powieśćpsychologiczna
SZCZĘŚCIARZE – Agnieszka Lis
GDY NIE WIESZ, GDZIE SZUKAĆ POMOCY. Gdy wydaje ci się, że na świecie nie ma już światła, gdy nikt nie potrafi wskazać rozwiązania… okazuje się, że jest w tobie siła, która umożliwia pozornie niemożliwe.
Agnieszka Lis to jedna z najpoczytniejszych pisarek literatury obyczajowej. To nie tylko pisarka, ale również pianistka i felietonistka. Ukończyła Akademię Muzyczną (z wykształcenia jest pianistką) oraz dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim (chciała nauczyć się lepiej pisać). Jak sama mówi o sobie – jest pełna sprzeczności i uważa, że gdyby miała dzisiaj jeszcze raz decydować o kierunku studiów, zdecydowałaby tak samo, ponieważ muzyka nie tylko uwrażliwia, ale przede wszystkim wzbogaca, a rozumienie języka muzyki jest czymś szczególnym. To autorka, która pisze o życiowych perypetiach, bólu, rozstaniu, trudnych relacjach i chyba właśnie za to cenię ją bardzo jako pisarkę.
SZCZEŚCIARZE to powieść obyczajowo-psychologiczna z dużą dawką dramatu.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 STYCZNIA 2022 ROKU
Nastoletnia Edyta ma wrażenie, że nie jest tym kim jest. Z pozoru normalna nastolatka, jednak w środku ukrywa się w niej ktoś, kogo tak właściwie nikt nie zna. Gdy zwykła rowerowa przejażdżka z przyjaciółmi kończy się dla dziewczyny tragicznie, w jej głowie coraz częściej zaczynają pojawiać się mroczne myśli. Walczy o swoją sprawność fizyczną, ale czy jest w stanie wygrać również w psychiką? Otoczona miłością, a może nawet nadopiekuńczością próbuje odnaleźć szczęście, czy może kiedyś powiedzieć o sobie „jestem szczęściarą”? Konsekwentnie dąży do celu, chociaż po drodze musi pokonać wiele życiowych kłód, ale czy w końcu uda jej się osiągnąć ten cel?
Ta książka to lektura pełna emocjonalnych zwrotów, nie jest ani lekka, ani łatwa, ale z pewnością ważna. Obok takich historii i takich książek nie powinniśmy przechodzić obojętnie.
Fabuła poprowadzona została dwutorowo, początkowo odbieramy ją tak, jakby dotyczyła dwóch różnych osób. Być może ona dotyczy dwóch osób, ale z pewnością łączy je jedno ciało. Fabuła odnosząca się do młodej dziewczyny, doświadczonej przez życie ciężkim urazem kręgosłupa przeplata się z fabułą odnoszącą się do młodego mężczyzny zmagającego się z problemami natury psychiczno-osobowościowej.
Narracja powieści również jest zmienna, raz w osobie trzeciej, a raz w formie wywiadu, czy może raczej zwierzeń.
Autorka wyjątkowo drobiazgowo przedstawia zarówno walkę wewnętrzną młodej osoby, która źle czuje się we własnym ciele, a później walczy z sobą, aby po wypadku zacząć w miarę normalnie funkcjonować ruchowo, ale pokazuje również jak silna i bezcenna potrafi być miłość rodzicielska.
Poświęcenie czasu dla własnego dziecka jest niczym w porównaniu z poświęceniem siebie, własnych pragnień, wewnętrznej siły i miłości będącej swoistym motorem w walce z czasem i emocjami drugiej osoby.
Dwa bardzo trudne tematy poruszone w tej powieści są być może dalekie w odebraniu istoty ich dramatyzmu dla wielu osób, ale czy możemy być pewni, że kiedyś nie będą dotyczyły nas, czy osób nam bliskich?
(…) Edyta krzycząca? To zachowanie właściwe dla patologii, a może to szpital wyzwalał takie emocje? Może Edyta dotarła do jakiejś granicy, za którą jest już tylko wściekłość i żal? Ale dlaczego? Przecież ma wszystko, co tutaj mogłaby otrzymać. Więcej niż inne dzieci. Bezgraniczną miłość, troskę, oddanie, serdeczność… (…)
Zagłębiając się w problemy zarówno głównej bohaterki jak i postaci z nią związanymi, widzimy jak trudne czasami bywa funkcjonowanie w świecie pełnym sprzeczności. Jak różne może być zaangażowanie pracowników medycznych czy rehabilitantów w to, aby człowiek po wypadku uwierzył w siebie i walczył o siebie cały czas, tak aby dramatyzm jego życia nie stał się normą, a zmienił się w normalność (oczywiście w miarę tego, co człowiek sam sobie wypracuje).
