kryminał
SPADEK NIEBOSZCZYKA – Iwona Mejza
(…) W sumie po co mu to było? Grzebanie w krótkim życiu nieznajomej dziewczyny, która teraz byłaby starszą panią. A może Janka rzeczywiście gdzieś sobie żyje nieświadoma zamieszania związanego z zagadką jej zniknięcia? (…)
Iwona Mejza urodziła się w 1965 roku i jest mieszkanką Oświęcimia. Jest zagorzałą czytelniczką kryminałów i wielbicielką książek Joanny Chmielewskiej i Edmunda Niziurskiego. Od wielu lat pisze opowiadania kryminalne publikowane w prasie, a w wolnym czasie fotografuje i zajmuje się ogrodem. Czyta i kolekcjonuje powieści kryminalne z całego świata. Związana jest z Klubem Miłośników Powieści Milicyjnej Mord. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 książką „Wszystkie grzechy nieboszczyka”.
Spadek nieboszczyka to lekki kryminał z nutką humoru i krwawą tajemnicą Atelier Miraż.
PREMIERA KSIĄŻKI 28 CZERWCA 2022
stron 286
Nadkomisarz Sławomir Ożegalski ma już dosyć policyjnej roboty, procedur i faktu, że sprawcom tak wiele uchodzi na sucho. Postanawia więc skorzystać z oferty dawnego kolegi i zająć się czymś zupełnie innym niż praca policjanta, czyli sprzątaniem mieszkań po zmarłych. Pewnego dnia trafia do mieszkania starszej pani, której córka przed wieloma laty zaginęła w tajemniczych okolicznościach. Duch policjanta drzemiący w Ożegalskim nie pozwala mu przejść obok tej starej sprawy obojętnie, dlatego były nadkomisarz postanawia poprowadzić prywatne śledztwo i wyjaśnić co stało się z Janiną, córką zmarłej. Czy Janina została zamordowana, czy wyjechała z własnej woli gdzieś daleko i zatarła za sobą wszelkie ślady? Dlaczego nikomu nie udało się odnaleźć dziewczyny ani żywej ani martwej? Co wspólnego z zaginięciem młodej kobiety miał miejscowy fotograf?
Po książki Iwony Mejzy sięgam bardzo chętnie, lubię jej lekkie pióro i to jak potrafi zmanipulować czytelnika.
Ta książka jest dość specyficzna, ponieważ tłem fabuły głównej jest fabuła umiejscowiona w latach 60. ubiegłego wieku. Mamy zatem przeplatane ze sobą rozdziały z czasów odległych i teraźniejszych.
(…) Już wiedział. Nachylił się nad dziewczyną, zasłaniając padające na nią światło. Janka poruszyła się i jęknęła coś niewyraźnie. Struchlał, dziewczyna zaraz się obudzi, a on był dopiero w pierwszej fazie projektu. (…)
Przyznam szczerze, że doskonale pamiętam realia lat 60-tych chociaż byłam wówczas podlotkiem, ale podobno każdy człowiek posiada tak zwaną pamięć główną, w której magazynuje wspomnienia, a u mnie właśnie tamten okres mocno wbił się w pamięć, dlatego uważam, że autorka z wyjątkową dbałością o szczegóły pokazała swoim czytelnikom tamte lata.
Zapewne dla wielu młodych czytelników będzie to pewnego rodzaju lekcja historii PRL-u.
Autorka za pośrednictwem świetnie wykreowanego pod względem osobowościowym (emerytowanego nadkomisarza) Sławomira Ożegalskiego który działa wraz ze swoim przyjacielem, odkrywa prawdę odnoszącą się do przedawnionego śledztwa.
Oczywiście nic nie jest proste, a liczne poszlaki i mylne tropy nie ułatwiają rozwiązania zagadki wprowadzając do śledztwa niezły zamęt. Ale jest jak na kryminał przystało intensywnie, ale nie brutalnie. Zamiast scen ociekających krwią morderstw mamy specyficzną ekwilibrystykę.
Moim zdaniem to świetny kryminał napisany prostym, ale ładnym stylem, a fabuła cały czas trzyma w napięciu.
Zarówno rozdziały odnoszące się do przeszłości jak i rozdziały odnoszące się do teraźniejszości nie pozwalają na nudę, chociaż jak wspomniałam wcześniej nie ma tu zbytniej grozy, ociekającej krwi i tym podobnym.
To, że książka została napisana w dwóch przestrzeniach czasowych sprawia, że płynnie przechodzi się z „wtedy” do „tu i teraz”, a fabuła zarówno jednej jak i drugiej przestrzeni jest wciągająca i atrakcyjna.
