czytam legalnie
CYNAMONOWE ŚWIĘTA – Paulina Wysocka-Morawiec
(…) Było już ciemno, a latarnie zdobiły świąteczne iluminacje. W sklepach błyszczały lampki i ozdoby, a pod urzędem gminy postawiono wielką choinkę, która obwieszona była setkami kolorowych bombek emanujących wewnętrznym blaskiem. (…)
Paulina Wysocka – Morawiec urodziła się w 1990 roku w Tarnowskich Górach. Przez pewien czas szukała swojego miejsca na świecie, aż znalazła je w barwnej wsi pod Częstochową i tam zapuściła korzenie. Żona, dumna mama duetu uroczych psotnic, książkoholiczka, prowadzi blog www.milosniczkaslow.pl, w którym dzieli się zarówno informacjami o swoich książkach jak i o tych przeczytanych. Jest autorką kilku książek i opowiadań. Niestrudzenie próbuje pogodzić dom, pracę i pasję, choć czasem wydaje jej się, że bawi się przy tym w Don Kichota, a pisanie to jedyna rzecz, która pomaga jej nie zwariować. Jest również laureatką Turnieju Jednego Opowiadania organizowanego przez OPK Gaude Mater w Częstochowie oraz Koło literackie Anafora. Publikowała opowiadania w Częstochowskim Magazynie Literackim GALERIA. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2020 powieścią „Bez zobowiązań”.
CYNAMONOWE ŚWIĘTA to romans świąteczny z nutką erotyki.
PREMIERA KSIĄŻKI 04 LISTOPADA 2025

Joanna jest młodą matką, prawie rozwódką i właścicielką małej cukierni. Będąc w separacji z toksycznym mężem, który stara się usilnie jej udowodnić, że bez niego zginie, całkiem dobrze radzi sobie w nowo otwartej cukiernio-kawiarni. Siedmioletniego syna wychowuje z pomocą rodziców, którzy po odejściu Asi od męża przyjęli ją pod swój dach. W wyniku anonimowego donosu spada na nią kontrola z sanepidu, która kończy się dosyć niespodziewanym wypadkiem z deskorolką, mąką i przystojnym inspektorem w roli ratownika. I tak jak niespodziewana była wizyta Sanepidu, tak zaczyna się znajomość z inspektorem, która obojgu da nadzieję na szczęście, choć nie obędzie się bez komplikacji. Szczególnie mieszać w życiu Joanny będzie były mąż kobiety. Czy Asi uda się doprowadzić do tego, żeby mąż wreszcie dał jej spokój? Jak rozwinie się znajomość z przystojnym inspektorem? I czy syn Asi będzie zadowolony ze znajomości mamy z nowo poznanym panem?
Z twórczością Pauliny Wysockiej-Morawiec zetknęłam się po raz pierwszy i mam nadzieję, że nie ostatni.
Jej świąteczna książka jest typowym romansem ze sporą dawką emocji i… erotyzmu 😉 Przyznam szczerze, że pierwszy raz spotkałam się w tego typu powieści z tak dokładnym przekazem romansu, w którym aż kipi od erotyki. Nie przeszkadzało mi to jednak w odbiorze fabuły, a zdecydowanie dodawało powieści odrobiny pikanterii.

