powieść dla kobiet
CÓRKA GLINIARZA – Kristen Ashley
Kristen Ashley urodziła się w 1968 roku w Gary w stanie Indiana, a dorastała w małym miasteczku Brownsburg w licznej wielopokoleniowej rodzinie przy dźwiękach muzyki między innymi Glena Millera. Mieszkała w Denver i w Wielkiej Brytanii, a ostatnio osiadła w Phoenix. To amerykańska pisarka, której pasją poza pisarstwem są filmy, muzyka, dobre jedzenie i moda. W swoim dorobku ma książki takie jak: „Tajemniczy mężczyzna”, „Niepokorny mężczyzna”, „Idealny mężczyzna” oraz jedna z najnowszych książek „Wymarzony mężczyzna”. Jest autorką ponad sześćdziesięciu powieści, które zostały przetłumaczone na czternaście języków.
Córka gliniarza to współczesna komedia kryminalna z pokaźną dawką romansu i erotyki.
PREMIERA KSIĄŻKI 18 MARCA 2020
stron 510
Indy Savage to córka doświadczonego policjanta. Dziewczyna niepokorna, trochę zwariowana, bardzo odważna i niestety również bardzo nieodpowiedzialna. Jest właścicielką księgarni, w której można wypić pyszną kawę. Od dziecka podkochuje się w Lee, synu przyjaciół ojca, który raczej ignoruje jej zaloty i traktuje ją jedynie jak młodszą siostrę. Kiedy Indy przypadkowo zostaje wciągnięta z gangsterski światek jednego ze swoich przyjaciół, będącego jednocześnie jej pracownikiem, to Lee – prowadzący agencję detektywistyczną, pomaga jej wyjść z tego ambarasu cało. Niespodziewanie również wybucha namiętność między tym dwojgiem „przybranego rodzeństwa”. Czy dramatyczne sytuacje zbliżą do siebie tych dwoje młodych ludzi, czy raczej oddalą? Czy krnąbrna i często zbyt nieodpowiedzialna dziewczyna jest dobrą partią dla takiego łobuza jak Lee? I co na to rodziny obojga, a szczególnie siostra Lee, która jest od dzieciństwa najserdeczniejszą przyjaciółką Indy?
Chociaż autorka ma na swoim koncie sporo książek, to ja przyznam szczerze, że jest to moje pierwsze spotkanie z jej dorobkiem pisarskim. Myślę jednak, że nie ostatnie, bowiem dawno się tak świetnie nie bawiłam podczas czytania książki.
Narracja książki jest w pierwszej osobie, a to jest to co lubię, bowiem bardziej się wówczas zbliżam do postaci, traktując tę narrację jak coś w rodzaju wspomnień, zwierzeń, czy pogaduszek.
Zmusiłam ratowników, żeby pozeolili mi jechać z tyłu razem z Textem, a udało mi się to dzięki napadowi szału. Gdy lokowali go w środku, tkwiłam przy jego boku. Tex pozwolił na to głownie dlatego, że już wiedział, że niewiele brakuje, a znów się odpalę. Nawet jeśli jesteś wielkim facetem, któremu niestraszne kule, to nie igrasz z rozwścieczoną kobietą.
Główna bohaterka jest taką wymarzoną postacią wielu młodych kobiet. Piękna, seksowna, bogata, krnąbrna, odważna i nieco pyskata. A facet, którego autorka umieściła obok niej to już dla większości młodych kobiet spełnienie erotycznych marzeń.
Nie przeczę, że czytając tę powieść wyśmienicie się bawiłam, chociaż jak dla mnie, to była w niej trochę zbyt duża ilość osób, w pewnym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że nie jestem tak do końca przekonana kto stoi po czyjej stronie.
Bardzo ciekawie nakreślone osobowości bohaterów, zwłaszcza tych, którzy niby są bohaterami pozytywnymi, ale przewaga ich cech charakteru jest negatywna. Co często wzbudzało we mnie dość sprzeczne emocje towarzyszące w czasie różnych akcji.
Bardzo efektownie poprowadzone dialogi, których w tej książce nie brakuje, z dużą dawką ironii, to jeden z wielu plusów tej powieści. Jeśli chodzi o mnie, to szybciej czytam książki w których dialogów jest tyle co opisów, a nawet więcej, zresztą myślę, że wielu czytelników się ze mną w tej kwestii zgodzi.
Ta książka to wulkan energii, humoru i nierównoważnych emocji. Autorka w równym stopniu bawi, co przyprawia o szybsze bicie serca i to nie tylko w sprawach gangstersko-niebezpiecznych, ale również w tych intymnych, nieco erotycznych.
