Recenzje książek

powieść obyczajowa

NIEDALEKO OD JABŁONI – Krystyna Śmigielska

(…) Im dłużej Joachim mówił, tym bardziej Obrębski był pewien, że przyjdzie mu zapłacić za grzechy, których przez lata nie był świadomy, a może nawet nigdy ich nie popełnił. Z pojedynczych słów wnioskował, o co tak naprawdę toczy się gra i w jakie bagno wdepnął. (…)

Krystyna Śmigielska jest nie tylko autorką książek dla dzieci, młodzieży i dorosłych, ale również animatorką kultury. Na scenie literackiej zadebiutowała w 2006 roku opowiadaniem „Zbieracz grzechów”. W swoim dorobku pisarskim ma takie powieści jak „Berżeretka bez przepisów”, „Węszący Renifer”, „Skarb leśnego grobowca” jak również bajki dla najmłodszych czytelników opowiadające o cudownej lalce Tekli. Jej książki przedstawiają pozytywny i słoneczny obraz świata, nie są jednak pozbawione refleksji i wnikliwych obserwacji otaczającej nas rzeczywistości.

Niedaleko od jabłoni to powieść obyczajowa.

PREMIERA KSIĄŻKI 15 WRZEŚNIA 2023

Joachim, student pierwszego roku oddaje pracę, którą znalazł kiedyś wśród rzeczy swojej matki. Nie wie kto ją napisał ani jakie konsekwencje pociągnie za sobą oddanie tej pracy. Chłopiec nie wie o tym, że nieprzemyślany wygłup na uczelni zmieni życie nie tylko jego, ale też paru innych osób. I jak w kalejdoskopie z rozrzuconych bezładnie kawałków układa się zupełnie nowy obraz. Nagłej odmianie ulega też los pewnego wykładowcy. Obaj zmuszeni są do zmiany priorytetów i postawienia wszystkiego na jedną kartę. Kiedy Joachim zostaje wyrzucony z uczelni nie wie co ze sobą zrobić, nie ma zamiaru chwilowo informować rodziców o tym, ale nie ma również, gdzie się zatrzymać. Spontanicznie „wprasza się” do domu jednego z profesorów nie mając pojęcia jak to zmieni jego życie. Dlaczego oddanie przez studenta pracy dotyczącej badań nieznanego nikomu Szepszczurenki uruchomi lawinę negatywnych zdarzeń? Kim tak naprawdę jest profesor, który przyjął pod swój dach wyrzuconego z uczelni studenta? Czy więź między studentem a byłym profesorem się zacieśni czy stanie się kością niezgody?

Moja pierwsza myśl po przeczytaniu tej książki była taka, że cieszy mnie fakt, że wśród naszych rodzimych autorek/autorów są takie osoby, które nie idą za trendami mody, tylko piszą książki niestandardowe, zmuszające czytelnika do refleksji.

Długo zastanawiałam się co napisać o tej lekturze, której fabuła pełna jest niedopowiedzeń, tajemnic czy zagadkowych zdarzeń z przeszłości, które miały mocny wpływ na przyszłość głównych bohaterów.

Autorka przedstawia różne sytuacje rodzinne i społeczne, niby takie jakich możemy zauważyć wiele, ale nawet wiedząc o ich istnieniu udajemy, że ich nie dostrzegamy.

Kilka dość wyrazistych postaci to z jednej strony osoby szare, ginące w tłumie, a z drugiej prawdziwi bohaterowie, o których chce się czytać i którzy w większym lub mniejszym stopniu zapadają w pamięć czytelnika.

Głównym wątkiem powieści jest odnalezione rodzicielstwo przy którym nasuwa się pytanie, czym tak naprawdę kierowała się matka Joachima, że nie poinformowała jego ojca o istnieniu syna. Czy była to rozpacz po tym jak uznała, że jest z nią nieszczery? Czy było to emocjonalne i fizyczne upokorzenie jej? Czy było to zniszczenie uczucia spowodowane bezmyślnością zachowania tej drugiej osoby?

Wszystko zaczyna się od złożenia przez studenta pierwszego roku jakiejś pracy, która była niewiadomego pochodzenia i o której tak naprawdę niewiele z fabuły się dowiadujemy. A szkoda. Myślę, że rozwinięcie tego wątku i wyjaśnienie czytelnikom czym ta praca tak zbulwersowała środowisko akademickie, że student i profesor musieli opuścić mury uczelni, pomogłoby wiele zrozumieć przeciętnej czytelniczce takiej jak ja. No cóż, nie należę do tego grona, które potrafi dokładnie czytać między wierszami czy też domyślać się czegoś o czym nie mam zielonego pojęcia i temat owej pracy nurtował mnie do końca powieści.

Moim zdaniem autorka postanowiła wybudować mur niedopowiedzenia i zapewne zrobiła to w konkretnym celu. A może po prostu zabrakło jej pomysłu na rozwinięcie tego wątku.

