Recenzje książek

czytamlegalnie

CÓRKA GENERAŁA – Magdalena Witkiewicz

(…) Babcia powiedziała, że to jeden z najcenniejszych prezentów, jakie może mi dać. Obraz przedstawiał wzburzone morze, nad którym kłębią się ciemne chmury, ale gdzieś na horyzoncie lekko przebija słońce. (…)

Magdalena Witkiewicz gości na moim blogu już po raz… ojoj… któryś. Dla przypomnienia   napiszę tylko, że urodziła się w 1976 roku i mieszka w Gdańsku.  Z wykształcenia jest marketerką. Jest miłośniczką literatury oraz dzieci (w szczególności swoich). Jej pierwsza powieść, Milaczek, poprawiła humor tysiącom czytelników. Nie będę się rozpisywała o tej autorce, ponieważ kto tutaj do mnie zagląda, wie, że chętnie sięgam po jej książki a co za tym idzie, opinie o nich często pojawiają się na moim blogu. Pisze dla dorosłych i dla dzieci, a jej książki są dosłownie rozchwytywane.

Córka generała to powieść obyczajowa z nutką wojennego dramatu, romansu i historii Gdańska.

PREMIERA KSIĄŻKI 9 MARCA 2022

Wydawnictwo SKARPA WARSZAWSKA
stron 383

W pięknym Wolnym Mieście Gdańsku z każdym kolejnym rokiem coraz bardziej odczuwa się zbliżającą wojnę. I chociaż widmo jej nikogo nie napawa optymizmem, to młodość ma swoje prawa, a serce nie sługa. Andrzej jest polskim studentem szaleńczo zakochanym w pięknej Elise, gdyby nie sytuacja polityczna w mieście, w którym oboje mieszkają ich miłość miałaby zupełnie inny wymiar. Jednak Elise jest córką niemieckiego generała mocno sympatyzującego z Hitlerem i jego ideologiami. Ojciec oczywiście nie popiera związku córki z Polakiem i zrobi wszystko aby rozdzielić młodych. Kiedy pewnego dnia w domu Elise dochodzi do dość niefortunnego incydentu z udziałem Andrzeja, wydaje się, że losy Elise i Andrzeja zostają przesądzone. Przyjaciele chłopaka początkowo również nieprzychylnie podchodzący do związku Polaka z Niemką powoli zaczynają się przekonywać do dziewczyny. Wybucha jednak wojna i losy wielu z nich zostają pokrzyżowane. Czy zakochani w sobie młodzi ludzie będą mieli jeszcze szansę na spotkanie? Czy Andrzej będzie potrafił pokochać inną kobietę? Czy Elise odnajdzie w życiu szczęście z dala od miasta, w którym zostawiła swoją wielką miłość?

Kiedy skończyłam czytać tę książkę nie było mi łatwo zabrać się za pisanie recenzji, ponieważ cały czas emocje we mnie mocno buzowały.

Autorka wspomina, że to fikcja literacka, ale ja tyle wysłuchałam już opowieści wojennych, tyle wspomnień, że wcale bym się nie zdziwiła, gdyby nagle pojawił się ktoś i powiedział: „to moja historia”.

Nie od dziś wiadomo, że wojna w wielu ludziach wyzwoliła bestie, wpajana latami nienawiść i pogarda dla innych nie mogła pozostać bez echa. Ale ja wiem, że nawet w najgorszych warunkach wielu ludzi pozostaje LUDŹMI.

W tej książce mamy na to i piękne i bolesne przykłady, i tak jak zawsze powtarzam, że są ludzie źli do szpiku kości i są tacy, dla których drugi człowiek nie jest tylko wrogiem, jest człowiekiem takim samym jak oni.

O tym właśnie jest ta książka, o prawdziwym człowieczeństwie, które mimo strachu, bólu, niepewności, a często nawet nienawiści pozostaje człowieczeństwem.

To opowieść o miłościach zrodzonych w czasach, kiedy wielu nie potrafiło kochać, ale czy miłość pyta nas o zdanie, gdy serce wyrywa się do drugiej osoby?

(…) Nie mogę nawet słuchać Beethovena. Dla Elizy już zawsze będzie mi się kojarzyło tylko z nią. Kiedyś tak kochane przeze mnie, teraz jest nie do zniesienia. Czasami zastanawiam się, jak bardzo zadrwił ze mnie los, że zakochałem się w Niemce. I to nie w zwykłej, przeciętnej, a córce jednego z najbardziej szanowanych przez niemieckich narodowców generałów. (…)

Autorka przedstawia nam osoby dla których słowa „empatia”, „pomoc”, „miłosierdzie” są czymś tak naturalnym, że w sytuacjach ekstremalnych, nie zastanawiają się nad tym czy to co robią jest dobre czy nie, czy narażają własne życie, czy nie prowokują losu, tylko działają tak, jak im podpowiada serce.

