powieść dla kobiet
IDEALNA RODZINA – Ilona Łepkowska
Ilona Łepkowska to pisarka, scenarzystka filmowa i serialowa, urodziła się w 1954 roku w Warszawie. W 1977 została absolwentką Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego, a roku 1982 ukończyła Zaoczne Studium Scenariuszowe przy PWSFTViT w Łodzi. Przez dwa lata na przełomie roku 2008 i 2010 występowała w niektórych sobotnich wydaniach magazynu satyryczno-publicystycznego TVN 24 – Szkło kontaktowe.
Idealna rodzina to współczesna powieść psychologiczno-obyczajowa, której fabuła umiejscowiona została w Warszawie.
PREMIERA KSIĄŻKI 26 LUTEGO 2020
Anna Sobańska jest scenarzystką i producentką ulubionego przez widzów serialu „Idealna rodzina”. Niestety Anna jest pracoholiczką, dla której nie liczy się nic i nikt, nawet najbliższa rodzina. Nie interesuje ją z kim spotykają się jej dzieci i jakie mają upodobania czy marzenia, bo dla niej liczy się tylko praca. Pewnego dnia w jej domu zjawiają się fikcyjne postacie, które ona sama wymyśliła, a które są dwójką głównych bohaterów w ulubionym serialu. Są tak realni, że Anna zaczyna z nimi prowadzić dziwne konwersacje, co doprowadza ją niemal do obłędu. Nikt oprócz Sobańskiej nie widzi ani nie słyszy dwójki starszych ludzi, a ona ma wrażenie, że pojawili się tylko po to aby ją dręczyć. Wytwór jej wyobraźni doprowadza ją wreszcie do szpitala psychiatrycznego, a media społecznościowe jeszcze nigdy tak prześmiewczo nie przedstawiały zachowania celebrytki. Czy Annie uda się wrócić do normalności? Czy serial „Idealna rodzina” będzie musiał zniknąć z anteny aby jego producentka wreszcie pozbyła się ze swojego życia niechcianego towarzystwa?
Przyznam szczerze, że biorąc do ręki tę książkę, spodziewałam się komedii w której dominować będzie otwarty humor. Nie przeczę, żeby tego humoru nie było, ale książka okazała się bardziej powieścią psychologiczną niż komediową.
Wiele poruszonych wątków, zwłaszcza dotyczących osobowości nie szanującej ludzi, aroganckiej i po prostu wrednej pani producent jest jakby przestrogą dla ludzi o takim pokroju jak Anna Sobańska. Zimna, wyrachowana, bezczelna… i wyjątkowo oddana pracy. Czy taki jest wzór na pracoholika? Czy kobieta nie znająca słowa „miłość”, „przyjaźń”, „szczęście rodzinne” jest w stanie stworzyć ciepłą, rodzinną opowieść o ludziach dla których słowo „rodzina” jest priorytetem?
(…) Anna była zła, bo po pierwsze – Janek wtrącił się do jej rozmowy z kelnerem, a po drugie – chronicznie nie znosiła, gdy ktoś od razu nie przyznawał jej racji. (…)
Postać głównej bohaterki ukazana jako kobiety sukcesu zbudowanego na ignorancji, bezczelności i bezduszności, jest z całą pewnością postacią negatywną i z pewnością wiele osób będzie czuło do niej antypatię, bo jak można polubić kogoś tak cynicznego i aroganckiego. Ale każda negatywna postać ma w sobie coś pozytywnego, bo przecież nie ma ludzi dogłębnie złych, są tylko zagubieni w świecie wyścigu szczurów, własnych satysfakcji i chęci bycia kimś więcej niż zwykłym człowiekiem. Wielu ludzi nie potrafi nauczyć się normalności, i płaci za to często bardzo wysoka cenę. Ale wystarczy, że znajdzie się ktoś, kto uwierzy w tego człowieka, kto pozwoli mu poczuć coś więcej niż tylko władzę i świat może nagle wydać się zupełnie inny. Anna miała taką osobę, chociaż dzieci przestały ją traktować jak matkę, bo nie potrafiła im okazać tej macierzyńskiej miłości, to pozostał przy niej mąż, który znał ją sprzed czasów, kiedy zmieniła się w zimną, cyniczną kobietę.