(…) – Dzięki Bogu, że cię złapałem – mówił szybko, na jednym wydechu. – Słuchaj i rób, co ci każę. Sprawa jednak nie jest zakończona i możemy mieć obaj kłopoty. W kuchni, w dolnej szafce stojącej przy oknie schowałem tę cholerną zieloną teczkę. Nie może zostać tam ani chwili dłużej. Weź ją i wynieś z domu. Zrób z tym świństwem, co tylko chcesz. Spal, podrzyj na kawałeczki i rozsyp nad autostradą, zjedz, no nie wiem… Nie chcę jej więcej widzieć, słyszysz? – Westchnął głęboko. – I dobrze by było, żebyś dzisiaj spał gdzie indziej, tak będzie bezpieczniej. (…)

Na uwagę natomiast zasługują ciekawie przedstawione wątki odnoszące się do relacji między synem a biologicznym ojcem przypadkowo odnalezionym po dwudziestu latach i kontakt między synem a ojczymem, który był z chłopcem od chwili, kiedy ten znajdował się jeszcze w łonie matki.

Myślę, że chłopak miał w życiu wiele szczęścia, bo trafili mu się dwaj mężczyźni, którzy nie rywalizowali o uczucia syna, sami dając mu nie tylko wsparcie materialne, ale potrafiący traktować go z szacunkiem, w którym miłość jest podstawą.

(…) – Pewnie masz rację. Teraz to wszystko inaczej wygląda, ale wtedy taka informacja po prostu zwaliła mnie z nóg. Sprawdzałem swój akt urodzenia. Wszystko było w porządku. Nawet mi nie przeszło przez myśl, że ojciec od początku był przy nas, że opiekował się tobą jeszcze w czasie ciąży. To prawdziwe bohaterstwo, czekać na narodziny dziecka innego faceta. (…)

Mamy w tej powieści również ciekawie przedstawiony wątek pseudo macierzyństwa, w którym dużą rolę odgrywa traktowanie lalki o wyglądzie niemowlęcia jak żywego dziecka. Intrygująco pokazana więź między człowiekiem a lalką (chociaż nie wiem, czy można to nazwać więzią) może okazać się dla wielu złudną. Czytając tę książkę cały czas zastanawiałam się nad tym, na ile ta więź była zbliżona do prawdziwej, czysto emocjonalnej, a na ile była potrzebą materialną nie zbędną do robienia czegoś czym zajmowała się Filipa.

Jeden z głównych bohaterów szczególnie mnie zaintrygował. Młody mężczyzna, niezwykle mądry i przebiegły, który odważnie krocząc przez życie potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji.

Związek dwójki młodych ludzi, których najpierw połączyły ciekawość i przyjaźń, to związek nieco nietypowy dla młodego pokolenia, ale jednocześnie tak realny, że zagłębiając się w fragmenty odnoszące się właśnie to tego związku, mocno tym młodym kibicowałam.

Moim zdaniem nie jest to książka lekka, łatwa i przyjemna, chociaż muszę przyznać, że styl jakim pisze Krystyna Śmigielska jest ładny i przyjemny.  Ale wplecione w fabułę wątki nie do końca są lekkie i przyjemne.

Autorka porusza w swojej powieści również wiele spraw trudnych zarówno pod względem emocjonalnym jak i społecznym. Czytając tę książkę w pewnym momencie zaczynamy zastanawiać się nad tym, ile rzeczy w naszym życiu to dzieła przypadku, a ile jest wypracowanych przez nas, zwykłych ludzi, którzy czasami ulegając różnego rodzaju pokusom niszczą to co mogłoby im pozwolić na stabilne, spokojne życie.

Okładka jest nietypowa, myślę, że nie przyciągnie wielu czytelniczych oczu, ale wielu z nas wie, że w książce ważniejsze od okładki jest wnętrze książki i tekst jaki za nią znajdziemy. Myślę, że wiele osób sięgając po tę książkę ze zwykłej ciekawości z przyjemnością zgłębi się w jej fabule.

Dziękuję Autorce za możliwość przeczytania tej powieści. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to lektura dla każdego, ale zapewniam, że można w niej znaleźć wątki obyczajowe, psychologiczne, a nawet odrobinę romansu.

SZCZĘŚCIE W PREZENCIE – Anna Szczęsna

(…) Puściła wodze wyobraźni i odnalazła się przy jego boku. Jak to się stało, że trafili na siebie? On z bagażem przeszłości naznaczonej chorobą i bolesną stratą, ona z nie swoim dzieckiem, które kochała najbardziej na świecie. (…)

Anna Szczęsna jest autorką powieści obyczajowych i opowiadań grozy. Z wykształcenia i z zawodu jest bibliotekarką, ale teraz skupia się wyłącznie na pisaniu. Urodzona we Włocławku, obecnie mieszka w Toruniu. Całe życie jest związana z książkami. Kocha las i długie spacery oraz książki i filmy. Smakoszka herbaty i miłośniczka roślin.

Szczęście w prezencie to powieść świąteczna z romansem w tle.

