Recenzje książek

powieść obyczajowa

TRYLOGIA ISKRY – Grażyna Kamyszek

Grażyna Kamyszek urodziła się w 1950 roku w Sztumie. Jest kolejnym przykładem na to, że spełniać swoje marzenia można (i powinno się) w każdym wieku. Ukończyła filologię polską na UG i studia podyplomowe z bibliotekoznawstwa. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego w Postolinie i w Ustce. Jest autorką scenariuszy i realizatorką wieczorów poetyckich przybliżających twórczość H. Poświatowskiej, E. Stachury i K. K. Baczyńskiego – wystawianych na scenie Domu Kultury w Ustce. Jest również współredaktorką wydania tomu poezji „Młode głosy”(1997), promującego twórczość młodzieży. Aktualnie na emeryturze. Mieszka w Ustce, a latem w Barcicach.

Zatrzymać iskryW cieniu iskier to współczesne powieści obyczajowe, które są kontynuacją napisanej w 2014 roku, debiutanckiej pierwszej części Zobaczyć iskry, o której pisałam wcześniej na swoim blogu (wystarczy kliknąć w tytuł, aby przenieść się do mojego wcześniejszego wpisu).

Postanowiłam napisać teraz wspólnie dla dwóch części z tej trylogii ponieważ uważam, że jeżeli kogoś zainteresuje ta historia, to najlepiej zabrać się za wszystkie trzy po kolei.

Renata z zawodu nauczycielka języka niemieckiego, po utracie pracy nie może znaleźć miejsca dla siebie. Jej chłopak, w którym jest szaleńczo zakochana, nagle z nią zrywa i wyjeżdża do Anglii co powoduje dodatkowy dramat. Pewnego dnia Renata postanawia wyjechać do pracy do Niemiec jako… opiekunka osób starszych. Mimo tego, że praca ta nie jest szczytem jej marzeń, stara się wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej, chociaż jej krnąbrna z natury osobowość trochę jej w tym przeszkadza. Renata trafia na dość despotycznego starszego pana, z którym o dziwo świetnie zaczyna się dogadywać. Po jakimś czasie pan jednak umiera i ku zaskoczeniu wszystkich zostawia swojej opiekunce dość pokaźny spadek. Gdyby nie fakt, że dziewczyna poznaje przystojnego, brązowookiego młodego Niemca i zakochuje się w nim ze wzajemnością, to nie wiadomo, czy po śmierci Martina nie wróciłaby do kraju. Zostaje jednak w Niemczech, wychodzi za mąż i zostaje mamą dwóch ślicznych bliźniaków. Jednak tęsknota za rodzicami, za przyjacielem z Polski i za krajem, jest bardzo mocna. Czy uda się Renacie pozostać w obcym kraju i zasymilować się tak, aby jej tęsknota była mniejsza? Czy praca jaką rozpoczęła przyjeżdżając z jedną małą walizką da jej satysfakcję? A może będąc bogatą osobą całkowicie zmieni się zarówno w stosunku do znajomych jak i do siebie?

Nie chcę zdradzać całej fabuły, chociaż mam na to wielką ochotę, ale mam nadzieję, że zachęcę do sięgnięcia po tę trylogię.

 Pierwszą część przeczytałam dość dawno i muszę przyznać szczerze, że chociaż pamiętam, że książka wówczas mnie bardzo zachwyciła nie pamiętałam już wielu szczegółów fabuły. Ale bardzo się cieszę, że autorka postanowiła kontynuować swoją opowieść.

Fabuła książki jest jak piękny patchwork, bowiem w wątek główny wplecionych zostało wiele niesamowitych opowieści dotyczących różnych ludzi.

Jednym z wątków tej książki jest rodzina. Autorka na przykładzie kilku rodzin pokazuje jak bardzo mogą się one różnić. Każdy wie, że są rodziny pełne ciepła, miłości i szczerości, ale są też rodziny w których priorytety są zupełnie inne, a ludzie nie potrafią szczerze dzielić się miłością. Żyją pod jednym dachem i tylko to ich łączy.

