dobraksiążka
GDZIE JEST EMMA – Magda Stachula
Dwudziestoletnia dziewczyna z twarzą Marlin Monroe była znana lokalnej społeczności. I nie było to jedynie zasługą jej niezwykłej urody, podobieństwa do ikony kina, choć niewątpliwie przyczyniło się do jej rozpoznawalności.
Magda Stachula urodziła się w 1982 roku. Mieszka w Krakowie i jest absolwentką judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przez kilka lat pracowała w firmie zajmującej się importem kamer do monitoringu wizyjnego. Obraz z kamery zainstalowanej w tramwaju, który jeździ po czeskiej Pradze, był inspiracją do powstania w roku 2016 jej debiutanckiej książki – thrillera psychologicznego – „Idealna”. Książka ta bardzo szybko zyskała status bestsellera i została wydana zarówno w Czechach jak i we Włoszech. Rok później ukazała się kolejna książka tej autorki „Trzecia”, a w 2018 na rynek księgarski weszła książka „W pułapce”.
Gdzie jest Emma to kryminał policyjny, trochę utrzymany w gatunku domestic noir. To pierwszy tom nowej serii Chery Book.
PREMIERA KSIĄŻKI 18 MAJA 2022
Emma była młodą kobietą, celebrytką, która została finalistką dziejącego się na rajskich plażach telewizyjnego show. Młoda kobieta zaginęła, ostatnio widziano ją we Włodawie, miejscowości objętej stanem wyjątkowym ze względu na napiętą sytuację na granicy z Białorusią. Śledztwo w sprawie zaginięcia prowadzi dwoje policjantów, Weronika Herman i Maksymilian Brucki. W toku działań okazuje się, że młoda kobieta miała zarówno wielu fanów jak i wrogów. Czy Emma nadal żyje, czy ktoś postanowił ją zamordować? A może sprawa ze zniknięciem jest tylko mistyfikacją mającą zwiększyć popularność celebrytki? Czy policjanci mogą być pewni kto z przesłuchiwanych mówi prawdę, a kto kłamie?
Lubię kryminały z gatunku domestic noir, gdzie akcja prowadzona jest kameralnie, ograniczona trochę do miejsca, a główną bohaterką jest policjantka.
Po przeczytaniu tej powieści miałam jednak mieszane uczucia, niby spodziewałam się nieco bardziej skomplikowanej i porywającej fabuły, a jednak nie mogłam się od książki oderwać.
Może to świadomość, że opisana historia inspirowana była prawdziwymi wydarzeniami sprawiła, że moja ciekawość rosła z każdym kolejnym rozdziałem.
Krótkie rozdziały to dla mnie zawsze wyzwanie czytelnicze typu: jeszcze jeden rozdział i idę spać, a potem czytam do bólu oczu.
Sama fabuła jest dość interesująca, wielu podejrzanych, wiele tropów, a na końcu okazuje się jednak coś, czego nie zawsze się spodziewamy.
(…) – Wiesz, że czas działa na naszą niekorzyść. Dziewczyna ma wyłączony telefon, nie kontaktowała się z rodziną, nie płaciła kartą, oczywiście może gdzieś się ukrywać, mieć gotówkę, ale sama powiedz, wszyscy huczą o jej zaginięciu, czy ktoś nie zadzwoniłby… (…)
I chociaż zarówno fabuła jak i prowadzone drobiazgowo śledztwo bardzo mnie zaintrygowały, to główni bohaterowie – tu mam na myśli postacie policjantów – Weronikę i Maksymiliana, wydali mi się mało ciekawi, wręcz tacy trochę „bezbarwni”.
Przez całą książkę ciągnie się jakaś tajemnica dotycząca prywatnego życia policjantki, która podnosi niejako poziom zaciekawienia, ale na koniec wydaje się niezbyt konkretnie wyjaśniona, wiele pozostawiając w domysłach.
Trochę mnie to rozczarowało, może był to zabieg celowy i powstanie kontynuacja, która wyjaśni wszystko do końca?
Teoretycznie w całym prowadzonym przez policjantów śledztwie jest mało poszlak wskazujących konkrety, ale za to nie brakuje domysłów.
Język jakim została napisana książka jest prosty, ale dzięki temu czyta się dość płynnie i szybko.