(…) Zapomniałyście już jak ciężko pracowała Ania? Tyrała jak galernik. Dla swojej rodziny, dla firmy, dla widzów, dla was także! Zawsze była na posterunku, nie bała się podejmować najtrudniejszych decyzji, najśmielszych wyzwań! Kim bylibyśmy wszyscy, gdyby nie ona? (…)
Czytając tę książkę zastanawiałam się, czy człowiek, który doświadczy w swoim dzieciństwie, w swojej młodości, w swoim wcześniejszym życiu miłości i dobra może stać się tak dogłębnie złym i zimnym? Czy to, że bohaterka powieści tak właśnie zaczęła twardo odbierać życie nie było pewnego rodzaju obroną przed tym co otrzymała od życia i od najbliższych wtedy, gdy budowała się jej osobowość. Może ona po prostu nie potrafiła kochać bo nikt jej tego nie nauczył? Może dlatego, że od najwcześniejszych lat musiała walczyć o okruchy miłości i dlatego później postanowiła być twardą, aby już nie płaszczyć się przed ludźmi na których jej zależało? A może po prostu w genach odziedziczyła to, że nie ma czegoś takiego jak prawdziwe, szczere szczęście?
(…) Ale też – choć sama nie zdawała sobie z tego sprawy – przesiąkła chłodem domu rodzinnego zbyt mocno, by lód w jej sercu rozpuścił się całkowicie pod wpływem Janka i jego serdecznej rodziny. Janek widział jak często Anna bywała podobna w reakcjach do swojego ojca. (…)
Patrząc na okładkę, można spodziewać się lekkiej, łatwej i przyjemnej powieści, ale czy taka jest ta książka?
Autorka nie szczędzi lekkości i humoru, jest bardzo krytyczna i autoironicznie przedstawia wiele sytuacji. Czytając zastanawiałam się czy to jest w stu procentach fikcja literacka. I chociaż momentami było bardzo zabawnie i śmiałam się w głos, to jednak gdzieś tam w podświadomości czułam jakiś dziwny niepokój i nie chodziło mi o to, że jest to zmyślona historia, że to tylko wytwór czyjejś fantazji, ale o to, że takich osób i takich rodzin jak ta, jest wiele. Znamy te osoby, znamy te idealne rodziny, które tylko z pozoru są takie idealne, a za zamkniętymi drzwiami ich domów niejednokrotnie odgrywa się dramat.
Muszę przyznać, że kolorytu fabule dodają ciekawe i bardzo barwne osobowościowo postacie, bez których ta powieść byłaby zupełnie inna. Mam nadzieję, że autorka nie ma zbyt wielu cech swojej bohaterki.
Ciekawe dialogi mogłyby jednak zawierać mniej wulgaryzmów, wiem, że niektóre wyrazy w naszym słownictwie znalazły już stałe miejsca i bez względu na to czy ktoś jest osobą spokojną czy nerwową, wykształconą czy nie, używane są często nagminnie, ale… No cóż, nie potrafię zrozumieć czasami słownictwa jakim posługuje się inteligentna z pozoru część społeczeństwa.
Polecam tę książkę szczególnie czytelnikom preferującym powieści obyczajowe. Myślę, że jest to nie lada gratka dla miłośników serialu „M jak miłość” bo bohaterowie bardzo przypominają rodzinę Mostowiaków. Mnie przeczytanie tej powieści zajęło dwa wieczory, więc to chyba o czymś świadczy. Trudno jest się oderwać od książki, i chociaż fabuła jest dość przewidywalna, to czyta się szybko, lekko i z dużą dawką przyjemności.
Dziękuję wydawnictwu MUZA.SA za propozycję przeczytania tej książki, która skłoniła mnie do wielu refleksji.
Czy istnieją idealne rodziny?