(…) Rodzina to nie tylko miłość, szacunek, zapach domowego obiadku czy ciasta, ale także mieszanina różnych charakterów, fobii i pretensji. Każda familia ma swoje słabe strony, twoja, moja… Nie ma ideałów. (…)

W rodzinie głównej bohaterki jest jak w niebie, małżonkowie dbają o uczucia wobec siebie i chociaż więcej ich dzieli niż łączy (religia, wychowanie, osobowość) to są jak dwie połówki jabłka. Ale czy to wystarczy do pełni szczęścia?

W tych książkach jest momentami bardzo zabawnie, ale jest i równie bardzo wzruszająco. Nie jeden raz musiałam sięgnąć po chusteczki, a po chwili śmiałam się w głos.

(…) Od rana czekała go przecież ciężka praca, ale i tak zrywał się, gdy słyszał głośny płacz któregoś malucha. Jeśli solówka trwała zbyt długo, przechodziła w duet, no bo trzeba było wspomóc samotny, sieroco brzmiący głos brata lub siostry (…)

Zauroczyła mnie w tej powieści postać pewnej starszej pani, babci głównej bohaterki, którą autorka opisała z niesamowitym autentyzmem. Owa staruszka, pomijając przywileje wieku, dotyczące czasami nadmiernej zgryźliwości, to w towarzystwie innych pań w podobnym wieku, potrafiła cieszyć się życiem jak nastolatka. Ale tak właśnie jest ze starszymi ludźmi, wiem coś o tym z racji wykonywanej przeze mnie pracy. Czytając o dokonaniach babci śmiałam się w głos, a hymn „Moherowych panieneczek” śpiewany przez staruszki na melodię „Sokołów” wracał do mnie jak bumerang i nieświadoma tego, często podśpiewywałam go sobie.

(…) Hej, hej staruszeczki! Moherowe panieneczki! Żyjmy sobie ponad stan, bo nasz czas to żaden pan… (…)

Autorka przybliża swoim czytelnikom machinę pracy zatrudniania Polek jako opiekunki osób starszych w Niemczech. Wielu ludzi widzi tylko zarobione prze te panie pieniądze i prezenty jakie otrzymują te osoby, ale nikt się nie zastanawia nad tym ile pracy i uczuć dają z siebie.

Mamy w tej książce również smutny wątek dotyczący śmierci bliskiej osoby i walkę z tęsknotą za tą osobą połączoną z żalem o to, że odeszła, że „oszukała”, że nie podzieliła się nadchodzącym końcem z kimś, kto ją bardzo kochał.

Książki są napisane pięknym językiem co sprawia, że czytanie jest wielką przyjemnością. Narracja jest w pierwszej osobie, co czasami daje wrażenie jakby czytało się czyjś pamiętnik, lub że słucha się czyichś wspomnień. Przynajmniej ja tak się czułam, jak ktoś kto siedzi w wygodnym fotelu, vis-à-vis drugiej osoby i słucha… Słucha wspomnień głównej bohaterki.

Jeżeli zachęciłam kogoś do sięgnięcia po te lektury, to proponuję jednak zacząć od pierwszej części, bo inaczej sporo będzie musiał sobie dopowiedzieć, w domysłach odnaleźć przeszłość głównej bohaterki. Chociaż  autorka bardzo często nawiązuje do tego co było wcześniej.

To piękna historia, z życia wzięta. To książka o miłości, która jest w stanie pokonać wszelkie przeciwności. To opowieść o niesamowitej przyjaźni, trwającej lata mimo odległości jaka dzieliła przyjaciół. To wzruszające wspomnienia wojenne. Ale to także sporo humoru zamkniętego w zwykłych losach, zwyczajnej polskiej dziewczyny, która wyjechała za przysłowiowym chlebem do Niemiec i tam odnalazła zupełnie inną siebie.

