Recenzje książek

literatura polska

UTOPCE – Katarzyna Puzyńska

Katarzyna Puzyńska urodziła się w 1985 roku. Z wykształcenia jest psychologiem, kilka lat pracowała jako nauczyciel akademicki na wydziale psychologii. Obecnie skupiła się na realizowaniu swojej największej pasji, czyli pisaniu. W wolnych chwilach biega, spaceruje ze swoimi psami i jeździ konno. Uwielbia Skandynawię i Hiszpanię. Jako pisarka zadebiutowała książką „Motylek”, która rozpoczyna sagę o policjantach z niewielkiej wsi Lipowo. Jej książka pt.”Trzydziesta pierwsza” została nominowana w Plebiscycie Książka Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Kryminał-Sensacja-Thriller. Czytelnicy, którzy czytają jej książki porównują je do powieści Agathy Christie oraz Camili Läckberg.

Katarzyna Puzyńska   Utopce_Katarzyna Puzyńska

Wydawnictwo Prószyński i S-ka rok 2015

stron 595

Utopce to psychologiczny kryminał policyjny, piąta książka z serii o policjantach z Lipowa.

W małej wsi Utopce podczas budowy altany zostają odkopane stare kości. Na skutek zapewnień sąsiadki prawie wszyscy we wsi zaczynają wierzyć, że są to kości wampira a odkopanie ich przyniesie wsi plagę nieszczęść. W krótkim czasie po odkopaniu kości w niewyjaśnionych okolicznościach giną dwaj mężczyźni – ojciec i syn, właściciele posesji na której odkryto kości. Nigdzie nie ma ich ciał, a na podeście altany pozostawione zostały jedynie zakrwawione ubrania i… ślady kłów wampira. Czy ktoś miał motyw aby zabić mężczyzn? Czy legendarny wampir istnieje rzeczywiście i zaczął się mścić za zbezczeszczenie jego grobu? Po 30 latach od zaginięcia owych mężczyzn zostaje wznowione  śledztwo, które w tamtym okresie nie przyniosło rozwiązania zagadki. Dlaczego śledztwo prowadzone w tej starej sprawie nie jest śledztwem oficjalnym tylko policjanci szukają winnych na prośbę jednego z byłych mieszkańców wsi?

To moje pierwsze spotkanie z dorobkiem pisarskim tej autorki ale już dziś wiem, że nie ostatnie. Na mojej półce z książkami czeka już kolejna część i myślę, że uda mi się przeczytać całą serię o policjantach z Lipowa, bez względu na to ile części jeszcze ma w planach autorka.

Książka jest napisana dwutorowo; rozdziały dotyczące prowadzonego przez trójkę policjantów śledztwa w roku 2014, wspomaganego przez lokalnego policjanta, któremu dawno temu nie udało się rozwiązać zagadki, przeplatane są opisami wydarzeń z roku 1984 w którym dokonano zbrodni. Od początku powieść przyciąga czytelnika tak, że kolejne rozdziały już jakoby „same się czytają”, co oznacza, że trudno się oderwać od stron książki. Fabuła trzyma w napięciu i chociaż jest w nią wbudowany mocny wątek społeczno-obyczajowy,  kryminalny wątek przewodzi.

Czytając o kolejnych mieszkańcach wsi Utopce, nie może czytelnik znaleźć punktu zaczepienia dla jednej osoby, bądź też dla zawężonej grupy osób, ponieważ wśród mieszkańców wsi każdy miał motyw aby pozbyć się jak nie obu panów to chociaż jednego. I to chyba najbardziej trzymało mnie w napięciu, bo kiedy już byłam prawie pewna co do sprawcy zbrodni, pojawiał się ktoś inny i zaburzał mój tok myślenia.

Bardzo ciekawie i efektownie przedstawieni są główni bohaterowie. Trzy niezależne od siebie osoby i trzy bardzo kontrastowe osobowości. Muszę przyznać, że nie potrafiłam wybrać z nich tej jednej, którą darzyłabym większą lub mniejszą sympatią.

Odrobina tajemniczości i okultyzmu wprowadzonego do fabuły dodaje nutki dreszczyku i w scenach mrocznych, tajemniczych… może się człowiekowi podnieść ciśnienie krwi.

