Recenzje książek

fantastyka

Wywiad z pisarką GRAŻYNĄ KAŁOWSKĄ

Jest wielu pisarzy i pisarek, o których nie mamy zielonego pojęcia. Dzisiaj chciałabym przedstawić kogoś, kto ma na swoim koncie już kilka książek, ale być może dla wielu jest wciąż osobą nieznaną. Mój blog objął patronat medialny nad ostatnią książką tej autorki, a to zobowiązuje mnie do przedstawienia Wam tej… bardzo nieśmiałej osoby, która jednak może pochwalić się ogromną wyobraźnią. Autorka wydaje swoje książki w Wydawnictwie Literackim Białe Pióro, i tam też możecie znaleźć większość jej książek.

Grażyna Kałowska urodziła się w roku 1955. Jest mieszkanką Gdańska, absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego, na którym ukończyła filologię polską. Pracowała w bibliotece UG. Uwielbia czytać, spacerować i kontemplować przyrodę podziwiając potęgę ludzkiej myśli zaklętej w architekturze. W roku 2004 otrzymała wyróżnienie w konkursie literackim UG za utwór „W poszukiwaniu czterolistnej koniczyny”. Miłośniczka psów i kotów, czego odzwierciedleniem jest umieszczanie tych zwierzaków w swoich książkach.

Witam Ciebie bardzo serdecznie, może na początek przedstawisz się i napiszesz kilka słów o sobie?

Dziękuję, Ewo, za te pytania. Bardzo dużo znaczą dla mnie Twoje uwagi.
Jestem teraz emerytką, mogę pospać trochę dłużej. Jednak mam co robić. Zajmuję się Mamą, domem. I piszę, gdy mam czas i natchnienie.

Czy Twoje życie zawodowe miało wpływ na to, że zaczęłaś pisać?

Chyba tak. Moi pracodawcy uważali, że jestem powolna. Ich uwagi były dla mnie stresujące. Ale dzięki temu zaczęłam szukać, czym powinnam się zająć. Pomogła mi książka Barbary Sher „Będzie za późno, jeśli nie zaczniesz teraz! Nowe życie po czterdziestce”. Dzięki zawartym w książce testom zobaczyłam, co było i jest dla mnie ważne. Upraszczając, Barbara Sher w którymś z punktów testów każe sobie przypomnieć, czym dana osoba chciała się zajmować między ósmym a jedenastym rokiem życia. Uzasadnia, czemu te lata.

Eksperymentujesz z gatunkami literackimi, czy uważasz, że jest to dobre dla początkującej pisarki? Czy po prostu szukasz tego swojego ostatecznego gatunku, w którym będziesz czuła się stabilnie

Myślę, że dla początkującego pisarza jest to bardzo dobre posunięcie. Uczy dyscypliny myślenia, gdyż każdy gatunek ma swoje reguły. Jest to też rodzaj flirtu z czytelnikiem. Po gatunku odbiorca może się wstępnie zorientować, co pisarz ma mu do zaoferowania.

Czy szukam swego gatunku? Aż tak siebie nie poznałam. Teraz eksperymentuję trochę z historią. Niebawem wyślę do wydawnictwa coś, co roboczo nazwałam „Opowiastki nanizane na czas”. Piszę tam o przodkach głównych bohaterów „Uważaj, o czym śnisz”. Od dwudziestego wieku do dwunastego. O każdej postaci krótsza lub dłuższa opowiastka. Gdybym chciała poświęcić każdemu bohaterowi opowieść, powstałaby saga na kilkaset stron.

W którym z gatunków literackich czujesz się najpewniej?

Tymi kategoriami nie myślę. Uważam, że to, co chcę uzewnętrznić, wymaga takiego, a nie innego gatunku i do tego  dostosowuję pisanie. Planuję na przykład powieść albo inny twór. Akcja ma dziać się współcześnie. Dziesięciu bohaterów otrzymuje książkę w drodze popularnego dzisiaj Book Tour.  Każda z postaci ma inną sytuację i każdy myśli co innego o tej książce. A dostają dramat, jak kobieta  około sześćdziesiątki zastanawia się, czy przejść na emeryturę. Może będzie to zbiór dziesięciu opowiadań, może inna forma. Oprócz tego myślę o powieści historycznej, tak zwaną alternatywną wersję historii. Chyba zastanowię się, co by było, gdyby Bolesław Krzywousty nie napisał swego nieszczęsnego testamentu. Albo gdyby umarł bez testamentu.

Z Twoich książek wnioskuję, że bardzo lubisz psy, starasz się o umieszczanie psiaków w swoich powieściach. Czy jest to dla Ciebie ważne, aby drugo- czy trzecioplanowymi bohaterami były właśnie psy?

Nie we wszystkich książkach wprowadzam zwierzęta. W „Opowiastkach” nie ma ich. W dramacie bohaterka miała psy w przeszłości. W powieści historycznej – zobaczę.

