kryminał
CO NAS NIE ZABIJE – David Lagercrantz
David Langercrantz jest nie tylko pisarzem ale i dziennikarzem. Urodził się w 1962 roku w Szwecji. Studiował filozofię i religię na uniwersytecie, ukończył również w Goteborgu dziennikarstwo. Jego pierwsza praca dziennikarska ukazała się w magazynie samochodowym, producenta Volvo, następnie przeniósł się do gazety codziennej Expressen, gdzie pracował do roku 1993 jako reporter przestępczości, opisując najważniejsze sprawy karne z końca lat 80 i początku lat 90 w Szwecji. Jako pisarz nie ma na swoim koncie zbyt wielu książek, ale te, które zostały wydane cieszą się wielkim zainteresowaniem.
Wydawnictwo Czarna Owca rok 2015
stron 499
Co nas nie zabije to kryminał, który jest kontynuacją trylogii Millennium napisanej przez nieżyjącego już Stiega Larssona.
Mikael Blomkvist jest dziennikarzem, który przeżywając kryzys zawodowy bardzo poważnie zaczyna myśleć o porzuceniu zawodu dziennikarza śledczego. Jego znajoma Lisbeth Salander, z którą kiedyś związany był nie tylko prowadzonym wspólnie śledztwem, podejmuje się natomiast ogromnego ryzyka i angażuje się w zorganizowany atak hakerów. Kiedy ginie profesor – ekspert w dziedzinie badań nad sztuczną inteligencją, który wcześniej próbował przekazać dziennikarzowi coś pilnego, losy Blomkvista i Salander znów zaczynają się splatać. Dziewczyna ratując życie syna zamordowanego profesora naraża się na wielkie niebezpieczeństwa. Nie ufają policji zdaje się całkowicie na dziennikarza, który wspólnie z nią próbuje rozwikłać zagadkę morderstwa znanego profesora.
Przyznam szczerze, że zanim zabrałam się za czytanie tej powieści kilkakrotnie zastanawiałam się nad tym, czy nieznany mi dotąd szwedzki pisarz podoła wyzwaniu jakie zdecydował się podjąć. Trylogię Stiega Larssona przeczytałam jednym tchem w ciągu tak krótkiego czasu, że sama się sobie dziwiłam. To było chyba moje pierwsze spotkanie z literaturą szwedzką, na szczęście nie zawiodłam się, chociaż do autorów sobie nieznanych podchodzę z dużą rezerwą.
Tym razem również nie potrafiłam oderwać się od książki, a to oznacza, że autor świetnie się spisał w roli kontynuatora tak znanej powieści jak Millenium.
Ciekawie wplecione w fabułę dialogi często uzupełniały grozę opisanych sytuacji, które w zaskakujący sposób potrafiły wciągnąć mnie w czytelniczy trans. Sensacyjne wątki pojawiające się w tej powieści dosłownie paraliżowały mnie, powodując że nie mogłam się oderwać od książki.
Nie przepadam za literaturą skandynawską, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że jest jedną z pierwszych na świecie, ale od trylogii Millennium coraz częściej sięgam po książki szwedzkich czy norweskich pisarzy.
Dla kogoś, kto lubi zaczytywać się w kryminałach z pewnością ta książka jest prawdziwym rarytasem. Fabuła prowadzona jest płynnie i nieprzewidzianie. Dla kogoś, kto nie czytał wcześniej Millenium, z pewnością ta powieść nie będzie powodowała dyskomfortu czytelniczego wplatanymi wątkami poprzednich części, ponieważ nie jest typową kontynuacją, każda z tych części ma swoją odrębną fabułę, którą łączą główni bohaterowie.
Sporo drastycznych momentów podnosi czytelnikowi poziom adrenaliny, ale to chyba tylko świadczy o tym jak bardzo można się zagłębić w fabułę przeżywając losy bohaterów.
Nie powinnam być zaskoczona tym jak autor świetnie wczuł się w rolę i bardzo obrazowo przedstawił nie tylko dziecięcy autyzm, ale korupcyjne zachowania policji i świata przestępczości zorganizowanej, a jednak niektóre wątki mnie zaszokowały. Chylę czoło przed tym autorem, ponieważ opisanie pewnych zachowań (tu mam na myśli wspomniany wcześniej autyzm), czy wiedzy z dziedziny matematycznej czy informatycznej wymagały solidnego przygotowania.