I chociaż książka jest dość opasła, a treść wydrukowana drobną czcionką, co dla mnie oznacza dwie przeszkody w czytaniu ponieważ niestety oczy już nie te, a i dłonie słabsze, to lekturę tę dosłownie pochłonęłam i sama byłam zaskoczona tym jak szybko (przy normalnym trybie życia, czyli praca, dom, wnusia itp.) dotarłam do końca książki. Przyznam, że zakończenie tak mnie zaskoczyło, że długo nie mogłam przestać o nim myśleć.

Polecam tę książkę zarówno pasjonatom dobrych kryminałów jak i czytelnikom preferującym powieści obyczajowe. Z pewnością zadowoli ona również tych, którzy lubią literaturę „z dreszczykiem”. Zapewniam… przy tej książce się człowiek nie znudzi.

CÓRKA CZAROWNICY – Anna Klejzerowicz

Anny Klejzerowicz chyba nie muszę przedstawiać osobom odwiedzającym mój mały świat książek. Przeczytałam chyba wszystkie jej powieści i wciąż mam pewien niedosyt. A jeden z bohaterów nawet śnił mi się kilkakrotnie 🙂 i wciąż czekam na jego kolejne śledztwa dziennikarskie.

Anna Klejzerowicz   Córka czarownicy_Anna Klejzerowicz

Wydawnictwo Prószyński i S-ka rok 2013

stron 312

Córka czarownicy to druga część powieści obyczajowych napisanych przez tę autorkę, chociaż… myślę, że chyba mogę tę książkę zaliczyć do kryminałów, z których autorka jest bardziej znana.

Małgosia jest studentką weterynarii, która przyjechała na wakacje do swoich przybranych rodziców do małej miejscowości pod Gdańskiem. Dziewczynka została pół sierotą w wieku około siedmiu lat, na szczęście po śmierci jej matki odnalazł się biologiczny ojciec i dzięki temu dziecko wychowywane przez las i zwierzęta a całkowicie zaniedbane przez matkę alkoholiczkę zyskało dwa domy i kochających rodziców. Pewnego dnia Małgosia przegląda zdjęcia wykonane przez jej przyjaciela i nagle w jej umyśle zaczyna się jakaś złowieszcza walka myśli. Powraca trauma z dzieciństwa, na jawie i w snach powracają obrazy, które zostały wyparte ze świadomości dziecka. Nikt nie wie co się dzieje w głowie dziewczyny, która z dnia na dzień staje się dla wszystkich niedostępna. Wszyscy jednak starają się jej pomóc. Co takiego wydarzyło się w przeszłości? Co zobaczyła lub co przeżyła mała dziewczynka, z czym teraz nie potrafi sobie poradzić dorosła kobieta? Czy bolesne wspomnienie z przeszłości zostanie pokonane przez odwagę teraźniejszości?

Pierwsza część – „Czarownica” została przyjęta przeze mnie dobrze, chociaż cały czas utrzymuję się w przekonaniu, że autorkę bardziej wolę w powieściach kryminalnych. Jednak pierwsza „Czarownica” zaintrygowała mnie do tego stopnia, że postanowiłam poznać jej kolejne części. Wiadomo – babska ciekawość nie zna granic.

Mimo iż kupiłam kolejne „czarownice” dość dawno temu, do czytania ich zabrałam się teraz. I… drugą część czyli „Córkę czarownicy” pochłonęłam dosłownie w trzy wieczory a kolejną „Sekret czarownicy” już prawie kończę i gdyby nie to, że chciałam się podzielić swoją opinią po przeczytaniu wcześniejszej, teraz siedziałabym i czytała.

Jeżeli ktoś sugerując się tytułem spodziewa się czarnej magii, praktyk czarownic itp. to myślę, że się trochę rozczaruje, chociaż muszę przyznać, że pewnego rodzaju magia towarzyszy podczas czytania. W tej części autorka już nie mogła powstrzymać się bez wątku kryminalnego, za co jestem jej bardzo wdzięczna i myślę, że ona bez kryminałów chyba również nie może się obyć. Fabuła skonstruowana tak, że każdy kolejny wątek wciąga jak magnes. Tajemnice przeplatają się ze zwykłymi czynnościami dnia codziennego, co dodaje powieści swoistego smaczku.