Bardzo trudny temat odnoszący się do postrzegania siebie (lub kogoś) w innej niż obecnie osobowości, czy w innym ciele, to wciąż w naszym kraju temat tabu, a przecież tacy ludzie są i funkcjonują i… męczą się sami ze sobą.
Ile trzeba odwagi i determinacji, aby przyznać się do tego, że psychicznie czuje się kimś innym? Ile siły wewnętrznej i uczucia trzeba, aby móc zrozumieć taką osobę i zacząć ją wspierać zamiast krytykować? Dla jednych to bzdura, wymysł, fanaberia, a dla innych wewnętrzny dramat i marzenie do spełnienia.
Są sytuacje w życiu, w których największą siłą jest miłość i wzajemne wsparcie, bo tylko dzięki temu można przetrwać emocjonalną nawałnicę, która szalejąc może zniszczyć wszystko co napotka po drodze, ale gdy obok jest ktoś, kto ochroni przed tą burzą, kto otoczy uczuciowym parasolem, nie pozwoli porwać, to wkrótce zaświeci słońce.
(…) Ważne dla niego było, że trwali razem, tak jak sobie przyrzekali – w zdrowiu i chorobie. Trwali, podtrzymywali się w trudnych chwilach, których nie szczędziło im życie, i wzajemnie chronili się, na ile było to możliwe. Rodzina to fundament… (…)
Polecam tę lekturę całym sercem zwłaszcza wyrafinowanym czytelnikom, którzy potrafią czytać „między wierszami”. Autorka bowiem nie tylko przedstawia nam kolejną historię, kolejnego człowieka, ale wręcz zagląda do ludzkiej duszy, która często kryje w sobie wiele niewiadomych.
Dziękuję za następną pełną emocji lekturę zarówno AUTORCE jak i wydawnictwu SKARPA WARSZAWSKA i jestem pewna, że ten kto sięgnie po tę lekturę, nie pożałuje wyboru, ale i obudzi w sobie sporo refleksji.
SIŁA MIŁOŚCI – Anna Sakowicz
Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Od roku 2013 prowadzi blog annasakowicz.pl. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach w tym blogu.
Siła miłości to dramat psychologiczny oparty na prawdziwych wydarzeniach.
Malwina i Adam po odchowaniu swoich dzieci zdecydowali się na założenie specjalistycznej zawodowej rodziny zastępczej. Kiedy pod ich dach trafia niemowlę, które po ustaleniu jego sytuacji prawnej ma trafić do adopcji nikt nie spodziewa się, jak wielkiego zamieszania to niewinne dziecko narobi w rodzinie. Niestety z biegiem lat okazuje się, że nikt nie chce chłopca przyjąć na stałe, głównie z powodu jego zaburzeń intelektualnych. Małżeństwo Ostrowskich kosztem własnych dzieci stara się zapewnić chłopcu jak najlepsze warunki, jednak opieka nad nim wcale nie jest tak prosta. Kacper im starszy tym staje się agresywniejszy, zwłaszcza wobec mniejszych, jest niebezpieczny zarówno w stosunku do ludzi jak i zwierząt co coraz częściej stawia Malwinę przed dylematem: czy zakończyć opiekę nad chłopcem, który przebywa w ich domu już 12 lat, i rozwiązać rodzinę zastępczą, czy nie.
Lilianna jest dziennikarką, która ma przybliżyć czytelnikom problemy i obraz rodzin zastępczych. Kiedy trafia na historię rodziny Ostrowskich postanawia dokładnie zagłębić się w ten temat. Czy uda jej się dowiedzieć co działo się przez 12 lat w rodzinie Malwiny i Adama i dlaczego Malwina skłania się ku rozwiązaniu rodziny zastępczej? Czy uda jej się pokonać własne problemy małżeńskie?
PREMIERA KSIĄŻKI 29 WRZEŚNIA 2021 ROKU
Książka napisana jest dość specyficznie, przeplatają się w niej rozdziały odnoszące się do Malwiny, Adama i Kacpra w których narracja jest w trzeciej osobie, z rozdziałami dotyczącymi dziennikarki przedstawionymi w narracji w pierwszej osobie.