Jak to bywa w wielu powieściach świątecznych jest ona, on i nagle wybucha gorąca miłość. I ona i on są po przejściach, które dość mocno zaważyły na ich przyszłym podejściu do płci przeciwnej chociaż oboje postanowili zaryzykować. A, że serce nie sługa a ciało nie wata bardzo szybko zmaterializowało się w tej przypadkowej znajomości uczucie.
Autorka porusza w swojej powieści kilka trudnych a zarazem ważnych tematów, które stanowią jakby tło dla rozpalającej się miłości dwojga zranionych w życiu osób, a wszystko odbywa się w czasie zbliżających się świąt.
Jednym z wątków, który mnie poruszył to było zachowanie ex-męża głównej bohaterki. Człowieka uzależnionego od toksycznych rodziców, władczego i bardzo zazdrosnego o to, że była żona, będąca przez lata na jego utrzymaniu, kimś w rodzaju niewolnicy męża i teściów, potrafiła stanąć na własnych nogach, odnieść sukces zawodowy i nadzwyczajnie w świecie być do tego szczęśliwą.
To do czego się ten mężczyzna posuwał było dość niewiarygodne, ale napędzany złością i zazdrością zdolny był dosłownie do wszystkiego, nawet do manipulacji uczuciami własnego syna.
Innym dość powszechnie widzianym wątkiem była bardzo toksyczna relacja między matką a synem, świetnie obrazująca te wszystkie niezbyt pochlebne kawały o teściowych. No cóż, są niestety matki, które chciałyby układać i kontrolować życie swoich synów nawet wówczas, gdy oni są już dorosłymi facetami. W takich przypadkach synowa lub potencjalna kandydatka na synową nie może być osobą tolerowaną przez rodzinę.
Ale na szczęście są i mądrzy rodzice, którzy są gotowi nieść pomoc i wsparcie w każdej sytuacji. Tacy, którzy nie wytykają popełnionych błędów, ale przytulą i wesprą dobrym słowem, kiedy ich dziecku powinie się w życiu noga. I takich właśnie cudownych rodziców miała Joanna.

I jeszcze dodam słowo o ojcostwie. Czy prawdziwym ojcem jest ten biologiczny, którego dziecko niewiele obchodzi, czy ten „przyszywany”, który potrafi być z dzieckiem szczery i traktować to „obce” dziecko jak równego sobie?
Ta powieść jest bardzo świąteczna, na wspomnienie wypieków (szczególnie cynamonowych ślimaczków) których w tej historii nie brakuje aż szaleją moje ślinianki.
Jest tutaj wszystko co powinno być w książce tego typu: jest śnieg i pachnące cynamonem ciasto przygotowywane z sercem, są karpie w dość drastyczny sposób przygotowywane do kolacji wigilijnej 😉 i są śląskie makówki, które u mnie obowiązkowo znajdują się w menu świątecznym, a na które przepis znajdziecie na końcu książki. I przyznam się szczerze, że w tym roku nie zrobię ich do wielkiej szklanej miski, ale tak jak zaproponowała Joanna klientom w swojej małej cukierni. A jak? Sięgnijcie po książkę to się dowiecie.
(…) Już po przekroczeniu progu w nos uderzał zapach zupy grzybowej, pierników i cynamonu. W radiu leciały kolędy, a wszyscy, choć zapracowani, wyglądali na spokojnych i szczęśliwych. (…)
To powieść lekka, łatwa i przyjemna chociaż nie brakuje w niej (jak wspomniałam wcześniej) trudnych tematów. Ale ogólnie jest zabawnie i… trochę erotycznie 😉

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy barterowej i poznania kolejnej polskiej autorki. Książka jest pięknie wydana, z cudnie barwionymi brzegami i myślę, że świetnie nadaje się na prezent pod choinkę.
POLECAM GORĄCO.
***Cytaty pochodzą z książki CYNAMONOWE ŚWIĘTA wydawnictwa REPLIKA***
KSIĄŻKA, KAWA I CAŁUSY – Monika Hakowska
(…) Bo czasem wystarczy opowiedzieć swoją historię, by poczuć, że już nie trzeba szukać dalej. Czasem wystarczy jedna osoba. I jedna choinka. I jedno „dziękuję” (…)
Monika Hakowska to autorka trzech książek. Przyznam szczerze, że niewiele znalazłam informacji o tej pisarce, ale chociaż lubię coś niecoś wiedzieć o autorkach, nie zniechęciło mnie to do przeczytania jej powieści. Z jej profilu na Facebooku dowiedziałam się jedynie, że mieszka w Warszawie. I to by było na tyle 😉
KSIĄŻKA, KAWA I CAŁUSY to świąteczna komedia romantyczna.
PREMIERA KSIĄŻKI 15 PAŹDZIERNIKA 2025

