powieść psychologiczna
TA DRUGA – Karolina Wilczyńska
Karolina Wilczyńska gościła już w moim małym świecie książek. Dla przypomnienia napiszę tylko, że jest kobietą, która prowadzi potrójne życie. W jednym jest prezesem własnej fundacji, trenerką i terapeutką, w drugim zwyczajną kobietą i matką, a w trzecim pisarką. Ale to nie wszystko, w wolnych chwilach haftuje, ozdabia przedmioty techniką decoupage i tworzy biżuterię. Jej pierwsza książka została wydana w roku 2006.
Wydawnictwo Replika rok 2012, 2015
stron 264
Ta druga to dramat, współczesna powieść psychologiczna.
Lena jest młodą, wykształconą kobietą , szczęśliwą żoną i matką, której do pełni szczęścia brakuje tylko chwili, kiedy z jej życia zniknie teściowa. Pewnego dnia, matka jej męża trafia do szpitala w stanie śpiączki. Lena chcąc odciążyć męża spędza przy łóżku kobiety-rywalki całe godziny. Nie jest pewna czy chce aby teściowa wyzdrowiała, ma do niej spore żale za to, że jest osobą zbyt ważną dla swojego syna i przez to on zaniedbuje ją – żonę. Któregoś dnia Lena będąc w domu teściowej odkrywa pamiętniki schowane w szafie i poznaje nie tylko tajemnicę swojej rywalki o uczucia do tego samego mężczyzny, ale również poznaje uczucia jakimi ta kobieta darzy ją – synową. Czy te informacje wpłyną na zmianę stosunków między tymi dwoma kobietami? Czy matka Tomasza obudzi się i wyzdrowieje? Jaki wpływ na dalsze życie Leny będzie miało odkrycie pamiętników teściowej? Mogłabym zadać jeszcze mnóstwo pytań, ale myślę, że kto chciałby poznać odpowiedzi na te i inne pytania, po prostu sięgnie po tę książkę.
Jest to powieść napisana dość specyficznie, jej koronnym tematem są przeżycia wewnętrzne głównej bohaterki, jej doznania, emocje i relacje głównie z teściową, mężem i córką. To pokazane jej (Leny) postrzeganie życia. To właśnie emocje związane z odbieraniem przez Lenę osoby teściowej są podstawowym elementem kształtującym fabułę tej powieści. Przekaz do czytelnika polega głównie na relacjonowaniu życia wewnętrznego młodej bohaterki.
Powieść ma formę pamiętnika, a raczej rozmyślań i wspomnień, napisana jest w dużej mierze w formie monologu wewnętrznego. Lena przebywając przy łóżku chorej rozkłada (dosłownie) na czynniki pierwsze każde zachowanie teściowej i niestety w każdym najmniejszym nawet przejawie dobrej woli widzi uknute przez nią fałszerstwo.
Sama jestem matką (także syna), jestem teściową i synową, dlatego czytanie tej książki nie było dla mnie łatwe. Wiele emocji kosztowało mnie dotarcie do końca tej opowieści, ponieważ nie mogłam zgodzić się z osądami Leny. W tym, co próbowała wmówić sobie (i przy okazji czytelnikowi) widziałam wiele podszytych ogromnym egoizmem postępowań. Niestety, ale ta młoda kobieta wydała mi się bardzo stronniczo myślącą osobą. Wychowana bez matki, nieznająca swojego ojca nie potrafiła zbliżyć się do kobiety, która chciała jej tych nieobecnych w jej życiu rodziców zastąpić. A ona… zamiast przyjąć tę miłość potraktowała ją jak rywalizację o męża; samolubnie przyjmując, że tylko on i ich córka mogą myć JEJ prawdziwą rodziną. Wiem, że wiele jest takich kobiet, wiem z autopsji. Pewna młoda kobieta w mojej rodzinie gotowa była zniszczyć łączące więzi syna z matką a nawet brata z siostrą. To przykre, kiedy ktoś chce zbudować własne szczęście na nieszczęściu innych ludzi.