Głównych bohaterów nie można NIE polubić, są oni bowiem nietuzinkowi, szaleni w swoich czynach, chociaż w przypadku Indy, córki gliniarza, również nieco infantylni.
Miłość przedstawiona w tej książce nie jest pozbawiona erotyki, co jeszcze bardziej podkręca wątek, powodując, że są emocje, mocne ważenia, ale i świetna zabawa.
Polecam tę książkę czytelnikom w różnym wieku i różnej płci. Myślę, że będą się przy niej bawiły dobrze zarówno panie, jak i panowie, bowiem ciekawa i bardzo urozmaicona sensacyjnie intryga, w połączeniu z pełnymi humoru dialogami, nieco zwariowanymi scenami (dość mocno oderwanymi od rzeczywistości) i nieco intrygującymi, i czasami naiwnymi bohaterami, to lektura, która powinna znaleźć miejsce na wielu półkach.
Ta książka świetnie odpręży, bo jest lekka, łatwa i przyjemna. A styl jakim pisze autorka z pewnością polubi wielu czytelników, ja już polubiłam zarówno styl jak i bohaterów.
Dziękuję Wydawnictwu AKURAT za propozycję przeczytania tej lektury, i cieszę się, że znalazłam kolejną ciekawą pisarkę, po książki której chętnie sięgnę.
ŻYCIE PO TOBIE – Klaudia Bianek
Klaudia Bianek to młoda pisarka, żona, romantyczka. Od lat weganka, od zawsze miłośniczka kotów i psów. Mieszka w niewielkiej wsi pod Poznaniem, gdzie najprzyjemniej się jej tworzy i marzy. Inspiracje czerpie ze wszystkiego, ale to właśnie rozmowy z ludźmi pozwalają jej pisać historie o miłości. Kiedy nie pisze (i nie czyta) gotuje. Gdyby mogła swoim czytelniczkom przekazać tylko jedną myśl, bez wahania powiedziałaby: siła jest kobietą! Tylko tyle i aż tyle udało mi się znaleźć informacji na temat tej pisarki.
Życie po tobie to powieść obyczajowa z dużą dawko dramatu i romansu.
stron 344
Eliza po tragicznej śmierci męża nie potrafi sobie znaleźć miejsca w życiu. Jej całym światem są teraz dzieci, córka i młodszy o kilka lat synek z zespołem Downa. Nie wychowuje dzieci sama, pomaga jej w tym najbliższa rodzina, rodzice, siostra i bratowa z którymi kobieta mieszka na wsi w jednym domu. Każdej niedzieli Eliza odwiedza grób męża, znajdując w „jego towarzystwie” pewnego rodzaju ukojenie. Gdy do sąsiedniego domu wprowadza się młody, samotny mężczyzna ona nawet nie domyśla się jaki chaos wniesie on do jej życia. Filip okazuje się czułym, wartościowym człowiekiem oferującym zrozumienie i wsparcie młodej matce borykającej się z wychowaniem dzieci, ale cóż z tego, kiedy młodsza siostra Elizy zakochuje się w nowym sąsiedzie i robi wszystko aby przywabić go swoją osobą. Czy Eliza może stanąć na drodze do szczęścia swojej siostry? Kim jest starsza pani, którą Eliza spotyka na cmentarzu? I Czy młoda wdowa zakochana w swoim zmarłym mężu do szaleństwa ma jeszcze szanse na nową miłość?
Autorka jest moim odkryciem na Poznańskich Targach Książki. Wiem, że mamy wielu cudownych autorów i wiele cudownych autorek, i wiem również, że nie wszystkich książki uda mi się poznać.
Cieszę się jednak, że udało mi się (dzięki rekomendacjom kilku osób) przeczytać książkę tej młodej i sympatycznej pisarki.
Wszystko czego chcę to życie pełne śmiechu
Tak długo jak śmieję się z Tobą
Myślę, że wszystko co jeszcze się liczy to miłość „na zawsze”
Po życiu, które razem przebyliśmyPonieważ nie ma życia po Tobie…
To słowa piosenki Daughtry – Life After You,która przewija się przez fabułę, a którą musiałam odsłuchać, aby zrozumieć sens, jaki autorka próbowała przekazać w swojej powieści.
Ta książka, to zdecydowanie lektura dla kobiet, bo jest o kobiecie, która cały czas walczy z własnymi emocjami, stara się żyć normalnie, ale…tęsknota za tragicznie zmarłym mężem, zbyt często rzuca jej kłody pod nogi.
Główna bohaterka nie potrafi wyzbyć się przekonania o swojej nieatrakcyjności. Widziana oczami męża, była piękna i szczęśliwa, a teraz, kiedy go straciła, straciła również to poczucie atrakcyjności. Po śmierci ukochanej osoby, wszystko staje się szare, bure i ponure. Człowiek często nie widzi niczego, co powoduje pozytywne myślenie, żal pokonuje nawet najdrobniejsze chwile szczęścia. A siebie postrzega się jako jedną, wielką grudę nieszczęścia.