Czytając tę książkę nie skupiamy się tylko na tytułowej córce generała, chociaż Elise von Hummel jest tutaj dość istotną postacią, jakimś specyficznym spoiwem, które łączy ludzi związanych z nią nicią przyjaźni. Postacie głównych bohaterów to osoby wyjątkowe, niby całkiem zwyczajne, nie wyróżniające się, a jednak nietuzinkowe. Myślę, że wiele czytelniczek czy czytelników poczuje z nimi swoistą więź.

Gama emocji zamknięta w fabule jest zbiorem wzruszeń, zarówno tych bardzo pozytywnych jak i negatywnych. Chociaż szczerze pisząc nie wiem, czy nie lepiej to nazwać wzruszeniami żalu i współczucia.

Na tle działań poprzedzających wojnę i działań wojennych jesteśmy jakby uczestnikami życia zarówno ludzi przeciętnych jak i tych, którzy byli oddanymi, wręcz fanatykami nazizmu i Hitlera.

(…) Przykre było to, że konflikty polityczne wpływały na zwykłych ludzi. Że zarówno zwykli Polacy, jak i zwykli Niemcy nie umieli już patrzeć na siebie inaczej niż przez pryzmat swastyk czy orłów w koronie. Nie liczyło się to, jakim człowiekiem jest ktoś nowo poznany, tylko to co ma napisane w dokumentach. (…)

Widzimy pięknie rodzącą się miłość, tę zakazaną, ale również taką zwyczajną, szczerą, młodzieńczą. Niby takie same, odnoszące się do takich samych młodych ludzi, a jednak bardzo różniące się od siebie.

Moim zdaniem na uwagę zasługuje również przedstawiona w powieści przyjaźń i to zarówno ta między dwoma kobietami jak i przyjaźń typowo męska, ale również przyjaźń przez duże P, która potrafiła pokonać wszelkie emocjonalne zawirowania, wszelkie tęsknoty i rozpacz po utraconych osobach.

To piękna historia pokazana z perspektywy kilku osób, bolesna w swoim przekazie a jednocześnie pełna optymizmu. To nie tylko opowieść o trudnej miłości, to opowieść o wojnie, przepełnionych nienawiścią ludziach i o tych, którymi ta nienawiść nie zawładnęła, pozwalając na zamienienie żalu w coś pożytecznego.

Myślę, że ten, kto zdecyduje się na przeczytanie tej książki nie będzie się czuł zawiedziony.

Ktoś może powiedzieć” „ale to już było”, „taki książek jest setki”, „to kolejna wojenna historia miłosna”. No i cóż z tego, ja mam niedosyt takich historii.

Ale przecież życie jest jak:

(…) wzburzone morze, nad którym kłębią się ciemne chmury, ale gdzieś na horyzoncie lekko przebija słońce. (…)

Dziękuję Autorce Wydawnictwu Skarpa Warszawska za te godziny pełne emocji, za te łzy wzruszeń, które uroniłam podczas czytania, i POLECAM tę lekturę zarówno miłośnikom historii wojennych, jak i miłośniczkom romansu. To piękna przygoda, którą należy przeżyć.

I chociaż premiera „rynkowa” książki jest 09 marca, to już od 23 lutego powieść będzie dostępna w punktach sieci empik.  

VAKHO. WILCZE SZCZENIĘ – Marek Boszko-Rudnicki

Marek Boszko-Rudnicki urodził się w Słupsku, ale mieszka w Szczecinie. Jest dziennikarzem i redaktorem kilku tytułów prasowych. Z wykształcenia jest informatykiem. Za swoje pracę otrzymał nagrody dziennikarskie. Jest pisarzem, autorem takich książek jak „Szpony diabła”, „Remedium 111” „Bękarty bogów” czy „Kołowrót dziejów”.

Vakho. Wilcze szczenię to powieść historyczno-przygodowa, której fabuła umiejscowiona została gdzieś na kresach w czasach walk bolszewickich.

PREMIERA KSIĄŻKI 26 LIPCA 2021 ROKU

Wydawnictwo NowoCzesne
stron 411

Kiedy Polska zniknęła z map, nie zniknęła z serc Polaków zamieszkujących kresy.
Janek, młody mężczyzna mieszkający we dworze na polecenie dziadka wyrusza na polowanie, nie zdając sobie sprawy z tego jaki we dworze narasta niepokój. Gdy chłopak wraca, staje się świadkiem makabrycznych wydarzeń we wsi dworskiej: gwałtów, tortur, morderstw, rabunków, podpaleń. Nie wie, co stało się z jego rodziną i służbą. Postanawia ukryć się w borze. Pewnego dnia z łap niedźwiedzia ratuje wilcze szczenię, zyskując tym samym w młodej wilczycy wierną towarzyszkę. Honor i wychowanie nie pozwalają mu trwać w bezczynności. Najpierw w pojedynkę, a później przy wsparciu tych, którym uratował życie, odpłaca się bolszewikom. Z niedoświadczonego młodzieńca niepostrzeżenie staje się mężczyzną, dowódcą wzbudzającego strach najeźdźców nazywanego przez miejscowych Wilczego Pułku. Czy przyszedł czas na odrodzenie Polski? Czy Janek odnajdzie swoich najbliższych, czy będzie musiał pogodzić się z ich śmiercią?

