kobieta
CYNAMONOWE ŚWIĘTA – Paulina Wysocka-Morawiec
(…) Było już ciemno, a latarnie zdobiły świąteczne iluminacje. W sklepach błyszczały lampki i ozdoby, a pod urzędem gminy postawiono wielką choinkę, która obwieszona była setkami kolorowych bombek emanujących wewnętrznym blaskiem. (…)
Paulina Wysocka – Morawiec urodziła się w 1990 roku w Tarnowskich Górach. Przez pewien czas szukała swojego miejsca na świecie, aż znalazła je w barwnej wsi pod Częstochową i tam zapuściła korzenie. Żona, dumna mama duetu uroczych psotnic, książkoholiczka, prowadzi blog www.milosniczkaslow.pl, w którym dzieli się zarówno informacjami o swoich książkach jak i o tych przeczytanych. Jest autorką kilku książek i opowiadań. Niestrudzenie próbuje pogodzić dom, pracę i pasję, choć czasem wydaje jej się, że bawi się przy tym w Don Kichota, a pisanie to jedyna rzecz, która pomaga jej nie zwariować. Jest również laureatką Turnieju Jednego Opowiadania organizowanego przez OPK Gaude Mater w Częstochowie oraz Koło literackie Anafora. Publikowała opowiadania w Częstochowskim Magazynie Literackim GALERIA. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2020 powieścią „Bez zobowiązań”.
CYNAMONOWE ŚWIĘTA to romans świąteczny z nutką erotyki.
PREMIERA KSIĄŻKI 04 LISTOPADA 2025

Joanna jest młodą matką, prawie rozwódką i właścicielką małej cukierni. Będąc w separacji z toksycznym mężem, który stara się usilnie jej udowodnić, że bez niego zginie, całkiem dobrze radzi sobie w nowo otwartej cukiernio-kawiarni. Siedmioletniego syna wychowuje z pomocą rodziców, którzy po odejściu Asi od męża przyjęli ją pod swój dach. W wyniku anonimowego donosu spada na nią kontrola z sanepidu, która kończy się dosyć niespodziewanym wypadkiem z deskorolką, mąką i przystojnym inspektorem w roli ratownika. I tak jak niespodziewana była wizyta Sanepidu, tak zaczyna się znajomość z inspektorem, która obojgu da nadzieję na szczęście, choć nie obędzie się bez komplikacji. Szczególnie mieszać w życiu Joanny będzie były mąż kobiety. Czy Asi uda się doprowadzić do tego, żeby mąż wreszcie dał jej spokój? Jak rozwinie się znajomość z przystojnym inspektorem? I czy syn Asi będzie zadowolony ze znajomości mamy z nowo poznanym panem?
Z twórczością Pauliny Wysockiej-Morawiec zetknęłam się po raz pierwszy i mam nadzieję, że nie ostatni.
Jej świąteczna książka jest typowym romansem ze sporą dawką emocji i… erotyzmu 😉 Przyznam szczerze, że pierwszy raz spotkałam się w tego typu powieści z tak dokładnym przekazem romansu, w którym aż kipi od erotyki. Nie przeszkadzało mi to jednak w odbiorze fabuły, a zdecydowanie dodawało powieści odrobiny pikanterii.

Jak to bywa w wielu powieściach świątecznych jest ona, on i nagle wybucha gorąca miłość. I ona i on są po przejściach, które dość mocno zaważyły na ich przyszłym podejściu do płci przeciwnej chociaż oboje postanowili zaryzykować. A, że serce nie sługa a ciało nie wata bardzo szybko zmaterializowało się w tej przypadkowej znajomości uczucie.
Autorka porusza w swojej powieści kilka trudnych a zarazem ważnych tematów, które stanowią jakby tło dla rozpalającej się miłości dwojga zranionych w życiu osób, a wszystko odbywa się w czasie zbliżających się świąt.
Jednym z wątków, który mnie poruszył to było zachowanie ex-męża głównej bohaterki. Człowieka uzależnionego od toksycznych rodziców, władczego i bardzo zazdrosnego o to, że była żona, będąca przez lata na jego utrzymaniu, kimś w rodzaju niewolnicy męża i teściów, potrafiła stanąć na własnych nogach, odnieść sukces zawodowy i nadzwyczajnie w świecie być do tego szczęśliwą.
To do czego się ten mężczyzna posuwał było dość niewiarygodne, ale napędzany złością i zazdrością zdolny był dosłownie do wszystkiego, nawet do manipulacji uczuciami własnego syna.
Innym dość powszechnie widzianym wątkiem była bardzo toksyczna relacja między matką a synem, świetnie obrazująca te wszystkie niezbyt pochlebne kawały o teściowych. No cóż, są niestety matki, które chciałyby układać i kontrolować życie swoich synów nawet wówczas, gdy oni są już dorosłymi facetami. W takich przypadkach synowa lub potencjalna kandydatka na synową nie może być osobą tolerowaną przez rodzinę.
Ale na szczęście są i mądrzy rodzice, którzy są gotowi nieść pomoc i wsparcie w każdej sytuacji. Tacy, którzy nie wytykają popełnionych błędów, ale przytulą i wesprą dobrym słowem, kiedy ich dziecku powinie się w życiu noga. I takich właśnie cudownych rodziców miała Joanna.