(…) Nie podobam się sobie, ale wiem, że ty zapewne uznałbyś mnie za piękną. W końcu nawet po dwunastogodzinnym porodzie, gdy spływałam potem i byłam wykończona, ty twierdziłeś, że jestem najpiękniejsza na świecie. Piękna byłam przy tobie, lecz bez ciebie jestem tylko skorupą. Nie ma już we mnie żony, jest tylko matka, bo wiem, że muszę walczyć o dzieci. (…)
Autorka w cudowny, chociaż momentami bardzo wzruszający sposób przedstawia miłość matczyną, w szczególności odnosząc się do miłości pięknej, cierpliwej a zarazem trudnej, miłości do chorego dziecka. Wychowanie dziecka z zespołem Downa nie jest lekkie i chociaż wiele zachowań daje często masę radości, to jest to ciężka praca. Jest to praca dająca nadzieję a miłość i cierpliwość są tutaj tymi szczególnymi czynnikami, które pomagają w uzyskaniu zamierzonych efektów, chociaż czasami długo trzeba na te efekty czekać.
(…) Wychowanie dziecka z zespołem Downa nie przewidywało urlopów, weekendów i kradzionych chwil odpoczynku dla rodziców. Często musiałam wstawać w nocy, bo były takie okresy, gdy Jaś nie mógł spać z powodu koszmarów. (…) Każdy dzień bez ćwiczeń był dniem straconym i działającym na niekorzyść mojego syna. (…)
W ferworze walki o siebie i o dzieci trudno jest oczekiwać, że życie może przynieść jeszcze przyjemne doznania miłości. Czy kobieta taka jak Eliza miała prawo zapomnieć o swojej pierwszej wielkiej miłości i zakochać się ponownie? Czy nie byłaby to zdrada wobec zmarłego męża?
Muszę przyznać, że autorka wprowadzając do fabuły przystojnego sąsiada, podłechtała zapewne próżność niejednej kobiety. Bo która z nas, bez względu na wiek, nie marzy o facecie nie dość, że przystojnym, nie dość że bogatym, to jeszcze z anielskim podejściem do kobiety i…co najważniejsze jej niepełnosprawnego dziecka. Przecież nie ma takich mężczyzn. Dobrze jednak, że są w książkach. Możemy sobie pomarzyć.
(…) Nie chciałam nikogo pokochać. Nie chciałam zaufać i rościć sobie praw do przeżycia nowych chwil radości, skoro Artur już nie miał na to szansy. (…)
Ta książka to kopalnia emocji, myślę, że niejedna czytelniczka zatraci się w niej i będzie kibicowała głównej bohaterce, która po kilku latach, cały czas szaleńczo zakochana w swoim zmarłym mężu, pewnego dnia po raz kolejny poczuje motyle w brzuchu.
Jest to piękna opowieść o miłości, ale również mocna w przekazie dotyczącym żałoby i walki z niepełnosprawnością dziecka. To cudowna historia opowiadająca o tym jak ważna jest więź rodzinna, i jak trudne czasami człowiek musi podejmować decyzje, aby nie stracić bliskich mu osób.
Ciekawi, dość nietuzinkowi bohaterowie w połączeniu z nieszablonową fabułą, doprawioną odrobiną delikatnego, zmysłowego erotyzmu… No cóż, czy trzeba czegoś więcej?
Nie ukrywam, że czekam z niecierpliwością na kontynuację, bowiem na końcu książki jest informacja, że to koniec części pierwszej. Zresztą jeśli mam być szczera, to ta część zakończyła się jedną wielką niewiadomą, a to pobudza ciekawość i domysły.
Polecam tę książkę zwłaszcza paniom, ale nie twierdzę, że panowie będą się przy niej nudzić. Może właśnie powinni ją przeczytać? Panie jednak niech przygotują sobie zapas chusteczek, które zdecydowanie mogą się przydać.
NIEBIESKIE MOTYLE – Anna Sakowicz
Anna Sakowicz, mieszkanka Starogardu Gdańskiego a pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego, to absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Od roku 2013 prowadzi blog annasakowicz.pl. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja co potwierdzam w kilku wpisach w tym blogu.
