Recenzje książek

gdańsk

LITERAT – Agnieszka Pruska

Agnieszka Pruska gościła już na moim blogu kilkakrotnie, raz przy okazji spotkania autorskiego, następnie, kiedy dzieliłam się moją opinią po przeczytaniu jej książki „Hobbysta”. Przypomnę tylko, że pochodzi z Wrocławia, ale mieszka obecnie w Gdańsku. Więcej na temat tej pisarki znajdziecie we wcześniejszych moich wpisach, do których serdecznie zapraszam.

Agnieszka Pruska  Literat Agnieszka Pruska

Wydawnictwo Oficynka rok 2013

stron 329

Literat to powieść z gatunku kryminału policyjnego, którego fabuła umiejscowiona została w Gdańsku w czasach nam współczesnych.

Przypadkowy biegacz, wczesnym rankiem gdzieś między Sopotem a Gdańskiem, zauważa w wykopie siedzącą postać. Zbliżywszy się do niej z przerażeniem stwierdza, że zobaczył mumię. Przeprowadzenie śledztwa przypada ekipie komisarza Barnaby Uszkiera. Niestety brak jakichkolwiek śladów, świadków itp. doprowadza do tego, że dochodzenie na pewnym etapie zatrzymuje się i dalej ani rusz. Niedługo po tym zdarzeniu dochodzi do odkrycia kolejnych zwłok, a następnie kolejnych… Każda zbrodnia jest inna, ale każda równie makabryczna. Czy w grę wchodzi seryjny zabójca? Kto i dlaczego pozbawia życia niewinnych ludzi? Jaki udział w tym wszystkim mają bezdomni i dlaczego komisarz Uszkier zwraca się z prośbą o pomoc do swojej ciotki? Z pewnością na te pytania odpowiedź znajdzie ten, kto zdecyduje się sięgnąć po tę powieść.

Książka jest debiutem autorki. Muszę przyznać, że do debiutów polskich autorów podchodzę dość sceptycznie, ponieważ kilka głośno zapowiadanych książek trochę mnie rozczarowało. Sięgnęłam po tę lekturę, ponieważ wcześniej miałam okazję przeczytać jedną z innych powieści tej autorki, która mile mnie zaskoczyła, uznałam zatem, że warto przeczytać więcej.

Ten kryminał jest dość specyficzny. Przez długi czas policja nie może poradzić sobie z kilkoma sprawami i tak właściwie nie ma punktu zaczepienia. Czytając książkę, w pewnym momencie pomyślałam, że będzie to chyba pierwszy kryminał, który nie doczeka się spektakularnego końca. Na szczęście myliłam się. W momencie kiedy ktoś doszedł do wniosku, że te wszystkie zbrodnie mogą być ze sobą powiązane, śledztwo ruszyło.  

Muszę przyznać, że znając już niektórych bohaterów z wcześniejszej powieści, szybko zintegrowałam się z nimi. Autorka ma wyjątkową zdolność do przedstawiania różnych typów osobowości ludzi i jak na debiut, to myślę, że spisała się całkiem dobrze. Wyraziste postacie, bez względu na to czy pozytywne czy negatywne, są z pewnością interesującym dodatkiem do fabuły.

Sporo ciekawie skonstruowanych dialogów jest dużym plusem, ponieważ czyta się tak, jakby uczestniczyło się w rozmowie. Wszak wiadomo, że jak są interesujące i wątki i spostrzeżenia i dialogi, to książkę czyta się migiem.

Brakowało mi jednak w tej wersji powieści podziału treści na rozdziały. Lubię kiedy one są, ponieważ wtedy mam wymówkę „jeszcze jeden rozdział i idę spać”. Nie mogę powiedzieć, że treść jest jednym ciągiem, bo nie jest; podzielona jest na części, które płynnie się ze sobą łączą. Każda część zaczyna się czymś w rodzaju przemyślenia mordercy i planów co do kolejnej zbrodni. Być może, kierując się tytułem są to zapiski mordercy, coś w rodzaju dziennika, który spisuje on dla utwierdzenia się w tym co ma zamiar zrobić. Takie trochę literackie przemyślenia, które analizują wszystkie za i przeciw w planowaniu zbrodni.

Większość fabuły umiejscowiona jest w budynku komisariatu, dlatego czytelnik ma wrażenie, że czynnie uczestniczy w prowadzonym śledztwie.

