Recenzje książek

powieść obyczajowa

SZTUKA UPRAWIANIA RÓŻ Z KOLCAMI – Margaret Dilloway

Margaret Dilloway jest współczesną amerykańską powieściopisarką. Urodziła się w Kalifornii, w San Diego, gdzie dorastała i jest pół Japonką (po mamie) pół Amerykanką (po ojcu). Mieszkała zarówno w San Diego, jak i w Waszyngtonie i na Hawajach pracując w różnych dziwnych miejscach. Pierwszą powieść napisała w roku 2010 „Jak być amerykańską gospodynią, a „Sztuka uprawiania róż z kolcami” jest jej drugą powieścią wydaną w 2012 roku.

Sztuka uprawiania róż z kolcami

Wydawnictwo m rok 2012

stron 440

Sztuka uprawiania róż z kolcami (tytuł oryginału: The Care and Hndling of Rosws with Thorns) to opowieść o kobiecie, która ma w życiu dwa marzenia: wyhodować niezwykłą róże i otrzymać zdrową nerkę.

Gal, prawie czterdziestoletnia panna, jest nauczycielką biologii, w prywatnej szkole, w małym miasteczku. Jej pasją są róże, które uprawia w ogrodzie i przydomowej szklarni, krzyżując je ze sobą. Marzy o róży, która będzie niezwykła, niepowtarzalna. Życie Gal jest zamknięte w trzech światach: szkoła, róże i dializy, na które musi jeździć, co drugi dzień. Czeka na przeszczep nerki, z nadzieją oczekując na ten szczęśliwy moment. Spokojne i monotonne, jak się niektórym wydaje życie kobiety, zostaje wywrócone do góry nogami, gdy któregoś dnia niespodziewanie w szkole zjawia się nastoletnia córka jej siostry, osoba dość ekscentryczna jak na pierwszy rzut oka, z informacją, że z powodu wyjazdu matki musi zamieszkać z ciotką. Początkowe trudności wynikające z braku doświadczenia w wychowywaniu dzieci szybko jednak przeradzają się w normalne rodzinne więzi. Gal uczy się być dobrą ciocią i opiekunką, a jej siostrzenica, wzorową podopieczną i osobą wyjątkowo odpowiedzialną. Życie jednak nie jest tak proste jakby się wydawało.

Jest to lektura łatwa i trudna jednocześnie. Niby zwykła, prosta fabuła opowiadająca o życiu kilku osób a jednak ukrywająca wielkie emocje związane zarówno z chorobą, jak i z wychowaniem nastolatki oraz z pasją, jaką w przypadku Gal jest uprawa róż.

Autorka w  ciekawy sposób przechodzi z jednego wątku do drugiego, w bardzo interesujący sposób zapoznając czytelnika ze szczegółami dotyczącymi osób z chorobą nerek, i wiążącymi się z tym dializami oraz symptomami choroby. Przedstawia tęsknotę za miłością rodzicielską, i pasję ogrodniczą. Dokładnie opisuje każdego bohatera zwracając uwagę nie tylko na jego wygląd zewnętrzny, ale przede wszystkim na jego osobowość.

Książka napisana jest w narracji pierwszej osoby, tak jakby każdy kolejny dzień, tydzień, miesiąc, opowiadała główna bohaterka, borykająca się nie tylko z szarą rzeczywistością ale i własnymi marzeniami.

Zarówno fabuła jak i kolejne wątki wciągają, chociaż nie można tej lektury zaliczyć do tych, od których czytelnik nie jest w stanie się oderwać. Mimo tego, czyta się szybko i bardzo płynnie. Wprawdzie trudne tematy poruszane w książce nie powinny jej kwalifikować do tych z gatunku lekka, łatwa i przyjemna, to myślę, że wiele osób tak właśnie spojrzy na nią. Momentami zabawna, a chwilami bardzo wzruszająca nie tyle relaksuje, co uczy. Uświadamia czytelnika, że życie, chociaż często z pozornie zwyczajne, wcale takie nie musi być. Może być przesiąknięte emocjami, o których nie mamy pojęcia.