Ktoś, kto pokochał „pióro” Iwony Mejzy w serii książek o Anielinie śmiało może sięgnąć również po jej kryminał, który jest typową zagadką kryminalną, nad którą i czytelnik i prowadzący śledztwo muszą się trochę nagłowić i kto wie, może tylko przypadek sprawi, że rozwikłają tę zagadkę.
(…) Pomyślał, że mało skomplikowana praca zamieniła się w odkrywanie ciągu ludzkich tragedii, od śmierci do śmierci, bo nie wątpił że zaginięcie Janki było związane z morderstwem. (…)
Przy okazji zagłębienia się w fabułę możemy pobyć trochę w Oświęcimiu, miejscowości, o której prawie każdy słyszał, ale nie zna jej od tej pozytywniejszej strony, dlatego, że miasto zostało mocno okaleczone przez drugą wojnę światową. Dla autorki więcej jest w nim PRL-owskiej szarzyzny niż kolorowego świata, ale i tak nie jest to w stanie zrazić czytelnika do tego miasta.
Autorka na przykładzie młodej dziewczyny, naiwnie wierzącej w marzenia, pokazuje jak łatwo można dać się zmanipulować, omamić obietnicami i zginąć w świecie, bez względu na czas w jakim żyjemy.
Czasami marzenia o lepszym mogą być zgubą, która przychodzi w chwili, w której się jej nie spodziewamy.
Mieszkania zmarłych często kryją w sobie bolesne tajemnice, rodzinne dramaty i coś czego ludzie nie potrafią prosto odnaleźć. Tak było i w tym przypadku, co stało się z młodą, śliczną dziewczyną wierzącą w marzenia?
Spadek nieboszczyka to z pewnością książka od której trudno się oderwać, ponieważ jej fabuła intryguje, irytuje naiwnością i trzyma w napięciu.
Polecam tę książkę nie tylko miłośnikom dobrych kryminałów, myślę, że zadowoli on wielu czytelników.
Dziękuję Autorce za tę specyficzną podróż do lat PRL a Wydawnictwu Oficynka, dziękuję za możliwość przeczytania tej książki.
DO CNA – Katarzyna Bonda
Park mienił się wszystkimi odcieniami zieleni. Tylko w miejscach, gdzie w koronach drzew prześwitywało słońce pyszniła się kanarkowa żółć. Ta baśniowa aura tajemniczego ogrodu boleśnie uwydatniała grozę, jaką w mieszkańcach miasta chciał wzbudzić zabójca.
Katarzyna Bonda to jedna z najpopularniejszych pisarek powieści kryminalnych w Polsce. Jest autorką serii kryminalnej z Hubertem Meyerem, tetralogii z profilerką Saszą Załuską a także powieści kryminalnych inspirowanych prawdziwymi zdarzeniami „Miłość leczy rany” i „Miłość czyni dobrym”. Pisarka ma w dorobku również dokumenty kryminalne: „Polskie morderczynie” oraz „Zbrodnia niedoskonała” i „Motyw ukryty” napisane wspólnie z Bogdanem Lachem. Jej książki są wydawane w 16 krajach. Prawa do edycji zagranicznych zakupiły największe wydawnictwa na świecie, m.in. Hodder & Stoughton i Random House. W kwietniu 2021 roku stacja TVN wyemitowała serial „Żywioły Saszy” na podstawie „Lampionów”. Prawa do adaptacji książki dokumentalnej Polskie morderczynie zakupiła Nordic Entertainment Group – serial fabularny będzie emitowany w Viaplay.
Do cna to thriller kryminalny.
PREMIERA KSIĄŻKI 11 STYCZNIA 2023
Spowite mrokiem miasto budzi zwierzęce instynkty. Bez śladu znika młody mężczyzna, a w parku porzucono reklamówki pełne ugotowanych ludzkich kości.
stron 350
Na terenie Żyrardowa grasuje psychopata, zabija ludzi dla mięsa i dla rozrywki. Matka Antona Stadnickiego, znana w okolicy bogata kobieta zwraca się do detektywa Jakuba Sobieskiego z prośbą, aby odnalazł jej zaginionego przed kilku dniami syna. Jeżeli detektyw chce być godnym przeciwnikiem dla grasującego w okolicy mordercy musi sporo zaryzykować, kto wie, czy nawet nie własne życie? Ślad po młodym Antonie urywa się w Żyrardowie, detektyw odkrywa, że rodzina zaginionego skrywa wiele tajemnic, jedną z nich są nietypowe upodobania Antona, który pragnie być… zjedzonym. Kiedy w parku pewni ludzie odnajdują reklamówkę pełną ludzkich kości, śledztwo nabiera tempa. W międzyczasie młoda kobieta dostaje od tajemniczego wielbiciela paczki z surowym mięsem, do którego dołączony jest szczegółowy przepis na przyrządzenie wyśmienitego dania. Kto jeszcze musi zginąć, aby złapano psychopatycznego kanibala? Dlaczego rodzina Stadnickich nie chce zgłosić zaginięcia syna na policję? Co kryje przed Sobieskim matka zaginionego i co wspólnego z Antonem ma lokaj zamożnej rodziny?
