Recenzje książek

dobraksiążka

DRZEWKO SZCZĘŚCIA – Magdalena Witkiewicz

CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA, CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA…

Magdalena Witkiewicz gości na moim blogu już po raz… ojoj… któryś. Ktoś, kiedyś powiedział o niej, że jest „pisarką dla kucharek”, ale która z nas nie jest kucharką? Ostatnio została okrzyknięta „pisarką od szczęśliwych zakończeń”, i chyba jest to prawda. Urodziła się w 1976 roku i mieszka w Gdańsku.  Z wykształcenia jest marketerką. Jest miłośniczką literatury oraz dzieci (w szczególności swoich). Jej pierwsza powieść, Milaczek, poprawiła humor tysiącom czytelników. Nie będę się rozpisywała o tej autorce, ponieważ kto tutaj do mnie zagląda, wie, że chętnie sięgam po jej książki a co za tym idzie, opinie o nich często pojawiają się na moim blogu. Pisze dla dorosłych i dla dzieci, a jej książki są dosłownie rozchwytywane.

Drzewko szczęścia to powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym.

PREMIERA KSIĄŻKI 27 PAŹDZIERNIKA 2021

Wydawnictwo FILIA
stron 380

Kornelia Trzpiot to dość wiekowa pani, która podczas jednej kolacji wigilijnej oświadcza swoim krewnym, że do szczęścia potrzebuje herbu. Informuje wszystkich, że nie umrze, dopóki rodzina nie odnajdzie w jej przodkach kogoś, kto mógłby szczycić się godnym tytułem. Rodzina seniorki nie domyśla się nawet, że w oświadczeniu tym kryje się mały haczyk, który starsza pani ma zamiar wykorzystać nie dla uzyskania rodowodu czy herbu, ale do zintegrowania rodziny, która w ostatnich latach nieco się od siebie oddaliła. Nikt nie jest pewien, ile Kornelia wie, ile się domyśla ale większość zdaje sobie sprawę z tego, że od jakiegoś czasu rodzina nie jest dla nich najważniejszym ogniwem życia. Jedni angażują się w poszukiwania dowodu na istnienie w rodzinie Kornelii „godnego” przodka, inni nie zawracają sobie tym głowy, a starsza pani tylko obserwuje. Czy znajdzie się ktoś z tytułem szlacheckim? Ile można poświęcić dla znalezienia rodowego herbu? Czy te poszukiwania wpłyną na rodzinę pozytywnie czy wręcz odwrotnie?

Napisałam wcześniej, że jest to powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym, chociaż okładka sugeruje, że jest to lektura stricte świąteczna, ponieważ historia zaczyna się i kończy wprawdzie świętami, ale pomiędzy mamy cały rok.

Chciałabym powiedzieć, że jest to w stu procentach komedia, ale kto zna „pióro” tej autorki, ten wie, że jej książki są często takie słodko-gorzkie. Nie brakuje tutaj momentów, w których szczerze można się uśmiać, ale są również wątki, które wywołują łzy, ale nie śmiechu.

Autorka w bardzo ciekawy sposób przedstawia różne osobowości ludzi, którzy pod wpływem pewnych okoliczności mogą zmienić się (tu mam na myśli zarówno podejście do życia jak i cechy charakteru) o 180 stopni.

(…) Konrad coraz gorzej znosił warszawską samotność. Jakie to dziwne, że w takim tłumie, wśród tylu ludzi zmierzających w różne strony, można poczuć się samotnym. (…)

Wchodzimy w relacje rodzinne, w których takim mocnym spoiwem jest seniorka rodu, cudowna i bardzo optymistyczna starsza pani, której nikt nie odważy się sprzeciwić, ale również każdy darzy ją wielkim szacunkiem.

Dominująca postać babci jest jak powiew ciepłego wiatru w chłodny dzień. Pani Kornelia jest bardzo nowoczesna i tolerancyjna, a przy tym o bardzo humorystycznym nastawieniu do życia, że nie można jej nie polubić.

(…) Ku swojemu zaskoczeniu Kornelia zgodziła się na taki układ. Jednak czuła, że musi komuś o tym powiedzieć, bo sytuacja trochę ją przerastała. W końcu nie codziennie jest się wspólnikiem w zbrodni. A jak by na to nie patrzeć – ukrywała u siebie prawnuczkę na gigancie. (…)

Zagłębiając się w rodzinę babci Trzpiot poznajemy osoby z kilku pokoleń i chociaż nie wszyscy z nich są na „pozycji pozytywnej” to te ich cechy negatywne szybko idą w zapomnienie.