Lily, mieszka w Nowym Jorku, jest redaktorką książek, kocha wszystko, co związane ze świętami: aromatyczne ciasteczka, nastrojowe playlisty i historie z happy endem. Od czasu, gdy rozpadł się jej związek, marzy o wielkiej, magicznej miłości. W tym czasie na Manhattan wraca brat jej przyjaciółki – Reid, przystojny architekt, który zamiast śniegu woli słońce i plaże. Kiedy Lily zostaje wciągnięta przez przyjaciółkę w rolę opiekunki tego świątecznego sceptyka, jej grudzień zaczyna tracić blask. Zwłaszcza że na horyzoncie pojawia się właściciel klimatycznej księgarni, wierzący w magię świąt bardziej niż ktokolwiek inny. Czy zimowy Nowy Jork okaże się miejscem, gdzie rodzi się miłość? Czy Reid uwierzy w magię świąt? Jak potoczy się znajomość Lily z przystojnym księgarzem?
Święta w Nowym Jorku? Dlaczego nie? Grudzień pachnie tam piernikami, lśni od światełek i kusi niespodziankami.
Monika Hakowska to autorka, której twórczości jeszcze nie poznałam, może dlatego, że pisarka dopiero wchodzi na rynek książek.
Fabuła tej powieści idealnie nadaje się na film typu: świąteczna komedia romantyczna. Czytając ją, dosłownie miałam przed oczami sceny z takiego filmu jakimi zasypywani jesteśmy w okresie przedświątecznym, a których ja jestem wielką fanką.

Jest trochę zabawnie, trochę infantylnie, ale i odrobinę wzruszająco. Jednak dominuje tutaj motyw cukierkowej miłości.
Główni bohaterowie są ciekawi, chociaż momentami zachowujący się (jak dla mnie) zbyt sztucznie, może nawet zbyt infantylnie jak na osoby dorosłe. Ale książkę czytałam szybko, bez momentów zbytniego znudzenia.
To zdecydowanie lektura w sam raz na relaks po ciężkim dniu pracy. Lekka, łatwa i… zapewne dla wielu przyjemna. Można dzięki niej poczuć atmosferę zbliżających się świąt, chociaż mogę trochę jej zarzucić.
Jak dla mnie humorystycznie przeprowadzone dialogi wydawały się momentami nieco sztuczne, żeby nie powiedzieć „miałkie”. Zachowanie bohaterów chwilami bardzo dziecinne chociaż romans aż prosił się o wyeksponowanie go z dużą dawką emocji. Niestety mnie tych emocji zabrakło, może dlatego, że chyba oczekiwałam czegoś innego. Ale proszę się nie sugerować moimi odczuciami, bo przecież każdy odbiera książkę w inny sposób.
Fabuła książki utrzymana jest w lekkim stylu romansu i dużej dawki zwyczajów świątecznych, więc zapewne zadowoli fanki i fanów romansów i powieści w których motywem przewodnim jest Boże Narodzenie.
I chociaż spodziewałam się czegoś innego, przyznam szczerze, że mimo kilku uwag świetnie się przy tej lekturze bawiłam a książka mi się podobała. Może potrzebowałam teraz takiej słodkiej komedii romantycznej w iście amerykańskim stylu.

On, ona i ten trzeci. Gorąca miłość i pachnące cynamonem kakao. Śnieg, świąteczne swetry i listy (niekoniecznie do Mikołaja 😉).
Myślę, że to idealna książka do przeczytania przed świętami, bo mamy w niej wszystko to, co obrazuje idealne podejście do świąt.
To powieść dla miłośników świątecznych historii, w których wszędzie świeci milion światełek, gruba warstwa śniegu puszy się pod nogami, a zimowy chłód rozgrzewa gorące kakao (obowiązkowo z piankami). Jest kolorowo, nastrojowo i świątecznie.
Myślę, że polubicie bohaterów, chociaż niektórzy z nich trochę są denerwujący.
POLECAM tę lekturę szczególnie tym, którzy uwielbiają świąteczne komedie romantyczne, mam nadzieję, że nie zostaniecie zbytnio przesłodzeni. Ale w święta musi być przecież świecąco, kolorowo i słodko.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy barterowej i myślę, że kiedyś jeszcze sięgnę po jakąś powieść tej autorki.
***Cytat pochodzi z książki KSIĄŻKA, KAWA I CAŁUSY wydawnictwa FILIA***
KALENDARZ ADWENTOWY 2. DWANAŚCIE DRÓG DO DOMU – Jolanta Kosowska & Marta Jednachowska
(…) Przypomniała jej się mała Marcelinka, która zawsze mówiła, że kiedy pada śnieg i popatrzy się do góry, to widać, jak w chmurach pani Zima radośnie trzepie swoje poduszki. (…)