Ta powieść jest trudna w czytaniu dla kogoś, kto nie potrafi się opowiedzieć po jednej ze stron. Autorka zafundowała czytelnikowi taką gamę emocji, głównie negatywnych, że po skończeniu książki długo nie mogłam się zabrać za przekazanie własnych myśli i za napisanie tych kilku zdań mojego odbioru tej lektury.
Były momenty, że miałam ochotę rzucić książką o ścianę i wykrzyczeć, że nie będę jej czytała. Ale były i takie, kiedy nie mogłam odłożyć chusteczki, bo łzy same się cisnęły do oczu.
Z jednej strony nienawidziłam głównej bohaterki, a z drugiej współczułam jej. Żal mi było kobiety, która nie potrafi kochać tak zwyczajnie, którą zaślepia dążenie do wyjątkowo egoistycznie budowanego szczęścia.
Wciągnęłam się jednak w fabułę tak, że z każdą kolejną kartką z trudem odkładałam książkę na bok. Może to było spowodowane przeżyciami własnymi? A może po prostu czekałam na moment przełamania się głównej bohaterki, i szczęśliwe zakończenie. Czy było szczęśliwe… nie zdradzę, ponieważ chciałabym zachęcić do przeczytania tej powieści.
Tak jak wspomniałam wcześniej, nie jest to lektura z tych lekka, łatwa i przyjemna. Wzbudza wiele emocji, ale czasami warto poddać się takiej książce, która potrafi prowokować swoiste przemyślenia. Tej książki nie da się odłożyć ot tak; po przeczytaniu pozostają w głowie spisane w niej słowa, których nie można szybko zapomnieć.
Kiedy wzięłam tę książkę do ręki i spojrzałam na śliczną, zmysłową moim zdaniem okładkę, pomyślałam, że mam przed sobą kolejną powieść o trójkącie małżeńskim. O walce o miłość z tą drugą, kochanką męża. Byłam pewna, że jest to następna opowieść o zranionej kobiecie, zdradzonej przez miłość, oszukanej. W pewnym sensie nie pomyliłam się, tyle że tą „zranioną” okazała się kobieta, która chciała jedynie szczęścia dla żony swojego syna. Kobieta, która zamiast rywalizować, dawała z siebie wszystko, aby szczęśliwy był nie tylko jej syn, ale również osoba, którą wybrał aby przejść z nią przez życie.
Myślę, że książka wciągnie w swoją fabułę niejednego czytelnika i niejedną czytelniczkę. Jestem przekonana, że to nie jest książka tylko dla pań. Jeżeli znajdzie się jakiś mężczyzna, który odważy się po nią sięgnąć, znajdzie w niej wiele cennych uwag dotyczących relacji synowa-teściowa. Ktoś, komu nie są obce powieści psychologiczne z pewnością uzna tę lekturę za pewnego rodzaju perełkę. Autorka miała niesamowity pomysł decydując się na taką powieść.
Polecam również inną książkę tej autorki, która wywarła na mnie równie mocne wrażenie.
Dziękuję Wydawnictwu Replika za możliwość przeczytania tej książki i cieszę się, że na nasz rynek wydawniczy trafiają do czytelnika takie właśnie powieści.
KOBIETY Z ULICY GRODZKIEJ. HANKA – Lucyna Olejniczak
Lucyna Olejniczak urodziła się i mieszka w Krakowie. Pracowała jako laborantka medyczna, była pracownikiem katedry Farmakologii UJ. Jako pisarka zadebiutowała już na emeryturze, jej pierwsza książka powstała w roku 2007. Dużo podróżuje, lubi poznawać nowych ludzi, i łatwo się zaprzyjaźnia. Jest autorką takich książek jak: „Wypadek na ulicy Starowiślnej”, „Opiekunka, czyli Ameryka widziana z fotela” i „Dagerotyp. Tajemnicy Chopina”. Ma też na swoim koncie udział w antologii kryminalnej „Zatrute Pióra” oraz współpracę z „Lodołamaczem”, dla którego pisała cykl felietonów o Nowej Hucie. W roku 2014 na Festiwalu Literatury Kobiecej Pióra i Pazura w Siedlcach „Opiekunka…” otrzymała Nagrodę fundacji Age of Reading za książkę przedstawiająca problem wykluczenia.