Autorka porusza w swojej powieści wiele trudnych tematów, ale jednym z nich, tym dominującym jest opieka nad chorym, upośledzonym intelektualnie chłopcem, który potrafi być czułym i kochającym by w sekundę zamienić się w psychopatycznego małego potworka czerpiącego radość ze znęcania się nad zwierzętami i ludźmi.
Ta książka jest takim jakby przewodnikiem po procedurach odnoszących się do założenia zawodowej rodziny zastępczej. Wielu ludzi często zwraca uwagę na to ile pieniędzy otrzymują dani opiekunowie, ale mało kto zastanawia się nad tym, ile przeszkód muszą ci ludzie pokonać aby dotrwać w zobowiązaniu jakim jest właśnie opieka nad cudzym, często dysfunkcyjnym dzieckiem.
Na przykładzie małego Kacpra widzimy jakie implikacje mogą się pojawić w rodzinie, kiedy oboje rodziców jest niepełnosprawnych umysłowo, czy dziecko urodzone z takiego związku ma szansę być całkowicie zdrowe na ciele i umyśle? Pewnie może, ale czy często się to zdarza?
Natomiast na przykładzie Malwiny i Adama autorka pokazała jak trudne emocjonalnie jest zadanie wychowania i opieki nawet tymczasowej. Dziecko trafia do określonej rodziny „na chwilę” i nie jest wiadome jak długo w niej zostanie, bo nigdy nie wiadomo, kiedy znajdzie się dla tego dziecka ta właściwe rodzina chcąca adoptować je na stałe.
(…) Całą drogę dziecko krzyczało coś po swojemu, a Malwina odliczała do dziesięciu, by zachować spokój. Żadne tłumaczenia ani prośby nie pomagały. Kacper po prostu tak miał, że czasami wrzeszczał z nieznanych nikomu powodów. (…)
Trudne osobowościowo dzieci, upośledzone intelektualnie lub fizycznie mają mniejsze szanse na adopcję, a przecież żadna zdrowa kobieta planująca ciążę nie ma stu procentowej pewności, że jej dziecko urodzi się całkowicie zdrowe.
A dzieci takie, jak przedstawiony w powieści chłopiec, którego pechem było to, że urodził się w patologicznej rodzinie, a szczęściem, że trafił na ludzi obdarzonych empatią i wyjątkową uczuciowością nie mają prawa do prawdziwej miłości?
(…) W poczekalni mało nie zasnęła, choć chłopiec cały czas płakał na jej rękach. Była wykończona, mdlały jej ręce, a ona z trudem utrzymywała się w pozycji siedzącej. (…)
Przedstawiony w fabule chłopiec jest dzieckiem trudnym, nieprzewidywalnym w swoim zachowaniu, często agresywnym, ale czy tak do końca zdaje sobie sprawę z tego, że pewne zachowania są niedopuszczalne? Osobowości psychopatyczne to obciążenie dla otoczenia, ale czy te osoby tak do końca zdają sobie sprawę z tego, że ich radość jest czyimś bólem? Trudno mi się wypowiedzieć na taki temat i nie wiem jak bym postąpiła będąc na miejscu Malwiny i Adama, czy miałabym w sobie tyle siły wewnętrznej, aby móc funkcjonować normalnie z takim dzieckiem, którego… może i bym się bała.
Na uwagę zasługuje również poruszony przez autorkę wątek odnoszący się do życia osobistego dziennikarki, kobiety znudzonej rutyną małżeństwa, która zamiast walczyć o miłość (bo chyba wyszła za mąż z miłości) ucieka się do uciech cielesnych z innymi mężczyznami. Nie widzi winy za rozpad małżeństwa w sobie, ale przerzuca ją na męża oskarżając o brak emocjonalności w związku. Lilianna twierdzi, że można kogoś zagłaskać na śmierć, ale czy ona potrafiła zrobić coś, aby zatrzymać to „głaskanie” i wnieść do związku odrobinę szaleństwa, którego poszukiwała w ramionach innych mężczyzn? No cóż, są kobiety, które lubią być „głaskane” i są takie, które cały czas potrzebują adrenaliny.