Czy Renata zatrzymała iskry?

DOBRE CIASTKO – Joanna Dubler

Joannie Dubler wiem niewiele, chociaż bardzo chciałabym wiedzieć więcej. Chociażby to jak wygląda, bo zawsze ciekawa jestem wyglądu autorki, której książkę w danym momencie czytam. Nie wiem dlaczego tak jest? O tej debiutującej na polskim rynki pisarce dowiedziałam się tylko, że mieszka w Trójmieście. Jest absolwentką psychologii i pracuje jako rekruter i trener.

Dobre ciastko to powieść obyczajowa z dużą dawką erotyki, której fabuła umiejscowiona została współcześnie w Gdyni i w Sopocie.

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

PREMIERA KSIĄŻKI 15.01.2020

Wydawnictwo LIPSTICK BOOKS
Grupa Wydawnicza FOKSAL sp. z o.o.
stron 335

Zuzia ma 29 lat i mieszka w Gdyni. Od lat jest w poważnym związku z Konradem. Związek ten jednak z pewnych powodów nagle zostaje zerwany. Partner tej młodej kobiety ma wobec niej dość nietypowe oczekiwania seksualne, co jej się oczywiście niezbyt podoba. Kobieta niby jest otwarta na nowy związek, ale zachowuje się tak jakby tego nie chciała. Paradoks życia. Kiedy bliżej poznaje przyjaciela byłego chłopaka – Borysa, jej życiem zaczynają targać emocje na granicy uczucia i pożądania. Czy uda się Zuzi stworzyć nowy związek? Czy nauczy się wreszcie zaspokajać partnera w sposób jaki on od niej oczekuje i sama nauczy się czerpać z seksu więcej przyjemności? Czy Zuzia nauczy się wreszcie odróżniać uczucie miłości od uczucia pożądania?

Do debiutów podchodzę ostrożnie aczkolwiek nie unikam ich. Zawsze jestem ciekawa czy na rynku książkowy pojawiła się nowa gwiazda czy też ktoś bardzo chce z grafomanii zrobić bestseller. A wiadomo, że różnie z tym bywa.

Ta książka jest dla mnie miłym zaskoczeniem. Nie wiem ile lat ma autorka, ale myślę, że jest młodą osobą. Z całą pewnością drzemie w niej jakiś potencjał, który być może zostanie kiedyś dobrze wykorzystany, ale…

Nie mogę powiedzieć, że książka mi się nie podobała, bo fabuła jak dla mnie jest całkiem ciekawa. Niestety od początku raziło mnie zbytnio zmiękczanie imienia głównej bohaterki. „Zuzia” brzmi jak zdrobnienie dla małej dziewczynki, lecz moim zdaniem nie pasuje do dorosłej kobiety, która ma prawie 30 lat. Inaczej zdrobnienie to brzmiało w ustach kogoś, kto się do niej zwracał, a inaczej w narracji. I to właśnie w tej narracji mnie raziło.

Główna bohaterka jest romantyczką, wierzy w miłość nie zauważając nawet, że ktoś darzy ją pseudomiłością. Nieco egoistyczna i trochę zbyt pruderyjna, początkowo nie potrafi zaakceptować fantazji seksualnych i jedynie klasyczny seks traktuje jak spełnienie miłosnych pragnień. Brzydzi się każdą inną formą zaspokojenia i uważa się z tego powodu za kogoś gorszego, nawet nie potrafi mówić wprost o doznaniach seksualnych.

(…) – To nie wystarczy. Ja po prostu mam wrażenie, że coś jest tam ze mną nie tak, i w ten sposób to wyjdzie na jaw. (…)

Mimo dojrzałego wieku jest dość infantylna, a czasami wręcz zabawna w swoim zachowaniu. Jest osobą dość skomplikowaną, niezdecydowaną, raz czegoś chce, by po chwili uznać to za bezsens.

