Recenzje książek

literatura polska

GAMBIT – Maciej Siembieda

Maciej Siembieda urodził się w 1961 roku w Starachowicach. Jest absolwentem polonistyki Uniwersytetu Opolskiego, a otrzymał doktorat z komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Od prawie trzydziestu lat jest dziennikarzem, reportażystą, trzykrotnym laureatem tzw. polskiego Pulitzera, czyli nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich przyznanej mu w kategorii reportażu. Laureat ponad dwudziestu nagród w konkursach na reportaż. Prowadzi dziennikarskie śledztwa historyczne. Jako pisarz zadebiutował w roku 2017 powieścią 444 i od razu stał się autorem bestsellera. Jego kolejna powieść Miejsce i imię to kolejna lektura bijąca rekordy czytelności. (O obu tych książkach pisałam, wystarczy klik w tytuł)

Gambit to połączenie thrillera wojennego z powieścią szpiegowską.

(…) Siedząc na łóżku, przypomniała sobie, jak wuj Kuryło uczył ją grać w szachy. Jej celem jest wygranie partii, tłumaczył. Czasami, żeby ten cel osiągnąć i zdobyć lepszą pozycję na planszy, z rozmysłem poświęca się pionki, a nawet figury. Kiedyś pojmiesz sens tego manewru, Nazywa się gambit. (…)

Wydawnictwo AGORA rok 2019
stron 415

Rok 1966. Jerzy Ostrowski, konstruktor samochodów i mistrz szachowy zostaje uprowadzony przez nieznanych mężczyzn. Jest przekonany, że zostanie na nim wykonany wyrok zemsty za brata, który naraził się kiedyś nowym władzom Polski. Brat Jerzego – Włodzimierz, pseudonim „Ryś” w czasie wojny ułan AK, przez jakiś czas jest oddelegowany jako ochroniarz dziewczyny działającej w polskiej partyzantce. Wanda Kuryło jest córką podoficera wojska, zastrzelonego na początku wojny. Włodzimierza i Wandę po pewnym czasie zaczyna łączyć nie tylko wspólna aktywność wojskowa. Dziewczyna najpierw zaczyna działać w podziemiu warszawskim, jednak wplątana w spisek pseudo gwiazdy podziemnego wywiadu musi opuścić Warszawę. Po wojnie zostaje agentką specjalną MI6, a następnie agentką kontrwywiadu amerykańskiego. W czasie wojny Wanda ma za zadanie odnalezienia złoża ropy, jednak jedyna osoba, która może jej w tym pomóc ginie w Oświęcimiu, a jej ochroniarz nagle znika. Czy Włodzimierz okaże się zdrajcą? Dlaczego po wojnie Wanda nie wróci do Polski? Czy Wandzie uda się poznać tajemnicę człowieka, którego kiedyś kochała?

Treść książki podzielona jest na dwie części: CZARNE – okres wojenny i BIAŁE – czas powojenny.

Jak pisze autor, historia braci Ostrowskich jest prawdziwa, chociaż ich imiona i nazwisko zostały zmienione i wiele wątków opisanych w tej powieści zostało utworzonych na faktach. Główna bohaterka – Wanda jest postacią fikcyjną, która została powołana do scalenia opowieści. Myślę jednak, że bez niej ta historia byłaby zupełnie inna. I chociaż jedną z głównych bohaterek jest stworzona przez autora kobieta, to z całą pewnością mogę stwierdzić, że nie jest to lektura tylko dla pań.  

W fabule nie brakuje wątku miłosnego, ale jest on wpleciony w trudną i bolesną rzeczywistość wojenną, w której główna bohaterka jest jak Krystyna Skarbek – polska agentka brytyjskiego wywiadu tajnej służby.

(…) Miłość dojrzewała w nich krótko, ale wybuchła z siłą wulkanu. Była nie tylko naturalnym przywilejem młodości, ale też protestem przeciwko czasom codziennego lęku, zagrożenia i pogardy dla życia (…)

Od początku książki czytelnikowi towarzyszy pewna tajemnica dotycząca jednego z braci, którego los w pewnym momencie wojennej zawieruchy złączył z główną bohaterką – Wandą. Oczywiście jak w dobrych kryminałach czy thrillerach bywa, ta tajemnica na samym końcu książki zostaje odkryta i… myślę, że niejedna osoba będzie mocno zaskoczona, bo domysłów w trakcie czytania jest sporo.

