czytam dobre książki
DWUŚWIAT. KSIĘGA IV. ODNOWA – W&W Gregory
(…) Tego dnia odcinek szesnasty linii centrum Inco-zachód został napadnięty przez tuzin mutantów. Wyleźli nie wiadomo skąd, w mgnieniu oka obezwładnili sześciu humanów i rzucili się na kobiety pracujące przy budowie warstwy odsączającej nasyp. To nie był zwykły atak, ale rzeź. (…)
W&W Gregory to pseudonim. Sam autor mówi o sobie, że jest starszym panem (nie wiem od jakiego wieku liczy się słowo „starszy”) z nieco młodszą, rogatą duszą. Mąż, ojciec, człowiek o dwóch obliczach: ścisłym i humanistycznym. Jest absolwentem Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej, a zarazem Scenariopisarstwa w AMA Film School. Kiedyś Krakus, od kilku lat mieszkaniec Górnego Śląska. Lubi gotować, smacznie zjeść i poznawać inne kultury. Nie lubi lania wody, hipokryzji i cwaniactwa. Interesuje się człowiekiem i o nim pisze. W swoich powieściach wykorzystuje wątki społeczne. Bawi się różnymi gatunkami literackimi. Miałam okazję osobiście poznać tego autora z czego bardzo się cieszę, ponieważ okazał się niezwykle miłym człowiekiem.
DWUŚWIAT. KSIĘGA IV – ODNOWA to ostatnia część tetralogii z gatunku fantastyki.
PREMIERA KSIĄŻKI 14 GRUDNIA 2023
Wszechświat jest małą planetą podzieloną na dwie krainy. Jedną z nich jest rozwinięte technologicznie, ateistyczne Inco, a drugą barwna pod względem przyrodniczym Floris uzależniona od religii i związana z kultem bogini Patrii. Krainy te żyły w symbiozie, chociaż różnice kulturowe bardzo je dzieliły. Rola mężczyzn w obydwu krainach była inna, ale w Inco był deficyt płci męskiej. Wreszcie wybucha wojna między Inco a Floris, która była nieunikniona. Przekraczanie granic, nie tylko terytorialnych, staje się codziennością. Przyjaciele stają się zdrajcami, wrogowie sprzymierzeńcami. Czy wojna przyniesie kres chaosowi? Czy poznanej w pierwszej części Jasmin uda się odnaleźć swoich krewnych zamieszkałych po drugiej stronie granicy? Jaki wpływ na życie mieszkańców Inco będzie miała zmiana rządu? Władczyni Floris, kapłanka Ae staje się szalona wierząc w swoją boskość. Mieszkańcy Inco coraz mocniej odczuwają skutki kryzysu wywołanego kosztowną wojną. Obie krainy stają nagle przed kolejnym – wspólnym – wrogiem. Czy połączą swoje siły, czy doprowadzą do tego, że zawładną nimi obcy?
Biorąc do ręki pierwszą część tetralogii DWUŚWIAT nie przypuszczałam, że tak wciągnie mnie historia z gatunku fantastyki. Wydawało mi się, że „wyrosłam już” z tego typu książek.
Przyznam szczerze, że były wątki, przy których się gubiłam, były wątki, które mnie nudziły, ale i tak całość odebrałam jako powieść trzymającą w napięciu. Kiedyś do niej wrócę i jeszcze raz przeczytam całość w jednym ciągu, żeby nie zapomnieć kto był bohaterem jakiej krainy. A bohaterów to tutaj jest sporo i momentami można się w nich pogubić. Ale było kilkoro, których los nie był mi obojętny i tak po cichutku kibicowałam im z nadzieją, że zakończenie będzie dla nich pozytywne.
Trzeba ogromnej wyobraźni, aby stworzyć świat z jednej strony tak nierealny, a z drugiej mający wiele wspólnego z tym obecnym.
(…) Mutanci mieli różne podejście do opieki nad niemowlakami. Jedni traktowali swe pociechy najczulej, jak się dało. Inni, szczególnie kiedy dotyczyło to dziecka, które kiedyś zostanie wojownikiem, swą powinność traktowali jako odhaczenie nudnego, choć obowiązkowego procesu. Tym sposobem malcy wyrastali na nieczułych drani, modelowych drapieżników. (…)
Autor porusza w swojej powieści wiele wątków, które w każdym ze światów odgrywają istotne role. Przedstawiają wątki bliskie naszej rzeczywistości i takie, których wyobrażenie może być bardzo trudne.