No cóż, nie polubiłam jej, w przeciwieństwie do jednego z bohaterów drugoplanowych, czyli Borysa, chłopaka dojrzałego emocjonalnie, odważnego, empatycznego i po prostu fajnego.

Czytając tę powieść nie można zwrócić uwagi na ciekawie przedstawiony wątek nadopiekuńczości rodzicielskiej, w którym dorosła kobieta, tak właściwie nie ma szansy na osiągnięcie samodzielności, bo cały czas traktowana jest przez rodziców jak mała dziewczynka. Niestety ale takich „niedorosłych” dorosłych mamy w naszym społeczeństwie wielu. A wielu rodziców nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo krzywdzi swoją nadopiekuńczością.

(…) – A o której wrócisz? – To pytanie mama skierowała do córki. – Aniu, czy weźmiesz potem Zuzię do siebie, jak zawsze, żebyśmy się z mężem nie denerwowali? (…)

Jest to powieść zdecydowanie dla kobiet i mówiąc szczerze, raczej dla młodych kobiet.

Mamy w niej romans, wplątany w coś co trudno określić, kiedy nie potrafi się odróżnić miłości od pożądania.

Moim zdaniem jest to książka o poznawaniu własnej seksualności polegającej na balansowaniu między fantazją erotyczną a odwagą erotyczną.

Jest to powieść trochę wulgarna, trochę humorystyczna, trochę dramatyczna. Jednak jeśli chodzi o stronę erotyczną, autorka chyba nie stanowi konkurencji dla Blanki Lipińskiej, chociaż tak do końca nie mogę tego być pewna, bo książek tej drugiej nie czytałam.

Ciekawy pomysł na fabułę, chociaż chyba trochę stereotypowy – singielka, zraniona miłość, nowe uczucie, seks. Ale wiele czytelniczek właśnie takich książek oczekuje na rynku, więc myślę, że zarówno książka jak i autorka znajdą wiele swoich wielbicielek.

Narracja w trzeciej osobie czasu przeszłego jest „normą” większości książek, chociaż czasami czyta się taką powieść jak sprawozdanie: zrobiła to…, pomyślała to… itp.

Jest to jednak książka lekka i muszę przyznać, że czytało mi się ją dość sprawnie, chociaż jak dla mnie zbyt wiele było w niej wulgarnych określeń części ciała czy aktów seksualnych, ale to jest tylko moje zdanie, a ja nie mam już trzydziestu lat.

Polecam tę książkę młodym czytelniczkom, lubiącym opowieści o miłości i młodości i zapraszam do Gdyni i Sopotu, czyli miast w których czas spędzała główna bohaterka i jej przyjaciele. Mam nadzieję, że Zuzia i jej perypetie miłosno eksperymentalne w dziedzinie seksu przyciągną niejedną czytelniczkę.

Dziękuję wydawnictwu LIPSTICK BOOKS za propozycję przeczytania tej książki i trzymam mocne kciuki za jej powodzenie wśród czytelników.

CHOINKA CAŁA W ŚNIEGU – Joanna Szarańska

Joanna Szarańska urodziła się w 1982 roku. Jest nie tylko pisarką, ale również copywriterką o stu specjalnościach, osobą pogodną i czarującą świat swoim uśmiechem. Zakochana w piłce nożnej, języku hiszpańskim i książkach. Miłośniczka powieści Stephena Kinga. Współpracuje z fundacją Miasto Słów i Klubem z Kawą nad Książką.

Choinka cała w śniegu to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym, będąca kontynuacją książek Cztery płatki śnieguAnioł na śniegu.