Myślę, że nie muszę specjalnie namawiać do tego aby sięgnąć po tę pozycję. Jak dla mnie to jest oczywiste, że autor tej części bardzo dobrze wczuł się w styl Stiega Larssona i w cudowny sposób napisał kontynuację tamtego bestsellera. Ciekawa jestem czy podejmie się napisania kolejnych części.
DETEKTYW MURDOCH. BIEDNY TOM JUŻ WYSTYGŁ – Maureen Jennings
Maureen Jennings to nie tylko pisarka, to psycholożka i terapeutka. Urodziła się w Birmingham, ale od dłuższego czasu mieszka i pracuje w Kanadzie. Jej powieści o detektywie Murdochu są publikowane już od 1997 roku i zyskały sobie międzynarodową sławę tak jak powieści Agaty Christie. Wiele książek tej pisarki zostało przeniesionych na ekrany. Opublikowała również serię kryminalną o Christine Morris, oraz wiele innych książek. Jej pasją jest oprowadzanie fanów detektywa Murdocha po Toronto w strojach z tamtej epoki.
Wydawnictwo Oficynka rok 2011
stron 357
Biedny Tom już wystygł, to trzecia z serii siedmiu książek kryminalnych, w których śledztwo prowadzi słynny kanadyjski detektyw.
Wiliam Murdoch jest policjantem pracującym jako detektyw. Któregoś dnia dowiaduje się, że podczas nocnego patrolu zaginął jeden z młodych policjantów, konstabl Wicken. Był on człowiekiem, którego Murdoch nie tylko lubił, ale również bardzo cenił. Aby sprawdzić co się stało z tym młodym człowiekiem, detektyw wyrusza na jego poszukiwanie idąc rutynową drogą jaką każdego wieczoru przechodził konstabl. Niestety w jednym z opuszczonych domów znajduje zwłoki Wickena, rana postrzałowa głowy wygląda na krok samobójczy. Ale… czy młody konstabl był zdolny do tego aby targnąć się na własne życie? Czy znajdą się świadkowie, którzy widzieli go tej feralnej nocy? Kto stoi za tym, aby przekonać bloskich młodego policjanta do tego desperackiego kroku? No cóż jak zawsze pozostawiam to w tajemnicy, a te osoby, które będą się chciały dowiedzieć, z pewnością sięgną po książkę.
Z tą autorką spotkałam się po raz pierwszy, ale już jestem więcej niż pewna, że nie ostatni. Uwielbiam takie powieści, których fabuła przenosi mnie do zupełnie innego czasu. Czytając tę powieść miałam wrażenie, że jestem w świecie Agaty Christie i jej książek, ponieważ Maureen Jennings pisze prawie takim samym stylem.
Zimny, deszczowy, listopadowy dzień roku 1895, czy to nie brzmi tajemniczo? Jeżeli ktoś ma taką wyobraźnię jak ja, to natychmiast przeniesie się w czasie do filmów Hickoka czy powieści Agaty Christie. Uwielbiam tamte klimaty, i chyba dlatego wciągnęłam się w tę książkę całą sobą. Tak bardzo, że miałam nawet sny (dość mroczne), w których wędrowałam tymi ciemnymi uliczkami.
Książka napisana jest dwutorowo, ze śledztwa prowadzonego przez detektywa przenosimy się do domu pewnej rodziny, z którego żona seniora rodu trafia do szpitala psychiatrycznego. Od początku byłam ciekawa co te dwa wątki mają ze sobą wspólnego, i… przekonałam się o tym dopiero na samym końcu książki. Autorka tak zmyślnie je poprowadziła, że nijak nie mogłam dopasować do siebie bohaterów aby zlepić ich w jedną masę dotycząca wątku głównego, czyli śmierci młodego konstabla.
Przyznam szczerze, że treść książki nie pozwala na oderwanie się nawet wtedy, gdy oczy odmawiają posłuszeństwa i tak jak to u mnie zwykle w takich przypadkach bywa: „jeszcze jeden rozdział i idę spać” – kończyło się długo po północy.
Mnie osobiście zaintrygowała już sama okładka. Myślę, że tego typu zdjęcia przywołują jakąś dziwną ciekawość tego, co znajdziemy w środku.
Nie zawiodłam się sięgając po tę książkę, chociaż autorka była mi do tej pory zupełnie obca. Ale wiadomo, tak jak pisze u siebie na blogu bookfa: „i tak nie zdążę przeczytać wszystkiego co bym chciała zanim umrę”.