Czytając tę lekturę nie można się nudzić, a jeżeli ktoś poznał wcześniejsze powieści tego autora to z pewnością wie, czego może spodziewać się po kolejnej. Autor zaskakuje wartką akcją, w którą wplata czasami ciekawe, czasami intrygujące, a czasami wręcz irytujące sytuacje czy zachowania bohaterów.

W książce mamy oprócz niesamowitej opowieści, kawał dobrej historii, zarówno tej wojennej jak i powojennej dotyczącej nie tylko Polski.  

Nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna. Z całą pewnością jest to lektura dla wyrafinowanych czytelników, ale myślę, że przeczytanie jej przyniesie sporo satysfakcji zarówno paniom jak i panom. To książka zarówno dla miłośników dobrych kryminałów, jak i osób preferujących historię, w szczególności historię wojenną. Ale ciekawe osobowości bohaterów, jak i ich losy nie związane z działalnością polityczno-szpiegowsko-wojenną, przyniosą sporo zadowolenia czytelniczego.

Książka z całą pewnością należy do tych, których fabuły nie zapomina się po kilku dniach po przeczytaniu, bo zostaje ona w głowie na długo, nie tylko z powodu tego, że wiele wątków miało miejsce w rzeczywistości, ale dlatego, że tak właśnie zostały spisane.

Polecam tę powieść koneserom czytelnictwa i już nie mogę się doczekać kolejnej książki tego autora, która ukaże się już niedługo. Powieść, która trzyma czytelnika w napięciu od pierwszej do ostatniej strony z pewnością warta jest przeczytania.

POWÓDŹ – Paweł Fleszar

Paweł Fleszar urodził się w 1973 roku. Jest dziennikarzem, pracował między innymi w Tempie i Przeglądzie Sportowym, poza tym w dziennikach lokalnych, Nowinach i Gazecie Krakowskiej oraz w magazynach: Champion. Sport and more, futbol.pl, Super Volley. Prowadzi też stronę internetową sportkrakowski.pl. Absolwent studiów politologicznych, dziennikarskich i medioznawczych na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 2019 roku został jednym ze zwycięzców konkursu „Kryminał na 100-lecie AGH”, a jego opowiadanie „Dodatkowy rzut osobisty” wraz z 11 innymi nagrodzonymi tekstami znalazło się w antologii „Archiwum Groźnych Historii”, która ukazała się 9 grudnia 2019, nakładem Wydawnictw AGH. Jako pisarz zadebiutował „Wyśnioną jedenastką”, która nie została wydana w formie drukowanej, a jedynie udostępniona – głównie blogerom książkowym – jako e-book na stronie sportkrakowski.pl. Pierwszą wydaną w wersji papierowej książką tego autora jest „Powódź”.

Powódź to współczesny kryminał, którego fabuła umiejscowiona została w Krakowie.

Księży Młyn Dom Wydawniczy rok 2019
stron 212

Pewnej nocy czterdziestoletni Jakub wyskakuje z dziewiątego piętra wieżowca w Krakowie. Zostawia list pożegnalny ze zdjęciem pięknej dziewczyny. Być może jest to Zuza, o której Kuba napisał: „Zły człowiek zabrał Zuzę i odtąd moje życie straciło sens”. Przyjaciel Jakuba z dzieciństwa, zawodowy żołnierz, nie wierzy w wersję samobójczą Kuby i postanawia przeprowadzić własne śledztwo, w którym pomaga mu dwójka napotkanych przypadkowo nastolatków. Śledztwo prowadzi ich do zaskakujących odkryć. Tymczasem padające deszcze nieubłaganie zbliżają do Krakowa zagrożenie powodziowe. Co tak naprawdę skłoniło Jakuba do samobójstwa? Kim jest Zuza i co się z nią stało? Jaki związek z tym wszystkim mają budzące grozę filmy znalezione w smartfonie Jakuba? Czy Krisowi uda się rozwikłać zagadkę tajemniczej śmierci przyjaciela?

Każdy debiut jest dla mnie pewnego rodzaju wyzwaniem. Nigdy nie wiem czego mogę oczekiwać po książce, dlatego zawsze podchodzę do tego rodzaju powieści z dużym dystansem. Ta książka okazała się jednak strzałem w dziesiątkę.

