Recenzje książek

dobra powieść

PRZYJACIÓŁKA – Iwona Mejza

Pozamykała drzwi do wspomnień na klucz i nie przypuszczała, że ktoś może użyć wytrychu.

Iwona Mejza urodziła się w 1965 roku i jest mieszkanką Oświęcimia. Jest zagorzałą czytelniczką kryminałów i wielbicielką książek Joanny Chmielewskiej i Edmunda Niziurskiego. Od wielu lat pisze opowiadania kryminalne publikowane w prasie, a w wolnym czasie fotografuje i zajmuje się ogrodem. Czyta i kolekcjonuje powieści kryminalne z całego świata. Związana jest z Klubem Miłośników Powieści Milicyjnej Mord. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 książką „Wszystkie grzechy nieboszczyka”.

Przyjaciółka to pierwsza część serii MIASTECZKO ANIELIN, powieść obyczajowa z dużą dawką dramatu, odrobiną humoru i romansu.

PREMIERA KSIĄŻKI 09 MARCA 2022

Wydawnictwo DRAGON
stron 316

Marta jest młodą kobietą, która kilka lat wcześniej zamieszkała w Anielinie z rodzicami i małą Polą. Szukając ciszy i spokoju chcieli zacząć wszystko od nowa. Nad rodziną wisi jednak jakaś tajemnica, o której mieszkańcy Anielina, nie rozmawiają. Mała Pola do wszystkich zwraca się po imieniu, nawet do „rodziców”. Jakiś niewypowiedziany żal zatruwa im życie ale nikt nie wie, co jeszcze może wydarzyć się złego w życiu Marty i jej rodziny. Anielin to piękna miejscowość, zwłaszcza latem. W księgarni braci Pruskich i pizzerii U Romano robi się coraz większy ruch, kioskarka Felicja swoim zwyczajem zbiera plotki, a Agata, właścicielka sklepu, martwi się, jak zwiąże koniec z końcem. Marta, czekając na powrót rodziców z wakacji, zajmuje się Polą i Złotouchym, kotem przybłędą. Senna atmosfera miasteczka zostaje zakłócona, gdy w ogrodzie Marty pojawia się obcy mężczyzna, a ją samą zaczynają nawiedzać natrętne wspomnienia o dawnej przyjaciółce… Jakie tajemnice skrywa rodzina Wójcickich? Czy Marta i Pola odnajdą w Anielinie swoje miejsce na ziemi? Kim tak właściwie jest Marcin, młody mężczyzna, który pojawił się nie wiadomo skąd i od razu podbił serca wszystkich mieszkańców Anielina?

Kiedy sięgnęłam po tę książkę, zachwycona okładką pomyślałam, że czeka mnie miły czas z powieścią lekką, łatwą i przyjemną. I w pewnym sensie tak się stało, książka okazała się cudowną lekturą, przy której spędziłam czas z prawdziwą przyjemnością chociaż między uśmiechy często wkradały się również łzy wzruszenia, ponieważ autorka zadbała o to, aby czytając nikt nie odczuł znudzenia, a towarzyszące podczas czytania emocje raz wywołały na twarzy uśmiech a raz łzy.

Powolutku, małymi kroczkami autorka wprowadza czytelnika w jakąś tajemnicę. Nad tekstem fabuły wisi jakieś niedopowiedzenie budujące chęć poznania tego czegoś co łączy przeszłość bohaterów. Każdy z nich coś ukrywa, czy sielska atmosfera panująca w Anielinie pozwoli na odkrycie?

(…) – Wszyscy mamy tajemnice, kochana. Ty też – odparował Ksawery i zostawiając oniemiałą Martę stojącą w otwartych drzwiach, ruszył energicznie w kierunku furtki. (…)

Muszę przyznać, że autorka świetnie potrafi manipulować zarówno emocjami czytelnika jak i samą fabułą. Kilkakrotnie mocno mnie zaskoczyła „odkrywając” kolejne karty opowieści.

Ostrzegam jednak, aby nikt nie zasiadał do czytania tej powieści z pustym żołądkiem, bo przez sporą część historii, unoszą się zapachy, siłą wyobraźni przeniesione z treści, które autorka zmyślnie wplata w opisy aromatycznie pachnących ciast czy smakowitej włoskiej pizzy. Przyznam szczerze, że kilka razy musiałam na chwilę odłożyć książkę i sięgnąć po jakąś przekąskę, bo ślinotok powstały podczas zagłębiania się w lekturę dosłownie mnie dekoncentrował.

(…) W kuchni zaczynał unosić się aromat wanilii, ciasto biszkoptowe rosło w oczach. Marta jeszcze tylko przygotuje masę do jego przełożenia oraz galaretkę bananową na warstwę z owocami i pójdzie w końcu do gabinetu Tadzika. Coś jej mówi, że czeka ją nieprzespana noc. (…)

Natomiast końcówka książki, wywołała we mnie taki potok łez, że długo po odłożeniu lektury nie byłam w stanie wymazać z pamięci ostatnich scen.

Rodzący się powoli romans jest taką wisienką na torcie i chociaż każdy z bohaterów wzbudzał we mnie ciepłe uczucia, to Tusię i Marcina dosłownie pokochałam. Zaraz oczywiście po cudownej małej Poli.

