dobraksiążka
SIEDEM LAT CIEMNOŚCI – Jeong you Jeong
To, co wydarzyło się poprzedniej nocy, przeszło do historii jako „TRAGEDIA NA JEZIORZE SERYONG”, a tatę nazwano psychopatą. Ja z kolei stałem się „JEGO SYNEM”. Miałem wtedy 11 lat.
Jeong You Jeong urodziła się w Hampyeong w Korei Południowej. Przez kilka lat pracowała jako pielęgniarka, obecnie jest czołową koreańską autorką kryminałów psychologicznych i thrillerów, często porównywaną do Stephena Kinga czy Raymonda Chandlera. Jej książki przetłumaczone zostały na języki: chiński, japoński, francuski, niemiecki, angielski, tajski, wietnamski i polski. (Opis pochodzi od wydawcy)
Siedem lat ciemności to thriller psychologiczny.
PREMIERA KSIĄŻKI 27 KWIETNIA 2022

stron 378
W jeziorze zostają znaleziony zwłoki dziewczynki. Kiedy policja wszczyna śledztwo, trzej mężczyźni, w tym ojciec ofiary i dwóch ochroniarzy pracujących przy tamie starają się ukryć co robili w noc, kiedy zaginęła dziewczynka. Ojciec dziewczynki, podejrzewa kto może być sprawcą śmierci córki i planuje zemstę. Winny natomiast nie potrafi sobie poradzić ze wspomnieniami tej tragicznej nocy i próbuje zagłuszyć sumienie alkoholem. Kiedy wreszcie wina zostaje mu udowodniona i trafia do więzienia nie wie, że jego syn Sowan przez siedem lat będzie się borykał z mianem „syna mordercy” o czym ktoś nieustannie mu przypomina. Pewnego dnia Sowan otrzymuje przesyłkę, która ma ujawnić całą prawdę o tamtych wydarzeniach nad jeziorem. Dorosły chłopiec musi stawić czoło nie tylko bolesnym wspomnieniom, ale i niebezpieczeństwu, które mu grozi ze strony mężczyzny, o którym już prawie zapomniał. Jakie ofiary skrywa jezioro Seryong w swoich wodach? Co wspólnego ze śmiercią dziewczynki miał jej ojciec? Dlaczego ojciec Sowana został skazany na śmierć? Czy chłopiec poznał kiedykolwiek dziewczynkę mieszkającą w domu po sąsiedzku? I co się stało z matką chłopca?
To moja pierwsza książka pisarki koreańskiej, ale muszę przyznać, że thriller ten dosłownie „wbił mnie w fotel”.
Fabuła jest dziwna, chyba celowo pozbawiona klasycznego przebiegu akcji, skonstruowana trochę nietypowo, ponieważ od samego początku znane jest zakończenie, ale jak do niego dociera czytelnik, powoli, krok po kroku z rosnącym napięciem, świadczy chyba tylko o tym, że wszystko zostało bardzo przemyślane.
Książka jest napisana dwutorowo, przedstawiając fakty przeszłości i odnoszące się do lat późniejszych, a momentami zahaczająca nawet o zjawiska paranormalne.

Początkowo nie mogłam połapać się w bohaterach, których jest tutaj kilkoro. Myślę jednak, że ta moja dezorientacja spowodowana była personaliami koreańskimi, a które jak dla mnie brzmiały dość podobnie – Sunghwan, Seryong, itp.
Cały czas towarzyszyła mi dość oczywista w przekazie atmosfera tajemnicy, ale myślę, że została ona nieco przytłumiona przez dość mocno rozbudowane wątki psychologiczne pełne dramatyzmu, a nawet tragizmu.
Jednym z głównych bohaterów i to dość znaczącym dla opowiadanej historii jest syn mordercy, którego poznajemy zaraz na początku książki. Jest to postać, której współczułam, ale i wierzyłam w tego chłopca, który był dość niemym świadkiem traumatycznych wspomnień z dzieciństwa.
Autorka porusza w powieści bardzo mocne emocjonalnie wątki, począwszy od nadużywania alkoholu, znęcania się nad zwierzętami, znęcania się nad rodziną, maltretowanie rodziny, nadużywanie władzy, czy czysto gangsterskie zachowania, w których wszystkie „chwyty” są dozwolone.
(…) Szlaban głównego wejścia się podniósł, kiedy do niego podjechał. W jego żyłach płynęła esencja wściekłości, która wypierała jakiekolwiek resztki racjonalnej myśli – tego co oddziela ludzi od bestii. (…)
Ta książka to przykład dramatyzmu rodzinnego, a wręcz można powiedzieć, że rodzinnego piekła, w którym ktoś teoretycznie silny psychicznie i fizycznie nie potrafi sobie poradzić z własną psychiką naszpikowaną traumami z dzieciństwa.