Muszę przyznać, że Katarzyna Bonda weszła w rok 2023 z mocnym przytupem przekazując czytelnikom nie tylko świetny kryminał, ale równie świetny thriller.
Chociaż jestem fanką policyjnego psychologa Huberta Meyera, to z każdą kolejną książką coraz bardziej zaczynam, lubić byłego policjanta, a obecnie prywatnego detektywa Jakuba Sobieskiego.
Jego duet z Adą – aplikantką prokuratury jest wprost wymarzoną parą działającą w śledczym duecie.
W tej książce autorka porusza temat, który dla nas, zwykłych ludzi może okazać się nie tyle odrażającym co niemożliwym w XXI wieku, bo jak w dobie wszystkiego dostępnego na wyciągnięcie ręki można fascynować się jedzeniem ludzkiego mięsa?
Przedstawione w powieści opisy przyrządzania i przygotowywania do konsumpcji mięsa mogą być z jednej strony bardzo przydatne dla smakoszy mięs, a z drugiej strony odrażające nawet dla tych smakoszy, jeżeli pomyślą, że dany przepis odnosi się do mięsa ludzkiego.
(…) Do pracy nad tym mięsem używaj specjalnych sztućców i noża, który ci dołączam (znajdziesz je pod denkiem pudełka). To naprawdę najwyższej jakości, bardzo drogi sprzęt. Uważaj, proszę abyś się nie zacięła. (…) Ale coś czuję, że jesteś równie wspaniałą kucharką, jak fryzjerką, i czeka Cię kulinarna orgia… Będę z Tobą myślami. (…)
Myślę, że wegetarianin czy weganin nie doczyta tej książki do końca, nawet ja, osoba nie stroniąca od potraw mięsnych miałam z tym problem.
W naszej kulturze, niedopuszczalnej do konsumpcji ludziny i innych mniej znanych na naszym mięsnym rynku „ofiar” mięsnych jest trudnym do zrozumienia, że ktoś może zachwycać się smakiem i aromatem takich dań.
Katarzyna Bonda tym razem funduje czytelnikom dość specyficzną rozrywkę czytelniczą, mroczny, pełen strachu, szaleństwa i chorych fantazji thriller kryminalny, który z pewnością wielu na długo pozostanie w pamięci. Muszę przyznać, że nie ma tutaj czasu na nudę. Sprytnie poprowadzona akcja powieści z uwzględnieniem ciekawie zawiadywanym śledztwem to z pewnością wielkie plusy dla fabuły.
(…) – Skąd możesz wiedzieć, z czego jesz kurczaka słodko-kwaśnego? – odparował. – Mięso jak mięso. Gdybym pracował w policji zainteresowałbym się takimi małymi knajpeczkami. No wiesz, czy nie kupują gdzieś wołowiny bez kości z niesprawdzonych źródeł (…)
Bohaterowie nie są ani cukierkowo słodcy, ani nadto gorzcy, mimo całego dramatyzmu nie ma tutaj zbytnio przemocy, nikt nie został wyidealizowany nawet główny bohater, który angażując się w prowadzenie śledztwa całym sobą natrafia na swojej drodze liczne przeszkody.
(…) W tym momencie Jakub do niego skoczył. Śrubokręt, który chłopak trzymał w dłoni, wykopał pod ścianę, obrócił jeńca na brzuch, przygwoździł. (…)
Być może dla kogoś ta fabuła okaże się mało realna, ale ja odebrałam ją głównie jako szokującą i odrażającą.
W tle prowadzonego śledztwa autorka przedstawia skomplikowane relacje rodzinne i nie chodzi mi tutaj o odkryte preferencje seksualne, czy hobby będące fetyszem, zaburzeniami psychicznymi, chodzi mi głównie o relację między matką a synem, otaczające je tajemnice, które dodatkowo te relacje pogarszają.
Całość napisana została tak, że można stwierdzić, iż gęsto jest tutaj od wrażeń, emocji i ktoś kto ma wyjątkowo rozwiniętą wyobraźnię w pewnym momencie może poczuć zapach rosołu gotowanego na ludzkich kościach, czy smak pieczonych żeberek (oczywiście ludzkich).