Małe przytulne miasteczko, w którym wszyscy się znają, wielu się przyjaźni i wspiera, a wśród nich mała dziewczynka, bardzo rezolutna sześciolatka, której nie można nie pokochać.

Powieść jest wielowątkowa, poznajemy w niej całkiem sporą część mieszkańców Anielina, ale autorka tak ich zaprezentowała, że nie czułam chaosu jaki często mi się zdarza przy zbyt dużej liczbie postaci występujących w jednej powieści.

(…) – To tylko tak wygląda. Niczyje życie nie jest idealne, ale jeżeli nie wiemy, co się w nim dzieje naprawdę, to często wydaje się nam, że cudze życie spełnia nasze marzenia. A tak nie jest. Staramy się być szczęśliwi każdego dnia, bo kiedyś zdaliśmy sobie sprawę, że tego, co już się wydarzyło, nie jesteśmy w stanie zmienić, mamy tylko wpływ na to, co się wydarzy. (…)

Są książki, które się czyta i są takie, które się dosłownie pochłania. I ta właśnie należy do tych drugich.

Czytam sporo powieści i większość z nich kojarzy mi się z wiatrem, który zawieje i za chwilę go już nie ma. Ich fabuły często już po tygodniu wylatują z mojej pamięci. Ale są też książki, które pamiętam nawet po kilku latach od ich przeczytania i jestem pewna, że ta właśnie do takich należy, ponieważ losy młodej kobiety i małej dziewczynki nie wylecą tak szybko z mojej pamięci.

To piękna książka, pięknie napisana i pięknie wydana. Kilka razy złapałam się na tym, że czytając podświadomie gładziłam opuszkami palców grzbiet okładki 😉

Tutaj dramat przeplata się z uczuciem miłości, ból emocjonalny przeplata się ze szczęściem, a mieszkańców Anielina po prostu nie można nie pokochać.

Przygotujcie się na to, że książka wciągnie Was jak magnes i na zmianę będziecie się śmiać i ocierać z policzków łzy. Jeśli chodzi o mnie, to nie mogłam się od niej oderwać i jestem więcej niż pewna, że wrócę do tej książki za jakiś czas.

POLECAM ją całym sercem i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.

Dziękuję Wydawnictwu Dragon za możliwość przeczytania tej książki, a Autorce dziękuję za te pokłady emocji jakie mi zafundowała.

Dla osób, które doczytały tę moją recenzję do końca mam BONUS w postaci konkursu/zabawy 😊 Wspólnie z wydawnictwem DRAGON postanowiliśmy w ramach niedawno obchodzonego Pierwszego Dnia Wiosny podarować dwa egzemplarze „PRZYJACIÓŁKI”. Co trzeba zrobić?

Wystarczy odpowiedzieć na pytanie:

Co Twoim zdaniem stanowi podstawę do bycia szczęśliwym?

Zabawę proponuję zakończyć dnia 31 marca 2022 roku

UWAGA! WAŻNE!

Odpowiedzi na pytanie proszę wpisywać pod postem ze zdjęciem konkursowym na fanpage Książki Idy na Facebooku.

JUŻ NIE UCIEKNĘ. Siostry z ulicy Wiśniowej tom 1 – Joanna Nowak

Ona i On, oboje na życiowych zakrętach, oboje oszukani przez życie.

Joanna Nowak jest absolwentką administracji na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pochodzi ze Strzelna, niewielkiej miejscowości na Kujawach, ale obecnie mieszka i pracuje w Poznaniu. Z zawodu jest księgową, a z zamiłowania pisarką, która jako autorka zadebiutowała w roku 2020. Pisze powieści obyczajowe, których fabuła osnuta jest wokół problemów dnia codziennego. Jest miłośniczką książek, zwłaszcza tych napisanych przez polskich autorów oraz miłośniczką smakowitej kuchni, głównie meksykańskiej i włoskiej. Uwielbia psy i koty.

Już nie ucieknę to współczesna powieść obyczajowa, pierwszy tom sagi SIOSTRY Z ULICY WIŚNIOWEJ.

PREMIERA KSIĄŻKI 29 WRZEŚNIA 2021

Wydawnictwo REPLIKA
stron 350

Ada jest młodą kobietą, która po odejściu narzeczonego przeżywa załamanie nerwowe. Jej siostry Jagna i Sara, próbują wyrwać ją z tego stanu, ale kiedy wszelkie metody nie działają, kobiety zwracają się o pomoc do matki mieszkającej w małym miasteczku na Kujawach. Pod pretekstem problemów związanych z prowadzonym przez nią schroniskiem dla zwierząt, matka prosi Adę, aby przyjechała i spróbowała ją wesprzeć lub pomóc. Powrót do Graborówka, przynosi kobiecie nie tylko ukojenie w bólu po rozstaniu z narzeczonym, ale również okazją do naprawienia dawnych błędów jakie popełniła jako młoda dziewczyna w stosunku do chłopaka, którego kiedyś kochała z wzajemnością. Czy uda się Adzie odbudować stare relacje z Adamem? Jak bardzo zaangażuje się w pomoc przy upadającym schronisku i czy powrót do miejsca, w którym się wychowała wpłynie na Adę pozytywnie czy negatywnie?