Każdy rozdział tej powieści rozpoczyna się kilkoma artykułami prasowymi różnych gazet i portali internetowych, które z pewnym sensie odnoszą się do różnych wątków i jakby nakierowują czytelnika na to, co tak właściwie zostało ukryte między słowami. Jest to dość ciekawy zabieg w odniesieniu do fabuły, który w jakiś tajemniczy nieco sposób przeplata się z tym co dotyczy głównego wątku, czyli zagadkowego samobójstwa.

Prywatne śledztwo prowadzone przez głównego bohatera, jest dość spektakularne. Z każdym kolejnym krokiem robi się coraz bardziej tajemnicze i niebezpieczne, a fabuła trzyma czytelnika w szponach ciekawości i nie pozwala oderwać się od stron książki. Autor podrzuca czytelnikowi różne tropy, sprowadzając go często na manowce.

(…) A jeśli nawet Kawa zorganizował na niego zasadzkę, zaniepokojony faktem, że Kris go szuka i czeka na niego wiele godzin, to kto nasłał na Kawę zabójców? Chyba że Kris niechcący znalazł się pośrodku bandyckich porachunków, jednak dlaczego w takim razie go oszczędzili? Jedynego świadka. Pytań od poniedziałku pojawiało się coraz więcej. (…)

Autor nie oszczędza czytelnika. Wątek znalezionych w telefonie zabitego przyjaciela filmów z egzekucji, jest przedstawiony dość brutalnie. Obrazy przemocy, które mamy okazję zobaczyć dzięki szczegółowym opisom, zapewne poruszą niejedną osobę, bowiem mocno działają nie tylko na wyobraźnię głównego bohatera, ale również na wyobraźnię czytającego.

Tytuł książki, jak dla mnie jest trochę dwuznaczny. W przerywnikach prasowych fabuły pojawiają się informacje dotyczące powodzi jako zjawiska hydrologicznego, deszczach powodujących przekroczenie stanów brzegowych Wisły, zjawiska w kontekście klęski żywiołowej. Ale z drugiej strony, co można wyczytać również z okładki, może autorowi nie chodzić o taką powódź, ale o powódź życiową, zalewającą miasto niszczycielską falą zła.

Autor zabiera czytelnika w podróż po Krakowie, oprowadza starymi uliczkami, bulwarem nadwiślańskim, zahaczając nawet o krakowskie zabytki. Kto zna to miasto na tyle dobrze, zapewne odnajdzie te wszystkie zakamarki, którymi chadzają bohaterowie tej powieści.

Niesamowite i momentami niewiarygodne zwroty akcji są z całą pewnością atutami tej historii na równi z fabułą i świetnie wykreowanymi postaciami bohaterów. A dołączając do tego dość ciekawe dialogi, można powiedzieć, że przy tej lekturze raczej się nikt nie zanudzi.

Książka wciąga niemal od pierwszych stron i trzyma w napięciu aż do końca. I chociaż główny bohater – Kris – nie przypadł mi do gustu, to tę antypatię wynagrodziła mi postać Mariki – młodej dziewczyny, nieco zbuntowanej, nieco osamotnionej, ale energicznej i wiedzącej od początku do końca, co robić.

Jednak jak dla mnie książka trochę zbyt szybko się skończyła. Mogła mieć o kilkadziesiąt stron więcej, ale patrząc na to jak na debiut autora, to myślę, że jako pisarz on się dopiero rozkręca. Moim zdaniem ma potencjał, który z pewnością kiedyś dobrze wykorzysta.

Nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, chociaż czyta się ją płynnie i szybko, ale poruszone w niej wątki nie należą do miłych i „grzecznych”. Ale to jest kryminał, więc nie musi być „grzecznie”.

Polecam tę książkę szczególnie miłośnikom dobrych kryminałów, i chociaż ostatnio na rynku księgarskim jest dosłownie wysyp tego gatunku, to warto sięgnąć czasami po nieznane dotąd nazwiska.