Z całą pewnością zagłębiając się w fabułę nie ma drogi na skróty, tu wszystko jest przemyślane i dopracowane do najmniejszego szczegółu, chociaż autorka trochę wodzi czytelników za nos i do końca trzyma w napięciu.
Biorąc do ręki tę powieść, a mając za sobą prawie wszystkie książki Katarzyny Bondy byłam przekonana, że nic mnie już nie zaskoczy. A jednak autorka mnie zaskoczyła.
Ta książka jest jak narkotyk, im dłużej ją czytasz tym więcej jej chcesz. Nie jesteś w stanie się oderwać chociaż czujesz zmęczenie drażliwym cię tematem. To specyficzny kryminał, mroczny, momentami odrażający, ale cały czas trzymający w napięciu ze względu na dynamikę akcji. To książka pokazująca dno ludzkiego szaleństwa, w którym króluje psychiczna patologia.
I chociaż kanibalizm dla wielu ludzi wciąż jest abstrakcją, tematem tabu, to myślę, że istnieje i świetnie funkcjonuje we własnych kręgach.
Polecam tę książkę czytelnikom o mocnych nerwach, myślę, że dla wielu miłośników dobrego kryminału będzie to nie lada gratka.
Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za kolejną świetną książkę tej autorki, a autorce gratuluje pomysłu na fabułę.
PIWNICA – Magdalena Zimniak
W tej piwnicy coś było. Nie słyszał głosów, niewytłumaczalnych trzasków czy krzyków. Wyczuwał jednak inną (co za durne słowo!) obecność, coś kogoś, kto do niego mówił, czegoś chciał. Zdał sobie sprawę, że wcześniej też tak było, ale to zagłuszał czy też po prostu nie potrafił nazwać.
(foto własne autorki bloga)
Magdalena Zimniak z wykształcenia jest anglistką. Pisuje książki oraz opowiadania, które ukazywały się w Akancie i Magazynie Fantastycznym. Jest laureatką konkursu na opowiadanie kryminalne ogłoszonego przez agencję literacką Pal Twins i Związek Literatów Polskich (opowiadanie „Zapach róż”) oraz laureatką konkursu wydawnictwa Replika na opowiadanie erotyczne (opowiadanie „Wstydliwy Sekret”). W swoim dorobku pisarskim ma między innymi takie książki jak: „Jezioro cierni”, „Pokój Marty”, „Willa”, „Szlak”. Wspomniałam o tej pisarce w jednym z moich wcześniejszych wpisów między innymi w Panel Literacki Dyskusyjnego Klubu Książki Kobiet Pióra i Pazura.
Piwnica to thriller kryminalny z dużą dawką dramatu i historią wojenną i powojenną w tle.
PREMIERA KSIĄŻKI 09 LISTOPADA 2022
stron 396
Dwoje młodych ochraniarzy podczas dyżuru w budynku spółdzielni mieszkaniowej słyszy i widzi niepokojące zjawiska. W piwnicy ktoś krzyczy, winda sama jeździ nawet tam, gdzie nie ma szybu, słychać czyjeś westchnienia i uderzenia w ścianę. W budynku ewidentnie straszy, tylko kto i czego chce od młodych ludzi pracujących na nocnym dyżurze? Chcąc dowiedzieć się tego Rafał i Aneta zaczynają własne prywatne śledztwo, które prowadzi ich do lat czterdziestych ubiegłego wieku do czasów, kiedy zaginęła młoda kobieta. W czasach powojennych w piwnicy miały zajście zdarzenia, w które powiązani są członkowie rodzin zarówno chłopaka jak i dziewczyny. Zagadka z przeszłości przeplata się z problemami współczesnych bohaterów, gdzie mieszają się rodzinne tajemnice z wielką historią. Czy uda się Rafałowi i Anecie rozwiązać zagadkę z przeszłości? Kim była młoda kobieta, która zaginęła przed laty i czy pradziadek Anety miał ze zniknięciem kobiety coś wspólnego?
Nie ukrywam, że każda książka tej autorki jest dla mnie emocjonalnym wyzwaniem i tak było również z tą powieścią. Magdalena Zimniak pisze tak, że fabuły jej książek na długo pozostają w pamięci czytelnika i nawet po latach jak przypomnisz sobie tytuł, to wiesz o czym była powieść.
Konstrukcja fabuły tej książki jest dość oryginalna, ponieważ na pierwszy rzut oka wysuwa się retrospekcja (którą uwielbiam w książkach) część narracji jest w trzeciej osobie a część w pierwszej. I tak, rozdziały odnoszące się do fabuły wojennej i powojennej w latach 1944-1946 przeplatane są fabułą osadzoną w czasach współczesnych. Specyfika tej książki polega właśnie na tym, że mamy dwie fabuły, które szkatułkowo tworzą całość.