Wydawnictwo Czwarta Strona rok 2019
stron 361

Mieszkańcy bloku przy ulicy Weissa przygotowują się do kolejnych świąt. Życie czterech przyjaciółek zmieniło się, w jednym domu ktoś przybył, z innego domu ktoś odszedł, ale przyjaźń Zuzy, Moniki, Anny i Marzeny została. W bloku prym wiedzie nadal pani Michalska, samozwańcza dozorczyni, która gotowa jest służyć pomocą zawsze i każdemu. Z racji tego, że jest osobą samotną, to właśnie jej najbardziej zależy na tym, aby zjednoczyć mieszkańców bloku, aby nie byli oni tylko bezimiennymi mieszkańcami mijającymi się na schodach z nieśmiałym „dzień dobry” na ustach, ale by połączyło ich coś więcej. W tej części mamy również panią detektyw, do której z prośbą o pomoc przychodzi dwoje nastolatków. Czy uda się pani Michalskiej znów zebrać mieszkańców bloku na wspólne kolędowanie? Kim są dzieci, w zaginięcie których pani detektyw zaangażowała cztery przyjaciółki? Czy przed blokiem stanie choinka będąca symbolem wspólnoty mieszkańców?

Po przeczytaniu wielu książek o tematyce świątecznej, momentami nie wiem co napisać o kolejnej. Po tę książkę sięgnęłam, ponieważ dwie wcześniejsze bardzo mi się podobały i po prostu ciekawa byłam dalszych losów ich bohaterów.

Fabuła tej lektury może nie należy do najłatwiejszych, autorka porusza w niej sporo bardzo poważnych tematów, ale robi to lekko, łatwo i przyjemnie, ze sporą dawką dobrego humoru.

Poruszony w książce wątek Krzysia, chłopca, którego babcia przebywa w domu spokojnej starości jest wzruszający. Autorka przedstawia tęsknotę młodego człowieka za staruszką i jest to piękne uczucie. Nie wiem, czy wiele dzieci, młodzieży, postrzega tak właśnie seniorów w swojej rodzinie. Tak za nimi tęskni czując tę cudowną więź.

Zresztą temat seniora poruszony jest w tej lekturze wielokrotnie, pomijając zaangażowanie w rodzinę mamy Kwiatek, która z jednej strony chce być potrzebna a z drugiej dość ostentacyjnie wtrąca się w życie młodych, to mamy jeszcze wątek dozorczyni, osoby samotnej, którą jednak wielu bardzo szanuje i chętnie przychodzi do niej po pomoc czy radę.

Piękna przyjaźń między bardzo młodymi ludźmi, kuzynostwem, Stellą i Krzysiem pokazuje, że pomoc drugiej osobie może być czynem tak wzniosłym i ważnym jednocześnie, że warto często zaryzykować wiele, aby spełnić czyjeś marzenia. A pomysłowość małej Stelli to już prawdziwy majstersztyk dziecięcej wyobraźni.

Ciekawe i dość osobliwe postacie występujące w książce są z jednej strony bardzo realistyczne a z drugiej nieco intrygujące jak na przykład mama Kwiatek, czy pan Jurczyk, były mąż Anny. Ale myślę, że bez względu, czy jest to bohater pozytywny czy negatywny, można polubić każdego.

Jak wspomniałam wcześniej, książka ta jest kontynuacją dwóch poprzednich, ale chociaż dobrze jest poznać wcześniej bohaterów, to śmiało można przeczytać ją jako osobną lekturę.

Polecam tę ciepłą, pełną życiowych mądrości i zabawnych sytuacji powieść świąteczną, najlepiej do przeczytania właśnie w okresie świątecznym. Myślę, że magia tego okresu udzieli się wielu. Książka zapewne skłoni też do refleksji nad tym co tak naprawdę jest w życiu ważne, i kto tak naprawdę jest w życiu ważny.

SIEDEM CUDÓW – Agata Przybyłek

Agata Przybyłek, to młoda autorka powieści kobiecych, studentka psychologii na Uniwersytecie Gdańskim, blogerka i recenzentka prowadząca bloga „Informator Czytelniczy”). Przygodę z literaturą zaczęła od opowiadań, z których kilka zostało nagrodzonych w różnych konkursach literackich i ukazało się drukiem, potem pisała wiersze, a następnie powieści. To właściwie tyle, ile udało mi się znaleźć w naszym wszechwiedzącym Internecie. Prywatnie młoda mężatka i bardzo sympatyczna osoba, którą miałam okazję poznać osobiście.