(…) Spoglądał na nich i Weronika widziała w jego oczach strach. Skojarzył się jej ze złapanym w sidła zwierzęciem, lisem czy wilkiem. W głębinie przerażenia i lęku przeplatanej bólem czaiły się mrok, przestroga, że gdy podejdzie zbyt blisko, nie zawaha się zaatakować. (…)
Moim zdaniem autorka ciekawie poprowadziła wątek kryminalny, ale w pewnym momencie brakowało mi takiego napięcia, jakie zwykle odczuwam podczas czytania kryminałów. Nie twierdzę, że lektura mnie nudziła, bo tak nie było, ale brakowało mi tego „czegoś”, takiej iskry przełomu.
Wielkość i pojemność książki kojarzą mi się z wydawanymi dawno temu kryminałami z jamnikiem, czy z kluczykiem (czy ktoś pamięta jeszcze te serie?), historiami krótkimi, na jeden – dwa, wieczory.
Książka idealna do spędzenia czasu w podróży, lekka, mała i poręczna a z pewnością umili czas komuś, kto na przykład wybiera się w podróż pociągiem.
I chociaż nie zrobiła na mnie wrażenia wielkiego WOW! To przeczytałam ją błyskawicznie. Śmiało mogę ją zaliczyć do tych typu: lekka, łatwa i przyjemna, chociaż fabuła dość tragiczna.
Dziękuję Wydawnictwu Purple Book za propozycję poznania ich nowej serii, myślę, że sięgnę po niejedną książkę tej serii, bo pamiętam jak kiedyś zaczytywałam się w kryminałach z jamnikiem i kluczykiem. Do dzisiaj mam kilkanaście takich książek, które są już tak sfatygowane, że szok.
ZIMNA SPRAWA – Katarzyna Bonda
Żeby ocenić to, co jest prawdopodobne, musisz najpierw wiedzieć, co jest prawdą. Innej drogi nie ma. Stawiasz hipotezę, sprawdzasz przesłanki i wykluczasz. Eliminujesz. Wyrzucasz. To co zostanie, zwykle okazuje się prawdą.
Katarzyna Bonda gościła na moim blogu już wiele razy i chociaż wiem, że ma wielu fanów, to wiem również, że za jej książkami nie wszyscy przepadają. W mojej biblioteczce mam 15 jej książek, a to świadczy chyba tylko o tym, że lubię czytać jej powieści. Jest znaną pisarką kryminałów, o której kilkukrotnie już pisałam na swoim blogu. Ale tak dla przypomnienia. Urodziła się w 1977 roku w Hajnówce. Przez 12 lat pracowała jako dziennikarka w różnych redakcjach, między innymi w Super Ekspresie, Newseeku, Wprost, TVP, Miesięczniku Zdrowie, Naj, Ekspres Wieczorny. Wykłada w szkole kreatywnego pisania w Warszawie, utworzyła własną szkołę i portal o pisaniu. Jako pisarka powieści kryminalnej zadebiutowała w roku 2007 książką „Sprawa Niny Frank”, która została nominowaną do Nagrody Wielkiego Kalibru, a przez wydawnictwo Media Express została wyróżniona nagrodą Debiut Roku. Do polskiej powieści kryminalnej wprowadziła nowy typ detektywa, którym jest psycholog policyjny Hubert Meyer występujący w kilku innych jej kryminałach, a jedną z jej bohaterek jest również profilerka Sasza Załuska, dzięki której powstał serial „Żywioły Saszy”.
Zimna sprawa to kolejny kryminał policyjny, którego głównym bohaterem jest Hubert Meyer.
PREMIERA KSIĄŻKI 18 MAJA 2022
W podziemiach zabytkowej willi na poznańskim Sołaczu zostają odkryte zwłoki kobiety i trójki dzieci. Osobliwy sposób pochówku wskazuje na mord rytualny. Od lat mieszkańcy tego domu uznani byli za zaginionych, pewnego dnia po prostu ślad po nich zaginął i ani rodzina ani sąsiedzi nie wiedzieli co się z nimi stało. Policja podejrzewa, że sprawcą zbrodni jest ojciec zamordowanej rodziny, który jak się później okazuje był członkiem sekty. Do śledztwa zostaje dołączony profiler, Huber Meyer, który po osobistej tragedii próbuje zagłuszyć sumienie intensywną pracą. Wśród jego współpracowników jest również aspirant, zaangażowany dość osobiście w sprawę zaginięcia rodziny Grabarczyków, ponieważ znał ojca rodziny i nie wierzy w jego winę. Siostra poszukiwanego pewnego dnia otrzymuje tajemniczą przesyłkę z odciętymi dłońmi. Do kogo należą te dłonie? Czy Grzegorz Grabarczyk żyje i jest sprawcą makabrycznej zbrodni? Kim są pochowane w ogrodzie i podziemiach osoby i co wspólnego z mordem mają koty rasy Sfinks?