Polecam tę powieść nie tylko miłośnikom kryminałów i miłośnikom książek napisanych w stylu Agaty Christie. Myślę, że nawet najbardziej wybredny czytelnik znajdzie w niej coś dla siebie, ponieważ wątek kryminalny przeplatany jest wątkami obyczajowymi i psychologicznymi.
Jeśli chodzi o mnie, to z pewnością sięgnę po kolejne śledztwa detektywa Murdocha. Polubiłam tego faceta nie tylko dlatego, że obdarzony został przez autorkę dużą wiedzą i intuicją, i chociaż wydał mi się raczej nieśmiały, może trochę samotny (z treści wiemy, że został doświadczony przez los) to wykazał się stanowczością i odwagą. To człowiek, który nie boi się mrocznych zakamarków nie tylko otoczenia ale również mrocznych zakamarków ludzkich dusz, schowanych głęboko pod „płaszczykiem” fałszywych uprzejmości.
Dla zachęty wrzucam trailer jednego z filmów o detektywie Murdochu. Jak ktoś lubi takie „klimaty” to z pewnością skusi się na przeczytanie książki.
Dziękuję wydawnictwu OFICYNKA za możliwość poznania tej książki, którą mogłam przeczytać dzięki hojności sponsorów (na spotkaniu blogerów/blogerek książkowych) w Sopocie: „A może nad morze z książką 3”
MONOGRAM – Joanna Marat
O autorce Joannie Marat wiem niewiele. Z tego co się dowiedziałam to jest trochę gdańszczanką, trochę warszawianką. Zadebiutowała w roku 2011 powieścią obyczajową „Grzechy Joanny”. Rok wcześniej brała udział w Kryminalnych Warsztatach Literackich, organizowanych w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kryminału 2010, a efekt tego udziału, jest opowiadanie „She is not there”, które ukazało się w antologii opowiadań „Zaułki zbrodni”. Jest autorką takich książek jak „Jedenaście tysięcy dziewic”, „Grzechy Joanny” i „Monogram”.
Wydawnictwo Prószyński i S-ka rok 2014
stron 326
Monogram to powieść kryminalna z wieloma wątkami psychologicznymi.
W Lasku Bielańskim dnia (pamiętnego) 10 kwietnia 2010 roku zostają znalezione zwłoki młodej kobiety, zwłoki pozbawione głowy, tak, że właściwie do końca nie wiadomo, kim jest ofiara. Prawie wszyscy przeżywają informację o katastrofie prezydenckiego samolotu, prawie wszyscy, bo stołeczna policja zmaga się ze sprawą odnalezionych zwłok bez głowy. Z dokumentów znalezionych przy ofierze wynika, że denatka mogła być Marzeną Kroczek, nieślubną córką prominentnego członka PRL-owskich władz. Człowieka, którego nazwisko wzbudzało w niektórych osobach strach. Sprawę morderstwa rozwiązują nadkomisarz Marek Kos oraz komisarz Ernest Malinowski. Śledztwo zaczyna sięgać coraz głębiej w przeszłość, wywołując sprawy tylko z pozoru zapomniane. Obaj panowie mają zbyt dużo prywatnych problemów, by rzeczywiście zaangażować się w to śledztwo a do tego są tak różni, że można zastanawiać się nad tym jak może w ogóle układać się ich współpraca. Czy uda im się znaleźć mordercę? Co jeszcze odkryją w czasie prowadzonego śledztwa i czy uda im się poukładać własne życia? No cóż, na te pytania nie odpowiem.
Na okładce książki jest napis:
A ja tak właściwie nie wiem, co na te słowa odpowiedzieć.
Kryminał? Z pewnością TAK, ponieważ jest morderstwo, jest śledztwo, czyli właściwie wszystko co powinien zawierać dobry kryminał, ale… no cóż, o tym „ale” może trochę później.
Komedia? I tu chyba się nie zgodzę, być może dlatego, że nie mam tak specyficznego poczucia humoru jak autorka. Dla mnie to raczej ironiczna, złośliwa, wbijająca szpile parodia polskiej rzeczywistości i jej przedstawicieli, w których prym wiodą najczęściej (niestety), ludzie prostaccy, chamowaci i hipokryci.