Siedem cudów to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym.

Wydawnictwo CZWARTA STRONA rok 2019
stron 381

Monika jest studentką, która przed świętami postanowiła dorobić sobie trochę w jednej z galerii handlowych na stanowisku z perfumami. Kiedy przypadkowo spotyka swojego byłego chłopaka, zbliżające się święta zaczynają być dla niej powracającym bolesnym wspomnieniem. Święta w domu Moniki dla reszty rodziny również nie są czasem radości, bowiem ojciec traci pracę, a brat Maciek nie potrafi zapamiętać daty urodzin swojej ukochanej, co staje się sytuacją, która może się dla niego skończyć źle. Ksawery, były chłopak Moniki spontanicznie zaprasza na święta do swojego domu koleżankę ze studiów, wychowankę Domu Dziecka, która w dodatku jest ciąży. Czy mimo pewnego rodzaju zawiłości i problemów, Monice, Maćkowi i Ksaweremu uda się spędzić radosne święta? Czy Monika pogodzi się z byłym chłopakiem, czy wręcz przeciwnie, pogodzi się z rozstaniem. Czy Maćkowi uda się wybrnąć z niefortunnej pomyłki?

Czytelniczki, które znają książki tej autorki wiedzą, że każda jej kolejna powieść warta jest przeczytania. Autorka ma bowiem dość specyficzny, nieco nostalgiczny styl, który powoduje, że jej książki czyta się jednym tchem i z prawdziwą przyjemnością.

Fabuła tej powieści zaczyna się 18 grudnia i od początku czuje się tę atmosferę nadchodzących świąt. Autorka wciąga w wir przedświątecznych zakupów, kusi zapachem pieczonych pierników i pozwala poczuć tę magię, która unosi się wokół.

(…) W powietrzu unosił się zapach korzennych przypraw, które dodała do ciasta, a z głośników radia płynęły spokojne takty dobrze znanej zimowej piosenki. Wszystko było idealne. No, może do pełni szczęścia brakowało jej tylko woni igliwia, która pojawiała się w domu wraz z wstawieniem do salonu choinki, oraz radosnych głosów dzieci… (…)

Książka, moim zdaniem jest trochę inna od wielu świątecznych powieści, w których czasami mamy tylu bohaterów, że nie rzadko gubią się oni w fabule. Tutaj mamy tych bohaterów kilkoro, a są oni ze sobą ściśle powiązani. Monika i jej brat Maciek, ich rodzice Marek i Jola, no i Ksawery – były chłopak Moniki, oraz jego koleżanka ze studiów – Ania. Przyznam szczerze, że z przyjemnością śledziłam każdy spędzony przez nich dzień.

Autorka w tajemniczy, pełen znaków zapytania sposób przedstawia uczucie łączące dwoje młodych ludzi – Monikę i Ksawerego. Od samego początku daje czytelnikowi do zrozumienia, że tych dwoje łączyła kiedyś wielka miłość, która być może nadal dominuje w ich znajomości, ale… Ale, wydarzyło się coś, co spowodowało, że ich związek się rozpadł. Krążąca wokół tego tajemnica intryguje i wzbudza ciekawość u czytającego, jak każda tajemnica.

Mamy tutaj również smutną, chociaż piękną miłość młodej samotnej matki do noszonego pod sercem dziecka, która moim zdaniem świadczy o dużej wrażliwości autorki. Przedstawiona w powieści dziewczyna, wychowanka domu dziecka, będąca w ciąży, oszukana i wykorzystana, jest przykładem tego, jak bardzo można pokochać nienarodzone jeszcze dziecko i pogodzić się z bolesnym rozstaniem z jego ojcem.