Kiedy zobaczyłam, że zostanie wydana kolejna część z Hubertem Meyerem nie mogłam sobie odmówić jej przeczytania. Sam Hubert, nie jest typowym bożyszczem kobiet, pali jak smok, bywa arogancki, nie należy do super przystojniaków, ale jest w nim coś co przyciąga. Z całą pewnością należy do odważnych mężczyzn i bardzo wnikliwych osób i nie odpuszcza, dopóki nie zakończy sprawy.
Moim zdaniem autorka po raz kolejny stworzyła mistrzowską intrygę, od której nie mogłam się oderwać, ponieważ fabuła jest bardzo wciągająca, chociaż mocno skomplikowana. Jeżeli chodzi o mnie to chciałam jak najszybciej dowiedzieć się kto i dlaczego…
W tej części jest wyjątkowo mrocznie, tajemniczo i niepokojąco co powoduje, że podczas czytania towarzyszy nam spora ilość różnych emocji. Być może jedną z przyczyn wywołujących ogrom emocji jest poruszony w książce temat sekt, praktyk zgromadzeń religijnych i związanych z tym manipulacji człowiekiem, w dużej mierze manipulacji kobietami. A to wiadomo, z całą pewnością musi mieć poważne skutki w przyszłości.
(…) Nie jestem w stanie opowiedzieć, ile zła przez te lata uczyniono w dobrej wierze. Krzywdy seksualne, zawłaszczenia, regularne kradzieże. Byłam tylko małą istotną dziewczynką i miałam nieszczęście trafić do rodziny, która od początku była zdegenerowana. (…)
Fabuła jest wielowątkowa, chociaż dotyczy konkretnego śledztwa, ale myślę, że jest również bardzo dobrze przemyślana. Moim zdaniem nie ma w niej niedociągnięć i wprowadzenia nieprzemyślanych faktów, które nie byłyby spójne z całością. I chociaż od początku nic nie jest jednoznaczne i oczywiste i w myślach czytelnika ma prawo rodzić się sporo pytań, to jednak nie powoduje to nudy, a książkę naprawdę ciężko jest odłożyć na bok.
Po raz kolejny autorka funduje swoim czytelnikom zagadkę kryminalną na (moim zdaniem) wysokim poziomie, chociażby przez wprowadzenie w fabułę wątku odnoszącego się do tajemniczego, rytualnego mordu, który jest zarówno zagadką jak i czymś co wywołuje przerażenie, głównie dlatego, że jednymi z ofiar są dzieci.
(…) Kliknął w kolejny folder. Na fotografiach pojawiły się detale: koraliki na szyjach martwych kotów, odświętne ubranie zmarłych dzieci. Kokon czarnej folii przed rozpakowaniem. (…)
Poza wątkami dotyczącymi makabrycznej zbrodni, tajemniczych zniknięć, niewyjaśnionych śmierci (na przykład teoretycznego samobójstwa niepełnosprawnego księdza) poznajemy nowy system pracy profilerów policyjnych, który wprawdzie dopiero jest „w powijakach”, ale może być przyszłością dla policyjnych psychologów. WERA to wbrew pozorom nie imię kobiety, chociaż może nazwa ta została nadana, aby upamiętnić jakąś kobietę (kto czytał wcześniejsze książki z serii z Meyerem, może się domyślać) ale to program, który ma pomóc profilerom w rozpoznawaniu osobowości sprawcy.
(…) Był ciekaw, kto poza nim nie może spać po nocach i ślęczy nad aktami, by wprowadzić dane do autorskiego systemu śladów behawioralnych Meyera, który roboczo nazwano WERA. Weryfikacja, Eliminacja, Rozkład, Analiza. (…)
Myślę jednak, że powieść jest tak napisana, że każdy kto nie zna poprzednich tomów, śmiało może po nią sięgnąć.
Mnogość tropów i wątków może być nieco skomplikowana, ale wielobarwność osobowości bohaterów z pewnością zrekompensują wszelkie niedogodności podczas wciągania się w fabułę.
Mnie powrót Meyera bardzo ucieszył, chociaż facet ma dość trudny charakter i nieco skomplikowaną przeszłość, ale jest świetny w tym co robi zawodowo, czyli w mocnej, konkretnej analizie ludzkich umysłów.
Myślę, że zakończenie książki zaskoczy wielu, jest bowiem dość nieprzewidywalne. Spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego.