(…) Jeszcze tylko tego mi brakowało, by zagnieździł się w moim życiu. Obiecałam więc sobie, że to był ostatni raz, że kończę ten romans. Za daleko to wszystko zabrnęło. Miało być na chwilę, na poprawę nastroju, na zaspokojenie potrzeb, a rozeszło się nieoczekiwanie po moim życiu, jakby wylało się szambo. Czas to posprzątać. (…)
Mogłabym o tej książce napisać jeszcze wiele, ale wówczas powstałaby kolejna książka. Z całą pewnością jednak przyznam, że jest to opowieść o sile miłości, która często nie jest tak oczywista jak się wydaje. Autorka przedstawia nam ją zarówno na przykładzie Malwiny i Adama w stosunku do Kacpra, jak i małżeństwa Lilianny.
Polecam tę powieść szczególnie osobom lubiącym powieści obyczajowe, dramaty i powieści psychologiczne. Nie gwarantuję spokojnego czasu z książką, ponieważ mnie historia chłopca dość mocno emocjonalnie poszarpała. Nie ukrywam, że kilka razy podczas czytania musiałam użyć chusteczki, bo wzruszenie brało górę.
To książka z tych, które czyta się jednym tchem, a fabuła na długo pozostaje w pamięci. Ciekawa jestem, jak potoczyły się dalsze losy Malwiny, Adama i Kacpra. Ale trzymam mocne kciuki za całą trójkę, bo chociaż nie chciałabym mieć w domu takiego dziecka jak Kacper, z czystej świadomości strachu, co mógłby zrobić, ale zdaję sobie sprawę z tego, że takie dzieci bardziej od innych zasługują na miłość i odczuwają również pozytywne emocje, zwłaszcza w stosunku do swoich opiekunów.
Dziękuję Autorce za tę historię, bolesną w swoim przekazie, opowiedzianą z dużą dawką empatyczności i dziękuję wydawnictwu LUNA za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy recenzenckiej.
Osobom, które znają powieści tej autorki nie muszę polecać jej kolejnej książki, ale tym którzy do tej pory nie mieli styczności a twórczością Anny Sakowicz polecam tę książkę i gwarantuję, że w niejednej osobie wzbudzi ona spore emocje i skłoni do refleksji.
WKRĘCONA W RODZINĘ – Natasza Socha
Natasza Socha gościła już na moim blogu, jej poczucie humoru w połączeniu z realizmem życiowym przekonały mnie do sięgnięcia po kolejne jej książki. Urodziła się w Poznaniu w 1973 roku. Jest dziennikarką, felietonistką, pisarką, a także malarką i ilustratorką. Obecnie mieszka pod Akwizgranem w Niemczech. Jest absolwentką dziennikarstwa i nauk politycznych na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Przez wiele lat pracowała jako dziennikarka. Zadebiutowała powieścią „Macocha”, która została bardzo dobrze przyjęta przez czytelników. Do tej pory ma na swoim koncie już kilka powieści obyczajowych, w których w dowcipny sposób pisze o sprawach poważnych, podbijając serca wszystkich, którzy czytają jej twórczość. Jest artystyczną duszą, maluje akwarele, a także tworzy ilustracje do dziecięcych bajek.
Wkręcona w rodzinę, to komedia obyczajowa.
PREMIERA KSIĄŻKI 14 KWIETNIA 2021
Kilkanaście lat wcześniej nastoletnia Kasia musiała pogodzić się z sytuacją, w której jej ojciec znalazł sobie nową żonę. Zanim jednak dziewczyna zdążyła poznać „macochę” wiedziała już że jest zła. Dzisiaj Katarzyna dobiega trzydziestki i wcale nie myśli o dzieciach. Żyje sobie szczęśliwie w związku ze swoim partnerem, mężczyzną „z odzysku” do czasu, kiedy niejako awansem, w jej poukładane życie nagle wkracza dwójka dzieci jej partnera, kiedy jego była żona musi wyjechać na dłuższy czas, na kontrakt naukowy do Chin. Z dnia na dzień, życie kobiety zmienia się w jeden wielki chaos. Ona sama staje się numerem dwa, traci swoją uprzywilejowaną pozycję w związku i musi zmierzyć się z problemami o jakich dotąd nawet nie śniła. Ale na szczęście ma swoją macochę, która dzielnie pomaga jej w utrzymaniu dzieci w jako takiej zażyłości. Czy uda się Katarzynie zdobyć serca dzieci tak jak zdobyła serce ich ojca? Jak trudna może być rola macochy? Czy ojciec dzieci będzie ją wspierał, czy utrudniał jej relacje z kilkulatkami?