(…) Wolała więc radzić sobie sama, niż oczekiwać jego pomocy. Zresztą, co on mógłby jej zaoferować poza pieniędzmi? Na pewno nie miłość, wsparcie i opiekę. (…)

Autorka bardzo drobiazgowo opisuje wszystko, od ubioru swojego bohatera/bohaterki, po wykonywane przez nią/niego w danej chwili czynności, szczodrze zasypując czytelnika detalami.

A siedem cudów? Czy to jest tylko tytuł, nie mający nic wspólnego z fabułą? Chociaż tak właściwie mamy w tej powieści tak naprawdę sześcioro bohaterów, to cudów zdarzyło się…

(…) Ludzie, gdy myślą o cudach, zawsze spodziewają się fajerwerków. Spektakularnego wydarzenia na miarę znaków na niebie albo trzęsienia ziemi. Zapominają, że cuda wcale nie muszą takie być. Niekiedy jest nim na przykład choćby zmiana nastawienia do jakiejś osoby czy sytuacji… (…)

Polecam tę ciepłą, lekką, łatwą i przyjemną lekturę na długie zimowe wieczory. Nie mogę powiedzieć, że jest to lektura tylko dla pań, bo myślę, że niejeden pan wciągnie się w fabułę bowiem mamy tutaj i męskich bohaterów. Dla mnie dodatkowym atutem tej powieści jest bohater drugoplanowy, czyli piękny zimowy Gdańsk, którego nigdy nie mam za wiele.

Ciekawa fabuła w połączeniu z interesującymi i bardzo realistycznymi postaciami, to coś co lubię. Polecam.

SZCZĘŚCIE PRZY KOMINKU – Gabriela Gargaś

Gabriela Gargaś to polska autorka książek obyczajowych, pisząca najczęściej o kobietach i dla kobiet. Z wykształcenia jest ekonomistką o specjalności bankowej, ale z zamiłowania jest bibliofilką. Jest też niepoprawną optymistką. Za życiowe motto obrała sobie słowa Phila Bosmansa „Sztuką życia jest umieć cieszyć się małym szczęściem”. Przygodę z pisaniem rozpoczęła tak naprawdę dla zabicia czasu, kiedy to przebywała na zwolnieniu lekarskim. Prywatnie mieszka w Szkocji wraz z mężem i dzieckiem. Prowadzi również firmę produkującą lalki, maskotki, wyroby z drewna, koronek oraz ręcznie robioną biżuterię z bursztynu. Uwielbia dobrą kawę i polską kuchnię – w szczególności pierogi. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2011 powieścią „Jutra może nie być”.

Szczęście przy kominku to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym.

Wydawnictwo Czwarta Strona rok 2019
stron 335

Jest takie miejsce, „Antykwariat z książką i kawą”, w którym królują książki, dobra herbata czy kawa i Bunia, czyli starsza pani, roztaczająca wokół siebie ciepło i pozytywne emocje. Bunia jest matką Michała, samotnie wychowującego nastoletnią córkę Dorotę. I kiedy pewnego razu Michał z Dorotą mają konflikt, i dziewczyna postanawia przeprowadzić się do babci, Bunia musi zrobić wszystko aby nie zrazić dodatkowo uczuć młodej kobietki. Jest jeszcze Iga, która również samotnie wychowuje córeczkę i bezgranicznie kocha swojego Dziadziusia, ale nie może się nim opiekować, ponieważ postępująca u starszego pana choroba Alzheimera jej to uniemożliwia. Czy nadchodzące święta będą czasem cudów, które pozwolą na pozbycie się codziennych problemów? Czy Iga znajdzie mężczyznę, który będzie chciał zaopiekować się nią i jej córeczką? I czy Dorota wróci do ojca, który mimo wielu wad córki kocha ją jak nikogo na świecie? A Krzysiek i Laura, młode małżeństwo z maleńkim dzieckiem, czy poradzą sobie w obliczu niezbyt malowniczego macierzyństwa?