Wydawnictwo Prószyński i S-ka rok 2015
stron 343
Kobiety z ulicy Grockiej. Hanka to pierwsza część sagi o krakowskich kobietach, dramatyczna powieść psychologiczna, której fabuła zaczyna się w roku 1890.
W domu Franciszka Bernata, jednego z bogatych krakowskich aptekarzy przychodzą na świat bękarty, dzieci gospodarza, jednak nikt nie wie jaki los ich spotyka, ponieważ zaraz po urodzeniu znikają. To znaczy wszyscy wiedzą, gdzie te dzieciątka trafiają, ale jest to tajemnica poliszynela. Niestety Klementyna -żona aptekarza, nie ma tyle szczęścia, co młode służące, które zaspokajają chuć jej męża i każda kolejna ciąża kończy się dla niej albo poronieniem, albo śmiercią noworodka. Jednej nocy na świat przychodzą dwie dziewczynki, których ojcem jest aptekarz. Jedna z nich rodzi się w łożu żony gospodarza, a druga w piwnicznym barłogu. Niestety sytuacja lubi się powtarzać i dziecko pani aptekarzowej wkrótce po narodzinach umiera, dziecko młodej służącej cieszy się życiem, jednak jego matka, po długim i ciężkim porodzie sama żegna się z życiem. Akuszerka odbierająca te i wszystkie inne porody w domu aptekarza postanawia w tajemnicy zamienić dziewczynki ratując tym samym życie dziecku, i ku uciesze żony Franciszka, córeczka służącej wychowywana jest jako jej własna. Hanka, młoda dziewczyna, która tak jak wiele innych wykorzystana została przez gospodarza, zanim wyda ostatnie tchnienie przeklina swojego pracodawcę i wszystkich jego potomków. Biedna dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z tego, że klątwa sięgnie także jej córki. Czy uda się komuś przerwać złą passę życia? Przez ile pokoleń będzie ona towarzyszyła potomkom Franciszka Bernata?
Przyznam szczerze, że książka bardzo mną wstrząsnęła i po przeczytaniu długo zastanawiałam się co o niej napisać. Ponieważ chciałabym zachęcić potencjalnych czytelników do sięgnięcia po tę lekturę, w końcu się zmobilizowałam.
Jest to opowieść o pięknym, magicznym Krakowie, w którym za murami często pozornej, fałszywej normalności, mają miejsce wielkie tragedie. To opowieść o bardzo trudnych relacjach rodzinnych, o ofiarach niespełnionych marzeń i bólu towarzyszącym na każdym kroku. Ale jest to również opowieść o sile i determinacji kobiety, która mimo upokorzeń, cierpień i rozpaczy walczy nie tylko o siebie, ale przede wszystkim o młodsze rodzeństwo i o własne marzenia.
Ta lektura to zlepek różnych typów powieści, które ze sobą cudownie współgrają. Możemy znaleźć w niej wątek dramatyczny, wątek psychologiczny, kryminalny a także romans. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest łatwo napisać taką powieść, tej autorce się udało. Składam ukłon w jej stronę.
Tej książki nie da się czytać długo, wciągająca historia działa jak magnes, trzyma w napięciu, wywołuje sprzeczne emocje, ale przede wszystkim uczy tolerancji. Wiktoria, nieślubne dziecko aptekarza, mimo toksycznej miłości, jaką otrzymywała od ojca, w ostatnich chwilach jego życia wciąż przy nim trwa, chroni go przed światem, opiekuje się nim, dba o niego. Mogłaby nie robić nic, zemścić się za wszystkie krzywdy jakich doznała ona, jej matki (biologiczna i ta, która ją wychowała) i jej młodszy brat, ale empatyczne podejście do życia nie pozwala jej na to. W tej bohaterce jest tyle pokładów dobra, współczucia i zrozumienia dla innych, że nie można jej za to nie pokochać.
Myślę, że chociaż książkę czyta się szybko, lekko i płynnie, dzięki stylowi jakim pisze autorka, nie mogę tej powieści zakwalifikować do łatwych. Nie ukrywam, że w trakcie czytania miałam cały czas w pogotowiu chusteczkę, którą użyłam wielokrotnie. Ta historia wzrusza, ale i budzi negatywne emocje, z powodu roli, jaką odegrał w niej brutalny, oschły w uczuciach aptekarz. Cieszę się, że na mojej półce czeka już kolejny tom tej sagi.