W Twoich powieściach jest dużo wątków psychologicznych, skąd się one biorą, z życia czy z wyobraźni?

Z życia, z wyobraźni, a raczej z przewidywania. Też z popularnych książek psychologicznych, na przykład wspomnianego poradnika Barbary Sher.

Przyznam szczerze, że niektóre z Twoich książek są trudne w odbiorze. Chciałabym się tutaj odnieść do książki „Saga o nieefektownych kobietach”, tytuł dość zaskakujący. Połączenie dwóch światów – życia współczesnego z przyszłością, to temat nie tyle interesujący co zastanawiający i… niestety trochę mi zabrakło w tej powieści zjawisk sf, które często z tą przyszłością się kojarzą. Świat Xymeny, oprócz fikcji Wielkiego brata, modyfikowanej żywności itp. nie jest pokazany zbyt nowocześnie – fantazyjnie, szokująco, zadziwiająco. Myślę, że młodzież czytająca tę książkę mogłaby być rozczarowana, bo wyobraźnia dotycząca przyszłości to jednak coś nieznanego. Czy możesz to jakoś rozwinąć?

Nie staram się pisać dla młodzieży. Powołam się znowu na Barbarę Sher, według której młody, a potem zarabiający już człowiek jest zbyt zajęty, by pomyśleć o istocie sprawy. Dopiero nieco po czterdziestce, gdy organizm zaczyna zawodzić, a życie zdążyło dać w kość, pragnie czegoś więcej.

Chciałabym teraz dowiedzieć się skąd wziął się pomysł na książkę „Jak Ziemiankowie robili biznes w Polsce”. W tej książce fantazja i fikcja przeplata się z realizmem. To istna mieszanka wybuchowa łącząca ze sobą różne gatunki literackie, które mają wspólny mianownik, jakim jest… polskie społeczeństwo. Co kierowało Twoją wyobraźnią, żeby napisać taką książkę? Czy brałaś pod uwagę humor, czy ironię?

Opowiadanie o potencjalnej monarchii wzięło się z poważnych rozważań w Internecie. Politycy są bardzo poważni. Niektóre ugrupowania mainstreamu prowadzą zażarte dyskusje, kto mógłby być królem w Polsce. Opowiadanie o agencie Romanie, co ubiera się jak budowlaniec, a jeździ chryslerem, miało być częścią „Zaśnij, laleczko”. Jeden kryminał poważny, jeden humorystyczny. Ale odeszłam od tego pomysłu. A „Ziemianków” dopasowałam do sytuacji sprzed ponad dwudziestu lat, gdy działały takie firmy jak Amway, Amexim…

„Pieskie życie wg kroniki Brata Rocha” to lekka opowieść o psiej doli. Taka trochę bajka dla… myślę, że i dla dzieci i dla dorosłych, a może zwłaszcza dla dorosłych. Jak głęboka prawda kryje się za fabułą tej książki? Większość ludzi kupujących psy, patrzy na rasę, wygląd i na to, aby pies pięknie komponował się z jego (czyli opiekuna) życiem. Ci z kolei, którzy empatycznie kierują się do schroniska, też najczęściej patrzą na pieski małe, ładne, wesołe, tych starych, kalekich czy schorowanych raczej unikają. Jak to jest u Ciebie? Z tego co się zdążyłam zorientować, też wolisz określone rasy?

O psie ze schroniska też myślę, ale nie mieszkam sama w domu. Mama nie przepada za psami,  też biorę pod uwagę jej preferencje. A kupno psa rasowego w przeszłości znaczyło dla mnie też kontakt z ludźmi i rzeczywiście zawarłam sporo znajomości dzięki amstaffom. Odeszłam od nich, bo wyobraziłam sobie, że w wieku siedemdziesięciu lat wnoszę swego chorego psa na schody-mieszkam na pierwszym piętrze. Więc kupiłam mopsiczkę, znacznie mniejszą.

Kolejną książką, która nieco zaskakuje jest „Uważaj o czym śnisz”. W tej powieści, w wątek kryminalny wkrada się skomplikowany epizod chorej policjantki, która z niewyjaśnionych do końca powodów trafia do szpitala w stanie zamroczenia sennego. Jest między jawą a snem i nie potrafi się z tego stanu wydostać.

To druga część cyklu. W hipoglikemii możliwy jest taki stan senności. A według Wandy Dolińskiej w „Co mówią nasze sny” jest zjawisko, wcale nie paranormalne, snu na jawie. Występuje, gdy człowiek jest bardzo czymś zaaferowany. Wprowadziłam sny na jawie, bohaterka analizuje je jak każdy inny sen.