Muszę przyznać, że to trzymająca w napięciu opowieść. Nie tyle o Bitwie Warszawskiej, ale o tym, co naprawdę działo się na kresach. To porywająca powieść przygodowa, którą autor ciekawie poprzeplatał faktami historycznymi z okresu wojny polsko-bolszewickiej.

Powieść zaczyna się tak mrocznie, przedstawiając tragiczną, brutalną i bolesną w swym przekazie scenę, że po kilku stronach miałam ochotę zamknąć książkę, nie byłam pewna tego, czy będę w stanie to czytać. Ale… jednocześnie fabuła przyciągała mnie jak magnes.

Początkowo autor powoli buduje napięcie sprawiając, że opisana w książce historia przyciąga z każdą kolejną stroną coraz bardziej. Przyznam szczerze, że wręcz czułam narastający strach jednocześnie nie mogąc oderwać się od tekstu.  

Myślę, że wielu z nas trudno jest sobie wyobrazić iście polowe warunki, zwłaszcza zimą, w puszczy, w której na każdym kroku można natknąć się na wygłodniałe zwierzę, ale mimo wychowania w dworze, Janek został przez swoich opiekunów przygotowany do takiej sytuacji, chociaż zapewne żaden z nich, ani jego wuj, ani dziadek nie spodziewali się, że młodzieniec z dnia na dzień zostanie rzucony „na głęboką wodę”.

Przyznam szczerze, że polubiłam głównego bohatera od samego początku, może dlatego, że autor bardzo ciekawie przedstawił go pod względem osobowościowym. Mimo statutu materialnego i wyższości nad innymi, nie pokazał go jako rozpuszczonego pańskiego synka, któremu w głowie tylko rozrywki i dziewki. Może sprawiła to sytuacja polityczna i strach przed kolejnymi atakami bolszewików, ale chłopiec został wychowany twardą ręką na bardzo zaradnego żołnierza, i z pewnością pomogła mu w tym wrodzona inteligencja i sposób postrzegania życia daleki od lekkości i nieodpowiedzialności.

Kiedy ukrywał się w borze, musiał być przygotowany na to, że przez mieszkańców tego miejsca będzie traktowany na równi z innymi zwierzętami. Będzie musiał walczyć o swoje terytorium i o przetrwanie.

(…) Rzucił okiem na pochylenie wiązu pod kątem ewentualnej ucieczki na drzewo, gdyby zaszła taka potrzeba. Zwlekał jeszcze chwilę z ruszeniem się z miejsca, gdy potężny, pełen tryumfu ryk zerwał chwilową ciszę lasu. Drgał w powietrzu dobrą chwilę, modulowany gardłowym charchotem, ogarniając całą przestrzeń i obwieszczając kto jest panem i jedynym zwycięzcą. (…)

Główny bohater, młody chłopak wychowany we dworze nie został nauczony agresji i widząc to co dzieje się we wsi, co dzieje się z jego znajomymi, przyjaciółmi, nie potrafi zapanować nad bólem, jednocześnie powoli budując w sobie chęć zemsty.

(…) Ta walka, to było przełamanie prześladującej go od początku pewności i podświadomej obawy przed bolszewikami. Wraz z uderzeniem szabli stwardniał w środku, a wewnętrzna determinacja wzięła górę nad obawami i rozterkami. (…)

To nie jest książka stricte historyczna, ale moim zdaniem świetnie wyważone proporcje między fikcją a faktami historycznymi sprawiały, że nie odczuwałam chaosu często towarzyszącemu mi podczas czytania tego typu powieści. I nawet mnie, kobiecie niezbyt zaangażowanej pod względem ciekawości historią wojenną nie zniechęciły opisy walk żołnierzy na polach bitew, chociaż muszę przyznać, że niektóre opisy, szczególnie te drastyczne, bardzo wpłynęły na moją wyobraźnię.

Jak już wspomniałam wcześniej nie jest to książka o Bitwie Warszawskiej, ale dość szczegółowo opisane w niej zostało zaplecze wojny polsko-bolszewickiej. Nie zawsze znajdujemy takie detale w powieściach historycznych, gdzie emocje zwykłych ludzi nie znających dotąd odpowiedzialności wojennej muszą zetrzeć się z tym, że w każdej chwili można stracić kogoś bliskiego.

