Recenzje książek

powieść świąteczna

PRZERWA ŚWIATECZNA – Joanna Tekieli

Z cyklu: CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA

(…) W wigilijny poranek padała mżawka i było to zjawisko wyjątkowo niepożądane zarówno dla tych, którzy już tylko dopinali świąteczne przygotowania na ostatni guzik, jak i dla osób, które wszystkie prace i zakupy zostawili właśnie na ten dzień. Wszyscy krzywili się na widok szarego nieba i marudzili, że znów nie będzie białych świąt. (…)

Joanna Tekieli jest z urodzenia i zamiłowania Krakowianką. Ukończyła polonistykę. Uwielbia dobrą kawę, kocha ciszę, czytanie książek i piesze wędrówki po górach i dolinach. Jest autorką powieści z cyklu o pensjonacie „Leśna Ostoja”, „Dębowe uroczysko”, „Szlak Srebrnych Mgieł” i innych.

Przerwa świąteczna to powieść typowo świąteczna.

PREMIERA KSIĄŻKI 23 PAŹDZIERNIKA 2024

Wydawnictwo FILIA, stron 355

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Milena, ambitna bizneswoman, pragnie zapewnić synowi wszystko, czego sama w dzieciństwie nie miała, dlatego planuje wyjazd do luksusowego hotelu w Alpach, aby pobyć razem i dobrze się bawić, ale los ma wobec niej zupełnie inne plany. Z kolei Filip, samotny ojciec, marzy o tym, aby w Boże Narodzenie zaszyć się w domu i spędzić czas na czytaniu, graniu w planszówki, oglądaniu telewizji i jedzeniu pyszności, jednak i jemu los przygotował zupełnie inny scenariusz. Nastoletni Piotrek chce po prostu mieć czas na czytanie książki ulubionego autora, a jego klasowa koleżanka Julka pragnie, by w te święta zdarzyło się coś niezwykłego. Los sprawi, że ich marzenia zostaną wysłuchane, jednak spełnią się w sposób wyjątkowo przewrotny. Czy Milena z synem wyjadą na święta i czy marzenie Filipa o spokojnych świętach w domu się spełnią? Dlaczego Piotrek i Julka uznają, że te święta są najfajniejsze?

Dwa lata temu miałam okazję przeczytać inną książkę Joanny Tekieli – Zaczarowana zima w Olszowym Jarze, która bardzo mi się spodobała i dlatego gdy w tym roku otrzymałam od Wydawnictwa FILIA kolejną powieść tej autorki to bardzo się ucieszyłam.

Fabuła podzielona jest na dwie części. W jednej bohaterami są Milena i jej syn Leon oraz Filip i jego syn Adrian, którzy niechcący zostają zamknięci w szkole bez zasięgu telefonów, zmuszeni spędzić kilka dni (w tym Wigilię) razem i próbując jakoś przetrwać.

Bardzo podobała mi się ta część, w której autorka pokazała jak ważne są relacje między ludźmi i jak ważny dla dzieci jest czas, który mogą spędzić ze swoimi rodzicami. W obliczu takich niedogodności jaka przydarzyła się Milenie, Filipowi i ich synom, kreatywność w wymyślaniu wspólnych zabaw dla obu chłopców okazała się najlepszym prezentem świątecznym.

Wielu rodziców nie zdaje sobie sprawy z tego czego pragną ich pociechy, jak zły skutek może odnieść w wychowaniu i relacjach rodzic-dziecko nadopiekuńczość rodzicielska lub zbyt wygórowane ambicje będące często pseudo spełnieniem się w roli rodzica i zmęczeniem dziecka.

(…) – Nie ma znaczenia to, gdzie spędzamy święta, ważne jest tylko z kim. Bo to ludzie, na których nam zależy, sprawiają, że Boże Narodzenie jest magiczne. Życzę ci, żeby zawsze były obok ciebie takie osoby. – Uniosła wzrok i popatrzyła na Filipa i Adriana. (…)

Świetnie pokierowana fabuła tego wątku sprawiła, że czytając często się uśmiechałam się.

Jak można sobie poradzić w każdej, nawet tak ekstremalnej sytuacji jak odizolowanie do świata w zamkniętym budynku to mistrzostwo świata w odnajdowaniu pozytywów w chwilach zwątpienia. Kreatywność pomysłów Mileny dosłownie mnie zachwyciła.