I chociaż fabuła jest dość optymistyczna i wiele wątków wywołuje uśmiech na twarzy, to nie można zauważyć tych smutnych stron życia, które dominują w wielu (niby całkiem normalnych) rodzinach.

Nie ukrywam, że wzruszyła mnie historia chłopca wychowywanego w środowisku wiejskim, przez ojca. Samotność tego dziecka i to jak odbierany był przez rówieśników to naprawdę smutna historia.

Ale również historia dziewczynki będącej bardzo samotnej w rodzinie jakże odmiennej od tej, w której był chłopiec. Dziewczynki teoretycznie bardzo kochanej, której miłość i obecność w jej życiu rodziców zastępowały pieniądze, bo rodzice byli zbyt zapracowani, aby dzielić się z nią miłością.

(…) Siedzę u siebie albo u ciebie, na strychu. Wiesz, że oni w ogóle na górę nie zaglądają. Mogłabym mieć trupa w szafie albo… sama być trupem. Zorientowaliby się dopiero, gdybym zaczęła śmierdzieć, się rozkładać, a robaki by im spadały z sufitu na głowę. (…)

Biorąc do ręki tę książkę można się spodziewać ciepłej powieści świątecznej, czy też komedii romantycznej, ale chociaż usta często się śmieją, to można się również nieźle wzruszyć.

Polubiłam bohaterów, a najbardziej seniorkę i to dzięki niej mogę powiedzieć, że historia opisana w książce pozwoliła mi na cudowne chwile relaksu. Mam nadzieję, że inni również pokochają „bacięćpiot” (wyjaśnienie tego zwrotu znajdziecie w książce 😊).

Zapraszam do domu i do rodziny pewnej seniorki, z którą nawet ksiądz nie potrafi sobie poradzić, chociaż z przyjemnością wypija z nią codziennie herbatkę.

Będzie i zabawnie, i wzruszająco, ale takie powieści najbardziej trafiają w mój gust czytelniczy, ponieważ nie można się przy nich nudzić. A po skończeniu czytania miałam ogromną ochotę przytulić się do… krowy. Dlaczego? Kto sięgnie po książkę, ten się dowie.

Gwarantuję dobrą zabawę, ale tak na wszelki wypadek przygotujcie sobie również paczkę chusteczek.

Dziękuję Autorce za kolejną świetną powieść, a wydawnictwu FILIA za propozycję przeczytania tej książki, która pozwoliła mi pomyśleć, że…

CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA.

JESTEM MORDERCĄ – Max Czornyj

Max Czornyj to nazwisko, które zna pewnie każdy czytelnik, nawet ten, który nie przeczytał dotąd żadnej książki tego autora. Chociaż wiekiem to młody pisarz, urodzony w roku 1989 to ma na swoim koncie pisarskim całkiem pokaźną ilość książek. Urodził się w Lublinie, podobno w rodzinie o korzeniach niemiecko-rusińskich. Ukończył aplikację adwokacką przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Lublinie. Praktykował prawo w Polsce i we Włoszech. Jest autorem thrillerów z cyklu o komisarzu Eryku Deryle, zapoczątkował serię z duetem Langer/Rembert i jednocześnie tworzy powieści i opowiadania oparte na autentycznych zbrodniach (seria: Na Faktach). Można go zobaczyć również w programie „Opowiem ci o zbrodni” emitowanym przez CI Polsat.

Jestem mordercą to powieść napisana na podstawie faktów dotyczących życia austriackiego pisarza i jednocześnie seryjnego mordercy Jack’a Unterwegera zwanego Dusicielem z Wiednia.

PREMIERA KSIĄŻKI 16 CZERWCA 2021

Przyznam szczerze, że jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora, ale po tej książce mam nadzieję przeczytać przynajmniej kilka z jego publikacji.

Wydawnictwo FILIA
stron 359

Lubię książki pisane na faktach, a ta właśnie do takich należy. Sfabularyzowany dokument odnoszący się do jednego z najgroźniejszych seryjnych morderców prostytutek pozwolił mi zagłębić się zarówno w psychikę tego człowieka jak i świadomość społeczną, jaką sobie wypracował zachowując się jak dwie różne osoby.