Na uwagę zasługuje pięknie przedstawiona przyjaźń między młodym mężczyzną a wilczycą. Przyjaźń, która jest wyjątkowo silna. Wilczyca broni swojego pana i na każdym kroku ostrzega przed zbliżającym się niebezpieczeństwem, jest jak najwierniejszy pies.

Piękny, nieco staropolski język jakim pisze autor dodaje powieści swoistego indywidualizmu, a wplatane w dialogi teksty pisane rosyjską cyrylicą, czy też wplatane nazewnictwo typowe dla łowczych czy żołnierzy dodają fabule autentyczności.

Polecam tę powieść zarówno osobom, które lubią powieści przygodowe, jak i tym, którzy preferują powieści wojenne i historyczne.

Dziękuję Wydawnictwu NowoCzesne za możliwość poznania twórczości tego autora i już cieszę się na myśl, że powstanie kontynuacja tej powieści o czym dowiedziałam się z jednego z wywiadów z autorem.

SKARB CZAROWNICY – Anna Klejzerowicz

PATRONAT

Anna Klejzerowicz jest gdańszczanką, chociaż obecnie mieszka w okolicach Gdańska. Jest kobietą wszechstronnie zaangażowaną, nie tylko pisarką i publicystką, ale również redaktorką, zajmującą się także fotografią. Autorka zbiorów opowiadań grozy z cyklu: “Złodziej dusz. Opowieści niesamowite”, powieści kryminalnych: „Sąd Ostateczny”, „Ostatnią kartą jest Śmierć”, „Cień gejszy” (książka – laureatka plebiscytu „Przy kominku” w 2011 r.), opowiadań w licznych antologiach, a także tekstów prasowych – beletrystycznych i publicystycznych. Przez wiele lat współpracowała z teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie jako fotograf i redaktor publikacji teatralnych. Z wykształcenia jest mgr resocjalizacji, prywatnie „kocia mama”, miłośniczka gór, książek i sztuki.

Skarb czarownicy to kryminał, którego fabuła umiejscowiona została w małej letniskowej miejscowości gdzieś na Kaszubach.

PREMIERA KSIĄŻKI 22 STYCZNIA 2022

Wydawnictwo REPLIKA
stron 334

Małgosia jest lekarzem weterynarii w małej kaszubskiej miejscowości. Po rozwodzie sama wychowuje swoją siedmioletnią córkę Marynię, chociaż w wychowanie dziewczynki angażuje się zarówno ojciec dziecka jak i przybrani rodzice Małgosi. Marynia spędza większość wakacyjnego czasu z miejscowymi dziećmi włócząc się po okolicznych lasach. Pewnego dnia dzieci, mimo przestróg dorosłych zapuszczają się w leśne odstępy, gdzie dochodzi do wydarzenia, które zapoczątkuje całą serię tragicznych wypadków. Dochodzi do morderstwa, w którym ginie jeden z myśliwych, a jedną z podejrzanych staje się Małgosia. Aby uwolnić się od zarzutów kobieta wspólnie z byłym mężem postanawia rozwiązać kryminalną zagadkę. Czy uda im się znaleźć winnych niby przypadkowego zabicia jednego z myśliwych? Czy tragiczne wydarzenia mają coś wspólnego z przeszłością wioski? Co wspólnego z tym wszystkim ma córka Małgosi i Damiana?

Skarb czarownicy to czwarta i ostatnia część tetralogii, której fabuła umiejscowiona została w pięknej, małej kaszubskiej miejscowości otoczonej malowniczymi lasami.

Książka jest wprawdzie kontynuacją, ale biorąc do ręki tę część można ją przeczytać niezależnie, czytelnik nie odczuje bowiem czegoś w rodzaju wielkiej niewiadomej odnoszącej się do wcześniejszych historii, a jedynie może poczuć chęć nadrobienia tych części.

Seria o czarownicy teoretycznie jest zakwalifikowana jako powieści obyczajowe, chociaż pisarka wielu czytelnikom znana jest jako autorka powieści kryminalnych. Muszę przyznać, że nie potrafi ona jednak oprzeć się wątkom sensacyjnym. W tej części mamy zatem typowy wątek kryminalny, ale okraszony ciekawą historią odnoszącą się częściowo do wydarzeń jakie miały miejsce pod koniec II wojny światowej.

Mogę zatem śmiało powiedzieć, że czwarta część jest kryminałem z nutką historyczną.

Jeżeli ktoś biorąc do ręki tę książkę spodziewa się czarów, magii czy innych obrzędów związanych z istnieniem kobiet nazywanych czarownicami, to może się rozczarować, ponieważ tytułowa czarownica to bardzo sympatyczna kobieta mieszkająca w małej miejscowości o wdzięcznej nazwie Uroki, kochająca zwierzęta i ludzi, i z całą pewnością nie odczyniająca żadnych czarów.