Autorka w bardzo ciekawy sposób ukazuje kolejne osoby, w których emocje walczą ze zdroworozsądkowymi poczynaniami, ale świadczy to na korzyść zarówno treści jak i osobowości bohaterów. Jest to lektura łatwa w czytaniu, ale chyba trochę trudna w odbiorze. Walczące ze sobą emocje nie mogą być łatwe, tym bardziej, że z punktu widzenia psychologicznego są często zmorą normalnego, spokojnego życia.

Główna bohaterka – Małgosia jest dziewczyną niezwykle pogodną, chociaż jej wczesne dzieciństwo nie należało do łatwych i przyjemnych. Jako dorosła osoba stara się nie pamiętać tych złych chwil, docenia to co zrobili dla niej inni ale… gdzieś w środku walczy z trudną do opisania traumą, nie wiedząc dokładnie co się z nią dzieje. Kiedy w czasie czytania powieści analizowałam zachowania dziewczyny zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo można pogubić się we własnych emocjach. Jak jeden mały incydent z przeszłości może czasami rozdrażnić wewnętrzny spokój.

Ta książka jest nie tyle o zmaganiach się z koszmarami, które wyparte przez świadomość wracają w najmniej odpowiednim momencie, co o wewnętrznej walce z samym sobą.

Jak już wspomniałam wcześniej książkę dosłownie pochłonęłam, po przeczytaniu jej miałam jednak pewien mętlik w głowie, czyżby wróciły jakieś wspomnienia z mojej przeszłości? Chyba każdy z nas przeżył w życiu coś takiego o czym chciałby zapomnieć, ja staram się „magazynować” tylko te dobre chwile, te złe natomiast tak jak bohaterka książki – wypieram ze swojej świadomości.

Wszystkie trzy książki zostały napisane tak, że można je czytać jako całość zaczynając od „Czarownicy” lub czytać oddzielnie, ponieważ autorka tak sprytnie rozlokowała fabułę, że nawet jak się nie przeczytało poprzedniej to wszystko zostaje w skrócie przedstawione w tej obecnej.

Polecam tę powieść nie tylko osobom preferującym współczesną powieść obyczajową, w tej książce znajdziecie sporo bardzo ciekawych wątków, począwszy od wątku psychologicznego aż do wątku kryminalnego. Ta lektura jest jak magnes, jak raz przyciągnie to nie puści. Mnie omotała do tego stopnia, że po skończeniu jej natychmiast zabrałam się za czytanie kolejnej części. Gdybym wiedziała, że te czarownice tak zawładną moim czasem to już dawno miałabym je za sobą, ale… „co się odwlecze to nie uciecze”.

Polecam również inne książki tej autorki i przyznam szczerze, że już nie mogę się doczekać kolejnej.

 Cień gejszy - Anna Klejzerowicz  Dom naszej pani Sąd ostateczny - Anna Klejzerowicz  Ostatnią karta jest śmierć

List z powstania  Zaginione miasto_Anna Klejzerowicz  Medalion z bursztynem - Anna Klejzerowicz

Czarownica - Anna Klejzerowicz

MORALNOŚĆ PANI PIONTEK – Magdalena Witkiewicz

Magdalenie Witkiewicz nie będę pisała, ponieważ gościłam ją już u siebie tyle razy, że ktoś kto tutaj wpada, z pewnością zna ją już tak dobrze jak ja. Jej książki często czytam i kupuję dla terapii, ponieważ wiem, że skutecznie poprawią mi humor. Wiem, że nie wszystkie są dla mnie happy-terapią, ale wszystkie mają pozytywne zakończenia a to już z pewnością JEST terapia.

Magdalena Witkiewicz  Moralność pani Piontek

Wydawnictwo FILIA rok 2015

stron 294

Moralność pani Piontek to romantyczna komediowa obyczajowa, po którą sięgnęłam całkiem świadomie, aby rozjaśnić sobie odrobinę szarówkę dnia codziennego.