Niebieskie motyle to współczesna powieść obyczajowo-psychologiczna z dawką kryminału, której fabuła umiejscowiona została w Chełmie.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 LUTEGO 2020
stron 335
Ania, Gosia i Matylda to trzy siostry, które łączy silna siostrzana więź. Każda z kobiet mieszka w innym mieście, ale kilometry nie dzielą tego co je łączy. Przynajmniej tak się wszystkim wydaje. Kiedy któregoś dnia jedna z sióstr – Gosia, znika i wszelki ślad po niej ginie, pozostałe siostry postanawiają jej poszukać. Wydaje im się, że znają swoją siostrę, ale czy tak jest naprawdę? Z każdym kolejnym dniem kobiety odkrywają coś nowego, czego nie wiedziały o swojej siostrze. Każdy kolejny ślad poszukiwań okazuje się zwodniczy. Czy znana w mieście malarka, jest osobą świadomą swojego zniknięcia, czy ktoś ją pozbawił życia? Dlaczego, kiedy jeszcze była, zaczęła malować niebieskie motyle? Jakie tajemnice ukrywała przed swoimi siostrami, z którymi podpisała w dzieciństwie dokument łączący ich na wieki siostrzaną miłością.
Patrząc na okładkę, człowiek ma wrażenie, że za nią kryje się lekka, łatwa i przyjemna powieść kobieca, w której znajdzie tylko pozytywne emocje. Niestety, to iluzja.
Nie wszystko jest tym czym się wydaje.
Kto zna książki tej autorki, ten wie, że lubi ona manipulować emocjami czytelników, tak również robi w tej powieści. Tutaj humor przeplata się ze łzami wzruszenia, a fabuła od samego początku przesiąknięta jest specyficzną tajemnicą, od której nie można się oderwać. A kiedy narracja jest w pierwszej osobie czasu przeszłego i czytelnik ma wrażenie, że właśnie słucha zwierzeń kogoś bliskiego, to chyba nie muszę więcej dodawać.
Każdy rozdział poprzedzony jest tajemniczo brzmiącymi słowami – fragmentów „Boskiej komedii” Dantego, które sprawiają wrażenie pewnego rodzaju niedopowiedzenia połączonego z irracjonalnym lękiem.
(…) W gęstej zarośli nie mieszkały żadne zwierzęta, a ja czułam, że las wypełniony był żalami… (…)
Niby mamy zwyczajną opowieść, o zwyczajnych kobietach, ale historia tu opowiedziana, jest czymś w rodzaju dziennika tajemnic.
Czasami wydaje nam się, że znamy kogoś na wylot, ponieważ jesteśmy z tą osobą blisko spokrewnieni czy zaprzyjaźnieni, ale tak naprawdę to nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile tajemnic kryje w sobie ta osoba i dlaczego nigdy nie podzieliła się nimi z nami. Ale czy my sami jesteśmy na tyle otwarci, aby nie chcieć czegoś zatrzymać tylko dla siebie? Od czego to zależy? Od braku zaufania? Od osobowości?
(…) – A co mam robić? Zobacz! Czy cokolwiek o niej wiemy? Motyle, obrazy, niebieska faza, wizytówka jakiejś pracowni medycznej! To się nie trzyma kupy. I ta pani Maria Kwiatkowska, o której żadna z nas nie wiedziała! (…)
Czasami dopiero w obliczu dramatu czy jakiegoś nieszczęścia zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo tęsknimy, jak bardzo zależy nam na danej osobie i chociaż wcześniej nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy pogrążeni we własnym życiu, we własnych problemach dnia codziennego, nagle otwierają nam się oczy i zaczynamy widzieć coś, czego wcześniej nawet nie dostrzegaliśmy. I wszelkie zakłócenie naszej „normalności” nagle zaczyna obrastać grubą warstwą niepewności i strachu. Zaczynamy bać się o kogoś, kto powinien być zdrowy i szczęśliwy, bo my tego chcemy.
(…) Wcześniej mogłam jej nie wiedzieć dwa czy trzy lata, wystarczały rozmowy przez telefon raz w miesiącu albo nawet rzadziej, ale zawsze wiedziałam że ona jest w Chełmie, że mogę się z nią skontaktować, kiedy tylko zechcę. Teraz czułam niemoc. A ta niemoc mnie irytowała i wpędzała w panikę. (…)
Ta książka to piękny przewodnik po uczuciach, ale nie tych widocznych, namacalnych i powszechnych, ale o tych ukrytych gdzieś głęboko w człowieku, który nawet często nie zdaje sobie sprawy z tego, że one tam są.
Ludzie często bagatelizują pewnego rodzaju oznaki chorób. Kiedy ktoś jest smutny, zdołowany, przygnębiony, nie chcą widzieć tego smutku i starają się wypędzić go nic nie znaczącymi dla tej osoby słowami czy gestami. Często śmieją się z niej, upokarzają mówiąc, aby przestała się „mazać i wzięła w garść”, nie zastanawiają się, że to może nie jest tylko zwykły smutek, że to coś dużo gorszego, co może doprowadzić do prawdziwej tragedii.