Jolanta Kosowska urodziła się na Opolszczyźnie i prawie całe życie związana była z Wrocławiem, Opolem i Sobótką. Jest absolwentką wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych na Akademii Wychowania Fizycznego. Z zawodu jest lekarką, specjalistką w trzech dziedzinach medycyny. Od kilku lat mieszka i pracuje w Dreźnie, a swój czas dzieli między pracę zawodową, podróże i pisanie powieści. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 powieścią „Niepamięć”.
O Marcie Jednachowskiej mogę napisać niewiele, chociaż poznałam ją osobiście i wiem, że jest córką Jolanty Kosowskiej, a jej debiutancką książką jest powieść „Spotkajmy się we śnie”, chociaż podobno napisała już kilka książek. Kocha zwierzęta, a w szczególności konie, których kilku jest właścicielką. Jest lekarką weterynarii, specjalistką chorób koni. I to tyle ile mogę zdradzić. Dopowiem jeszcze, że jest bardzo sympatyczną osobą i jeżeli ktoś będzie miał okazję kiedyś być na spotkaniu z nią, to polecam.
PREMIERA KSIĄŻKI 23 PAŹDZIERNIKA 2025

Dwadzieścia lat temu w domu dziecka przy ulicy Zimowej mieszkało dwanaścioro wyjątkowych podopiecznych. Dziś są dorośli, rozrzuceni po świecie, z własnymi historiami i bagażem doświadczeń.
Gdy ich dawna opiekunka, Grażyna, trafia do domu opieki i okazuje się, że jej pamięć z każdym dniem się pogarsza, by sprawić Grażynie radość i odwdzięczyć się za otrzymane kiedyś dobro Maria i Jagoda podejmują decyzję aby odnaleźć wszystkich wychowanków i zorganizować niezapomniane bożonarodzeniowe spotkanie. Każda z osób, z którymi nawiązują kontakt, ma swoje powody, by wrócić do przeszłości – albo chcieć się od niej odciąć. Czy magia świąt i wspomnienia z dzieciństwa wystarczą, by ponownie spleść ich losy? Kto z dwanaściorga mieszkających kiedyś w jednym domu dzieci zdecyduje się na przyjazd i spotkanie z byłymi wychowankami? Czy każdy z nich będzie chciał się spotkać?
Ktoś na facebookowej grupie Szuflada Jolanty Kosowskiej zaproponował, aby tę książkę czytać jak kalendarz adwentowy, czyli każdego dnia jeden rozdział. Pomyślałam wówczas, że to cudny pomysł, ale… gdy zaczęłam czytać, bardzo szybko doszłam do wniosku, że nie podołam temu wyzwaniu ponieważ ta książka jest jak magnes, który złapie i tak mocno trzyma, że nie można się od niej oderwać.
Ta powieść jest magiczna, nostalgiczna i bardzo ciepła, chociaż nie brakuje w niej momentów chłodu ludzkich uczuć, ale jest ich niewiele, a ja czytając podświadomie czułam, że każdy taki chłód można ogrzać.
Autorki pokazały jak silna potrafi być więź przyjaźni. Ktoś, kiedyś powiedział, że prawdziwego przyjaciela możesz nie widzieć przez wiele lat a jak się spotkacie to tak jakbyście rozstali się wczoraj.
I o tym właśnie jest ta książka, o miłości do drugiego człowieka zbudowanej na solidnych fundamentach przyjaźni.