POLECAM tę książkę, nie tylko czytelnikom powieści Katarzyny Bondy, bo tym raczej polecać nie muszę, ale polecam miłośnikom dobrych kryminałów i tym, którzy lubią rozwiązywać skomplikowane zagadki.
Dziękuję Autorce i Wydawnictwu MUZA.SA za kolejną świetną powieść, i mam nadzieję, że Hubert Meyer jeszcze powróci.
OSTATNIE DNI PTOLEMEUSZA GREYA – Walter Mosley
Nikt nie jest całkiem martwy, dopóki ktoś pamięta jego imię. Nie zapominaj o tym, dziewczyno; dopóki będziesz pamiętać mnie, ja będę żył w tobie.
Walter Mosley urodził się w 1952 roku w Los Angeles, ale obecnie mieszka w Nowym Jorku. Jest jednym z najbardziej wszechstronnych i uznawanych pisarzy amerykańskich. Autor kilkudziesięciu książek, przełożonych na ponad 20 języków. Jest laureatem licznych nagród, w tym O. Henry Award, Grammy i PEN America’s Lifetime Achievement Award. Na kanwie jego pierwszej powieści „Devil in Blue Dress” w 1995 roku nakręcono film z Denzelem Washingtonem. Na podstawie książki „Ostatnie dni Ptolemeusza Greya” powstał serial Z Samuelem L. Jacksonem, który dostępny jest na platformie Apple TV+.
Ostatnie dni Ptolemeusza Greya to dramat obyczajowo-psychologiczny.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 KWIETNIA 2022
Ptolemeusz Grey, jest mężczyzną dość wiekowym. W wieku dziewięćdziesięciu jeden lat niestety zapomniany przez ludzi, przez przyjaciół, a nawet przez rodzinę. Zamknięty w czterech ścianach swojego mieszkania w towarzystwie telewizora i radia zaczyna pogrążać się w demencji. Pewnego dnia na pogrzebie swojego siostrzeńca i dotychczasowego opiekuna spotyka siedemnastoletnią Robyn, która sprawia, że życie staruszka zaczyna się zmieniać. Dzięki tej dziewczynie, która ostro weszła w życie mężczyzny, zabraniając mu funkcjonowania w zapomnieniu i dręczących go wspomnień całkowicie zmienia się egzystencja Ptolemeusza. A kiedy mężczyzna poddaje się eksperymentalnej terapii, staruszek ku zdziwieniu wielu zaczyna wynurzać się ze swojej izolacji ponownie doświadczając radości życia dzięki klarowności umysłu. Czy uda się Ptolemeuszowi dokończyć wszystkie niedokończone sprawy? Czy młodą Robyn i starego Ptolemeusza połączy coś więcej niż tylko relacja opiekun-podopieczny? Jak rodzina będzie reagowała na obecność młodej dziewczyny u stojącego nad grobem krewnego? Jaką tajemnicę ukrywa przed rodziną Ptolemeusz?
Muszę przyznać, że ta książka to dla mnie prawdziwa PERŁA wśród tych, które przeczytałam w tym roku. Po skończeniu czytania wpadłam w taką zadumę, że przez dłuższy czas nie mogłam skupić myśli na niczym innym. Nawet w nocy o niej śniłam, cały czas mając przed oczami postać starego czarnoskórego mężczyzny.
To piękna i bardzo nostalgiczna opowieść o starości, o tym jak ludzie postrzegają tych, którzy dożyli bardzo sędziwego wieku. Jedni ich wykorzystują myśląc, że stary człowiek już właściwie nie ma prawa do decydowania o sobie, a inni empatycznie podchodząc do starości, próbują wykrzesać z niej maksimum pozytywnych wrażeń.
(…) Takie pytania sprawiały Ptolemeuszowi najwięcej problemów. Kiedy był sam z radiem i telewizorem, nikt go o nic nie pytał i nie musiał układać żadnych odpowiedzi. Ludzie mówili w jego głowie i w telewizorze, jednak nie zadawali mu żadnych pytań ani nie żądali, żeby na nie odpowiedział. (…)
Być może odebrałam tę powieść inaczej, ponieważ długie lata pracowałam z takimi ludźmi jak główny bohater tej powieści i wiele zobaczyłam. Być może widziałam więcej niż powinnam, dlatego odebrałam tę historię bardzo emocjonalnie. I nawet teraz, kiedy piszę o niej nie potrafię zapanować nad łzami, które cisną mi się do oczu.