Muszę przyznać, że jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki i myślę, że nie ostatnie. Styl jakim pisze jest nie tylko lekki i przyjemny, ale potrafi również przyciągnąć czytelnika.

Jeśli chodzi o mnie, to często zdarza mi się zwracać uwagę na wątki, które inni albo potraktowali bardzo ogólnie, albo nie zwrócili na nie uwagi. W tej powieści pierwszym co mnie zastanowiło, to ciekawy pogląd na temat mężczyzny i to takiego, który zdradził żonę z młodą, atrakcyjną dziewczyną co oczywiście doprowadziło do tego, że został surowo ukarany przez żonę odseparowaniem od córek. Nie odnosi się to bezpośrednio do głównego wątku powieści i do głównej bohaterki, ale w jakiś sposób jest z nią związane.

Niby facet powinien być przeze mnie, czyli przez kobietę odebrany bardzo negatywnie, a jednak czułam, że wina za to co zrobił (niech nikt nie myśli, że go usprawiedliwiam, bo tak nie jest) ponosi także jego żona.  

Nie chcę stawać po stronie tego mężczyzny, chociaż autorka przedstawiła go w samych superlatywach, a jego „skok w bok” stanowił jeden z jego nielicznych występków na minus, ale postawa żony, matki trojaczek chyba również trochę się do tego przyczyniła. Sama jestem żoną i matką, ale nie rozumiem tego jak można zaniedbać siebie siedząc w domu. Kiedy kobieta chodzi do pracy, dba o swój wizerunek, a gdy zostaje w domu, nie musi już tego robić? Bo dla kogo? Dla dzieci? Dla garnków czy mopa? Nie! Powinna zadbać o swój wizerunek DLA SIEBIE, dla własnego samopoczucia.

 Mama głównej bohaterki widocznie nie czuła takiej potrzeby, z dnia na dzień zszarzała, zobojętniała i stała się zgryźliwa, a potem zdziwiona odkryła, że w mężu obudził się „zew natury” tylko skierował się w inną stronę. Nie potępiam tej kobiety, tylko zastanawiam się jak bardzo zatracając się w domowych obowiązkach i opiece nad dziećmi przestajemy często myśleć o sobie. Czy winę za to ponosi zmęczenie, czy brak kontaktu z innymi ludźmi na takim poziomie jaki był kiedyś?

Ważnym tematem poruszonym w powieści jest problem schroniska dla zwierząt. Dla wielu ludzi wciąż nie warty uwagi, ja jestem innego zdania, bo czy kochamy zwierzęta, czy nie, możemy chyba w jakiś sposób wesprzeć osoby, które starają się tym sierotkom zapewnić dach nad głową i miskę karmy. Często poruszając taki temat słyszę: to tylko pies, to tylko kot. Sama adoptowałam psa ze schroniska i mogę zaświadczyć, że tyle miłości ile otrzymałam od tego zwierzaka nie da się zmierzyć żadną miarą. Bo to działa w dwie strony, ja jemu a on mnie. Tak niewiele, a tak wiele i to nie tylko satysfakcja, że pomogłam jakiemuś stworzeniu, bo zrobiłam to głównie dla siebie, ale to ja więcej na tym zyskałam niż ten pies, któremu zmieniłam brudny zimny kojec na ciepły, miły koc na kanapie.

Autorka wciągnęła również czytelników w romans i to taki, o którym mówi się, że „stara miłość nie rdzewieje”. Na przykładzie dwójki młodych ludzi pokazała, że nie zawsze stare rany zabliźniają się nie pozostawiając śladu, ale mogą zabliźnić się na tyle, że dawna miłość może zmienić się najpierw w przyjaźń, a potem… no cóż, jeżeli uczucie łączące dwoje ludzi było silne, to może wrócić jak bumerang.

(…) Adam poczuł mały promyk nadziei. Cichy głos w głowie podpowiadał mu, żeby się nie poddawał i zaczął walczyć o własne szczęście. Przecież mogło się ono czaić wszędzie, mimo że teraz tego nie dostrzegał. Może wystarczy rozejrzeć się dookoła i wreszcie przestać nad sobą użalać, pomyślał. (…)

Ona i On, oboje na życiowych zakrętach, oboje oszukani przez życie nie poddają się tylko zakasują rękawy i stają naprzeciwko NOWEGO. Często mówi się, że ludzie latami się docierają, albo że jak ktoś komuś pisany, to już nic nie pozwoli na to, aby ich drogi wreszcie się nie zeszły. Ileż w tym prawdy.

(…) Ale czy to możliwe, by miłość sprzed lat mogła odżyć nową siłą? Mówią, że stara miłość nie rdzewieje, zaś pierwsza pozostaje w sercu do końca życia. Ada wolała się nie zastanawiać, czy los znów postanowi nadać tym wydarzeniom bieg. (…)

W tej części poznajemy jedną z sióstr – trojaczek, kobietę, która mimo niepowodzenia uczuciowego nie ucieka od miłości, wręcz próbuje zbudować nowy związek na ruinach czegoś, co sama kiedyś zburzyła. Czy jej się uda? Myślę, że przekona się ten, kto sięgnie po książkę.