Ciekawostką wplecioną w fabułę jest kilkukrotne wspomnienie gier RPG. Przyznam szczerze, że pierwszy raz spotkałam się z tą nazwą kiedy brałam udział w spotkaniu autorskim z Agnieszką Pruską, ale po przeczytaniu tej powieści nie mogłam się powstrzymać przed pobuszowaniem w sieci i bliższym zapoznaniem się z zasadami tych gier. No cóż, całe życie człowiek się uczy.

Chciałabym jeszcze nawiązać do okładki. Jak wiadomo, część osób przy zakupie książki kieruje się albo nazwiskiem autora albo okładką. Wiem, że ta książka została wydana w dwóch wersjach, ja czytałam tę pierwszą i muszę przyznać, że gdybym trafiła w księgarni na tę okładkę, to kupiłabym ze względu na jej tajemniczość. Myślę, że nie bez znaczenia jest również przyciągający krótki opis, który już podziałał na mnie jak magnes. Nowa wersja okładki jest być może ciekawsza, bardziej przyciągająca oko, ale czy to jest ważne jak bardzo książka jest skierowana dla oczu? Chyba ważniejsze jest to, co kryje się za okładką, a kiedy zna się już cokolwiek z dorobku autora, to okładka nie jest w tym najważniejsza. Jeśli chodzi o mnie, to bardziej przemawia jednak do mnie pierwsza wersja, jak dla mnie jest bardziej… kryminalna.

Literat Agnieszka Pruska

Powieść w nowej okładce

Zachęcam do obejrzenia krótkiego filmiku, który jest zwiastunem książki. Jeżeli moja opinia nie przekonała do sięgnięcia po tę powieść, to może ten trailer kogoś przekona.

Ze swojej strony bardzo polecam ten kryminał, który potrafi podnieść poziom adrenaliny i chociaż początkowo wydaje się, że mamy do czynienia z klęską policyjnych śledztw, to po przekroczeniu połowy powieści nie można się już oderwać od fabuły. Cieszę się, że wśród naszych pisarzy są równie dobrzy autorzy jak skandynawscy i za jakiś czas będziemy z pewnością przodującym krajem w powieściach kryminalnych. Skonstruowanie ciekawej zbrodni, czy wciągającego śledztwa to duża zdolność w pisaniu powieści kryminalnych. Czekam na kolejną książkę Agnieszki Pruskiej.

Polecam również inną powieść tej autorki i mam nadzieję, że wkrótce będę miała okazję przeczytać kolejną.

Hobbysta Agnieszka Pruska

Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej książki. Lekka, łatwa i przyjemna, a do tego jak przystało na kryminał wyjątkowo wciągająca. Czy można chcieć czegoś więcej dla porządnego relaksu?

Dobry kryminał = Oficynka

Wydawnictwo Oficynka

DOM NASZEJ PANI – Anna Klejzerowicz

Anna Klejzerowicz to pisarka, która dość często gości na moim blogu i to nie tylko kiedy opisuję przeczytane książki tej autorki, ale również chętnie uczestniczę w spotkaniach z nią, co również ma swój oddźwięk w tym moim małym książkowym świecie.

Myślę, że nie muszę jej przedstawiać, ale jeżeli ktoś ma ochotę przeczytać kim jest i czym się zajmuje (oprócz pisania książek) może zerknąć do moich wcześniejszych wpisów, do których linki umieszczam na końcu tej strony.

Anna Klejzerowicz  Dom naszej pani

Wydawnictwo Replika rok 2015

stron 311

Dom naszej Pani to powieść kryminalna, w której świat teraźniejszy głęboko wkracza w tajemnice przeszłości, zaginionej Atlantydy, starożytności itp.

W Gdańsku dochodzi do zaginięć i zgonów ludzi związanych ze sztuką. Naukowcy, którzy zostali zamordowani lub zaginęli, związani byli nie tylko z gdańskim muzeum, ale również z kimś, kto skutecznie próbuje wyeliminować ich z jakiegoś interesu. Dziennikarz kryminalny – Emil Żądło stara się pomóc swojemu przyjacielowi, komisarzowi policji i rozpoczyna własne śledztwo. Niestety, to że zaczął się interesować sprawą w którą wplątani są naukowcy, zaczyna zagrażać bezpieczeństwu ukochanej dziennikarza. Co Marta ma wspólnego z archeologicznym śledztwem, czy tylko to, że stara się pomóc policji i Emilowi może być zagrożeniem dla niej? Czy zagadka dotycząca jednej z największych tajemnic starożytności zostanie rozwiązana? O tym przekona się ten, kto sięgnie po książkę.