Bohaterowie wychowali się w jednym domu dziecka, o ich dzieciństwie w tej placówce można przeczytać w książce KALENDARZ ADWENTOWY. Ale dzieci dorosły i każde z nich poszło przez życie swoją drogą. Jedni założyli rodziny, inni skupili się na karierze, a jeszcze inni zaczęli spełniać swoje marzenia.
Ale przyszedł moment, po wielu, wielu latach, kiedy postanowili się odnaleźć by znów zwartym szeregiem stanąć aby pokonać gnębiące kogoś zło. Czy im się udało? Koniecznie przeczytajcie.
Jak już wspomniałam wcześniej jest to powieść pełna ciepła, w której dzieje się magia świąt, ale autorki poruszają w niej wiele trudnych i bolesnych tematów. Nie napiszę o wszystkich, ale wspomnę o tych, które mnie najbardziej poruszyły.
Jako była opiekunka osób starszych wiem jakim dramatem może być samotność w domu, gdzie nawet posiłek w tej samotności nie smakuje. Zamieszkanie w domu opieki, w której jest towarzystwo może pozytywnie wpłynąć na samopoczucie. Szkoda, że w naszym kraju nie wszystkich stać na taki luksus jak zamieszkanie w domu seniora.
Samotność nie dotyczy tylko osób starszych, młodzi ludzie również wpadają w jej sidła. Jedni próbują ją maskować pracując więcej niż inni, a drudzy topią ją w alkoholu, a jeszcze inni oddają się pod opiekę depresji.
Mocnym wątkiem emocjonalnym tej powieści jest choroba jednego z byłych wychowanków. Młodego człowieka z głową pełną marzeń, który z dnia na dzień musi porzucić swoje marzenia i karierę, bo los pokrzyżował jego plany. Choroba może dopaść każdego bez względu na wiek.
(…) On jest młodszy ode mnie – rozmyślała. Koszmarne nieszczęście. Wszystkim wydaje się, że straszne choroby i potworne nieszczęścia są daleko od nas i nie mogą nas dotyczyć, bagatelizujemy pierwsze objawy, a potem okazuje się, że jest już za późno. (…)

W gonitwie życia często zapominamy o osobach, które były dla nas kiedyś ważne. Niektórzy godzinami spędzają czas przeglądając media społecznościowe zamiast zadzwonić do kogoś kogo się dawno nie widziało. Wielu ludzi nie potrafi rozmawiać z najbliższymi, a przecież to tak niewiele trzeba, aby powiedzieć komuś: tęsknię, kocham, myślę o tobie.
Czy musi się wydarzyć coś złego abyśmy odnaleźli w życiu to co najważniejsze, co jest najcenniejsze, czyli kontakt z drugim człowiekiem?
Przeczytajcie tę książkę, gwarantuję, że skłoni ona do refleksji i pozwoli na różne sprawy popatrzeć innym okiem. Zarezerwujcie sobie czas i przygotujcie oprócz zimowej herbaty czy kakao dużą paczkę chusteczek (to do tych, którzy są wrażliwi i emocjonalnie podchodzą do książek).
Moim zdaniem to lektura z tych nieodkładanych, których fabuła zostanie w głowie na długi, długi czas. POLECAM CAŁEM SERCEM
To ciepła, pełna emocji opowieść o rodzinie, która nie opiera się na więzach krwi, lecz na wspólnych przeżyciach i cichym pragnieniu bycia kochanym.
***Cytaty pochodzą z książki KALENDARZ ADWENTOWY 2. DWANAŚCIE DRÓG DO DOMU wydawnictwa NOVAE RES***
MROCZNE LETNISKO – Anna Klejzerowicz
(…) Wszystkie opony zostały przebite, a szyby, reflektory i lusterko boczne potłuczone. Wokół było pusto i cicho. Nikogo na horyzoncie. Dzieci, które zgodnie z obietnicą miały pilnować samochodu, również nie było… (…)

Anna Klejzerowicz bywa dość częstym gościem w moim świecie książek, ale tym osobom, które trafiły do mnie po raz pierwszy przedstawię tę autorkę, chociaż myślę, że jest ona znana czytelnikom lubiącym dobre kryminały. Jest gdańską pisarką, publicystką, fotografką, autorką książek kryminalnych i nie tylko. Przez wiele lat współpracowała z Teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie jako fotografka i redaktorka publikacji teatralnych. Z wykształcenia jest mgr resocjalizacji.
MROCZNE LETNISKO to współczesna powieść kryminalna, której fabuła umiejscowiona została na Kaszubach.
PREMIERA KSIĄŻKI 07 LISTOPADA 2025