Muszę jeszcze dodać, że zauroczył mnie w tej powieści wątek odnoszący się do osieroconego rodzeństwa. Starszy brat stojący po przeciwnej stronie, którą jest obca w sensie emocjonalnym, ale bardzo bogata krewna, która, aby zdobyć serce swojej kolejnej matrymonialnej ofiary odgrywa fałszywie rolę kochającej cioci pragnącej zaopiekować się „biednymi sierotkami”.

Nie wiem co mówią na ten temat przepisy prawa, ale moim zdaniem pełnoletni, pracujący starszy brat o wyjątkowo dobrej opinii wśród sąsiadów powinien mieć pierwszeństwo w opiece nad małoletnim rodzeństwem. Zagłębiając się w ten wątek miałam odrobinę wątpliwości, ale to tylko fikcja, więc można przyjąć każdą kwestię tego sporu.

Powieść jest kilkuwątkowa, ale bardzo ładnie te wątki łączą się w całość, którą POLECAM głównie paniom, bo moim zdaniem jest to lektura przede wszystkim dla pań.

Dziękuję Wydawnictwu Replika za możliwość poznania kolejnej polskiej autorki i już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę czytać książkę o kolejnej siostrze z ulicy Wiśniowej.

PROTEST – Magdalena Zimniak

Magdalena Zimniak z wykształcenia jest anglistką. Pisuje książki oraz opowiadania, które ukazywały się w Akancie i Magazynie Fantastycznym. Jest laureatką konkursu na opowiadanie kryminalne ogłoszonego przez agencję literacką Pal Twins i Związek Literatów Polskich (opowiadanie „Zapach róż”) oraz laureatką konkursu wydawnictwa Replika na opowiadanie erotyczne (opowiadanie „Wstydliwy Sekret”). W swoim dorobku pisarskim ma między innymi takie książki jak: „Jezioro cierni”, „Pokój Marty”, „Willa”, „Szlak”. Wspomniałam o tej pisarce w jednym z moich wcześniejszych wpisów Panel Literacki Dyskusyjnego Klubu Książki Kobiet Pióra i Pazura

Protest to kryminał z mocną dawką powieści psychologicznej.

PREMIERA KSIĄŻKI 23 LUTEGO 2022

Wydawnictwo SKARPA WARSZAWSKA
stron 431

W 1979 roku młodziutka Krysia za namową rodziców poddaje się aborcji, dziewczyna nie chce zdradzić kto był ojcem jej nienarodzonego dziecka. W niedługim czasie matka dziewczyny popełnia samobójstwo, a wiele lat później dorosła już Krystyna również idzie w ślady matki. Są jednak osoby, które nie wierzą w to, aby obie kobiety targnęły się na swoje życie. W roku 2020 Trybunał Konstytucyjny orzeka, że aborcja ze względu na ciężkie i nieodwracalne zmiany płodu jest niezgodna z Konstytucją. Do Anity, siostry Krystyny od lat balansującej na granicy szaleństwa wracają wspomnienia sprzed lat. Sytuację zaognia Julia, córka Anity, młoda kobieta buntująca się orzeczeniem Trybunału, chętnie biorąca udział w protestach na ulicach miasta. W głowie Anity zaczyna pojawiać się coraz więcej pytań, zaczynają powracać wspomnienia dawno wyparte z świadomości i siostra Krystyny próbuje na własną rękę odszukać prawdę o śmierci dwóch ukochanych kobiet. Tymczasem nieoczekiwanie umiera kolejna bliska osoba z kręgu Anity i w tym przypadku to już z całą pewnością nie jest samobójstwo. Ktoś zamordował przyjaciółkę Anity. Kto i dlaczego to zrobił? Czy ta sama osoba maczała palce w śmierci matki i siostry Anity? Dlaczego Anita nigdy nie potrafiła pokochać macochy, kobiety, z którą związał się jej ojciec po śmierci pierwszej żony?

Biorąc do ręki kolejną książkę tej autorki byłam pewna, nie będzie łatwo. Znając „pióro” Magdaleny Zimniak, wiedziałam, że książka nie będzie z tych lekka, miła i przyjemna. Ale ponieważ uwielbiam książki tej pisarki, nie mogłam sobie odmówić sięgnięcia po jej kolejną powieść.

Są książki po których przeczytaniu długo nie potrafię fabuły pozbyć się z głowy. I do takich książek właśnie mogę zaliczyć wszystkie napisane przez tę właśnie autorkę.

Spoglądając na okładkę tej książki, pierwsze co pomyślałam, to że jest to kolejna feministyczna pozycja wyrażająca otwarcie bunt przeciwko temu, co dzieje się w naszym kraju i co próbują zrobić z kobietami obecni politycy.

W pewnym sensie moje myśli poszły w tym kierunku, ale sedno fabuły to nie tyle kobiecość w sensie fizycznym co psychicznym, a właściwie emocjonalnym.

W powieści poznajemy trzy kobiety – Anitę (matkę), Julię (córkę) i Sylwię (macochę, czyli tę, która zajęła miejsce matki Anity). Wszystkie trzy kobiety łączą ze sobą dawne tajemnice, przez wiele lat nieodkryte.