Autor bardzo obrazowo i dobitnie przedstawił stosunek bliskich i dalszych krewnych, którzy czuli się w obowiązku opiekowania się starszym człowiekiem. Ale ich pomoc często skupiała się na materialnym podejściu do tego „obowiązku”. Ich opieka polegała na tym, że dzwoniono z zapytaniem o samopoczucie, ktoś przychodził raz na kilka dni, aby pomóc seniorowi zrobić zakupy czy załatwić sprawę urzędową i to wszystko. Nikogo nie interesowało, jak wygląda mieszkanie, czy jest posprzątane, wyprane, pozmywane, czy nie ma insektów.
(…) Leciał w swoim śnie, wznosząc się coraz wyżej i wyżej, aż sobie przypomniał, że człowiek nie został stworzony do latania i prędzej czy później rozbije się o ziemię. Nagły strach go obudził. (…)
I nagle w życiu tego człowieka, który zapada się w ciemnościach demencji pojawia się jasne światło, pojawia się ktoś, kto bezinteresownie zaczyna opiekować się w zupełnie inny sposób. Ogarnia doprowadzone do śmietnika mieszkanie, zaczyna przygotowywać posiłki, normalne, a nie tylko puszkowe i ma czas, aby posiedzieć i porozmawiać, czy po prostu wypić herbatę w towarzystwie tej zamkniętej w swojej skorupie samotności osoby. Szare życie takiego starego człowieka nagle nabiera kolorów, kiedy ktoś traktuje go jak kogoś równego, a nie jak stary mebel, który jest w takim stanie, że nie warto go nawet naprawiać, bo wkrótce i tak się rozpadnie.
Pokazane w książce społeczeństwo ludzi czarnoskórych jest jakby tłem tej powieści, w której aż kipi od brutalności, cwaniactwa i pokazywania swej wyższości wobec słabszych. Ale z tej znieczulicy i fałszu czasami wyłamują się ludzie pełni szacunku wobec innych, empatii i życzliwości.
Ciekawym wątkiem w tej powieści jest pokazanie tego, co dzieje się w głowie człowieka z demencją. Jak miesza się w niej przeszłość z teraźniejszością. Mózg człowieka jest tak ciekawym organem, że nawet naukowcom trudno nad nim w pełni zapanować.
(…) Wciąż stał w zatłoczonym banku, a nie w łazience Letty. Kiedy stary Grey zdał sobie z tego sprawę, był zaskoczony, ale wcale nie wstrząśnięty. Przyzwyczaił się już do wędrówek, jakie odbywał wyłącznie w swojej głowie. Coraz częściej przebywał w przeszłości. (…)
W trakcie mojej pracy z seniorami często zastanawiałam się nad tym, jak to jest możliwe, że ktoś pamięta coś co wydarzyło się 50, 60, 70 lat wstecz, a nie pamięta tego, czy wieczorem zjadł kolację czy się umył.
Na zakończenie zacytuję opinię umieszczoną w The New York Times Book Reviev.
(…) Majstersztyk. Opowiadana intymnym szeptem książka wbija nas głęboko w umysł wiekowego człowieka, który zachował resztki wspomnień i poszukuje klucza do rozwiązania starej zagadki. (…)
Lepiej nie potrafię o tej książce napisać.
Polecam ją całym sercem, bo to piękna opowieść o schyłku życia, który każdego z nas czeka. Ale to również piękne świadectwo miłości, nie romantycznej, ale takiej, jakiej każdy powinien doświadczyć.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej cudownej lektury. Myślę, że wrócę do niej jeszcze kiedyś z przyjemnością.
SIEDEM LAT CIEMNOŚCI – Jeong you Jeong
To, co wydarzyło się poprzedniej nocy, przeszło do historii jako „TRAGEDIA NA JEZIORZE SERYONG”, a tatę nazwano psychopatą. Ja z kolei stałem się „JEGO SYNEM”. Miałem wtedy 11 lat.
Jeong You Jeong urodziła się w Hampyeong w Korei Południowej. Przez kilka lat pracowała jako pielęgniarka, obecnie jest czołową koreańską autorką kryminałów psychologicznych i thrillerów, często porównywaną do Stephena Kinga czy Raymonda Chandlera. Jej książki przetłumaczone zostały na języki: chiński, japoński, francuski, niemiecki, angielski, tajski, wietnamski i polski. (Opis pochodzi od wydawcy)
Siedem lat ciemności to thriller psychologiczny.