Depresja.
Co to takiego jest? To lenistwo ciała i umysłu? To lekceważenie otoczenia? To udawanie?
Niewiele osób tak naprawdę zdaje sobie sprawę z tego, jak wielką siłą dysponuje ta depresja, jak potrafi zniszczyć człowieka i odsunąć go nawet od tych, na których mu zależy. Z największej gwiazdy potrafi zrobić „śmiecia”, który fałszywym uśmiechem i fałszywym zachowanie maskuje ten swój śmietnik jaki powstał w jego głowie.
(…) Cały czas chyba gram twardzielkę, bo o tym tak trudno się mówi. Masz poczucie, że nawaliłaś, że jesteś słaba i jeżeli nie dajesz rady, to znaczy, że jesteś do niczego. A inni jeszcze dołożą ci, że nie doceniasz tego, co masz, że użalasz się nad sobą i nie potrafisz wziąć się w garść, bo przecież według nich wystarczy ruszyć tyłek. A ja nie mam siły ruszać tym cholernym tyłkiem… (…)
Myślę, że ta książka wiele osób skłoni do myślenia. Pobudzi refleksje, ale dzięki temu zrobi też wiele dobrego. Jeśli chodzi o mnie, to w trakcie czytania tej powieści byłam u mojej siostry, z którą widuję się ZBYT rzadko, rozmawiałyśmy na temat fabuły kilka godzin i… doszłyśmy do wniosku, że jest nas w tej książce wiele.
Jestem pewna, że niejedna kobieta i niejeden mężczyzna odnajdzie cząstki siebie wśród bohaterów tej lektury, bo nie tylko depresja jest tutaj problemem. Depresja, która jest skutkiem samotności w tłumie. Ilu z nas wygląda na szczęśliwych zadowolonych z życia, uśmiechniętych kiedy wymaga tego okoliczność, a w środku ledwo udaje mu się unosić ciężki głaz życia.
Autorka w bardzo ciekawy sposób pokazała różne osobowości kobiet, przedstawiła ich przemyślenia i fakty dotyczące życia, w połączeniu z pewnego rodzaju ukrytymi tęsknotami za drugim człowiekiem, ale i za niespełnionymi marzeniami. Dzięki tym kobietom właśnie, ta książka nie jest nudna, bo nie zawsze ciekawa fabuła idzie w parze z nietuzinkowymi bohaterami.
Wbrew temu, co widzimy na okładce, ta książka nie jest lekką powieścią; ta uśmiechnięta pani być może wcale się nie uśmiecha, być może między uśmiechami połyka łzy.
Polecam tę książkę osobom, które gustują w dobrej literaturze. Nie powiem, że polecam ją paniom w wieku od… do…, bo polecam ją również panom, bowiem mamy w niej również drugoplanowe męskie postaci, które w pewnym stopniu mają wpływ na fabułę.
Ale zanim sięgniecie po tę książkę, zarezerwujcie sobie czas, bo trudno będzie się oderwać od jej stron. Odrobina tajemnicy, w połączeniu z odrobiną kryminału i szczyptą romansu, doprawiona spora dawką psychologii… trzeba czegoś więcej?
Dziękuję Autorce za tę książkę, myślę, że jej fabuła na długo zostanie w mojej pamięci, zapewne głównie dlatego, że poruszyła moje sumienie. Dziękuję wydawnictwu EDIPRESSE KSIĄŻKI za wydanie tej wartościowej lektury.
IDEALNA RODZINA – Ilona Łepkowska
Ilona Łepkowska to pisarka, scenarzystka filmowa i serialowa, urodziła się w 1954 roku w Warszawie. W 1977 została absolwentką Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego, a roku 1982 ukończyła Zaoczne Studium Scenariuszowe przy PWSFTViT w Łodzi. Przez dwa lata na przełomie roku 2008 i 2010 występowała w niektórych sobotnich wydaniach magazynu satyryczno-publicystycznego TVN 24 – Szkło kontaktowe.
Idealna rodzina to współczesna powieść psychologiczno-obyczajowa, której fabuła umiejscowiona została w Warszawie.