Jedną z głównych bohaterek jest młoda kobieta imieniem Jasmin. Kobieta, która została odtrącona przez męża, straciła dzieci, straciła dom i bezpieczeństwo, ale która potrafiła całą siebie oddać drugiemu człowiekowi. I tu mam na myśli jej zaadoptowanego synka. Dziecka zdeformowanego fizycznie. Pokochała chłopca, od którego inni odwracali się z odrazą. Myślę, że wątek odnoszący się do Jasmin wielu czytelników wzruszy i oczaruje.
Kolejnym dość negatywnie przedstawionym wątkiem jest posiadanie władzy absolutnej bazującej na granicy egoistycznego szaleństwa. Zarówno we Floris jak i w Inco znalazły się takie osoby, które nie liczyły się z nikim i z niczym, pełniąc funkcje głowy państwa potrafiły posunąć się do tak drastycznych i często absurdalnych kroków, jakie może postawić jedynie szaleniec, ktoś tak zapatrzony w siebie i tak wierzący w swoją ważność, że trudno z taką osobą dyskutować.
(…) – Dziś głupi motłoch jest zniewolony, słucha tylko słów swojej bogini. A tu chodzi o to, żeby byli posłuszni nam. Rozumie pan? Posłuszeństwo musi się wiązać z brakiem ogólnej inteligencji. Chodzi o wiarę w zasady, że należy słuchać i już. Czyli wolna wola, ale nie do końca. Ot, cała filozofia. (…)
Świat nierealny będący owocem wyobraźni autora jest bardzo zbliżony do tego w jakim obecnie żyjemy, chociaż pokazany może bardziej tragicznie i brutalnie.
Czytając wcześniejsze części czytelnik musiał dzielić czas na dwie oddzielne krainy, w tej wreszcie mamy jedną, chociaż wciąż nieco podzieloną kulturowo, politycznie i technologicznie.
Myślę, że autor pisząc tę historię, chciał nam pokazać jak słabym ogniwem w świecie jest człowiek, niby wykształcony, niby silny emocjonalnie i fizycznie jednak w obliczu wielkiego wroga słaby jak dziecko. Na przykładzie być może irracjonalnych, bardzo fikcyjnych wydarzeń widzimy, że owszem, człowiek jest istotą rozumną, wielu o ponad przeciętnej inteligencji, wielu potrafiących stworzyć sztuczną inteligencję, ale jak przychodzi do realnego zagrożenia to ta technologia i sztuczna inteligencja bywa zawodna. Bo czy robot jest w stanie myśleć jak człowiek? Nie można zaprogramować emocji, można tylko zaprogramować zadania.
Przyznam, że zbyt fantastyczne (tu mam na myśli fantastykę nie emocje) podejście do tematu, momentami powodowało, że trochę gubiłam się w fabule. Były momenty, że nie do końca rozumiałam co autor chciał mi przekazać i jeśli chodzi o mnie to kilku wątków pozbyłabym się z tej powieści, ale na szczęście przebrnąwszy przez te niezbyt jasne dla mnie, albo niezbyt intersujące momenty ponownie zatapiałam się w tych, które trzymały mnie w napięciu.
Z pewnością można znaleźć w tej powieści wiele podobieństw między światem powstałym w kręgu fantastyki a tym, w którym teraz żyjemy.
Autor zadbał o to, aby czytelnik się nie nudził, dość wartka akcja i często zaskakujące zwroty tej akcji trzymają momentami w takim napięciu, że z jednej strony masz ochotę przerwać czytanie, a z drugiej nie możesz się oderwać od lektury.
Zakończenie trochę mnie zaskoczyło, ale pisząc szczerze liczyłam na takie zakończenie, z nielicznymi wyjątkami i to, że niektórych bohaterów autor uśmiercił wcale mi się nie podobało. Ale były ogromne emocje, a jak są emocje to znaczy, że książka z pewnością jest warta przeczytania.
POLECAM tę książkę nie tylko fanom powieści fantastycznych, historia Floris i Inco z pewnością zaciekawi wielu czytelników, bo napisana jest ładnym językiem, ma niesamowitych osobowościowo bohaterów, ciekawe dialogi i sporo sensacji.