W prehistorycznym kamiennym kręgu na Kaszubach zostają znalezione bardzo okaleczone zwłoki młodego chłopca. Okoliczności wskazują na zabójstwo rytualne. Jednak gdy para dziennikarzy śledczych z działu historycznego trójmiejskiej gazety – Nina Kiryłło i Eryk Morski – docierają na miejsce, okazuje się, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, a korzenie tej zbrodni wcale nie sięgają starożytności. Nina i Eryk wynajmują domek letniskowy na wsi i próbują poznać lokalne środowisko. Niestety, nie zdają sobie sprawy z tego, że naruszyli ukryte miejscowe „gniazdo żmij”, co sprawia, że wkrótce sami znajdą się w tarapatach. Czy uda im się rozwikłać zagadkę tajemniczych śmierci w kaszubskim lesie? Czy za morderstwami stoją fanatycy starych wierzeń i rytualnie składanych ofiar na kamiennym ołtarzu? A może ktoś próbuje jedynie zastraszyć miejscową ludność?
Jeżeli nie znacie jeszcze pary gdańskich dziennikarzy: Niny Kiryłło i jej partnera Eryka Morskiego, to może najwyższy czas aby ich poznać.
Ta książka to kolejna powieść autorki, której bohaterami są dziennikarze z Gdańska. I chociaż nie zajmują się sprawami kryminalnymi a historycznymi to zawsze uwikłają się w jakąś historię kryminalną.
Ta historia jest mroczna, ponieważ każde morderstwo jest sytuacją mroczną i przerażającą, a gdy jest dokonane w kulcie rytualnym to trudno to sobie nawet wyobrazić.

Dziennikarze zainteresowani miejscem służącym niegdyś do obrzędów pogańskich odkrywają, że kamienne kręgi od lat będące częścią jednego z kaszubskich lasów są wykorzystywane współcześnie. Ale przez kogo? Przez szaleńców, satanistów, czy zwyrodniałych manipulantów.
Prowadzone przez Ninę i Eryka prywatne śledztwo dziennikarskie zaskakuje, szczególnie, że ludność zamieszkująca okoliczne miejscowości nie jest im przychylna.
Pobyt w małym domku letniskowym może być dla nich sielanką, mile spędzonym czasem na łonie natury bądź poważnym zagrożeniem. A kiedy dziennikarze zaprzyjaźniają się z jednym z mieszkańców, którego wielu uważa za wroga, może okazać się, że wszyscy znajdą się w niebezpieczeństwie.
Historia „mrocznego letniska” to kolejny kryminał Anny Klejzerowicz, który na chwilę oderwał mnie od życia codziennego, ponieważ fabuła wciągnęła mnie od pierwszych stron, aby na końcu nieźle zaskoczyć.
Tu nie ma nagłych zwrotów akcji ani typowej kryminalnej wulgarności i brutalności, ale jest mroczna kryminalna tajemnica od której trudno jest się oderwać zanim nie odkryje się jej fundamentów.
Autorka w bardzo obrazowy sposób ukazuje niełatwą wiejską rzeczywistość rodzin, które niezbyt dobrze radzą sobie zwłaszcza finansowo i poza sezonem letniskowym. Powszechnie królujący alkoholizm to nie tylko przyczyna upadku moralnego, to często bezsilność wynikająca z ubóstwa i braku chęci do normalnego życia. Ale wiejska społeczność to również mocno zakorzenione kliki, takie prawie wiejskie mafie, w których rządzą ci, którzy mają władzę nad bogobojnym, ciemnym ludem. To osoby nie mające skrupułów, aby eliminować ze społeczeństwa tych, którzy są dla nich niewygodni.
Takich wsi czy miejscowości zapewne jest w Polsce wiele i smutne jest to, że zamiast człowieczeństwa rządzi w nich bogobojność podsycana przez miejscowy kler, strach i obojętność urzędników. W tej książce jest to tak dosłownie pokazane, że momentami przyćmiewa opisy pięknej kaszubskiej przyrody, którą autorka z wyjątkową precyzją przedstawia.
Na początku wydaje się, że Nina i Eryk jadą na Kaszuby, aby opisać szczegóły zwykłego reporterskiego zlecenia, jednak to co odkrywają szybko przeradza się w mroczne odkrycie czegoś, na co zapewne nie byli przygotowani.
(…) Słyszałam, że tam się już od dawna działy różne dziwne rzeczy. Już wcześniej ginęli ludzie. Jakieś rytuały ktoś odprawia. Pan niczego nie słyszał, nie widział? (…)
Autorka powoli buduje napięcie, świetnie poruszając się między realizmem dziennikarskim prowadzonej sprawy a mrokiem i tajemnicą miejscowych mitów, w których dominują wątki sensacyjne. I chociaż dużą rolę odgrywa tutaj strona obyczajowa to jednak nie brakuje wątków kryminalnych.