 Gertruda Poniatowska, de domo Piontek to dość nadopiekuńcza mama, ekscentryczna kobieta i zapatrzona w siebie, wkurzająca żona. Jej jedyny syn jest poważnym lekarzem ginekologiem, ale mimo swoich 35 lat wciąż jest singlem mieszkającym z rodzicami. Któregoś dnia Augustyn (syn pani Gertrudy) postanawia jednak odciąć się od pępowiny mamusi i wynajmuje dla siebie mieszkanie. Dziwnym zbiegiem okoliczności tego samego dnia do owego mieszkania wprowadza się również młoda kobieta, która również to mieszkanie wynajęła od uroczej pani Halinki. W wynajętym przez Augustyna i Anulę mieszkaniu bardzo częstym gościem jest serdeczny przyjaciel młodego Poniatowskiego, który… no cóż… nie mam zamiaru zdradzać szczegółów. Czy pani Gertruda pogodzi się z odejściem syna z domu? Czy mamusia pozwoli synkowi na poważny związek z uroczą studentką dorabiającą sobie w szpitalu jako salowa? Co się wydarzy, kiedy wszyscy będą przekonani, że pani Poniatowska (Piontek) wyjechała na samotny urlop za granicę?

Jak już wspomniałam wcześniej po książkę sięgnęłam świadomie w wiadomym celu. Po (moim ukochanym) „Milaczku”, „Pannach roztropnych” czy „Szczęściu pachnącym wanilią” wiedziałam czego mogę się spodziewać. I… nie pomyliłam się.

Autorka ma wyjątkowy dar odgarniania smutków, chandry czy po prostu jesienno-zimowych smuteczków. Ciekawie przedstawieni bohaterowie książki, których osobowości są tak różne i fascynujące, wprost sami zapraszają do fabuły. A ta z kolei jest tak skonstruowana, że nie można się przy tej książce nudzić. Przyznam szczerze, że kilkakrotnie uroniłam łezkę ze śmiechu, ale… i raz czy dwa z innych powodów. Niby sielska opowieść o nadopiekuńczej matce a jednak gdzieś głęboko ukryta jest w tej mamusinej miłości zwykła troska o dziecko. Która z nas nie chciałaby dla swojego dziecka wszystkiego co najlepsze?

W tej książce można znaleźć miłość nie tylko tę przepełnioną romantyzmem dwojga zakochanych w sobie młodych ludzi, ale również miłość tę dojrzałą, taką o której czasami nie myślimy i uświadamiamy sobie jej istnienie dopiero w sytuacjach o jakich nawet nie śmielibyśmy wcześniej pomyśleć.

Ciekawe, bardzo zabawne dialogi ułożone z krótkich, ale wyraźnie przekazujących sens zdań, to jeden z plusów tej książki. Może właśnie dzięki nim (tym dialogom) czyta się tę lekturę szybko, a nawet mogę powiedzieć bardzo szybko.

Mimo różnych osobowości bohaterów, nie można tych osób rozgraniczyć na te złe i te dobre. Dla mnie po prostu nie było tam negatywnych bohaterów, ponieważ każdy z nich miał w sobie jakiś potencjał pozytywu. Nawet tytułowa pani Piontek – (…) kobieta ekscentryczna, harpia i pirania pijąca kawę tylko z porcelanowych filiżanek i uwielbiająca drogie buty na obcasie (…) jest kimś, kogo nie można n i e  l u b i ć.

Muszę dodać, że kiedy po raz pierwszy zobaczyłam okładkę, od razu wiedziałam, że chcę tę książkę nie tylko przeczytać ale MIEĆ.

Osoby, które udało mi się namówić do przeczytania tej powieści, uczciwie przestrzegam, aby przygotowały się na ból… szczęki, ja taki właśnie miałam po skończeniu lektury. To cudowna książko terapia, w sam raz na szarugę za oknem czy chociażby na chwileczkę zapomnienia. Polecam tę cudowną komedię romantyczną nie tylko czytelnikom preferującym taką literaturę, i cieszę się, że wśród naszych – rodzimych autorów mamy takie pisarki, które potrafią na jakiś czas rozjaśnić nasze życia. Wiem, że potrzebujemy książek różnych, ja na przykład czytam prawie wszystko od literatury poważnej po takie lekkie, łatwe i przyjemne książki z gatunku literatury kobiecej. Wszystko zależy od mojego nastroju. Mam swoich ulubionych pisarzy/pisarki których książki kupuję „w ciemno”, bo wiem, że nigdy nie będą to pieniądze wyrzucone w błoto. Do takich autorek mogę zaliczyć właśnie tę.

Polecam również inne książki Magdaleny Witkiewicz, które zdążyłam poznać i ciekawa jestem, czy wśród moich znajomych (czytających) jest ktoś kto nie przeczytał żadnej z jej książek.