(…) Antek potrząsnął nią delikatnie. Mąż wyciągnął rękę, jakby zamierzał ostatkiem sił oddzielić ją od kochanka. Chciała chwycić dłoń Władka, przyciągnąć go do siebie, ale nie było go. Rozwiał się w powietrzu lub zapadł pod ziemię. Irena zaczęła się trząść. (…)
Książka została napisana tak, że trudno jest się oderwać od czytania. Mnie „na szczęście” dopadła lekka niedyspozycja zdrowotna i mogłam w pełni oddać się lekturze bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia, że są ważniejsze sprawy, które powinny być potraktowane priorytetowo.
Ta lektura „przeczołgała” mnie emocjonalnie do tego stopnia, że chwilami miałam bardzo mokre oczy, a chwilami serce biło mi jak przysłowiowy kowalski młot.
W części odnoszącej się do przeszłości wojennej i krótko powojennej poznajemy dwie siostry, które najpierw uciekają z Warszawy w czasie powstania, a później do niej wracają i próbują sobie w niej ułożyć jako w miarę normalne życie. Ich ucieczka ze stolicy nie jest jednak kierowana tchórzostwem i gdyby mogły, to nie opuściłyby ani miasta ani swoich ukochanych (jedna męża, druga narzeczonego) ale stanem błogosławionym, w którym była jedna z sióstr. I to właśnie troska o nienarodzone dziecko zmobilizowała je do przeczekania okresu wojny i powstania na wsi.
Niestety pewien dramatyczny incydent sprawia, że muszą podjąć decyzję o kolejnej ucieczce, tym razem z wiejskiego domu, w którym w miarę spokojnie wychowywały dwie córeczki.
(…) Nikogo nie zdradziła. To Władek zdradził. Został i dał się zabić. A obiecywał, że przeżyje. To jego wina. Wszystko. I co z tego? Tak bardzo tęskniła. Nigdy nie przestanie. (…)
W części współczesnej towarzyszymy dwójce młodych ludzi pracujących w ochronie, którzy w pewnym budynku odbywają nocne dyżury doświadczając tajemniczych, paranormalnych zjawisk, które zmuszają ich do podjęcia kroków mających na celu rozwiązanie jakiejś zagadki sprzed lat.
Wierzycie w duchy i zjawiska paranormalne? Jeśli chodzi o mnie to mam mieszane uczucia, i tak do końca nie wiem czy wierzę czy nie, ale z pewnością wierzę w istnienie jakiejś energii, która czasami powoduje u mnie szybsze bicie serca. Czy to duchy, czy tylko moja wybujała wyobraźnia, to już całkiem inna sprawa.
(…) W napięciu czekał, na odpowiedź czy inny znak. Cisza. Przyłożył ucho do ściany, zza której poprzednim razem słychać było krzyki. Nic. Może to wszystko było jednym wielkim kłamstwem. Tylko kto kłamał? Zmysły? I dlaczego właśnie jego rodzina padła ofiarą oszustwa? Może ten duch drwił sobie z nich. Może za coś się mścił. (…)
Muszę przyznać, że w trakcie czytania odrobinę w pewnym momencie pogubiłam się trochę w koligacjach rodzinnych głównych bohaterów: babcie, prababcie, dziadkowie, ciotki itd., ale przyczyną tego mojego zagubienia było chyba zbyt szybkie czytanie tej powieści, więc nie uznaję tego za minus tej lektury.
Natomiast zdecydowanie do plusów mogę zaliczyć świetne wykreowanie bohaterów i wszystkich postaci pojawiających się w tej powieści nawet na chwilę. Żadna z tych osób nie jest ani nudna, ani osobowościowo mdła.
Ciekawa konstrukcja dialogów z pewnością również ma wpływ na odbiór fabuły, co uważam za kolejnym plusem tej powieści.
Co do tytułowej piwnicy, to myślę, że jest ona jednym z bohaterów powieści, ponieważ cała historia, a właściwie obie przedstawione w tej książce historie zaczynają się i kończą w piwnicy.
Polecam tę powieść nie tylko miłośnikom dobrych thrillerów, kryminałów i powieści z historią wojenną w tle. W tej książce każdy odnajdzie coś dla siebie, a fabuła wciąga niesamowicie, więc nudzić się nie będzie sposobności. Mamy tu ciekawą intrygę kryminalną, nieco zjawisk paranormalnych, odrobinę romansu i sporą dawkę historii wojennej i powojennej.
Dziękuję Autorce za kolejną powieść, która z pewnością na długo pozostanie w mojej pamięci, a wydawnictwu Skarpa Warszawska bardzo dziękuję za książkę do recenzji.