Przedstawione w niej postacie są bardzo wyraziście opisane, zarówno ich wyglądy zewnętrzne jak i charaktery czy zachowania, momentami miałam wrażenie, że nie czytam a oglądam jakiś stary film. Lubię, kiedy potrafię tak dokładnie „zobaczyć” bohaterów o których czytam.
Polecam tę powieść każdemu, bo myślę, że zadowoli gusty wielu czytelników ze względu na narrację, ciekawe dialogi i niesamowitą fabułę, w której króluje tajemnica, szczególny dramatyzm postaci i pełne emocji odczucia. Proponuję zabrać się za czytanie w przededniu wolnych dni, ponieważ nie gwarantuję, że będzie możliwe odłożenie książki w trakcie czytania. Ta wciągająca historia mogła zdarzyć się wszędzie, a dodatkowo umieszczona w XIX wieku pozwoliła mi na zagłębienie się w losy bohaterek tak mocno, że po skończeniu jej, długo nie mogłam przestać myśleć o jej bohaterach: Hance, Wiktorii, Stefanku, pani Kasperkowej czy Klementynie.
Polecam również inną książkę tej autorki, którą przeczytałam dość dawno temu. Muszę przyznać się, że na półce „do przeczytania” czekają u mnie jeszcze trzy powieści tej wspaniałej pisarki. Mam nadzieję, że wkrótce znajdę czas na przeczytanie ich. A tymczasem czekam na kolejne części sagi Kobiet z ulicy Grockiej.
ŚNIEG PRZYKRYJE ŚNIEG – Levi Henriksen
Levi Henriksen urodził się w 1964 roku. Jest norweskim pisarzem, autorem opowiadań oraz dziennikarzem i muzykiem. Swój debiut wydał w roku 2002, był to zbiór opowiadań „Feber”. Dwa lata później wydał powieść „Śnieg przykryje śnieg”, za którą otrzymał wiele świetnych recenzji a także Nagrodę Norweskich Księgarzy. Prawa autorskie tej powieści wykupił szwedzki aktor i reżyser Alexander Moberg, aby na podstawie książki nakręcić film.
Wydawnictwo SMAK SŁOWA rok 2015
stron 287
Śnieg przykryje śnieg to powieść psychologiczna, którą momentami można określić mianem lekkiego thrillera.
Trzydziestosiedmioletni Dan wychodzi z więzienia po dwóch latach odsiadki za przemyt narkotyków. Wraca do swojej rodzinnej miejscowości, aby pochować młodszego brata, który popełnił samobójstwo. Śmierć Jakoba i pustka, w której Dan nie potrafi się odnaleźć są dla niego momentami gorsze niż więzienie. Niespodziewanie spotyka młodą kobietę z maleńkim dzieckiem, która przyjaźniła się z jego bratem. Nie mogąc się odnaleźć w nowej rzeczywistości, Dan postanawia sprzedać gospodarstwo i uciec jak najdalej od miejsca, z którym wiążą go wspomnienia. W dniu pogrzebu Jakoba, ktoś napada na jednego z mieszkańców miejscowości rabując bardzo cenne przedmioty, a ofiara napadu – starszy człowiek walczy o życie. Podejrzenie pada na Dana, ponieważ widziano jego wóz w okolicy domu ofiary. Czy Dan miał coś wspólnego z tym napadem? Czyim dzieckiem jest syn Mony? Czy to, co przyciąga Dana do tej kobiety jest uczuciem wartym zaangażowania, czy tylko chęcią zaspokojenia męskich potrzeb? Czy Jakob popełnił samobójstwo, czy ktoś mu w tym pomógł? Te i wiele innych pytań nasuwa się podczas czytania, ale odpowiedź na nie pozna tylko ten, kto dotrwa do końca książki.