Muszę przyznać, że pierwszy raz od bardzo dawna miałam ochotę książkę zostawić nie doczytawszy nawet do połowy. Może dobrze zrobiłam, że doczytałam do końca, a może nie. Nie będę się nad tym teraz zastanawiać. Autorka ma bardzo specyficzny styl pisania, i chyba ja się nie nadaję do czytania takich tekstów, zbytnio mnie irytują, a przecież czytanie uznaję jako przyjemność.
W tej powieści, a właściwie w jej pierwszej części bardzo trudno mi było skupić się na fabule, ponieważ ilość wulgaryzmów jaka towarzyszyła nie tylko dialogom, ale również myślom bohaterów była jak dla mnie wręcz wstrząsająca. Nie jestem przyzwyczajona do takiego słownictwa i chociaż znam kilka osób, które uważają takie słowa za podstawę języka polskiego, to mierzyć się z tym w książce… i to w takiej skali… No cóż, jak dla mnie to za wiele.
Ale dzielnie przebrnęłam przez tę część, z którą póki co, nie mogłam dojść ani do ładu ani do składu, bo zamiast poprowadzenia śledztwa jak to bywa w „normalnych” kryminałach, autorka skupiła się na problemach osobistych swoich bohaterów, które nijak się miały do fabuły.
Niestety oprócz wulgaryzmów towarzyszących czytelnikowi, jeszcze bardziej bulwersowały mnie nastawienia do kobiet. Szowinistyczne, seksistowskie i obraźliwe jak dla mnie – kobiety, i gdy pomyślę sobie, że jakiś mężczyzna spogląda na mnie tak jak ci panowie, to aż przechodzi mnie dreszcz, bynajmniej nie z rozkoszy.
Co do samej fabuły, to nie wiem, co o niej myśleć. Niby ciekawa a jednocześnie tak zharatana innymi wątkami, że trudno tu mówić o czymś konkretnym. Szczerze mówiąc, chyba nawet nie ma konkretnego zakończenia. I chociaż przyznam, że druga połowa książki, kiedy zaczęło się dziać tak jak powinno w kryminałach, wciągnęła mnie, (jako tako) to koniec okazał się całkowitym zaskoczeniem. Pusty i bez jakiegokolwiek wyjaśnienia, które byłoby konkretne.
Jedno co można przyznać autorce, to wątek alkoholizmu jaki podjęła w tej powieści dotyczący nie tylko mężczyzn, ale i kobiet. Może zbyt brutalnie do niego podeszła, ale odważyła się o nim napisać i to się liczy.
Mam za sobą już inną książkę tej autorki „Jedenaście tysięcy dziewic”, która również była chyba dla mnie za trudna. Biorąc do ręki „Monogram” chciałam upewnić się czy tylko ta jedna książka zrobiła na mnie takie wrażenie, czy cała reszta również.
No cóż, być może tę książkę ktoś odbierze inaczej niż ja, wiadomo, że są gusta i guściki i chociaż ja do wybrednych nie należę, chyba kolejny raz zanim sięgnę po kolejną książkę tej autorki, to się mocno zastanowię.
Dla mnie to była książka zbyt trudna w zrozumieniu o co tak właściwie autorce chodziło, kiedy wymyślała tę fabułę. Może to świadomie miał być taki zlepek różnych wątków, które w jakiś tam sposób się gdzieś-kiedyś-połączą.
Decyzję pozostawiam innym, czy chcą tę książkę przeczytać czy nie. I chociaż okładka bardzo zachęcająca, wręcz przyciągająca, działająca jak magnes, to środkiem się trochę zawiodłam.
SAM NA SAM ZE ŚMIERCIĄ – Nikodem Pałasz
Nikodem Pałasz urodził się w 1974 roku, Jest absolwentem WDiNP Uniwersytetu Warszawskiego. Pracował m.in. w administracji publicznej i w amerykańskich korporacjach działających na polskim rynku. Od pięciu lat prowadzi własną firmę zajmującą się marketingiem sportowym. Zajmuje się m.in. zarządzaniem karierami i budowaniem wizerunku sportowców, a także tworzeniem strategii marketingowych w oparciu o sport. Jako pisarz zadebiutował książką „Brudna gra”.
Wydawnictwo MUZA rok 2015
stron 543
Sam na sam ze śmiercią to powieść kryminalna, której fabuła umieszczona jest współcześnie.