PREMIERA KSIĄŻKI 27 KWIETNIA 2022
W jeziorze zostają znaleziony zwłoki dziewczynki. Kiedy policja wszczyna śledztwo, trzej mężczyźni, w tym ojciec ofiary i dwóch ochroniarzy pracujących przy tamie starają się ukryć co robili w noc, kiedy zaginęła dziewczynka. Ojciec dziewczynki, podejrzewa kto może być sprawcą śmierci córki i planuje zemstę. Winny natomiast nie potrafi sobie poradzić ze wspomnieniami tej tragicznej nocy i próbuje zagłuszyć sumienie alkoholem. Kiedy wreszcie wina zostaje mu udowodniona i trafia do więzienia nie wie, że jego syn Sowan przez siedem lat będzie się borykał z mianem „syna mordercy” o czym ktoś nieustannie mu przypomina. Pewnego dnia Sowan otrzymuje przesyłkę, która ma ujawnić całą prawdę o tamtych wydarzeniach nad jeziorem. Dorosły chłopiec musi stawić czoło nie tylko bolesnym wspomnieniom, ale i niebezpieczeństwu, które mu grozi ze strony mężczyzny, o którym już prawie zapomniał. Jakie ofiary skrywa jezioro Seryong w swoich wodach? Co wspólnego ze śmiercią dziewczynki miał jej ojciec? Dlaczego ojciec Sowana został skazany na śmierć? Czy chłopiec poznał kiedykolwiek dziewczynkę mieszkającą w domu po sąsiedzku? I co się stało z matką chłopca?
To moja pierwsza książka pisarki koreańskiej, ale muszę przyznać, że thriller ten dosłownie „wbił mnie w fotel”.
Fabuła jest dziwna, chyba celowo pozbawiona klasycznego przebiegu akcji, skonstruowana trochę nietypowo, ponieważ od samego początku znane jest zakończenie, ale jak do niego dociera czytelnik, powoli, krok po kroku z rosnącym napięciem, świadczy chyba tylko o tym, że wszystko zostało bardzo przemyślane.
Książka jest napisana dwutorowo, przedstawiając fakty przeszłości i odnoszące się do lat późniejszych, a momentami zahaczająca nawet o zjawiska paranormalne.
Początkowo nie mogłam połapać się w bohaterach, których jest tutaj kilkoro. Myślę jednak, że ta moja dezorientacja spowodowana była personaliami koreańskimi, a które jak dla mnie brzmiały dość podobnie – Sunghwan, Seryong, itp.
Cały czas towarzyszyła mi dość oczywista w przekazie atmosfera tajemnicy, ale myślę, że została ona nieco przytłumiona przez dość mocno rozbudowane wątki psychologiczne pełne dramatyzmu, a nawet tragizmu.
Jednym z głównych bohaterów i to dość znaczącym dla opowiadanej historii jest syn mordercy, którego poznajemy zaraz na początku książki. Jest to postać, której współczułam, ale i wierzyłam w tego chłopca, który był dość niemym świadkiem traumatycznych wspomnień z dzieciństwa.
Autorka porusza w powieści bardzo mocne emocjonalnie wątki, począwszy od nadużywania alkoholu, znęcania się nad zwierzętami, znęcania się nad rodziną, maltretowanie rodziny, nadużywanie władzy, czy czysto gangsterskie zachowania, w których wszystkie „chwyty” są dozwolone.
(…) Szlaban głównego wejścia się podniósł, kiedy do niego podjechał. W jego żyłach płynęła esencja wściekłości, która wypierała jakiekolwiek resztki racjonalnej myśli – tego co oddziela ludzi od bestii. (…)
Ta książka to przykład dramatyzmu rodzinnego, a wręcz można powiedzieć, że rodzinnego piekła, w którym ktoś teoretycznie silny psychicznie i fizycznie nie potrafi sobie poradzić z własną psychiką naszpikowaną traumami z dzieciństwa.
Moim zdaniem dość mroczna atmosfera jaką odczuwamy podczas czytania tej powieści, to zarówno efekt opisów miejsc i otaczających je elementów pogodowych: noc, ciągła mgła, deszcz a właściwie ulewa, ale również dość ciężki specyficzny klimat zamkniętej społeczności małej koreańskiej miejscowości.
Powieść jest bardzo smutna i przyznam się, że uroniłam przy niej niejedną łzę. Chyba nic nie jest w stanie bardziej mnie wzruszyć jak obraz odrzuconego czy maltretowanego dziecka. A dzieci, to największe ofiary tej lektury, odrzucone, samotne, zastraszone, przegrane.