Twoja ostatnia książka – kryminał, czyli „Zaśnij laleczko” też jest dość specyficzna, moim zdaniem Twoja wena twórcza nieco się zagalopowała i nie został przeprowadzony porządny research, wskazany głównie w powieściach kryminalnych aby, fabuła była bardziej realna? Czy konsultowałaś z kimś zachowania Twoich policjantów? Sposób przeprowadzania śledztwa? I uprzedzając kolejne pytanie, czy jeżeli uznasz, że to właśnie kryminał jest Twoją mocną stroną, to w przyszłości masz zamiar konsultować fabuły z kimś, kto może udzielić Ci fachowych rad?

Akcja „Zaśnij, laleczko” jest w latach dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. Telefony komórkowe były rzadkie, po ulicach jeździły polonezy i cinquecento, archiwa były papierowe. Ciekawą metodą, raczkującą wówczas w USA, był profil psychologiczny podejrzanych. W Polsce tym bardziej była to nowość, a jednak bez tej metody nie udałoby się ustalić sprawców. Na podstawie analizy okoliczności wytypowano osobę, która jest „niewidoczna”, lecz dość inteligentna.

W tej powieści zdarzenia paranormalne przeplatają się z tymi realnymi, przyznam, że jest to ciekawy zabieg literacki, ale myślisz, że dla każdego zrozumiały?

Pewnie nie jest zrozumiały, ale idąc za stwierdzeniem Dolińskiej, sny na jawie, choć rzadkie, nie należą do zjawisk paranormalnych.

Czy wierzysz w sny? I czy często starasz się je tłumaczyć i szukać przesłania jakie wieszczą?

Kiedyś często się zajmowałam snami, Teraz widzę siebie bardziej jako osobę spełnioną, nie muszę „śnić” i marzyć. 

Jak odnosisz się do krytyki? Wiadomo, że każdy pisarz chciałby czytać o swoich książkach tylko w samych superlatywach, ale ile jest książek i ilu pisarzy tylu czytelników, jak na Ciebie działają słowa krytyki? Pozwalają dogłębnie spojrzeć na Twoją twórczość, czy powodują załamanie?

Zależy, jak mi się wiedzie w danym czasie. Jeżeli mam z kimś konflikt, to krytyka jeszcze innej osoby może mnie załamać. Dlatego w życiu staram się żyć w zgodzie z innymi, o ile to możliwe. Dla własnego komfortu.

Jaki gatunek literacki jest Ci najbliższy, zarówno dla pisarki jak i dla czytelniczki?

Na razie nie pisałam nic długiego. A lubię czytać  grube książki, na pograniczu gatunków, też o kompozycji szkatułkowej.

Czy masz w planach napisanie prawdziwego romansu, takiego bez pobocznych wątków, typu sny, fantazje itp.?

Na razie nie przychodzi mi taki na myśl. Ale kto wie?

Nie czytałam jeszcze żadnej Twojej powieści historycznej, czy planujesz taką napisać? Jeżeli tak, to jakimi źródłami będziesz się posiłkowała, aby powieść ta była realna? Bo moim zdaniem, powieść historyczna jak i kryminał potrzebują porządnego researchu.

W „Opowiastkach” korzystałam z popularnonaukowych opracowań Romualda Romańskiego i angielskich państwa Gies. I jeszcze kilku pamiętnikach z różnych epok, między innymi „Pamiętniku podlaskiego szlachcica” Juliana Borzyma. A dzieła Singera to kopalnia wiedzy o Żydach różnych epok. 

W Twoich książkach czasami pojawia się wątek samotności, czy uważasz, że samotność to jest kwestia świadomego wyboru, czy nieumiejętność dostosowania się do innych?

Najczęściej to drugie.

Czym jest dla Ciebie pisanie? Pasją? Koniecznością ucieczki w świat fikcji literackiej? Próbą znalezienia dodatkowego dochodu?

Może pasją. Może robieniem tego, co jako tako umiem i lubię.

Jak wyobrażasz sobie swoje życie jako pisarki? Co chciałabyś osiągnąć w tej dziedzinie, wiem, to trudne pytanie, ale każdy autor podchodzi do tego swojego pisania indywidualnie.

Trudno mi powiedzieć, ile będę mogła  poświęcić czasu na pisanie. Czy wieczorami, jak teraz, czy dłużej. Warsztatowo chciałabym się udoskonalić. Na pewno wolałabym mieć też z tego  więcej pieniędzy.

Gdybyś nie mieszkała w Gdańsku, to gdzie chciałabyś zamieszkać?

Gdy czułam się wyalienowana i miałam konflikty z różnymi ludźmi, marzyłam, by mieszkać w górach. Teraz widzę, że Gdańsk jest najlepszym miejscem do życia w Polsce. Na Pomorzu nie ma ekstremalnych warunków pogodowych, nie zrywa dachów z domów, jak w środkowej i południowej części naszego kraju.