I jeszcze dodam słowo o ojcostwie. Czy prawdziwym ojcem jest ten biologiczny, którego dziecko niewiele obchodzi, czy ten „przyszywany”, który potrafi być z dzieckiem szczery i traktować to „obce” dziecko jak równego sobie?
Ta powieść jest bardzo świąteczna, na wspomnienie wypieków (szczególnie cynamonowych ślimaczków) których w tej historii nie brakuje aż szaleją moje ślinianki.
Jest tutaj wszystko co powinno być w książce tego typu: jest śnieg i pachnące cynamonem ciasto przygotowywane z sercem, są karpie w dość drastyczny sposób przygotowywane do kolacji wigilijnej 😉 i są śląskie makówki, które u mnie obowiązkowo znajdują się w menu świątecznym, a na które przepis znajdziecie na końcu książki. I przyznam się szczerze, że w tym roku nie zrobię ich do wielkiej szklanej miski, ale tak jak zaproponowała Joanna klientom w swojej małej cukierni. A jak? Sięgnijcie po książkę to się dowiecie.
(…) Już po przekroczeniu progu w nos uderzał zapach zupy grzybowej, pierników i cynamonu. W radiu leciały kolędy, a wszyscy, choć zapracowani, wyglądali na spokojnych i szczęśliwych. (…)
To powieść lekka, łatwa i przyjemna chociaż nie brakuje w niej (jak wspomniałam wcześniej) trudnych tematów. Ale ogólnie jest zabawnie i… trochę erotycznie 😉

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy barterowej i poznania kolejnej polskiej autorki. Książka jest pięknie wydana, z cudnie barwionymi brzegami i myślę, że świetnie nadaje się na prezent pod choinkę.
POLECAM GORĄCO.
***Cytaty pochodzą z książki CYNAMONOWE ŚWIĘTA wydawnictwa REPLIKA***
POLSKA PIELĘGNIARKA – Leah Moyes
(…) Kilka razy w moim krótkim życiu znalazłam sposób na emocjonalne oderwanie się od tego, czego byłam świadkiem lub czego sama doświadczałam. Ta metoda przetrwania zaczęła się niedługo po okupacji niemieckiej. (…)
Leah Moyes studiowała antropologię i historię. Jest uznaną autorką kilkunastu powieści, w tym nagradzanej serii „Berlin Girl” i jej prequela „Polska pielęgniarka”. Między pisaniem a wykopaliskami archeologicznymi, świat jest jej placem zabaw. To tyle ile udało mi się znaleźć informacji o tej autorce.
Polska pielęgniarka to powieść z historią wojenną w tle poruszająca między innymi temat Lebensborn.
PREMIERA KSIĄŻKI 08 KWIETNIA 2025 – WYDAWNICTWO REPLIKA