PREMIERA KSIĄŻKI 11 PAŹDZIERNIKA 2023

Wydawnictwo Filia
stron 411

Emilia samotnie wychowuje swojego siostrzeńca, którego mama postanowiła jeszcze trochę zająć się własnym życiem nie przejmując się tym, że właśnie powinna robić coś ważniejszego. Emilia zrezygnowała z kariery i dobrze zapowiadającego się związku, a także z własnych życiowych planów, aby odnaleźć szczęście w roli zastępczej matki Oskara. W pewnym momencie siostra Emilii postanawia wrócić na drogę macierzyństwa i sama zająć się swoim synem, co niezbyt podoba się jej siostrze. Gdy w życiu Emilii pojawia się pewien mężczyzna niosący na swoich barkach trudne doświadczenia życiowe, sprawy trochę się komplikują. Czy Emilia pozwoli sobie na szczęście i zaufa niespodziewanie pojawiającej się w jej życiu miłości? Jak potoczą się dalsze losy Oskara i jego mamy? Czy rodzice Emilii i Klaudii pogodzą się z myślą, że mają wnuka?

Kiedy rok temu przeczytałam świąteczną powieść Willa pod jemiołą to już wtedy wiedziałam, że sięgnę po kolejną książkę tej autorki.

Ta powieść ma niezwykle ciekawą fabułę i chyba nie zrobię gafy jeśli przyznam, że nietuzinkową. Trudny a zarazem bardzo życiowy temat jakiego opisanie podjęła się Anna Szczęsna z pewnością niejedną osobę zaskoczy.

Bardzo spodobał mi się pomysł na taką opowieść i chociaż jest to książka z mocnymi elementami świątecznymi, to ja odebrałam ją jako piękną powieść obyczajową.

Autorka wymownie ukazuje w niej problemy jakie z pewnością można spotkać w wielu rodzinach. Problemy, o których się nie mówi, ale które potrafią „zatruwać” życie wielu ludziom.

Główna bohaterka jest osobą samotnie wychowującą dziecko, ktoś mógłby powiedzieć, że to już standard w powieściach obyczajowych, bo książek o samotnym macierzyństwie (i tacierzyństwie) mamy wiele. Ale ta bohaterka jest matką dla nieswojego dziecka, wychowuje bowiem syna swojej siostry, która z pewnością nawet nie wie, kto jest jego ojcem.

(…) Rozłączyła się, pod powiekami zapiekły ją łzy złości. Powinna się postawić! Nie zrobiła tego z obawy, że siostra zabierze jej to, co najcenniejsze. Dlatego nadal pokornie godziła się na lekceważące traktowanie. (…)

Dwie siostry, a jakże inne osobowościowo, są jak dwa przeciwległe bieguny. Myślę, że jednym z wielu plusów tej powieści jest właśnie wykreowanie postaci tych sióstr.

Moim zdaniem wszystkie postacie występujące w tej historii zostały przygotowane drobiazgowo, a różnorodność ich charakterów jest czymś ważnym dla całości fabuły.

Smutny wątek odnoszący się do więzów rodzinnych niby jest takim tematem drugoplanowym, ale tak właściwie to odgrywa ogromną rolę w tej historii.

Pięknie pokazane macierzyństwo jakim na własne życzenie obarczona została Emilia, to dla mnie emocjonalny majstersztyk. Do końca bardzo kibicowałam kobiecie z mocno negatywnym nastawieniem do jej siostry.

Emilia całą swoją postawą udowadnia jak ważna jest dla niej rodzina i jak silne są jej więzi z siostrzeńcem. Być może jest nieco zbyt mało asertywna w stosunku do swojej siostry, ale z pewnością wynika to z faktu, że kocha ją mimo wszystko.

Nie ukrywam, że osoba Klaudii mocno mnie irytowała i nie wiem jak bym się w stosunku do niej odnosiła, gdyby była moją siostrą.

(…) Może niewielki akt buntu i powiedzenie siostrze prosto w twarz, co naprawdę o niej myśli, to też zwycięstwo. Zawsze ją wspierała, zrezygnowała z własnej wygody i prywatności, żeby jej pomóc, a co dostała w zamian? (…)

Styl jakim pisze Anna Szczęsna jest lekki, łatwy i przyjemny w czytaniu, chociaż tematy jakie autorka porusza w swojej powieści nie zawsze można zaliczyć do tych lekkich i przyjemnych.

Moim zdaniem fabuła jest poprowadzona świetnie, jest przemyślana i tak przedstawiona, że nie odbiera się jej jak fikcji literackiej.

Historię głównej bohaterki poznajemy w dwóch przestrzeniach czasowych jako przeszłość i teraźniejszość, co sprawia, że lepiej poznajemy zarówno ją jak i Oskara, a także Klaudię. Dzięki takiej kolejności zdarzeń mamy dobry podgląd na życie Emilii i na to co nim kierowało.

Myślę, że ta książka u wielu czytelników wywoła różne emocje, począwszy od podziwu po złość.