Z jednej strony, miły, sympatyczny, zawsze elegancki i szarmancki, a z drugiej bezwzględny, bezuczuciowy i szalony.

Narracja książki jest w pierwszej osobie, narratorem i zarazem głównym bohaterem jest mężczyzna, który opowiada o swoim życiu komuś, może jakiejś kobiecie?

Unterweger pierwszy raz został skazany za zamordowanie swojej dziewczyny Margaret Schaefer, i chociaż dokonał okrutnej zbrodni tłumacząc się, że dziewczyna przypominała mu patologiczną matkę, trudniącą się prostytucją, kobietę która zostawiła go pod opieką patologicznego dziadka, to w 1976 roku trafił za kratki. Czas w więzieniu wykorzystał na napisanie kilku opowiadań, sztuk teatralnych i książkę autobiograficzną. Mimo uznania go za psychopatycznego mordercę, sadystycznie podchodzącego do swoich ofiar wśród wielu osób, zwłaszcza kobiet uważany był za przystojnego, szarmanckiego mężczyznę, pokrzywdzonego przez los.

Był człowiekiem o dość specyficznej osobowości, mocno narcystycznej czasami histerycznej, ale niestety z dominującym sadyzmem w zachowaniu, zwłaszcza w momentach, kiedy coś nie było po jego myśli.

Kiedy został zwolniony z więzienia nie obawiał się spotkań z czytelnikami i… fanami. Był już osobą dość sławną, pokazywaną zarówno na spotkaniach autorskich jak i w telewizji, jako w pełni zresocjalizowany. Pokazując siebie jako żałosny efekt wychowania przez patologicznego dziadka i lata spędzone w domach dziecka, wzbudzał wśród wielu ludzi prawdziwe współczucie.

(…) Rzuca coś na poduszkę obok mojej głowy. Dobrze wiem, że to biustonosz tej kobiety. Przechodziłem przez ten rytuał już zbyt wiele razy, by mieć wątpliwości. Muszę być tylko cicho i się nie ruszać, a wtedy rano nie spotka mnie żadna kara. W ogóle nie będzie tematu tego, co działo się w nocy. (…)

Niestety wkrótce po zwolnieniu z więzienia wrócił do zabijania kobiet, zwłaszcza prostytutek, robił to jednak w taki sposób, że nikt nie podejrzewał go o te zbrodnicze zapędy, wykorzystując to, że policja wiedeńska była mało doświadczona w ściganiu seryjnych morderców.

Sam Unterweger korzystając ze swojej sławy zaczął pisać artykuły rzekomo oparte na wywiadach z prostytutkami sprytnie kamuflując to co robił naprawdę. Jako podstawę swoich artykułów obrał tezę, że Austria niechybnie doczekała się seryjnego mordercy. Był tak pewny siebie, że nie zauważył, kiedy wszystko zaczęło się układać przeciwko niemu, a policja zarówno wiedeńska jak i amerykańska kojarzyć pewne fakty związane z obecnością „dziennikarza” w miejscach popełnianych zbrodni.

(…) Nie zważa, że rani sobie ręce i kolana. Chwytam jej biustonosz, po czym gwałtownym szarpnięciem podwijam go do góry, rozrywając ramiączko. Bielizna oplata jej szyję i w tym samym momencie zaciskam go niczym pętlę. Słyszę tak dobrze mi znany charkot. Uwielbiam go. Znów jestem prawdziwym panem życia i śmierci. Bogiem. (…)

Kiedy został wydany nakaz aresztowania, mężczyźnie udało się uciec za granicę.

Po skończeniu książki zaczełam szukać w Internecie wiadomości na temat Jacka Untewegera. I jestem w szoku, jak bardzo potrafił on manipulować ludźmi.

Polecam tę książkę zwłaszcza miłośnikom dobrych kryminałów. Jest trochę drastycznie, trochę szokująco, ale z pewnością nie jest nudno. Ktoś mi powiedział, że jest to jedna z najsłabszych książek tego autora, dla mnie to była petarda czytelnicza.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania książki i poznania „pióra” tego autora, którego mam nadzieję spotkać osobiście podczas Afery Kryminalnej, która odbędzie się w dniach 3-4 grudnia w Gdańsku, a na którą jak co roku się wybieram.