Muszę jednak dodać, że gdyby nie główna bohaterka oraz inne postacie odgrywające mniejszą lub większą rolę w fabule, a których osobowości zostały przez autorkę wykreowane nietuzinkowo, to książka byłaby zapewne mniej ciekawa, bo to oni nadają jej swoistego smaczku. Moim zdaniem na szczególną uwagę w tej książce zasługuje pewna siedmiolatka, dziewczynka mądra, rezolutna i nieco pyskata, której po prostu nie można nie pokochać.

(…) Marynia nigdy nie była grzeczną, słodką dziewczynką, ale rzadko kiedy z premedytacją kłamała. Tymczasem od wczoraj buja jak najęta! Co w nią wstąpiło? (…)

Nie ma wątpliwości, że dopiero wtedy, gdy autor zgrabnie połączy ze sobą intrygującą fabułę z zaskakującymi czytelnika zwrotami akcji, wplatając w nią postacie, których nie można uznać za nudne i dopełni to wciągającymi dialogami to możemy mieć pewność, że to książka, od której trudno będzie się oderwać.

I chociaż pokochałam „pióro” autorki wczytując się w zupełnie inną serię (dotyczącą kryminałów z Emilem Żądło w roli głównej) to z przyjemnością przeczytałam serię z czarownicą, będącą teoretycznie powieściami obyczajowymi, po każdej kolejnej części niecierpliwie wyczekując kontynuacji.

Sekret czarownicy to książka, która nie pozwala na nudę, ponieważ cały czas coś się dzieje. Kto się zdecyduje na sięgnięcie po tę lekturę, przekona się że nie zawsze w spokojnych, cichych wsiach jest sielsko i anielsko. Jadąc na wakacje do pięknej letniskowej miejscowości otoczonej lasami i jeziorami możemy znaleźć się w samym środku intrygi kryminalnej.

(…) Ogarnął mnie dziwny niepokój. Rozglądałam się niespokojnie, psy też zaciekle węszyły, już nie rozleniwione, lecz czujne. Miałam nieprzyjemne wrażenie, że za każdym krzakiem mogę natknąć się na nieboszczyka. Albo mordercę… (…)

I chociaż mamy teraz środek zimy, gorąco zachęcam do wakacyjnego, pachnącego latem przeniesienia się na chwilę do wsi Uroki, w której mieszkają niesamowici, bardzo przyjaźni i sympatyczni ludzie. Poznacie tam uroczą małą Marynkę i jej rodziców, którzy mimo rozwodu żyją ze sobą w wielkiej przyjaźni. Poznacie Babcię Od Jajek i wielu innych ludzi, z którymi spędzicie bardzo miły czas.

(…) – Od dzieciństwa – roześmiałam się. Bo tak było! Małżeństwo nam nie wyszło. Mogliśmy się nie dogadywać, mogliśmy nawet przestać się kochać. Ale przyjaźni, prawdziwej przyjaźni, nie da się wymazać z pamięci. (…)

Jestem pewna, że polubicie Małgosię i Marynkę i z przyjemnością sięgniecie po wcześniejsze książki, ponieważ autorka bardzo pięknie w tej części do nich nawiązuje.

Polecam lekturę zarówno miłośnikom kryminałów jak i powieści obyczajowych. Myślę, że i dla wielu czytelników preferujących powieści historyczne znajdzie się w niej ciekawy kąsek.

Zapraszam na stronę Wydawnictwa REPLIKA, gdzie cała seria „czarownicy” jest obecnie w PROMOCYJNYCH cenach 😊 można zakupić dla siebie jak i dla kogoś, komu sprawi się piękny prezent.

To jest lektura, którą czyta się dosłownie jednym tchem. Ciekawe dialogi i zróżnicowane osobowości bohaterów to tylko nieliczne plusy tej powieści. Przyznam również, że autorka ma wyjątkowy talent do obrazowego opisywania miejsc. Czytając książkę można bardzo łatwo wyobrazić sobie te miejsca, o których pisze, wręcz poczuć zapach kwiatów czy lasu. 

Dla tych, którzy nie znają jeszcze autorki czy jej książek zapraszam do przeczytania WYWIADU jaki przeprowadziłam z Anną Klejzerowicz w zeszłym roku latem.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za te „czarownice”, które pokochałam całym sercem.

Dla osób, które doczytały tę moją recenzję do końca mam BONUS w postaci konkursu. Wspólnie z wydawnictwem REPLIKA postanowiliśmy w ramach zbliżającego się Dnia Kobiet (tak, tak, to już niedługo 😉) podarować dwa egzemplarze „Skarbu Czarownicy”. Co trzeba zrobić?

Wystarczy odpowiedzieć na pytanie:

Na czym polega szczęśliwe dzieciństwo?

UWAGA! WAŻNE!

Odpowiedzi na pytanie proszę wpisywać pod postem ze zdjęciem konkursowym na fanpage Książki Idy na Facebooku.

Możecie zaprosić do konkursu znajomych, chociaż to nie jest wymóg. Możecie polubić blog Książki Idy, chociaż to również nie jest wymóg. Chcemy abyście się po prostu zabawili.