Jest to książka o uczuciach, o marzeniach, przyjaźni i odpowiedzialności, a także o pasji i dążeniu do celu.

Piękna, zmysłowa okładka jest „preludium” do treści, jaką znajduje czytelnik za nią. Polecam książkę, każdemu, kto lubi na chwilę zatrzymać się, odpocząć od codzienności. Bez względu na płeć i wiek. Jeżeli czytelnik nie jest fanem jedynie fantastyki, kryminału czy horroru, a chętnie od czasu do czasu sięgnie po powieść obyczajową, to z pewnością po tej lekturze nie będzie zawiedziony.

   Wydawnictwo m

DOLINA RADOŚCI – Stefan Chwin

Stefana Chwina chyba nie muszę przedstawiać, bo ktoś, kto czasami zagląda do tej krainy moich książek wie, że już pisałam o nim wcześniej dzieląc się swoimi wrażeniami po przeczytaniu jego dwóch innych książek Hanemann i Esther.

Dodam tylko, że ostatnio został on laureatem Jana Heweliusza, doceniony za wkład w rozwój współczesnej literatury i kultury, oraz za wybitne osiągnięcia w dziedzinie literaturoznawstwa i badań nad polską i europejską kulturą XIX i XX wieku.

Dolina Radości

Wydawnictwo TYTUŁ rok 2006

stron 543

Dolina radości to powieść… nie wiem czy mogę jednoznacznie określić ją, ponieważ w moim mniemaniu jest to powieść obyczajowa i historyczna jednocześnie. Chociaż jak dla powieści obyczajowej nie występuje w niej charakterystyczna narracja auktorialna w trzeciej osobie, tylko narratorem jest osoba opowiadająca o losach innej osoby. Coś w rodzaju wspomnień.

Głównym bohaterem tej lektury jest Eryk, sierota zaadoptowana przez radcę Stamelmanna i jego żonę. Po śmierci przybranych rodziców młody Eryk postanawia zostać mimem i przybrać postać Kaspara Hausera – legendarnego znajdy. Pozostając bez dachu nad głową i pozycji, jaką zapewnili mu bogaci rodzice, kiedy jeszcze żyli, ukrywając za życia swoje bankructwo, chłopak musi sobie jakoś radzić. Pewnego dnia stając w obronie dziewczyny, która tak jak on zarabia na życie jako mim, rani nożem syna burmistrza, za co zostaje aresztowany. Dzięki pomocy dziewczyny udaje mu się jednak uciec z komisariatu i od tej pory ścigany listem gończym, oskarżony dodatkowo o kradzież portfela znanemu tenorowi, musi ukrywać się przed wymiarem sprawiedliwości.

Losy Eryka przeplatają się z wydarzeniami historycznymi od lat trzydziestych ubiegłego wieku do lat powojennych, rzucając młodego mężczyznę w różne miejsca na ziemi, od Niemiec, Austrię, wolne miasto Gdańsk po Rosję. Eryka można nazwać dzieckiem szczęścia, bo dzięki swoim zdolnościom i umiejętnościom wykonywania specyficznych makijaży i kamuflaży, udaje mu się wyjść cało prawie z każdej opresji. W czasie swojego życia znajduje się w wielu miejscach, z których niejeden nie wyszedł żywy, i tak między innymi udaje mu się uciec z oblężonej przez Niemców Poczty Polskiej w Gdańsku, opuścić cało i zdrowo obóz koncentracyjny w Auschwitz, pobyt w kampanii karnej wysłanej na front wschodni i niewolę sowiecką.

Fabuła książki podzielona jest na rozdziały, w których albo Eryk opowiada komuś o swoich losach, albo robi to komisarz Kluge przedstawiając losy uciekiniera, pułkownikowi Hartmanowi. Powieść napisana jest w formie monologów, które przeplatane są dialogami charakterystycznie umieszczanymi przez autora, które nie są oddzielane myślnikiem (i do nowego akapitu) tylko cudzysłowem.