PREMIERA KSIĄŻKI 26 LUTEGO 2020
srton 382
Anna Sobańska jest scenarzystką i producentką ulubionego przez widzów serialu „Idealna rodzina”. Niestety Anna jest pracoholiczką, dla której nie liczy się nic i nikt, nawet najbliższa rodzina. Nie interesuje ją z kim spotykają się jej dzieci i jakie mają upodobania czy marzenia, bo dla niej liczy się tylko praca. Pewnego dnia w jej domu zjawiają się fikcyjne postacie, które ona sama wymyśliła, a które są dwójką głównych bohaterów w ulubionym serialu. Są tak realni, że Anna zaczyna z nimi prowadzić dziwne konwersacje, co doprowadza ją niemal do obłędu. Nikt oprócz Sobańskiej nie widzi ani nie słyszy dwójki starszych ludzi, a ona ma wrażenie, że pojawili się tylko po to aby ją dręczyć. Wytwór jej wyobraźni doprowadza ją wreszcie do szpitala psychiatrycznego, a media społecznościowe jeszcze nigdy tak prześmiewczo nie przedstawiały zachowania celebrytki. Czy Annie uda się wrócić do normalności? Czy serial „Idealna rodzina” będzie musiał zniknąć z anteny aby jego producentka wreszcie pozbyła się ze swojego życia niechcianego towarzystwa?
Przyznam szczerze, że biorąc do ręki tę książkę, spodziewałam się komedii w której dominować będzie otwarty humor. Nie przeczę, żeby tego humoru nie było, ale książka okazała się bardziej powieścią psychologiczną niż komediową.
Wiele poruszonych wątków, zwłaszcza dotyczących osobowości nie szanującej ludzi, aroganckiej i po prostu wrednej pani producent jest jakby przestrogą dla ludzi o takim pokroju jak Anna Sobańska. Zimna, wyrachowana, bezczelna… i wyjątkowo oddana pracy. Czy taki jest wzór na pracoholika? Czy kobieta nie znająca słowa „miłość”, „przyjaźń”, „szczęście rodzinne” jest w stanie stworzyć ciepłą, rodzinną opowieść o ludziach dla których słowo „rodzina” jest priorytetem?
(…) Anna była zła, bo po pierwsze – Janek wtrącił się do jej rozmowy z kelnerem, a po drugie – chronicznie nie znosiła, gdy ktoś od razu nie przyznawał jej racji. (…)
Postać głównej bohaterki ukazana jako kobiety sukcesu zbudowanego na ignorancji, bezczelności i bezduszności, jest z całą pewnością postacią negatywną i z pewnością wiele osób będzie czuło do niej antypatię, bo jak można polubić kogoś tak cynicznego i aroganckiego. Ale każda negatywna postać ma w sobie coś pozytywnego, bo przecież nie ma ludzi dogłębnie złych, są tylko zagubieni w świecie wyścigu szczurów, własnych satysfakcji i chęci bycia kimś więcej niż zwykłym człowiekiem. Wielu ludzi nie potrafi nauczyć się normalności, i płaci za to często bardzo wysoka cenę. Ale wystarczy, że znajdzie się ktoś, kto uwierzy w tego człowieka, kto pozwoli mu poczuć coś więcej niż tylko władzę i świat może nagle wydać się zupełnie inny. Anna miała taką osobę, chociaż dzieci przestały ją traktować jak matkę, bo nie potrafiła im okazać tej macierzyńskiej miłości, to pozostał przy niej mąż, który znał ją sprzed czasów, kiedy zmieniła się w zimną, cyniczną kobietę.
(…) Zapomniałyście już jak ciężko pracowała Ania? Tyrała jak galernik. Dla swojej rodziny, dla firmy, dla widzów, dla was także! Zawsze była na posterunku, nie bała się podejmować najtrudniejszych decyzji, najśmielszych wyzwań! Kim bylibyśmy wszyscy, gdyby nie ona? (…)
Czytając tę książkę zastanawiałam się, czy człowiek, który doświadczy w swoim dzieciństwie, w swojej młodości, w swoim wcześniejszym życiu miłości i dobra może stać się tak dogłębnie złym i zimnym? Czy to, że bohaterka powieści tak właśnie zaczęła twardo odbierać życie nie było pewnego rodzaju obroną przed tym co otrzymała od życia i od najbliższych wtedy, gdy budowała się jej osobowość. Może ona po prostu nie potrafiła kochać bo nikt jej tego nie nauczył? Może dlatego, że od najwcześniejszych lat musiała walczyć o okruchy miłości i dlatego później postanowiła być twardą, aby już nie płaszczyć się przed ludźmi na których jej zależało? A może po prostu w genach odziedziczyła to, że nie ma czegoś takiego jak prawdziwe, szczere szczęście?
(…) Ale też – choć sama nie zdawała sobie z tego sprawy – przesiąkła chłodem domu rodzinnego zbyt mocno, by lód w jej sercu rozpuścił się całkowicie pod wpływem Janka i jego serdecznej rodziny. Janek widział jak często Anna bywała podobna w reakcjach do swojego ojca. (…)
Patrząc na okładkę, można spodziewać się lekkiej, łatwej i przyjemnej powieści, ale czy taka jest ta książka?