Bardzo dziękuję Ci za tę rozmowę, chociaż myślę, że jesteś osobą otwartą w pisaniu ale, bardzo oszczędną w słowach, jeśli chodzi o rozmowę. Polecam Twoje książki znajomym chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że nie są one łatwe w odbiorze i skierowane do wybranego czytelnika. Życzę Ci spełnienia marzeń, wielkiej weny twórczej i dalszego pisania.

KOCIARZ – Kristen Roupenian

Kristen Roupenian urodziła się w 1981 roku. Jest amerykańską pisarką, doktorantką Harvard University. Kilka lat swojego życia spędziła w Kenii, gdzie w ośrodku dla sierot zajmowała się edukacją w zakresie HIV/AIDS. Obecnie jest wykładowczynią historii i literatury postkolonialnej. Wykłada również w Boston Area Rape Crisis Center, fundacji przeciwko przemocy seksualnej.

Premiera książki 24 kwietnia 2019

Kociarz to zbiór 12 opowiadań, książka – zjawisko.

Podobno książka została okrzyknięta globalnym fenomenem na miarę swoich czasów. Czasów przemian społecznych, które fascynują i niepokoją. Najpierw do mnie dotarł fragment, po przeczytaniu którego nie mogłam się doczekać całości. 

Opowiadania w tej książce są różne gatunkowo i dotyczą różnych dziedzin życia. Mamy tutaj thrillery psychologiczne, opowiadania z nutką horroru, zjawiska nadprzyrodzone, platoniczną miłość podszytą erotyzmem z dużą dawką podniecenia i wybujałymi fantazjami seksualnymi.

Nie mogę powiedzieć, że książka mnie zachwyciła, i myślę, że czekając na całość, spodziewałam się czegoś innego.

Niektóre z tekstów mają fabuły typowo realistyczne, dość wiernie odzwierciedlające współczesny świat (opowiadanie Kociarz), ale niektóre to czysta fantastyka (opowiadanie Szramy), a jeszcze inne utrzymane są w fabule baśniowej (opowiadanie Lustro, wiadro i stara kość)

Muszę jednak przyznać, że autorka zafundowała swoim czytelnikom dość błyskotliwe teksty, stworzyła przesycone czarnym humorem obrazy przedstawiające współczesne społeczeństwo. Pokazała jak skomplikowane są zależności między płcią, seksem i władzą, jak brutalne często występują relacje między ludźmi.

Opowiadania te z jednej strony fascynują, z drugiej przerażają, momentami budząc nawet pewnego rodzaju wstręt antagonicznie występujący z zachwytem.

Myślę, że gdyby ta książka była tematem w jakimś Klubie Czytelnika, to wywołałaby ostrą dyskusję. Z całą pewnością opowiadania te znalazłyby zarówno wielu zwolenników, jak i przeciwników.

Moim zdaniem celem wydania tych opowiadań było udowodnienie nieumiejętności porozumiewania się we współczesnym społeczeństwie, które funkcjonuje obecnie głównie w świecie wirtualnym.

Nie zawiodłam się, ale też nie zachwyciłam. Czasami mam wrażenie, że im głośniej się jakąś książkę rekomenduje, tym jest ona gorsza. Przyznam szczerze, że jednak to nie moje klimaty. Zbyt dużo wulgarnej erotyki, a zbyt mało pozytywnego przesłania.

Polecić mogę tę książkę osobom, które zaczytują się w fantastyce, czy lubią książki z dreszczykiem w tle.

VOX – Christina Dalcher

Christina Dalcher uzyskała doktorat w dziedzinie lingwistyki teoretycznej na Uniwersytecie Georgetown. Wykładała w kilku uczelniach i specjalizuje się w fonetyce dialektów włoskich i brytyjskich. Napisała wiele opowiadań, które ukazały się w ponad stu czasopismach na całym świecie. Jest laureatką wielu nagród literackich, a „Vox” jej debiutem pisarskim jako powieść.

Wydawnictwo MUZA. SA
PREMIERA KSIĄŻKI 27 LUTEGO 2019
stron 411

Vox to lektura z dziedziny literatury fantastyczno-naukowej, której fabuła umiejscowiona została współcześnie w Stanach Zjednoczonych, a konkretnie w Waszyngtonie.

Jean jest neurolingwistką, która od ponad roku została pozbawiona nie tylko pracy naukowej ale również… mowy. Nowy prezydent USA w porozumieniu z najważniejszym w kraju duchownym, postanowili doprowadzić do tego, aby rola kobiety ograniczała się jedynie do bycia matką, żoną i gospodynią domową. Pewnego dnia, amerykański rząd wydaje dekret, którym skazuje kobiety na milczenie. Każda z nich otrzymuje licznik imitujący bransoletkę, który pozwala im na wypowiedzenie w ciągu doby jedynie 100 słów. Każde kolejne wypowiedziane słowo boleśnie przypomina o ilości przekroczonych. Kobiety zostają pozbawione prawa do wykonywania zawodu. Doktor Jean całe zawodowe życie poświęciła badaniom naukowym nie angażując się w politykę, lecz gdy brat prezydenta ulega wypadkowi, rząd chce zmusić Jean do znalezienia leku na jego nagłą afazję. Czy jednak o to właśnie chodzi ekipie rządzącej Ameryką? Czy wypadek brata prezydenta to nie jest blef? Czy doktor Jean zgodzi się na współpracę, czy jej odmowa zaowocuje zwiększonymi rygorami wobec niej i jej rodziny?