Autor zabiera czytelnika do przedwojennego Monachium, wolnego miasta Gdańska, Berlina czy Moskwy, zmysłowo wplatając w tekst, fakty i wątki historyczne oraz wydarzenia, które wstrząsnęły światem i odcisnęły się w pamięci wielu ludzi.

Książka jest chwilami humorystyczna, chwilami tragiczna, chwilami przypomina thriller, a niektóre jej wątki wzruszają do łez. To sposób pisania Stefana Chwina, bardzo specyficzny i niepowtarzalny. W tej jednej powieści czytelnik znajdzie wątek kryminalny, miłosny, historyczny i psychologiczny.

Skromna, ale bardzo ciekawie przygotowana okładka sugeruje, że za nią kryje się coś tajemniczego, i tak jest. W każdej powieści tego autora znajdziemy coś, co zadziwia. Muszę jednak przyznać, że mimo, iż od książki nie potrafiłam się oderwać, nie zaciekawiła mnie tak, jak dwie wcześniejsze lektury tego autora. Jak dla mnie jest w niej zbyt wiele fantazji. W przypadku niesamowitych losów Eryka Stamelmanna, autor chyba trochę zbyt daleko „pogalopował” z niesamowitą fikcją. Dyskomfort w czytaniu miałam również z powodu momentami zbyt długich zdań, które powodowały, że gubiłam sens takiego zdania.

Polecam jednak tę książkę, jak i inne dzieła tego pisarza, bo wiem, że warto przeczytać. Przy lekturach Stefana Chwina czytelnik się wycisza, dzięki obrazowym opisom, jakie wplata autor w treść. Czasami po prostu widzi się przed oczami to o czym pisze tak dokładnie, jakby patrzyło się na piękny obraz.

Polecam również:

Hanemann   Esther

CORAZ MNIEJ OLŚNIEŃ – Ałbena Grabowska-Grzyb

 Książka przywędrowała do mnie dzięki akcji na FB – OBIEG ZAMKNIĘTY (grupa – Czytamy Polskich Autorów), gdzie czytelnicy przekazują sobie książki, dzieląc się własnymi spostrzeżeniami. Każdemu, kto ma konto na Facebooku polecam tę akcję 🙂

 Ałbena Grabowska–Grzyb urodziła się w 1971 roku a w jej żyłach płynie bułgarska krew. Jest doktorem nauk medycznych, specjalistą neurologiem, epileptologiem, kierownikiem Zakładu Patofizjologii i Elektroencefalografii w szpitalu dziecięcym w Dziekanowie Leśnym. Jest również Autorką wielu publikacji z zakresu padaczki a także książek skierowanych do dzieci. Wielokrotnie była nagradzana za swoje liczne prace naukowe. Prywatnie, oprócz pisania książek, interesuje się teatrem, filmem i piosenką.

Coraz mniej olśnień

Wydawnictwo MWK rok 2012

stron 253

Coraz mniej olśnień to książka, w której poznajemy losy trzech, a tak właściwe to czterech kobiet, w jakiś sposób ze sobą powiązanych. Lena jest stylistką, Maria – dziennikarką, a Alina – kucharką, jest jeszcze Ela – młoda poetka. Każda z tych kobiet jest inna, ale łączy je jedno – determinacja i odwaga w dążeniu do celu, mimo napotykanych na swej drodze niepowodzeń.

Któregoś dnia Maria wpada na ulicy na swoją przyjaciółkę Alinę, nie byłoby w tym nic dziwnego, ale Alina dawno temu zginęła w wypadku autokarowym, a jej mąż zidentyfikował jej ciało. Maria jest jednak przekonana o tym, że kobieta, którą widziała jest jej przyjaciółką i wszelkimi sposobami próbuje dojść prawdy.