SZCZĘŚCIE PRZY KOMINKU – Gabriela Gargaś

Gabriela Gargaś to polska autorka książek obyczajowych, pisząca najczęściej o kobietach i dla kobiet. Z wykształcenia jest ekonomistką o specjalności bankowej, ale z zamiłowania jest bibliofilką. Jest też niepoprawną optymistką. Za życiowe motto obrała sobie słowa Phila Bosmansa „Sztuką życia jest umieć cieszyć się małym szczęściem”. Przygodę z pisaniem rozpoczęła tak naprawdę dla zabicia czasu, kiedy to przebywała na zwolnieniu lekarskim. Prywatnie mieszka w Szkocji wraz z mężem i dzieckiem. Prowadzi również firmę produkującą lalki, maskotki, wyroby z drewna, koronek oraz ręcznie robioną biżuterię z bursztynu. Uwielbia dobrą kawę i polską kuchnię – w szczególności pierogi. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2011 powieścią „Jutra może nie być”.

Szczęście przy kominku to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym.

Wydawnictwo Czwarta Strona rok 2019
stron 335

Jest takie miejsce, „Antykwariat z książką i kawą”, w którym królują książki, dobra herbata czy kawa i Bunia, czyli starsza pani, roztaczająca wokół siebie ciepło i pozytywne emocje. Bunia jest matką Michała, samotnie wychowującego nastoletnią córkę Dorotę. I kiedy pewnego razu Michał z Dorotą mają konflikt, i dziewczyna postanawia przeprowadzić się do babci, Bunia musi zrobić wszystko aby nie zrazić dodatkowo uczuć młodej kobietki. Jest jeszcze Iga, która również samotnie wychowuje córeczkę i bezgranicznie kocha swojego Dziadziusia, ale nie może się nim opiekować, ponieważ postępująca u starszego pana choroba Alzheimera jej to uniemożliwia. Czy nadchodzące święta będą czasem cudów, które pozwolą na pozbycie się codziennych problemów? Czy Iga znajdzie mężczyznę, który będzie chciał zaopiekować się nią i jej córeczką? I czy Dorota wróci do ojca, który mimo wielu wad córki kocha ją jak nikogo na świecie? A Krzysiek i Laura, młode małżeństwo z maleńkim dzieckiem, czy poradzą sobie w obliczu niezbyt malowniczego macierzyństwa?

Autorka pisze pięknie, wzrusza czytelnika zabierając go do świata ludzi, którzy są tacy jak tysiące innych, z radościami i problemami dnia codziennego. Jest wiele spraw niedokończonych i wielu ludzi, którzy lepiej lub gorzej radzą sobie ze swoimi problemami, ale najważniejsze jest w tym wszystkim to, że człowiek może liczyć w trudnej chwili na drugiego człowieka.

(…) Bunia była tak rozentuzjazmowana, że Kuba miał ochotę ją przytulić. Sam nie wiedział dlaczego. Może po prostu czasami na naszej drodze pojawiają się tacy ludzie: życzliwi, wrażliwi, pełni ciepła, których człowiek po prostu chce przytulić. (…)

Przyznam szczerze, że bardzo poruszył mnie w tej książce problem fałszywej dumy i samotności, dumy, która pozbawiona jest realnymi spotkaniami z rówieśnikami, a zastępowana fałszywymi z wirtualnymi przyjaciółmi, ludźmi będącymi jedynie followersami obserwującymi człowieka na portalach społecznościowych. Jak bardzo młodzież (i nie tylko) potrafi przenieść się z realnego świata do tego sztucznego, pełnego fałszu i nieprawdziwych uśmiechów. Ile jest taki młody człowiek w stanie zrobić, aby być akceptowanym w gronie swoich rówieśników. Jak bardzo czasami potrafi poniżyć się byleby tylko być zauważonym.

(…) Dorota w jednej chwili poczuła się głupio. Zapełniała swoją samotność siedzeniem na portalach. Dorastała, chciała być cool i podobać się chłopakom. Pragnęła być podziwiana, tak jak inne dziewczyny w jej wieku. (…)

Mamy w tej książce również cudowny, a zarazem bardzo wzruszający wątek dotyczący bezgranicznej miłości wnuczki do dziadka, miłości oplątanej mackami bólu i bezradności w obliczu postępującej choroby jaką jest Alzheimer. Jak często młodzi ludzie potrafią poświęcić swoje życie drugiej osobie, komuś komu zawdzięczają piękne wspomnienia z dzieciństwa, ale teraz uwięzionej we własnym ciele i niepełnosprawnym umyśle. Moim zdaniem niewielu jest takich ludzi jak Iga, dziewczyna borykająca się z samotnym macierzyństwem, a jednak znajdująca czas przepełniony miłością dla swojego Dziadziusia.

