Recenzje książek

dobra książka

CENA WOLNOŚCI – Barbara Wysoczańska

(…) W kraju, który jest zniewolony, gdzie ludzie walczą o byt i o wolność, gdzie nie wolno nam mówić publicznie po polsku, nie ma miejsca na prawa kobiet. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Barbara Wysoczańska urodziła się w 1980 roku w Nowej Soli, ale obecnie mieszka w Zielonej Górze. Jest absolwentką historii na Uniwersytecie Zielonogórskim. Jest historykiem nie tylko z wykształcenia, ale i z pasji. Prywatnie jest mamą dwóch córek. Pracuje w branży jubilerskiej. Jest miłośniczką dobrej literatury, muzyki i kina.

Cena wolności to dramat obyczajowy z historią wojenną w tle.

PREMIERA KSIĄŻKI 25 PAŹDZIERNIKA 2023

wydawnictwo FILIA, stron 573

Jest rok 1904. Klara Tyszkowska, młoda feministka i aktywistka, mieszkająca w Warszawie buntuje się przeciwko tradycji oraz uciskowi carskiego reżimu. Jej życie skupia się wokół studiów na tajnym Latającym Uniwersytecie i pracy dla gazety „Bluszcz”. Dziewczyna przyjaźni się z synem warszawskiego fabrykanta, Jędrzejem Witebskim. Któregoś dnia, spotyka pewnego siebie rosyjskiego kapitana Aleksandra Kirsanova i wówczas jej życie przewraca się do góry nogami. Po tragicznych wydarzeniach na placu Grzybowskim Klara jest zmuszona zapłacić wysoką cenę za swoją niezależność i miłość, do której wcześniej nie chciała się przyznać nawet przed samą sobą. Polacy walczą o niepodległość, a Klara, będąc w centrum tej walki, zaczyna rozumieć, że prawdziwa wolność to nie tylko niepodległy kraj, ale i serce zakute w kajdany. Czy rosyjski kapitan sprawi, że dziewczyna będzie szczęśliwa, czy raczej zamieni jej życie w koszmar? Czy miłość do przyjaciela przetrwa?

Po przeczytaniu kilku książek Barbary Wysoczańskiej wiem, że każdą kolejną jej powieść „wezmę w ciemno”.

Nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale myślę, że zauroczy nie tylko panie. Historia opisana w książce to opowieść o młodej kobiecie, zbuntowanej i odważnej, której przyszło żyć w czasach reżimu carskiego.

To opowieść o przyjaźni i miłości, obu bardzo trudnych. Niestety odwaga Klary Tyszkowskiej i jej zbyt feministyczne podejście do życia nie ułatwiały jej funkcjonowania w czasach, w których przyszło jej żyć.

(…) Poczułam, że coś gwałtownie ścisnęło mnie za gardło. (…) właśnie do takiego narodu, który walczy o wolność, należy szczególnie mówić o kobietach. Bo kobieta to potencjał. To siła i niezłomność. To hart ducha. (…)

Jest to opowieść o kobietach traktowanych niezbyt poważnie, cytując słowa autorki takich: „niczym pył, który można zdmuchnąć”.

Nie wszystkie kobiety godziły się na przedmiotowe traktowanie, jak w każdym społeczeństwie były takie, które ślepo podporządkowywały się woli mężów i ojców, ale były też takie, które otwarcie się buntowały. I do nich właśnie należała główna bohaterka tej książki.

To opowieść o kobiecie, która dla ratowania życia kogoś bliskiego jej sercu, dobrowolnie przekroczyła progi upokarzającego ją piekła, stała się narzędziem w rękach wroga, który perfidnie wykorzystał jej rozpacz. Czy osiągnęła swój cel poddając się własnemu rozsądkowi?

(…) – Ależ co ty opowiadasz! Klaro! Mój Boże, czymże my kobiety, jesteśmy w obliczu zła i prawdziwej miłości? Czym są nasze decyzje i wybory wobec wyborów mężczyzn, którzy chętnie wykorzystują swoją władzę nad nami? Wcale nie dziwi mnie, że to zrobiłaś, bo na twoim miejscu pewnie postąpiłabym tak samo. Ratowałaś tego, który był ci najdroższy… (…)

Historia Klary wzbudziła we mnie sporo emocji, ale kibicowałam jej w każdej podjętej przez nią decyzji. Nie potrafiłam jej potępić za to, że postanowiła zadziałać wbrew swoim uczuciom, bo nawet jeżeli robiła coś złego, wbrew własnemu sumieniu, to robiła to w dobrym celu, przynajmniej obie, i ja i ona w to wierzyłyśmy.

Klara walczyła nie tylko o prawa kobiet, walczyła również o przyjaźń i miłość, które z pewnych względów nią wzgardziły.