(…) Stała tam tylko razem z Seryong i gapiła się na niego. Wydawało mu się, iż ją nauczył, że nie wolno jej patrzeć na niego z obrzydzeniem, że zawsze ma odpowiadać „tak”, kiedy każe jej coś zrobić, że zawsze ma wykonywać polecenia w ciągu kilku sekund. (…)
Takim ukrytym bohaterem tej powieści jest woda, której tutaj nie brakuje w różnej postaci, ale każda z nich pokazuje swoją władzę nad człowiekiem i nie ma znaczenia czy jest to woda w studni czy w jeziorze, w każdej postaci potrafi być zbrodnicza, tajemnicza, groźna.
(…) Mógł przecież udzielić Sunghwanowi reprymendy, wchodzenie do jeziora było w końcu zabronione, a już na pewno nocą. Ale nawet gdyby się dowiedział, co tamten zobaczył, co miałby z tym fantem zrobić? Co by zrobił, gdyby Sunghwan przyznał, że tamtej nocy widział właśnie jego? Czy jego też wrzuciłby do jeziora w ataku paniki? (…)
Tej książki nie można czytać spokojnie, a kiedy się już zacznie, to trudno jest się od niej oderwać, chociaż serce wali jak przysłowiowy kowalski młot.
Polecam ją szczególnie miłośnikom dobrych thrillerów, kryminałów i powieści psychologicznych. Myślę, że kto zdecyduje się po nią sięgnąć, nie pożałuje tej decyzji. To powieść o człowieku, który popełnił jeden błąd, a ten zrujnował mu życie.
Dziękuję Wydawnictwu MOVA za propozycję przeczytania tej książki, która dosłownie zniewoliła mnie na kilka wieczorów.
NAGA PRAWDA – Ryszard Ćwirlej
Skomplikowane śledztwo, po mistrzowsku budowane napięcie i Aneta Nowak, młoda i ambitna pani podkomisarz, która doskonale odnajduje się w zdominowanej przez mężczyzn policyjnej rzeczywistości.
Ryszard Ćwirlej urodził się w 1964 roku. Jest pisarzem, dziennikarzem telewizyjnym, wykładowcą na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W 2015 roku jego powieść „Błyskawiczna wypłata” otrzymała Nagrodę Kryminalnej Piły dla najlepszej powieści kryminalnej 2015. Rok później autor otrzymał Nagrodę Prezydenta Miasta Piły „Syriusz 2016” w kategorii Kultura. W roku 2017 jego powieść „Śliski interes” otrzymała nagrodę czytelników Wielkiego Kalibru, a w 2018 roku Nagrodę Wielkiego Kalibru otrzymała powieść „Tylko umarli wiedzą.
Naga prawda to kryminał policyjny.
PREMIERA KSIĄŻKI 06 KWIETNIA 2022
Po mocno zakraplanej alkoholem imprezie mężczyzna zatrudniony na wysokim stanowisku w urzędzie budzi się w swoim łóżku obok nieznanej mu dziewczyny. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dziewczyna leży w kałuży krwi z podciętym gardłem. Po chwili z obcego numeru dzwoni do niego ktoś z propozycją posprzątania „tego bałaganu” przy okazji podsyłając urzędnikowi zdjęcia, rzekomo wysłane z jego własnego telefonu przedstawiające zakrwawione ciało zamordowanej. Urzędnik nie zawiadamia policji, ale prosi o pomoc zaprzyjaźnionego z nim adwokata. W innej miejscowości dwaj wędkarze podczas wiosennego połowu odkrywają zatopiony w jeziorze samochód, a w nim zwłoki dwójki dorosłych i dziecka. Śledztwo przejmują policjanci z pobliskich Szamotuł, w tym podkomisarz Aneta Nowak, której intuicja podpowiada, że w samochodzie niekoniecznie znajdowały się ciała właścicieli auta. W tym samym czasie w Poznaniu znika bez śladu kelnerka z pijalni Świat Wódek, a wraz z nią duża kwota pieniędzy przechowywana w specjalnej kasetce. Właścicielka lokalu prosi o pomoc męża policjanta, oficera śledczego, który rozpoczyna prywatne śledztwo. Wszystkie tropy aspiranta prowadzą do Szamotuł. Czy coś łączy te trzy pozornie niezwiązane ze sobą sprawy? Jak daleko jest w stanie posunąć się podkomisarz Aneta, aby udowodnić, że jej kobieca intuicja to najlepszy sojusznik w prowadzonym śledztwie? Co wspólnego z prowadzonymi sprawami mają tatuaże znajdujące się na ciałach ofiar?