Moim zdaniem na uwagę zasługuje również pięknie pokazana przyjaźń między pracodawcą a pracownicą. Kobiety stają się sobie bliskie tak bardzo, że mogą konkurować z więzami rodzinnymi, które dla Emilii, jej siostry i siostrzeńca są raczej czymś trudnym do zrozumienia. Ja z całą pewnością nie mogłam zrozumieć postawy matki Emilii w stosunku do córki i wnuka.

Mamy tutaj również piękną miłość, może trochę bajkową, ale z pewnością pełną nadziei i pozytywnych emocji, których doświadczają nie tylko zakochani.

(…) Przymknęła oczy i wsunęła rękę do kieszeni, żeby nie dotknąć twarzy mężczyzny. Zapragnęła, by ją pocałował i ofiarował odrobinę czułości. Obudziły się w niej małe tęsknoty. Przypominały stado wróbli, niecierpliwie wiercących się w gałązkach krzewu. (…)

To z całą pewnością powieść świąteczna, oznakowana relacjami międzyludzkimi, poświęceniem dla drugiego człowieka, miłością, ale nie pozbawioną problemów, jakie potrafią dokuczyć każdemu człowiekowi.

Polecam tę książkę szczególnie teraz, w okresie przedświątecznym, ale myślę, że można ją przeczytać również w innym terminie.

Dziękuję Autorce za tę piękną historię, a Wydawnictwu FILIA dziękuję za egzemplarz, który otrzymałam.

ZAKOCHANA ZAKONNICA – Sylwia Kubik

(…) Ojciec głośno szurnął krzesłem i wstał od stołu. Nie rzuciwszy nawet spojrzenia, wyszedł z pokoju. To zabolało ją bardziej niż uszczypliwe słowa siostry czy lamenty matki. Wśród tłumu bliskich jej osób, najbliższych, poczuła się niewymownie samotna. (…)

Sylwia Kubik, to poczytna autorka wielu bestselerowych powieści obyczajowych osadzonych na Powiślu i Żuławach. Debiutowała 2 sierpnia 2019 roku. Tworzy zarówno powieści współczesne, jak i z tłem historycznym. Jej książki są nie tylko chętnie czytane, ale również nagradzane. „Miłość pod naszym niebem” została uznana za Książkę Roku 2020 w kategorii proza polska. W kategorii Kultura autorka za aktywne promowanie regionów otrzymała tytuł Osobowość Roku 2019 i 2020, a w 2022 tytuł Ambasadorki Kultury Pomorza. Przez koleżanki po piórze określana jako Pani Burza. Jeśli się w coś angażuje, to robi to całym sercem. Tak też jest u niej z pisaniem. Tworzy powieści osadzone w wiejskich klimatach, słowem pokazując otaczającą ją rzeczywistość. Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego na kierunku filologia polska, ale nieustannie się dokształca w różnych dziedzinach: od KKZ Rol04 po MBA. Różnorodność zainteresowań znajduje odzwierciedlenie w jej twórczości, która trafia zarówno na salony, jak i pod przysłowiowe strzechy, które autorka ceni najbardziej.

Zakochana zakonnica to powieść inspirowana zwierzeniami pewnej młodej kobiety.

PREMIERA KSIĄŻKI 12 LIPCA 2023 ROKU

Wydawnictwo FILIA
stron 349

Patrycja jest młodą, pełną energii dziewczyną, jej chęci do działania nie mają przeszkód. Jest osobą głęboko wierzącą. Często angażuje się w pomoc przykościelną. W kościele poznaje zakonnice z którymi się zaprzyjaźnia do tego stopnia, że po ukończeniu szkoły wbrew rodzinie postanawia zostać jedną z nich. Niestety po przekroczeniu murów zakonnych okazuje się, że zakonna rzeczywistość bardzo różni się od tego co wyobrażała sobie dziewczyna. Nie wszystkie siostry zakonne to chodzące ideały, pełne ciepła, życzliwości i empatii. Są wśród nich i takie, które czerpią radość ze znęcania się nad innymi, zwłaszcza młodszymi i słabszymi. Patrycja przebywając w klasztorze nie traci wiary w Boga, jednak upokarzana przez niektóre z sióstr traci wiarę w człowieka. Gdy w rodzinie dziewczyny wydarza się coś złego, a siostra przełożona nie pozwala dziewczynie na krótkie odwiedziny ciężko chorego ojca, w dziewczynie coś pęka. Opuszcza mury klasztorne w tym, w czym jest, bez pieniędzy, bez nadziei, pełna strachu postanawia wrócić do rodzinnego domu. Czego doświadczyła głęboko wierząca w Boga i w dobro dziewczyna? Co sprawiło, że zwątpiła w to, o czym od lat marzyła? Czy rodzina przyjęła ją z otwartymi ramionami?

Moje pierwsze spotkanie z twórczością Sylwii Kubik okazało się bardzo pozytywne. Biorąc do ręki tę lekturę nie wiedziałam czego mogę się po niej spodziewać, czy będzie to książka reportażowa, czy raczej powieść fikcyjna. Jak się dowiedziałam ze słów autorki umieszczonych na końcu książki, historia ta została napisana na podstawie wspomnień młodej kobiety.