Na uwagę zasługuje również wątek młodego małżeństwa Laury i Krzyśka, młodych ludzi, którzy w obliczu macierzyństwa i związanych z nim trudów nie potrafią pogodzić opieki nad dzieckiem i życia z sobą. Przemęczona nocnym wstawaniem i zniewolona miłością do dziecka kobieta w pewnym momencie czuje, że nie radzi sobie z emocjami i uczuciami i zamiast spokojnie rozwiązać nawarstwiający się problem wspólnie z mężem, stara się być zbyt samodzielna.

(…) Oczywiście, że wszystko co myślimy, co czujemy, czego doświadczamy, ma znaczenie. Tylko czasami nie jesteśmy o tym w stanie powiedzieć, choćbyśmy bardzo chcieli. Nie ta chwila… Nie te emocje… Zbyt boli. (…)

Książka jest piękna, wzruszająca, ale dla mnie trochę mało świąteczna. Czegoś mi w niej brakowało. Nie czułam tej magii zbliżających się świąt, może przytłoczyły ją problemy bohaterów, a może po przeczytaniu którejś już z kolei książki świątecznej dopadł mnie jakiś przesyt.

Polecam tę lekturę, chociaż niekoniecznie jako opowieść świąteczną. Jak dla mnie jest to powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym, ale troszkę mi tej atmosfery świąt w niej brakowało.

PEJZAŻ Z ANIOŁEM – Magdalena Kordel

Magdalena Kordel urodziła się w 1978 roku w Otwocku. Jest autorką, bestsellerowych powieści „Uroczysko”, „Sezon na cuda”, „Anioł do wynajęcia” oraz cyklu „Malownicze”. Podobno pisać zaczęła, by poradzić sobie z trudną przeszłością, ale szybko okazało się, że jej książki stały się balsamem dla duszy tysięcy czytelniczek i czytelników. Uwielbia podróżować, czytać i gotować. Razem z mężem i dwójką dzieci mieszka w Otwocku i kiedy tylko może, ucieka w Sudety, bo marzy się jej dom gdzieś wysoko w górach. Wie, jak ważne są marzenia, dlatego pomaga spełniać je innym. 

Pejzaż z Aniołem to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym, której fabuła umiejscowiona została w pięknej górskiej miejscowości.

Wydawnictwo ZNAK rok 2018
stron 358

Adrianna jest młodą kobietą, która grudzień, a zwłaszcza święta najchętniej wykreśliłaby ze swojego życiowego kalendarza. Kiedy jeszcze żył ojciec dziewczyny, święta były piękne, wesołe, pachnące choinką, lecz po jego śmierci zmieniły się w koszmar. Jej matka nie miała ani ochoty ani potrzeby spędzania świąt z córką. I chociaż wokół dziewczyny byli przyjaciele, którzy nie pozwalali jej spędzać tych dni w samotności, to Ada najchętniej zamknęłaby się gdzieś na odludziu, aby przeczekać ten świąteczny czas. W tym roku postanowiła wynająć pokój z widokiem na góry i pojechać do Malowniczego, miejscowości w której mieszka jej przyjaciółka. Dziewczyna pragnie tylko jednego, spokojnego przeczekania tego gorącego okresu, ale jej natura nie pozwala na to i dziewczyna nie do końca świadoma tego co robi, zaczyna angażować się w przygotowania świąteczne. Czy uda jej się ominąć święta? Czy spotkani w Malowniczym ludzie pozwolą jej na zamknięcie się w sobie i spokojne celebrowanie ciszy?

Muszę przyznać, że jest to moja pierwsza książka z tą miejscowością w tle, chociaż wiem, że jest ich kilka i każda równie urocza jak ta.

Krótkie rozdziały, które zwodniczo kusiły ciągiem dalszym, czyli jak to u mnie zwykle bywa: „jeszcze jeden rozdział i…” kończyło czytanie długo potem.

Piękna zimowa biel otula czytelnika od samego początku, a wzruszenie przeplatane nutką humoru trzyma jak imadło.

