląska. Urodziła się w 1979 roku w Chorzowie. Jest laureatką wielu konkursów poetyckich. Publikowała między innymi w miesięczniku „Śląsk”, Magazynie Materiałów Literackich Cegła oraz w Śląskiej Strefie Gender. Jest nie tylko pisarką, ale również propagatorką śląskiej kultury. Jej powieść „Rozdroża”, o której pisałam wcześniej Zdobyła Główną Nagrodę w kategorii Pióro na Festiwalu Literatury Kobiecej w Siedlcach, oraz została  nominowana do Nagrody Literackiej Europy Środkowej Angelus.

Sabina Waszut  W obcym domu_Sabina Waszut

Wydawnictwo MUZA S.A. rok 2015

stron 316

W obcym domu to powieść obyczajowa, której fabuła została umiejscowiona na Górnym Śląsku po zakończeniu II Wojny Światowej. Na przełomie lat 1945-1950 poznajemy losy młodej Niemki Sophie i syna śląskiego Powstańca – Władka, którzy zanim jeszcze doszło do wybuchu wojny zdążyli połączyć się węzłem małżeńskim.

Sophie, a właściwie to już Zosia po powrocie z Pszczyny, gdzie spędziła prawie całą wojnę pracując dla rządu niemieckiego wraca do domu na Śląsk. Nie wyobraża sobie miejsca innego niż to, w którym się urodziła i wychowała, mimo iż większość Niemców opuszcza ziemie polskie. Jej mąż – Władek również szczęśliwie powraca z wojennej tułaczki i, młode małżeństwo zaczyna nowe życie w komunistycznej Polsce. Nie jest im lekko głównie ze względu na ogólną biedę i wciąż obecną wśród Ślązaków nienawiść do Niemców. Dyskryminacja odczuwalna jest na każdym kroku i nie tylko Zosia jest jej ofiarą, ale również jej mąż, który w czasie wojny został zmuszony do walki w szeregach wojsk niemieckich. Jak poradzą sobie w tej nowej rzeczywistości? Czy pozostaną szczęśliwym małżeństwem, czy poróżnią ich kłopoty dnia codziennego? Jak wyglądało życie młodych ludzi tuż po zakończeniu wojny, czy wojna była dla niech tym czasem najgorszym, czy czekają ich jeszcze gorsze dni?

Książka jest wprawdzie kontynuacją losów głównych bohaterów, ale śmiało można ją przeczytać jako odrębną powieść, ponieważ autorka często nawiązuje do fabuły wcześniejszej powieści, ale robi to tak, że nie konieczna jest znajomość tej pierwszej. Oczywiście nie zaszkodzi przeczytać „Rozdroża”, ponieważ losy Zosi są ciekawym historycznym wątkiem zarówno w pierwszej jak i w tej części wspomnień.

Ciężkie czasy, w jakich przyszło żyć ludziom po wojnie to okres tak samo trudny jak sama wojna. Wiele słyszałam od moich krewnych o tym, jak ludzie funkcjonowali na Śląsku (i nie tylko) i cieszę się, że przyszłam na ten świat wiele lat później.  

Książka została napisana w osobie pierwszej w formie wspomnień. Czytając tę powieść miałam wrażenie, że siedzę na kanapie obok miłej starszej pani, bardzo zniszczonej życiem, ale odważnej, silnej i kochającej mimo ciągle wpadających pod jej stopy kłód niepowodzeń. Zosia jest pewnego rodzaju symbolem kobiet, które po wojnie nadal musiały walczyć, tyle tylko, że z innym wrogiem. Mężczyźni zajęci pracą, polityką i starciem z rzeczywistością byli jakby odsuwani przez kobiety od tych problemów przyziemnych takich na przykład jak walka o to, co włożyć do garnka czy jak poradzić sobie z chorobą dziecka.

Często ówczesna polityka potrafiła rozdzielić najbliższe sobie osoby, zresztą to chyba zdarza się również i w dzisiejszych czasach, tylko że dzisiaj jest to może mniej drastycznie. Ciekawie wykreowane postacie nie tylko bohaterów pierwszoplanowych ale również i tych pozostałych sprawiają, że czytelnik ma poczucie, iż osoby te są mu dobrze znane. Myślę, że jest to spowodowane tym, że gdzieś w przeszłości wielu z nas miało okazję posłuchać o takich historiach jak ta. Autorka odważnie porusza tematy, o których jeszcze nie tak dawno nie wolno było mówić. Tu mam na myśli między innymi obóz na Zgodzie, czy wywózki górników do kopalń w odległe rejony Związku Radzieckiego.

Często wtrącane w dialogach czy opisach słowa gwary śląskiej, dodają tej historii autentyczności i dla kogoś, kto zna tę gwarę (jak w moim przypadku) jest ona bliższa sercu.