Konkurs trwa do 13 LUTEGO 2022 ROKU

SAVOIR-VIVRE XXI WIEKU. Polityka okiem prowincjusza – Michał MICHU Heppner

Michał MICHU Heppner urodził się w 1955 roku. Z natury jest humanistą, z wykształcenia nauczycielem. Obecnie zawodowo zajmuje się dorosłymi osobami niepełnosprawnymi, prowadząc pracownię artystyczną. Od dziesięciu lat współpracuje z Powiatową Gazetą Drawską. Jest bibliofilem od dziecka kolekcjonującym książki, ale interesuje się również muzyką. Gra na gitarze basowej w rockowym zespole Still Contract.

Savor-vivre XXI wieku. Polityka okiem prowincjusza to zbiór felietonów publikowanych w „Powiatowej Gazecie Drawskiej” przez Michała MICHA Heppnera w przeciągu kilku lat począwszy od roku 2013 aż do roku 2020.

PREMIERA KSIĄŻKI 16 GRUDNIA 2021 ROKU

Wydawnictwo AlteNatywne
stron 405

Obyczaje czy maniery, których przestrzegali nasi dziadowie, nijak się mają do współczesnej rzeczywistości. Jak dziś powinien zachowywać się prawdziwy dżentelmen? Co jeszcze niedawno było pożądanym zachowaniem, a dziś traktowane jest jako gafa? I odwrotnie, nad czym dawniej dobrze wychowany osobnik nie byłby w stanie przejść, nie oburzając się, a obecnie jest to standardem w relacjach między ludźmi? A co jeśli przyjrzymy się reprezentantom naszego państwa? Czy politycy wiedzą, co im przystoi? Autor ma co do tego wątpliwości, a przykładów nie trzeba długo szukać: „Do dobrych obyczajów, jak sądzę, należy także rzeczowe odpowiadanie na zadane pytania. Tej umiejętności nie posiadło wielu polityków”. Książka ta to nie tylko opis zasad zachowania się w różnych okolicznościach. To również kronika zdarzeń, których my, Polacy, jesteśmy świadkami każdego dnia.

To możemy przeczytać jako opis wydawcy, a co tak naprawdę znajdziemy w środku książki?

Przyznam szczerze, że biorąc do ręki tę lekturę nie byłam pewna czego tak właściwie mogę się po niej spodziewać, ale nie ukrywam, że jej treść mnie nie zawiodła, a momentami nawet bardzo rozbawiła.

Jestem świadoma tego, że chociaż nie wiem jak bardzo bym się starała popełniam gafy, nie wiem, czy znam kogoś kto ich nie popełnia. Jedni robią to świadomie, wówczas jest to odbierane jako żart, a inni nieświadomie. Ale uważam, że osoby publiczne (tu mam na myśli głównie polityków i dziennikarzy) powinny baczniej zwracać uwagę na to co, gdzie i do kogo mówią, bo tego wymaga od nich społeczeństwo.

Autor chwilami prześmiewczo, a czasami bardzo poważnie zwraca uwagę na zachowania naszych polityków ironicznie przytaczając ich błędy językowe czy te, które świadczą o ich kulturze, albo raczej o braku kultury.

Przyznam szczerze, że nigdy nie przepadałam za debatami politycznymi, czy rozmowami polityków, którzy często mówią nie wiadomo do kogo, ponieważ jak przy stole, czy w pomieszczeniu znajduje się na przykład pięć osób, to potrafią mówić wszystkie jednocześnie, i kto wówczas jest słuchaczem?

Zawsze wydawało mi się, że aby zostać wybranym do sejmu, senatu czy na jakiekolwiek inne stanowisko publiczne taki kandydat przede wszystkim powinien pokazać się od strony kulturalnej i językowej. Niestety nie jeden raz przekonaliśmy się o tym, że z kulturą nasi politycy nie mają wiele wspólnego, a często charakteryzują się iście patologicznym słownictwem.

Wiem, że zdarzy się mi popełnić pleonazm (wyrażenie składające się z dwóch bądź więcej wyrazów znaczących to samo, lub prawie to samo), mówiąc czasami coś szybko, lub chcąc szybko coś komuś przekazać, ale potrafię za to przeprosić i przyznać się do tego, że nie posłużyłam się poprawną polszczyzną. Nie uważam, aby wspomnienie pleonazmu nie należało do tematu savoir-vivre, ponieważ to znajomość zwyczajów i form towarzyskich pomaga nam wysławiać się poprawnie i świadczy o naszej kulturze i dobrym wychowaniu.

Jak wielu polityków nawet nie zna tego słowa, nie mówiąc już o kaleczeniu języka polskiego, które często jest przykre dla słuchaczy. Niestety w języku codziennym co rusz używane są takie określenia „masło maślane” i nie zawsze osoba mówiąca zdaje sobie z tego sprawę, a może tylko nie zastanawia się nad tym co mówi.