Wiktor Wolski jest byłym policjantem, który ostatnie miesiące spędził jako pracownik Europolu. Po powrocie do Polski chciałby wrócić na swoje stanowisko w komendzie, lecz komuś to jest nie na rękę. Nie nudzi się jednak, ponieważ nieufający policji właściciel klubu sportowego, angażuje Wolskiego do prywatnego śledztwa. Wolski ma za zadanie odnalezienie mordercy jednego z piłkarzy. Czarnoskóry Moloki Moketsi zostaje brutalnie zamordowany w swoim mieszkaniu, a sposób, w jaki dokonano morderstwa może wskazywać na mord rytualny. Charyzmatyczny glina w trakcie prowadzonego przez siebie śledztwa poznaje ciemne strony klubu piłkarskiego i przekonuje się, że komuś bardzo zależy na tym, aby to śledztwo nie zostało rozwiązane, posuwając się nawet do kolejnych zabójstw. Wolski jednak nie skupia się tylko na rozwikłaniu zagadki śmierci czarnoskórego piłkarza, równocześnie stara się doprowadzić do końca prywatne śledztwo dotyczące śmierci swojego ojca. Rozwiązania tych spraw są trudne, ponieważ zarówno w jednej jak i w drugiej ktoś stara się utrudnić działania eks policjanta. Czy Wiktor Wolski rozwiążę obie zagadki czy tylko jedną? Jeżeli jedną to którą? Czy współpracująca z nim dziennikarka, będzie dla niego tylko współpracownikiem, czy może ich znajomość będzie miała bardziej prywatny charakter? Oczywiście nie zdradzę, ale ten, kto zdecyduje się na przeczytanie tej książki, z pewnością tego nie pożałuje.
Główny bohater to trochę Emil Żądło (z kryminałów Anny Klejzerowicz), Jack’a Reacher’a (z kryminałów Lee Child’a) i Harry Hol (kryminały Jo Nesbo). Jeżeli ktoś miał styczność z tymi panami to z pewnością wie, co ja mam na myśli. Samą swoją postawą i osobowością Wiktor Wolski przyciąga do tej powieści. Zresztą jeśli chodzi o osobowości wszystkich występujących w tej lekturze osób, to autor z pewnością nie zlekceważył tego, wszystkie postacie są pod tym względem perfekcyjnie przedstawione.
Fabuła jest tak intrygująca, że dosłownie trudno jest się oderwać od stron tej dość opasłej książki. Wątki następujące po sobie zwinnie się uzupełniają a wartkie zwroty akcji trzymają cały czas na napięciu. Ten kryminał, chociaż jest w nim sporo brutalności nie pozwala na odstąpienie od czytania. Przynajmniej ja nie mogłam, ponieważ nawet jak odłożyłam książkę na bok, to moje myśli wciąż wracały do powieści.
Myślę, że atutem książki jest również bardzo dobra znajomość zasad piłki nożnej, która to jest ściśle współgrającym elementem fabuły.
Ta lektura trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Zaskakuje, intryguje i szokuje nie tylko bogatymi, różnorodnymi postaciami, wplecionymi w wydarzenia, ale również szczegółowymi opisami i wieloma wątkami, które nieoczekiwanie łączą się w jedną całość.
Dialogi napisane są tak bezpośrednio, że czasami wydawało mi się, że stoję gdzieś z boku i przysłuchuję się rozmowie kilku osób.
Ta powieść to nie tylko odkrywanie brudnych intryg, oszustw czy fałszywych intencji towarzyszących futbolowi, czy pracy w policji. Ta powieść to trzymający w napięciu kryminał, w którym udział ma wiele osób. Całkowicie zgadzam się ze słowami Katarzyny Bondy, że „Nikodem Pałasz dołączył do ekstraklasy polskiego kryminału”. Czyżbyśmy odkryli polskiego Lee Child’a, albo Jo Nesbo?
Sama okładka chyba zachęca do sięgnięcia po książkę. Uwielbiam takie „twarde” w sensie wizualnym, intrygujące zdjęciem okładki. Biorąc do ręki taką książkę, jestem pewna, że jej treść mnie nie zawiedzie.
Chyba nie muszę dodawać, że polecam tę lekturę każdemu czytelnikowi lubiącemu nie tyle grube książki, co mocne kryminały. Myślę, że wielką ucztę czytelniczą będą mieli znawcy i miłośnicy futbolu. Ale… nie tylko. „Zarwałam” przez tę książkę kilka nocy, a to chyba jest już najlepszym świadectwem tego, jak bardzo wciągnął mnie ten kryminał.