Szczęście pachnące wanilią

 Panny roztropne  Milaczek  Zamek z piasku  Szkoła żon 

Pierwsza na liście  Ballada o ciotce Matyldzie  Po prostu bądź_Magdalena Witkiewicz  Cześć, co słychać



BIURO PRZESYŁEK NIEDORĘCZONYCH – Natasza Socha

Natasza Socha to kolejna polska pisarka, która chyba będzie częstym gościem w moich skromnych książkowych progach. Jest nie tylko pisarką ale dziennikarką i felietonistką. Urodziła się w Poznaniu. Dziś czas dzieli między stolicą Wielkopolski, a niewielką niemiecką wsią, gdzie oddaje się twórczości literackiej. Zajmuje się również ilustrowaniem książek dla dzieci, a także malarstwem.

Natasza Socha  Biuro przesyłek niedoręczonych_Natasza Socha

Wydawnictwo Pascal rok 2016

stron 302

Biuro Przesyłek Niedoręczonych to taka trochę opowieść wigilijna, powieść w której magia zbliżających się świąt miesza się z losami wielu osób.

Zuzanna jest młodą singielką, mieszkającą razem z ulubionym zwierzątkiem – lotopałanką karłowatą. Kiedy zaczyna pracę w Biurze Przesyłek Niedoręczonych nie spodziewa się tego, że z powodu pewnych listów wysyłanych od kilkudziesięciu lat przez te same osoby, jej czas przedświąteczny będzie bardziej ekscytujący niż wszystkie inne do tej pory. Dwoje ludzi od ponad 30 lat nie może się spotkać, chociaż są w sobie bardzo zakochani, ponieważ ich listy nie trafiają do docelowych adresatów. Zuzanna łamiąc tajemnice korespondencji postanawia zrobić wszystko, aby doprowadzić do ich spotkania. Ma czas tylko do Wigilii, bo potem może być już za późno. W osiągnięciu celu pomaga jej koleżanka z pracy, która stara się spełniać marzenia dzieci piszących listy do Św. Mikołaja, listy – które również nie docierają co adresata. Czy uda się obu paniom doprowadzić sprawy do szczęśliwego zakończenia? Czy smutny starszy pan, ekscentryczny sąsiad Zuzanny będzie ją wspierał czy potępi jej zapał? I kim tak właściwie jest Mila, koleżanką z pracy czy…?

Twórczości tej autorki chyba nie trzeba zbytnio polecać, bo kto przeczytał chociaż jedną jej książkę z pewnością nabierze ochoty na więcej. Niby nostalgiczna opowieść o miłości, tęsknocie, oczekiwaniu na cud ale doprawiona sporą dawką humoru zmienia poważny wątek w bajkę dla dorosłych. Dla mnie to była właśnie taka piękna Opowieść Wigilijna, która może się zdarzyć w każdym mieście i każdej osobie. Czasami powinniśmy wierzyć w cuda i trochę pomóc losowi aby jakiś wątek czyjegoś życia mógł się zakończyć Happy Endem.

Pozwolę sobie zacytować fragment:

(…) pamiętaj, że cuda nie muszą być czymś niezwykłym, nadprzyrodzonym i wielkim. To mogą być zwykłe i najbardziej banalne wydarzenia z dnia codziennego, pod warunkiem jednak, że danej osobie przynoszą pożądany efekt. (…)

Dla osób funkcjonujących jedynie w świecie wirtualnym, elektronicznym… listy pisane metodą tradycyjną, mogą wydawać się już mocno przestarzałe, ale czy nie jest pięknie otrzymać taki list? Przyznam szczerze, że kiedyś bardzo lubiłam pisać listy, a wśród swoich znajomych mam dwie takie osoby z którymi nadal korespondujemy tradycyjnie, wyczekując kolejnej koperty jak za dawnych lat.

W tej powieści autorka podkreśla nie tylko rolę korespondencji tradycyjnej w naszym zagonionym, skomputeryzowanym świecie, ale pokazuje jej urok, magię słów, które umieszczone na kartce papieru mogą być zarówno źródłem radości i szczęścia co nostalgii. Ta piękna opowieść oparta o korespondencję dwojga przypadkowo spotkanych przed laty ludzi uświadamia nam, że marzyć i tęsknić za kimś można przez całe życie.