Lubię styl jakim pisze autorka, jest on nieco sarkastyczny, i muszę przyznać, że mimo poruszanych w fabule mrocznych wątków jest z nutą lekkiego humoru, szczególnie odnoszącego się do wypowiedzeń i zachowania Niny. I myślę, że to książka, która zainteresuje czytelników lubiących nieco lżejsze kryminały, chociaż tak jak wspomniałam wcześniej, momentami jest wyjątkowo mrocznie.
Bardzo ucieszyło mnie pojawienie się w powieści jednego z wcześniejszych bohaterów powieści Anny Klejzerowicz, którego ja cały czas jestem gorącą fanką, a mam tu na myśli Emila Żądło. I chociaż Ninę i Eryka również polubiłam, to do Emila wracam z sentymentem.
Polecam tę książkę szczególnie miłośnikom kryminałów, ale myślę, że coś dla siebie znajdą tutaj również ci, którzy cenią sobie wątki tajemnicze. No i mamy tutaj nawet odrobinę romansu.

Dziękuję Wydawnictwu PURPLE BOOK za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy barterowej, a Autorce dziękuję za kolejną wciągającą historię.
***Cytaty pochodzą z książki MROCZNE LETNISKO wydawnictwa PURPLE BOOK***
WARSZAWSKI NIEBOTYK – Maria Paszyńska
(…) Już niedługo uroczyście zostanie oddany do użytku „Warszawski Niebotyk”, jak zwykła określać dzieło Stefana prasa codzienna, na bieżąco relacjonująca postępy w budowie. Kto wie, dokąd jeszcze zaprowadzą tego uparciucha jego wielkie marzenia. (…)
Maria Paszyńska jest pisarką, felietonistką, varsavianistką, prawniczką i orientalistką. Ukończyła autorską klasę humanistyczną z rozwiniętym programem wychowania estetycznego w VII LO im. Juliusza Słowackiego w Warszawie, a następnie prawo na Uczelni Łazarskiego oraz iranistykę na Wydziale Orientalistycznym Uniwersytetu Warszawskiego. By nauczyć się języka tureckiego, dwa lata studiowała turkologię. Przez kilka lat pracowała jako prawnik oraz przewodnik miejski po Warszawie. Choć urodziła się na Dolnym Śląsku, mówi o sobie, że jest adopcyjnym dzieckiem Warszawy. Zadebiutowała w 2015 roku powieścią „Warszawski niebotyk”, która znalazła się w finale I. edycji konkursu Promotorzy Debiutów organizowanego przez Instytut Książki i Fundację Tygodnika Powszechnego. Powieść „Owoc granatu. Dziewczęta wygnane” została nominowana w plebiscycie portalu lubimy czytać do miana Książki Roku 2018 w kategorii Powieść historyczna.
Autorka specjalizuje się w powieści historycznej.
Warszawski niebotyk to pierwsza część historii, której fabuła umiejscowiona została w przedwojennej Warszawie.
PREMIERA KSIĄŻKI 05 LUTEGO 2025 (wznowienie z roku 2015)

Późną jesienią 1933 roku, w przedwojennej Warszawie, w przededniu rozejścia się ich życiowych dróg spotykamy pięciu młodych mężczyzn pochodzących z dość zamożnych rodzin, trzech braci Zasławskich oraz ich dwóch przyjaciół. W chwili, gdy świat stoi przed nimi otworem, gdy są przekonani, że mogą osiągnąć wszystko, czego zapragną, a miłość postrzegają jako piękną przygodę, ślepi są na zagrożenia wolno płynące spoza granic Polski. W kolejnych miesiącach życie weryfikuje ich sposób myślenia, prowadząc ku nieuniknionej dojrzałości, na którą nie zawsze chcą się zgodzić i na którą nie każdy z nich jest gotowy. Przeżywają swoje pierwsze miłości, bawią się i próbują ułożyć swoje dorosłe życia. Nie każdemu z nich dane jest spotkać tę jedną jedyną i nie każdemu z nich udaje się osiągnąć to o czym marzy. Któremu z nich się w pełni powiedzie? Jak na zachowanie w wielu przypadkach wpływa przyjaźń?
Po przeczytaniu kilku książek tej autorki pewność, że podczas czytania kolejnej będą mi towarzyszyły skrajne emocje, była dla mnie prawie pewna.
Tak jak wspomniałam w opisie fabuły, bohaterami tej książki jest kilku młodych mężczyzn, różnych od siebie i bliskich sobie zarazem. Wszyscy pochodzą z tak zwanych dobrych domów i przed każdym z nich otwierają się drzwi wielkich karier.
Autorka na przykładzie trzech rodzin pokazuje, jak toczyło się życie w przedwojennej Warszawie, gdzie przeplatały się radości beztroski z bolesnymi dramatami.