ZACZEKAJ NA MIŁOŚĆ – Ilona Gołębiewska
Ilona Gołębiewska urodziła się w 1987 roku. Od najmłodszych lat marzyła aby zostać nauczycielką oraz pisarką i marzenia te się spełniły. Na co dzień pracuje ze studentami, prowadzi zajęcia terapeutyczne dla dzieci i młodzieży, a także skutecznie szkoli dorosłych i odkrywa nowe smaki życia wraz z seniorami. Jest również poetką. Debiutował w 2012 r. tomem poezji „Traktat życia. Autorka wielu książek i artykułów oraz bajek, baśni, opowiadań dla dzieci i młodzieży. Mieszka w Warszawie, ale gdy pisze, ucieka do starego drewnianego domu na mazowieckiej wsi, w którym czas się zatrzymał.
Zaczekaj na miłość to współczesna powieść obyczajowa, z nutką romansu, dramatu i odrobiną kryminału.
PREMIERA KSIĄŻKI 29 STYCZNIA 2020 ROKU
Klara Horczyńska jest spełniającą się zawodowo modelką, przed którą świat stoi otworem. Niestety, chociaż zawodowo spełnia się na każdym kroku, to prywatnie spotyka ją w życiu wielkie niepowodzenie. Oszukana przez człowieka, który przez jakiś czas był całym jej światem, upokorzona przez niego i poturbowana psychicznie, nieświadoma konsekwencji zawodowych, nagle postanawia rzucić wszystko i wrócić z Paryża do Polski. Jedyną osobą, której ufa bez granic jest babcia Aniela, mieszkająca w pięknym dworku na Lipowych Wzgórzu. To właśnie u niej Klara postanawia przeczekać burzliwy czas swojego życia i znaleźć kierunek na przyszłość. Niestety mimo urody, inteligencji i wdzięku jakimi cieszy się młoda Horczyńska, jej zaufanie do mężczyzn jest mocno nadwyrężone. Czy uda się Klarze znaleźć osobę, z którą zechce zaryzykować wspólne życie? Jakie konsekwencje dopadną modelkę za zerwanie kontraktu? I jak ważna okaże się dla dziewczyny rodzina, którą spotka po dość tragicznych okolicznościach?
To moja siódma książka tej autorki, a to chyba świadczy o tym, że każdą jej kolejną powieść biorę w ciemno. Książki tej pisarki przyciągają mnie nie tyle odrobinę bajkową fabułą (i żyli długo i szczęśliwie), w której mimo wielu niespodziewanych sytuacji są wątki i zabawne i bardzo wzruszające. Ale bohaterowie jej powieści, a właściwie bohaterki, bo to osoby ciepłe, empatyczne i po prostu takie, z którymi chciałoby się przebywać.
Powieść jest wielowątkowa, a moim zdaniem na uwagę zasługuje w niej jeden z wielu wątków, który poruszył mnie do głębi. Dotyczy on bowiem spotkania przez główna bohaterkę drugiej babci, kobiety kiedyś pięknej i zadbanej, a obecnie zniszczonej życiem i przytłoczonej problemami z jakimi musi się borykać.
(…) – Pewnie mnie nie poznajesz? Wcale się nie dziwię. Od naszego ostatniego spotkania minęło sporo czasu. Zmieniłam się, postarzałam, spadło na mnie wiele problemów. Jestem Hanna Machowska, twoja babcia – wyjaśniła jednym zdaniem, czekając na reakcję Klary, która początkowo nie całkiem zrozumiała jej słowa. (…)
Autorka zabiera swoich czytelników do świata piękna i luksusu, ale nie omija tematów trudnych i bolesnych. Balansując między tym co dobre, a tym czego się człowiek obawia, wprowadza w walkę myśli, które muszą pogodzić się życiowymi niedogodnościami i życiową porażką, aby człowiek mógł zacząć funkcjonować w zupełnie innej rzeczywistości. Takiej, która może prowadzić do pełni szczęścia.