Ta książka jest pełna dowcipnych i zabawnych sytuacji, ale jednocześnie fabułą wzrusza do łez. Pełna zaskakujących niespodzianek i ciepłych scen nie pozwala na oderwanie się od jej stron. To magiczna opowieść o trudnych relacjach międzyludzkich, o napełnionych nadzieją ludzkich losach i wręcz niespotykanej miłości. Przepełniona empatią i życzliwością oraz wiarą w drugiego człowieka wkrada się cichutko w zachowania z pozoru zwykłych ludzi.

Autorka ma niespotykany talent kreowania poważnych wątków przeplatanych zabawnymi dialogami i urozmaiconych dawką dobrego humoru. Jej bohaterowie są tak różni, jak różne są płatki śniegu.

Myślę, że jest to odpowiednia lektura do przeczytania w okresie nadchodzących świąt, tym bardziej, że nieszablonowa okładka wręcz zachęca do sięgnięcia po tę książkę.

Czy jest to bajka? Czy jest to po prostu piękna, nietypowa Opowieść Wigilijna… niech oceni ten, kto zdecyduje się na sięgnięcie po tę książkę, ja w każdym bądź razie zachęcam do przeczytania. Pozwólmy sobie na odrobinę refleksji i zadumy, pozwólmy sobie na wiarę w cuda, które w okresie bożonarodzeniowym wielu ludziom się spełniają. To nie jest typowa książka o miłości, ale o konsekwencjach zwykłej ludzkiej życzliwości, o empatii i sile niesienia radości.

Polecam również inne książki tej autorki, które do tej pory przeczytałam. Z każdą kolejną jej książką uświadamiam sobie, że nie jest to ostatnia lektura tej pisarki, po którą zdecydowałam się sięgnąć.

Dziecko last minute   Awaria małżeńska

SZCZĘŚCIE PACHNĄCE WANILIĄ – Magdalena Witkiewicz

Magdalena Witkiewicz to pisarka, po książki której sięgam bardzo chętnie. Nie będę pisała o niej jako autorce ponieważ przedstawiałam ją już na swoim blogu wiele razy. Po jej książki sięgam chętnie nie dlatego, że znam osobiście pisarkę ale dlatego, że emanuje ona wyjątkowo pozytywną energią, którą zaraża w niektórych swoich książkach. Przyznam szczerze, że wolę te z jej książek, w których bohaterkami są tak niesamowite osoby jak Milaczek, bardzo energiczna Zofia Kruk czy najukochańsze dziecko  świata – Zuzanka czyli Bachor, no? oczywiście nie zapomniałam o psie arystokracie, który wabi się Parys Antonio.

Magdalena Witkiewicz  Szczęście pachnące wanilią

Wydawnictwo FILIA rok 2014

stron 271

Szczęście pachnące wanilią to komedia obyczajowa, której fabuła umiejscowiona została w Gdańsku.

Trzy młode matki, i jedna singielka (bezdzietna) spotykają się w małej cukierni na jednym z gdańskich osiedli. Cukiernię prowadzi jedna z nich – samotna matka – Ada, mistrzyni w pieczeniu ciasteczek, tortów i słodkich babeczek. Po odejściu niani, właścicielka cukierni ma nie lada problem, jej mały synek nie może przecież przebywać cały czas z nią… w pracy. Jedna z pań wpada na pomysł, aby w cukierni zrobić kącik dla dzieci, i jako pierwsza oferuje pomoc w tak zwanej opiece nad dziećmi co ma nie tylko przynieść chwilę czasu „dla siebie” innym młodym mamom, co pomóc finansowo cukierni. Czy pomysł się sprawdzi? Czy młode kobiety połączy tylko interes? I co wspólnego będzie miała ciocia Milenki, czyli Milaczka oraz niezastąpiony Bachor z małą cukiernią na gdańskim osiedlu?

Jak już wspomniałam wcześniej, kiedy tylko się dowiaduję, że autorka wydała kolejną książkę, w której spotkać można Milaczka, Bachora i Zofię Kruk, to sięgam po lekturę z zamkniętymi oczami. Kocham tego typu literaturę, ponieważ działa na mnie wyjątkowo odprężająco. Wiem, że sporo moich znajomych woli czytać powieści bardziej poważne, ja również od takich nie stronię, ale uważam, że każdy ma prawo „na chwileczkę zapomnienia”. Naładowanie „akumulatorów” pozytywną energią jaką znajduję w tych książkach pozwala mi zapomnieć o trudnościach dnia codziennego.