KOBIETA W WALIZCE – Katarzyna Bonda
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Życia nie podmieniają żadne wielkie decyzje, ani zbiegi okoliczności. Na życie składają się wszystkie małe wojny, nieistotne posunięcia, pozornie nic nie znaczące detale.
(foto własne autorki bloga)
Katarzyna Bonda to jedna z najpopularniejszych pisarek powieści kryminalnych w Polsce. Jest autorką serii kryminalnej z Hubertem Meyerem, tetralogii z profilerką Saszą Załuską a także powieści kryminalnych inspirowanych prawdziwymi zdarzeniami „Miłość leczy rany” i „Miłość czyni dobrym”. Pisarka ma w dorobku również dokumenty kryminalne: „Polskie morderczynie” oraz „Zbrodnia niedoskonała” i „Motyw ukryty” napisane wspólnie z Bogdanem Lachem. Jej książki są wydawane w 16 krajach. Prawa do edycji zagranicznych zakupiły największe wydawnictwa na świecie, m.in. Hodder & Stoughton i Random House. W kwietniu 2021 roku stacja TVN wyemitowała serial „Żywioły Saszy” na podstawie „Lampionów”. Prawa do adaptacji książki dokumentalnej Polskie morderczynie zakupiła Nordic Entertainment Group – serial fabularny będzie emitowany w Viaplay.
Kobieta w walizce to kolejny kryminał z Hubertem Meyerem, w którym poznajemy nowego profilera Grzegorza Kaczmarka.
PREMIERA KSIĄŻKI 09 LISTOPADA 2022
stron 350
Na drodze publicznej odnaleziono elegancką walizkę z dość nietypową zawartością. Były w niej poćwiartowane zwłoki kobiety bez głowy, ale w środku był również łańcuszek z listkiem. W pomoc rozwikłaniu tej zbrodni ełecka policja prosi o wsparcie. Młody profiler będący uczniem Huberta Meyera próbuje rozwikłać zagadkę brutalnej zbrodni, ale zarówno wśród współpracowników jak i mieszkańców natrafia na coś w rodzaju zmowy milczenia. Kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach ginie młoda policjantka towarzysząca Kaczmarkowi w prowadzeniu śledztwa, a jak się później okazuje partner kobiety mógł mieć coś wspólnego z ciałem w walizce, sprawa zaczyna się jeszcze bardziej komplikować. Czy będzie potrzebne wsparcie Huberta Meyera? Jak poradzi sobie młody profiler w obliczu zmowy milczenia rodziny zaginionej jakiś czas wcześniej młodej kobiety? I kto stoi za zaginięciami tej i innych kobiet?
Jak Katarzyna Bonda i Hubert Meyer to ja już wiem, że chcę tę książkę przeczytać. Tym razem autorka zabiera czytelników w okolice pięknych jezior, chociaż funduje nam niezbyt piękne emocje.
Nie będę pisała, że po raz kolejny zaskoczyła mnie świetnie uknuta intryga kryminalna włącznie z bardzo ciekawą fabułą drugoplanową, bo to otrzymuję prawie przy każdej książce autorki.
W przypadku tej powieści, to w pewnym momencie wydaje nam się, że znamy rozwiązanie zagadki, po czym odkrywany kolejne puzzle historii, które pasują, więc jesteśmy zmuszeni szukać rozwiązania dalej.
Autorka w dość dramatyczny, wręcz tragiczny sposób wciąga nas w historię kryminalną, która wcale nie jest tak prosta do rozwikłania. Na szczęście w odpowiednim momencie pojawia się Hubert Meyer i wówczas drogą jego dedukcji i intuicji, a także wiedzy psychologicznej i niekonwencjonalnych metod prowadzenia śledztwa, wszystkie rozsypane wątki splatają się w całość.
Mamy tutaj nowego profilera, który uczony pod okiem Meyera odbiera śledztwo całkiem świeżym okiem, ale widać tu „szkołę mistrza”. Meyer w pierwszej części książki jest nieobecny, ponieważ „utknął” w areszcie, ale jego uczeń przysłany do pomocy lokalnej policji przez Komendę Główną naprawdę godnie go zastępuje.
Jest kilka niezidentyfikowanych kobiecych ciał, a właściwie to szczątki tych ciał, a w tle i polityka, brudna, trzymająca wszytskich w ryzach i rodzinne tajemnice „pachnące” dramatyzmem i strachem. Rodzinny klan stojący za sobą murem i chroniący osoby, które nie powinny przebywać na wolności by cieszyć się życiem.