Święta bez choinki, tradycyjnych potraw i kolęd (zamiast których można śpiewać pieśni patriotyczne 😉) też mogą być czymś wspaniałym i niezapomnianym.

Druga część odnosi się do Piotra, nastolatka zakochanego w najpiękniejszej dziewczynie z klasy, mieszkającego z rodzicami i młodszą siostrą, który w czasie przerwy świątecznej zamiast cieszyć się wolnym czasem musi przejąć obowiązki kontuzjowanego ojca.

Sprzedaż choinek na targowiskowym placu początkowo wydaje się chłopcu koszmarem, ale w momencie pewnego zdarzenia zmienia się w przyjemność.

(…) „Inni moi kumple pewnie teraz jeszcze wylegują się w łóżkach, a ja muszę się mordować z cholernymi drzewkami” – mruczał w duchu, wyładowując iglaki z samochodu. (…)

W tej części mamy wątek romantyczny, który prawie pretenduje do miana świątecznego cudu, ale o tym przeczytacie, jeżeli zdecydujecie się sięgnąć po tę bardzo świąteczną powieść, w której znajdziecie również wiele innych ciekawych wątków obyczajowych.

Polecam tę pełną niespodzianek powieść świąteczną, myślę, że każdy kto ją przeczyta będzie zadowolony z wyboru lektury.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej powieści w ramach współpracy barterowej, a Autorce dziękuję za mile spędzony czas w towarzystwie bohaterów tej opowieści.

OTWÓRZ SIĘ NA CUDA – Nika Kardasz

Z cyklu: CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA

(…) Wszechogarniająca radość i zabijający smutek. Ulga i głaz nie do uniesienia. Szczęście i rozpacz. Światło i cień. Nie można w jednym momencie odczuwać tak skrajnych emocji. Ale kiedy żyje się w dwóch równoległych światach i jest dwoma osobami naraz, to zupełnie normalne. (…)

Nika Kardasz jest młodą polską pisarką mieszkającą w Islandii. Mówi o sobie, że pisanie i zumba są odpowiedzią na wołanie jej kreatywnej duszy. Każdą sobotę spędza z dziećmi ucząc je języka polskiego. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 książką „Oddychaj”. I właściwie to wszystko co udało mi się znaleźć na temat tej autorki.

Otwórz się na cuda to piękny zimowo-świąteczny romans z wątkiem dramatu.  

PREMIERA KSIĄŻKI 31 PAŹDZIERNIKA 2023

Wydawnictwo REPLIKA, stron 319

Rozalia dzieli swój czas pomiędzy rodzinną firmą, której nie znosi, a kliniką, gdzie jej mąż od trzech lat leży w śpiączce. Tuż przed świętami współpracownik i przyjaciel ofiarowuje jej prezent i wysyła ją na daleką, śnieżną Islandię, żeby odpoczęła i zregenerowała siły. Rozalia trafia do domu Unnur, starszej Islandki, z którą się zaprzyjaźnia. Poznaje tam nie tylko Bjarmiego, jej syna, oraz młodą Polkę mieszkającą w Islandii, ale przede wszystkim odnajduje samą siebie. Za namową nowych przyjaciół spędza z nimi rodzinne Boże Narodzenie, chyba pierwsze takie w jej życiu. Między nią a Bjarmim rodzi się uczucie. Rozalia staje przed wyborem, czy wrócić do męża, który być może nigdy się nie obudzi, ale który od zawsze był jej przyjacielem, czy dać szansę nowej miłości. I właśnie wtedy dostaje z Polski wiadomość, na którą czekała kilka lat… Co wydarzyło się w Islandii, że Rozalii trudno będzie opuścić tą islandzką miejscowość? Czy warto uwierzyć w siebie i w cuda, które mogą się wydarzyć?

Niech przyszłość nie zabiera ci teraźniejszości. Bo możesz przeoczyć coś ważnego.

Kolejna polska pisarka, którą poznałam dzięki tej powieści jest z tych, które bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły i chętnie sięgnę po pozostałe książki jej autorstwa.