Ale… żeby nie było, że w tej książce jest tylko hi-hi i ha-ha, pozornie komediowa fabuła zawiera wiele bardzo poważnych wątków, które często możemy znaleźć we własnych otoczeniach. Jednym z nich jest na przykład samotne macierzyństwo, jak wiele kobiet znosi jego trudy, ale mimo trudności kocha swoje dzieci nad życie. Kolejny wątek poważny to zapracowanie matek niepracujących zawodowo. Pamiętam jak mój mąż wracał do domu i okazywał zdziwienie moim zmęczeniem, kiedy ja przecież NIE PRACOWAŁAM tylko siedziałam sobie cały dzień w domu z dwójką dzieci. Nie rozumiał tego, że obiad sam się nie ugotował, zakupy same się nie zrobiły, a dzieci same się sobą nie zajęły przez cały dzień.

Eeee… takie sobie wspomnienia z młodości wrzuciłam.

Autorka bardzo zręcznie i zarazem obrazowo opisuje te wszystkie zmagania, zmęczenia i brak chwil dla siebie. Niby śmiejemy się czytając, ale gdzieś tam w podświadomości zdajemy sobie sprawę z tego, że nie wszystko jest tak „różowe”. 

Ciekawie przedstawione osobowości kobiet (i nie tylko, bo mężczyźni również grają jakąś rolę w tej powieści) sprawiają, że wydaje się iż znamy te panie tak dobrze jak sąsiadkę z bloku. Smaczku dodają bardzo humorystyczne, ale jednocześnie wciągające dialogi. Sporo ironii zakamuflowanej i prawdziwej w połączeniu z ciekawą fabułą i zabawnymi dialogami to z pewnością plusy tej powieści. Chociaż… przyznam szczerze, że początkowo nie mogłam się połapać w osobach i musiałam sobie wypisać na karteczce kto jest czyim mężem i jak nazywają się dzieci poszczególnych par, żeby nie stracić wątku głównego.

Czytelnikom i czytelniczkom znającym dorobek tej autorki chyba nie muszę polecać tej książki, ale tym, którzy jeszcze nie mieli styczności z książkami Magdaleny Witkiewicz to polecam całym sercem. Wystarczy popatrzeć na tę słodką, aczkolwiek cudownie nieszablonową okładkę a człowiek wie, że chętnie zajrzy do środka. Dla czytelniczki jak ja, takie powieści to wisienki na torcie i mam nadzieję, że w długie jesienne wieczory uda mi się więcej takich książek przeczytać, bo bardzo potrzebuję terapii antystresowej. Kiedy na dworze szaro buro i ponuro, nic tak nie poprawi nastroju jak książka z pozytywnym przesłaniem. Po przeczytaniu takiej książki człowiek zaczyna bardziej zdawać sobie sprawę z tego, że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Ta książka bawi i wzrusza, ale przede wszystkim pobudza pozytywne myślenie.

Chociaż jest to tak zwana literatura kobieca, polecam tę książkę również panom, a może zwłaszcza panom, może po przeczytaniu jej popatrzą na pewne sprawy nie tylko z perspektywy własnego JA.

Powieść trafiła w moje ręce dzięki hojności sponsorów i wymianie książkowej na czwartym spotkaniu miłośników książek w Sopocie: „A może nad morze z książką”.

Literacki Sopot 2015

Takie słodkie babeczki towarzyszą nam na spotkaniach w Sopocie 🙂

Dziękuję AUTORCE oraz wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej powieści i zachęcam do niej nie tylko tych, którzy lubią taki gatunek.

Wydawnictwo Filia

Polecam również inne książki Magdaleny Witkiewicz, które miałam okazję przeczytać:

 Panny roztropne  Milaczek  Zamek z piasku  Szkoła żon 

Pierwsza na liście  Ballada o ciotce Matyldzie  Po prostu bądź_Magdalena Witkiewicz  Cześć, co słychać

Napisz do mnie
luty 2025
P W Ś C P S N
 12
3456789
10111213141516
17181920212223
2425262728  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/