(…) Coś co składa się wyłącznie ze słodkich warstw lukru, prędzej czy później okaże się zbyt mdlące. W życiu potrzebny jest cukier oraz pieprz. Niekoniecznie razem, ale naprzemiennie. (…)
Książka napisana została w pierwszej osobie, w formie pamiętnika, a ja uwielbiam taką narrację. Zresztą nie ukrywam, że po książki tej autorki sięgam zawsze i chętnie i nie wiem jak to się stało, że umknęła mi książka „Macocha” będąca jakby początkiem fabuły tej powieści.
Autorka mimo bardzo lekkiego „pióra” i humoru jaki wprowadza w książkach często porusza w swoich powieściach poważne tematy.
W tej książce na przykład poruszony został temat bardzo późnego macierzyństwa, łączącego w sobie i radość, i strach, które pojawiają się, kiedy kobieta przeświadczona o niepłodności zachodzi w ciążę w wieku 46 lat.
(…) – Czasem rzeczy, których się boimy, są o wiele mniej niebezpieczne od tych, o których nie myślimy wcale. Roma bała się starości, twarzy utkanej z siateczki zmarszczek i odstawienia na boczny tor życia. Tymczasem w prezencie od losu dostała zupełnie coś innego i to w dość późnym wieku. (…)
Ta powieść opowiada o perypetiach „tej drugiej”, która została postawiona w niezbyt przychylnej dla siebie sytuacji. Dla dzieci „ta druga” zawsze będzie gorsza choćby nie wiem, jak się starała, Nie wiem, czy wynika to ze strachu przed tym, że może być realną konkurentką do serca rodzica i skoro wybrał ją a zostawił mamę, to należy się temu sprzeciwić? Czy jest to strach przed tym, że może okazać się fajniejsza od mamy i co wtedy?
(…) Życie z dziećmi swojego partnera to sinusoida emocji. Kiedy wydaje ci się, że wszystko jest już w porządku, że dogadujecie się całkiem dobrze, a one chcą uczestniczyć w twoich weekendowych ucieczkach (na razie nie planuję kolejnych, są zbyt wyczerpujące), nagle ktoś oblewa cię kubłem zimnej wody. (…)
Dawno temu miałam okazję przekonać się o tym będąc przez krótki czas wakacyjny (na szczęście) „tą drugą”. Mogłam się dwoić i troić a i tak mama była mądrzejsza, mama lepiej gotowała, mama była po prostu numerem 1. Ale kiedy usłyszałam (po kilku latach zmagania się z miejscem „tej drugiej”) słowa: „pani to jest jednak całkiem fajna, lubię z panią rozmawiać” to poczułam, że jednak wygrałam los na loterii. Dziś mam z tym młodym człowiekiem całkiem poprawny kontakt.
Ale wracając do lektury, świetnie wykreowane osobowości bohaterów to moim zdaniem połowa sukcesu książki, a tutaj to się autorce udało. I chociaż ojca dzieci jest w powieści niewiele, to „ta druga” i dzieci potrafiły udowodnić, że bez nich i bez ich pomysłów książka byłaby niewiele warta.
Zmagania się z dziećmi partnera to jedno, ale na uwagę moim zdaniem zasłużył również wątek dotyczący spotkań „macoch”, które we własnym gronie miały okazję nie tylko zwierzyć się ze swoich problemów natury macocha-pasierb/pasierbica, wyrzucić z siebie frustrację nagromadzoną dzięki często nieprzychylnym do nich dzieci, ale również nawiązać szczere przyjaźnie.
(…) życie to bardzo często wybuchowa mieszanka niespodzianek, niespodziewanych zwrotów akcji i jednego wielkiego zamieszania. Wtedy jest najciekawiej i wtedy naprawdę czujemy, że żyjemy. (…)
Polecam tę książkę na rozładowanie negatywnych emocji, jeżeli nagromadziły się w nas. Polecam tę lekturę również osobom mogącym znaleźć się w sytuacji „tej drugiej” (lub „tego drugiego”). Myślę, że ta książka każdemu pozwoli na porządny relaks.
Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki, a Autorce dziękuję za piękne chwile z jej książką.
TO, CZEGO PRAGNIESZ – Katherine Center
Katherine Center urodziła się w 1972 roku. Jest amerykańską powieściopisarką, która mimo młodego wieku osiąga już wielkie sukcesy. Ukończyła Uniwersytet St. John School w Houston w Teksasie, gdzie otrzymała tytuł magistra fikcji. Pierwsza książka tej autorki pojawiła się w 2006 roku i od razu zdobyła rzesze czytelniczek.