CZY TO TYLKO ZATRWAŻAJĄCA DYSTOPIA?

Przeciętny człowiek wypowiada w ciągu doby około 16 tysięcy słów, skrócenie tego do 100, jest nie tylko koszmarem kobiet skazanych na liczniki-bransoletki. I chociaż ta książka to fikcja literacka, taka czarna wizja potrafi przerazić chyba każdego.

(…) Przy kolacji, zanim wypowiem ostatnie sylaby tego dnia, Patrick sięga nad stołem i stuka palcem w połyskujące srebrzyście urządzenie na moim nadgarstku. Robi to delikatnie, jakby cierpiał razem ze mną, a może chce mi przypomnieć, żebym milczała, dopóki licznik słów nie zresetuje się o północy.(…)

Narracja w książce jest w osobie pierwszej czasu teraźniejszego, dlatego czytając, miałam wrażenie, że siedzę naprzeciwko jakiejś osoby i słucham jej zwierzeń. Mrocznych zwierzeń. Taka narracja zawsze mocniej działa na moja wyobraźnię. Zwłaszcza, że niezwykłe podobieństwo polityczne do polskich realiów naszej obecnej sytuacji w kraju jest wręcz porażające. Nie wciągam się w politykę, nie angażuję w żadne protesty itp., ale jak każdy mieszkaniec doskonale zdaję sobie sprawę z tego, kto tak faktycznie trzyma władzę w kraju. W tej powieści, głównymi doradcami prezydenta jest brat i wysoko postawiony przedstawiciel duchowny i to właściwie kościół rządzi, w dużym stopniu, ograniczając samodzielne decyzje głowy państwa.

(…) Swoją kampanię prezydencką oparł na dwóch filarach. Jednym z nich był Bobby, jego starszy brat i zawodowy senator, który udzielał mu praktycznych rad. (…) Drugim filarem był Wielebny Carl, „dostarczyciel” głosów i człowiek, którego słuchały tłumy. (…) Naszą jedyną nadzieją był Sąd Najwyższy. Ale przeliczyliśmy się, ponieważ większość składu zdradzała już prawicowe ciągoty, jedno stanowisko było nieobsadzone, a dwaj sędziowie wybierali się na emeryturę. (…)

No dobrze, koniec politykowania, czas wrócić do książki.

Fabuła jest koszmarem, o jakim żadna kobieta nie odważyłaby się nawet pomyśleć. Autorka powoli buduje napięcie, i nie pozwala na to, aby czytelnik poczuł się znudzony. Wręcz przeciwnie, obrazy tej nierealnej grozy, przeplatane opisami konsekwencji, jakie spadają na kobiety w przypadku zlekceważenia lub zwykłego zapomnienia się, powodują, że nie można się od książki oderwać.

To książka z tych „jeszcze jeden rozdział i idę spać”, a potem czytasz do momentu, aż ból oczu uświadamia ci, że jest silniejszy od przyjemności czytania i chęci poznania dalszego ciągu powieści.

Autorka w bardzo ciekawy sposób przedstawia zarówno główną bohaterkę jak i bohaterów drugoplanowych. Silna osobowościowo kobieta, często musi walczyć sama ze sobą, aby nie zranić najbliższych, których przecież kocha, chociaż ci najbliżsi nie zawsze potrafią być mili.

W pewien sposób mamy okazję uczestniczyć w relacjach matka-dorastający syn, w których miłość musi walczyć z fanatyzmem kształtującym młodą męską psychikę.  

Czytelnik jest również świadkiem rozterek miłosnych, antagonistycznie podchodzących do tego, co było i tego, co jest. Tęsknota za uczuciem, które silnie zakorzeniło się w sercu i umyśle, musi stanąć przed wyborem, co ważniejsze, bezpieczeństwo i wolność własna, czy rodzina składająca się z czwórki dzieci. Ciągła tęsknota za utraconym kochankiem powoduje, że główna bohaterka cały czas porównuje mężczyzn, (oczywiście na niekorzyść męża), tak właściwie nie zdając sobie sprawy z tego, z kim mieszka od kilkunastu lat pod jednym dachem, i kim tak naprawdę jest mężczyzna, który jest ojcem jej dzieci.