Lena po zwolnieniu z pracy znajduje zatrudnienie u niedowidzącej dziewczyny, jako jej opiekunka i towarzyszka, a także ktoś, kto zapisuje jej wiersze. Z czasem jednak Lena staje się również stylistką poetki i… rywalką – on jeden, a one dwie. Lenę i Elę łączy coś w rodzaju traumy, po śmierci matki, która nie była idealną.

Alina jest kucharką, która słynie z wyjątkowo smacznych dań i potraw. W przeszłości jednak Alina była lekarką, która jako jedna z ocalałych w wypadku osób, podrzucając zmasakrowanym zwłokom innej kobiety swoją torebkę z dokumentami i przywłaszczając sobie jej dowód osobisty, postanawia zmienić swoją tożsamość i ukryć się za wizerunkiem zmarłej. Dlaczego chce wymazać z pamięci przeszłość? Trzeba przeczytać.

Losy wszystkich bohaterek są w dość specyficzny sposób ze sobą powiązane. Nie będę jednak zdradzała szczegółów, bo o tym, co i jak czytelnik musi przeczytać sam.

Mimo drobnych błędów w pisowni i przeoczeń korektorskich, książkę czyta się bardzo łatwo i szybko, ponieważ fabuła, wciąga z każdym kolejnym rozdziałem. W tej lekturze każdy znajdzie coś dla siebie, albowiem zawiera ona zarówno wątek kryminalny, wątek miłosny, wątek sensacyjny i wątek psychologiczny.

Patrząc na okładkę, pomyślałam sobie, że jest to lektura w stylu, „Milaczek” – Magdaleny Witkiewicz, czy „Dziennik Bridget Jones” – Helen Fielding, lekka, łatwa i przyjemna. Jednak, chociaż książka napisana jest w dość humorystyczny sposób, porusza bardzo poważne problemy, a Autorka zwinnie przekazuje zarówno emocje związane z seksem, jak te, dotyczące psychiki jej bohaterek.

Jednak najbardziej zaskakujące w książce jest jej zakończenie. Naprowadzony treścią czytelnik, domyśla się tego, co znajdzie na końcu książki, układa sobie to zakończenie, a ono okazuje się zupełnie inne.

Polecam książkę każdemu, kto lubi wyzwania czytelnicze, w których znajdzie każdy rodzaj powieści. To nie jest typowo „babska” książka, chociaż z pewnością właśnie wśród kobiet znajdzie więcej zwolenniczek.

Po przeczytaniu tej lektury, wiem, że z przyjemnością sięgnę po kolejną książkę tej autorki.

BLUSZCZ PROWINCJONALNY – Renata Kosin

Książka przywędrowała do mnie dzięki akcji na FB – OBIEG ZAMKNIĘTY (grupa – Czytamy Polskich Autorów), gdzie czytelnicy przekazują sobie książki, dzieląc się własnymi spostrzeżeniami. Każdemu, kto ma konto na Facebooku polecam tę akcję 🙂

Renata Kosin pochodzi z Podlasia, ale od ponad osiemnastu lat mieszka na Warmii. Jest absolwentką Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Zadebiutowała osiem lat temu zbiorem scenariuszy, napisanych dla młodzieżowej grupy teatralnej, z którą pracowała.

W 2011 roku otrzymała nagrodę w II Ogólnopolskim Konkursie Literackim „Podróże bez granic”. Niestety, na pozostałe pasje (plastyczne, rękodzielnicze, kulinarne, ogrodnicze i kilka innych) zaczęło brakować czasu.

Bluszcz prowincjonalny

Wydawnictwo Replika rok 2012

stron 403

Bluszcz prowincjonalny to powieść obyczajowa, w której autorka w bardzo prosty, a zarazem ciekawy sposób przedstawia życie ludzi w prowincjonalnym miasteczku na Podlasiu.