Byliście kiedyś w Islandii? (a może powinno się mówić – w Islandii tylko na…?) Jeśli chodzi o mnie to nigdy tam nie byłam, ale znam osoby, które wprost zakochały się w tym kraju.

Dzięki Nice Kardasz udałam się tam i to zimą, to nic, że tylko w wyobraźni, ale zachwyciłam się tak jak bym była osobiście.

Autorka ciekawie „pokazała” Islandię i to zarówno tę piękną i malowniczą jak i tę groźną i niebezpieczną. Przy odrobinie fantazji można to wszystko oczami wyobraźni „zobaczyć”.

To nie jest typowa powieść świąteczna chociaż akcja została umieszczona w grudniu, a nawet w czasie świąt, które główna bohaterka miała okazję spędzić razem z pewną islandzką rodziną. To opowieść o zagubionej emocjonalnie kobiecie, trudnych relacjach rodzinnych, miłości, przyjaźni i tęsknocie.

(…) Pomaga mi założyć fartuszek w mikołaje i wręcza wałek do ciasta. Atmosfera jest iście świąteczna. Słychać ją w radiu, widać za oknem i czuć w tej małej kuchni. Kobiety się śmieją, rozmawiają, a ja wałkuję ciasto i zastanawiam się, jak to możliwe, że w obcym domu czuję się lepiej niż u siebie w Polsce. (…)

Z całą pewnością jest to powieść bardzo zimowa, a jej bezosobowymi głównymi bohaterami są dramat i romans.

Muszę przyznać, że zauroczyła mnie ta książka, a w szczególności ciekawa, nietuzinkowa fabuła, która do ostatniej strony nie pozwala czytelnikowi domyślić się zakończenia. A zakończenie jest… no cóż, tego nie zdradzę, bo chciałabym zachęcić do sięgnięcia po tę książkę.

Rozalia jest kobietą, której życie nie było usłane różami. Tak zwany „zimny chów” pozbawił dziewczynę tego, czego nie powinno zabraknąć dziecku, czyli zwykłego matczynego uczucia. Nikt nie nauczył jej miłości, a przecież każdy na nią zasługuje.

Piękna, bogata i bardzo samotna w wielkim mieście, na szczęście dla Rose, poznała smak prawdziwej przyjaźni. Bardzo mi się podobało przedstawienie tej przyjaźni i jeżeli ktoś mi powie, że przyjaźń między kobietą a mężczyzną nie istnieje, to odsyłam go to tej powieści.

Autorka w bardzo ciekawy sposób ukazuje społeczność małej islandzkiej miejscowości. Przyjęcie młodej polskiej turystki, obcej osoby, w domu starszej pani mieszkającej samotnie było tak ciepłe, jakby Rozalia była najbliższą rodziną.

To również opowieść o pięknym, pełnym namiętności uczuciu, które połączyło dwoje zranionych ludzi. ON, walczący z tęsknotą za ukochaną kobietą, która kiedyś skradła jego serce zostawiając w nim wielką, bolesną ranę i ONA walcząca z samą sobą, swoimi pragnieniami i słabościami, które pozostawiła w Polsce w wielkim zawieszeniu. Czy można zatracić się w miłości zdając sobie sprawę z tego, że nie ma dla niej przyszłości?

(…) Nagle przypominam sobie, że nadal jestem w ramionach tego mężczyzny. I wcale nie mam ochoty powiedzieć mu, żeby mnie puścił. „Czy nie czułaś się bezpiecznie w jego ramionach?” – jak echo słyszę w swojej głowie słowa Petera.

To pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam, ale już wiem, że z przyjemnością sięgnę po inne jej powieści.

Islandia i Islandczycy ukazani w tej lekturze wprost zachęcają do odwiedzenia tego kraju. A malownicze opisy miejsc potrafią pobudzić wyobraźnię.

Piękny styl jakim napisana jest ta książka wprost nie pozwala na oderwanie się od stron powieści, a w połączeniu z ciekawą fabułą i świetnie wykreowanymi osobowościami bohaterów sprawiają, że książkę czyta się z prawdziwą przyjemnością.

Rozdziały są przemienne, a narracja w pierwszej osobie. Raz narratorką jest Rozalia a raz Bjarmi.