Losy kobiet bywają różne. Jedne z nich poddają się normom społecznym nie zastanawiając się nawet nad tym, co przygotowała dla nich rodzina i co nakazuje im zrobić los. A inne walczą o swoje prawa buntując się powszechnym normom życia, chcą być szczęśliwe, ale i niezależne. Którym wychodzi to bardziej na dobre?

Dlaczego od wieków kobiety traktowane są bardziej przedmiotowo, nawet teraz, kiedy jesteśmy już na zupełnie innym etapie niż tamte kobiety, wciąż odczuwana jest dyskryminacja, często w pracy czy w rodzinie (oczywiście nie wszędzie, ale zdarza się).

Klara udowodniła wszystkim, że jest kobietą silną, odważną i częściowo niezależną, ale jaką cenę musiała za to zapłacić?

(…) Znów coś się we mnie zakotłowało, coś nakazało mi po raz kolejny tego dnia wykrzyczeć, że gardzę dwulicowością świata, w którym kobiety są niczym marny pył, który można zdmuchnąć. (…)

Tej książki nie sposób czytać bez emocji, dramatyzm fabuły jest momentami tak bolesny, że najchętniej odłożyłabym lekturę i nie myślała o tych wątkach. Ale tego nie byłam w stanie zrobić, bo fabuła tej powieści jest jak magnes, który jak raz cię przyciągnie, to nie ma siły, aby się uwolnić.

Sporo wzruszających scen z pewnością niejedną czytelniczkę zmusi do sięgnięcia po chusteczkę, ponieważ tak jak wspomniałam wcześniej, nie można tej książki czytać bez emocji.

Mamy tutaj wiele różnych wątków. Jest wątek miłosny i polityczny, jest wątek dramatyczny i kryminalny, ale jest również wątek historyczny, czyli dla każdego coś.

POLECAM tę książkę zarówno paniom jak i panom, myślę, że fabuła nie zawiedzie nikogo.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA za to, że mogłam przeczytać tę książkę w ramach współpracy barterowej, a Autorce dziękuję za kolejne chwile spędzone z wyjątkowo piękną lekturą.

STRACONE POKOLENIE. MATKI RZESZY – Sabina Waszut

(…) Ruth zaczęła płakać, dopiero gdy wyszła na rynek i pchając przed sobą wózek z Viktorią, skierowała się w stronę dworca. Właściwie nie wiedziała, dlaczego łzy ciekną jej po policzkach. Ocierała je nieco zawstydzona, choć nikt nie zwracał uwagi na łkającą kobietę. Ludzie przywykli do nieszczęść. (…)

Zdjęcie jest własnością autorki książki umieszczone na blogu za jej zgodą.

Sabina Waszut urodziła się w 1979 roku na Górnym Śląsku, w Chorzowie. Jest związana z Grupą Literyczną „Na Krechę”. Publikowała między innymi w Magazynie Materiałów Literackich „Cegła” oraz w „Śląskiej Strefie Gender”. Jest nie tylko pisarką, ale również recenzentką, organizatorką spotkań literackich oraz propagatorką śląskiej kultury. W styczniu 2013 nakładem wydawnictwa Anagram weszła na rynek książka „Isabelle”, której jest współautorką. W październiku 2014 ukazała się powieść „Rozdroża”, która zdobyła Główną Nagrodę w kategorii Pióro na Festiwalu Literatury Kobiecej w Siedlcach, oraz została nominowana do Nagrody Literackiej Europy Środkowej Angelus.

Stracone pokolenie to trzecia część serii „Matki Rzeszy”, powieść obyczajowa z historią wojenną w tle. Finałowy tom o kobietach i dzieciach, które stały się narzędziem w rękach nazistów.

PREMIERA KSIĄŻKI 25 WRZEŚNIA 2024

Wydawnictwo KSIĄŻNICA, stron 270

Wojna dobiegła końca, wielka przegrana Niemiec stała się koszmarem nie tylko obywateli tego państwa, a słowo „pokój” było wciąż tylko pusto brzmiącym słowem. Bezpiecznie nie czuli się ani przebywający w polskim mieście Świebodzice, ani w niemieckim uzdrowisku Bad Saarow. Ruth, razem z maleńką córeczką postanawia jednak wyruszyć w drogę wierząc, że powrót do rodzinnego domu pomoże jej pogodzić się ze stratą ukochanego Tobiasa. W strachu ale z nadzieją w sercu ukrywa w swojej walizce teczki z dokumentami dzieci porwany przez Lebensborn, jeszcze nie wie co z nimi zrobi, ale najważniejsze, że w sercu tli się jakaś nadzieja. Powojenna rzeczywistość nie jest ani piękna, ani bezpieczna i zaskakuję ją na każdym kroku. Czy uda jej się odnaleźć spokój w domu teściów? Czy zawarte w Lebensborn małżeństwo z Markusem sprawi, że wrócą uczucia, które młoda kobieta już dawno pogrzebała?