Fabuła podzielona jest na dwie części. Pierwsza z nich odnosi się do lat spędzonych przez główną bohaterkę w klasztorze, a druga do jej życia poza murami, kiedy doprowadzona do granicy żalu, kobieta postanawia zerwać z życiem, które kiedyś wydawało jej się pisane.

Muszę przyznać, że czytając o tym co działo się w zakrytej przed światem społeczności zakonnej kilkakrotnie poczułam oburzenie. Z pewnością dla ludzi głębokiej wiary opisane w fabule sytuacje wydadzą się niewiarygodne, ale to nie był mój pierwszy raz, kiedy zetknęłam się z brutalną prawdą opowiedzianą przez byłą zakonnicę.

Nie wiem co skłania niektóre osoby do tak karygodnych, że można nawet powiedzieć, balansujących na granicy przestępstwa zachowań. Mobbing, wyzysk człowieka i jawne upadlanie go w imię wiary w Boga z pewnością nie pasują do osób, które kilka razy dziennie gorliwie modlą się udając bezgraniczne oddanie wierze.

Życie w ubóstwie jest tylko mitem, ponieważ im więcej wniesie kandydatka na zakonnicę w posagu czy przepisze w spadku (oczywiście klasztorowi), tym lepiej jest traktowana. Osoby bardzo ubogie czy chore, nie mają racji bytu w takim miejscu jak klasztor. I gdzie tutaj jest miejsce na miłosierdzie?

(…) Dotarło do niej to, co mówiły inne siostry – takich Benedykt i Klar w zakonie było sporo. Ich postępowanie nie miało nic wspólnego z pokorą, miłosierdziem i miłością bliźniego. Widziała to wszystko bardzo wyraźnie. Już nie idealizowała życia za murami i sióstr zakonnych. Zrozumiała, że to tylko ludzie, zwykli ludzie, z takimi samymi wadami i słabościami jak inni. (…)

Autorka bardzo dokładnie, krok po kroku przedstawiła drogę dziewczyny w społeczności zakonnej. Wiara w Boga nie wystarczy, aby zostać zakonnicą, do tego, aby wytrwać potrzebna jest również pokora i wewnętrzna siła. No i „końskie” zdrowie fizyczne oczywiście.

Główna bohaterka to osoba mocno wierząca w Boga, pragnąca z całego serca służyć i Bogu i ludziom, ale to również zwykła, pełna życia i ciekawa tego życia osoba. Silna, odważna i krnąbrna, nie potrafiąca w pełni zaakceptować chorych zasad panujących za murami klasztornymi.

Myślę, że niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego jak funkcjonują niektóre społeczności zakonne, w których dominuje przemoc zarówno fizyczna jak i psychiczna, hipokryzja, mobbing i wyzysk.

Druga część książki dotyczy życia Patrycji po opuszczeniu zakonu. Co mnie bardzo poruszyło w tej części, to bezduszność najbliższych dziewczynie osób. Tu mam na myśli głównie mamę i jedną z sióstr bohaterki.

Osoby, które powinny być wsparciem w trudnej chwili, okazały się dokładać dodatkowych trosk, tak jakby to „co powiedzą ludzie” było ważniejsze od zapewnienia spokoju i szczęścia komuś kto na to zasługiwał.

(…) Po policzkach Patrycji potoczyły się łzy. To, co mówił ksiądz, co mówiła siostra Hiacynta czy Eulalia, było tak różne od słów siostry Kazimiery, Benedykty czy chociażby Klary, że zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno mówią oni o tym samym Bogu i tej samej wierze. (…)

Ale tak jak pierwsza połowa książki jest jednym wielkim dramatem, tak w drugiej możemy odetchnąć powiewem optymizmu.

Pięknie przedstawiona miłość jakiej Patrycja doświadczyła po opuszczeniu klasztoru jest świadectwem tego, że każdy ma w życiu drugą szansę na szczęście.

Myślę, że wiele osób zszokuje zarówno okrutne i często nieludzkie traktowanie kobiet w obrębie murów klasztornych, ale równym szokiem będzie zaściankowe podejście do życia, czego doświadczyła dziewczyna zarówno ze strony osób duchownych jak i rodziny.

To z jednej strony smutna opowieść o wyborach życiowych i ich konsekwencjach, a z drugiej strony piękna opowieść o wierze w Boga i w człowieka. To historia przedstawiająca trudną czasami do rozegrania walkę między sercem a rozumem.

Świetnie wykreowana postać Patrycji to wielki plus dla tej powieści, pokazuje jak typowa jest ludzka natura.

Moim zdaniem, powieść ta jest wulkanem emocji, które towarzyszą czytelnikom od pierwszej strony.

To nie jest ckliwa opowieść o życiu młodej kobiety, wątek życia zakonnego poruszony w fabule jest trudny, ale równie trudne bywają często relacje rodzinne.

To historia niezwykle silnej dziewczyny, która potrafiła walczyć o swoje marzenia idąc za głosem serca, chociaż nie wszystkie wybory jakich dokonała okazały się spełnieniem tych marzeń.