(…) Pół oczyszczenia temu Namali zauważył piechurów maszerujących wzdłuż koryta Ethne. Nienaturalnie stawiali kroki. Najpierw obydwie ręce, potem nogi. „Jak zwierzęta? Jak pokuny jakieś albo sahadi, a może hydapi. A jeśli to nie ludzie, tylko potwory” – lamentował w myślach bogobojny człowiek. Zachowywały się jakby były na polowaniu, co rusz któryś dopadał mijanego zwierzaka, gryzonia, wijąca się hydrę… (…)
Dziękuję Autorowi za to, że pozwolił mi zagłębić się w świecie tej fantastyki i przeżyć to co miałam okazję dzięki tej i wcześniejszym częściom książki doświadczyć. Dziękuję Wydawnictwu OPENER za egzemplarze. Moim zdaniem taka tetralogia może być wspaniałym prezentem nie tylko dla osób zaczytujących się w tego typach powieści, czego ja jestem przykładem.
2037 stron świetnej zabawy i bardzo sensacyjnie spędzonego czytelniczego czasu.
Dwuświat. Księga I – PRZEDWOJNIE / Dwuświat. Księga II – POKUN / Dwuświat. Księga III – TYMCZAS
CZARCIE LUSTRO – Magdalena Zimniak
(…) Lubiłam światło. Lubię. Nadal przecież żyję. Może nawet bardziej, chociaż w tej chwili trudno mi w to uwierzyć. Nie wiem kim jestem. Nikt tego nie wie. Przyjdzie policja. Ustalą, jak się nazywam. Może. Może zobaczę mamę. Siostrę. Tatę. Czy ich poznam? Czy oni poznają mnie? (…)
MAGDALENA ZIMNIAK z wykształcenia jest anglistką. Pisuje książki oraz opowiadania, które ukazywały się w Akancie i Magazynie Fantastycznym. Jest laureatką konkursu na opowiadanie kryminalne ogłoszonego przez agencję literacką Pal Twins i Związek Literatów Polskich (opowiadanie „Zapach róż”) oraz laureatką konkursu wydawnictwa Replika na opowiadanie erotyczne (opowiadanie „Wstydliwy Sekret”). W swoim dorobku pisarskim ma między innymi takie książki jak: „Jezioro cierni”, „Pokój Marty”, „Willa”, „Szlak”. Wspomniałam o tej pisarce w jednym z moich wcześniejszych wpisów między innymi w Panel Literacki Dyskusyjnego Klubu Książki Kobiet Pióra i Pazura.
CZARCIE LUSTRO to thriller kryminalno-psychologiczny.
PREMIERA 10 STYCZNIA 2024
Marta jest czternastolatką, kiedy po wielu latach poszukiwań odnajduje się na jednej z krajowych dróg. Mimo swojego wieku cały czas czuje się małą dziewczynką, jest przerażona i zagubiona. Prawie nie pamięta swojej rodziny i nie pamięta też siebie z wcześniejszych lat. Uprowadzona przed laty przez pedofila, który więził ją gdzieś w górskim domu ponownie uczy się funkcjonować w społeczeństwie. Mimo dramatu jaki przeżyła nie może zapomnieć swojego Mistrza, jedynej osoby, którą widywała przez ostatnie sześć lat. Kilkaset kilometrów od domu Marty znika bez śladu dyrektor prestiżowego liceum, a główną podejrzaną jest młoda nauczycielka ucząca w tej szkole języka angielskiego. Czy te dwa odmienne wydarzenia może coś łączyć? Ile tajemnic kryje się w domach tak zwanych „normalnych” rodzin? Kim są Marta i Elwira, czy coś je ze sobą łączy?
Są autorki i autorzy, na których książki czekam z bijącym sercem i do nich między innymi zaliczam Magdalenę Zimniak.
Kiedy tylko w zapowiedziach zobaczyłam, że ukaże się kolejna powieść, wiedziałam, że czeka mnie prawdziwy bardzo emocjonalny czas czytelniczy. I nie zawiodłam się.
Książka jest kolejnym przykładem na to jak dobrych mamy rodzimych pisarzy, no w tym przypadku pisarkę.
Skonstruowanie fabuły tak, aby od pierwszej strony trzymała w napięciu to nie lada wyzwanie a Magdalenie Zimniak po raz kolejny to się udało.
Dwa dni zajęło mi przeczytanie 398 stron, ktoś może powiedzieć, że to nic takiego, ale ja myślę, że to jednak o czymś świadczy. Bo gdyby nie obowiązki zawodowo-domowe nie odłożyłabym tej książki nawet na minutę.