Moim zdaniem dość mroczna atmosfera jaką odczuwamy podczas czytania tej powieści, to zarówno efekt opisów miejsc i otaczających je elementów pogodowych: noc, ciągła mgła, deszcz a właściwie ulewa, ale również dość ciężki specyficzny klimat zamkniętej społeczności małej koreańskiej miejscowości.
Powieść jest bardzo smutna i przyznam się, że uroniłam przy niej niejedną łzę. Chyba nic nie jest w stanie bardziej mnie wzruszyć jak obraz odrzuconego czy maltretowanego dziecka. A dzieci, to największe ofiary tej lektury, odrzucone, samotne, zastraszone, przegrane.
(…) Stała tam tylko razem z Seryong i gapiła się na niego. Wydawało mu się, iż ją nauczył, że nie wolno jej patrzeć na niego z obrzydzeniem, że zawsze ma odpowiadać „tak”, kiedy każe jej coś zrobić, że zawsze ma wykonywać polecenia w ciągu kilku sekund. (…)
Takim ukrytym bohaterem tej powieści jest woda, której tutaj nie brakuje w różnej postaci, ale każda z nich pokazuje swoją władzę nad człowiekiem i nie ma znaczenia czy jest to woda w studni czy w jeziorze, w każdej postaci potrafi być zbrodnicza, tajemnicza, groźna.
(…) Mógł przecież udzielić Sunghwanowi reprymendy, wchodzenie do jeziora było w końcu zabronione, a już na pewno nocą. Ale nawet gdyby się dowiedział, co tamten zobaczył, co miałby z tym fantem zrobić? Co by zrobił, gdyby Sunghwan przyznał, że tamtej nocy widział właśnie jego? Czy jego też wrzuciłby do jeziora w ataku paniki? (…)
Tej książki nie można czytać spokojnie, a kiedy się już zacznie, to trudno jest się od niej oderwać, chociaż serce wali jak przysłowiowy kowalski młot.
Polecam ją szczególnie miłośnikom dobrych thrillerów, kryminałów i powieści psychologicznych. Myślę, że kto zdecyduje się po nią sięgnąć, nie pożałuje tej decyzji. To powieść o człowieku, który popełnił jeden błąd, a ten zrujnował mu życie.

Dziękuję Wydawnictwu MOVA za propozycję przeczytania tej książki, która dosłownie zniewoliła mnie na kilka wieczorów.
NAGA PRAWDA – Ryszard Ćwirlej
Skomplikowane śledztwo, po mistrzowsku budowane napięcie i Aneta Nowak, młoda i ambitna pani podkomisarz, która doskonale odnajduje się w zdominowanej przez mężczyzn policyjnej rzeczywistości.
Ryszard Ćwirlej urodził się w 1964 roku. Jest pisarzem, dziennikarzem telewizyjnym, wykładowcą na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W 2015 roku jego powieść „Błyskawiczna wypłata” otrzymała Nagrodę Kryminalnej Piły dla najlepszej powieści kryminalnej 2015. Rok później autor otrzymał Nagrodę Prezydenta Miasta Piły „Syriusz 2016” w kategorii Kultura. W roku 2017 jego powieść „Śliski interes” otrzymała nagrodę czytelników Wielkiego Kalibru, a w 2018 roku Nagrodę Wielkiego Kalibru otrzymała powieść „Tylko umarli wiedzą.
Naga prawda to kryminał policyjny.
PREMIERA KSIĄŻKI 06 KWIETNIA 2022