Jest rok 1941 kiedy szesnastoletnia Aleksandra wychodząc do szkoły, nie zdaje sobie sprawy, że nigdy już nie wróci do domu. Wraz z innymi błękitnookimi blondynkami, wybranymi spośród uczennic, zostaje wywieziona ciężarówką w nieznanym kierunku. Dziewczęta słyszą tylko często powtarzane, nieznane im słowo: Lebensborn. Po drodze konwój zostaje zbombardowany. Nie wszystkie z zabranych z łódzkiej szkoły dziewcząt przeżyją bombardowanie, ale te cudem uratowane, zdane same na siebie, muszą przetrwać na wrogiej, niemieckiej ziemi. Dzięki pomocy młodego niemieckiego żołnierza – dezertera, docierają do Drezna, gdzie pomocy udzielają im przypadkowo napotkani ludzie. Aleksandra zostaje pielęgniarką w szpitalu. Udając Niemkę ma świadomość, że w każdej chwili może zostać zdekonspirowana. Dzięki znajomości kilku języków i szybkości uczenia się, szybko zdobywa zaufanie personelu i pacjentów. Kiedy na Drezno padają naloty dywanowe, dziewczyna wraz ze swoimi opiekunami i jedną z najbliższych jej innych dziewczyn uciekają z palonego miasta. Trafiają do Lipska, gdzie Aleksandra poznaje amerykańskiego, czarnoskórego żołnierza i początkowa nienawiść do aliantów zamienia się w pełne namiętności uczucie. Czy Aleksandrze uda się wrócić do Polski? A może po wojnie zamieszka w Ameryce u boku poznanego w Lipsku chłopaka? Jak Niemcy potraktowali polskie dziewczyny, czy okazali im jawną wrogość, czy wręcz przeciwnie, zaopiekowali się nimi?
Kiedy zobaczyłam w opisie książki słowo „Lebensborn” wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać. I chociaż w fabule jest jedynie krótka wzmianka o tej organizacji, to muszę przyznać, że lektura bardzo mnie wciągnęła. Po napisaniu książki „Pamięć dla Heleny” temat Lebensborn stał mi się bardzo bliski i muszę przyznać, że warto sięgnąć informacji o nim, ponieważ wciąż wiele osób nie ma pojęcia o tym niemieckim programie.
(…) Przez chwilę starałam się przetrawić wszystko to, co powiedział Günter. Teraz to miało sens: badanie, specjalne paszporty, sztywne zasady dotyczące kontaktów z żołnierzami, rozmowa o Berlinie – miałyśmy zostać wykorzystane do rodzenia niemieckich dzieci. (…)

Historia Aleksandry jest dość nietypowa jak na realia wojenne, ale kto z nas wie, co działo się poza granicami Polski w czasie trwania drugiej wojny światowej.
Autorka w ciekawy sposób ukazuje Niemców zarówno oddanych ideologii nazistowskiej jak i tych, którzy jej nie popierali. Przedstawia również oddanie pracy w szpitalu, kiedy pacjentami bywali zarówno rodacy jak i teoretyczni wrogowie Rzeszy.
Główna bohaterka jest zwyczajną polską dziewczyną, ale jej odwaga, determinacja i opiekuńczość to z pewnością atuty jej osobowości.
Wojna pokazana w tej książce to głównie działania na terenie Niemiec. Podejście niemieckich żołnierzy do cywilów, skutki działań wojennych skierowane przeciwko wszystkim, zwłaszcza cywilom po zdobywaniu przez aliantów niemieckich miast i nienawiść obu stron do ludzi stojących po przeciwnych stronach.
Tyle się mówi o niemieckich obozach zagłady, o agresji niemieckich żołnierzy, a tak właściwie mało kto zastanawia się nad tym co musieli przejść Niemcy, którym ta wojna nie była mile widziana.
(…) W świetle księżyca i gwiazd widać było kontury samolotów. W oddali słychać było kolejne eksplozje – to była druga fala bombowców. „Nie przestaną, dopóki w Dreźnie nie zostanie kamień na kamieniu. Nikt nie przeżyje tego nalotu”. (…)

Drezno i opis jego zbombardowania skojarzyły mi się z Gdańskiem, miastem, które tak samo jak Drezno prawie przez cały okres konfliktu zbrojnego nie odczuło zbytnio tej wojennej zawieruchy, a zostało przez aliantów zrównane z ziemią tylko dlatego, że było niemieckie. Czym zawinili mieszkający w nim ludzie, czy tylko tym, że byli takiej a nie innej narodowości?
Pięknie pokazane w książce jest również rodzące się uczucie młodej Polki (z powodu sytuacji w jakiej się znalazła uchodzącej jako Niemka) i młodego amerykańskiego czarnoskórego żołnierza. Pozorni wrogowie potrafili odnaleźć w sobie pokłady czułości, chociaż przez kilka krótkich chwili mogli zapomnieć o działaniach wojennych i powojennych a skupić się na sobie i na tym co w normalnym czasie przeżywają młodzi ludzie.
Autorka równie pięknie przedstawiła przyjaźń między polską dziewczyną, a niemieckim żołnierzem. Przyjaźń nie uznającą wrogości jaką próbowali wszczepić im przywódcy państw. Przyjaźń czystą, bezinteresowną i szczerą.
Muszę przyznać, że powieść ta naładowana jest skrajnymi emocjami, to powieść o tym, jak daleko sięga nienawiść i do czego zdolny jest człowiek, kiedy instynkt i determinacja pozostają jedyną nadzieją na przetrwanie.
Bardzo zaskoczyło mnie zakończenie. Czy książka skończyła się dobrze, czy nie po myśli czytelnika przekona się tylko ten, kto sięgnie po tę lekturę.