Jeżeli jeszcze nie sięgnęliście po trylogię „Matki Rzeszy” to proponuję zrobić to jak najszybciej. To obraz drugiej wojny światowej wciąż jeszcze mało znany, a dodatkowo ukazany z punktu widzenia niemieckiej kobiety. Druga wojna światowa to nie tylko obozy koncentracyjne, Pawiak, Powstanie Warszawskie i cierpiący z głodu, chłodu i bólu Polacy, Żydzi i obywatele innych niż Niemcy narodowości, to również mało znany dotąd temat organizacji Lebensborn i życie Niemców niesympatyzującym z ideologią nazistowską.

Sabina Waszut pokazuje wojnę i czas powojenny skupiając się na życiu obywateli niemieckich, a właściwie to głównie niemieckich kobiet, które często równie boleśnie odbierały rzeczywistość tego trudnego dla wielu czasu.

Dramat dzieci różnych narodowości (ponieważ wśród nich były nie tylko dzieci polskie) to temat, który zgłębiłam bardzo dokładnie pisząc powieść „Pamięć dla Heleny”, ale ja pokazałam organizację Lebensborn z punktu widzenia młodej Polki, a autorka trylogii „Matki Rzeszy” zrobiła to z punktu widzenia młodej Niemki. To bardzo ważny temat odnoszący się do drugiej wojny, bo o Domach Matek, czy potocznie nazywanych „stajniach rozpłodowych kobiet” czy o przechowalniach dzieci germanizowanych i oddawanych do adopcji niemieckim rodzinom, wciąż wielu nie wie nic.

Autorka przedstawia również dramatyczne losy wielu niemieckich kobiet, które próbując odnaleźć się w upokarzającym, pełnym brutalności świecie żyją w ciągłym poczuciu winy. Ale czy to właśnie one, zwykłe kobiety winne były tego co wymyślił Hitler i wierni jego ideologii naziści?

(…) Poglądy matki już wcześniej nie były dla niej tajemnicą. Obie nie popierały Hitlera, marzyły o życiu w świecie bez nazizmu, o społeczeństwie, które może decydować o swoich poglądach i postawach. Ale marzenia, nawet te zakazane, były czymś zupełnie odmiennym od czynnego udziału w konspiracji. (…)

Główna bohaterka zanim spokojnie wróciła do rodzinnego domu przeszła nie tylko piekło do jakiego zabrali ją rosyjscy żołnierze, ale również piekło powojennej podróży, która była dla niej o tyle trudna, że musiała ją przebyć z maleńką córeczką.

My, żyjący teraz w innym świecie, nawet nie potrafimy sobie wyobrazić tego, co musieli przeżywać wracający do domów ludzie, nie wszystkim udało się bezpiecznie wrócić, bo po drodze na przeszkodzie stawały zarówno warunki pogodowe, jak i głód i ogromne osłabienie.

Przedstawione w powieści kobiety musiały być silne zarówno fizycznie jak i psychicznie, bo żadna z nich nie wiedziała jak będzie wyglądała ta powojenna normalność, czy zwróci im radość życia, czy ją odbierze całkowicie.

O traumie i stresie pourazowym wracających z wojny żołnierzy też niechętnie się mówi, a przecież tak wielu mężczyzn, przed wojną pogodnych, radosnych i pełnych życia wróciło do domu całkowicie odmienionych, stanowiących ludzkie wraki.

(…) Michael i Rozalia przyglądali się temu ze smutkiem, a nawet z trwogą, nie rozumiejąc zmian, jakie zaszły w ich synu. Wystarczyło kilka tygodni, aby zdali sobie sprawę, że ani Ruth, ani Viktoria nie uzdrowią Markusa. (…)

Autorka dosadnie i bardzo dramatycznie opisała to, jak ta okrutna wojna zniszczyła młodego mężczyznę, kiedyś przyjaciela, ukochanego syna, a teraz potwora topiącego swoje traumy i wspomnienia wojenne w alkoholu i reagującego nie tylko na obcych, ale i na najbliższych brutalną agresją. Ilu takich mężczyzn jak Markus nie potrafiło się odnaleźć w powojennej rzeczywistości?

O tym, do czego byli zdolni Rosjanie wiemy z wielu opowiadań ludzi, którzy przeżyli wyzwolenie, niewiele trzeba, aby wyobrazić sobie jak ci zwycięzcy zachowywali się na zagarniętych przez siebie ziemiach, zamieszkałych przez znienawidzoną ludność niemiecką.

Może po przeczytaniu tej książki, a właściwie to całej trylogii ktoś pomyśli o tym, jakimi ofiarami wojny byli zwykli Niemcy, którzy często nie sympatyzowali z polityką nazistów, lub ci, którzy często próbowali tylko przeżyć. Jak wielu z nich działało w ruchu oporu nie zgadzając się z polityką Hitlera. Ale dla armii wyzwoleńczej byli tak samo winni jak wysoko postawieni stronnicy wodza.