stron 447
Po mocno zakraplanej alkoholem imprezie mężczyzna zatrudniony na wysokim stanowisku w urzędzie budzi się w swoim łóżku obok nieznanej mu dziewczyny. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dziewczyna leży w kałuży krwi z podciętym gardłem. Po chwili z obcego numeru dzwoni do niego ktoś z propozycją posprzątania „tego bałaganu” przy okazji podsyłając urzędnikowi zdjęcia, rzekomo wysłane z jego własnego telefonu przedstawiające zakrwawione ciało zamordowanej. Urzędnik nie zawiadamia policji, ale prosi o pomoc zaprzyjaźnionego z nim adwokata. W innej miejscowości dwaj wędkarze podczas wiosennego połowu odkrywają zatopiony w jeziorze samochód, a w nim zwłoki dwójki dorosłych i dziecka. Śledztwo przejmują policjanci z pobliskich Szamotuł, w tym podkomisarz Aneta Nowak, której intuicja podpowiada, że w samochodzie niekoniecznie znajdowały się ciała właścicieli auta. W tym samym czasie w Poznaniu znika bez śladu kelnerka z pijalni Świat Wódek, a wraz z nią duża kwota pieniędzy przechowywana w specjalnej kasetce. Właścicielka lokalu prosi o pomoc męża policjanta, oficera śledczego, który rozpoczyna prywatne śledztwo. Wszystkie tropy aspiranta prowadzą do Szamotuł. Czy coś łączy te trzy pozornie niezwiązane ze sobą sprawy? Jak daleko jest w stanie posunąć się podkomisarz Aneta, aby udowodnić, że jej kobieca intuicja to najlepszy sojusznik w prowadzonym śledztwie? Co wspólnego z prowadzonymi sprawami mają tatuaże znajdujące się na ciałach ofiar?
Wielowątkowo prowadzone śledztwa zawsze powodują, że podczas czytania książki mam niezły mętlik w głowie, ale gdy fabuła jest ciekawa, to wiadomo, że ten mętlik nie jest przeszkodą w czytaniu.
Po przeczytaniu kilku książek tego autora zauważyłam, że traktuje on policjantów z różnym podejściem zarówno do nich jako ludzi jak i do nich jako przedstawicieli władzy. W tej powieści również policja przedstawiona jest z dwóch stron. Jedna to ta dobra, solidna i godna zaufania, a druga pokazana w dość prześmiewczy sposób jak typowi policjanci z kawałów.
Autor funduje czytelnikom niezłą literacko-kryminalną podróż, zabierając do różnych miejscowości i tak między innymi możemy przenieść się do Poznania, Dusznik, Rokietnicy czy Szamotuł.