POLECAM ją GORĄCO, szczególnie osobom lubiącym powieści z historią wojenną w tle. To opowieść pełna dramatyzmu, ale i nadziei rodzących się w trudnych czasem wręcz ekstremalnych sytuacjach. To połączenie dramatu wojennego i romansu. To z jednej strony historia bolesna, ale z drugiej ciepła i pełna empatii drzemiącej w ludziach. To powieść o miłości i bolesnych rozstaniach, ale to również opowieść o pięknych przyjaźniach i zaufaniu do drugiego człowieka.
Fabuła książki to wojna przeżyta przez młodą Polkę w odległym od jej miejsca zamieszkania niemieckim mieście, wśród ludzi równie przyjaznych jak najbliższa rodzina, chociaż również osób, które widziały w niej jedynie wroga Rzeszy.
Mnie ta powieść bardzo się podobała, więc myślę, że i innym się spodoba.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA, że mogłam poznać twórczość tej autorki i dziękuję, że mogłam przeczytać jej książkę w ramach współpracy barterowej.
KOBIETA O BIAŁYCH OCZACH – Sylwia Trojanowska
(…) – To ja, Gaja. Na rękach ty u mnie. Nie boić się, nie boić. Sofijka – powiedziała łagodnie staruszka z czułością tak wielką, że dziewczynka, słysząc nagle własne imię, odważyła się na nią zerknąć. A kiedy to zrobiła, tamta uśmiechnęła się serdecznie, ukazując siateczkę zmarszczek przy oczach i równiusieńkie zęby (…)

Sylwia Trojanowska urodziła się w 1974 roku. Razem z mężem i synem mieszka w Szczecinie. Jest niepoprawną optymistką, pasjonatką pozytywnego myślenia i cieszenia się każdą chwilą. Wielbicielka podróży dalekich i tych całkiem bliskich. Uwielbia góry, obcowanie z przyrodą, muzykę filmową i dobrą herbatę (w dużych ilościach!). Kiedy nie pisze, spełnia się jako trener biznesu i coach. W swoim dorobku pisarskim ma takie książki jak „Wigilijna przystań”, „A gdyby tak…”, trylogię, w skład której wchodzą „Sekrety i kłamstwa”, „Prawdy i tajemnice”, oraz „Powroty i wspomnienia”.
Kobieta o białych oczach to dramat obyczajowy z historią w tle. To kontynuacja Córek czarnego munduru, która domyka wątki.
PREMIERA KSIĄŻKI 07 MAJA 2025

Trwa druga wojna światowa. W głębokim lesie Gaja – kobieta o białych oczach, pewnego dnia znajduje kilkuletnią dziewczynkę i zabiera ją do swojej chaty. Nie wie co wydarzyło się w życiu dziecka i dlaczego mała zagubiła się w lesie bo dziewczynka nie mówi. Gaja otacza ją opieką, ukrywając przed całym światem. Bo ktoś tak chciał. Tajemniczy On kazał jej też uciekać przed czerwonym piekłem pełznącym ze wschodu. Wojna jednak kieruje się swoimi zasadami i lubi krzyżować ludziom plany, a dla Gai kończy się wyjątkowo dramatycznie. Kiedy wojna się kończy, Hanna i Roman – będący dotąd robotnikami przymusowymi nie potrafią się cieszyć, i chociaż teraz wreszcie mogą żyć jak wolni ludzie, to ich serca rozdziera ból, bo stracili ukochaną córeczkę. Pewnego dnia na ich drodze staje biała wilczyca, która prowadzi ich do domu, w którym przebywa sama mała, chora i wystraszona dziewczynka. Czy zastąpi im ona utraconą córeczkę? Kim jest dziecko nie potrafiące mówić po polsku? Jak potoczą się losy Hanny i Romana, czy po wojennej zawierusze znajdą swoje miejsce w okaleczonym kraju?