DAWNE TAJEMNICE – Krystyna Mirek

Krystyna Mirek jest autorką powieści obyczajowych, które czytelniczki kochają od pierwszej jej książki. Jest absolwentką polonistyki UJ w Krakowie. Przez wiele lat pracowała w szkole. Obecnie, pisarstwo stało się dominującym zajęciem w jej życiu zawodowym. Pisze książki obyczajowe mocno osadzone w realiach życia. Prywatnie, mama czwórki dzieci i bardzo sympatyczna osoba, o czym miałam okazję się przekonać osobiście. No… i to by było tyle, ile wiem o tej pisarce.

Dawne tajemnice to druga część serii Blizny przeszłości, jest to współczesny kryminał z dużą dawką dramatu i wątków obyczajowych.

PREMIERA KSIĄŻKI 29 WRZEŚNIA 2021 ROKU

Wydawnictwo FILIA
stron 346

Wiele lat temu, w miejscowości Borki zamordowano komendanta policji. Sprawczynię złapano szybko, na gorącym uczynku, ponieważ sama przyznała się do winy. Po piętnastu latach wraca do miasteczka córka zamordowanego komendanta, który zginął, gdy ona miała zaledwie siedem lat. Maja przyjeżdża jako policjantka i postanawia wrócić do starego śledztwa. Tylko ona widziała co się stało przed laty, ale zasłona milczenia za jaką się skryła nie wniosła do śledztwa nic istotnego. Czy zatrzymana osoba była winna śmierci jej ojca? Dlaczego wiele osób w miasteczku zaczyna się bać i robić życiowe rozrachunki? Kogo w tragicznym dniu widziała mała Maja i dlaczego nawet najważniejsza osoba piastująca ważne stanowisko boi się dziewczyny i tego, co może powiedzieć? Co takiego mają wspólnego ze śmiercią policjanta schowane przez ojca przedmioty, które dziewczyna odnajduje w mieszkaniu?

Krystynę Mirek jako pisarkę książek poznałam w zupełnie innej „wersji” czytelniczej, jako autorkę ciepłych powieści obyczajowych, trochę romantycznych, trochę lirycznych z dominującym optymizmem. Kiedy usłyszałam, że napisała thriller kryminalny to nie ukrywam, że bardzo zainteresowałam się tym nowym wyzwaniem.

Pierwszą część, czyli Blizny przeszłości dosłownie pochłonęłam, a zakończenie sprawiło, że z niecierpliwością czekałam na kontynuację.

W tej książce towarzyszymy Majce w kolejnych krokach jakie dziewczyna stawia, aby odkryć tajemnicę przeszłości dotyczącą śmierci jej ojca, znanego i cenionego w miejscowości policjanta. Czy jednak ojciec dziewczyny był tak nieskazitelny, jak pamiętała i za jakiego uważali go mieszkańcy miasteczka? Niestety coraz częściej pojawiające się w bolesnych wspomnieniach obrazy pokazują małżeństwo rodziców dziewczyny jako ognisko zła, nienawiści i przemocy. Co takiego wydarzyło się w życiu dziecka, że wspomnienia stają sią koszmarem?

Jakby oliwy do ognia dolewa burmistrz, osoba wszechwładna, której boi się większa część mieszkańców, a który zaczyna na dziewczynie wywierać presję grożąc konsekwencjami nie tylko dotyczącymi jej, ale również osób z bliższego i dalszego otoczenia dziewczyny. Burmistrz okazuje się człowiekiem złym, ale wyraźnie daje do zrozumienia, że w przeszłości wiele łączyło go z zamordowanym ojcem dziewczyny. Byli przyjaciółmi, wspólnikami czy wrogami?

Autorka porusza w swojej powieści wiele ważnych i poważnych wątków przedstawiając je jednak w taki sposób, że optymizm staje się pomocnym doradcą.

Między innymi mamy tutaj przemoc w rodzinie pokazaną zarówno od strony znęcania się fizycznego jak i psychicznego. Zastraszanie najbliższych i czerpanie z tego wyjątkowej satysfakcji, ale jak się bardzo chce to wszystko można pokonać, bo siła strachu i siła miłości są prawie tak samo mocne. Niestety tak niewiele trzeba, aby człowiek stoczył się na dno życia i aby wydostać się na powierzchnię, potrzebował nie tyle silnej woli, co pomocnej dłoni. Tylko, że niektórzy tej dłoni nie mieli zamiaru chwytać.