Autorka po raz kolejny w bardzo tajemniczy sposób próbuje przenieść czytelników w świat nieznany, świat pełen zagadek, niewyjaśnionych wątków przeszłości i historii sięgającej lat dwudziestych XX wieku, o której tak naprawdę niewiele wiemy. Płynnie przechodząc z wątku prowadzonego śledztwa do wątków starożytności potrafi zaciekawić najbardziej wybrednego czytelnika. Mroczne tajemnice i krwawe żądze ludzi, oraz ich zachłanność balansują na granicy fanatyzmu, wiary, zbrodni i szaleństwa.

Ciekawe dialogi są uzupełnieniem fabuły, od której tak naprawdę nie można się oderwać.  Napięcie, towarzyszące prawie na każdym kroku jest chyba najlepszym dowodem na to, że książka jest lekturą wartą przeczytania.

Uwielbiam takie powieści, chociaż muszę przyznać, że po przeczytaniu tego typu książki, potem długo buszuję w sieci uzupełniając zaciekawienie wiadomościami poruszonymi w lekturze. Tym razem też tak było. Skończyłam czytać , ale zanim usiadłam do napisania opinii o książce musiałam poszperać trochę w Internecie i poczytać o Damie z Elche, o tajemnicy zatopionej Atlantydy, o Tartessos czy sztuce iberyjskiej. No cóż tak na mnie wpływają tego typu książki.

Muszę przyznać, że seria z Emilem Żądło ma bardzo ciekawie zaprojektowane i tajemnicze okładki, być może są one przyczyną tego, że książka aż prosi się o przeczytanie.  Tak jest i w przypadku tej powieści. Moim zdaniem okładka dosłownie przyciąga.

Ponieważ uwielbiam kryminały tej autorki, postanowiłam zawalczyć o tę książkę w konkursie zorganizowanym przez Wydawnictwo Replika i… wygrałam jedną z trzech książek, a miłą niespodzianką był ekslibris dołączony do książki.

Bardzo dziękuję Autorce i Wydawnictwu REPLIKA za tę cudowną powieść. Lubię wygrywać TAKIE książki.

logo Replika

Polecam tę lekturę nie tylko miłośnikom kryminałów i powieści historycznych czy sensacyjnych. Wątek obyczajowy dotyczący Emila i Marty wplątany w fabułę może zainteresować wszystkich, nawet tych, którzy preferują tylko romanse.

Polecam również inne książki tej Autorki, które do tej pory przeczytałam. Na każdą kolejną czekam z niecierpliwością.

Cień gejszy - Anna Klejzerowicz  Sąd ostateczny - Anna Klejzerowicz  Ostatnią karta jest śmierć  List z powstania

Medalion z bursztynem - Anna Klejzerowicz Czarownica - Anna Klejzerowicz

Literacki spacer po Gdańsku z Izabelą Żukowską

 Tak jak już wspomniałam wcześniej Literackie spacery po Gdańsku, to coś dla ciała (spacer) i coś dla ducha (spotkanie z pisarzem). Wczoraj wybrałam się na taki spacer z Izabelą Żukowską, która poprowadziła nas śladami komisarza Franza Thiedtke, bohatera książki „Teufel”. Niestety, nie wszystkie spacery udało mi się zrealizować z takich czy innych względów, ale te, na których byłam, (bądź jeszcze będę), z pewnością mogę zaliczyć do ciekawych.

Spotkanie rozpoczęło się przed budynkiem, gdzie kiedyś pracował doświadczony policjant kryminalny, czyli przed budynkiem dawnego Prezydium Policji, a obecnie Delegatury ABW.

Literacki spacer po Gdańsku z Izabelą Żukowską

Spacer śladami komisarza Franza Thiedke wspaniale przeniósł nas do świata, którego już nie ma, do Gdańska przedwojennego i takiego, którego nie pamiętają nawet najstarsi mieszkańcy miasta. Izabela Żukowska ma niespotykaną łatwość w opowiadaniu, bardzo malowniczo przekazując to, co chce, abyśmy zobaczyli oczami wyobraźni. Dzięki niej zobaczyliśmy Gdańsk w jakim żył bohater jej książki.

I tak idąc jego śladami przeszliśmy z ulicy Okopowej na Targ Węglowy, gdzie kiedyś stała kamienica, w której mieszkał komisarz i gdzie kiedyś stał również hotel Danzinger Hof, o którym nie miałam nawet pojęcia.