Książki Sylwii Trojanowskiej czytam jednym tchem, to lektury z tych nieodkładanych i niezapominanych. Po przeczytaniu „Córek czarnego munduru”, książki, której zakończenie bardzo mnie zszokowało nie mogłam się już doczekać kontynuacji.
Ta książka to opowieść pełna bólu i ciepła jednocześnie. To historia tak niesamowita, że trudno sobie wyobrazić, aby mogła zakończyć się inaczej. Ale i tu – myślę – zakończenie zaskoczy wielu.
W swojej powieści autorka przedstawia nam zarówno świat brutalny, pełen nienawiści, śmierci i strachu jak i świat pełen ciepła, wiary w drugiego człowieka, świat nadziei, pełen empatii i miłości.
Ale mamy tutaj również namiastkę wiary w istoty nadprzyrodzone, takim przykładem jest biała wilczyca, która pojawia się na drodze ludzi. Ten wątek wprowadza w fabułę odrobinę tajemniczości i przyznam szczerze, że bardzo mnie on zaintrygował.
(…) I wówczas ją dostrzegła. Wilczycę. Który to raz widziała ją podczas samotnej drogi? Czy była to ta sama wadera? Czy…? Sofia stanęła jak wryta, a potem ruszyła do furtki i krzyknęła: Gaja? Czy to ty? Gaja? (…)

Polubiłam Gaję, samotną starszą kobietę o białych oczach i polubiłam Sofię/Zosię, a białą wilczycę wprost pokochałam. Zjawia się ona w fabule zaledwie kilka razy, ale pojawienie się jej niesie ze sobą spokój i nadzieję.
Autorka pokazuje życie w powojennej Polsce, w której po latach niemieckiego terroru ludzie muszą na nowo uczyć się żyć. Uczyć się zaufania do drugiego człowieka i zapominania o nienawiści.
Ale pokazuje również życie, którego zmorą są teoretyczni „wyzwoliciele”, a może raczej nazwijmy ich zdobywcami, którym wydaje się, że wolno im wszystko, którym prostactwo i alkohol przesłaniają obraz człowieczeństwa stwarzając z nich potworów.
Z pewnością życie w takiej Polsce nie było łatwe ani dla przesiedleńców, ani dla imigrantów, ani tym bardziej dla pozostałych w Polsce ludzi pochodzenia niemieckiego czy zbrukanych przez „wyzwolicieli” kobiet, które nowe życie często musiały rozpoczynać z traumą przeżytych upokorzeń.
(…) Chciałby mieć w sobie tyle siły i odwagi, by podejść do niego i przerwać to okrucieństwo. Ale nie miał. Nie mógłby się zdobyć na taki heroizm, bo nie był sam, miał rodzinę, której życie stanowiło dla niego największą wartość, i wiedział też, co mogłoby się stać, gdyby okazał sprzeciw wobec Rosjan, wyzwolicieli narodu polskiego. (…)
Często wojna zabierała ludziom wszystko, zarówno to co materialne jak i to co nosili w sercu i musieli zacząć swój nowy świat budować od nowa.
Los małej niemieckiej dziewczynki nie potraktował ulgowo, trauma pewnego wydarzenia sprzed lat, które częściowo wyparła z pamięci mocno naruszyła jej psychikę i kto wie co by się z nią stało, gdyby nie przypadek, który sprawił, że na jej drodze stanęli dobrzy ludzie, najpierw kobieta o białych oczach i tajemniczy mężczyzna, a później polskie małżeństwo, które nie zobaczyło w niej wroga, a jedynie zagubione w brutalnym świecie dorosłych dziecko.
To piękna książka o przyjaźni, nadziei i empatii, w której nie brakuje jednak scen mrożących krew w żyłach.
To historia, która mogła się wydarzyć i kto wie, czy kiedyś… gdzieś… się nie wydarzyła.
A zakończenie? Zakończenie jest tak zaskakujące, że mam ochotę zawołać: Autorko! I co dalej?!
Polecam tę książkę całym sercem, bo wiem, że jej fabuła zostanie ze mną na długi czas.
Bardzo dziękuję Autorce, oraz Wydawnictwu MARGINESY za możliwość poznania Gai i Sofi i za to, że mogłam przeczytać książkę w ramach współpracy barterowej. Sięgnijcie po te książki koniecznie. Córki czarnego munduru i Kobieta o białych oczach nie pozwolą Wam na nudę sprawiając, że nie będziecie się mogli od książek oderwać.
PANNY NA WYDANIU. SAGA WARSZAWSKA. – Katarzyna Maludy
(…) Panny na wydaniu. Już czuło się atmosferę rywalizacji, zawoalowanej wojny podjazdowej, strachu i nadziei, Każda z matek czy opiekunek starała się szacować szansę swoich podopiecznych. Czy będą miały powodzenie, czy spędzą ten bal stojąc smętnie u ich boku? Czy to dziś spotkają tego kogoś, kto niedługo potem zawita w ich domu z prośbą, by mógł tam gościć częściej? (…)
Katarzyna Maludy lubi podróże, ale wędrówki tylko w przestrzeni jej nie wystarczają. Z wykształcenia jest polonistką i historyczką. Do niedawna dobrze się czuła w Warszawie, teraz uczy się kochać Wielkopolskę i Poznań. Prywatnie to mama i babcia. Uważa się za mola książkowego, ale zakochana jest również w fortepianie.
Panny na wydaniu, to pierwsza część Sagi Warszawskiej, połączenie romansu z powieścią obyczajową i dużą dawką historyczną.
Hrabia Hieronim Żarski znakomicie potrafił zarządzać ziemskimi majątkami, które powierzyły mu w opiekę rodziny Walewskich i Łączyńskich. Nie potrafił jednak zupełnie radzić sobie z kobietami, a tu aż dwie zwaliły mu się na głowę i ściągnęły kłopoty: panna Florentyna Glińska jest prekursorką feminizmu, przybyła z Paryża, by zorganizować pogrzeb sławnej Marii Walewskiej. Okazało się też, że rodzona córka hrabiego, Helenka, którą chciał umieścić w klasztorze, by zapewnić jej spokój i godne życie, musi wyjść za mąż, by odziedziczyć majątek. Cały ten chaos to zbyt trudne zadanie, by uczciwy, pracowity i prostoduszny hrabia Hieronim sobie z nim poradził. Na szczęście nie był z tym sam. Czy zarządca ziemski ugnie się przed miłością jaka spotka jego córkę? A może sam wpadnie w jej uniesienie? Czy jakaś kobieta sprawi, że oprócz pracy ważne stanie się dla hrabiego również coś innego, coś bardziej uduchowionego?
PREMIERA KSIĄŻKI 07 MAJA 2024