(…) W drzwiach prowadzących do ogrodu stanął nagle pan domu. Gospodarz. Nieogolony, niechlujny, z wielkim brzuchem i lekko posiwiałymi skroniami. Co się stało z moim ślicznym synkiem? – pomyślała nagle Rudnikowa i w pierwszym odruchu ze złością spojrzała na synową. To z pewnością była jej wina. Przecież to obowiązek żony dbać o męża. (…)

Fabuła jest tak skonstruowana, że trudno jest się od niej oderwać. Między wątki współczesne odnoszące się do determinacji jaką ma w sobie młoda kobieta wstawione zostały wątki dotyczące przeszłości, wiele wyjaśniające i prowadzące do zrozumienia kto i dlaczego zachował się tak a nie inaczej.

Nie chcę tutaj spoilerować, ale myślę, że to całkiem ciekawy zabieg, takie połączenie opisu dawnych tajemnic z tym co dzieje się obecnie.

(…) Pierwszy element układanki już pojawił się w jej głowie. Widziała na własne oczy, choć przez lata wypierała wspomnienia. Ale teraz musiała to określić wprost. (…) W jej dziecięcych wspomnieniach zabawy z nim, żarty, cała jego wspaniałość była intensywnie przeplatana pojedynczymi brutalnymi incydentami. (…)

Autorka wymyśliła intrygę kryminalną w którą wplotła zarówno dramatyczne wątki obyczajowe jak i psychologiczne. Tak ułożyła wszystko, że wyszedł z tego doskonały thriller kryminalny, który czyta się na przysłowiowym wdechu.

Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji poznać tej autorki z nowej strony, to serdecznie polecam. Myślę, że nikogo nie zawiodą powieści z serii BLIZNY PRZESZŁOŚCI. Cieszę się, że autorka nie pozwoliła sobie na zaszufladkowanie się tylko w jednym gatunku literackim i widać świetnie poradziła sobie w innym.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA za propozycję poznania Krystyny Mirek z innej perspektywy, chociaż podchodziłam do tej tematyki nieco ostrożnie, to teraz mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nie zawiodłam się. W przygotowaniu jest trzecia część, ostatnia i jestem bardzo ciekawa co się jeszcze wydarzy, bo przecież najważniejsze już zostało powiedziane. Czekam z niecierpliwością na tę trzecią część.

CZAS GORYCZY. JAŚMINWA SAGA tom 3 – Anna Sakowicz

Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Od roku 2013 prowadzi blog annasakowicz.pl. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.

Czas goryczy to trzecia i ostatnia część Jaśminowej sagi. Dramat obyczajowy z nutką romansu i sporą dawką historii od lat 1968-do współczesności.

PREMIERA KSIĄŻKI 13 PAŹDZIERNIKA 2021

Poradnia K
stron 544

Ostatni tom sagi zaczyna się w roku 1968. Siostry Jaśmińskie mają już dorosłe dzieci i na świecie powoli zaczynają rodzić się wnuki. Polską wstrząsają wydarzenia marcowe (rok 1968), potem następują kolejne dramatyczne wydarzenia dotyczące nie tylko Gdańska. Katarzyna po rozwodzie powraca z Warszawy do rodzinnego domu w Gdańsku, z życiem żegnają się najstarsi z rodu. Córka Stasi po burzliwym fragmencie swojego życia i po tragedii jaka spotkała jej rodzinę, stabilizuje się, rodzi kolejne dzieci i życie toczy się dalej. Umiera Hirsz przed śmiercią odnajdując jednak swoją nieślubną córkę, mieszkającą z rodziną daleko od Gdańska a będącą owocem pobytu mężczyzny w czasie wojny w pewnej wsi, w której ukrywał się po ucieczce z obozu. Historia rodziny urywa się w roku 2019, kiedy to podczas Finału Wielkiej Orkiestry świątecznej Pomocy z rąk zamachowca ginie prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Jak potoczyły się po wojnie losy sióstr Jaśmińskich? Czy ktoś z młodszego pokolenia zdecyduje się poprowadzić rodzinną introligatornię? Czy skończy się dramatyczna kolej życia zabierająca w każdym pokoleniu chłopców w wieku 16 lat?

Na końcu książki autorka napisała, że po przeczytaniu trzech tomów sagi będziemy czuły niedosyt. I tu całkowicie się z nią zgadzam. Tak, czuję niedosyt, ale chyba nie będę tęskniła za ostatnim pokoleniem, ponieważ szczerze pokochałam siostry Jaśmińskie i to za nimi będę tęsknić (I za Hirszem 😉)

Nie będę się rozpisywała o wcześniejszych tomach, bo o nich już napisałam w postach:

Czas grzechu. Jaśminowa saga tom 1.