Muszę przyznać, że dawno nie czytałam książki, która tak bardzo by mnie pochłonęła. Zdając sobie sprawę z tego, że to tylko fikcja, że coś takiego nigdy się przecież nie wydarzy, cały czas czułam dziwny niepokój. Autorka ze spokojem, aczkolwiek z pewnego rodzaju determinacją pokazała nam, kobietom, jak niewiele możemy być warte, jeżeli politycy i kościół uznają nas za mniejszość. I jak potężna może być siła fanatyzmu.

Fabuła tej książki nadaje się na film i mam nadzieję, że kiedyś ktoś wpadnie na pomysł, aby znalazła się ona na ekranach. Niesamowite podejście do tego wyimaginowano problemu, to prawdziwy majstersztyk.

Połączenie nieźle wciągającej fabuły, z wyrazistymi i bardzo realistycznie ukazanymi bohaterami i zaskakującymi zwrotami akcji, dopełnione sporą dawką określeń i czynności naukowych, oraz ciekawymi dialogami, to… no cóż. Obok tej powieści nie można przejść obojętnie.

Polecam tę książkę z czystym sumieniem, każdemu, od nastolatka po seniora, nawet czytelnikom o ograniczonej wyobraźni. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Jest odrobina thrillera, jest piękny romans, odrobina polityki i wątki czysto naukowe. Jest także spora dawka fantastyki, jak i piękny obraz człowieczeństwa. Jednym zdaniem: dla każdego coś…

Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za możliwość przeczytania tej książki. To nie jest książka z tych, o których po tygodniu czy dwóch się zapomina. To jest lektura, której fabuła na długo pozostaje w pamięci.

ALCATRAZ KONTRA BIBLIOTEKARZE 2. KOŚCI SKRYBY – Brandon Sanderson

Brandon Sanderson to amerykański pisarz fantastyki i powieści przygodowych dla młodzieży, a także wykładowca twórczego pisania. Urodził się w 1975 roku w Lincoln w stanie Nebraska. Dwukrotnie otrzymał nagrodę Hugo za najlepsze opowiadanie. Ukończył Uniwersytet Brighama Younga. W Stanach Zjednoczonych jest poczytnym autorem książek nie tylko dla młodzieży, a seria powieści o Alcatrazie doczekała się już chyba pięciu części.

  Alcatraz kontra Bibliotekarze. Kości Skryby

Wydawnictwo IUVI rok 2017

stron 318

Alcatraz kontra Bibliotekarze 2. Kości Skryby to druga części powieści przygodowo fantastycznych dla (nastoletniej) młodzieży.

Alcatraz to trzynastoletni chłopiec, który jest skrzyżowaniem Emila z Lönnebergi, Ukochanego Urwisa i po części również Harrego Pottera. Jego przygody przypominają również perypetie, jakich doświadczył Indiana Jones. W tej części Alcatraz infiltruje Bibliotekę Aleksandryjską, która w/g autora książki nie została zniszczona i znajduje się w jednym z najniebezpieczniejszych miejsc na ziemi. Alcatraz szuka w niej swojego ojca i dziadka, a towarzyszą mu jego przyjaciółka Bastylia, jej mama oraz jego kuzynka i wuj. Biblioteki jednak pilnują kustosze, którzy z cierpliwością namawiają każdego do wypożyczenia książki, jest jednak pewien warunek… Kto sięgnie po książkę, ten w zamian musi oddać swoją duszę. Czy Alcatraz wyjdzie z tego miejsca bez szwanku? Kim są wśród Bibliotekarzy Kości Skryby? Czy uda się chłopcu odnaleźć ojca i dziadka?

Jak wspomniałam wcześniej podczas dzielenia się z moimi czytelnikami opinią na temat pierwszej części (Alcatraz kontra Bibliotekarze 1. Piasek Raszida), jako dziecko, czy też młodzież, bardzo lubiłam czytać tego typu opowieści. I tym razem zdecydowałam się na powrót do takiej tematyki. Motywacją była przede wszystkim chęć odkrycia swoich reakcji po przeczytaniu książki dla dzieci będąc już mamą dorosłych dzieci, a nawet babcią. A skoro ja – osoba bardzo dorosła dałam się porwać tej niesamowitej książkowej magii, to z pewnością i młodsi czytelnicy dadzą się porwać.

Przeżycia Alcatraza i jego przyjaciół to pełne ciekawych zwrotów akcji przygody grupy osób o magicznych zdolnościach. Każdy z nich ma w sobie coś, co wyróżnia go od innych. Razem tworzą zgrany zespół, zdolny pokonać najgorsze przeciwieństwa.

Autor książki, co jakiś czas stara się przedstawić czytelnikowi, jako kłamca czy osoba nieistniejąca (wiem trochę to brzmi jak absurd), ale tymi swoimi wywodami potrafi często rozbawić do łez. Myślę, że nie tylko mnie – czyli osobę dorosłą. Ta niepozbawiona humoru i dużej dawki fantastyki (jaką potrafi wyobrazić sobie nie tylko młody czytelnik) powieść, wciąga niemal od samego początku. A z każdym kolejnym rozdziałem jest dużo trudniej oderwać się od jej stron. Magia fikcji działa.