Po książki z historią w tle sięgam z ogromną przyjemnością, od zawsze ciekawią mnie losy nie tylko Polski. A jeżeli bohaterką jest kobieta radząca sobie w życiu, to tym chętniej w taką fabułę się zagłębiam.
Nie miałam jeszcze okazji przeczytać żadnej książki tej autorki, ale już wiem, że chętnie sięgnę po dalsze części SAGI WARSZAWSKIEJ.

Akcja powieści toczy się w Kiernozi, Walewicach i Warszawie. Autorka bardzo obrazowo pokazuje, jakie zmiany zachodziły w Polsce w pierwszym dwudziestoleciu XIX wieku. Towarzysząc bohaterom czytelnik ma okazję odbyć spacer po Ogrodzie Saskim, który zniszczony podczas insurekcji kościuszkowskiej zmieniał się z francuskiego ogrodu w park w stylu angielskim, a w akcję powieści wplecione są różne wydarzenia historyczne.
Fabuła książki odnosi się do wydarzeń w XIX wieku, kiedy dominacja Napoleona w Europie była dość znaczna, co oczywiście było na rękę Rosji będącej wówczas polskim zaborcą.
W tle wydarzeń dnia codziennego dworu w Kiernozi, autorka przybliża czytelnikom koszmar wojenny, a w szczególności dramatyczną niewolę jednego z bohaterów, który po klęsce pod Berezyną trafił jako jeniec pod rządy okrutnego Rosjanina.