Młodzi ludzie, mimo że pochodzą z domów, w których miłość i wsparcie rodzicielskie połączone z luksusem mieszkania są na porządku dziennym nie są pozbawieni zasmakowania dramatu, czy płomiennej miłości, która będąc również z tych „zakazanych” może okazać się dramatem.
Wielka, szczera przyjaźń łącząca kilku z nich jest jakby wątkiem przewodnim tej powieści. Ale… kimże jest prawdziwy przyjaciel? Czy tylko tą osobą, która stoi za tobą murem bez względu na to co robisz? Czy tą osobą, która porządnie tobą potrząśnie, kiedy okazuje się, że zbłądziłaś/zbłądziłeś i ślepo odrzucasz wszystko co nie jest po twojej myśli?
Autorka zadbała o to, aby pokazać taką przyjaźń, która i pogłaszcze i zrani i to właśnie w historii jednego z braci Zasławskich mnie ujęło. Bo zakochany do szaleństwa w kobiecie, z którą nie miał realnych szans spędzić całego życia, Jan głuchy był na wszelkie przestrogi.
Młodzi mężczyźni idąc za głosem serca mogli wiele zyskać, robiąc wszystko, nawet posuwając się do małego oszustwa, aby zdobyć swoje ukochane, ale mogli również wiele stracić, zwłaszcza gdy serce z rozumem toczyły otwartą walkę.
Czy zakochany mężczyzna potrafi myśleć nie tylko o sobie i o ukochanej kobiecie nie biorąc pod uwagę innych w tym również najbliższych, przekonało się dwóch z braci Zasławskich.
Ale czy ingerencja kogoś w życie drugiego człowieka, bez względu na to, czy tym kimś jest brat czy przyjaciel, zawsze jest słuszna?

Dobre rady czasami pozwolą uwolnić się z więzów zakazanych uczuć, ale czasami mogą doprowadzić do tragedii, o czym możemy się przekonać czytając tę powieść.
Warszawa lat 30-tych jest tutaj jakby bohaterką drugoplanową. Autorka bowiem z wyjątkową dokładnością oprowadza nas po tej Warszawie, po ulicach, parkach, miejscach publicznych wspominając jednocześnie o zmianach architektonicznych jakie zachodzą w tym mieście, chociażby o budowie jednego z najsłynniejszych budynków, czyli warszawskim niebotyku. Nie znam Warszawy więc nie mogę stwierdzić czy wszystkie te miejsca opisane w książce wówczas istniały czy zrodziły się jedynie w wyobraźni autorki, ale „przemieszczając” się razem z bohaterami czułam się tak jakbym tam była.
To epicka i zarazem bardzo poruszająca opowieść o miłościach, dramatach, radościach młodych ludzi, bardzo związanych z rodzinami, odważnych i pełnych nadziei. Ich losy są burzliwe a wiele wątków wywołuje skrajne emocje. Niejeden z nich znajdując się u progu dorosłego życia musi zmierzyć się z problemami na które (mimo dojrzałego wieku) nie jest gotowy. Jedni przyjmują je z otwartością, a drudzy z rozpaczą.
Co przyniesie los braciom Zasławskim i ich przyjaciołom w kolejnych tomach dowiem się wkrótce. I chociaż przede mną jeszcze dwie książki już mogę całość gorąco polecić.
A tytułowy warszawski niebotyk? Jest, chociaż jedynie wspomniany w powieści, pokazany jako wielka duma budowniczych i warszawiaków.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA, że miałam okazję przeczytać książkę dzięki współpracy barterowej.
***Cytat pochodzi z książki WARSZAWSKI NIEBOTYK wydawnictwa FILIA***




