Wiem, że kiedyś jeszcze wrócę do tej historii i wówczas przeczytam ją ponownie od początku do końca bez kilkumiesięcznych przerw między tomami, ponieważ Sabina Waszut porusza ważne tematy i bardzo ciekawie o nich pisze.

I chociaż Ruth była Niemką, początkowo zaślepioną ideologią Führera, to bardzo jej kibicowałam, bo była również zwykłą młodą kobietą, dobrą matką i kimś, kto potrafił kochać całym sercem.

Świetnie wykreowane osobowości bohaterów to moim zdaniem jeden z wielu pozytywnych akcentów tej ponurej historii. A ciekawie poprowadzona fabuła nie pozwala na uczucie znużenia podczas czytania co niestety zdarzało mi się przy wielu książkach, nawet tych odnoszących się do tematyki wojennej.

Czy historia Ruth skończyła się dobrze czy źle musicie doczytać sami, ja ze swojej strony gorąco polecam nie tylko tę książkę, ale całą trylogię. Myślę, że fabuła zaskoczy nie tylko miłośników książek o tematyce wojennej, a zgłębienie wiedzy o Lebensborn czy niemieckim ruchu oporu z pewnością pozwoli odkryć coś, czego do tej pory nie wiedzieliście o drugiej wojnie.

POLECAM wszystkie trzy tomy MATEK RZESZY i bardzo dziękuję Autorce za ciekawie spędzony czas, a Wydawnictwu Książnica za możliwość przeczytania tego ostatniego tomu w ramach współpracy barterowej.

KARCZMA POD RYBIM ŁBEM – Anna Sakowicz

(…) Wiedziała doskonale, że życie to ciągła walka o to, by się utrzymać na powierzchni. Do tej pory się jej szczęściło z Bożą pomocą. Miała wszystko, dach nad głową, dobrą posadę u znamienitych mieszczan, gotowała… pomogła bratu zostać kupcem. Dlaczego jednak wciąż czuła niedosyt?

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.

Karczma pod Rybim Łbem to kontynuacja książki Kamienica Schopenhauerów, powieść obyczajowa z historią osiemnastowiecznego Gdańska w tle.

PREMIERA KSIĄŻKI 04 WRZEŚNIA 2024

Wydawnictwo FLOW, stron 416

Po kilkunastu latach od ostatniego spotkania Friedy, Bena i Roberta Danzig przechodzi w ręce pruskie. W tle mają miejsce wojny napoleońskie. Kuchmistrzyni rodziny Schopenhauerów po wyjeździe pracodawców otrzymuje posadę w równie zacnym domu Uphagenów.  Pewnego dnia w życiu Friedy pojawia się kilkunastoletnia Mathilde, obdarzoną niezwykłym talentem, którą kuchmistrzyni udaje się wprowadzić jako pomoc kuchenną. Dziewczynka jednak bardzo szybko wykorzystuje sytuację i chociaż jej wdzięczność do kuchmistrzyni jest wielka, ucieka od Friedy aby zamieszkać w zupełnie innym miejscu. Życie dwóch złodziejaszków również się zmienia, jeden z nich zakłada rodzinę i staje się porządnym obywatelem, a drugi po wyjściu z więzienia myśli jedynie o tym, aby zemścić się na kuchmistrzyni, która przyczyniła się do jego uwięzienia. Czy losy trójki bohaterów ponownie się splotą? Co połączy Friedę z dorosłą już Mathildą? Czy Benowi uda się dokonać zemsty na kuchmistrzyni?

Kto odwiedza mojego bloga, ten wie, że po książki Anny Sakowicz sięgam z wielką przyjemnością i muszę przyznać, że chociaż przeczytałam ich już sporo, zarówno tych dla dzieci jak i dla dorosłych, to żadna z nich jeszcze nie zawiodła moich oczekiwań czytelniczych.

Po raz kolejny autorka zabiera czytelników do osiemnastowiecznego Gdańska, aby przybliżyć dalsze losy bohaterów Kamienicy Schopenhauerów.

Proponuję, zanim ktoś sięgnie po tę lekturę przeczytać pierwszą część, ale myślę, że jeżeli nie ma takiej możliwości, to śmiało może zagłębić się w „Karczmie pod Rybim Łbem” ponieważ autorka tak poprowadziła fabułę, że czytelnik nie pogubi się w losach bohaterów. Może jedynie szukać przeszłości w domysłach.

Czytając tę książkę poznajemy kulinarne strony dawnych kuchni, w których przede wszystkim królowały jako dodatki smakowe przeróżne zioła i warzywa.

Opisy niektórych scen kuchennych są tak niesamowite, że czasami nie można zapanować nad śliną gromadzącą się w ustach. No, ale nie może być inaczej, skoro jedną z głównych bohaterek jest kuchmistrzyni z wyjątkowym talentem do przyprawiania potraw.

Autorka narracją i słownictwem przenosi czytelników do czasów, w których dzieje się fabuła, dzięki temu poznajemy wiele określeń ówcześnie stosowanych.