To, czego pragniesz to powieść obyczajowa, której fabuła umiejscowiona została w małym nadmorskim miasteczku.
PREMIERA KSIĄŻKI 21 KWIETNIA 2021
Samantha uwielbia swoją pracę bibliotekarki, w prywatnej szkole. Zarówno uczniowie jak i nauczyciele są dla niej tak bliscy, że traktuje ich prawie jak rodzinę. Kiedy nagle umiera przyjaciel Samanty, człowiek będący zarówno dyrektorem szkoły jak i kimś tak bliskim jak ojciec, a jego miejsce zajmuje Duncan Carpenter, życie Samanty zaczyna się nieco komplikować. Nowy dyrektor jest starym znajomym kobiety, ale nie zachowuje się jak ten, którego znała przed laty i w którym skrycie się kiedyś podkochiwała. To zupełnie inny człowiek. Nowy dyrektor wprowadza nowe zasady w szkole, co niezbyt podoba się nie tylko nauczycielom. Czy młodej bibliotekarce uda się przekonać nowego dyrektora, aby zmienił swoje drastyczne zasady odnośnie bezpieczeństwa? Czy uda się Samancie rozbudzić dawne uczucie jakim darzyła „starego” Duncana? Co spowodowało, że uroczy, pogodny, wesoły Duncan zmienił się w niedostępnego, pełnego sprzecznych emocji mężczyznę?
Kiedy zobaczyłam, że pokazała się kolejna książka tej autorki, to wiedziałam, że czeka mnie dobre lektura. Jej wcześniejsze powieści zrobiły na mnie spore wrażenie, dlatego nie zastanawiałam się długo, czy tę książkę również chcę przeczytać. Czy moje oczekiwania co do fabuły okazały się trafione?
Nie ukrywam, że główna bohaterka, osoba inteligentna, uczuciowa i empatyczna wydała mi się na początku zbyt infantylna robiąc czasami z siebie „słodką idiotkę”.
(…) W odpowiedzi na własne pytanie rzuciłam się do drzwi unosząc palec, jakbym czegoś zapomniała, i wycofałam się z sali. Obróciłam się na pięcie, w głowie mając już plan – obejdę dziedziniec i wrócę za pięć minut, by podjąć drugą próbę wielkiego wejścia. (…)
Narracja książki jest w pierwszej osobie, co ja jako czytelniczka odbieram jak słuchanie zwierzeń lub czytanie czyjegoś pamiętnika. Ma to swoje plusy i minusy. I muszę przyznać, że powieść ta jest taką słodko-gorzką historią. Nie brakuje w niej ani wątków wzruszających, wręcz mocno dramatycznych, ani takich, które wywołują na twarzy uśmiech.
Czy to jest romans? Trochę tak, chociaż przewaga jest w książce dramatu i czegoś jeszcze, czego nie potrafię dokładnie określić.
Z całą pewnością fabułę odebrałam jak obraz walki z sobą. Bohaterowie walczą z przeszłością, próbując na nowo spojrzeć w przyszłość. Każdy z nich ma jakieś bolesne wspomnienia, z którymi czasami trudno jest mu się uporać, bo wracają jak bumerang.
Autorka w ciekawy sposób pokazała jak traumatycznie może wpłynąć na kogoś tragiczne w skutkach zdarzenie, jak bolesna przeszłość może zmienić osobowość i odebrać radość życia zastępując ją strachem. Ale wystarczy spotkać na swojej drodze życiowej przyjaznych ludzi, takich którzy będą walczyć o optymizm i z optymizmem, ludzi pełnych wiary w człowieka.
(…) W dalszym ciągu zastanawiałam się, czy Duncan nie ma przypadkiem złego brata bliźniaka. Ludzie nie zmieniają się aż tak bardzo. Nie budzą się po prostu pewnego poranka i nie odkrywają, że ich osobowość uległa całkowitemu odwróceniu. Coś musiało się wydarzyć. Tylko co? Uraz mózgu? Amnezja? Klątwa czarownicy? (…)
Główna bohaterka – Sam, chociaż momentami bardzo prostoduszna, w gruncie rzeczy okazała się silną, nieustępliwą i odważną w działaniu osobą, która mimo własnych lęków i strachu przed zdemaskowaniem choroby, potrafiła wykrzesać z pozbawionego chęci do życia mężczyzny nie tylko miłość, ale również radość płynącą z zapomnienia.