(…) Pan zwraca się do kolegi, który zawracał samochodem na drodze: „cofaj do tyłu”. Korciło mnie spytać: „a można cofnąć do przodu?” (…)

Nie wszyscy zwracają uwagę na to, jak wysławiają się osoby, które reprezentują nas, zwykłych szarych ludzi, którzy na co dzień nie chodzą może w garsonkach i garniturach, ale potrafią powiedzieć: „proszę”, „przepraszam”, „dziękuję”.

Autor w książce podkreśla również, że nie zawsze pamiętamy o tym savoir-vivre podczas przedstawiania czy witania się z kimś. A przecież od lat obowiązuje kilka żelaznych zasad.

(…) Młodszy jako pierwszy kłania się starszemu. Mężczyzna pierwszy pozdrawia kobietę. Osoba wchodząca z pomieszczenia, w którym znajdują się inni ludzie, pierwsza wypowiada słowa powitania – nawet jeżeli jest leciwą kobietą, a wewnątrz przebywają młodzi chłopcy. (…)

Myślę, że jeśli chodzi o wysławianie się, warto przypomnieć sobie kilka zwrotów, których raczej nie powinniśmy używać. Autor wspomniał w swojej książce sytuację, kiedy ustępująca pani premier w jednym z ostatnich swoich wystąpień, użyła określenia „tylko i wyłącznie” aż osiem razy (dokładnie policzył) w pięciominutowym przemówieniu.

(…) Sprawa może dotyczyć na przykład „tylko ekonomii” lub „wyłącznie ekonomii”. Łączenie tych dwóch określeń to błąd jaskrawy. Szczególnie razi w wypowiedziach przepełnionych patriotyzmem i troską o ojczyznę. Głoszenie patriotyzmu powinno zaczynać się od szacunku do ojczystego języka. (…)

Ciekawym tematem poruszonym w książce są również znaczenia różnych powiedzonek, których używamy, ale nie koniecznie wiemy skąd się wzięły i jakie mają znaczenie. Dla przykładu powiem: „dobry żart tymfa wart”, czy wszyscy wypowiadający te słowa wiedzą czym ten ów tymf był? I dlaczego dobry żart jest jego wart? Odsyłam do książki, autor pięknie nam to wytłumaczył, to i jeszcze wiele innych powiedzonek używanych powszechnie.

I tak na zakończenie, ciekawa jestem ilu moich znajomych wie skąd się wzięło określenie savoir-vivre? Przyznam szczerze, że ja nie wiedziałam, chociaż domyślałam się, że pochodzi z języka francuskiego. Savoir znaczy wiedzieć, vivre znaczy żyć, stąd savoir-vivre można przetłumaczyć jako „wiedzieć jak żyć” lub „sztuka życia”, a dokładniej jako znajomość dobrych obyczajów, form towarzyskich, reguł grzecznościowych.

Polecam tę książkę i jako świetną rozrywkę i jako coś w rodzaju lekcji, ponieważ często słysząc czy widząc popełniane błędy u innych zastanawiamy się nad tymi, które możemy popełnić sami.

Daleko mi do polityki, może właśnie dlatego, że zachowania naszych polityków, z panem prezydentem na czele, często bardzo odbiegają od tego czym kierują się zasady savoir-vivre. A przecież oni powinni być dla nas przykładem. Ja jednak za takie przykłady, dziękuję.

Myślę, że kto sięgnie po tę książkę, nie będzie mógł jej odłożyć na dłuższy czas, ponieważ krótkie i bardzo ciekawie napisane felietony wciągną go jak magnes.

Dziękuję Autorowi za tę lekcję, mam nadzieję, że większość jego rad i sugestii już na zawsze zostanie w mojej pamięci, i dziękuję wydawnictwu AlterNatywne za propozycję przeczytania tej książki, która pozwoliła mi na wiele spraw spojrzeć innym okiem.

ŚNIEG OTULIŁ CIĘ BIELĄ – Katarzyna Misiołek

Katarzyna Misiołek, to autorka powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego. Pisze również pod pseudonimem Daria Orlicz. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Była tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery. Kocha fotografować, podróżować i… kupować buty.  

Śnieg otulił cię bielą, to dramat obyczajowy z nutką romansu, kryminału i thrillera psychologicznego.