(…) Za każdym zakrętem może na nas czekać coś złego lub coś dobrego. Trzeba być czujnym, ale też warto otworzyć się na zmiany. (…)
Człowiek uciekający przed przyszłością, który nie może zapomnieć o przeszłości nie znajdzie na swojej drodze tego, czego podświadomie pragnie. Życie czasami rzuca kłody pod nogi, ale najważniejsze, aby po upadku podnieść się i iść dalej z podniesioną głową, bez żalu do losu. A tego może dokonać tylko ten, kto głęboko w sobie odnajdzie tę siłę, pozna siebie z tej lepszej strony i uwierzy w siebie i w innych.
(…) Samotność nie powinna być naszym przeznaczeniem. Poznajemy siebie tak naprawdę dopiero wtedy, gdy możemy się przejrzeć w czyichś oczach. To, co dasz innym, kiedyś do ciebie wróci. Może nie jutro, nie za miesiąc czy rok, ale kiedyś wszystko wróci do ciebie z nawiązką. (…)
Główna bohaterka tej części o Lipowym Wzgórzu, mnie nie oczarowała. Być może uznałam ją za zbyt infantylną, zbyt empatyczną (chociaż empatia jest czymś ważnym) i może zbyt tchórzliwą w uczuciach, chociaż tego ostatniego nie mogę jej zarzucić zbyt mocno, bo wiadomo, że kto raz się sparzy, ten nawet na zimne dmucha.
Moim zdaniem jest to ważna powieść, pokazująca jak trudno czasami odbudować życie bazując na pozorach i potrzebie rozliczenia się z przeszłością. Jest to książka o silnych więzach rodzinnych, które są tak właściwie podporą życia każdego człowieka.
Mamy tutaj zaskakujące zwroty akcji, dzięki którym nie można się przy czytaniu tej lektury nudzić. Fabuła, jest jak już wspomniałam wcześniej wielowątkowa, ale pięknie wykreowane postacie z różnorodnymi osobowościami są z pewnością atutem tej powieści, a język jakim została napisana narracja jest nie tyle barwny, co po prostu ładny, dlatego też czyta się z czystą przyjemnością.
Autorka porusza ważne tematy, takie jak utrata zaufania, pogubienie się w życiu, rezygnacja z własnych marzeń, jak również chęć niesienia pomocy nawet tym osobom, które nieco nadużywają dobrej woli innych, często manipulując nimi w osiągnięciu własnych celów.
To powieść o silnych kobietach, i chociaż jest to jakby kontynuacja losów kobiet rodziny Horczyńskich, to fabuła została tak skonstruowana, że czytać można każdą z tych powieści jako osobną całość.
Przyznam szczerze, że chętnie spędziłabym weekend lub nawet urlop w Lipowym Wzgórzu, które kojarzy mi się z ciepłem, szczęściem i cudownymi ludźmi. A seniorkę rodziny pokochałam jak własną babcię i nie dziwię się, że tylu ludzi odnajduje siebie i własne szczęście przy jej boku.
To powieść łącząca wątki obyczajowe z romansem, dramatem, a nawet odrobiną kryminału. Momentami wzrusza do łez ale i pozwala też na szczery uśmiech.
Polecam tę powieść, bo ona po prostu cudownie pozwoli się zrelaksować i myślę, że wiele czytelniczek znajdzie w niej coś dla siebie.
Dziękuję Wydawnictwu MUZA SA za możliwość przeczytania tej powieści jeszcze przed premierą i… chyba już czekam na kolejne książki tej autorki.
SZCZĘŚCIE DLA ZUCHWAŁYCH – Petra Hülsmann
Petra Hülsmann jest jedną z najbardziej popularnych i poczytnych autorek prozy kobiecej na rynku niemieckim. Pisarka ma na koncie kilkanaście powieści, a każda z nich sprzedaje się w nakładzie minimum 160 tys. egzemplarzy. Petra Hülsmann jest uwielbiana przez kobiety za swoje ogromne poczucie humoru przebijające ze stron każdej jej książki, za barwnych, nietuzinkowych bohaterów oraz chwytające za serce historie, które na długo zapadają w pamięć czytelnika.