Życie ówcześnie żyjących ludzi, nawet w dobrze sytuowanych dworach nie należało do lekkich i przyjemnych. Zwyczaje ogólnie przyjęte, szczególnie te dotyczące wychowania córek tak aby były dobrą partią dla potencjalnego kandydata na męża nie wszystkim się podobały.
Młoda Helenka Żarska oddana do klasztoru mogła spędzić życie w zamknięciu i pod srogą władzą siostry przełożonej według której nawet niewinny uśmiech był ciężkim grzechem karanym chłostą. Na szczęście ciotka dziewczyny zapisała w spadku majątek zarządzany dotychczas przez ojca Heleny przekazując ścisłe wytyczne co do dziedziczenia.
Ową ciotką była znana w kręgach zarówno bogatych jak i chłopów Maria Walewska, za młodu wydana za mąż za człowieka, którego ani trochę nie darzyła uczuciem, a która później rozkochała w sobie samego Napoleona zostając jego faworytą.
Historia młodziutkiej Heleny pokazuje jak dziewczęta i młode panny uzależnione były od rodziców, a w szczególności od ojców, którzy mieli decydujące zdanie na temat przyszłości córek.
Kobiety pragnące wyzwolenia, zdobywające wykształcenie lub chcące po prostu być samodzielnymi, postrzegane były przez społeczeństwo jako niemoralne, chociaż ich zachowanie z moralnością nie miało nic wspólnego.
(…) Wieczorami, kiedy potwornie zmęczona Florentyna kładła się spać i z tego zmęczenia zasnąć nie mogła, czytywała pamiętnik Marii Walewskiej. Przypominały jej się teraz słowa, którymi Marysia starała się usprawiedliwić swój romans z Napoleonem. Niech się pani nie lęka. Proszę tylko iść za radami gorących stronników ojczyzny. Czemu wątpi pani w dobro, które może pani wyświadczyć. (…)

Młoda dziewczyna zakochana w równym sobie wiekiem młodzieńcu mogła zostać zignorowana jeżeli w grę mogło wchodzić zawarcie związku małżeńskiego z pobudek majątkowych lub politycznych.
Florentyna Glinicka mimo dość młodego wieku, postrzegana była jako stara panna i nikogo nie obchodziło to, że w wielu kwestiach miała więcej racji niż mężczyzna. Ale tak ten świat wówczas funkcjonował.
Ta książka z jednej strony jest powieścią polityczną z mocną historią w tle, a z drugiej pięknym romansem, któremu kibicowałam od samego początku.
Bardzo ciekawa jestem jak potoczyły się dalsze losy Helenki i Florentyny, czy obie kobiety znalazły szczęście takie, na jakie zasłużyły.
Polecam tę książkę zarówno miłośniczkom romansów jak i czytelnikom preferującym powieści historyczne, bo ani jednego ani drugiego tutaj nie brakuje.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania kolejnej polskiej autorki, obok książek której z pewnością nie przejdę obojętnie.
LISICA – Witold Horwath
(…) – Hanka, ja wiem, że w tych trudnych czasach, gdy mężczyzn wysyłano na front, kobiety muszą wykonywać za nich różne prace, sama dziś widziałam dziewczynę, co rozklejała ogłoszenia na słupach. Ale ty wymyśliłaś coś zupełnie innego, coś rodem z piekła: chcesz codziennie, na wiele godzin zamykać się tete-a-tete w pokoju z tym majorem! Nie bacząc na plotki, wulgarne komentarze jego podwładnych, które… (…)
Witold Horwath urodził się w 1957 roku w Warszawie. Jest pisarzem i scenarzystą filmowym, autorem kilku poczytnych powieści i zbiorów opowiadań, oraz twórcą romansu psychologicznego „Seans” tłumaczonego na kilka języków (niemiecki, niderlandzki i rosyjski). Jest także scenarzystą wielu filmów i seriali, w tym kultowej „Ekstradycji” powstałej na bazie jego bestsellerowego thrillera „ Święte wilki”
Lisica to powieść obyczajowa z dużą dawką sensacji i kryminału.
PREMIERA KSIĄŻKI 16 SIERPNIA 2022