Dziękuję wydawnictwu MUZA za możliwość przeczytania tej książki, którą otrzymałam w pakiecie książek dzięki hojności sponsorów na spotkaniu w Sopocie: „A może nad morze z książką 3”
DOM NASZEJ PANI – Anna Klejzerowicz
Anna Klejzerowicz to pisarka, która dość często gości na moim blogu i to nie tylko kiedy opisuję przeczytane książki tej autorki, ale również chętnie uczestniczę w spotkaniach z nią, co również ma swój oddźwięk w tym moim małym książkowym świecie.
Myślę, że nie muszę jej przedstawiać, ale jeżeli ktoś ma ochotę przeczytać kim jest i czym się zajmuje (oprócz pisania książek) może zerknąć do moich wcześniejszych wpisów, do których linki umieszczam na końcu tej strony.
Wydawnictwo Replika rok 2015
stron 311
Dom naszej Pani to powieść kryminalna, w której świat teraźniejszy głęboko wkracza w tajemnice przeszłości, zaginionej Atlantydy, starożytności itp.
W Gdańsku dochodzi do zaginięć i zgonów ludzi związanych ze sztuką. Naukowcy, którzy zostali zamordowani lub zaginęli, związani byli nie tylko z gdańskim muzeum, ale również z kimś, kto skutecznie próbuje wyeliminować ich z jakiegoś interesu. Dziennikarz kryminalny – Emil Żądło stara się pomóc swojemu przyjacielowi, komisarzowi policji i rozpoczyna własne śledztwo. Niestety, to że zaczął się interesować sprawą w którą wplątani są naukowcy, zaczyna zagrażać bezpieczeństwu ukochanej dziennikarza. Co Marta ma wspólnego z archeologicznym śledztwem, czy tylko to, że stara się pomóc policji i Emilowi może być zagrożeniem dla niej? Czy zagadka dotycząca jednej z największych tajemnic starożytności zostanie rozwiązana? O tym przekona się ten, kto sięgnie po książkę.
Autorka po raz kolejny w bardzo tajemniczy sposób próbuje przenieść czytelników w świat nieznany, świat pełen zagadek, niewyjaśnionych wątków przeszłości i historii sięgającej lat dwudziestych XX wieku, o której tak naprawdę niewiele wiemy. Płynnie przechodząc z wątku prowadzonego śledztwa do wątków starożytności potrafi zaciekawić najbardziej wybrednego czytelnika. Mroczne tajemnice i krwawe żądze ludzi, oraz ich zachłanność balansują na granicy fanatyzmu, wiary, zbrodni i szaleństwa.
Ciekawe dialogi są uzupełnieniem fabuły, od której tak naprawdę nie można się oderwać. Napięcie, towarzyszące prawie na każdym kroku jest chyba najlepszym dowodem na to, że książka jest lekturą wartą przeczytania.
Uwielbiam takie powieści, chociaż muszę przyznać, że po przeczytaniu tego typu książki, potem długo buszuję w sieci uzupełniając zaciekawienie wiadomościami poruszonymi w lekturze. Tym razem też tak było. Skończyłam czytać , ale zanim usiadłam do napisania opinii o książce musiałam poszperać trochę w Internecie i poczytać o Damie z Elche, o tajemnicy zatopionej Atlantydy, o Tartessos czy sztuce iberyjskiej. No cóż tak na mnie wpływają tego typu książki.
Muszę przyznać, że seria z Emilem Żądło ma bardzo ciekawie zaprojektowane i tajemnicze okładki, być może są one przyczyną tego, że książka aż prosi się o przeczytanie. Tak jest i w przypadku tej powieści. Moim zdaniem okładka dosłownie przyciąga.
Ponieważ uwielbiam kryminały tej autorki, postanowiłam zawalczyć o tę książkę w konkursie zorganizowanym przez Wydawnictwo Replika i… wygrałam jedną z trzech książek, a miłą niespodzianką był ekslibris dołączony do książki.
Bardzo dziękuję Autorce i Wydawnictwu REPLIKA za tę cudowną powieść. Lubię wygrywać TAKIE książki.
Polecam tę lekturę nie tylko miłośnikom kryminałów i powieści historycznych czy sensacyjnych. Wątek obyczajowy dotyczący Emila i Marty wplątany w fabułę może zainteresować wszystkich, nawet tych, którzy preferują tylko romanse.
Polecam również inne książki tej Autorki, które do tej pory przeczytałam. Na każdą kolejną czekam z niecierpliwością.