Jeśli jednak mam być szczera, to myślę, że zbyt dużo jest w tej powieści mało znaczących dla fabuły kryminalnej wątków obyczajowych nie tyle odbiegających od tematu, co nie wnoszących niczego istotnego. Domyślam się, że autor miał w tym swój cel, ale czasami takie fragmenty powieści, nic nie wnoszące do głównego kierunku kryminalnego powodują, że czytelnik zbyt mocno odbiega od prowadzonego śledztwa. W przypadku tej lektury to nawet kilku śledztw. Jeśli chodzi o mnie to się nie nudziłam, ale myślę, że ktoś inny może odczuć znużenie.
Skupiając się na stronie kryminalnej, muszę przyznać, że zaintrygowało mnie wprowadzenie do fabuły kilku wątków sensacyjnych. I chociaż czytelnik ma prawo domyślić się, że w jakiś sposób mogą być one powiązane, to trudno jest tak jednoznacznie określić ich ważność, ponieważ każdy incydent wydarzył się w innej miejscowości i zajmują się nimi różni śledczy.
(…) Drżącymi rękoma rozerwał opakowanie. Ze środka wysypał się pokaźny plik banknotów dwustuzłotowych. Nie zwrócił jednak na nie większej uwagi. Najważniejsze było zdjęcie. Chwycił je i zaczął drzeć na małe kawałki. (…)
Przyznam jednak, że napięcie budowane jest wprost po mistrzowsku, nie pozwalając czytelnikowi się nudzić, oczywiście tu mam na myśli głównie stronę stricte kryminalną powieści.
Ciekawym wątkiem poruszonym w tej lekturze jest sprawa odnosząca się do pseudo sekty, zajmującej się negowaniem w sieci informacji odnoszących się nie tylko do pandemii, ale również innych dziedzin życia na ziemi, włącznie z toksycznym promieniowaniem, której „wyznawcy” tatuowani są na znak jedności i przynależności. Czytając o tym pomyślałam sobie, że naiwność ludzka jednak nie ma granic. Zaślepieni i omamieni potrafią poprowadzić się jak zwierzęta na rzeź. Sekta, w której wszyscy mają biblijne imiona, ale jej założyciele rządzą żelazną ręką całą ich społecznością.
(…) Co tu do licha, się wyrabia? zastanawiał się Przemek rozkładając na stole w pokoju przesłuchań stertę kolorowych gazet i folderów, a obok nieporadne rysunki Marianny. Krzyż na tle promieni i łaciński napis sprawiły, że natychmiast poczuł dreszcz emocji. Przecież to nie mógł być przypadek. Taki sam tatuaż miała zamordowana dziewczyna, porozrywana na strzępy przez kruszarkę do betonu. Był przerażony. (…)
Niestety muszę dodać, że onomatopeje typu: hi, hi, he, he, ha, ha, mocno mnie irytowały. Te infantylnie brzmiące słowa w połączeniu z ciekawą i poważną kryminalną intrygą chyba nie pasują.
Polecam jednak książkę zarówno miłośnikom kryminałów jak i wszystkim, którzy lubią sensację. Świetnie wykreowane postacie zarówno policjantów, jak i pozostałych osób to z pewnością atut tej powieści. A za podkomisarz Anetę Nowak, to wprost bardzo dziękuję autorowi, bo to chyba najlepsza policjantka, z której przykład powinni brać mężczyźni pracujący w policji. Myślę, że nie tylko panie polubią tę pełną uroku i odwagi kobietę, dla której nie ma spraw, których nie można rozwiązać.

Dziękuję Wydawnictwu MUZA. SA za propozycję przeczytania kolejnej książki tego autora i cieszę się, że wreszcie poznałam podkomisarz Anetę Nowak. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się przeczytać inne książki z tą policjantką w roli głównej.
O WŁOS – Katarzyna Bonda
Czasami myślę, że zabijanie to wcale nie potrzeba władzy i kontroli. Lecz zwyczajnie tęsknota za śmiercią. Też chciałbym być wolny.

Katarzyna Bonda to chyba najbardziej popularna autorka powieści kryminalnych w Polsce. Zanim zaczęła pisać kryminały pracowała jako dziennikarka śledcza. Jej książki wydawane są w 16 krajach, a prawa do edycji zagranicznych zakupiły największe wydawnictwa na świecie. Na podstawie „Lampionów” powstał serial „Żywioły Saszy”. Autorka bardzo chroni swoją prywatność. Wiemy jednak, że jest pochodzenia białoruskiego.
O włos to pierwsza książka z nowej serii kryminalnej, w której głównym bohaterem, a zarazem prowadzącym śledztwo jest Jakub Sobieski.
PREMIERA KSIĄŻKI 23 MARCA 2022