Czas gniewu. Jaśminowa saga tom 2.

Skupię się zatem na końcówce sagi, która tak jak napisałam wcześniej rozpoczyna się w roku 1968 a kończy w czasach nam współczesnych.

Autorka w swojej powieści skupia się na kobietach, tych które były od samego początku i tych, które urodziły się w kolejnych pokoleniach. Są tak różne osobowościowo, że czasami trudno zrozumieć, że płynie w nich ta sama krew.

Ale w każdym okresie życia, każda z nich przeżywa na swój sposób rozterki i przyjemności. Poznajemy losy kobiet z punktu widzenia historycznego i punktu zmian politycznych i ustrojowych jakie przetoczyły się przez Gdańsk, Polskę a nawet Niemcy.

Historia „ubrana” w fabułę bardzo przybliża czytelnikom fakty, o których wielu może nie wiedzieć.

Dla młodych czytelników jest to piękna lekcja historii pokazana z perspektywy zwykłego człowieka, a dla osób, które wiele z tych wydarzeń przeżyły, bolesny powrót do wspomnień.

(…) Niewysoki mężczyzna obok krzyknął, że właśnie zdobyli radiowóz. Jarek poczuł ciarki na plecach. Niemożliwe, by podniesiono rękę na milicję, ale przypomniał sobie, jak dostał „bananem”. (…) Z oddali znów usłyszał dudnienie potężnych maszyn. Wspiął się na murek i oniemiał. Drogą jechały wojskowe wozy. (…)

Rodzina sióstr Jaśmińskich tak właściwie nie różni się od tysięcy innych gdańskich rodzin, ale jednocześnie jest w niej coś specyficznego, coś co nas do niej przyciąga. Coś co pozwala czytelnikowi poczuć z tymi osobami jakąś trudną do zrozumienia więź.

Myślę, że nie ma w tej powieści postaci negatywnych, takich złych do szpiku kości, bo chociaż kilka osób przedstawionych zostało jako tak zwane „czarne owce” w rodzinie, to tak naprawdę nie były one takie złe.

Dla przykładu podam postać Hani, kobiety można powiedzieć takiej, której pieniądze przewróciły w głowie. Ale Hania jest córką Hirsza, więc jakieś geny po ojcu odziedziczyła a on mimo całego swojego uroku osobistego do aniołów nie należał. Moim zdaniem Hanka została pokazana z jednej strony jako kobieta lekko upadła, zbyt rozrywkowa i nieodpowiedzialna, ale z drugiej strony jako osoba bardzo samotna wewnętrznie. Mało kto wie, co czują i przeżywają żony marynarzy, które mają swoich ukochanych zaledwie kilkanaście tygodni w roku. Pieniądze nie zawsze zrekompensują brak bliskiej osoby, są jedynie pewnego rodzaju zasłoną, która ma pozwolić zakryć tęsknotę.

Ciekawym dodatkiem do fabuły są skrótowo przedstawione najważniejsze wydarzenia danego okresu mające miejsce zarówno w Polsce jak i na świecie, które autorka umieściła na początku każdego rozdziału.

Książka napisana jest szkatułkowo, w każdym rozdziale czytamy o kolejnych losach poszczególnych osób. Zabieg ten pozwala na bycie na bieżąco w życiu każdej postaci związanej z rodziną Jaśmińskich.

Nie mogę powiedzieć, że jest to książka lekka, łatwa i przyjemna, chociaż styl jakim pisze autorka sprawia, że czyta się płynnie i przyjemnie. Śmiało mogę powiedzieć, że fabuła wciąga do tego stopnia, że trudno jest się od niej oderwać. Jest skupienie i wzruszenie, jestem przekonana, że niejednej osobie polecą łzy przy niektórych fragmentach.

Jest ciekawie pokazana historia i pięknie przedstawiona miłość, która mimo wzlotów i upadków potrafiła trwać latami.

(…) Stasia przełknęła z trudem ślinę, ale kiwnęła głową. Czuła, że Hirsz zawsze kochał ją niezwykłą miłością. Może było to grzeszne uczucie, bo spowodowało cierpienie wielu ludzi, ale dopadło ich dawno temu i nie puszczało, choć odrobinę zwolniło ucisk. (…)

Są emocje, które towarzyszą opisom wydarzeń i emocje towarzyszące bohaterom. I jest pięknie, chociaż momentami dramatycznie pokazany Gdańsk, miasto, którego historia mogłaby zaszokować niejednego.