Wielowątkowo prowadzone śledztwa zawsze powodują, że podczas czytania książki mam niezły mętlik w głowie, ale gdy fabuła jest ciekawa, to wiadomo, że ten mętlik nie jest przeszkodą w czytaniu.
Po przeczytaniu kilku książek tego autora zauważyłam, że traktuje on policjantów z różnym podejściem zarówno do nich jako ludzi jak i do nich jako przedstawicieli władzy. W tej powieści również policja przedstawiona jest z dwóch stron. Jedna to ta dobra, solidna i godna zaufania, a druga pokazana w dość prześmiewczy sposób jak typowi policjanci z kawałów.
Autor funduje czytelnikom niezłą literacko-kryminalną podróż, zabierając do różnych miejscowości i tak między innymi możemy przenieść się do Poznania, Dusznik, Rokietnicy czy Szamotuł.
Jeśli jednak mam być szczera, to myślę, że zbyt dużo jest w tej powieści mało znaczących dla fabuły kryminalnej wątków obyczajowych nie tyle odbiegających od tematu, co nie wnoszących niczego istotnego. Domyślam się, że autor miał w tym swój cel, ale czasami takie fragmenty powieści, nic nie wnoszące do głównego kierunku kryminalnego powodują, że czytelnik zbyt mocno odbiega od prowadzonego śledztwa. W przypadku tej lektury to nawet kilku śledztw. Jeśli chodzi o mnie to się nie nudziłam, ale myślę, że ktoś inny może odczuć znużenie.
Skupiając się na stronie kryminalnej, muszę przyznać, że zaintrygowało mnie wprowadzenie do fabuły kilku wątków sensacyjnych. I chociaż czytelnik ma prawo domyślić się, że w jakiś sposób mogą być one powiązane, to trudno jest tak jednoznacznie określić ich ważność, ponieważ każdy incydent wydarzył się w innej miejscowości i zajmują się nimi różni śledczy.
(…) Drżącymi rękoma rozerwał opakowanie. Ze środka wysypał się pokaźny plik banknotów dwustuzłotowych. Nie zwrócił jednak na nie większej uwagi. Najważniejsze było zdjęcie. Chwycił je i zaczął drzeć na małe kawałki. (…)
Przyznam jednak, że napięcie budowane jest wprost po mistrzowsku, nie pozwalając czytelnikowi się nudzić, oczywiście tu mam na myśli głównie stronę stricte kryminalną powieści.
Ciekawym wątkiem poruszonym w tej lekturze jest sprawa odnosząca się do pseudo sekty, zajmującej się negowaniem w sieci informacji odnoszących się nie tylko do pandemii, ale również innych dziedzin życia na ziemi, włącznie z toksycznym promieniowaniem, której „wyznawcy” tatuowani są na znak jedności i przynależności. Czytając o tym pomyślałam sobie, że naiwność ludzka jednak nie ma granic. Zaślepieni i omamieni potrafią poprowadzić się jak zwierzęta na rzeź. Sekta, w której wszyscy mają biblijne imiona, ale jej założyciele rządzą żelazną ręką całą ich społecznością.
(…) Co tu do licha, się wyrabia? zastanawiał się Przemek rozkładając na stole w pokoju przesłuchań stertę kolorowych gazet i folderów, a obok nieporadne rysunki Marianny. Krzyż na tle promieni i łaciński napis sprawiły, że natychmiast poczuł dreszcz emocji. Przecież to nie mógł być przypadek. Taki sam tatuaż miała zamordowana dziewczyna, porozrywana na strzępy przez kruszarkę do betonu. Był przerażony. (…)
Niestety muszę dodać, że onomatopeje typu: hi, hi, he, he, ha, ha, mocno mnie irytowały. Te infantylnie brzmiące słowa w połączeniu z ciekawą i poważną kryminalną intrygą chyba nie pasują.
Polecam jednak książkę zarówno miłośnikom kryminałów jak i wszystkim, którzy lubią sensację. Świetnie wykreowane postacie zarówno policjantów, jak i pozostałych osób to z pewnością atut tej powieści. A za podkomisarz Anetę Nowak, to wprost bardzo dziękuję autorowi, bo to chyba najlepsza policjantka, z której przykład powinni brać mężczyźni pracujący w policji. Myślę, że nie tylko panie polubią tę pełną uroku i odwagi kobietę, dla której nie ma spraw, których nie można rozwiązać.
Dziękuję Wydawnictwu MUZA. SA za propozycję przeczytania kolejnej książki tego autora i cieszę się, że wreszcie poznałam podkomisarz Anetę Nowak. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się przeczytać inne książki z tą policjantką w roli głównej.