Nie przepadam za literaturą skandynawską, i biorąc do ręki tę powieść nie byłam pewna czy uda mi się ją przeczytać w całości. Dość monotonny i powiem szczerze nudnawy początek trochę mnie zniechęcił. Nie mam jednak w zwyczaju odkładać książki po przeczytaniu zaledwie kilku stron, dlatego brnęłam dalej i… teraz jestem zadowolona, że dotarłam do końca. Fabuła jest spokojna, przynajmniej na początku, leniwie ciągnące się godziny w życiu głównego bohatera nie powodują szybszego bicia serca, czy niecierpliwego dążenia do końca. Początek tej lektury może niejednego czytelnika zniechęcić, znudzić, ale… kiedy przejdzie się przez tę magiczną połowę, to wszystko zaczyna podążać zupełnie innym tempem. Momentami nie mogłam oderwać się od treści, zwłaszcza kiedy wątki zaczęły być wyjątkowo intrygujące.
Autor bardzo dużo poświęcił na opisy miejsc i krajobrazów, zrobił to tak malowniczo, że chwilami czułam chłód mroźnej zimy, do której przeniosła mnie fabuła. Bardzo ciekawie przedstawiona również została osobowość głównego bohatera, i jego uczucia, w którym dominowały żal, nostalgia, tęsknota za przeszłością i ogromna potrzeba bliskości drugiego człowieka.
Myślę, że sama okładka jest tak malownicza, że biorąc do ręki książkę, aż chce się na chwilę przenieść do tej śnieżnej okolicy, a wiadomo, że śnieg wielu ludziom kojarzy się z czymś przyjemnym, bo związanym ze świętami.
To powieść pełna zadumy. Psychologiczny wątek poruszony przez autora zmusza czytelnika do zastanowienia się nad własnym życiem, własnymi tęsknotami, marzeniami i stosunkiem do drugiego człowieka.
Nie jest to lektura, którą zaliczyłabym do lekkich. Historia opisana w niej wywołała we mnie sporo emocji, zmusiła do refleksji, wzruszyła. I chociaż jest to powieść psychologiczna, to można w niej spotkać również ciekawe wątki takie jak: wątek kryminalny, dramatyczny i miłosny. Nie ma w niej klasycznego romansu, ale ten, który jest przedstawiony, to bardzo zmysłowe dążenie dwojga ludzi do zbliżenia się nie tylko cielesnego.
Polecam tę lekturę zwłaszcza czytelnikom, którzy cenią sobie literaturę skandynawską, oraz czytelnikom, którzy dobrze odbierają powieści psychologiczne z lekkim zabarwieniem thrillera.
Dziękuję wydawnictwu SMAK SŁOWA za możliwość przeczytania tej książki, którą otrzymałam w pakiecie książek dzięki hojności sponsorów na spotkaniu w Sopocie: „A może nad morze z książką 3”
MATNIA – Anna Piecyk
Anna Piecyk to młoda pisarka, która studiowała w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Szczecinie. Mieszka i pracuje w Międzyzdrojach. Pracuje w bibliotece i dzięki spotkaniom z licznymi autorami uwierzyła w siebie i zaczęła pisać. Jej pierwszą książką jest „Pustka”. Wierzy, że zawsze warto i należy pisać o sprawach trudnych i ważnych, ponieważ to właśnie one stanowią o naszym człowieczeństwie.
Wydawnictwo Oficynka rok 2014
stron 183
Matnia to powieść obyczajowo-psychologiczna napisana w formie pamiętników notowanych przez kilka osób.
Głównymi bohaterami są dzieci – rodzeństwo Grażyna i Rysiu, oraz Filip. Cała trójka boryka się z chorobami ich rodziców, a konkretnie z alkoholizmem. Musieli dorosnąć szybciej niż ich rówieśnicy, często nie rozumiejąc ogromu nieszczęścia, które kształtowało ich życie. Chłopcy Ryszard i Filip w pewnym momencie życia postanawiają uciec z domów, w których nie ma ani miłości, ani ciepła, ani zrozumienia, jest za to bieda, upokorzenie, i odwieczny odór alkoholu. Wewnętrzna walka w ich umysłach, często musi pokonywać strach i miłość do rodziców, a antagonistycznie nastawione do siebie uczucia złości i miłości walczą nie pozostawiając nadziei. Mimo bólu jaki swoim zachowaniem dostarczają im dorośli, wciąż tli się w nich dziecięce przywiązanie do rodziców. Chociaż nienawiść często wygrywa, starają się wierzyć w to, że coś jednak w ich życiu się zmieni.