POLECAM tę lekturę zarówno miłośnikom powieści przygodowych i podróżniczych (Islandia jest tutaj pokazana wprost cudownie) jak i czytelniczkom/czytelnikom preferującym romanse (można tu znaleźć również szczyptę erotyzmu). To powieść obyczajowa z wątkami psychologicznymi i dramatycznymi. Ale to przede wszystkim opowieść o walce z samym sobą i z własnymi emocjami.

Dziękuję wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania kolejnej świetnie zapowiadającej się autorki i dziękuję za to, że mogłam przeczytać tę książkę w ramach współpracy barterowej.

MIKOŁAJ DO WYNAJĘCIA – Agnieszka Olejnik

Z cyklu: CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA

(…) Ela westchnęła. Przegrane jak Bolka trampki, pomyślała po raz kolejny. On jest po prostu niewyuczalny. Tłumaczenie mu różnicy między ortografią a gramatyką mijają się z celem. A najgorsze, że niemal na pewno palnie coś przy stole. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Agnieszka Olejnik to polonistka i anglistka, mama trzech synów oraz właścicielka czterech psów. Odkąd zamieszkała w domu na skraju lasu, pod wielkimi dębami, codziennie budzi się z uczuciem spokoju w duszy i zwyczajnego szczęścia. Święcie wierzy, że to dzięki bliskości drzew. W młodości szybowniczka i wielbicielka jaskiń. Podróżniczka – odwiedziła m.in. Czarnogórę, Bośnię, Rumunię, Estonię, Sycylię, zjechała całą Skandynawię, by dotrzeć do Nordkapp. Tatry kocha miłością niemal romantyczną. Autorka książki dla dzieci „Ava i Tim. Droga na północ” (2013), powieści młodzieżowej „Zabłądziłam” (2014) oraz kobiecego kryminału „Dante na tropie” (2015) a także wielu innych książek.

Mikołaj do wynajęcia to powieść świąteczna z nutką romansu.

PREMIERA KSIĄŻKI 09 PAŹDZIERNIKA 2024

Wydawnictwo FILIA, stron 415

Zbliża się Boże Narodzenie. Zwykle o tej porze w rodzinie Bralików trwałyby zwyczajowe przygotowania do świąt, ale tym razem jest inaczej. Seniorzy rodu będą obchodzić 40. rocznicę ślubu. Taka okazja zasługuje na szczególną oprawę! Dlatego ich cztery dorosłe córki przygotowują niespodziankę – zamierzają zabrać rodziców do urokliwego pensjonatu w górach Szykując wspaniałą rodzinną uroczystość. Trzy siostry będą ze swoimi mężami, tylko jedna, najmłodsza, Elżbieta jako jedyna nie ma osoby towarzyszącej. Aby uniknąć nietaktownych pytań, postanawia wynająć atrakcyjnego mężczyznę, który odegra rolę jej nowego chłopaka. Nie ma jednak pojęcia, jak bardzo ten „udawany narzeczony” różni się od jej bliskich. Czy Mikołaj sprawdzi się w roli „narzeczonego”? Jak na obecność „obcego” wpłynie na zachowanie byłego narzeczonego Eli, który przybędzie do pensjonatu z nową dziewczyną? Czy niespodzianka przygotowana dla rodziców okaże się udana czy jednak będzie jedną wielką porażką?

Po przeczytaniu kilku książek tej autorki nie miałam żadnych wątpliwości, że czas spędzony z jej kolejną powieścią będzie dla mnie czasem miłym i przyjemnym.

Najpierw zachwyciła mnie okładka, ale wiadomo, że okładki świątecznych powieści przyciągają wzrok. Co do fabuły byłam pewna, że to będzie dobra książka. Lekka, łatwa i przyjemna, a do tego zabawna i wzruszająca jednocześnie. Czy można oczekiwać czegoś więcej po tego typu lekturze?

Świetnie wykreowane przez autorkę osobowości bohaterów to tylko jeden z wielu plusów i piękny dodatek do fabuły.

Jest to opowieść o pewnej rodzinie, ale również o młodym mężczyźnie, którego życie od małego haratało, nie pozwalając mu ani na rozwój osobisty, ani na spełnianie marzeń. To historia tak realistycznie przedstawiona, że mogłaby być prawdziwą.

Myślę, że takich „Mikołajów” jest na świecie więcej, i chociaż ten został przedstawiony jako ktoś prosty i trochę nawet prostacki w obyciu, to nie można go nie polubić.