(…) – Nie dziwię się – odparł. Powoli poszli w kierunku Zielonej Bramy. Planowali spacer nad Motławą. Katarzyna pamiętała ruch nad rzeką, tragarzy z workami na plecach, marynarzy i gdańskich bówków. Nakładała obrazy z przeszłości na współczesny Gdańsk. (…)

Myślę, że jest to książka z tych, obok których nie wolno nam przejść obojętnie i z tych, o których będzie się pamiętało po latach, nawet jak się zapomni imiona bohaterów.

Polecam całą sagę bardzo gorąco, ja przepadłam na kilka dni przy każdej części i wiem, że kiedyś z przyjemnością wrócę do sióstr Jaśmińskich.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu Poradnia K za to, że mogłam poznać losy tych dzielnych kobiet i dumna jestem z tego, że mieszkam w Gdańsku, bo chodząc uliczkami miasta mam możliwość oczami wyobraźni spotkać bohaterów tej powieści.

CZAS NA MIŁOŚĆ – Ilona Gołębiewska

Ilona Gołębiewska jest jedną z tych polskich pisarek, których nie muszę przedstawiać na swoim blogu, bowiem gościła już na nim wiele razy. Ale dla tych, którzy dopiero teraz odwiedzili to moje małe królestwo książek napiszę tylko, że mieszka w Warszawie, ale gdy tylko może ucieka na mazowiecką wieś. Urodziła się w 1987 roku. Na co dzień pracuje ze studentami, prowadzi zajęcia terapeutyczne dla dzieci i młodzieży, a także szkoli dorosłych i seniorów. Jest nie tylko pisarką, ale i poetką, która debiutowała w 2012 roku tomem „Traktat życia”. Przez czytelników okrzyknięta została „prawdziwą mistrzynią emocji”.

Czas na miłość to powieść obyczajowa ze sporą dawką romansu i odrobiną wątku świątecznego.

Warszawa zimową porą, stara kamienica i jej nietuzinkowi mieszkańcy, rodzinna restauracja Gościna u Wajsów, niezapomniane smaki dzieciństwa…

PREMIERA KSIĄŻKI 27 PAŹDZIERNIKA 2021

Wydawnictwo MUZA.SA
stron 411

Trzy niezwykłe kobiety, czyli Wanda – nestorka rodu to osoba, która kiedyś kochała do szaleństwa niezwykłego mężczyznę, ale on (niestety) był dla niej jak zakazany owoc. Życie sprawiło, że nie związała się z ukochanym i chociaż z czasem została szczęśliwą żoną, matką, a w następstwie babcią, nigdy nie pogodziła się z tym, że pewnego dnia w dość tajemniczych okolicznościach nagle straciła ukochanego. Marta jest córką Wandy, kobietą nieuznającą kompromisów, szczególnie w uczuciach. Skrzywdzona kiedyś przez mężczyznę, który został ojcem jej córki, nie potrafi zaufać żadnemu mężczyźnie. Swoje życie poświęca ratowaniu rodzinnego biznesu jakim jest ciesząca się przed latu sporym zainteresowaniem restauracja. Kiedy w progu lokalu pojawia się nowy kucharz, kobieta nie wie, czy może mu zaufać na tyle, żeby uwierzyć w miłość i ostrożnie podchodzi do nowej znajomości. Pola jest najmłodszą z kobiet. Nie wierzy w miłość widząc wokół siebie jedynie nieszczęśliwe pary. Mężczyzn uważa za zło konieczne i czasami po prostu się nimi bawi. Nie spodziewa się jednak tego, że taka zabawa może dla niej zakończyć się czymś więcej. Czy panie z rodziny Wajsów pozwolą sobie na złapanie miłości? Czy znajdą się panowie, którzy rozkruszą lód w sercach i rozpalą je do czerwoności?

Kiedy biorę do ręki książkę tej autorki, to wiem, że czeka mnie czas spokoju, czasami trochę wzruszeń, ale z całą pewnością czas pozytywnej energii jaką mi książka dostarczy.

Styl jakim pisze autorka jest lekki i przyjemny w czytaniu. W pisowni nie ma wulgaryzmów i nawet sceny erotyczne opisane są bardziej od strony sentymentalnej niż cielesnej.