Jest to opowieść nie tylko o trudnych czasach przetrwania w powojennej rzeczywistości, ale jest to również piękna opowieść o miłości. Zosia i Władek tak jakby poznają się na nowo po kilku latach rozłąki, i chociaż życie ich nie rozpieszcza starają się tę miłość wzmacniać drobnymi przyjemnościami. Jak wiadomo… nie jest to łatwe.

Dość szablonowa okładka może nasunąć zupełnie inne oczekiwania, co do fabuły, ale mimo tego, iż nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna to warta przeczytania. Historia opisana w powieści nakłania do przemyśleń. Myślę, że niejednej czytelniczce potrzebna będzie chusteczka, ponieważ sporo opisów dotyczących codzienności tych dwojga młodych ludzi (i nie tylko) jest bardzo wzruszająca.

Książki nie czytałam zbyt szybko, ale i tego też wymagała ode mnie fabuła. To jest lektura, przy której potrzebna jest chwila na refleksję. Trudny temat, jaki poruszyła autorka, tego właśnie wymaga. Polecam tę książkę i liczę na to, że nie okaże się dla innych straconym czasem. Mam nadzieję, że lektura pozwoli na chwile zastanowienia się nad tym, co mamy teraz, a o co musiały kobiety kiedyś walczyć. Doceńmy to co mamy, one tego nie miały, a jednak potrafiły znaleźć szczęście.



ZANIM SIĘ POJAWIŁEŚ – Jojo Moyes

Jojo Moyes urodziła się w 1969 roku w Londynie. Jest brytyjską pisarką i dziennikarką. Jako jedna z nilecznych autrek otrzymała dwukrotnie nagrodę Romantyc Novel of the Year Award. Ukończyła studia na Royal Holloway and Bedford New College na Uniwersytecie Londyńskim. Obecnie pisze książki i artykuły dla „The Daily Telegraph”. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2002 powieścią „Sheltering Rain”.

  Zanim się pojawiłeś_Jojo Moyes

Wydawnictwo Świat Książki rok 2016

stron 382

Zanim się pojawiłeś to współczesny dramat psychologiczny z pięknym romansem w tle.

Lou Clark jest młodą kobietą, zakochaną w swoim chłopaku Patricku, która po utracie pracy w ulubionej kawiarni zmuszona jest do podjęcia pracy zupełnie dla niej abstrakcyjnej, ale za dość duże pieniądze. Na pół roku zostaje zatrudniona jako opiekunka do młodego mężczyzny z porażeniem czterokończynowym. Początkowo kontakt z Willem jest dość trudny, ponieważ podopieczny jest arogancki i złośliwy wobec Lou, ale z czasem ich relacje powolutku zaczynają się układać. Dziewczyna dzięki znajomości z młodym, bogatym i kiedyś bardzo towarzyskim mężczyzną zaczyna widzieć swoje życie zupełnie inaczej. Dlaczego Lou została zatrudniona tylko na pół roku? Czy ta praca pozwoli jej uwierzyć w swoje możliwości i spełnienie marzeń? Czy przebywanie ze sobą każdego dnia będzie miało pozytywne czy negatywne skutki tej znajomości?

Myślę, że odebrałam tę książkę trochę inaczej niż przeciętny czytelnik, ponieważ pracuję z ludźmi niepełnosprawnymi i czasami chociaż bardzo bym tego NIE chciała, rozumiem ich żal do losu i chęć skończenia tego cierpienia, upokarzania i samotności w chorobie.Pozwolę sobie zacytować fragment, który znalazłam w książce:

(…) Najgorsze w pracy opiekuna wcale nie jest to, o czym można by pomyśleć. Wcale nie dźwiganie i mycie, leki, waciki i słaby, ale zawsze jakoś wyczuwalny zapach środków dezynfekcyjnych. Nawet nie to, że większość ludzi sądzi pewnie, że zajmujesz się czymś takim, bo do niczego lepszego się nie nadajesz. Najgorszy jest fakt, że kiedy spędza się cały dzień naprawdę blisko z kimś, nie da się uciec od jego nastrojów. Ani swoich własnych. (…)

Ta książka to ogromny zbiór ludzkich emocji, począwszy od radości z małych rzeczy, szczęścia w otoczeniu najbliższych, po smutek z powodu tego co się utraciło i samotności nawet w tłumie. Autorka bardzo obrazowo pokazuje czym różni się zwyczajna ludzka litość od szczerej chęci podarowania komuś kilku chwil szczęścia. To trudne… i nie każdy potrafi odpowiednio zachować się w obecności bólu, cierpienia, strachu przed tym, co może jeszcze nadejść.