Życie Hanny Lubochowskiej nigdy nie należało do nudnych. Może niektóre sprawy rozwiązałaby inaczej, ale ważne, że spełnia swoje marzenia. Będąc siedemnastolatką Hanna mieszka w Jekaterinosławiu i jest świadkiem rewolucji. Pewnego dnia ojciec dziewczyny będący naczelnym inżynierem w znanej firmie zostaje skatowany przez zbuntowanych robotników, Przywódcy bolszewików nie wystarcza jednak to co zrobił ojcu Hanny i zaczyna prześladować dziewczynę. Lecz nie zdaje sobie sprawy z tego, że tym razem trafiła kosa na kamień. Po wybuchu rewolucji Hanna musi ewakuować się z Rosji. Na statku wpada na trop niebezpiecznej kontrabandy, udaremniając zamach na pochód pierwszomajowy w Marsylii. Tam poznaje również demonicznego księcia Czernobiesowa i staje się kimś w rodzaju starszej siostry dla małego chłopca. Odkrywa również w sobie żyłkę detektywistyczną i jej życie zaczyna nabierać rozpędu.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora i wyznam szczerze, nie wiem co o tej powieści napisać. Chyba moja wena poszła na wagary.
Główna bohaterka, młoda, odważna kobieta, która tak naprawdę nie bała się nikogo i niczego, z jednej strony bardzo mnie irytowała, a z drugiej czułam w stosunku do niej podziw.
Ta książka jest tak właściwie kryminałem ponieważ Hanna najpierw pracuje w biurze detektywistycznym, a później w policji. Od wczesnej młodości lubi rozwiązywać zagadki kryminalne oraz różne intrygi (nawet polityczne). Mężczyzn traktuje bardziej przedmiotowo niż uczuciowo i każdego, bez względu na wiek, pozycję społeczną czy zawodową potrafi owinąć sobie wokół palca.
(…) Lecz to nie rewolwer wypalił, ale moje parabellum. I było mnóstwo krwi na śniegu, ciało trzepoczące się jak złowiona ryba. Czytałam, że ci, co pierwszy raz zadali śmierć, od jej widoku dostają torsji i neurozy, lecz ja byłam nietypową debiutantką, bo odczuwałam jedynie dumę z celnego strzało i wielką radość, że ten bydlak już nikogo nie skrzywdzi. (…)
Przyznam szczerze, że chociaż fabułę można zaliczyć do poważnych, ja czytając tę książkę wiele razy się uśmiechałam.
Z pewnością Hanna Lubochowska nie prowadzi życia nudnego, ponieważ często „pakuje się” w sytuacje, które nie powinny dotyczyć młodych panienek, ale żyłka detektywistyczna jest mocniejsza od innych zachowań, jakie powinny być priorytetem w życiu każdej dziewczyny.
(…) W powietrzu unosił się zapach spirytusu medycznego i zgniłej, piwnicznej wilgoci. Próbowałam usiąść i nie mogłam, lecz to nie paraliż, ten już ustąpił, tylko paski, grube, mocne z porządnej skóry – przytroczono mnie do łóżka jak pacjentkę w domu obłąkanych. (…)

Dużo wątków kryminalnych sprawia, że cały czas coś się dzieje, gdy zostaje rozwiązana jedna zagadka, już po chwili następuje kolejna.
Humor jakim autor się posługuje jest raczej sarkastyczny, ale pozwala od czasu do czasu zapomnieć o tych bardzo poważnych wątkach.
Narracja jest w formie opowieści, którą będąca już w poważnym wieku bohaterka dzieli się ze swoją wnuczką. Niby są to zwierzenia intymne, a zarazem sensacyjne i bardzo wciągające.
Hanna jest takim Sherlockiem Holmes’em w spódnicy, żadna sprawa nie jest dla niej zbyt trudna do rozwiązania, ponieważ kobieta do każdej z nich podchodzi intuicyjnie i dedukcyjnie.
Ciekawy jest w tej powieści również wątek historyczny odnoszący się do Rewolucji bolszewickiej i Rosji tamtego okresu.
Intrygi, tajemnice, ciągi zdarzeń, ciekawi bohaterowie i wciągające dialogi z ciętym językiem głównej bohaterki, to wszystko sprawia, że książkę czyta się bardzo płynnie i bez uczucia znudzenia.

Jak już wspomniałam wcześniej, jest to moje pierwsze zetknięcie się z twórczością tego autora, być może kiedyś jeszcze sięgnę po inne jego książki, bo podoba mi się styl jakim pisze i to, że w powieści cały czas coś się dzieje.
Ale barwne słownictwo i ciekawa (chociaż trochę pogmatwana) fabuła, w której znajdujemy sporo zagadek, dobrze wykreowane osobowości bohaterów i moim zdaniem dopracowane tło historyczne sprawiły, że lekturę przeczytałam prawie jednym tchem.
Trochę gubiłam się w postaciach, których tutaj jest całkiem sporo, ale widocznie tak postanowił autor (dziwne, że sam się nie pogubił) żeby wszystkiego i wszystkich było sporo.
Polecam tę powieść szczególnie czytelnikom lubiącym fabuły sensacyjne i kryminalne, oraz tym, którzy czytują powieści historyczne. To wprawdzie nie jest książka historyczna, ale treść całkiem dobrze odnosi się do ówczesnego zarysu historycznego.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy barterowej i cieszę się, że dzięki temu miałam okazję poznać twórczość kolejnego polskiego pisarza.




