Anita, od dziecka miała problemy z opanowywaniem emocji, chowała się do szafy próbując w ten sposób ukryć się przed problemami. Po zagadkowej śmierci swojej mamy, uznanej za samobójstwo, dziewczynka jeszcze bardziej zamknęła się w sobie i… w swojej szafie. Miejsce matki dość szybko zajęła jej przyjaciółka, lecz mimo tego, że ze wszystkich sił starała się zdobyć serca córek swojego partnera, a następnie męża w Anicie była jakaś blokada. Kobieta nie potrafiła nie tyle pokochać macochy, co podświadomie winiła ją za śmierć matki. Czy jej intuicja się myliła?

(…) Szafa stała się moim światem, azylem bezpieczeństwa. Wcześniej czy później ktoś ją otwierał albo wychodziłam sama, wiedziałam, że tak trzeba. Czasem jednak, nawet rozmawiając z Wojtkiem, czułam tęsknotę za duchotą mojej skrytki. (…)

Sylwia po śmierci przyjaciółki, nie potrzebowała dużo czasu, aby stać się pełnoprawną członkinią rodziny. Szybko zdobyła serce wdowca i jednej z jego córek, a w późniejszym czasie została idealną, ukochaną babcią, do której lgnęły dzieci Anity. Idealna żona, idealna macocha, idealna babcia, czy można być aż tak idealnym człowiekiem i nie mieć niczego złego na sumieniu? A może to tylko idealny kamuflaż?

(…) Oprócz odrobiny miłości nie oczekiwała niczego w zamian. I Paweł ją kochał. Jego starsza córka też. Natomiast między Anitą a macochą zawsze stał mur. To nie Sylwia go postawiła, wręcz przeciwnie. Jeśli Anita osiągnęła w dzieciństwie względną równowagę, zawdzięczała to żonie ojca. Młodsza córka Pawła od początku miała problemy psychiczne. (…)

Julia jest córką Anity, młodą kobietą, która stara się walczyć o swoje prawa, nie chce być zdegradowana do roli żony i matki, nie chce by ktoś decydował za nią i instrumentalnie traktował jej ciało. Stara się być bardzo opiekuńcza wobec matki, która nie potrafi sobie radzić ze sobą, zwłaszcza po tragicznych śmierciach jakie miały miejsce w jej życiu. Najpierw samobójstwo matki, potem samobójstwo siostry, a następnie tragiczna śmierć męża, której Anita chyba nie przyjęła do wiadomości, bo cały czas z nim rozmawia. Czy Julia uwierzyła w śmierć Krystyny, swojej ulubionej ciotki?

Jeżeli ktoś myśli, że jest to zwykła powieść obyczajowa o kobietach i dla kobiet, to muszę szybko to sprostować.

To powieść pełna tajemnic ciągnących się latami, w której aż roi się od niejasności i domniemań. Jej bohaterki i bohaterowie (bo mamy tu również postacie męskie) są bardzo indywidualni osobowościowo, ich życie jest bardziej skomplikowane niż można przypuszczać.

To połączenie thrillera i kryminału w mocnej odsłonie powieści psychologicznej, którym przez całą fabułę towarzyszy dość mroczny klimat skrzętnie skrywanych tajemnic sprzed lat, nieodstępujące nawet na chwilę napięcie i mocne wątki psychologiczne.

(…) Ktoś mnie śledził. Ktoś mnie gonił od domu Magdy. To paranoja, Nie jestem normalna. Słyszę głosy. Widzę umarłych. Kroki też mogłam słyszeć tylko ja. One mogły być w mojej głowie. (…)

I tak jak wspomniałam wcześniej, nie powiem, że jest to lekka, łatwa i przyjemna lektura na weekend, bo chociaż czyta się ją szybko, pod warunkiem oczywiście zaangażowania w historię całym sercem, to jestem pewna, że jak ktoś już sięgnie po tę książkę, to nie będzie potrafił jej odłożyć.  

Mogłabym jeszcze dużo napisać o tej książce, ale myślę, że i tak najważniejsze w odbiorze jakiejś lektury jest indywidualne odbieranie jej przez czytelnika.

Mogę jedynie zapewnić, że nikogo ta książka nie znudzi, zresztą czytelników, którzy znają twórczość tej autorki przekonywać nie muszę do sięgnięcia po tę powieść.

To jest książka o kobietach, o ich lękach, sile dążenia do celu, słabościach i odwadze. To historia kobiet, które stanęły na drodze do szczęścia czy kariery takim, którzy nie cofnęli się przed niczym, aby osiągnąć swoje cele. To historia ludzi, co do których nigdy nie można być pewnym czy jest przyjacielem czy wrogiem.

To lektura, która przyciągnie fabułą i długo nie pozwoli o sobie zapomnieć. A ciekawa narracja zarówno poprowadzona z punktu widzenia kilku osób jak i czasów (raz jest w osobie pierwszej czasu teraźniejszego, a raz w osobie trzeciej czasu przeszłego) jest urozmaiceniem, które działa jak dodatkowy punkt zaczepny w trakcie czytania pozwalając odnieść się do fabuły z różnych punktów widzenia.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu Skarpa Warszawska za te emocje, bo dla mnie Magdalena Zimniak jest prawdziwą mistrzynią emocji.