stron 350
W lesie kabackim znaleziono zbezczeszczone zwłoki dwóch młodych dziewcząt. Policjanci dawno nie widzieli tak makabrycznej scenerii. Dziewczętom poderżnięto gardła, a pośmiertnie zadano również wiele szarpanych ran. Media ochrzciły sprawcę „Kosiarzem z Kabat”. Nieoficjalne śledztwo zaczyna prowadzić wykluczony z policji Jakub Sobieski, poproszony o pomoc przez ambitną aspirantkę Adę Kowalczyk, której siostra zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach, a z którą Jakub dzień wcześniej się kontaktował. Śledztwo nie należy do łatwych, bo Sobieski wchodzi w sam środek tak zwanej branży towarzyskiej, gdzie dużą rolę odgrywają skorumpowani policjanci, piękne prostytutki i narkotyki. Tymczasem nieuchwytny morderca nie próżnuje, pozostawiając kolejne zwłoki. Jakub domyśla się, że Kosiarz korzysta z usług prostytutek, ponieważ jego ofiarami są właśnie dziewczyny z tej branży. Dlaczego Kosiarz na miejscach zbrodni zostawia kosmyki ludzkich włosów? Czy policjantowi z niechlubną przeszłością uda się odnaleźć mordercę? Czy uda się Jakubowi przeniknąć do środowiska pośredniczącego w organizowaniu usług seksualnych?
Katarzyna Bonda ma w mojej biblioteczce „swoją” półkę, bo nie ukrywam, że lubię jej książki, chociaż nie wszystkie mnie zachwyciły. Jest ona jednak pisarką, po której powieści sięgam bardzo chętnie, a pierwszą jej książkę przeczytałam zanim jeszcze ktokolwiek znał jej nazwisko w tak szerokiej skali jak to jest dzisiaj.
Kolejna odsłona Katarzyny Bondy to z pewnością lektura bardziej zbliżona do tych, w których głównym bohaterem jest Hubert Meyer niż do „Czterech żywiołów Saszy Załuskiej”, gdzie fabuły są wielowątkowe.
Myślę jednak, że dla miłośników dobrych kryminałów, nowa seria z detektywem Jakubem Sobieskim to prawdziwa gratka.
Intryga kryminalna skonstruowana została tak, że o nudzie można zapomnieć. Sam fakt, że ja, osoba nie przepadająca za późnym udawaniem się spać, czytałam książkę do godz. 3 nad ranem, chyba o czymś świadczy.
Jest ostro, krwawo i dynamicznie, a dodatkowo pikanterii dodaje wpleciony w fabułę wątek półświatka, gdzie oczywiście główną rolę odgrywają prostytucja, narkotyki i skorumpowani policjanci działający na dwa fronty – jako stróże prawa i czynnie uczestniczący w branży towarzyskiej.
(…) Skąd sprawca miał klucz do mieszkania Beci? Po co wycina kosmyki włosów i dlaczego zostawia je jak zapowiedzi kolejnych zabójstw? Dlaczego okalecza ciała dziewczyn po śmierci? Jaki przyświeca mu motyw, skoro ich nie gwałci. Co chce w ten sposób powiedzieć światu? (…)
Moim zdaniem autorka bardzo obrazowo opisuje zarówno ludzi jak i wydarzenia, fabuła to dość dobrze przemyślane zbrodnie i prowadzone w związku z nimi śledztwo (nieformalne) a do tego dołączone tajemnice sprzed lat i mocny akcent psychologiczny.
Bohaterowie, tu mam na myśli nie tylko tych głównych, Jakuba Sobieskiego i współpracującą z nim Adę Kowalczyk czy byłego policjanta o ksywce Ozio, ale również tych drugoplanowych, to postacie dość wyraziste i osobowościowo ciekawe.
(…) Jeśli wejdziemy, zostawimy ślady, a ci, którzy przyjdą po nas, dowiedzą się o tym – wyjaśnił Niko. Wskazał muchę. – To plujka pospolita, najczęściej spotykany nekrofag na miejscach zbrodni. Bywa najważniejszym dowodem etymologicznym. Jeśli jest ich więcej, ciało leży kolejny dzień. (…)

Jakub trochę przypomina mi Huberta Meyera, ale może to tylko takie moje skojarzenia. Mam dość mieszane uczucia odnoście Sobieskiego, niby go polubiłam, ale z drugiej strony jestem na niego zła za to, że będąc po stronie prawa przeszedł na tę „ciemną” stronę, gdzie dilerka narkotykami wcale do mnie ni przemawia. Bez względu z jakich powodów ktoś zaczyna się nią zajmować. Do tego prawie szczeniackie zachowanie w stosunku do żony. Ona go zdradza, on z jej powodu ma problemy w pracy, a jednak, kiedy pojawia się w jego pobliżu on zachowuje się jak suka w rui. Tak się nie robi panie Kubusiu, taki fajny, mądry facet a wystarczy kawałek ponętnej pupy a z faceta robi się piesek na smyczy.
Wracając jednak do fabuły, uważam, że autorka z całą pewnością zabiera czytelnika w dość kontrowersyjny świat, do którego wstęp mają nieliczni. Oburza, szokuje, ale robi to na potrzeby fabuły bardzo realistycznie. Dobrze został poprowadzony wątek obyczajowo-psychologiczny i ciekawie wpleciony w kryminał.
(…) Odbyli pielgrzymkę po domach Giżyc i okolicznych wioskach, ale ludzie zostali ostrzeżeni: wcale nie otwierali im drzwi albo uchylali się od odpowiedzi. Niczego więcej się nie dowiedzieli. Nawet Łuchniak, do którego zajechali na sam koniec po dokumenty, okazał się niedostępny. (…)
Tej lektury nie da się czytać spokojnie, akcja od pierwszej strony trzyma w napięciu, nie ma czasu na nudę. Wiele się dzieje i chociaż momentami jest dość drastycznie to trudno jest się zdecydować, żeby książkę odłożyć.
Jestem pewna, że miłośnicy kryminałów znajdą w tej powieści wszystko co lubią. Trzymającą w napięciu fabułę, logiczne, dość szczegółowo poprowadzone śledztwo, ciekawie skonstruowane postacie i nietuzinkowy temat. Czy musze dodawać coś jeszcze?
POLECAM tę książkę nie tylko czytelnikom kryminałów, myślę, że nie zawiedzie ona również wielu innych.

Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za propozycję przeczytania tej książki, a Autorce dziękuję za te chwile mocnych wrażeń, które mi zafundowała, swoją nową powieścią.
DO ZAKOPANIA JEDEN TRUP – Iwona Banach
Wyszedł na ścieżkę i stanął nie jak zamurowany ani jak zaczarowany, ale jak rażony piorunem, bo w chwilę potem padł. Padanie na ścieżkę jest jak najbardziej w porządku, ale tylko kiedy jest się pod wpływem, a on nie był.
Iwona Banach urodziła się w 1960 roku w Bolesławcu. Jest nie tylko polską pisarką, autorką kilkunastu powieści, ale również tłumaczką literatury pięknej. Ukończyła romanistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz resocjalizację w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Pracuje jako nauczycielka i tłumaczka języków francuskiego i włoskiego. W 1998 roku otrzymała wyróżnienie w Konkursie Twój Styl – Dzienniki Roku, a w 2013 roku zdobyła pierwszą nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Literackim Wydawnictwa „Nasza Księgarnia”.
Do zakopania jeden trup to komedia kryminalna.
PREMIERA KSIĄŻKI 22 MARCA 2022

stron 349
Emilia Gałązka, kobieta „w słusznym wieku” ma depresję. Oczekuje końca świata, który nie chce jakoś nadejść. Niespodziewanie otrzymuje spadek od jakiejś dalekiej krewnej, którym jest dworek, a w nim mieści się ośrodek dla bogatych seniorek. Emilia nie ma zamiaru zatrzymywać spadku i postanawia sprzedać nieruchomość, jednak, aby móc to zrobić, musi spełnić jeden warunek – spędzić w dworku trzy tygodnie jako pensjonariuszka. Pomysł początkowo jej się podoba, ale gdy okazuje się, że w okolicy dworku została zamordowana kobieta podająca się za nią, sprawy spadku nieco się komplikują. Kto i dlaczego zamordował tę kobietę, a może i inne? Jak spędzają czas zamożne panie, którym płatni podrywacze zapewniają dawno zapomniane porywy serc? Do kogo należą zwłoki znalezione pod nieczynną fontanną i co wspólnego z tym wszystkim mają ślubne garnitury?
Przyznam szczerze, że jest to moje pierwsze spotkanie z „trupami” Iwony Banach, ale po tej lekturze wiem, że z radością sięgnę po wcześniejsze książki z tego cyklu. Znam „pióro” autorki i jak dotąd żadna z jej książek mnie nie zawiodła, ale za to znacznie poprawiła humor.
Dawno się tak nie uśmiałam. Ironiczny język autorki w połączeniu z głupotą ludzką na poziomie najwyższego szczytu i z naiwnością niektórych osób w świetle obecnego świata to moim zdaniem mistrzostwo humoru.
(…) Te kuszą sloganami w stylu: „Basen, siłownia, sauna”, a potem okazuje się, że nawet nie jest to kłamstwo, bo basen jest do dyspozycji pod każdym łóżkiem, siłownia, owszem też jest, ale tylko przetwarza energię w szopie za budynkiem, a sauna robi się w każdym pokoju, jak tylko zaświeci słońce, bo klima nie działa, a okna są zabite na cacy, żeby komary nie leciały. I nie ma się do czego przyczepić, bo kierownictwo ośrodka odpowiada tylko za własne słowa, a nie za twoje wyobrażenia. (…)
Bardzo potrzebowałam teraz takiej lektury, która na jakiś czas pozwoliła mi zapomnieć o tym co dzieje się wokół.
Ciekawie skonstruowana intryga kryminalna cały czas trzymała mnie w napięciu i tak właściwie do końca nie byłam w stanie wytypować osoby odpowiedzialnej za zbrodnie, nie wspominając nawet o motywach.
Interesujący pod względem osobowościowym bohaterowie, być może momentami są bardzo infantylni, ale dzięki temu bywają bardziej zabawni. Nawet zachowanie psa potrafi rozbawić.
Autorka w fabułę kryminalną wplotła wątek odnoszący się do teorii płaskości ziemi, w którą to płaskość wierzy pewna grupa ludzi, zdecydowanie odrzucając fakt, że ziemia jest kulą. Przy okazji oczywiście innowiercy utwierdzają się w globalnym spisku przeciwko ludzkości i powodują sporo zamieszania. Szczególnie jeden z nich.
(…) – Łojezuuuu! Szwagier znowu przedawkował płaskostopie, tfu, płaskoziemie. Co ja z nim mam, normalnie kretyn! Arturze Cieciorku, przestań świrować, bo jak ci przywalę, to z tych noszy nie wstaniesz! (…)
Wątek ten skojarzył mi się z pandemią i ludźmi głoszącymi wszem i wobec, że nie ma żadnego covida, a psychoza jaką jesteśmy karmieni przez wszystkie media jest fałszem zorganizowanym przez koncerny farmaceutyczne liczące na duży i szybki zysk.