Fabuła jest pełna cierpienia tych młodych ludzi. Cierpienia, które nie pozwala im funkcjonować normalnie w środowisku rówieśniczym.
Książka napisana jest bardzo ładnym językiem. Treść podzielona jest na krótsze i dłuższe rozdziały, których autorami są kolejne osoby, nie tylko wymieniona wcześniej trójka dzieci, ale pod koniec książki również osoby dorosłe. Dość znaczna ilość dialogów i ciekawa fabuła powodują, że książkę czyta się bardzo szybko.
Zagłębiając się w tę lekturę zastanawiałam się, jak często przechodzimy obojętnie obok takich rodzin. Nie chcemy wiedzieć co się dzieje za czyimiś drzwiami, tak jakby nasze tłumaczenie, że nie będziemy się wtrącać w cudze życie usprawiedliwiało nas. Nawet nie zadajemy sobie sprawy z tego, co przeżywają dzieci z takich patologicznych rodzin. Dzieci często wyśmiewane i wyszydzane nie tylko przez swoich rówieśników. Czy boimy się ingerencji w ich zamknięte kokony rodziny? Czy po prostu wolimy nie widzieć i nie słyszeć tego, co dzieje się u nich? Czy musi dojść do tragedii, aby ludziom otworzyły się oczy?
Ta książka bardzo poruszyła moją wrażliwość na ludzkie cierpienie, zwłaszcza na cierpienie dzieci, ale nie wiem jak bym się zachowała, gdyby znała taką rodzinę. Na szczęście nikogo takiego nie znam.
Cieszę się, że coraz więcej osób porusza temat wykluczenia. Może jak będzie się o tym pisało, czy mówiło ludzie zaczną reagować.
Spoglądając na śliczną okładkę nie spodziewałam się, że za nią znajdę tak mocną treść. Chociaż sam tytuł „Matnia” powinien mi zapalić jakąś lampkę ostrożności w głowie. Bo czymże jest matnia? Zasadzką…, pułapką…, sytuacją bez wyjścia…, czyli czymś złym, ale tego mogłam się tylko domyślać widząc na okładce pluszowego misia z zaklejonym pyszczkiem.
Polecam tę książkę zwłaszcza młodym czytelnikom i czytelniczkom, chociaż uprzedzam, że nie jest to lekka lektura na wieczór. To książka przepełniona negatywnymi uczuciami, między którymi gdzieś z głębi próbują wydostać się te pozytywne.
Dziękuję bardzo Wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej książki i dziękuję autorce, że poruszyła tak trudny dla społeczeństwa temat choroby alkoholowej w rodzinach, w których na upadek rodziców muszą patrzeć dzieci.
WILLA – Magdalena Zimniak
Magdalena Zimniak z wykształcenia jest anglistką. Pisuje książki oraz opowiadania, które ukazywały się w Akancie i Magazynie Fantastycznym. Jest laureatką konkursu na opowiadanie kryminalne ogłoszonego przez agencję literacką Pal Twins i Związek Literatów Polskich (opowiadanie „Zapach róż”) oraz laureatką konkursu wydawnictwa Replika na opowiadanie erotyczne (opowiadanie „Wstydliwy Sekret”). W swoim dorobku pisarskim ma między innymi takie książki jak: „Jezioro cierni”, „Pokój Marty”, „Willa”, „Szlak”. Wspomniałam o tej pisarce w jednym z moich wcześniejszych wpisów Panel Literacki Dyskusyjnego Klubu Książki Kobiet Pióra i Pazura
Wydawnictwo JanKa rok 2010
stron 349
Willa to… thriller, to powieść psychologiczna napisana w wyjątkowo ciekawy sposób.