Dziękuję moim koleżankom za podsunięcie mi propozycji przeczytania tej książki, którą polecam nie tylko kobietom. Nie określę wieku osób, dla których skierowana jest ta książka, bo myślę, że będzie dobrą lekturą zarówno dla młodych jak i tych starszych.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA, że mogłam sięgnąć po tę książkę w ramach współpracy barterowej.

DOMKI Z KART – Anna Ziobro

(…) – Chodzi mi o to, że często myślimy o powinnościach. O tym, co właściwe i pragmatyczne. I nie ma w tym nic złego, uważam, że tak należy robić, ale czasem warto pomyśleć o sobie. Zrobić coś, czego się pragnie, i najwyżej później mieć do siebie pretensje, że nie wyszło. (…)

Anna Ziobro to mieszkanka Rzeszowa. Jest tłumaczką i korektorką oraz autorką powieści obyczajowych między innymi „Tysiąc kawałków”, „Za ścianą ciszy” czy „Brakujący obrazek”. Fascynuje ją słowo pisane, dlatego nie wyobraża sobie życia bez laptopa i książek. Prywatnie mama, żona i właścicielka psa, a także miłośniczka sushi. Najlepiej odpoczywa w górach, gdzie szuka inspiracji.

Domki z kart to powieść obyczajowa będąca trzecią częścią Serii nadmorskiej.

PREMIERA KSIĄŻKI 06 WRZEŚNIA 2023

Wydawnictwo DRAGON stron 320

Lena i Marcin to dwoje młodych ludzi, którzy poznali się w dość osobliwych okolicznościach, ale mimo początkowego sceptycyzmu jaki towarzyszył ich znajomości poczuli wobec siebie coś więcej. Lena boryka się z niepamięcią, powstałą wskutek pewnego zdarzenia, a Marcin z chorobą, która z każdym dniem pozbawia go sprawności fizycznej. Ada, przyjaciółka Leny mimo młodego wieku stara się być dobrą matką dla swojego małego synka i chociaż marzy o czułości i bliskości drugiego człowieka nie potrafi dopuścić do siebie uczucia kogoś, kto jest bardzo blisko. W życiu Marcina niespodziewanie pojawia się ojciec, którego chłopak nie widział od małego. A zza granicy wraca brat Ady, który zniknął kiedyś nagle pozostawiając siostrze spory prezent. Czy Lena i Marcin wreszcie zdecydują się na ślub? Czy Ada zaakceptuje w końcu uczucie Leszka? Jak potoczą się losy Sebastiana?

Śmiało mogłabym napisać, że jest to książka skierowana do młodych czytelników, takich w wieku 20-30 lat, ale chociaż mam dużo więcej lat, również się w fabułę tej powieści wciągnęłam.

Jest to wprawdzie trzecia część Sagi nadmorskiej, ale śmiało można ją czytać jak odrębną książkę, chociaż gorąco zachęcam po sięgnięcie do tych wcześniejszych.

Autorka bardzo zgrabnie przybliża czytelnikom wcześniejsze losy bohaterów i można się wiele domyślić, ale i tak prościej będzie odnaleźć się w życiu tych młodych ludzi, kiedy pozna się ich bliżej sięgając po pierwszą i drugą część.

Książkę „czyta się” błyskawicznie dzięki prostemu, ale pięknemu stylowi jakim pisze Anna Ziobro. Lekko a zarazem bardzo emocjonalnie potrafi pisać niewiele autorek/autorów.

Fabuła podzielona jest na rozdziały, z których każdy odnosi się do konkretnej osoby. Wątki jednak zgrabnie łączą się ze sobą i chociaż nie wszystkie występujące w powieści postacie darzą się wzajemną sympatią, to jednak mają ze sobą wiele wspólnego.

Bohaterami tej powieści są młodzi ludzie, którzy mimo młodego wieku niosą na swoich barkach ogromny bagaż doświadczeń życiowych i to tych niezbyt przyjemnych.

(…) – Wracając do miłości, nie wiem, czy to jest coś, co należy podziwiać. Ona po prostu jest albo jej nie ma. Nie powinno się jej wartościować. Nie możemy uznać, że moja miłość jest lepsza od twojej, bo każda jest naprawdę inna… To trochę jak z domkiem z kart. Niby zawsze chodzi o to samo, a wszyscy budujemy go nieco inaczej. (…)

Poznajemy Marcina i Lenę, którzy spotkali się w dość osobliwych okolicznościach. Marcin zmaga się z ciężką chorobą, która fizycznie utrudnia mu życie, ale mimo kłód jakie życie rzuca mu pod nogi, ten młody mężczyzna stara się wyciągnąć z życia te dobre strony.

Lena, wskutek pewnego nieszczęśliwego dla niej zdarzenia zmaga się z lukami w pamięci. Z jednej strony bardzo jej to utrudnia życie, z drugiej jednak pozwala na poznanie życia z innej, może nawet lepszej strony.