To opowieść o cierpieniu z powodu straty tego co w życiu najważniejsze, bo czymże jest zdrowie jeżeli nie naszym największym skarbem. Posiadanie dużych pieniędzy to jak najbardziej wielkie szczęście, jeszcze większe jeżeli się ten majątek wypracowało samemu, ale jeżeli ktoś nieodwracalnie jest okaleczony fizycznie, to nawet te pieniądze nie pomogą cieszyć się życiem.

Książka sama w sobie jest dość dramatyczna, chociaż w tekście możemy odnaleźć całkiem sporo humorystycznych powiedzonek, humorystycznie przedstawionych scenek i pozytywnie ukazanych sytuacji. Do końca czułam tę falę nadziei, że jednak wszystko skończy się dobrze i chociaż główny bohater nie wyzdrowieje to będą żyli długo i szczęśliwie. Czy tak się stanie? O tym przekona się tylko ten, kto doczyta do ostatniej strony.

Wzruszająca historia z nietypowym, rzadko spotykanym romansem. Ale przecież… kochać każdy może…

Bardzo podobała mi się postać Lou, dziewczyny pogodnej, upartej i charyzmatycznej, która do końca wierzyła w to, że wszystko się uda i mimo porażek nie poddawała się. Muszę przyznać, że osobowości wszystkich osób występujących w powieści są bardzo wyraziste, nie ma w nich nudy i „nijakości”, a każda z tych osób jest wyraźnie różniąca się od pozostałych. I mimo posiadania przez niektórych negatywnych cech, nie było osoby, którą postrzegałabym źle.

Ciekawie skonstruowane dialogi to również część plusów tej powieści, bo jednym wielkim plusem jest fabuła, być może trochę zbliżona do książki „Odmieniłeś moje życie”, na podstawie której został nakręcony film „Nietykalni” ale równie mocno wciągająca i wiarygodna. Ciekawa jestem czy autorka wymyśliła tę historię czy odnalazła pierwowzór jej w realnym świecie. Jestem jednak pewna jednego, czytałam tę powieść z zapartym tchem, na przemian płacząc i śmiejąc się.

Mam nadzieję, że uda mi się zobaczyć film nakręcony na podstawie tej powieści; bardzo żałuję, że kiedy był w naszym kinie nie zdecydowałam się na niego pójść. Teraz jestem zdecydowana go zobaczyć. Nie dlatego by porównać z książką, ale dlatego aby jeszcze raz przeżyć tę historię.

Polecam tę lekturę szczególnie osobom, które lubią romanse i ciekawe historie życiowe. Gwarantuję, że przy tej książce nuda nie zawita.

PRACOWNIA DOBRYCH MYŚLI – Magdalena Witkiewicz

Magdalena Witkiewicz bywa tu w moim małym książkowym świece częstym gościem. Najbardziej uwielbiam ją i jej książki za to, że działają na mnie jak happyterapia. Oczywiście nie wszystkie, te poważne relaksują w inny sposób, ale… kocham tę Autorkę przede wszystkim za Milaczka, panią Piontek, cudownego Parysa Antonia i innych, którzy pozwolili mi na chwilę uciec od szarej i smutnej (często) rzeczywistości. Nie będę pisała o samej pisarce, ponieważ kto ma ochotę o niej poczytać, to albo wskoczy sobie do Internetu, albo do moich wcześniejszych wpisów, w których przedstawiłam ją bardzo szczegółowo.

Magdalena Witkiewicz   Pracownia donrych myśli_Magdalena Witkiewicz

Wydawnictwo FILIA rok 2016

stron 308

Pracownia dobrych myśli to cudowna komedia obyczajowa, przy której niejednokrotnie się tak wzruszyłam, że chyba nie powinnam się do tego przyznawać. No cóż tak już mam, że najwięcej płaczę na komediach romantycznych.

W Miasteczku przy ulicy Przytulnej 26 stoi stary budynek, w którym zamieszkałych jest kilka lokali. Na parterze tego domu jest duże pomieszczenie, w którym kiedyś była pracownia krawiecka pani Pelagii, lecz po jej śmierci, żaden inny biznes się w niej nie rozkręcił na dobre. Każdy, kto wynajmował pomieszczenie na działalność gospodarczą… plajtował. Florian jest wnukiem pani Pelagii, młodym człowiekiem bardzo pozytywnie nastawionym do świata, któremu marzy się własna kwiaciarnia. Gdzie może powstać jak nie w miejscu, nad drzwiami którego wisi szyld „Pracownia dobrych myśli”? Po skończeniu kilku kursów florystycznych Florian spełnia swoje marzenie i tak jak pracownia krawiecka jego babci tak i kwiaciarnia przyciąga wielu pozytywnych ludzi. Mieszkańcy kamienicy przypominają sobie co to jest sąsiedzka przyjaźń, a życie wielu ludzi zostaje wywrócone do góry nogami. Pozytywnie oczywiście. Co wydarzy się w domu przy ulicy Przytulnej 26? Kim jest osobliwa starsza pani spędzająca większość czasu z poduszką na oknie? Czy duch pani Pelagii będzie już zawsze obecny w jej byłej pracowni krawieckiej?