POLECAM tę powieść zarówno kobietom (w każdym wieku) jak i mężczyznom, jestem pewna, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

CÓRKA GENERAŁA – Magdalena Witkiewicz

(…) Babcia powiedziała, że to jeden z najcenniejszych prezentów, jakie może mi dać. Obraz przedstawiał wzburzone morze, nad którym kłębią się ciemne chmury, ale gdzieś na horyzoncie lekko przebija słońce. (…)

Magdalena Witkiewicz gości na moim blogu już po raz… ojoj… któryś. Dla przypomnienia   napiszę tylko, że urodziła się w 1976 roku i mieszka w Gdańsku.  Z wykształcenia jest marketerką. Jest miłośniczką literatury oraz dzieci (w szczególności swoich). Jej pierwsza powieść, Milaczek, poprawiła humor tysiącom czytelników. Nie będę się rozpisywała o tej autorce, ponieważ kto tutaj do mnie zagląda, wie, że chętnie sięgam po jej książki a co za tym idzie, opinie o nich często pojawiają się na moim blogu. Pisze dla dorosłych i dla dzieci, a jej książki są dosłownie rozchwytywane.

Córka generała to powieść obyczajowa z nutką wojennego dramatu, romansu i historii Gdańska.

PREMIERA KSIĄŻKI 9 MARCA 2022

Wydawnictwo SKARPA WARSZAWSKA
stron 383

W pięknym Wolnym Mieście Gdańsku z każdym kolejnym rokiem coraz bardziej odczuwa się zbliżającą wojnę. I chociaż widmo jej nikogo nie napawa optymizmem, to młodość ma swoje prawa, a serce nie sługa. Andrzej jest polskim studentem szaleńczo zakochanym w pięknej Elise, gdyby nie sytuacja polityczna w mieście, w którym oboje mieszkają ich miłość miałaby zupełnie inny wymiar. Jednak Elise jest córką niemieckiego generała mocno sympatyzującego z Hitlerem i jego ideologiami. Ojciec oczywiście nie popiera związku córki z Polakiem i zrobi wszystko aby rozdzielić młodych. Kiedy pewnego dnia w domu Elise dochodzi do dość niefortunnego incydentu z udziałem Andrzeja, wydaje się, że losy Elise i Andrzeja zostają przesądzone. Przyjaciele chłopaka początkowo również nieprzychylnie podchodzący do związku Polaka z Niemką powoli zaczynają się przekonywać do dziewczyny. Wybucha jednak wojna i losy wielu z nich zostają pokrzyżowane. Czy zakochani w sobie młodzi ludzie będą mieli jeszcze szansę na spotkanie? Czy Andrzej będzie potrafił pokochać inną kobietę? Czy Elise odnajdzie w życiu szczęście z dala od miasta, w którym zostawiła swoją wielką miłość?

Kiedy skończyłam czytać tę książkę nie było mi łatwo zabrać się za pisanie recenzji, ponieważ cały czas emocje we mnie mocno buzowały.

Autorka wspomina, że to fikcja literacka, ale ja tyle wysłuchałam już opowieści wojennych, tyle wspomnień, że wcale bym się nie zdziwiła, gdyby nagle pojawił się ktoś i powiedział: „to moja historia”.

Nie od dziś wiadomo, że wojna w wielu ludziach wyzwoliła bestie, wpajana latami nienawiść i pogarda dla innych nie mogła pozostać bez echa. Ale ja wiem, że nawet w najgorszych warunkach wielu ludzi pozostaje LUDŹMI.

W tej książce mamy na to i piękne i bolesne przykłady, i tak jak zawsze powtarzam, że są ludzie źli do szpiku kości i są tacy, dla których drugi człowiek nie jest tylko wrogiem, jest człowiekiem takim samym jak oni.

O tym właśnie jest ta książka, o prawdziwym człowieczeństwie, które mimo strachu, bólu, niepewności, a często nawet nienawiści pozostaje człowieczeństwem.

To opowieść o miłościach zrodzonych w czasach, kiedy wielu nie potrafiło kochać, ale czy miłość pyta nas o zdanie, gdy serce wyrywa się do drugiej osoby?

(…) Nie mogę nawet słuchać Beethovena. Dla Elizy już zawsze będzie mi się kojarzyło tylko z nią. Kiedyś tak kochane przeze mnie, teraz jest nie do zniesienia. Czasami zastanawiam się, jak bardzo zadrwił ze mnie los, że zakochałem się w Niemce. I to nie w zwykłej, przeciętnej, a córce jednego z najbardziej szanowanych przez niemieckich narodowców generałów. (…)

Autorka przedstawia nam osoby dla których słowa „empatia”, „pomoc”, „miłosierdzie” są czymś tak naturalnym, że w sytuacjach ekstremalnych, nie zastanawiają się nad tym czy to co robią jest dobre czy nie, czy narażają własne życie, czy nie prowokują losu, tylko działają tak, jak im podpowiada serce.