Ada, to siedemnastoletnia młoda matka, samotnie wychowująca syna-wcześniaka. I chociaż została boleśnie oszukana przez los i człowieka, któremu zaufała, nie poddaje się, wprawdzie czasami ma wrażenie, że lada moment zabraknie jej sił, to jej siłą jest jej mały synek. Myślę jednak, że odbiera życie tak a nie inaczej dzięki przyjaźni jakiej doświadcza i ogromnemu wsparciu bliskiej krewnej.

Leszek zamiast korzystać z dobrodziejstw młodości, musiał zbyt szybko wejść w dorosłość. Przy niepełnosprawnym ojcu, kilkorgu rodzeństwu i nie do końca radzącej sobie z emocjami matce staje na czele rodziny niosąc bagaż zbyt odpowiedzialnego i poważnego jak na swój wiek.

(…) Podobno w obliczu kryzysu człowiek potrafi stanąć na wysokości zadania. Siedemnastoletni Leszek nie widział innej możliwości, jak tylko spróbować zapewnić rodzinie byt. (…)

Natomiast Sebastian… no cóż, czasami nieodpowiednie towarzystwo może człowieka zniszczyć i sprowadzić na złą drogę. Ale nie oznacza to, że taki człowiek traci na zawsze swoje człowieczeństwo.

Myślę, że ta książka wzruszy i poruszy niejednego czytelnika. Życie tych młodych ludzi jest tak realnie opisane, że chciałoby się poznać ich osobiście, bo fabuła wcale nie wydaje się być fikcją.

To nie jest książka ociekająca lukrem, chociaż mamy w niej piękną miłość i piękną przyjaźń. To opowieść o życiu, które lubi rzucać kłody pod nogi, ale nie zawsze trzeba się o tę kłodę przewrócić.

(…) Można dać plamę, ale lepsze to, niż za jakiś czas spojrzeć wstecz i pluć sobie w brodę. (…)

Moim zdaniem to nietuzinkowa, pełna wrażliwości i empatii powieść, która chwyci za serce niejednego czytelnika. Jest jednocześnie piękna i trudna, jest taka… prawdziwa, chociaż momentami bardzo bolesna.

Na przykładzie kilku młodych ludzi widzimy jak różne mogą być osobowości i wrażliwości.

Polecam tę książkę głównie młodym czytelnikom, w wieku 20-30 lat, ale i starsze osoby nie będą się przy niej nudziły. To opowieść o życiu trudnym, niepozbawionym problemów zwłaszcza w młodym wieku.

Dziękuję Wydawnictwu DRAGON za propozycję przeczytania tej pięknej i wzruszającej książki, a autorce serdecznie gratuluję pomysłu na fabułę.

TESTAMENT – Agnieszka Lis

(…) Cokolwiek powiedziała, nie sposób było nie uwierzyć. Wszystkie swoje plany realizowała z żelazną konsekwencją. Dlatego jest dla mnie takie dziwne, że umarła wcześniej, niż obiecała. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga

Agnieszka Lis to jedna z najpoczytniejszych pisarek literatury obyczajowej. To nie tylko pisarka, ale również pianistka i felietonistka. Ukończyła Akademię Muzyczną (z wykształcenia jest pianistką) oraz dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim (chciała nauczyć się lepiej pisać). Jak sama mówi o sobie – jest pełna sprzeczności i uważa, że gdyby miała dzisiaj jeszcze raz decydować o kierunku studiów, zdecydowałaby tak samo, ponieważ muzyka nie tylko uwrażliwia, ale przede wszystkim wzbogaca, a rozumienie języka muzyki jest czymś szczególnym. To autorka, która pisze o życiowych perypetiach, bólu, rozstaniu, trudnych relacjach i chyba właśnie za to cenię ją bardzo jako pisarkę.

Testament to powieść obyczajowa z mocnym wątkiem kryminalnym.

PREMIERA 06 WRZEŚNIA 2023

Wydawnictwo Purple Book
stron 320

Kiedy w bogatej dzielnicy Koszalina umiera nestorka niezwykle majętnego rodu nikt nie widzi w tym niczego nienormalnego. W końcu, kiedy ktoś ma prawie 100 lat, to śmierć może być naturalnym zdarzeniem. Niemal całe miasto przygotowuje się do pogrzebu, jedynie w rodzinie zmarłej panują trochę nerwowe scysje z powodu testamentu jaki pozostawiła starsza pani. Bożena jest twardą i przebojową dziennikarką, reprezentującą lokalne media, zarówno radiowe jak i drukowane i być może jest jedyną osobą, która nie wierzy w naturalne odejście Maleny Fabiańskiej. Coś nie daje jej spokoju, czyżby to była niepodpisana przez seniorkę wcześniejsza wersja testamentu? Kto tak naprawdę zyska a kto straci na śmierci nestorki? Dlaczego Bożenie tak zależy, aby dowieść prawdy, co do której jest przekonana?

Agnieszka Lis w wersji kryminalnej? Tego chyba jeszcze nie było, ale muszę przyznać, że bardzo mi się podoba.