(…) Kochany Bogu, proszę cię o trzy rzeczy: żeby ktoś mnie pokochał i żebym tak bardzo się nie bała, gdy jestem sama w nocy, i żeby mamusia mnie przytuliła. Chociaż raz. I jeszcze, tak dodatkowo, gdyby się dało, żeby tatuś żył. Chociaż to podobno za trudne nawet dla ciebie. Twoja Ada. (…)

Fabuła książki wzrusza, zaskakuje, szokuje. Opisane w niej smutne relacje między matką a córką, są przykładem na to, że nie zawsze macierzyństwo jest darem. Dla niektórych kobiet ciąża i dziecko są nie tyle przekleństwem co wielką uciążliwością i nie potrafią zmusić się do tego macierzyństwa, , nie potrafią zmusić się do miłości. Często te relacje odbijają się potem na dorosłym dziecku, bo trauma z dzieciństwa zostaje, a strach przed brakiem miłości również odbija swoje piętno.

Przyjaźń i otwarcie na drugiego człowieka czasami są w stanie zdziałać cuda. Autorka pięknie to opisuje w swojej książce, gdzie z twardej skorupy samotności i żalu obciążającego życie, dzięki ludziom ciepłym, życzliwym potrafi wydobyć się ktoś, kto zaczyna widzieć wokół siebie nie tylko pustkę, ale przede wszystkim drugiego człowieka.

(…) Ktoś, kto ma tyle smutku w oczach, potrzebuje od czasu do czasu odrobiny magii. Najlepiej zwyczajnej, codziennej, płynącej od życzliwych i troskliwych ludzi. (…)

Mamy w tej książce również cudowny wątek dotyczący seniora w rodzinie, kiedy jednym on przeszkadza, a inni z miłością przyjmują każdy kolejny z nim dzień. Niestety, ale w wielu rodzinach tak jest, że starszy człowiek, z roku na rok bardziej niedołężny jest tylko przeszkodą, wielu nawet nie pomyśli o tym, że ten senior potrzebuje nie tyle towarzystwa bo jego czas jakby się zatrzymał i nie pędzi już tak jak to było kilkadziesiąt lat wstecz, ten człowiek potrzebuje miłości bo jest pełnoprawnym członkiem rodziny i powinien być kochany tak samo jak małe dziecko.

Jak wspomniałam wcześniej, wiem że o malowniczym jest już kilka książek i chociaż nie przeczytałam wcześniejszych i trochę musiałam się domyślać, to można tę lekurę czytać jako oddzielna pozycję.

To słodko-gorzka lektura o przyjaźni, o więzach rodzinnych i o miłości, którą można spotkać nawet tam, gdzie człowiek się tego nie spodziewa. Znając siebie, pewnie nie minie wiele czasu, kiedy sięgnę po inne książki autorki i wrócę do Malowniczego i jego cudownych mieszkańców.

Polecam tę powieść nie tylko na święta i myślę, że wielu czytelnikom przyniesie ona swoiste tchnienie nadziei i wiary w ludzi, bo przecież nie tylko przed świętami powinniśmy być otwarci na drugiego człowieka.

SPEŁNIONE ŻYCZENIA – Karolina Wilczyńska

Karolina Wilczyńska urodziła się w 1973 roku, i jest mieszkanką Kielc. Jest prezesem własnej fundacji, trenerką i terapeutką. W wolnych chwilach oprócz pisania haftuje, ozdabia przedmioty techniką decoupage, tworzy biżuterię. Jest autorką takich powieści jak: „ Performens” i „Ta druga” i zwyciężczynią konkursów na opowiadania „Secretum Calligo” i „Littera Scripta”. W 2012 roku jej powieść „Ta druga” była nominowana do nagrody na Festiwalu Literatury Kobiecej Pióra i Pazura w kategorii Pióro i zdobyła nagrodę czytelniczek. Uwielbiana jest przez czytelniczki za serię książek o Jagodnie.

Spełnione życzenia to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym.

Wydawnictwo Czwarta Strona rok 2018
stron 271

Daniel, Krystyna, Tadeusz i Gośka, Natalia, Elwira i Damian oraz Zbyszek i Olka to całkiem zwyczajni ludzie. Każdy z nich jednak skrywa w swoim życiu jakąś tajemnicę. Można nawet powiedzieć, że każda z tych osób otulona jest jakąś tajemnicą. Jedni są bogaci, inni biedni, jedni zdrowi, inni chorzy. Każdy z nich na swój sposób czeka na zbliżające się wielkimi krokami święta. Jest jeszcze tajemnicza mała dziewczynka, która stoi w mroźny dzień pod sklepem, z białą laską obok i pudełkiem na drobne datki przed sobą. Każdy z bohaterów tej opowieści spotyka tę małą dziewczynkę, czy ona czuje obecność mijających jej ludzi? I Kim właściwie jest? Czy jej obecność będzie miała wpływ na to jak większość ludzi spojrzy na święta?

