Przypadki księdza Grosera
JEZUS Z JUDENFELDU – Jan Grzegorczyk
Jan Grzegorczyk urodził się w 1959 roku w Poznaniu. Jest dziennikarzem, redaktorem i pisarzem, współpracownikiem dominikańskiego pisma „W drodze”. Publikował felietony w „Przeglądzie sportowym”.. Autor książek o duchowości i wierze, m.in. trylogii o przypadkach księdza Grosera: „Adieu”, „Trufle” i „Cudze Pole”, ponadto powieści „Chaszcze”, „Puszczyk” oraz „Niebo dla akrobaty”.
Ogromne znaczenie miała w rozwoju pisarstwa Jana Grzegorczyka wieloletnia przyjaźń i literacka współpraca z ojcem Janem Górą, dominikaninem, pisarzem, twórcą „Lednicy2000”. Grzegorczyk najpierw był redaktorem jego książek, potem razem książki pisali m.in. „Góra albo jak wyżebrać niebo i człowieka”, „Ryba to znaczy Chrystus” czy „Skrawek Nieba”.
„Jezus z Judenfeldu„, to książka, która zmusza czytelnika do refleksji. Jest w niej trochę współczesności, trochę przeszłości z lat II wojny światowej, ale jeżeli myśli ktoś, że jest to książka o tematyce ściśle religijnej, to bardzo się myli. To nie Biblia i nie przykazania Boże. To książka o…
Jest rok 1995. Polski ksiądz katolicki – Wacław Groser, podróżujący po górach Austrii (rowerem), jadący na spotkanie z Janem Pawłem II, ulega wypadkowi, którego efektem końcowym jest noga w gipsie. Po założeniu opatrunku trafia do domu Mateusza – ewangelickiego duchownego (Polaka) i jego żony. Jego pobyt w tym dość specyficznym domu sprawia, że często prowadzi dyskusje na temat różnic między duchowieństwem katolickim, a ewangelicznym. Mateusz i jego żona nie pozwalają, aby ich gość się nudził i organizują mu przeróżne wycieczki krajoznawcze, związane nie tylko z Alpami, ale również z przeszłością tego pięknego miejsca i… okrytych tajemnicą dawnych lat, pewnych osób mieszkających w miejscowości i jej okolicach.
Książka jest kontynuacją „Przypadków księdza Grosera”, który jest głównym bohaterem cyklu powieści. Dostałam ją od mojej siostry, która razem z moją mamą zachwycały się (może zbyt mocno to określiłam) przygodami polskiego księdza i jego interpretacji katolicyzmu. Przyznam szczerze, że nie mnie ta książka nie „powaliła na kolana”, ale czytałam ją z zainteresowaniem i taką nutką humoru, ponieważ wiele poruszanych w niej tematów jest napisanych właśnie w sposób lekki i dość humorystyczny.
Sam Jezus z Judenfeldu to postać dość kontrowersyjna, mieszkaniec okolicy, pozujący kiedyś do obrazu namalowanego w kościele, ale… nie chcę zdradzić kim jest, bo wtedy ktoś biorąc książkę do ręki, czyli potencjalny czytelnik wiedziałby wszystko.
W książce przedstawionych jest wiele ludzkich uczuć, od miłosierdzia, miłości, zawiści, pogardy, aż po okrucieństwo.
Mogę polecić te książkę osobom zarówno mocno związanym z kościołem katolickim, jak i osobom bez wiary. Książkę napisaną lekko i humorystycznie, chociaż zawiera również opisy dość brutalne i smutne, czyta się szybko. Ktoś kto lubi literaturę w stylu „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, czy książki Stiega Larssona niech jednak nie zabiera się za tę książkę, bo może go znudzić, ale osoby lubiące literaturę faktu, czy powieści obyczajowe mogą skusić się na nią.