Brandon Sanderson pisze w osobie pierwszej, za wszelką cenę próbuje przekonać czytelnika, że są to jego przygody spisane pamiętnikowo, które chce przekazać innym. Ale często wygląda to tak, jakby chwalił się swoimi osiągnięciami. Oczywiście ON jako ALCATRAZ. Wielu młodych ludzi ma tak wielką wyobraźnię, że potrafi opowiadać o swoich „przygodach” w nieskończoność, za każdym razem dodając inne szczegóły. Moim zdaniem taki przekaz fabuły jest najodpowiedniejszy dla młodego czytelnika, ponieważ bardziej zbliża go głównego bohatera.

Co jest ciekawym dodatkiem w tej książce, to z pewnością sporo ilustracji. Sama łapałam się na tym, że przerywałam czytanie i analizowałam obrazek. Chociaż… muszę się przyznać do tego, że niektóre z tych rysunków przyprawiały mnie o dreszcze. Co innego sobie coś lub kogoś wyobrazić, a co innego zobaczyć. Nigdy nie przepadałam za horrorami, a tu… niektóre ilustracje są dokładnie jak wycięte z najstraszniejszego horroru. Pamiętam jednak z okresu nastoletniego, że czasami sami dążyliśmy do tego, aby podniósł się nam poziom adrenaliny. Czytaliśmy mroczne opowieści, ukryci pod kocem przyświecając sobie latarką. Albo opowiadaliśmy niesamowite historie, w których duchy, strzygi czy inne zjawy były na pierwszym planie.

Alcatraz kontra Bibliotekarze. Kości Skryby

Ta książka z pewnością jest dla odważnych. Polecam tę powieść jako mama i babcia, ponieważ ujęła mnie w jej fabule, pięknie ukazana bohaterskość i solidarność zuchów tej książki. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego – to motto, które z pewnością miał na myśli autor, wymyślając fabułę. Polecam tę powieść nie tylko dzieciom w wieku 12-14 lat, ale również dorosłym. Może czasami nawet lepiej jak rodzic pierwszy przeczyta książkę skierowaną do dziecka, bo przynajmniej wie, o czym dana lektura jest. Jeśli chodzi o mnie to przyznam szczerze, że bawiłam się przy tej powieści znakomicie, chociaż w pewnych momentach czułam dreszcz grozy i strachu. To taki mały powrót do lat młodości. Czasami warto na chwilę cofnąć się w czasie.

 Ilustracje w książce są dziełem Hayley Lazo, myślę, że wzbudzają ciekawość co do treści książki.

P.S. TAKA CIEKAWOSTKA, którą znalazłam na stronie iPortal 50+

Biblioteka Aleksandryjska to największa i najwspanialsza biblioteka świata starożytnego. Założona przez władcę Egiptu, Ptolemeusza I Sotera, działała od III w. p.n.e. Nie była to jedynie pierwsza biblioteka „z prawdziwego zdarzenia”, w której zwoje uporządkowane były według kategorii i posiadały szczegółowe opisy bibliograficzne tak, jak robi się to dziś w każdej bibliotece, i która zadziwiała ogromem swojego księgozbioru. Była to przede wszystkim biblioteka, dzięki której najsławniejsi uczeni dali podwaliny pod wiele nauk – pracował tu choćby matematyk Euklides.

Dziękuję Wydawnictwu IUVI za możliwość przeczytania tej książki i chwilowy powrót do wspomnień z lat wczesnej młodości. Myślę, że książka znajdzie swoich fanów w Polsce tak, jak znalazła ich w Stanach Zjednoczonych.

Wydawnictwo IUVI

ALCATRAZ KONTRA BIBLIOTEKARZE 1. Piasek Raszida – Brandon Sanderson

Brandon Sanderson to amerykański pisarz fantastyki i powieści przygodowych dla młodzieży, a także wykładowca twórczego pisania. Urodził się w 1975 roku w Lincoln w stanie Nebraska. Dwukrotnie otrzymał nagrodę Hugo za najlepsze opowiadanie. Ukończył Uniwersytet Brighama Younga. W Stanach Zjednoczonych jest poczytnym autorem książek nie tylko dla młodzieży, a seria powieści o Alcatrazie doczekała się już chyba pięciu części.

  Alcatraz kontra Bibliotekarze_Brandon Sanderson

Wydawnictwo IUVI rok 2017

stron 303

Alcatraz kontra Bibliotekarze 1. Piasek Raszida to pierwsza części powieści przygodowo fantastycznych dla (młodszej) młodzieży.