Anna, po odejściu męża nie potrafi poradzić sobie z uczuciami, emocjami i ogólnie mówiąc życiem. Aby uciec od gnębiących ją myśli postanawia wyjechać, a właściwe to przeprowadzić się na stałe do Bujan, małego miasteczka, w którym się wychowała, a w którym nadal mieszkają jej rodzice. Licząc na spokój, który pomoże jej ponownie poskładać życie, nie zdaje sobie sprawy, że tak naprawdę jej dotąd spokojna, dostatnia codzienność dopiero nabierze tempa. W Bujanach odnajduje wspomnienia i odnawia stare znajomości, angażując się jednocześnie w życie społeczeństwa tej podlaskiej, prowincjonalnej miejscowości, co w dużym stopniu wpłynie na decyzje jakie podejmie, dotyczące zarówno jej życia osobistego, jak i życia jej najbliższych.

Książka napisana dość prostym językiem, odkrywa przed czytelnikiem tajemnice i zwyczaje podlaskich wsi, przedstawiając cała gamę zachować tak normalnych dla mieszkańców takich właśnie miejscowości, a często niezrozumiałych dla ludzi mieszkających w dużych miastach. Autorka porusza w swojej lekturze wiele bardzo poważnych problemów, o których mówi się po cichu albo przemilcza, tłumacząc „nie powinno się wtrącać do cudzego życia”. Jednocześnie ukazuje silną więź, jaka łączy ludzi w małych miejscowościach i wsiach, gdzie wszyscy się znają i wszyscy znają nawet najbardziej skrywane tajemnice.

Z treści spisanych w tej książce można domyślić się silnych więzi łączących autorkę z tym regionem, bo opisując zarówno pejzaże, jak i wnętrza domów czy specjały kulinarne, Renata Kosin włożyła w to dużo ciepła.

Wiele rzeczy opisanych jest wręcz z detaliczną dokładnością, co być może komuś się nie podobać, bo zamiast konkretnej akcji musi skupiać się na nic nie znaczących opisach. Dla mnie jednak, to właśnie te szczegółowe opisy dodawały autentyczności całej fabule.

Spoglądając na śliczną, kolorową okładkę, można się domyślić, że to, co znajduje się w środku nie będzie zapierającym dech w piersiach, podnoszącym poziom adrenaliny tekstem od którego trudno się oderwać. Ale mimo tego, losy Anny i mieszkańców miejscowości Bujany, tak bardzo wciągają, że czyta się tę lekturę jednym tchem.

Niestety muszę przyznać, że wydawnictwo, które zdecydowało się na wydanie tej książki, w jakimś sensie zrobiło autorce afront, żeby nie nazwać tego antyreklamą. Tekst w wielu miejscach jest tak dziewiczy, jakby nie spojrzała na niego żadna korektorka czy redaktorka. Z przykrością muszę stwierdzić, że czytając, potykałam się o tak ewidentne błędy, które moim zdanie zostały zignorowane przez profesjonalistów, że gdybym nie znała tego z autopsji, to powiedziałaby, że już raczej nie skuszę się po kolejną książkę tej autorki. Wiem jednak, że każdy autor czy pisarz wiele traci, kiedy jego tekst zostanie nieprofesjonalnie przygotowany do druku i jak wiele zyskuje, kiedy ludzie, którzy się za niego wezmą, podejdą do tego z sercem.

O książkach Renaty Kosin słyszałam wiele dobrego, dlatego, chociaż ta książka nie wywarła na mnie oszałamiającego wrażenia i nie należy do ulubionego gatunku, chętnie przeczytam kolejną pozycję tej autorki.

Polecam książkę zwłaszcza osobom, które lubią spokojne powieści, w których ukryte są wszystkie emocje. Podczas czytania i śmiałam się w głos i otarłam z oka łezkę wzruszenia, a to chyba najlepiej świadczy o wartości tej lektury.

ESTHER – Stefan Chwin

Stefana Chwina przedstawiłam już, w jednym z wcześniejszych wpisów, kiedy opisywałam moje wrażenia po przeczytaniu książki Hanemann. Zapraszam do zerknięcia. Esther jest drugą książką tego autora i już mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że uwielbiam książki Chwina. Jest to literatura dość osobliwa i z pewnością niejedna osoba, może się zagubić podczas czytania, ale książki tego pisarza, przynajmniej dla mnie, stanowią cudowną moc wyciszenia się.