Wyjątkowa dbałość o szczegóły odnoszące się nie tylko do słownictwa, ale również ubiorów czy zachowania ludzi świadczy jedynie o tym, że Anna Sakowicz bardzo dokładnie przeprowadziła kwerendę do tej książki i dzięki temu z aptekarską wręcz dokładnością przekazała realia tamtego czasu.

(…) Kiedy człek przychodził na świat w biednej izbie, wyrywał przeznaczeniu każdą minutę, szarpał się z losem albo kupczył ciałem i duszą. U Mathilde ciało było mizerne, niewiele warte, za to dusza rozpychała się w nim, próbując sobie znaleźć odpowiedniejsze miejsce, zatem kupczyć nią zdało się najłatwiej. (…)

Myślę, że fabuła książki zadowoli czytelników wielu gatunków powieści. Mamy tutaj zarówno dramat jak i miłość, jest również zdrada i wątek kryminalny, ale znajdziemy w książce również wątek historyczny odnoszący się do osiemnastowiecznego Gdańska, w którym można było usłyszeć zarówno języki niemiecki i polski, ale również angielski i francuski.

(…) Po podpisaniu kapitulacji broniące Danzig wojska pruskie i rosyjskie przez Bramę Żuławską wymaszerowały z miasta w kierunku Prus Wschodnich. Za to z drugiej strony, przez Bramę Wyżynną, wmaszerowały zwycięskie wojska francuskie, a plotka głosiła, że za kilka dni gdańszczanie witać będą samego cesarza Napoleona I Bonaparte. (…)

Autorka świetnie przedstawia życie ludzi pracujących na zapleczach domów bogatych mieszczan, ale również ludzi z tak zwanych nizin społecznych, w których domach w przeciwieństwie do tych mieszczańskich, pachnących czystością i dobrymi potrawami cuchnęło gorzej niż w stajni czy oborze.

Aż trudno sobie wyobrazić, że ludzie żyli w takich warunkach, w takim brudzie, bez dbania o higienę. Czy wynikało to tylko z biedy, czy również z niechlujstwa?

Zapraszam do osiemnastowiecznego Gdańska, w którym w kuchni bogatego domu króluje pewna zdolna i piękna kobieta marząca o własnej karczmie. Czy jej marzenie się spełni? Nie odpowiem na to pytanie, sami się przekonajcie sięgając po książkę.

(…) Nie miała ochoty na dysputy o zamążpójściu, choć musiała przyznać w duchu, że pocałunek Roberta rozbudził w jej ciele nieznane dotąd namiętności i stąd pewnie jej wybuch przy Adeli. Dotknęła palcem warg, jakoby w nadziei, że znajdzie na nich ślad ust mężczyzny. (…)

Zapraszam do świata gdańskich rzezimieszków, którzy nie myślą o uczciwej pracy, ale chętnie zasiadają do stołu by naiwnych ogrywać w karty lub w kości.

Krótkie rozdziały przenoszą czytelnika raz do życia kuchmistrzyni, raz do biednej sieroty o wyjątkowej brzydocie, a raz do świata pewnego złodzieja i kanciarza.

Polecam tę książkę zarówno miłośnikom powieści obyczajowych jak i romansów czy dramatów, a nawet ktoś kto zaczytuje się w kryminałach znajdzie coś dla siebie. Końcówka książki to prawdziwy bum emocjonalny. Gwarantuję cudowną podróż w czasie, ale również mile spędzony czas z wyjątkowymi bohaterami.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu FLOW za możliwość poznania kolejnej cudownej powieści Anny Sakowicz w ramach współpracy barterowej.

CÓRKI CZARNEGO MUNDURU – Sylwia Trojanowska

(…) Poród na dobre zmienił Wilhelma. O ile Ingrid do czasu rozwiązania miała nadzieję, że po przyjściu na świat jego upragnionego dziedzica ich relacje staną się takie jak te z początków znajomości, o tyle straciła ją już w szpitalu. Nie urodziła mu wymarzonego syna, a dziewczynki były dla niego synonimem klęski. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Sylwia Trojanowska urodziła się w 1974 roku. Razem z mężem i synem mieszka w Szczecinie. Jest niepoprawną optymistką, pasjonatką pozytywnego myślenia i cieszenia się każdą chwilą. Wielbicielka podróży dalekich i tych całkiem bliskich. Uwielbia góry, obcowanie z przyrodą, muzykę filmową i dobrą herbatę (w dużych ilościach!). Kiedy nie pisze, spełnia się jako trener biznesu i coach. W swoim dorobku pisarskim ma takie książki jak „Wigilijna przystań”, „A gdyby tak…”, trylogię, w skład której wchodzą „Sekrety i kłamstwa”, „Prawdy i tajemnice”, oraz „Powroty i wspomnienia”.

Córki czarnego munduru to dramat obyczajowy z historią wojenną w tle.