Szczęście dla zuchwałych to współczesna powieść obyczajowa z nutką romansu i dramatycznym tłem, której fabuła umiejscowiona została w Hamburgu.
PREMIERA KSIĄŻKI 18 WRZEŚNIA 2019
Maria jest młodą kobietą, dla której liczy się głównie tu i teraz. Lubi imprezy, spotkania z przyjaciółmi i nie zwraca szczególnej uwagi na finanse. Jej życie toczy się między pracą, pubami i morzem alkoholu, a rodzina jest jakby z boku niej. Kiedy starsza siostra Marii staje w obliczu choroby nowotworowej i prosi dziewczynę o pomoc, świat Marii zostaje wywrócony do góry nogami. Nie dość, że troska o zdrowie siostry zwala ją z nóg, to jeszcze zaczynają przytłaczać ją zwykłe czynności domowe, takie jak opieka nad dwójką siostrzeńców. Ale żeby tego nie było za mało, to młoda kobieta musi zmierzyć się z pracą zawodową, o której kiedyś marzyła, a która teraz stała się dla niej koszmarem. Musi bowiem objąć w zastępstwie siostry bardzo odpowiedzialne stanowisko w rodzinnej stoczni jachtowej. Czy uda się Marii stanąć na wysokości zadania? Kto pomoże jej przełamać dawne lęki i zapomnieć o przeszłości? Czy siostra Marii wyzdrowieje?
Bardzo potrzebowałam teraz takiej lektury. Jestem od kilku tygodni przykuta do łóżka z powodu złamanych kości udowej i biodrowej i szczerze przyznam, mój optymizm, który zawsze był moim wiernym druhem, nagle… gdzieś się ulotnił. Ta książka pozwoliła mi na wiarę w siebie i w przyszłość.
Jest to zabawna i wzruszająca jednocześnie opowieść o kobiecie, która zdecydowała się zawalczyć o własne szczęście, kobiecie która zrozumiała, że są na świecie rzeczy o które warto walczyć, że życie nie polega tylko na egoistycznym podejściu, nie polega na imprezach, wolności i beztrosce.
Dramat rodzinny przestawia życie głównej bohaterki, można nawet powiedzieć, że wywraca je do góry nogami. Dziewczyna musi nauczyć się dyscypliny, odwagi, asertywności i… miłości. Musi uwierzyć nie tylko w siebie ale i w innych. Musi spojrzeć na życie zupełnie innymi oczami.
(…) Jak słońce mogło świecić, niebo być tak błękitne? Dla ludzi tam, w dole, życie toczyło się dalej, jakby nic się nie stało. Ale moje życie stanęło na głowie w ciągu niecałych dwudziestu czterech godzin. Nie mówiąc o życiu Christine. (…)
Ta książka jest dość specyficzna, autorka porusza w niej wiele ważnych tematów życiowych.
To lektura o braku zaufania i trudnych wyborach po młodzieńczej traumie.
Pokazuje nam bezgraniczną rolę przyjaźni, która potrafi podnieść człowieka nawet po najgorszym życiowym upadku. O przyjaźni, która jeżeli jest prawdziwa, to pokona wszelkie trudności znajdujące się na jej drodze. Nie pozwoli na upadek, a jeżeli już upadnie, to potrafi podnieść się i trwać dalej, jakby nigdy nic.
(…) – Nie mam na myśli was, oczywiście. W tej chwili jesteście dla mnie jedynym światełkiem w tunelu i jestem przeszczęśliwa, że was odzyskałam. (…)
Ale to także historia o strachu przed uczuciem, które może głęboko zranić i o chorobie oraz nienawiści do tych, których ta choroba nie dotknęła.
(…) Patrzyłam w niebo i rozmyślałam. W ostatnim czasie ciągle budziły się we mnie wspomnienia i dawno zapomniane uczucia, które – w połączeniu z chorobą Christine i nieustannym podskórnym lękiem o nią – powoli zaczynały kruszyć moją powłokę. (…)
Narracja książki jest w pierwszej osobie czasu przeszłego, co oddziałuje na czytelnika tak, jakby czytał czyjś pamiętnik, albo słuchał czyichś zwierzeń. Mnie taki sposób przekazywania treści bardzo zbliża do bohatera powieści.