To opowieść o walce dobra i nadziei ze złem i bolesnymi przeżyciami. To również opowieść o przyjaźni i solidarności między ludźmi tworzącymi społeczność pewnej szkoły i pewnego miasteczka.
(…) Nigdy nie zapomnę tego widoku. Tak wielu ludzi połączyło siły, by pomagać. Nikt nie myślał o sobie. Wszyscy robili, co do nich należy. „Widzisz?” – powiedziałam w myślach do Duncana. „Tak wygląda pełnia życia. Oni czują wszystko – radość i smutek, nadzieję i strach. Tego wymaga od nas życie…” (…)
Polecam tę książkę nie tylko osobom preferującym romans, bo tego romansu jest tutaj niezbyt wiele, ale jest – nie ma obawy.
Moim zdaniem ta książka to taki zastrzyk optymizmu, wiary w drugiego człowieka i w to, że nigdy nie powinniśmy się poddawać nawet wówczas, gdy los boleśnie nas doświadcza i odbiera nadzieję na lepsze, normalne jutro.
(…) W życiu nie wszystko układa się tak, jakbyś chciała. Nie zawsze jest łatwo. Jak śmiesz oczekiwać, że szczęście po prostu przyjdzie? Bez żadnego poświęcenia z twojej strony? Bez odwagi? (…) Nic w życiu nie przychodzi ot tak! Miłość sprawia, że stajemy się lepsi, bo jest trudna. (…)
Dziękuję Wydawnictwu MUZA. SA za propozycję przeczytania tej lektury. Myślę, że sięgnięcie po nią sprawi wielu czytelnikom sporo satysfakcji, pomoże na wiele spraw spojrzeć innym okiem i poczuć zew optymizmu.
NIECH PRAWDA ŚPI – Alicja Masłowska – Burnos
Alicja Masłowska- Burnos. Dolnoślązaczka z wykształcenia jest fizjoterapeutką i trenerką Technik Sprzedaży. Na stałe mieszka w Strzelinie pod Wrocławiem. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2016 powieścią ,,Nie wchodź w moją ciszę”, która została uznana przez portal Edutorial.pl za jeden z najlepszych debiutów tego roku. Tym samym bardzo szybko zdobywając serca czytelników, co zadecydowało o powstaniu całej serii „Ciszy”.
Niech prawda śpi to dramat obyczajowy z romansem w tle.
Diana to kobieta w średnim wieku, jest mężatką z dwójką dzieci. Prowadzi stabilne i wydawałoby się szczęśliwe życie. Pracuje jako dziennikarka. Kiedy spotyka o dziesięć lat młodszego Dawida, pracującego jako nauczyciel historii, z którym piszą wspólny cykl reportaży, zaczyna łączyć ich nie tylko praca. Charyzmatyczny, samotny i niezależny mężczyzna szybko staje się dla Diany kimś ważnym, w pewnym momencie ich romans zaczyna przybierać dość poważna formę i niezobowiązujący seks coraz częściej zamienia się w oś bardziej emocjonalnego. W tle romansu Diany i Dawida pojawia się inna mroczna historia pewnego romansu. Co łączy te dwa niezależne związki? Czy młody nauczyciel doprowadzi do tego, że jego kochanka zostawi męża i przeprowadzi się do niego?
Książkę otrzymałam w ramach naszego corocznego spotkania A może nad morze? Z książką które w tym roku z wiadomych przyczyn odbyło się online.
Autorka i jej twórczość była mi dotąd nieznana, a ja chętnie poznaję nowych polskich autorów.
Czytając tę książkę zwróciłam w pierwszej kolejności uwagę na dość ciekawy układ tekstu fabuły – rozdziały przeplatają się i raz czytelnik jest świadkiem rozmowy dwóch przyjaciółek, które spotykają się na ławce w parku, raz jest w trakcie rozmów kochanków na Messengerze, a innym razem znów w domu kochanka. Narracja jest w pierwszej osobie co odbierane jest jako… coś w rodzaju zwierzenia, wspomnienia, pamiętnika. Treść w większości składa się z dialogów.
Muszę jednak przyznać, że niektóre „rozmowy” irytowały mnie. Niby rozmawiali ze sobą dorośli ludzie, a układ zdań, a nawet dobór słów, czy przekaz jakiejś myśli, mocno odbiegały od rozmów wykształconych ludzi. Były czasami zbyt prostackie jak na poziom inteligencji tych osób.