Alcatraz to trzynastoletni chłopiec, który jest skrzyżowaniem Emila z Lönnebergi, Ukochanego Urwisa i po części również Harrego Pottera. Chłopiec wychowuje się w rodzinach zastępczych i niestety bardzo częsta zmienia swoich przybranych rodziców z powodu tego, że jest niesamowitą niezdarą i czego nie dotnie zostaje zepsute lub zniszczone. W dniu swoich trzynastych urodzin dostaje prezent od… biologicznych rodziców, którym jest… woreczek piasku. Kiedy następnego dnia dowiaduje się, że ów piasek, poszukiwany przez pewnych ludzi jest magiczny, a przy okazji chłopiec poznaje tajemniczego staruszka, który twierdzi, że jest jego dziadkiem, życie Alcatraza zostaje wywrócone do góry nogami i… chłopiec wyrusza na poszukiwanie urodzinowego prezentu. Dokąd zaprowadzi go ta poszukiwawcza misja i kto będzie mu w tej drodze towarzyszył, tego nie zdradzę. Czy Alcatraz wróci do rzeczywistości i zamieszka znów z jakąś rodziną? A może są jacyś ludzie, którzy kochają go mimo tego, że wszystko dookoła niszczy?

Ponieważ jako dziecko, czy też młodzież, bardzo lubiłam czytać tego typu opowieści, zdecydowałam się na powrót do takiej tematyki. Motywacją była przede wszystkim chęć odkrycia swoich reakcji po przeczytaniu książki dla dzieci w tym wieku… w jakim teraz jestem.

To niesamowite, jak bardzo może człowieka dorosłego wciągnąć taka powieść, mam nadzieję, że i młodsi czytelnicy dadzą się porwać tej magii. Przygody Alcatraza to z pewnością pełna ciekawych zwrotów akcji przygoda grupy osób o magicznych zdolnościach. W książce autor zawarł sporo ciekawych sentencji, które mam nadzieję, że zostaną przez młodego czytelnika odebrane prawidłowo. Pozwolę sobie jedną z nich zacytować:

(…) Mądry człowiek umie wszystko obrócić na swoją korzyść, nieważne jak niekorzystne wydaje się to na początku. Nad żadnym talentem (…) nie da się w pełni panować. Jeśli jednak będziesz dostatecznie długo ćwiczył, zaczniesz to łapać (…)

Główny bohater, mimo tego, że jest dość sarkastyczny i mało emanujący pogodą ducha, ma w sobie coś co pozwala polubić go prawie od pierwszego rozdziału. A młodszym czytelnikom z pewnością jego odważne i mądre zachowania bardzo zaimponują.

Autor kierując tę powieść do młodego czytelnika, napisał ją tak, jakby opowiadał mu swoje przygody, wtrącając swoje często zaskakujące spostrzeżenia dotyczące rzeczy niesamowitych i trudnych do zrozumienia w normalnym świecie.

Niepozbawiona humoru i dużej dawki fantastyki (jaką potrafi wyobrazić sobie tylko młody czytelnik) powieść, wciąga niemal od samego początku. A potem to już jest dużo trudniej oderwać się od jej stron.

Myślę, że niejeden nastolatek chciałby mieć takie zdolności jak Alcatraz czy towarzysząca mu w tej przygodzie Bastylia. Przenosząc się na chwilę do tego ICH świata można zapomnieć o wszystkim co tu i teraz.

Ciekawie przedstawione osobowości zarówno bohaterów pozytywnych jak i negatywnych to z pewnością duży plus tej powieści. Kolejnym plusem jest cały czas trzymająca w napięciu fabuła. A dopełnieniem są obrazki przedstawiające różne sceny; muszę przyznać, że sama się chwilami zatrzymywałam aby je dokładnie obejrzeć.

Jestem pewna, że książka ta zachwyci niejednego nastolatka i zachęci go do przeczytania kolejnych części przygód Alcatraza. Przyznam szczerze, że sama chętnie kiedyś po nie sięgnę. Ciekawa okładka z pewnością zbliży przyszłego czytelnika, bo cóż może bardziej rozbudzić wyobraźnię jak tajemnicze pomieszczenie, magiczny miecz i tajemnicze ślady na podłodze.

Jeżeli ktoś z odwiedzających mój blog ma w rodzinie lub wśród znajomych dzieci w wieku 12-14 lat to myślę, że śmiało może tę lekturę im polecić do przeczytania. Zresztą sam również z pewnością może do niej zerknąć, gwarantuję, że się nie zanudzi a spędzi miło czas w świecie fantazji, w której z pewnością często przebywał będąc w wieku nastolatka. POLECAM i małym i dużym.

 Ilustracje w książce są dziełem Hayley Lazo, myślę, że wzbudzają ciekawość co do treści książki.

Dziękuję Wydawnictwu IUVI za możliwość przeczytania tej książki i chwilowy powrót do wspomnień z lat wczesnej młodości. Myślę, że książka znajdzie swoich fanów w Polsce tak, jak znalazła ich w Stanach Zjednoczonych.

Wydawnictwo IUVI

Napisz do mnie
styczeń 2025
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/