(…) Bo nie dało się temu zaprzeczyć: mogła sobie kpić z Mikołaja, z jego braku obycia oraz wykształcenia, błędów językowych, niegustownych ubrań – ale to jedno musiała przyznać: był diablo przystojny. A to oznaczało, że jeśli uda jej się go nieco oszlifować i nakłonić, żeby nie mówił zbyt dużo, to opuści pole bitwy z tarczą, a nie na tarczy. (…)

Autorka poruszając w swojej powieści wiele trudnych tematów pięknie przedstawiła ukryte żale wielu występujących w powieści osób. Bez względu na wiek, pozycję społeczną czy finansową, każdy boryka się z jakimiś niedogodnościami.

Elżbieta, dziewczyna pochodząca z tak zwanego „dobrego domu”, ładna, dobrze zarabiająca cały czas martwi się swoją lekka nadwagą. Madame, kobieta, której teoretycznie do życia nie brakuje przysłowiowego ptasiego mleczka, jest osobą złośliwą i zgryźliwą, czy jest taką dlatego, że w duchu nie może się pogodzić z tym, że zamiast realizować marzenia została zdegradowana do roli (prawie) kury domowej? Na każdym kroku stara się wszystkim udowadniać swoje obycie w świecie i wyższość, ale tak naprawdę, czy jest kobietą szczęśliwą?

Mikołaj, młody mężczyzna przez niektórych postrzegany jako nieudacznik, jak ktoś kto nie potrafi sobie znaleźć stałej pracy, tak naprawdę jest osobą o wielkim sercu, walczącą z kłodami, które los cały czas rzuca mu pod nogi.

(…) Ela rozmyślała o ty, że Mikołaj uparcie unika wyjawienia jej choćby ogólników ze swojego życia prywatnego. Zawsze, ilekroć pytała, a on udzielał tych swoich wymijających odpowiedzi, w jego głosie słyszała smutek. I właśnie pojęła, że wszystkie te jego powiedzonka, głupi luz, udawana swoboda – to tylko przepranie, niedbale uszyty kostium na bal przebierańców. (…)

Po przeczytaniu tej książki pomyślałam, że oprócz powieści świątecznej jest to również ciekawa komedia romantyczna, ale czy słowo „komedia” jest tutaj odpowiednim, kiedy za każdym większym uniesieniem miłosnym kryje się mniejszy lub większy dramat?

Jeżeli szukacie ciepłej, a zarazem zabawnej książki, która pozwoli na to, że spędzicie czas w dobrym humorze, to jest to lektura idealna. Ale na wszelki wypadek przygotujcie sobie chusteczki, bo oprócz dobrego humoru autorka funduje również chwile wzruszenia.

Moim zdaniem to jedna z piękniejszych powieści świątecznych, z całą pewnością warta przeczytania, ponieważ fabuła nie tylko bawi, ale i skłania do refleksji.

Dziękuję Autorce za kolejną piękną historię, a Wydawnictwu FILIA bardzo dziękuję, że mogłam tę książkę przeczytać w ramach współpracy barterowej.  

NOC WIGILIJNYCH CUDÓW – Marta Nowik

Z cyklu: CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA

(…) Pierwszy śnieg – pomyślał na widok lekko opadającego białego puchu, który pięknie otulał ziemię i to, co się na niej znajdowało. – No tak! Przecież to dwunasty miesiąc roku. Więc już czas. (…)

Marta Nowik jest magistrem filologii polskiej, pedagogiki resocjalizacyjnej i teologii. Ukończyła także studia podyplomowe na kierunkach: relacje interpersonalne i profilaktyka uzależnień, edukacja wczesnoszkolna i przedszkolna, bibliotekoznawstwo i informacja naukowa, autyzm, oligofrenopedagogika. Mieszka na pięknym, malowniczym i wielokulturowym Podlasiu. Przez całe życie związana z Białymstokiem. Czas wolny chętnie spędza na działce. Uwielbia spacery z psami na łonie natury. Lubi zagadki kryminalne i spotkania towarzyskie. Kocha podróże. Nieustannie zachwyca się niezwykłością otaczającego ją świata. Inspiracji do pisania książek szuka w ciszy i wśród przyrody. Pisząc, spełnia swoje marzenia. Rozważna i romantyczna jednocześnie. Szuka tego, co dobre, prawdziwe i piękne. Niepoprawna optymistka. Swoim uśmiechem i życzliwym wsparciem stara się dawać innym nadzieję na lepsze jutro. Jest autorką pięciu książek.