Czytając tę książkę nie skupiamy się tylko na tytułowej córce generała, chociaż Elise von Hummel jest tutaj dość istotną postacią, jakimś specyficznym spoiwem, które łączy ludzi związanych z nią nicią przyjaźni. Postacie głównych bohaterów to osoby wyjątkowe, niby całkiem zwyczajne, nie wyróżniające się, a jednak nietuzinkowe. Myślę, że wiele czytelniczek czy czytelników poczuje z nimi swoistą więź.

Gama emocji zamknięta w fabule jest zbiorem wzruszeń, zarówno tych bardzo pozytywnych jak i negatywnych. Chociaż szczerze pisząc nie wiem, czy nie lepiej to nazwać wzruszeniami żalu i współczucia.

Na tle działań poprzedzających wojnę i działań wojennych jesteśmy jakby uczestnikami życia zarówno ludzi przeciętnych jak i tych, którzy byli oddanymi, wręcz fanatykami nazizmu i Hitlera.

(…) Przykre było to, że konflikty polityczne wpływały na zwykłych ludzi. Że zarówno zwykli Polacy, jak i zwykli Niemcy nie umieli już patrzeć na siebie inaczej niż przez pryzmat swastyk czy orłów w koronie. Nie liczyło się to, jakim człowiekiem jest ktoś nowo poznany, tylko to co ma napisane w dokumentach. (…)

Widzimy pięknie rodzącą się miłość, tę zakazaną, ale również taką zwyczajną, szczerą, młodzieńczą. Niby takie same, odnoszące się do takich samych młodych ludzi, a jednak bardzo różniące się od siebie.

Moim zdaniem na uwagę zasługuje również przedstawiona w powieści przyjaźń i to zarówno ta między dwoma kobietami jak i przyjaźń typowo męska, ale również przyjaźń przez duże P, która potrafiła pokonać wszelkie emocjonalne zawirowania, wszelkie tęsknoty i rozpacz po utraconych osobach.

To piękna historia pokazana z perspektywy kilku osób, bolesna w swoim przekazie a jednocześnie pełna optymizmu. To nie tylko opowieść o trudnej miłości, to opowieść o wojnie, przepełnionych nienawiścią ludziach i o tych, którymi ta nienawiść nie zawładnęła, pozwalając na zamienienie żalu w coś pożytecznego.

Myślę, że ten, kto zdecyduje się na przeczytanie tej książki nie będzie się czuł zawiedziony.

Ktoś może powiedzieć” „ale to już było”, „taki książek jest setki”, „to kolejna wojenna historia miłosna”. No i cóż z tego, ja mam niedosyt takich historii.

Ale przecież życie jest jak:

(…) wzburzone morze, nad którym kłębią się ciemne chmury, ale gdzieś na horyzoncie lekko przebija słońce. (…)

Dziękuję Autorce Wydawnictwu Skarpa Warszawska za te godziny pełne emocji, za te łzy wzruszeń, które uroniłam podczas czytania, i POLECAM tę lekturę zarówno miłośnikom historii wojennych, jak i miłośniczkom romansu. To piękna przygoda, którą należy przeżyć.

I chociaż premiera „rynkowa” książki jest 09 marca, to już od 23 lutego powieść będzie dostępna w punktach sieci empik.  

VAKHO. WILCZE SZCZENIĘ – Marek Boszko-Rudnicki

Marek Boszko-Rudnicki urodził się w Słupsku, ale mieszka w Szczecinie. Jest dziennikarzem i redaktorem kilku tytułów prasowych. Z wykształcenia jest informatykiem. Za swoje pracę otrzymał nagrody dziennikarskie. Jest pisarzem, autorem takich książek jak „Szpony diabła”, „Remedium 111” „Bękarty bogów” czy „Kołowrót dziejów”.

Vakho. Wilcze szczenię to powieść historyczno-przygodowa, której fabuła umiejscowiona została gdzieś na kresach w czasach walk bolszewickich.

PREMIERA KSIĄŻKI 26 LIPCA 2021 ROKU

Wydawnictwo NowoCzesne
stron 411

Kiedy Polska zniknęła z map, nie zniknęła z serc Polaków zamieszkujących kresy.
Janek, młody mężczyzna mieszkający we dworze na polecenie dziadka wyrusza na polowanie, nie zdając sobie sprawy z tego jaki we dworze narasta niepokój. Gdy chłopak wraca, staje się świadkiem makabrycznych wydarzeń we wsi dworskiej: gwałtów, tortur, morderstw, rabunków, podpaleń. Nie wie, co stało się z jego rodziną i służbą. Postanawia ukryć się w borze. Pewnego dnia z łap niedźwiedzia ratuje wilcze szczenię, zyskując tym samym w młodej wilczycy wierną towarzyszkę. Honor i wychowanie nie pozwalają mu trwać w bezczynności. Najpierw w pojedynkę, a później przy wsparciu tych, którym uratował życie, odpłaca się bolszewikom. Z niedoświadczonego młodzieńca niepostrzeżenie staje się mężczyzną, dowódcą wzbudzającego strach najeźdźców nazywanego przez miejscowych Wilczego Pułku. Czy przyszedł czas na odrodzenie Polski? Czy Janek odnajdzie swoich najbliższych, czy będzie musiał pogodzić się z ich śmiercią?