Nie jest to typowy kryminał, sporo jest w nim wątków obyczajowych i psychologicznych, ale tytuł do czegoś zobowiązuje, a książka zapewne zaskoczy niejednego czytelnika.

Podczas czytania tej powieści w pierwszej kolejności mnie ujął wątek psychologiczny przedstawiający małżonków będących po rozwodzie, którzy w pewien sposób dzielą się opieką nad swoją trzynastoletnią córką. Oczywiście jest ten dobry rodzic i ten zły. Tatuś będący już w związku z inną kobietą jest tym dochodzącym, rozpieszczającym, czyli dobrym, a matka bardziej zaangażowana w obowiązki zawodowe niż macierzyńskie jest tym rodzicem złym.

(…) Na szczęście było tam mniej niż pół grama. Przy okazji była najarana jak piec, w którym palono starymi oponami. Na szczęście dyrektor nie wezwał policji, nie nadał sprawie biegu, choć pewnie, gdyby się to powtórzyło… (…)

Nie oceniam żadnego z nich i poniekąd nie dziwię się, że córka zachowuje się nagannie, ale czy jej zachowanie nie wynika z tego, że brakuje jej w życiu tej prawdziwej uwagi rodzicielskiej?

Tak do końca nie zrozumiałam, czy Bożena pracowała od świtu do nocy, bo nie radziła sobie finansowo, czy praca była jej obowiązkiem i pasją jednocześnie. Wydaje mi się jednak, że to drugie, bo kobieta lubiła luksus (szczególnie buty i szczególnie szpilki) więc aby to sobie zapewnić pracowała i w rozgłośni radiowej i w biurze prasowym.

Czy tak bardzo ufała swojej córce? Czy tak była jej pewna, że poświęcała jej minimum swojego czasu?

Przecież problemy wychowawcze nie wzięły się znikąd. Myślę, że dzieci rozwiedzionych rodziców potrzebują więcej uwagi, a Bożena zbyt egoistycznie podchodząca do życia nie była w stanie w pełni sprostać zadaniu jakie powierzyło jej życie.

Moim zdaniem ten wątek powieści został poprowadzony świetnie, bardzo realistycznie i gdyby nie wątek kryminalny odnoszący się do tytułowego testamentu, mógłby być odrębną powieścią.

Główna bohaterka jest kobietą świadomą swoich walorów, ambicjonalnie podchodzącą do pracy i może nieco wścibską. Ale to właśnie jej wścibstwo i determinacja doprowadziły do rozwiązania zagadki kryminalnej, która jest drugim, ważnym tematem opisanym w tej lekturze.

Sugerując się tytułem, to właśnie sprawa testamentu powinna być tematem numer jeden tej powieści, ale ja bardziej skupiłam się na wątku rodzicielsko-wychowawczym głównej bohaterki. Może to są klimaty bliższe mnie jako czytelniczce i kobiecie.

Wątek kryminalny jednak pozytywnie mnie zaskoczył, świetnie poprowadzone śledztwo dziennikarskie przy współpracy policji to moim zdaniem majstersztyk. Upór i dedukcja dziennikarki przedstawione ciekawie i profesjonalnie jak na dobry kryminał przystało.

(…) Bożena zamilkła. Powinna przecież tego się spodziewać. Kto chciałby wywlekać rodzinne brudy? A jednak była dziennikarką, bardzo ciekawską, choć obolałą i niedysponowaną. Wierzyła, że poradzi sobie z wyciagnięciem informacji. (…)

Po raz kolejny Agnieszka Lis udowodniła, że poradzi sobie z każdym gatunkiem literackim i za to ją bardzo cenię jako pisarkę.

Myślę, że jest to książka dla każdego, to lektura z tych, przy których czytelnik się nie nudzi, a treść dosłownie pochłania. I chociaż bardzo bym chciała, nie mam się do czego przyczepić, bo według mnie wszystko jest na 6. Wciągająca fabuła, ciekawie przedstawieni pod względem osobowościowym bohaterowie i dialogi napisane z wyjątkową dbałością o poprawność słowa.

I chociaż niezbyt polubiłam Bożenę, to podziwiałam ją i za profesjonalizm zawodowy i za osobowość, której mogłaby jej pozazdrościć niejedna kobieta.

Zanim sięgniecie po tę książkę zarezerwujcie sobie odpowiednią ilość czasu, bo przypuszczam, że fabuła wciągnie Was do tego stopnia, że trudno będzie się od niej oderwać. Przynajmniej mnie było trudno.

To kolejna odsłona Agnieszki Lis, której nie znacie, a która z pewnością bardzo przypadnie Wam do gustu.

W tej książce jest trochę „starego pióra” autorki i trochę „nowego”, ale oba bardzo się ze sobą uzupełniają.

Polecam tę książkę zarówno paniom jak i panom, myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

Dziękuję Wydawnictwu Purple Book za propozycję przeczytania tej niesamowitej książki.

Napisz do mnie
listopad 2025
P W Ś C P S N
 12
3456789
10111213141516
17181920212223
24252627282930
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/