Noc wigilijnych cudów to powieść świąteczna będąca drugą częścią cyklu *Noc spełnionych życzeń*.

PREMIERA KSIĄŻKI 21 PAŹDZIERNIKA 2024

Wydawnictwo NOVAE RES, stron 330

W Zalesianach, malowniczej miejscowości na Podlasiu, znajduje się mały sklepik z pamiątkami. Jego właściciel, dostojny pan Franciszek, ma jedno marzenie, chciałby spędzić święta Bożego Narodzenia z dawną ukochaną, Klarą. Pomimo upływu lat postanawia ją odszukać, więc zgłasza się po pomoc do detektywa Zawady licząc nie tylko na pomoc w odnalezieniu Klary, ale również na spełnieniu swojego jedynego marzenia. Franciszek nie jest jednak jedyną osobą w Zalesianach, która liczy na ten świąteczny cud. Na tej liście można spokojnie umieścić jeszcze kilku mieszkańców miasteczka: Aleksandrę o rozdartym sercu, Karola, który pragnie rozliczyć się z przeszłością oraz Natalię, przygotowującą się do roli mamy. Boże Narodzenie to magiczny czas, w którym dzieją się rzeczy niemożliwe. Każda z tych osób wkrótce przekona się, że cudom też trzeba czasem pomóc. Czy każda z tych osób doświadczy świątecznego cudu? Czy panu Franciszkowi uda się odnaleźć Klarę?

Kiedy zaczęłam czytać tę książkę pomyślałam, że „wchodzę” w wątki, które są kontynuacją. I nie pomyliłam się, ponieważ ta lektura jest drugą częścią po „Nocy spadających gwiazd”.  No cóż, myślę, że w najbliższym czasie postaram się nadrobić tę pierwszą część.

W książce poznajemy kilkoro bohaterów, ich losy są trochę pogmatwane i nie wiadomo, jak się potoczą.

Dwie przyjaciółki – Natalia i Aleksandra nie potrafią do końca zaufać swoim partnerom co wpływa na dość mało przyjemne relacje damsko-męskie. Przyznam szczerze, że początkowo obie panie mocno mnie irytowały swoimi podejrzeniami i tym brakiem zaufania, bo panowie nie robili właściwie niczego co mogłoby być zapalnikiem do zazdrości.

Fabuła jest trochę bajkowa, chociaż autorka porusza w niej kilka trudnych, a momentami wzruszających tematów. Jest wątek alkoholizmu i wychodzenia z tego uzależnienia, wątek zdradzonej miłości, samotności mężczyzny w bardzo dojrzałym wieku i miłości utraconej przed wielu laty.

Ale ponieważ jest to książka z motywem świątecznym to musi być coś magicznego, co sprawi, że ludzie uwierzą w świąteczne cuda.

Wszystko dzieje się w okresie przedświątecznym, a kończy wigilią Bożego Narodzenia. Jest bajecznie biało i bardzo zimowo.

Urzekł mnie wątek jednego z bohaterów, starszego pana będącego właścicielem sklepiku z pamiątkami, który śmiało można nazwać sklepikiem z marzeniami, bo prawie każdy znajdzie w nim coś co go usatysfakcjonuje.

(…) – Niektórzy nazywają to miejsce „sklepikiem z marzeniami”. Mikołaj będzie! Już my o to zadbamy. Niech ich dziecięca radość w te święta udzieli się także pani. – Franciszek postawił na ladzie wielkie pudło. – Czy może być jeden wspólny prezent dla obu synów? (…)

Jest zimowo i świątecznie, ale jest też romantycznie.

Autorka przedstawia ludzi, którzy mieszkają w niewielkiej miejscowości. Wszyscy się znają i w miarę możliwości sobie pomagają, a wiadomo, że czas świąt dodatkowo pobudza empatię u wielu osób.