(…) – Nie, nie zrobię tego. Przepraszam. To nie jest zdrada, to jest romans, to czego się dopuściliśmy, tu nie będzie, że ktoś kogoś zostawia, że ktoś nie chce, że ktoś wygrywa albo przegrywa, nie potrafimy się rozstać zawczasu, chociaż dociera do nas, co czujemy, przeglądamy się we własnych odbiciach i brniemy w to, co nas zaczyna ranić. Dostrzegasz to, że robimy sobie krzywdę powoli? Ta Zuzia kręci się obok ciebie wciąż. (…)
Irytowała mnie również główna bohaterka, która nie widziała niczego złego w tym, że zdradza kochającego męża, że w pewnym momencie seks z młodszym mężczyzną przesłonił jej logiczne patrzenie na życie i że tak do końca sama nie wiedziała, czego od tego romansu oczekuje. Myślę, że w wieku 43 lat, kiedy ma się synów w dość dużej rozpiętości wiekowej – 18 lat i 8 lat, to kobieta powinna już wiedzieć, czego oczekuje od życia. Zwłaszcza, że to jej dotychczasowe życie nie było ani złe, ani nudne.
(…) Z jednej strony chciałam jak najszybciej wylądować w jego wygodnym łóżku, a z drugiej – wiedziałam, że powinnam się wycofać, a cała sprawa za kilka tygodni, przez tę cholerną prolaktynę, która mnie do niego przywiązuje z każdym orgazmem coraz bardziej, może wcale nie być śmieszna. (…)
Bohaterowie tej powieści są z jednej strony enigmatyczni z drugiej dość pretensjonalni. Chyba jedyną osobą, która wzbudziła we mnie pozytywne emocje była przyjaciółka Diany, z którą ta „rozmawiała” na ławeczce. Słowo „rozmawiała” celowo umieściłam w cudzysłowie, ponieważ te rozmowy były dość specyficzne, jakby rozmowy ze swoim alter ego. Nie będę tego teraz wyjaśniała, ale ktoś kto sięgnie po tę książkę z pewnością przekona się o tym osobiście i zrozumie co mam na myśli.
Książka mnie nie porwała, chociaż pomysł na fabułę jest całkiem ciekawy. Trochę „zgrzytało” mi w stylu, jakim pisze autorka, ale może komuś innemu taki styl odpowiada i wszystko może się podobać. Wiadomo przecież, że ilu czytelników, tyle gustów.
Sam problem romansu pokazany został dość dosadnie. Ona – niby traktująca tę znajomość jak przelotny flirt, z czasem zaczyna być zazdrosna, chociaż cały czas niby uświadamia go, że ich związek jest bez długoterminowych szans. On – potrzebujący kobiety-matki, która o niego zadba, zaopiekuje się nim i sprawi, że będzie czuł się w tym związku stabilnie i bardzo rodzinnie.
W wątek główny dotyczący romansu pani redaktor i młodego nauczyciela, wpleciony został inny wątek, dotyczący innego romansu z roku 1992 i jakiejś tajemnicy z nim związanej, ale według mnie zupełnie niepasujący do fabuły, która ma miejsce współcześnie. Przyznam szczerze, że nie wiem jaki był cel wplecenia tego wątku, chyba tylko dla dodania objętości książce.
No, ale może autorka miała jakiś konkretny zamiar, którego ja do końca nie zrozumiałam.
Polecam tę książkę osobom, które lubią taki rodzaj literatury, lubią książki z romansem, wątkami psychologicznymi i odrobiną tajemnicy.
I chociaż tak jak wspomniałam wcześniej, książka mnie nie porwała, to nie skreślam autorki po tej jednej książce i być może sięgnę kiedyś po inne jej powieści.
Nie jest to książka lekka, łatwa i przyjemna, bo porusza bardzo poważny temat rozdarcia emocjonalnego dojrzałej kobiety, która musi sama ze sobą dojść do ładu w dość mało komfortowej dla siebie sytuacji, kiedy emocje walczą z rozsądkiem, a ciało z umysłem.
Dziękuję wydawnictwu LUCKY, które było jednym ze sponsorów naszego lipcowego spotkania A może nad morze? Z książką za tę powieść, która mimo, że nie mogę jej zaliczyć do tych lektur, od których nie mogłam się oderwać podczas czytania, to dała mi sporo do myślenia.