Muszę przyznać, że to trzymająca w napięciu opowieść. Nie tyle o Bitwie Warszawskiej, ale o tym, co naprawdę działo się na kresach. To porywająca powieść przygodowa, którą autor ciekawie poprzeplatał faktami historycznymi z okresu wojny polsko-bolszewickiej.

Powieść zaczyna się tak mrocznie, przedstawiając tragiczną, brutalną i bolesną w swym przekazie scenę, że po kilku stronach miałam ochotę zamknąć książkę, nie byłam pewna tego, czy będę w stanie to czytać. Ale… jednocześnie fabuła przyciągała mnie jak magnes.

Początkowo autor powoli buduje napięcie sprawiając, że opisana w książce historia przyciąga z każdą kolejną stroną coraz bardziej. Przyznam szczerze, że wręcz czułam narastający strach jednocześnie nie mogąc oderwać się od tekstu.  

Myślę, że wielu z nas trudno jest sobie wyobrazić iście polowe warunki, zwłaszcza zimą, w puszczy, w której na każdym kroku można natknąć się na wygłodniałe zwierzę, ale mimo wychowania w dworze, Janek został przez swoich opiekunów przygotowany do takiej sytuacji, chociaż zapewne żaden z nich, ani jego wuj, ani dziadek nie spodziewali się, że młodzieniec z dnia na dzień zostanie rzucony „na głęboką wodę”.

Przyznam szczerze, że polubiłam głównego bohatera od samego początku, może dlatego, że autor bardzo ciekawie przedstawił go pod względem osobowościowym. Mimo statutu materialnego i wyższości nad innymi, nie pokazał go jako rozpuszczonego pańskiego synka, któremu w głowie tylko rozrywki i dziewki. Może sprawiła to sytuacja polityczna i strach przed kolejnymi atakami bolszewików, ale chłopiec został wychowany twardą ręką na bardzo zaradnego żołnierza, i z pewnością pomogła mu w tym wrodzona inteligencja i sposób postrzegania życia daleki od lekkości i nieodpowiedzialności.

Kiedy ukrywał się w borze, musiał być przygotowany na to, że przez mieszkańców tego miejsca będzie traktowany na równi z innymi zwierzętami. Będzie musiał walczyć o swoje terytorium i o przetrwanie.

(…) Rzucił okiem na pochylenie wiązu pod kątem ewentualnej ucieczki na drzewo, gdyby zaszła taka potrzeba. Zwlekał jeszcze chwilę z ruszeniem się z miejsca, gdy potężny, pełen tryumfu ryk zerwał chwilową ciszę lasu. Drgał w powietrzu dobrą chwilę, modulowany gardłowym charchotem, ogarniając całą przestrzeń i obwieszczając kto jest panem i jedynym zwycięzcą. (…)

Główny bohater, młody chłopak wychowany we dworze nie został nauczony agresji i widząc to co dzieje się we wsi, co dzieje się z jego znajomymi, przyjaciółmi, nie potrafi zapanować nad bólem, jednocześnie powoli budując w sobie chęć zemsty.

(…) Ta walka, to było przełamanie prześladującej go od początku pewności i podświadomej obawy przed bolszewikami. Wraz z uderzeniem szabli stwardniał w środku, a wewnętrzna determinacja wzięła górę nad obawami i rozterkami. (…)

To nie jest książka stricte historyczna, ale moim zdaniem świetnie wyważone proporcje między fikcją a faktami historycznymi sprawiały, że nie odczuwałam chaosu często towarzyszącemu mi podczas czytania tego typu powieści. I nawet mnie, kobiecie niezbyt zaangażowanej pod względem ciekawości historią wojenną nie zniechęciły opisy walk żołnierzy na polach bitew, chociaż muszę przyznać, że niektóre opisy, szczególnie te drastyczne, bardzo wpłynęły na moją wyobraźnię.

Jak już wspomniałam wcześniej nie jest to książka o Bitwie Warszawskiej, ale dość szczegółowo opisane w niej zostało zaplecze wojny polsko-bolszewickiej. Nie zawsze znajdujemy takie detale w powieściach historycznych, gdzie emocje zwykłych ludzi nie znających dotąd odpowiedzialności wojennej muszą zetrzeć się z tym, że w każdej chwili można stracić kogoś bliskiego.

Na uwagę zasługuje pięknie przedstawiona przyjaźń między młodym mężczyzną a wilczycą. Przyjaźń, która jest wyjątkowo silna. Wilczyca broni swojego pana i na każdym kroku ostrzega przed zbliżającym się niebezpieczeństwem, jest jak najwierniejszy pies.

Piękny, nieco staropolski język jakim pisze autor dodaje powieści swoistego indywidualizmu, a wplatane w dialogi teksty pisane rosyjską cyrylicą, czy też wplatane nazewnictwo typowe dla łowczych czy żołnierzy dodają fabule autentyczności.

Polecam tę powieść zarówno osobom, które lubią powieści przygodowe, jak i tym, którzy preferują powieści wojenne i historyczne.

Dziękuję Wydawnictwu NowoCzesne za możliwość poznania twórczości tego autora i już cieszę się na myśl, że powstanie kontynuacja tej powieści o czym dowiedziałam się z jednego z wywiadów z autorem.

Napisz do mnie
wrzesień 2025
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/