Literacki spacer po Gdańsku z Izabelą Żukowską

Literacki spacer po Gdańsku z Izabelą Żukowską

Literacki spacer po Gdańsku z Izabelą Żukowską

Kolejnym etapem spaceru była ulica świętego Ducha i ulica Szeroka , przy której mieszkała kobieta, której w/g fabuły książki, ciało znaleziono na molo w Glettkau (obecne Jelitkowo).

Literacki spacer po Gdańsku z Izabelą Żukowską

Literacki spacer po Gdańsku z Izabelą Żukowską

Nie wiem jak inni, ale moja wyobraźnia jest dość duża, więc bez problemu potrafiłam zobaczyć świat opisywany przez pisarkę, i ten Gdańsk w którym żył i mieszkał komisarz Franz Thiedtke.

Przyznam się szczerze, że nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale w najbliższym czasie mam zamiar to nadrobić, tym bardziej, że „Teufel” nie jest jedyną lekturą, której bohaterem jest ten policjant, co zdążyłam sprawdzić na stronie wydawnictwa a potwierdziła to również sama autorka.

Spacer zakończyliśmy nad Motławą, jak powiedziała pani Izabela w miejscu stanowiącym serce Wolnego Miasta Gdańska.

Literacki spacer po Gdańsku z Izabelą Żukowską

Bardzo miłym akcentem spaceru było to, że pojawiła się na nim również redaktor wydawnictwa Oficynka Jolanta Świetlikowska, dzięki której czytelnicy, którzy nie przeczytali jeszcze książki, mogli nabyć ją w dość atrakcyjnej cenie. Oczywiście i tak książek było mniej niż chętnych do nabycia, ale tak to już bywa.

Literacki spacer po Gdańsku z Izabelą Żukowską

Cieszę się, że pogoda dopisała, chociaż delikatnie mnie przewiało, ale co tam… ważne, że wróciłam do domu zadowolona, z nowym nabytkiem (czyli książką z autografem) 🙂

 Literacki spacer po Gdańsku z Izabelą Żukowską

Ileż może unieść kobieta?

W tej czarnej torbie pani Redaktor, znajduje się kilka (?) egzemplarzy książki, dla tych, którzy będą chcieli ją nabyć po spacerze

Literacki spacer po Gdańsku z Izabelą Żukowską

Redaktor Wydawnictwa Oficynka Jolanta Świetlikowska razem z autorką kryminału „Literat” – Agnieszką Pruską

Szkoda, że nie było innych pisarzy i pisarek, które również w swoich książkach przenoszą czytelnika do Gdańska. Chętnie poszłabym na taki spacer na przykład z Anną Klejzerowicz, Pawłem Huelle, czy Hanną Cygler, ale może w przyszłym roku organizatorzy ich zaproszą.

Jestem bardziej niż pewna, że taki spacer, to cudowna przygoda zarówno dla mieszkańca Gdańska jak i osoby przyjezdnej.

Literacki spacer po Gdańsku z Izabelą Żukowską

Oczywiście pamiątkowe zdjęcie z pisarką musiało być 🙂



PANNA FERBELIN – Stefan Chwin

Chwin Stefan

Każdy, kto zagląda w to miejsce wie, że Stefan Chwin jest jednym z moich ulubionych pisarzy. Dzisiaj, nie będę się rozpisywała o autorze ponieważ pisałam już o nim wcześniej dzieląc się opiniami po przeczytaniu jego innych książek „Hanemanna”, „Esther”, „Doliny radości” czy „Żony prezydenta„. Jednak dla zainteresowanych osobą tego autora polecam filmik, który umieściłam na końcu wpisu.

Panna Ferbelin

Wydawnictwo TYTUŁ rok 2011

stron 317

Panna Ferbelin to powieść obyczajowa, a właściwie dramat, którego główną bohaterką jest córka gdańskiego stolarza. Oprócz tytułowej panny Ferbelin, dość kluczową rolę odgrywają w tej powieści prokurator Hammels i jego syn Helmut, oraz Mistrz, czyli Kurt Niemand, przybysz, o którym mieszkańcy Gdańska mówią „Nauczyciel z Neustadt”. Losy tych ludzi przeplatają się ze sobą, co wprowadza czytelnika w różne wątki. Akcja książki toczy się w Gdańsku pod koniec XIX wieku.