(…) – Takie już jest życie. Toczy się tam, gdzie chce. Staje na głowie, robi fikołki i wywraca wszystko na opak. Nic na to nie poradzisz. (…)
Świetnie wykreowani bohaterowie, których osobowości są tak różne i zarazem tak realne, że trudno uwierzyć w to, że to postacie fikcyjne. Ciekawe, często zabawne dialogi w połączeniu z fabułą, która dosłownie chwyta za serce, to chyba wystarczające powody aby sięgnąć po tę lekturę. To książka z tych, o których się długo nie zapomina.
Polecam tę książkę całym sercem szczególnie osobom, którym zanika wiara w siebie. Ta lektura to cudowny przewodnik po tym, jak łatwo można osiągnąć zamierzone cele, gdy tylko się tego bardzo chce. Nie mogę określić wyznacznika wieku czy płci, komu chciałabym tę książkę zarekomendować. Jest ona przeznaczona zarówno dla osób młodych jak i dla tych całkiem dojrzałych. I chociaż sporo w niej dramatu, bo przecież choroba nowotworowa nie należy do rzeczy urokliwych, to jest to książka lekka, łatwa i przyjemna, z dużą dawką lekkiego humoru, ale takiego w granicach rozsądku.
Cieszę się, że wydawnictwo INITIUM zdecydowało się na wydanie takiej lektury. Dziękuję, zarówno za to, że miałam okazję przeczytać tę książkę, ale również za to, że dzięki niej wróciła moja wiara w siebie.
TRZY RAZY MIŁOŚĆ – Piotr Podgórski
Piotr Podgórski to pseudonim pisarza, który urodził się i wychował na Podkarpaciu. Jest nie tylko autorem powieści i opowiadań, ale znanym w świecie czytelników blogerem, prowadzącym blog Pisany inaczej. Interesuje się literaturą, filmem i psychologią, a ponad to kocha zwierzęta, przyrodę i piesze wycieczki.
Wydawnictwo LIRA rok 2018
stron 295
Trzy razy miłość to powieść obyczajowa, której fabuła umiejscowiona została współcześnie, w pewnej urokliwej miejscowości Podkarpacia.
Marta, Ewelina i Maria to trzy kobiety, które w pewnym czasie znalazły się w tym samym miejscu. Marta jest młodą mężatką, która zdradzona przez męża ucieka do małej podkarpackiej miejscowości i zatrzymuje się w domu pewnej znanej znachorki – Marii. Ewelina jest dziennikarką śledczą, która pewnego dnia otrzymuje od szefa nietypowe zlecenie, mające na celu ujawnienie oszustw starej znachorki. Wyjeżdża z Andrzejem – partnerem zawodowym, z którym mają udawać rozpadające się małżeństwo i zatrzymuje się w małym pensjonacie. Kiedy Andrzej i Ewelina poznają kobietę uważaną za znachorkę, ta nagle dostaje zawału serca i trafia do szpitala. Zdarzenie to komplikuje sprawę domniemania oszustwa, jednocześnie pozwalając na to, aby życie wszystkich nieco się pogmatwało. Czy Maria wyjdzie ze szpitala? Jaką tajemnicę znachorka wyjawi Andrzejowi? Czy Ewelina i Marta się zaprzyjaźnią czy będą wobec siebie wrogo nastawione?
Jest to moja pierwsza książka tego autora i muszę przyznać, że podeszłam do niej z dużą nadzieją, na ciekawą lekturę. Znam trochę „pióro” tego pisarza, ponieważ podczytuję jego blog, nie spodziewałam się jednak tak emocjonującej lektury. Czytając książki o kobietach, pisane przez mężczyzn, zawsze podziwiam znajomość kobiecej natury i osobowości. Myślę, że nie jest łatwo wcielić się w mentalność kobiety, i może tego dokonać jedynie trochę wrażliwy i trochę romantyczny mężczyzna. Gdybym nie znała autora, to pomyślałabym, że książkę tę napisała kobieta pod męskim pseudonimem.