PREMIERA KSIĄŻKI 13 PAŹDZIERNIKA 2021

Wydawnictwo FILIA
stron 375

Kiedy Martyna była małą dziewczynką, zmarła jej starsza siostra. Rodzice ukryli jednak przed córką prawdziwy powód śmierci. Zaraz po pogrzebie wyprowadzili się do innego miasta. Kiedy po latach dziewczyna dowiaduje się, że jej siostra została brutalnie zamordowana, próbuje powrócić do miejscowości swojego dzieciństwa i odkryć prawdę. Martyna nie wie, komu może zaufać i czy morderca jej siostry nadal mieszka w Bieszczadach. Będąc na miejscu spotyka dawnego znajomego, brata przyjaciółki, będącego obecnie pracownikiem Straży Granicznej, ale chociaż serce zaczyna bić do przystojnego mężczyzny to gdzieś w środku czai się niepewność. Początkowo Martyna wynajmuje pokój w pensjonacie, ale warunki jakie w nim zastaje szybko ją z tego miejsca wyprowadzają. Z przyjacielską pomocą przychodzi kobieta, którą siostra Martyny kiedyś bardzo ceniła i podziwiała. Czy Martynie uda się zaprzyjaźnić z kobietą, w domu której jej siostra spędzała większość swojego wolnego czasu? Kto i dlaczego zamordował nastolatkę? Czy zrobił to zazdrosny chłopak, czy ktoś komu bezgranicznie ufała? Czy Ewelina była taką osobą, jaką całe swoje życie wyobrażała sobie Martyna?

Biorąc do ręki tę książkę, nie spodziewałam się ani powieści świątecznej, ani słodkiego romansu, ale nie spodziewałam się również takich emocji. Początek książki mocno trzepnął mnie emocjonalnie. Dramatyzm fabuły dosłownie wciskał się we wszystkie zakamarki umysłu. Od początku wiedziałam, że nie będzie to lektura z tych – lekka, łatwa i przyjemna, znając „pióro” autorki nie spodziewałam się infantylnej historii.

Książka napisana została dość specyficznie, dwutorowo, rozdziały odnoszące się do roku 2004 i życia nastoletniej Eweliny przeplatają się z rozdziałami z roku 2019 dotyczącymi jej siostry Martyny. Narracja również jest raz w pierwszej osobie, a raz w trzeciej.

Autorka porusza w powieści poważne tematy, między innymi trudne relacje między nastolatką a rodzicami, kiedy bunt i chęć bycia kochaną staje się narzędziem w walce emocjonalnej jaka toczy się w umyśle młodej dziewczyny.

Zapracowani rodzice chociaż wiele robią dla dobra dziecka nie zdają sobie sprawy z tego, że to „dobre” to często chwile rozmowy i zainteresowanie tym co robi ich dziecko, lub kogo spotyka.

To powieść o strachu i nadziejach, wierze w drugiego człowieka i upokorzeniach. To książka o buncie i miłości, która nie zawsze jest taka o jakiej marzy młoda dziewczyna, czy nawet dorosła kobieta. Ale to również opowieść o odwadze.

(…) Nie odpowiedziała. Bliska płaczu pomyślała, że oto właśnie na jej oczach kończyła się piękna bajka, która miała trwać do końca świata i jeden dzień dłużej. Nie mogła się przecież dłużej oszukiwać, on jej nie kochał. Traktował jak ostatnią naiwną, wręcz upokarzał… (…)

W powieści mamy dwie główne bohaterki. Jedną jest zbuntowana nastolatka, która jak każda dziewczyna marzy o luksusach, sławie i wielkiej miłości, a której życie kończy się zbyt szybko. Druga jest dorosłą kobietą pragnącą wyjaśnić okoliczności niespodziewanej śmierci siostry, która zanim zginęła była dla małej wówczas siostrzyczki idolką.

Stosunki panujące w rodzinie, zapracowana matka, wieczne kłótnie rodziców i brak zainteresowania z ich strony miały dość negatywny wpływ na dziewczynki, szczególnie na starszą.

Książka, którą w pierwszej chwili skojarzyłam ze spokojną zimową opowieścią obyczajową, okazała się bardzo emocjonalnie działającym na mnie thrillerem. Wciągnęła mnie w otchłań fabuły jak najsilniejszy magnes.

(…) Tam zaczęła płakać i nie potrafiła się uspokoić. „Tak, taka właśnie jestem… piękna wydmuszka z pustką w oczach. Dziewczyna, która nie wie, co zrobić ze swoim życiem i panicznie boi się przyszłości. (…)

Balansując między przeszłością a teraźniejszością autorka pozwoliła nam na poznanie dwóch różnych osobowościowo dziewczyn, które były ze sobą blisko związane.

Świetny styl jakim pisze Katarzyna Misiołek i interesujące, bardzo realistycznie poprowadzone dialogi, nietuzinkowa fabuła i ciekawe osobowości bohaterów sprawiły, że nie mogłam się od lektury oderwać.

Polecam tę książkę miłośnikom kryminałów, thrillerów i powieści obyczajowych, ale myślę, że miłośnicy romansów również nie będą zawiedzeni.

Dziękuję wydawnictwu FILIA za kolejną tak pełną emocji książkę, która dosłownie zniewoliła mnie na dwa wieczory.

Napisz do mnie
styczeń 2025
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/