Autorka nie szczędzi lekkości i humoru, jest bardzo krytyczna i autoironicznie przedstawia wiele sytuacji. Czytając zastanawiałam się czy to jest w stu procentach fikcja literacka. I chociaż momentami było bardzo zabawnie i śmiałam się w głos, to jednak gdzieś tam w podświadomości czułam jakiś dziwny niepokój i nie chodziło mi o to, że jest to zmyślona historia, że to tylko wytwór czyjejś fantazji, ale o to, że takich osób i takich rodzin jak ta, jest wiele. Znamy te osoby, znamy te idealne rodziny, które tylko z pozoru są takie idealne, a za zamkniętymi drzwiami ich domów niejednokrotnie odgrywa się dramat.
Muszę przyznać, że kolorytu fabule dodają ciekawe i bardzo barwne osobowościowo postacie, bez których ta powieść byłaby zupełnie inna. Mam nadzieję, że autorka nie ma zbyt wielu cech swojej bohaterki.
Ciekawe dialogi mogłyby jednak zawierać mniej wulgaryzmów, wiem, że niektóre wyrazy w naszym słownictwie znalazły już stałe miejsca i bez względu na to czy ktoś jest osobą spokojną czy nerwową, wykształconą czy nie, używane są często nagminnie, ale… No cóż, nie potrafię zrozumieć czasami słownictwa jakim posługuje się inteligentna z pozoru część społeczeństwa.
Polecam tę książkę szczególnie czytelnikom preferującym powieści obyczajowe. Myślę, że jest to nie lada gratka dla miłośników serialu „M jak miłość” bo bohaterowie bardzo przypominają rodzinę Mostowiaków. Mnie przeczytanie tej powieści zajęło dwa wieczory, więc to chyba o czymś świadczy. Trudno jest się oderwać od książki, i chociaż fabuła jest dość przewidywalna, to czyta się szybko, lekko i z dużą dawką przyjemności.
Dziękuję wydawnictwu MUZA.SA za propozycję przeczytania tej książki, która skłoniła mnie do wielu refleksji.
Czy istnieją idealne rodziny?
ZACZEKAJ NA MIŁOŚĆ – Ilona Gołębiewska
Ilona Gołębiewska urodziła się w 1987 roku. Od najmłodszych lat marzyła aby zostać nauczycielką oraz pisarką i marzenia te się spełniły. Na co dzień pracuje ze studentami, prowadzi zajęcia terapeutyczne dla dzieci i młodzieży, a także skutecznie szkoli dorosłych i odkrywa nowe smaki życia wraz z seniorami. Jest również poetką. Debiutował w 2012 r. tomem poezji „Traktat życia. Autorka wielu książek i artykułów oraz bajek, baśni, opowiadań dla dzieci i młodzieży. Mieszka w Warszawie, ale gdy pisze, ucieka do starego drewnianego domu na mazowieckiej wsi, w którym czas się zatrzymał.
Zaczekaj na miłość to współczesna powieść obyczajowa, z nutką romansu, dramatu i odrobiną kryminału.
PREMIERA KSIĄŻKI 29 STYCZNIA 2020 ROKU
stron 465
Klara Horczyńska jest spełniającą się zawodowo modelką, przed którą świat stoi otworem. Niestety, chociaż zawodowo spełnia się na każdym kroku, to prywatnie spotyka ją w życiu wielkie niepowodzenie. Oszukana przez człowieka, który przez jakiś czas był całym jej światem, upokorzona przez niego i poturbowana psychicznie, nieświadoma konsekwencji zawodowych, nagle postanawia rzucić wszystko i wrócić z Paryża do Polski. Jedyną osobą, której ufa bez granic jest babcia Aniela, mieszkająca w pięknym dworku na Lipowych Wzgórzu. To właśnie u niej Klara postanawia przeczekać burzliwy czas swojego życia i znaleźć kierunek na przyszłość. Niestety mimo urody, inteligencji i wdzięku jakimi cieszy się młoda Horczyńska, jej zaufanie do mężczyzn jest mocno nadwyrężone. Czy uda się Klarze znaleźć osobę, z którą zechce zaryzykować wspólne życie? Jakie konsekwencje dopadną modelkę za zerwanie kontraktu? I jak ważna okaże się dla dziewczyny rodzina, którą spotka po dość tragicznych okolicznościach?
To moja siódma książka tej autorki, a to chyba świadczy o tym, że każdą jej kolejną powieść biorę w ciemno. Książki tej pisarki przyciągają mnie nie tyle odrobinę bajkową fabułą (i żyli długo i szczęśliwie), w której mimo wielu niespodziewanych sytuacji są wątki i zabawne i bardzo wzruszające. Ale bohaterowie jej powieści, a właściwie bohaterki, bo to osoby ciepłe, empatyczne i po prostu takie, z którymi chciałoby się przebywać.