Ciekawym wątkiem poruszonym w tej powieści jest również oszustwo matrymonialne będące zwycięstwem naiwności. Wiadomo nie od dziś, że panie w pewnym wieku, często nagabywane są w Internecie przez panów, którzy oczywiście są przystojni, często są wdowcami, obywatelami szanowanymi, zawodowo zajmującymi się czymś humanitarnym i ciekawym i nagle wśród milionów pań (w średnim wieku, lub średnim plus) znajdują tę jedną, jedyną w której zakochują się na zabój. Oczywiście miłość ta trwa do pierwszych lub drugich pieniędzy wyłudzonych od tych pań na potrzeby iście dramatyczne (choroba córeczki, choroba matki, choroba własna lub inny dramat).
Jest o czym poczytać i z czego się pośmiać, a przy okazji wziąć udział w śledztwie. Jeżeli zatem szuka ktoś książki, która pozwoli mu na czysty relaks, ma ochotę na chwilę wyrwać się z dramatów pandemii, wojny czy problemów osobistych, to ta książka z pewnością mu w tym pomoże.
Mnie naładowała na jakiś czas bardzo pozytywnie i chociaż z śmierci, trupów, nieboszczyków czy morderstw nie powinno się śmiać i ja z tego na pewno się nie śmiałam, to z zachowania ludzi w niektórych sytuacjach śmiać się wolno.
Kryminał na 100% bo trup ścieli się gęsto, krew się leje, groza wisi w powietrzu, ale i tak można się przy tej lekturze nieźle ubawić.
POLECAM całym sercem, myślę, że książka nikogo nie zawiedzie, a zdecydowanie poprawi humor.

Dziękuję wydawnictwu DRAGON za propozycję przeczytania tej książki, a Autorce dziękuję za taką ilość relaksu, którego od czasu do czasu każdy z nas potrzebuje i nigdy go nie ma w nadmiarze.
ARSEN LUPIN. WYDRĄŻONA IGLICA – Maurice Leblanc
Maurice Marie Émile Leblanc to francuski pisarz, który urodził się w 1864 roku w Rouen w Normandii. Zmarł w wieku 77 lat. Literacko zasłynął jako najbardziej znany twórca dżentelmena złodzieja Arsenio Lupina. Po krótkim pobycie w Szkocji w latach 1870-1871 ukończył studia prawnicze w rodzinnym Rouen, po czym porzucił szkołę prawniczą i przeniósł się do Paryża, gdzie zaczął pisać kryminały dla różnych francuskich czasopism tamtej epoki, a w jednym z nich, w 1905 roku po raz pierwszy pojawił się Arsen Lupin. W roku 1921 autor za swoją pracę został odznaczony Legią Honorową. Jego szczątki od roku 1947 spoczywają na cmentarzu Montparnasse w Paryżu.
Arsen Lupin. Wydrążona iglica to kolejna część z opowieści o jednym z najsłynniejszych francuskich włamywaczy.
PREMIERA KSIĄŻKI 28 WRZEŚNIA 2021