W tej powieści mamy obrazy trzech kobiet w różnym wieku. Trzy pokolenia, które łączy nie tylko nazwisko, ale również uczucia. Bez względu na wiek, każda z nich marzy o szczęściu, chociaż życie pokazało im, że szczęście nie zawsze wiąże się z miłością, bo miłość potrafi boleśnie zawieść. Ale one nie poddają się, czasami może to być to zbieg okoliczności, czasami przypadek, a czasami marzenie, ale wierzą, że kiedyś będą bardzo szczęśliwe.

Tym, co poruszyło mnie w tej powieści to miłość pokazana z różnych perspektyw. Mamy zatem miłość zbudowaną na kłamstwach, no może nie dosłownie na kłamstwach co na niedomówieniach. I mamy miłość, której siła przetrwała lata nie pozwalając zakochanym na wykreślenie jej z pamięci.

(…) Nigdy wcześniej z nikim nie doświadczyła takiego stanu. To było coś nowego. Coś, co dodawało jej skrzydeł i coraz bardziej pozwalało wierzyć w to, że jednak prawdziwe uczucie jest możliwe. (…)

Mimo, że wydaje się, iż lektura jest lekka, łatwa i przyjemna, autorka porusza w niej trudne tematy, między innymi mobbing w pracy, trudności w prowadzeniu firmy, pseudo randki w sieci, samotność i tęsknotę. Ale pisze o tym w taki sposób, że nie zastanawiamy się nad złem, tylko czekamy, kiedy pojawi się to dobro. Bo dobro potrafi pojawić się nieoczekiwanie w postaci czyjejś przyjaźni, w postaci gorącego uczucia, pomocnej dłoni, której nie zauważamy wyciągniętej, czy nadziei, która podnosi na duchu.

Obserwując trzy bohaterki tej powieści widzimy wprawdzie trzy kobiety nieznacznie różniące się osobowościowo, ale przede wszystkim widzimy trzy kobiety silne uczuciowo i niezależne.

Wanda, Marta i Pola to kobiety w różnym wieku, ale niezależnie od tego czy ktoś jest stateczną seniorką, czy nieuznającą kompromisów kobietą w średnim wieku, czy nie wierzącą w miłość bardzo młodą osóbką, to życie potrafi być wyzwaniem.

Każda z nich ma swój pogląd na świat i na ludzi. Jedna całe życie tęskni do utraconej w młodości miłości, druga skrzywdzona za młodu przez mężczyznę „swojego życia” nie potrafi odnaleźć się w kolejnych związkach, a trzecia pragnąca osiągnąć sukces zawodowy nie wierzy w prawdziwą miłość. To mężczyźni muszą udowodnić im, że się mylą.

(…) Trzy kobiety z rodziny Wajsów. Silne, uparte, niezależne, pracowite. Trzy muszkieterki. Tak siebie nazywały. Były różne, ale łączyły je: wzajemna miłość, szacunek i wiara w to, że każda z nich wreszcie odnajdzie to, za czym tak goni całe życie. Bo każda z nich za czymś tęskniła, choć skutecznie to skrywała. (…)

Jestem przekonana, że przy tej książce nikt nie będzie się nudził, ja złapałam się kilkakrotnie na tym, że czytając uśmiechałam się.

To opowieść o perypetiach miłosnych, wzlotach i upadkach, pokazana z niemałym humorem.

Nie brakuje tu wątków tajemniczych i niespodziewanych zwrotów akcji. Zwyczajne życie pokazane niby zwyczajnie a jednocześnie bardzo ciekawie.

Moim zdaniem książka tchnie w wielu nadzieję i pozwoli uwierzyć w to, że każdy dzień może być początkiem pozytywnych zmian, może być pierwszym krokiem do odnalezienia szczęścia, które być może schowało się bardzo blisko. Myślę, że wiele czytelniczek odnajdzie w bohaterkach tej powieści cząstkę siebie. Jesteśmy różne, ale mamy podobne marzenia?

Dziękuję Autorce za tę pełną ciepła i pozytywnych wrażeń opowieść, a wydawnictwu MUZA. SA dziękuję za możliwość przeczytania tej książki, którą bardzo serdecznie polecam, zwłaszcza na te szare, długie jesienno-zimowe wieczory.

Napisz do mnie
listopad 2025
P W Ś C P S N
 12
3456789
10111213141516
17181920212223
24252627282930
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/