Autorka pisze pięknie, wzrusza czytelnika zabierając go do świata ludzi, którzy są tacy jak tysiące innych, z radościami i problemami dnia codziennego. Jest wiele spraw niedokończonych i wielu ludzi, którzy lepiej lub gorzej radzą sobie ze swoimi problemami, ale najważniejsze jest w tym wszystkim to, że człowiek może liczyć w trudnej chwili na drugiego człowieka.

(…) Bunia była tak rozentuzjazmowana, że Kuba miał ochotę ją przytulić. Sam nie wiedział dlaczego. Może po prostu czasami na naszej drodze pojawiają się tacy ludzie: życzliwi, wrażliwi, pełni ciepła, których człowiek po prostu chce przytulić. (…)

Przyznam szczerze, że bardzo poruszył mnie w tej książce problem fałszywej dumy i samotności, dumy, która pozbawiona jest realnymi spotkaniami z rówieśnikami, a zastępowana fałszywymi z wirtualnymi przyjaciółmi, ludźmi będącymi jedynie followersami obserwującymi człowieka na portalach społecznościowych. Jak bardzo młodzież (i nie tylko) potrafi przenieść się z realnego świata do tego sztucznego, pełnego fałszu i nieprawdziwych uśmiechów. Ile jest taki młody człowiek w stanie zrobić, aby być akceptowanym w gronie swoich rówieśników. Jak bardzo czasami potrafi poniżyć się byleby tylko być zauważonym.

(…) Dorota w jednej chwili poczuła się głupio. Zapełniała swoją samotność siedzeniem na portalach. Dorastała, chciała być cool i podobać się chłopakom. Pragnęła być podziwiana, tak jak inne dziewczyny w jej wieku. (…)

Mamy w tej książce również cudowny, a zarazem bardzo wzruszający wątek dotyczący bezgranicznej miłości wnuczki do dziadka, miłości oplątanej mackami bólu i bezradności w obliczu postępującej choroby jaką jest Alzheimer. Jak często młodzi ludzie potrafią poświęcić swoje życie drugiej osobie, komuś komu zawdzięczają piękne wspomnienia z dzieciństwa, ale teraz uwięzionej we własnym ciele i niepełnosprawnym umyśle. Moim zdaniem niewielu jest takich ludzi jak Iga, dziewczyna borykająca się z samotnym macierzyństwem, a jednak znajdująca czas przepełniony miłością dla swojego Dziadziusia.

Na uwagę zasługuje również wątek młodego małżeństwa Laury i Krzyśka, młodych ludzi, którzy w obliczu macierzyństwa i związanych z nim trudów nie potrafią pogodzić opieki nad dzieckiem i życia z sobą. Przemęczona nocnym wstawaniem i zniewolona miłością do dziecka kobieta w pewnym momencie czuje, że nie radzi sobie z emocjami i uczuciami i zamiast spokojnie rozwiązać nawarstwiający się problem wspólnie z mężem, stara się być zbyt samodzielna.

(…) Oczywiście, że wszystko co myślimy, co czujemy, czego doświadczamy, ma znaczenie. Tylko czasami nie jesteśmy o tym w stanie powiedzieć, choćbyśmy bardzo chcieli. Nie ta chwila… Nie te emocje… Zbyt boli. (…)

Książka jest piękna, wzruszająca, ale dla mnie trochę mało świąteczna. Czegoś mi w niej brakowało. Nie czułam tej magii zbliżających się świąt, może przytłoczyły ją problemy bohaterów, a może po przeczytaniu którejś już z kolei książki świątecznej dopadł mnie jakiś przesyt.

Polecam tę lekturę, chociaż niekoniecznie jako opowieść świąteczną. Jak dla mnie jest to powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym, ale troszkę mi tej atmosfery świąt w niej brakowało.

Napisz do mnie
grudzień 2025
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/