Jeśli chodzi o mnie, to największą sympatię poczułam do wspomnianego wcześniej starszego pana. Pan Franciszek całe swoje dorosłe życie tęskniący za dziewczyną, którą pokochał i utracił jako młody chłopak, potrafi doskonale rozumieć miłość jaką żyją inni. I jego dobre rady być może uratowały niejeden chwiejący się emocjonalnie związek.

Bardzo mi się podobało zakończenie i cieszę się, że autorka do niego tak nakierowała fabułę. Taki trochę specyficzny happy end.

(…) – Mamy trochę czasu do Wigilii Bożego Narodzenia. Może te święta będą akurat dla mnie wyjątkowe z tego powodu. Wierzę w bożonarodzeniowe cuda, tak po prostu, na przekór temu światu. (…)

Boże Narodzenie to magiczny czas, w którym wielu ludzi analizuje swoje zachowania, precyzuje oczekiwania i dąży do tego, aby uszczęśliwić i siebie, i kogoś bliskiego. I chociaż los potrafi być przekorny, to warto czasami otworzyć się na wyzwania, nawet takie, które wydają się trudne.

Jeżeli ktoś czytał wcześniejszą część cyklu *Nocy spełnionych marzeń* ten z pewnością sięgnie po tę kontynuację. Ale nawet jeżeli ktoś tak jak ja nie poznał wcześniejszych losów bohaterów, to myślę, że i tak miło spędzi czas z tymi osobami, dla których noc wigilijnych cudów może być przełomową kartą ich życia.

Polecam tę książkę szczególnie miłośnikom powieści świątecznych, kiedy jak nie teraz z przyjemnością sięgamy po takie lektury.

Dziękuję Wydawnictwu Novae Res za możliwość poznania kolejnej polskiej autorki i przeczytanie tej powieści w ramach współpracy barterowej.

MIŁOŚĆ POD CHOINKĄ – Paulina Kozłowska

Z cyklu: CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA

(…) W mojej głowie niczym syreny alarmowe rozbrzmiewają słowa Anity: „Zobaczysz, kiedyś poznasz takiego faceta, że na sam widok tobą trzepnie”. Wysoki brunet o hipnotyzujących oczach? Jest! Barwa głosu wywołująca dreszcze? Jest! O Boże! (…)

Paulina Kozłowska to urodzona w 1988 roku mieszkanka urokliwej Kobylnicy, na Pomorzu. Zawodowo zajmuje się kadrami. Prywatnie jest miłośniczką książek obyczajowych i kryminałów. Jej wielką miłością są również filmy kostiumowe, dla których „zarwała” już niejedną noc. Jest autorką kilku książek w tym: „Zakątek nadziei”, „Świąteczna narzeczona” czy cykl książek „Pensjonat na Kaczym Wzgórzu”.

Miłość pod choinką to powieść świąteczna.

PREMIERA KSIĄŻKI 05 LISTOPADA 2024

Wydawnictwo REPLIKA, stron 318

Agata jest sławną aktorką serialową, po pewnym incydencie mającym miejsce na planie postanawia uciec z Warszawy od zgiełku wielkiego miasta i jego awantur. Pragnie w okresie świątecznym odpocząć w rodzinnych stronach od czujnych oczu fanów i fleszy aparatów paparazzi. Niestety, po drodze rozbija samochód, a drogi zasypuje śnieg. Na całe szczęście na jej drodze pojawia się Igor przystojny wdowiec prowadzący rodzinną plantację świerków. Zarówno mama Igora jak i siostra bardzo ciepło przyjmują niezapowiedzianego gościa, a aktorka z radością przyjmuje pomoc mężczyzny i jego rodziny w obliczu pogodowej katastrofy. Natomiast zrządzenie losu sprawia, że po krótkim czasie kobieta zaprzyjaźnia się z nastoletnią córką Igora, która dopuszcza się małej intrygi. Czy Agata dojedzie do rodzinnego domu na święta? Kiedy pogoda postanowi odpuścić i drogi ponownie staną się przejezdne? Czy Agata i Igor znajdą wspólny język?

Muszę przyznać, że to kolejna książka wydana wprost cudownie. Barwione brzegi i piękna okładka aż zachęcają do sięgnięcia po tę lekturę, której fabuła również jest bardzo ciekawa.