(…) Wszystko w tym układzie rodzinnym wydawało mu się podejrzane: siostra zabawiająca się pod nieobecność zaginionej z jej mężem; werbalnie agresywny ojciec i niema, bierna jak kukiełka matka, w której oczach Grzegorz widział czyste przerażenie. (…)
Odrobinę zaskoczyły mnie maleńkie elementy mistycyzmu jakie autorka wplotła w fabułę, odnoszące się do cierpienia Meyera po śmierci ukochanej Wery, które dodają fabule pewnego rodzaju tajemniczości. A może tylko ja to tak odebrałam?
(…) Jakby po marazmie, w jaki wpadł po śmierci Wery, nieoczekiwanie odzyskał moce. Gniew, najlepsze paliwo, by odbić się od dna. Niestrudzenie powtarzał ten frazes poszkodowanym. Teraz sam chciał weń uwierzyć. (…)
Zapewniam, że jest to lektura, przy której nie ma czasu na nudę, ze względu na to, że to świetnie napisany kryminał posiadający wszelkie cechy dobrej powieści sensacyjnej, czyli z mnóstwem zagadek, zwrotów akcji i ciekawych osobowościowo bohaterów. I chociaż jak to u Katarzyny Bondy, wątków i wydarzeń jest sporo, to moim zdaniem są tak skonstruowane i połączone, że nikt nie powinien się w nich pogubić.
(…) Meyer wymienił spojrzenia z Kaczmarkiem, a potem z Olton. Dane były zbyt wstrząsające, a sytuacja niesprzyjająca. Byli tu nielegalnie. Dziewczyna zeznawała za pieniądze. W razie procesu jej rewelacje będą miały zerową wartość dowodową. (…)
POLECAM tę książkę nie tylko miłośnikom dobrych kryminałów, myślę, że jej fabuła nikogo nie zawiedzie, bo tu się naprawdę wiele dzieje, a podczas czytania najważniejsze jest, aby się przy lekturze nie nudzić.
Dziękuję Autorce za kolejne spotkanie z Meyerem, a Wydawnictwu MUZA.SA dziękuję za możliwość przeczytania książki przed jej premierą.
STARA PAPIERNIA – Anna Klejzerowicz
W mroku czuł się bezpiecznie, jak nocne zwierzę. Sprzyjał mu, otulał go i chronił przed jedynym wrogiem, którego musiał się obawiać: przed człowiekiem.
Spotkanie A może nad morze? Z książka? w Sopocie
Anna Klejzerowicz jest gdańszczanką, chociaż obecnie mieszka w okolicach Gdańska. Jest kobietą wszechstronnie zaangażowaną, nie tylko pisarką i publicystką, ale również redaktorką, zajmującą się także fotografią. Autorka zbiorów opowiadań grozy z cyklu: “Złodziej dusz. Opowieści niesamowite”, powieści kryminalnych: „Sąd Ostateczny”, „Ostatnią kartą jest Śmierć”, „Cień gejszy” (książka – laureatka plebiscytu „Przy kominku” w 2011 r), opowiadań w licznych antologiach, a także tekstów prasowych – beletrystycznych i publicystycznych. Przez wiele lat współpracowała z teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie jako fotograf i redaktor publikacji teatralnych. Z wykształcenia jest mgr resocjalizacji, prywatnie „kocia mama”, miłośniczka gór, książek i sztuki.
Stara papiernia to kryminał, którego fabuła umiejscowiona została w pewnej miejscowości gdzieś na Kaszubach.
PREMIERA KSIĄŻKI 26 PAŹDZIERNIKA 2022
stron 255
Felicja Stefańska jest dziennikarką śledczą. Po pewnego rodzaju zawirowaniach dotyczących jej życia prywatnego postanawia spędzić trochę czasu w odosobnieniu podróżując po świecie kamperem jedynie w towarzystwie swojego psa. Przeszłość jednak nie pozwala o sobie zapomnieć. Jeden telefon z kraju sprawia, że kobieta decyduje się na powrót. Jej współpracownica walczy o życie w szpitalu, do którego trafiła po brutalnym pobiciu próbując rozwiązać sprawę zamordowanej kobiety. Felicja decyduje się kontynuować dziennikarskie śledztwo, którego korzenie sięgają trzydzieści lat wstecz. Czy uda się znaleźć sprawcę morderstwa, które być może łączy się z podobną zbrodnią sprzed lat? Kim tak właściwie była zamordowana osoba i kto, i dlaczego postanowił się jej pozbyć? Co wspólnego z morderstwami ma stara papiernia?
Wiele razy pisałam już na swoim blogu, że są autorki/autorzy, których książki biorę „w ciemno”. Do takich pisarek należy również Anna Klejzerowicz i chociaż „zakochałam się” w jej twórczości zaczytując się w książkach z Emilem Żądło to dziennikarkę śledczą Felicję Stefańską również polubiłam.