Kiedy tylko otrzymałam tę książkę, nie mogłam się powstrzymać i jak kot na widok miski ze świeżutką śmietanką musiałam…, no dosłownie MUSIAŁAM rzucić się w wir czytania. Skończyło się na tym, że na drugi dzień zaspałam do pracy, ale co przeżyłam to MOJE.

Sugerując się nieszablonową okładką (chyba najpiękniejszą z jaką do tej pory się zetknęłam) i sugerując się tytułem, spodziewałam się nostalgicznej ciepłej opowieści. Wiele się nie pomyliłam oprócz tego, że między tę nostalgię wplecione zostało tyle humoru, że od razu przekierował on (ten humor) moje negatywne myśli w pozytywną stronę.

Jest to wyjątkowa opowieść o przyjaźni, współpracy, empatii, miłości i… tęsknocie. Kilkoro przeciętnych ludzi spotyka się w jednej kamienicy i zamiast codziennego, zwykłego „dzień dobry” przeżywa piękne wspólne chwile. Czasami odrobinę podkręcone nalewką malinową „ku zdrowotności”, którą szczodrze wszystkich obdarza starsza pani Wiesia, osoba która „nie lubi kłopotów” i wie wszystko o wszystkich dzięki cudownemu punktowi obserwacyjnemu jakim są poduszka i okno. Czytając tę powieść nie można pozostać poważnym, kąciki ust same unoszą się powodując często skurcz szczęk jak w moim przypadku. Jak zaczęłam czytać, to nie potrafiłam się oderwać od tej lektury, działała na mnie jak magnes, który przyciągnął i nie puści dopiero aż dotrę do ostatniej strony.

Ale… niby taka pogodna, pełna humoru fabuła, a poruszone w niej zostały bardzo poważne tematy. Samotność i starość – wszechobecna, smutek po śmierci ukochanego ojca i męża, samotne macierzyństwo czy niespełniona miłość. To wszystko jednak zostało ukazane w taki sposób, że czytając o tym, człowiek przestawia to myślenia i zamiast martwić się, odnajduje iskierki radości, które pozwalają przezwyciężyć te smutne chwile.

Ta książka jest jak magia, dzięki niej pozostaje w człowieku tyle dobrej energii, że nawet najsmutniejsze chwile przeistaczają się w coś pozytywnego… przyjemnego… miłego. Zostają zastąpione szczęściem i radością. Pozwolę sobie na zacytowanie jednego zdania, które bardzo utkwiło mi w pamięci:

(…) Życie toczy się dalej. Pędzi obok nas. A rozpacz, depresja nas zatrzymują. Ono się nie zatrzyma i potem dziwimy się, ile rzeczy się stało, a my wciąż w miejscu. (…)

(…) A po nocy przychodzi dzień a po burzy spokój…(…) – jak śpiewał Krzysztof Cugowski.

Polecam tę książkę całym sercem nie tylko dla poprawy nastroju, bo ten się poprawi na pewno, to gwarantuję. Polecam ją również dlatego, aby każdy mógł zobaczyć jak wiele możemy zdziałać dobrego wokół nas. Czasami zwykłe, prozaiczne zachowanie może wywołać uśmiech na czyjejś twarzy. Uśmiechajmy się. Zarażajmy optymizmem. To nic nie kosztuje, a może zdziałać wiele.

Kwiaciarnia Maliny

Kwiaciarnia Maliny

Taka Pracownia dobrych myśli istnieje w Poznaniu. Na ulicy Strzeszyńskiej jest mała kwiaciarnia, której właścicielka jest jak Florian – przepełniona optymizmem. To Kwiaciarnia Maliny.Samo miejsce jest magiczne i zawsze kiedy jestem w tej okolicy nie mogę sobie pozwolić na to aby tam nie wejść chociaż na chwilę. Oprócz pięknych kwiatów, stroików itp. można tam wypić dobrą kawę i… wypożyczyć książkę. Czy to nie jest magiczne miejsce?

Polecam również inne książki Magdaleny Witkiewicz, które zdążyłam poznać i ciekawa jestem, czy wśród moich znajomych (czytających) jest ktoś kto nie przeczytał żadnej z jej książek.

Szczęście pachnące wanilią

 Panny roztropne  Milaczek  Zamek z piasku  Szkoła żon 

Pierwsza na liście  Ballada o ciotce Matyldzie  Po prostu bądź_Magdalena Witkiewicz  Cześć, co słychać



Napisz do mnie
maj 2024
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/