Często zastanawiam się nad tym, co kieruje autorami, którzy pisząc powieść świąteczną, która przecież powinna ociekać lukrem, ciepłem i magią, poruszają w niej trudne, czasami bardzo bolesne tematy.

W tej powieści nie brakuje ciepła, empatii i tej magii świąt, ale nie brakuje również smutku.

Główna bohaterka będąca kobietą piękną, bogatą i sławną powinna dosłownie świecić szczęściem, a jednak nie potrafi tego robić.

Autorka opisując relacje Agaty z mamą i siostrą podkreśla jak wiele w nich hipokryzji. Najbliższe kobiecie osoby zamiast być dumne z tego, że ktoś im bliski jest sławny i ceniony w branży filmowej nie dość, że nie okazują tej dumy, to jeszcze traktują Agatę jak worek pieniędzy, do którego wystarczy tylko sięgnąć i już można się poczuć lepiej. Smutne to kiedy człowiek nie może się dzielić radością z najbliższymi, którzy traktują go/ją jedynie jako finansowy dodatek do rodziny.

A przecież praca aktorki do lekkich i łatwych nie należy, a że ktoś dostaje za to wynagrodzenie większe niż przeciętny człowiek, to tylko powinno cieszyć tych, z którymi łączą tego człowieka bliskie relacje.

(…) Wodzę wzrokiem po uśmiechniętych na zdjęciu twarzach i czuję nieopisaną zazdrość, że czują się w swoim towarzystwie tak cudownie. Ja od bardzo dawna nie robiłam sobie zdjęć z rodzicami. Wydaje mi się, że gdybym na to pozwoliła, moja chytra siostra natychmiast spieniężyłaby je w jakiejś gazecie. (…)

Zupełnie inne relacje są w domu Igora, do którego Agata trafia z powodu wypadku i śnieżycy. I chociaż w tym domu kilka lat wcześniej wydarzyła się tragedia, która wszystkim zraniła serca, zwłaszcza małej wówczas córce Igora, to czuć w tej rodzinie ciepło, wszystkich łączą szczere, gorące uczucia i wyraźnie widać tę silną więź łączącą trzy pokolenia.

Jak można się o tym przekonać, czasami obcy ludzie potrafią stać się bliżsi niż osoby, z którymi łączą kogoś więzy krwi. O tym właśnie przekonała się główna bohaterka spędzając kilka przymusowych dni w domu pewnego właściciela plantacji choinek.

Samotność potrafi być trudna i podstępna, nie każdy potrafi sobie z nią poradzić. Czasami jest to samotność emocjonalna, kiedy bardzo się tęskni za kimś, kto odszedł na zawsze, czasami jest to samotność w tłumie, bo czy blask sławy potrafi zastąpić kogoś, kogo można szczerze pokochać?

Miłość również nie zawsze jest łatwa, bywa, że człowiek zamyka się na nowe uczucia, cały czas tęskniąc za tymi starymi, ale czy warto całe życie pielęgnować w sobie tęsknotę, czy może lepiej warto otworzyć się na inne – nowe uczucie?

Narracja tej powieści jest w osobie pierwszej, a rozdziały są napisane tak, że raz narratorką jest Agata, raz Igor, a innym razem… duch zmarłej żony Igora.

(…) Układając na chlebie plaster żółtego sera, spoglądam w stronę okna. Rzeczywiście w oddali ciągnie się szpaler zaśnieżonych drzew, ale nigdy w życiu nie pomyślałabym, że to prywatna plantacja. Wyglądało to raczej na gęsty las, ale cóż ja mogłam wiedzieć o hodowli świerków. (…)

Książka bardzo mi się podobała i POLECAM ją zwłaszcza miłośniczkom romansów, bo jak sam tytuł sugeruje, można w tej powieści odnaleźć miłość. I chociaż czasami droga do prawdziwego uczucia bywa wyboista to warto pokonać przeszkody i pozwolić sercu na ingerencję w życie.

Jest bardzo zimowo, trochę świątecznie, trochę dramatycznie i bardzo rodzinnie.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA, że mogłam przeczytać tę lekturę w ramach współpracy barterowej. To kolejna książka Pauliny Kozłowskiej, którą przeczytałam i z przyjemnością sięgnę po inne powieści tej autorki.

Napisz do mnie
grudzień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/