(…) Ogromne drzwi prowadzące do galerii prawie się nie zamykały. Wciąż ktoś wchodził i wychodził. Daniel zwolnił na chwilę, żeby uniknąć kolizji z dwiema rozchichotanymi nastolatkami, które były tak zajęte rozmową, że nie zwracały uwagi na otoczenie. I wtedy zobaczył tę dziewczynkę. (…)

Jeżeli ktoś tak jak ja uwielbia filmy takie jak „Listy do M” to ta książka jest właśnie dla niego, chociaż nie jest to świąteczna komedia romantyczna, ale lektura pełna wzruszeń.

Autorka porusza w swojej książce wiele poważnych tematów opisując sytuacje, które bywają w wielu rodzinach. Wciąga czytelnika w prywatne życia swoich bohaterów, pokazując na przykład jak często praca zawodowa ma zły wpływ na stosunki rodzinne, albo jak dramaty rodzinne odbijają się na codziennym funkcjonowaniu danej osoby. Alkoholizm, pracoholizm, bezdzietność, choroba, samotność… ile trudnych chwil przeżywa wiele normalnych z pozoru rodzin.

(…) Mężczyzna siedział na szpitalnym taborecie sztywno wyprostowany, z kamienną twarzą. Lekarz nie raz widział podobne zachowania i wiedział, że pod taką maską często kryje się istny wulkan tłumionych emocji. (…)

Jak bardzo często jesteśmy skupieni na sobie i na tym co nas otacza i nawet przez myśl nam nie przejdzie, że gdzieś, ktoś… odbiera tę właśnie chwilę zupełnie inaczej.

(…) Tymczasem on tam leży, a jego kolędy to pikanie aparatury monitorującej bicie serca – pomyślała. – Tutaj wszyscy myślą o prezentach, a całkiem niedaleko umiera człowiek. To nie jest sprawiedliwe – pomyślała ze złością. (…)

Autorka w bardzo wzruszający sposób opisuje historie, które teoretycznie są fikcja literacką, ale uderzają w człowieka jak grom z jasnego nieba i kiedy tak czyta się o tych wszystkich ludzkich dramatach, o ludziach dla których priorytetem jest egoizm, to trudno nie pomyśleć o tym, że gdzieś być może są jakieś Anioły, które chronią i które pomagają ludziom odnaleźć się w tym świecie pośpiechu, znieczulicy i obojętności.

Te smutne historie wstrząsnęły mną, ale też otworzyły mi oczy na sprawy, których do tej pory nie widziałam, lub nie chciałam widzieć.

Nie ukrywam, że przepłakałam prawie całą książkę, dawno nie czytałam lektury, która tak mocno poruszyłaby mnie i zadziałała na mnie tak emocjonalnie, z pewnością nie zapomnę tych historii długo, a jak znam siebie, mimo głębokiego smutku jaki we mnie wywołała, będę do niej wracać.

Polecam tę książkę każdemu, od nastolatka do seniora, poruszone w niej wątki z pewnością niejednej osobie dadzą sporo do myślenia, chociaż na co dzień nie spotykamy się w wieloma z nich, tylko czy na pewno?

Jak często o czymś wiemy, ale się nie wtrącamy, bo przecież nas to nie dotyczy. A może warto czasami spojrzeć z innej perspektywy, może ktoś potrzebuje naszej pomocy, może ktoś potrzebuje kogoś, przy kim może się wygadać, wypłakać, może ktoś potrzebuje tylko tego, aby go zrozumieć.

Ta książka jest nostalgiczna ale przepełniona magią i myślę, że nawet ten, kto w magię nie wierzy, po przeczytaniu tej lektury zastanowi się nad przypadkami losowymi, zbiegami okoliczności, które zdarzają się czasami.

(…) – Każdego powinno się utwierdzać w przekonaniu, że jest potrzebny. I każdy zasługuje na to, by mieć obok drugiego człowieka… (…)

Niech nikogo nie zwiedzie ta piękna i na swój sposób optymistycznie nastrajająca okładka, bo za nią jest ocean emocji.

Napisz do mnie
maj 2024
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/