PREMIERA 14 SIERPNIA 2024

Wydawnictwo MARGINESY, stron 316

Młodziutka Ingrid po śmierci babci, jest pod opieką wujostwa. W obliczu polityki jaka szerzy się w Trzeciej Rzeszy zostaje wysłana na obóz dla dziewcząt BDM na którym wydarza się coś co niszczy spokojną wychowaną z dala od nazistowskiej doktryny, z poszanowaniem dla drugiego człowieka i otwartej na inne kultury dziewczyny. W życiu dziewczyny pojawia się jednak mężczyzna, wprawdzie dużo starszy, ale który ratuje ją przed jeszcze większym złem. Bardzo szybko Ingrid staje się panią na włościach wychodząc za mąż za swojego wybawiciela i rodząc dwie córeczki. Wyglądające z zewnątrz na sielankowe życie młodej dziewczyny, za zamkniętymi drzwiami pięknego domu jest całkowitym przeciwieństwem sielanki. Wychodząc za mąż za człowieka całkowicie oddanego ideologii nazistowskiej Ingrid nie wie z czym będzie musiała się zmierzyć i co (lub kto) będzie dla niej najcenniejsze. Jak poradzi sobie skromna młoda kobieta, matka i żona nazisty z panującymi w domu i na świecie wojnami? Dlaczego Wilhelm nie potrafił pokochać córek, które przyszły na świat w jego domu? Kim dla młodziutkiej Ingrid była przyjaźń z pewnym doktorem, który w przeszłości uratował jej życie.

Książki, których fabuły umieszczone są w czasach międzywojennych lub w czasie drugiej wojny światowej zawsze wzbudzają we mnie sporo emocji. I nie jest ważne, czy jest to książka reportażowa, czy jej fabuła została skonstruowana na faktach, czy jest to fikcja literacka powstała w głowie autorki czy autora, zawsze związane są z tym emocje.

Staram się wyglądać na osobę silną, ale muszę przyznać, że często w czasie czytania tak bardzo przeżywam fabułę, że wzruszenie bierze górę nad wszystkim innym.

Ta książka okazała się dla mnie wulkanem emocji, które z pewnością silnie odczuje również wielu innych czytelników. I nie chodzi tutaj o to, że historia dzieje się tuż przed wybuchem wojny i w jej trakcie, pisząc o emocjach mam na myśli psychologiczne podejście do bohaterów i dramatów jakie towarzyszyły życiu głównej bohaterki.

Niewiele jest autorek czy autorów, którzy tak potrafią opisać, czy przedstawić swoich bohaterów, że albo się ich bardzo lubi, albo nienawidzi do granic możliwości. Sylwia Trojanowska zrobiła to perfekcyjnie. Świetnie, moim zdaniem, wykreowane postacie są jakby pierwszoplanowym wątkiem tej historii, ubarwiają ją zarówno ciepłem usposobień jak i zimnem dramatu.

Zaczynając czytać tę książkę pomyślałam sobie, że będzie to piękna opowieść o miłości, która potrafi pokonać największe zło. Coś w stylu „Pięknej i bestii”, niewiele się pomyliłam, bo mamy tutaj i „piękną” – zarówno biorąc pod uwagę urodę i serce oraz podejście do życia, jak i „bestię”, człowieka okaleczonego fizycznie i psychicznie, z pewnością nie bestię baśniową, ale taką w pełnym tego słowa znaczeniu.

(…) Chciała tak przez chwilę poleżeć i pobyć sam na sam ze swoim smutkiem, bólem i łzami, które stróżkami wędrowały po policzkach i spływały na podłogę. Nagle poczuła jak coś miękkiego i ciepłego otula jej plecy. Odwróciła się i zobaczyła ciekawskie oczy Sofii. Dziewczynka próbowała okryć mamę swoim kocykiem w kwiaty. (…)

Autorka w ciekawy sposób ukazała społeczność niemiecką podzieloną na tych, dla których liczyło się przede wszystkim człowieczeństwo i na tych, którzy zaślepieni ideologią hitlerowską nie posiadali tego człowieczeństwa nawet w sobie.

To nie jest lekka w odbiorze lektura, bo z pewnością wiele osób odbierze ją tak jak ja, czyli bardzo emocjonalnie i myślę, że niejeden raz uroni łzę. Ale z pewnością styl jakim pisze Sylwia Trojanowska jest tak lekki, że czyta się tę książkę wyjątkowo płynnie i trudno ją odłożyć nawet na chwilę cały czas mając w głowie to o czym przeczytało się na poprzednich stronach. Dlatego osoby, które jeszcze nie miały okazji jej przeczytać, lepiej niech przygotują sobie zapas chusteczek i zapas czasu.

To opowieść o młodej kobiecie, kruchej jak najlepsza porcelana, a jednocześnie twardej jak stal. O kobiecie, której ktoś uratował życie po to, aby dzień po dniu, miesiąc po miesiącu jej je zabierać i niszczyć. To również historia skrzętnie skrywanej tajemnicy, mrocznych myśli dominujących umysły pewnych ludzi, odrażających czynów, ale i odruchów wielkiego dobra.