Dziewczyna, dzięki jednemu z pracowników Prokuratorii otrzymuje posadę nauczycielki w domu prokuratora Hammelsa. Początki z młodym Helmutem nie są łatwe, chłopiec traktuje ją dość lekceważąco, ale z czasem można powiedzieć, że nabiera do niej zaufania, a także zaczyna darzyć ją specyficznym uczuciem, trochę przypominającym przyjaźń. Któregoś dnia znajoma zabiera dziewczynę na wzgórza, gdzie przemawia do ludzi Mistrz, człowiek, na którego mówią Nauczyciel z Neustadt. Losy tych dwojga, dość tragicznym zbiegiem okoliczności splatają się, powstaje uczucie, które zdolne jest do wielu poświęceń, szczególnie ze strony Marii, kiedy Mistrz zostaje pojmany i oskarżony o zamach na gdańskim dworcu i spowodowanie śmierci wielu ludzi. Skazany na śmierć, oczekując na nią w więzieniu, nie domyśla się nawet, że jego kochanka zrobi wszystko, aby pomóc mu się uwolnić.

Nie zdradzę, czy jej się to uda i kto jej w tym pomoże, bo nie mam zamiaru streszczać książki, każdy, kogo zainteresuje ta lektura, sięgnie po nią.

Uwielbiam Chwina za stary Gdańsk, w którym umieszcza swoich bohaterów, uwielbiam go za nostalgię towarzyszącą fabułom, i uwielbiam go za specyficzny język, jakim pisze oraz za spokój jaki emanuje z jego książek, ale ta niestety trochę mnie rozczarowała. Postać Mistrza oraz jego uczniów, łudząco podobna do Jezusa, który chodził po świecie i nauczał, postać panny Ferbelin i jej romansu z Mistrzem, przypominającą w wielu momentach bohaterkę innej książki tego autora – żonę prezydenta. Język odbiegający od tego, jakim napisany został „Hanemann” czy „Esther”, a wątek strajku w stoczni…, jakoś nie pasował mi do tamtego okresu, może dlatego, że zbyt dokładnie pamiętam rok 1980 w Gdańsku.  

Lektura mimo wszystko jest wciągająca, chociaż nie aż tak jak poprzednie książki, którymi się wprost delektowałam. Sporo jest w niej emocji zarówno pozytywnych jak i negatywnych, i muszę przyznać, że tych drugich jest znacznie więcej. Chwilami fabuła przypomna thriller. Jest wątek miłosny i kryminalny, intryga i wstrząsające opisy niektórych scen. Pierwszy raz spotkałam w książce tego autora tak szczegółowo opisane zdarzenia, które spowodowały, że podczas czytania czułam dreszcz grozy, bólu i cierpienia, zarówno ludzi jak i zwierząt.

Książkę, mimo iż mnie nie zachwyciła, polecam. Chociaż ktoś, kto tak jak ja, wcześniej przeczyta inne publikacje tego autora może poczuć rozczarowanie. Warto jednak przeczytać, choćby dla samych opisów starego Gdańska i dla poznania twórczości tego autora.

Inne książki Stefana Chwina, które opisałam wcześniej:

Hanemann Żona prezydenta Dolina Radości Esther

HANEMANN – Stefan Chwin

Stefan Chwin

Stefan Chwin urodził się w 1946 roku w Gdańsku i jest jednym z najbardziej znanych gdańskich powieściopisarzy. Jest również krytykiem literackim, eseistą, historykiem literatury a także grafikiem.

Jest absolwentem Państwowego Liceum Technik Plastycznych w Gdyni-Orłowie oraz Uniwersytetu Gdańskiego. Jako naukowiec zajmuje się romantyzmem i romantycznymi inspiracjami w literaturze nowoczesnej. Wykłada na Uniwersytecie Gdańskim na wydziale Filologii Polskiej.

Pisze również beletrystykę pod pseudonimem Max Lars i pod tym nazwiskiem zadebiutował dwoma powieściami fantastyczno-przygodowymi dla młodzieży: Ludzie-skorpionyCzłowiek-Litera. Również w tym czasie ukazał się jego autobiograficzny esej Krótka historia pewnego żartu, w którym autor dokonał osobistego rozrachunku z historią Gdańska z lat pięćdziesiątych XX wieku.

 Hanemann

Wydawnictwo TYTUŁ

stron 248

Hanemann to powieść, która w 1995 roku została nagrodzona Paszportem Polityki.