Esther - Stefan Chwin

Wydawnictwo TYTUŁ rok 1999

stron 347

Tytułowa Esther, to tak właściwie postać drugoplanowa, aczkolwiek prawie cała treść książki skupiona jest na tej kobiecie. Młoda guwernantka w domu swoich pracodawców jest traktowa, jak ktoś wyjątkowo bliski, jak rodzina. Długa i ciężka choroba nie pozwala jej na pracę i tak właściwie wszyscy są przekonani, że życie pięknej Esther wkrótce dobiegnie końca. Rodzina jednak nie poddaje się i szuka dla niej pomocy wszędzie i za każą cenę. Oczywiście zaistniałą sytuacją najbardziej zrozpaczony jest podopieczny młodej kobiety, dla którego jest ona nie tylko nauczycielką, ale przyjaciółką. Losy rodziny opisane w pierwszej części książki w formie pamiętnika pisanego przez Aleksandra (starszego syna) przeplatane są różnymi sytuacjami i zdarzeniami, jakie miały miejsce w przeciągu wielu lat zarówno na terenie Warszawy jak i Gdańska. Gdzieś w zakamarkach wspomnień, Aleksander nawiązuje do obecności w ich domu guwernantki Esther, nie pozwalając, aby umknęły uwadze czytelnika często bardzo tragiczne w skutkach sytuacje dotyczące zarówno miejsc jak i zachowania określonych ludzi.

Kiedy przeczytałam, że ta książka otrzymała Nagrodę Fundacji Kultury, to nie byłam tym faktem zaskoczona, ponieważ na tych 347 stronach autor zamieścił tyle ważnych i ciekawych wątków, że od stron książki trudno mi się było oderwać.

Styl pisarski tego autora jest dość specyficzny. Chwin nie tyle pisze, co maluje słowami i czytając jego książki, człowiek z wyobraźnią i odrobiną zmysłu artystycznego potrafi treść zamienić w piękne obrazy. Chociaż czasami chaotycznie wyrwane myśli, przez jakiś czas zmuszają do głębszego zastanowienia się na kontynuowaną treścią, to czytanie można porównać do łódki spokojnie płynącej po jeziorze, gdzie od czasu do czasu wiatr przechyla ją raz w jedną, raz w drugą stronę.

„Esther”, to powieść obyczajowa w której zawarte są wszystkie ludzkie uczucia, poczynając od miłości, przyjaźni, odpowiedzialności za drugiego człowieka, na nienawiści, strachu i rozpaczy kończąc.

Zanim sięgnęłam w głąb tej książki zwróciłam uwagę najpierw na jej okładkę. Nie należę do osób, które wybierają książki do czytania sugerując się wyglądem zewnętrznym, bo często za piękną okładką jest tak pusta fabuła, że szok… ale bywa też i odwrotnie. Tym razem jednak, okładka mnie przyciągnęła i domyślając się zmysłowości jaką znajdę w środku, nie pomyliłam się. Ta, trochę baśniowa postać kobiety towarzyszyła mi przez cały czas czytania.

Nie jest to literatura lekka, łatwa i przyjemna,  jest to literatura bardzo ambitna, ponieważ wymaga wysiłku umysłowego, która zostawia trwały ślad w głowie, a nie zostaje zapomniana równie szybko jak została pochłonięta. Podejrzewam, że znalazłyby się osoby, które niewiele zrozumiałyby z treści, ale kiedy tak głębiej się zastanawiam nad tego typu literaturą to wiem, że warto czytać takie właśnie książki, bo oprócz oderwania się od rzeczywistości i przeznaczenia swojego wolnego czasu na odpoczynek, czytelnik wynosi jeszcze w bardzo ciekawy sposób przekazaną wiedzę dotyczącą zarówno historii jak i obyczajów ludzi żyjących kiedyś dawno temu.

Napisz do mnie
grudzień 2025
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/