stron 285
Gdy w pałacu hrabiego de Gesvres dochodzi do zuchwałej kradzieży obrazów, nikt nie przypuszcza, że obrazy to tylko przykrywka. Śledztwo prowadzi nadinspektor Ganimard, ale pomaga mu nieoficjalnie detektyw amator, licealista Izydor Beautrelet, który potrafi dość mocno wejść za skórę najsłynniejszemu złodziejowi. Nikt nie podejrzewa, że gra toczy się nie o obrazy Rubensa, ale o legendarną Wydrążoną iglicę, znajdującą się gdzieś na terenie Francji, w której ukryto fortunę francuskich królów. Czy Izydorowi uda się zdemaskować Arsena Lupin’a? Jakie skarby przechowywane są w tajemniczym miejscu, ukrytym w skałach? Czy nadinspektorowi uda się pojmać słynnego włamywacza?
W filmach kręconych na podstawie powieści Leblanca, byłam dosłownie zakochana, być może przysłużył się temu aktor grający ówczesnego Arsena Lupin’a i jakoś nie mogę się przekonać do innego aktora grającego tę rolę, a którego zdjęcia znajdziecie w środku książki. Oczywiście mam na myśli zdjęcia z filmów.
Powieść kryminalna zawsze cieszyła się u mnie przywilejami. W tej mamy intrygę kryminalną trochę skomplikowaną jak dla przeciętnego czytelnika, ale myślę, że dla miłośników powieści Maurice Leblaca to prawdziwa perełka.
(…) Izydor osłabł, natychmiast opanowany przez swego przeciwnika. Nadszedł koniec. Podniosła się nad nim ręka, uzbrojona w nóż i opadła. Uczuł srogi ból w karku. Legł bezwładny. (…)

Tutaj głównym bohaterem nie jest jak by się zdawało najsłynniejszy paryski włamywacz-dżentelmen, ale siedemnastoletni uczeń, którego tok rozumowania zachwyca nawet policję.
Fabuła jest nieco skomplikowana, ale przyciągająca uwagę, niestety trochę dekoncentrował mnie styl jakim napisana jest książka. Oczywiście to nic złego, ale chyba po prostu dawno nie czytałam powieści napisanej takim językiem, czyli odpowiednim do epoki fabuły. Ale słownictwo i zwroty, jak również treści dialogów nie mogły być inne, bo język współczesny spowodowałby całkiem inny odbiór treści.
(…) Projekt ten podobał się Beautreletowi, a zwłaszcza podobała mu się myśl, że przybędzie do zamku prawie w tym samym czasie co Massiban, gdyż lękał się jakiego głupstwa ze strony niedoświadczonego człowieka. (…)
Myślę, że gdyby ktoś zmienił personalia bohaterów i wysłałby ten tekst do wydawnictw pod swoim nazwiskiem lub pod pseudonimem, mógłby zostać określony grafomanem. Tak bardzo różni się styl jakim pisali kiedyś, a jakim piszą współcześni autorzy.

Sama intryga kryminalna jak na opowieści o Arsenie Lupinie jest mało humorystyczna, wydaje mi się, że kiedyś przy powieściach z tym bohaterem lepiej się bawiłam. Wciąż pamiętam twarz aktora grającego postać tego przystojnego włamywacza i jakoś nie mogę się przekonać do czarnoskórego Arsena, którego obecnie gra (świetny zresztą aktor) Omar Sy.
Polecam jednak tę powieść nie tylko miłośnikom kryminałów retro, ale również osobom, które lubią „chwalić się książkami” ponieważ piękne wydanie tej powieści (oprawa twarda i złote napisy 🙂 )z pewnością przyciągnie oko niejednego bibliofila.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za tak pięknie wydaną książkę i za to, że mogłam powrócić do Arsen’ a Lupina.




