Koniec drugiej wojny światowej jest okresem dramatycznym zarówno dla Niemców mieszkających w Wolnym Mieście Gdańsku, jak i dla Polaków przybywających do tego miasta. Tytułowy Hanemann jest lekarzem, profesorem anatomii pracującym w Akademii Medycznej. Któregoś dnia do prosektorium zostaje przywiezione ciało młodej kobiety, która zginęła podczas katastrofy statku. Kobieta okazała się narzeczoną Hanemanna. Po tym, młody lekarz nie potrafi już pracować tak jak dawniej przeżywając głęboki kryzys egzystencjalny.

Koniec wojny, jest dla wielu Niemców początkiem tułaczki „do siebie”, jest ucieczką przed wojskiem wrogiej armii. Hanemann postanawia jednak pozostać w Gdańsku mimo wielu czyhających na niego nieprzyjemności ze strony Polaków. Do domu, w którym mieszka, wprowadzają się polskie rodziny, wysiedlone z innych rejonów kraju. Jedni traktują młodego lekarza po przyjacielsku, inni czują do niego nienawiść i żal.

Bohaterami tej lektury są nie tylko ludzie, ale również miasto Gdańsk i przeróżne rzeczy. Książka „Hanemann”, to symfonia uczuć i doznań zarówno ludzi, jak i sprzętów, naczyń, pomieszczeń. Losy przeplatanych ze sobą osób – Niemców opuszczających w pośpiechu i strachu swoje gdańskie mieszkania w ostatnich dniach wojny i Polaków, którzy wygnani ze swoich domów na Wileńszczyźnie, Zamojszczyźnie, Warmii zajmujących ich miejsca. Cała gama myśli, wzruszeń, tęsknot i nadziei przeplatanych miłością, przyjaźnią i okrucieństwem tych, którzy powinni po tych kilku latach pożogi wojennej być dla siebie wsparciem.

Autor oprócz treści przedstawiającej kolejne ludzkie losy w charakterystyczny sposób ukazuje wizualną ich stronę. Opisane przez niego rzeczy, sprzęty, obrazy miejsc, domów czy ulic są przedstawione tak malowniczo jakby nie pisał o nich ale malował je. Kiedy czytałam o zimie, śniegu, zamieci, to prawie czułam chłód ogarniający tych ludzi, będących w danym miejscu, słyszałam szum morskich fal i krzyk osób próbujących się dostać na statek mający ich zabrać do „bezpiecznych portów”, prawie czułam zapach kwiatów i lawendy powkładanej między wykrochmaloną pościel.

Nieczęsto się zdarza, że za pomocą słów przelanych na papier, trafiających w inne punkty zmysłów, czytelnik nie tyle wyobraża sobie to o czym czyta, ale również czuje to.

Żeby jednak nie było tylko i wyłącznie tak pięknie, malowniczo i optymistycznie, to muszę dodać, że trochę chaotyczne wpisy zabarwione szeroką skalą przemyśleń, momentami powodowały pewnego rodzaju konsternację i musiałam się domyślać, co w tym momencie autor chce przekazać. Ale i tak w końcu wszystko skupiało się na głównym bohaterze – doktorze Hanemannie.

Natomiast okładka, według mnie, w żaden sposób nie współgra z treścią, nie wiem, dlaczego wybraną taką właśnie, ale jeśli chodzi o mnie, to nie pasuje mi ona do tego co znajduje się za nią.

Kolejnym dyskomfortem w czytaniu było dla mnie tak samo jak w książce „A jutro cały świat” (o której pisałam w jednym z wcześniejszych wpisów) przeskakiwanie z treści na tył książki, gdzie umieszczony został klucz do miejsc opisywanych przez autora. Chociaż przyznam z pewną dumą, że niektóre niemieckie nazwy ulic i miejsc już pozostały w mojej pamięci.

Książka napisana trochę jakby w dwóch częściach – jednej prowadzonej przez narratora z wątkiem opisującym sytuacje Niemców opuszczających Gdańsk przed wkroczeniem do miasta Armii Czerwonej, a druga w formie pamiętnika pisanego przez Piotra, chłopca jednej z polskich rodzin, który przyszedł na świat już w wyzwolonym Gdańsku i zamieszkał z rodzicami w jednym z poniemieckich mieszkań.

Tematy poruszone w książce są bardzo smutne, ale jednocześnie bardzo ciekawe, zarówno pod względem historycznym jak i życiowym, dlatego polecam książkę osobom, które lubią wartościową literaturę, w której zawarte są poważne wątki historyczne.

 



Napisz do mnie
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/