Fabuła książki jest bardzo realistyczna. Z całą pewnością, realizmu dodaje wtrącana od czasu do czasu gwara ludowa.
Czytając tę powieść zwróciłam uwagę na wiele wątków psychologicznych, poruszony na przykład wątek wychowawczy, który pokazuje jak wielki wpływ na dorosłe życie człowieka mają stosunki między rodzicami a dziećmi, czy metody wychowawcze, nie mówiąc już o środowisku w jakim ktoś zostaje wychowany.
(…) Niestety, zimny chów nie pomógł pozostać bez wpływu na jej psychikę – miała ogromne problemy z wyrażaniem uczuć, okazywaniem emocji oraz z empatią. Nie dopuszczała do siebie określeń typu „patologiczny dom”, „przemoc fizyczna i psychiczna w rodzinie”. Chciała kochać swoich rodziców. Innych nie miała. Wierzyła, że oni też ją kochają. Zdawała sobie jednak sprawę, że coś z nią jest nie tak, a jej chorobliwa nieufność nie wzięła się znikąd. (…)
Trzy kobiety przedstawione w książce to trzy różne temperamenty. Muszę przyznać, że autor bardzo wyraźnie nakreślił różnice między nimi i w wyjątkowo ciekawy sposób ukazał te ich osobowości. Ale wśród tych kobiet są i mężczyźni – Andrzej i Sławek, wychowani w różnych środowiskach a jednak bardzo do siebie podobni pod względem uczuciowym.
Spoglądając na okładkę, czytelnik z pewnością spodziewa się lekkiego romansu, może jakiegoś trójkąta opartego na zdradzie, albo innej lektury utrzymanej w kontekście miłości. Ale niestety muszę rozczarować, to nie jest powieść lekka i łatwa. Dostarcza wprawdzie wielu rozczuleń, ale jest w niej również odrobina grozy i namiastka kryminału. Zresztą wątek sensacyjny jest dość istotny i świetnie współgra z pozostałymi wątkami. Mamy w tej powieści również pewnego rodzaju zjawiska, delikatnie mówiąc paranormalne, ale nie powodują one odczucia strachu tylko specyficzne wzruszenie.
(…) Fiołkowy aromat stał się niemal duszący. Andrzej miał wrażenie, że nie są sami w tym małym, klaustrofobicznym pokoju. Czuł, że towarzyszy im jakaś siła, która miała coś wspólnego z tym zapachem. Nie bał się, nie wierzył w duchy, zresztą ta „moc” raczej go uspokajała niż przejmowała trwogą. (…)
Bardzo podobał mi się wątek ukazujący społeczność małej miejscowości. Autor pokazał, ludzi, którzy często nie wierzą w swoje możliwości i poddają się pewnego rodzaju stereotypom. Ale wśród tych szarych, rozżalonych życiem osób, często zdarzają się perełki, którym drogę torują ambicje. Ludzie, którzy potrafią sami sobie ukształtować istotę inności, a zarazem normalności. Ciekawym zjawiskiem w takich wiejskich społecznościach jest to, że kiedy wymaga tego sytuacja, potrafią zjednoczyć się i zapomnieć o swej wiejskiej niedoli. No i oczywiście charakterystyczne dla małych miejscowości „jedna pani, drugiej pani…”, gdzie każdy, o każdym, wszystko wie.
Polecam tę książkę szczególnie paniom, bez względu na wiek. Jest to moim zdaniem stanowczo literatura dla kobiet. Myślę jednak, że i panowie nie będą nią zawiedzeni, chociaż krew się nie leje, wulgaryzmów i erotyki brak, jest za to ciekawy wątek kryminalny. Jest to piękna opowieść o wyborach nie do końca chcianych, o marzeniach, które mogą się spełnić, i o miłości, która potrafi człowieka dopaść nieoczekiwanie i wywrócić jego życie do góry nogami.