Jest to osoba bardzo odważna, charyzmatyczna i ma wyjątkową intuicję graniczącą z wizjami. Felicję poznałam w książce Królowa śniegu, niestety kolejnych części w roli głównej z tą bohaterką jeszcze nie przeczytałam, ale mam nadzieję, że wkrótce to nadrobię. No cóż, książek za dużo a czasu za mało 😉
(…) Felicja skoncentrowała się, by uchwycić aurę, energię pozostawioną przez ludzi, przez ich emocje. Zawsze tak robiła. Nie była pewna, czy posiada dar, czy to tylko wyobraźnia, ale tak się składało, że intuicja rzadko ją zawodziła. (…)
Ta lektura nie należy do tak zwanych „ostrych” kryminałów chociaż nie brakuje w niej opisów nieco bardziej brutalnych.
Nie ma nagłych zwrotów akcji, ale fabuła nie pozwala na oderwanie się od stron książki trzymając cały czas czytelnika w pewnego rodzaju napięciu.
Zagadkowa przeszłość połączona z teraźniejszością tworzą spójność i chociaż pozorne połączenie faktów bywa mylne, w pewnym momencie wiele elementów zaczyna wskakiwać w odpowiednie miejsca jak dobrze dopasowane puzzle.
(…) – Za to cię podziwiam. Ale bądź ostrożna, Felicjo. Martwię się o ciebie. Takie sprawy… tak naprawdę nigdy się nie przedawniają. To są pokłady brudów. Ktoś tę żonę załatwił raczej nie przez przypadek. (…)
Śledztwo dziennikarskie przeprowadzane przez główną bohaterkę jest z pewnością bardziej niebezpieczne i nie ukrywam, że autorka wplata w nie nawet momenty grozy.
Ale dzięki dociekliwości, determinacji i odwadze Felicji staje się bardziej ciekawe.
(…) Nie wierzę w przypadki, życie mnie tego nauczyło. A już szczególnie nie w sytuacjach… kryminalnych. Cudów nie ma.
Ale nie samym śledztwem ten kryminał „żyje” ponieważ dla złapania innego oddechu możemy również poznać całkiem ciekawy romans.
Moim zdaniem, świetnie zostały ukazane w powieści związki przyjaźni między bohaterami, tu głównie mam na myśli przyjaźń dziennikarki z przedstawicielką lokalnej władzy czy dziennikarki i policjanta. Autorka pokazała, że można przyjaźnić się na różnych szczeblach drabiny społecznej.
Nie wiem czy Kryszewo, czyli miejscowość będąca drugoplanową bohaterką powieści istnieje, ale kiedyś chciałabym ją zobaczyć. Ostatnio zauważyłam na profilu autorki na Facebooku, że udostępniła zdjęcia z okolic starej papierni.
Oprócz wciągającej fabuły kompozycja narracji jest jednym z czynników, dzięki którym nie odbieramy tej lektury ze znużeniem, ponieważ raz narracja jest w pierwszej osobie i czytając mamy wrażenie, że słuchamy kogoś, kto siedzi obok nas, a raz narracja jest trzecio osobowa typowa do odbioru powieści.
Przyznam szczerze, że nie mogę z całą pewnością stwierdzić, czy bardziej jestem za powieściami z Emilem Żądło, czy bardziej za tymi z Felicją Stefańską, ale na pewno jako kobieta solidaryzuję się z dziennikarką.
Jeżeli szukacie czegoś lekkiego, a zarazem wciągającego to nie znajdziecie lepszej propozycji. Styl jakim pisze autorka jest bardzo przyjemny w odbiorze fabuły, nie ma wulgaryzmów a tekst czyta się wyjątkowo płynnie. Myślę, że nikt czytający tę powieść nie odczuje znudzenia a zakończenie z pewnością zaskoczy wielu.
Tak płynie łączyć zdarzenia z przeszłości ze zdarzeniami z teraźniejszości potrafi niewiele autorek/autorów, ale zapewniam, że Anna Klejzerowicz świetnie sobie z tym radzi.
Po przeczytaniu tej powieści nasunęło mi się sporo pytań i mam zamiar przepytać trochę autorkę, zatem w najbliższym czasie być może ukaże się na moim blogu kolejny wywiad z tą pisarką.
Polecam tę książkę zarówno paniom jak i panom, ale w szczególności polecam ją miłośnikom dobrych kryminałów, jeżeli jeszcze nie poznali „pióra” autorki.
Dziękuję wydawnictwu PURPLE BOOK za tę emocjonalno-książkową podróż do Kryszewa, a Autorce dziękuję za kolejną dawkę dobrej lektury.