Marzena wprowadza się wraz z mężem do domu, który Artur kupił nie pytając jej nawet o zdanie. Dom jest stary i tajemniczy, jest w nim coś co zaczyna nękać nowych mieszkańców. W szczęśliwe, kochające się małżeństwo wkrada się jakaś niewiadoma siła, która małymi krokami niszczy relacje małżonków. Artur bywa agresywny i brutalny wobec Marzeny, i dochodzi do tego, że” karze„ ją za „nieposłuszeństwa” wobec niego, zamykając w małej piwnicy. Na Marzenę owa piwniczka ma dziwny wpływ, czuje w niej czyjąś obecność, a w snach widuje sceny sprzed wielu lat, które z biegiem czasu potwierdzają się jako sytuacje, które zdarzyły się naprawdę. Marzena próbuje rozwiązać tajemnicę willi, jednakże jej mąż pogrążający się w dziwnym rozdwojeniu osobowości, postanawia zamknąć ją w prywatnej klinice psychiatrycznej, wmawiając jej urojenia.
Nie chcę zdradzać całej fabuły, bo sama nie lubię czytać opinii o książce, gdzie streszczona jest dosłownie cała treść.
Od książki, trudno mi się było oderwać i nawet kiedy musiałam to robić, to w moich myślach cały czas błądziła główna bohaterka, która, przepraszam za wyrażenie, ale wydała mi się „naiwną, głupiutką blondynką”. Toksyczna miłość zniewoliła ją i ubezwłasnowolniła. Jej życie miało sens tylko przy boku męża, bez względu na to jak ją traktował. Wiem, że takich kobiet jest sporo, i nikt nie wie o dramacie jaki odbywa się w czterech ścianach ich domów, bo one same boją się o tym mówić. Wstydzą się przyznać do tego, że ich kochany mąż, osoba z pozoru kulturalna, inteligentna, urocza, jest jednocześnie tyranem poniżającym je i udawadniającym na każdym kroku swoją władzę nad nimi. Te kobiety tak bardzo boją się niezależności i samodzielności, że tak jak bohaterka tej książki godzą się na wszystko w imię… miłości.
Powieść jest dość ponura, aczkolwiek niesamowicie wciągająca. Strach jaki przewija się przez treść jest magnesem przyciągającym do granic możliwości. Autorka oprócz typowego wątku grozy i tajemnicy, w ciekawy sposób wplotła wątek miłosny, z dużą dawką erotyzmu, a także wątek przyjacielski. Szczególne ten ostatni zrobił na mnie duże wrażenie, bo nie często mówi się o przyjaźni damsko-męskiej, a w tej książce, przynajmniej w początkowej fazie fabuły wątek ten istniał dość wiarygodnie.
Książka jest mocna emocjonalnie, porywa czytelnika w mroczne sfery życia, jednocześnie pokazując jak można wybrnąć z tej strefy zaślepienia. Autorka przedstawia osobowości dwóch kobiet, które tak właściwie zmagają się z podobnym problemem. Tyle tylko, że w przypadku jednej, to jest związek w obronie miłości, a w przypadku drugiej związek chorej, toksycznej miłości. W wyjątkowo interesujący sposób ukazuje również osobowości mężczyzn, przedstawiając mężczyzn-macho i mężczyzn-przyjaciół.
Teraźniejszość przeplata się z przeszłością, miłość walczy z brutalnością i strachem, przyjaźń buduje się na niewiarygodnych zwierzeniach. Czy trzeba czegoś więcej, aby zachęcić do przeczytania tej lektury?
Trudny temat poruszony w książce daje sporo do myślenia. Ostatnio tak na mnie zadziałała książka Jolanty Kwiatkowskiej „Przewrotność dobra” i myślę, że ten tytuł również bardzo pasowałby do tej właśnie lektury Magdaleny Zimniak.
Mroczna okładka, dość słabo przygotowana graficznie, na której prawie nic nie widać, może była z premedytacją tak właśnie zaprojektowana, ale jak dla mnie niczego nie potrafiłam z niej wyczytać. Na szczęście za nią odnalazłam treść wartą sięgnięcia po powieść.
Polecam tę książkę miłośnikom mocnych wrażeń i wątków sensacyjnych, jak również miłośnikom horrorów i thrillerów.
Jest to pierwsza z wielu książek tej pisarki, które z przyjemnością przeczytam.