Powieść jest wielowątkowa, a moim zdaniem na uwagę zasługuje w niej jeden z wielu wątków, który poruszył mnie do głębi. Dotyczy on bowiem spotkania przez główna bohaterkę drugiej babci, kobiety kiedyś pięknej i zadbanej, a obecnie zniszczonej życiem i przytłoczonej problemami z jakimi musi się borykać.
(…) – Pewnie mnie nie poznajesz? Wcale się nie dziwię. Od naszego ostatniego spotkania minęło sporo czasu. Zmieniłam się, postarzałam, spadło na mnie wiele problemów. Jestem Hanna Machowska, twoja babcia – wyjaśniła jednym zdaniem, czekając na reakcję Klary, która początkowo nie całkiem zrozumiała jej słowa. (…)
Autorka zabiera swoich czytelników do świata piękna i luksusu, ale nie omija tematów trudnych i bolesnych. Balansując między tym co dobre, a tym czego się człowiek obawia, wprowadza w walkę myśli, które muszą pogodzić się życiowymi niedogodnościami i życiową porażką, aby człowiek mógł zacząć funkcjonować w zupełnie innej rzeczywistości. Takiej, która może prowadzić do pełni szczęścia.
(…) Za każdym zakrętem może na nas czekać coś złego lub coś dobrego. Trzeba być czujnym, ale też warto otworzyć się na zmiany. (…)
Człowiek uciekający przed przyszłością, który nie może zapomnieć o przeszłości nie znajdzie na swojej drodze tego, czego podświadomie pragnie. Życie czasami rzuca kłody pod nogi, ale najważniejsze, aby po upadku podnieść się i iść dalej z podniesioną głową, bez żalu do losu. A tego może dokonać tylko ten, kto głęboko w sobie odnajdzie tę siłę, pozna siebie z tej lepszej strony i uwierzy w siebie i w innych.
(…) Samotność nie powinna być naszym przeznaczeniem. Poznajemy siebie tak naprawdę dopiero wtedy, gdy możemy się przejrzeć w czyichś oczach. To, co dasz innym, kiedyś do ciebie wróci. Może nie jutro, nie za miesiąc czy rok, ale kiedyś wszystko wróci do ciebie z nawiązką. (…)
Główna bohaterka tej części o Lipowym Wzgórzu, mnie nie oczarowała. Być może uznałam ją za zbyt infantylną, zbyt empatyczną (chociaż empatia jest czymś ważnym) i może zbyt tchórzliwą w uczuciach, chociaż tego ostatniego nie mogę jej zarzucić zbyt mocno, bo wiadomo, że kto raz się sparzy, ten nawet na zimne dmucha.
Moim zdaniem jest to ważna powieść, pokazująca jak trudno czasami odbudować życie bazując na pozorach i potrzebie rozliczenia się z przeszłością. Jest to książka o silnych więzach rodzinnych, które są tak właściwie podporą życia każdego człowieka.
Mamy tutaj zaskakujące zwroty akcji, dzięki którym nie można się przy czytaniu tej lektury nudzić. Fabuła, jest jak już wspomniałam wcześniej wielowątkowa, ale pięknie wykreowane postacie z różnorodnymi osobowościami są z pewnością atutem tej powieści, a język jakim została napisana narracja jest nie tyle barwny, co po prostu ładny, dlatego też czyta się z czystą przyjemnością.
Autorka porusza ważne tematy, takie jak utrata zaufania, pogubienie się w życiu, rezygnacja z własnych marzeń, jak również chęć niesienia pomocy nawet tym osobom, które nieco nadużywają dobrej woli innych, często manipulując nimi w osiągnięciu własnych celów.
To powieść o silnych kobietach, i chociaż jest to jakby kontynuacja losów kobiet rodziny Horczyńskich, to fabuła została tak skonstruowana, że czytać można każdą z tych powieści jako osobną całość.
Przyznam szczerze, że chętnie spędziłabym weekend lub nawet urlop w Lipowym Wzgórzu, które kojarzy mi się z ciepłem, szczęściem i cudownymi ludźmi. A seniorkę rodziny pokochałam jak własną babcię i nie dziwię się, że tylu ludzi odnajduje siebie i własne szczęście przy jej boku.
To powieść łącząca wątki obyczajowe z romansem, dramatem, a nawet odrobiną kryminału. Momentami wzrusza do łez ale i pozwala też na szczery uśmiech.
Polecam tę powieść, bo ona po prostu cudownie pozwoli się zrelaksować i myślę, że wiele czytelniczek znajdzie w niej coś dla siebie.
Dziękuję Wydawnictwu MUZA SA za możliwość przeczytania tej powieści jeszcze przed premierą i… chyba już czekam na kolejne książki tej autorki.