(…) Ingrid z żalem spojrzała na postrzępione kartki, uklękła i nie bez trudu zaczęła zbierać je z podłogi. Układała równo, po kolei, gładząc każdą, jakby tym swoim dotykiem przepraszała je za czyn męża. Nagle zamarła. To niemożliwe. Spojrzała jeszcze raz i westchnęła, bo oto odkryła tajemnicę sprzed lat, tajemnicę babci. (…)

Młoda dziewczyna okrutnie skrzywdzona przez los i ludzi wreszcie trafia na kogoś, kto ratuje ją obiecując życie w luksusie i dobroci serca, ale pieniądze szczęścia nie dają, a obiecana dobroć pryska jak bańka mydlana w obliczu teoretycznej życiowej porażki.

Mąż Ingrid marzył o synu, nie dla siebie, nie dla żony, ale dla Führera. Syna, którym mógłby się szczycić, dzięki któremu byłby ważny, a tymczasem żona, która ledwo uszła z życiem obdarowała go córkami i to od razu dwoma. A wiadomo jak postrzegano w Rzeszy kobiety.

Ta opowieść to obraz fałszywego piękna pokazywanego wszystkim, kochającego się małżeństwa żyjącego w bogactwie, a tak naprawdę będącego piekłem tonącym w alkoholu, agresji i przemocy, bólu fizycznym i psychicznym.

POLECAM tę książkę nie tylko miłośnikom historii wojennych, to opowieść, która z pewnością na długo zostanie w pamięci każdego czytelnika. Autorka bowiem porusza w niej wiele ważnych tematów, począwszy od zniewolenia psychicznego i fizycznego w małżeństwie, ślepej miłości do Hitlera i wiary w jego słowa, pracy robotników przymusowych będących niemal niewolnikami Niemców, po piękną przyjaźń i wiarę w drugiego człowieka.

(…) Bo to życie bywa różne, czasami piekielnie bolesne i nieprzyjemne, czasami samotne i bezduszne, ale u podstaw zawsze jest dobre i każde ma cel. I moje, i twoje. I Josefa, Każde. (…)

Dziękuję Autorce i wydawnictwu MARGINESY za możliwość przeczytania tej pięknej książki w ramach współpracy barterowej. I chociaż mam trochę żalu do Autorki za zakończenie, które mną wstrząsnęło i którego chyba nikt się nie spodziewa i zostawienie czytelników z niewiadomą oczekiwania na kolejny tom, to cieszę się, że mogłam poznać historię młodej Ingrid.

ŚPIJ DZIECINKO, ŚPIJ – Jolanta Bartoś

(…) Gdy tylko jej palce musnęły kwiat, usłyszała cichy płacz dziecka. Kwiliło, nie mogąc już płakać głośniej. Rozejrzała się wokół. Nie, nigdzie nie było żadnego dziecka. Nie widziała nawet nikogo w oknach kamienicy. Wiatr jakby ucichł, choć wcześniej zdawało jej się, że dość mocno wieje. (…)

Jolanta Bartoś jest absolwentką dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. To artystyczna dusza wyczulona na piękno. Przygodę z literaturą rozpoczęła bajkami, opowiadaniem młodszemu bratu, potem liczne historie napisała, ale tylko do szuflady. Znalazły się w nich wątki sensacyjne i kryminalne. Publikuje na łamach portalu glosleszna.pl. Jest autorką między innymi takich książek jak: „Niepokorna” (2016),„Jad” (2017),„Fatum” (2018),„Obłęd” (2018),„Uwięzieni w Galerii Lochy” (2018).

Śpij dziecinko, śpij to horror z wątkami psychologicznymi.

PREMIERA KSIĄŻKI 05 MAJA 2022

Wydawnictwo ZYSK I S-KA, stron 352

Mury starego miasta są przesiąknięte dawnymi dziejami. Główna bohaterka Alicja Rogowska spełniając swoje marzenie i kupując mieszkanie w starej kamienicy nie zdaje sobie sprawy z tego jak wiele będzie ją to kosztowało. Alicja jest w ostatnich tygodniach ciąży, nie przeszkadza jej to w przeprowadzeniu gruntownego remontu, żeby do nowego gniazdka wprowadzić się zanim na świecie pojawi się jej dziecko. Pierwszej nocy budzi ją przeraźliwy płacz, którego nie słyszy nikt poza nią. Kobieta obawia się, że oszalała i mogłaby zrobić krzywdę własnemu dziecku. W domu zaczynają się dziać dziwne rzeczy, pod domem rosną tajemnicze krzewy róż, które wzrastają w wyjątkowo szybkim tempie, a z piwnicy dolatuje XIX-wieczna kołysanka: „Śpij, dziecinko, śpij”. Alicja próbuje szukać pomocy u psychologa, a wkrótce odkrywa dawno zapomnianą historię starej kamienicy. Alicja ściga się z czasem, którego nie ma zbyt wiele. Za każdymi otwartymi drzwiami, kryje się kolejna tajemnica. Wkrótce okazuje się, że walczy nie tylko z jednym wrogiem. Czy kobieta oszalała? Czy jej odczucia są prawdziwe? I czy zdąży poznać dawno zapomnianą historię, której nikt nie chce wyjawić?

Jeszcze do niedawna zarzekałam się, że nie będę czytała horrorów. No cóż, myślę, że nie powinno się nigdy mówić „nigdy”.

Kupiłam tę książkę zupełnie przypadkowo będąc z autorką na wspólnym spotkaniu, a ponieważ lubię poznawać twórczość różnych autorów, nasz wspólnie spędzony czas skończył się właśnie zakupem jednej z książek Jolanty Bartoś i… przyznam szczerze, że dawno nie czułam podczas czytania takiego dreszczyku emocji.

Fabuła tej książki zadziałała na mnie jak magnes, nie mogłam się od niej uwolnić i nawet w czasie, w którym nie czytałam, cały czas myślami byłam w tamtym starym domu.

Nie oglądam horrorów ani ich nie czytuję, ale interesuję się zjawiskami paranormalnymi i… chyba wierzę w duchy (trochę).

Muszę przyznać, że autorka świetnie budowała napięcie nie pozwalając czytelnikowi na nudę. Tutaj cały czas coś się dzieje i może ktoś bardzo sceptyczny uzna, że wymyślona przez Jolantę Bartoś historia jest nieco infantylna, to nie można zaprzeczyć, że mając wyobraźnię (a każdy czytelnik chyba ją ma) momentami zbyt dosłownie odbiera się przedstawione przez autorkę „obrazy”.

Dawniej ludzie zbyt bogobojnie podchodzili do wielu wydarzeń, które były niewyjaśnione, czy zagadkowe, dzisiaj do wszystkiego podchodzi się naukowo, ale czy istoty będące „między światami” istnieją czy nie, to już jest indywidualne podejście każdego człowieka do tej wiary.

Umysł często płata figle i widzimy lub słyszymy coś, tak naprawdę nieistniejącego, ale czy potrafimy się obronić przed wyobrażeniami jakie w naszym umyśle powstają?

(…) Obudziła ją czyjaś dłoń. Poczuła tylko dotyk, który ledwie musnął jej rękę. Wiedziała, że powinna iść z tą niewidzialna osobą. Chciała czegoś. Wyszła z pokoju. Z każdym krokiem mieszkanie zmieniało się, aż przestała je poznawać. Stare, rozlatujące się meble, o które nikt nie dbał. Słyszała w kącie jakieś postękiwanie, przerywane ciężkim oddechem, jakby łapanym z trudem. Ktoś tam leżał na brudnym łóżku. (…)

Ludzie wierzący modlą się do swojego Boga, do świętych, których nigdy w swoim życiu nie spotkali i nikt z niewierzących nie robi z nich psychicznie niezrównoważonych, dlaczego więc ludzie odczuwający obecność istot nie zaliczających się do żywych, albo słyszący jakieś trudne do nazwania dźwięki uważani są za pomyleńców.

Główna bohaterka tej powieści widzi i słyszy coś, co można ująć jedną nazwą – zjawiska paranormalne, tym trzyma czytelnika w napięciu, bo nawet ktoś kto nie wierzy w takie zjawiska, może to sobie wyobrazić.

Przyznam szczerze, że fantazja autorki i zdolność „malowania” słowami potrafiły stworzyć takie obrazy, że nawet sceptyk może być w stanie „zobaczyć” scenę ze staruchą i martwymi niemowlętami.

Fabuła jest typowym horrorem, ale wpleciony w nią wątek kryminalny dodatkowo podkreśla jej dramatyzm.

Dla wielu czytelników zapewne zaskoczeniem będzie wątek romantyczny, w którym powoli narastające uczucie zradza się z poczatkującej przyjaźni.

Jak to w książkach bywa, jednych bohaterów lubimy innych nie. Męża bohaterki nie polubiłam, od samego początku czułam do niego antypatię widząc w nim jedynie egoistycznego i cynicznego mężczyznę. Za to od pierwszej wzmianki odnoszącej się do psychologa poczułam do tego mężczyzny wielką sympatię i cieszę się, że autorka przydzieliła mu taką rolę jaką przydzieliła.

Nawet jeżeli nie czytacie horrorów, to myślę, że ta książka Wam się spodoba. Nietuzinkowi bohaterowie, fabuła tajemnicza z dużą dawką dramatyzmu i bardzo ciekawe zakończenie.

Polecam szczerze i myślę, że wkrótce sięgnę po kolejną książkę tej autorki.

Napisz do mnie
październik 2024
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/