Od pierwszej strony autorka buduje niesamowite napięcie, wprowadza czytelnika w dramat historii, a właściwie to w dwa różne dramaty, bo jeden odnosi się do porwania i więzienia kilkuletniej dziewczynki, a drugi do zaginięcia dyrektora szkoły.
Fabuła jest tak poprowadzona, że do samego końca nie wiadomo czy oba te zdarzenia mają jakiś wspólny mianownik. W trakcie czytania poznajemy kilka osób, które odgrywają dość istotne role, ale nijak nie jesteśmy w stanie ich ze sobą powiązać.
Główny wątek powieści opiera się na dramacie pedofilii. Sprawca jest osobą złą, ale w oczach skrzywdzonej boleśnie dziewczynki, czasami przedstawiony jest jako osoba czuła, dobra i opiekuńcza. Typowy syndrom sztokholmski.
(…) Jaka ona jest ta rzeczywistość? Nazywam się Marta Jędrasik i jestem w domu. Mama czekała na mnie sześć lat. Mam młodszą siostrę, która prawie mnie kocha. Mam też ciocię i kuzynów. Mój tata nie żyje. (…) Jest też druga strona rzeczywistości, Sześć lat spędziłam z nim. Jaki był pierwszy dzień? Lata się mieszają, wspomnienia nakładają na siebie. Obiecywałam sobie pamiętać, ale wielu rzeczy nie jestem pewna. (…)
Autorka w mocny emocjonalnie sposób ukazuje zarówno kilkuletnie życie w niewoli jednej z ofiar, jak i działania sporadyczne, molestowanie dziecka od czasu do czasu w jego domu, czyli miejscu, które powinno być oazą bezpieczeństwa. Jak trudno o tym mówić nawet po latach i jak ogromny jest strach takiego dziecka może wiedzieć tylko ono samo.
Myślę, że w wielu społecznościach ten problem wciąż jest traktowany bez należytej powagi sytuacji. Dzisiaj być może wielu patrzy na to jak powinno się patrzeć, czyli przede wszystkim obserwować dziecko, które z radosnego kilkulatka nagle zmienia się w apatycznego i smutnego. Czy takie sygnały są widoczne dla rodziców?
Mocnym akcentem w tej powieści jest również wątek sprzedaży własnego dziecka. Jakim trzeba być potworem, żeby własną córkę oddać pedofilowi w zamian za podratowanie sytuacji finansowej.
Lubię czytać tego typu książki, chociaż doskonale zdaję sobie sprawę z tego jak szarpią mnie emocjonalnie.
Magdalena Zimniak stworzyła kilka postaci, bardzo różnych osobowościowo. Dzięki tym postaciom fabuła książki staje się barwniejsza. Wiem, że słowo „barwniejsza” niezbyt pasuje do mrocznej historii, ale nie potrafię znaleźć innego określenia. Może żywsza, bardziej realistyczna byłoby lepszym.
Czytając tę książkę jednocześnie jesteśmy jakby w dwóch różnych historiach, każda z nich jest jednakowo wciągająca i zarówno jedna jak i druga wywołuje w myślach czytelników dziesiątki pytań.
(…) Po nieprzespanej nocy drzemałam i jeśli nawet się budziłam, momentalnie na powrót zamykałam oczy. Oprzytomniałam dopiero przed ogrodzeniem. Ten gruby wysoki mur wpasowałby się w horrory i mógł budować napięcie. Z pewnością chronił przed wścibskimi spojrzeniami… (…)
Treść jest dość nietypowa pod względem narracyjnym, ponieważ są rozdziały napisane w pierwszej osobie czasu teraźniejszego i są napisane w osobie trzeciej. Ale myślę, że nie ma to większego wpływu na odbiór fabuły, która jest tak wciągająca, że konkretna narracja, chociaż podkreśla w danym momencie dramatyzm powieści dla mnie była sprawą drugorzędną.
Ta powieść to połączenie thrillera, kryminału i powieści psychologicznej. Ciekawie poprowadzone wątki, z nutą sensacji i tajemniczości to z pewnością plusy, które dopełniają całość.
Jest dość mrocznie, ale to jest atut dobrego thrillera kryminalnego. Myślę, że fabuła nikogo nie zawiedzie, chyba, że te osoby, które preferują lekkie romantyczne powieści.
Zakończenie jest tak nieprzewidywalne, że zaskoczy zapewne wielu czytelników, bo autorka do samego końca trzyma czytelnika w napięciu.
Chciałabym każdego, kto sięgnie po tę lekturę uprzedzić, aby przed rozpoczęciem czytania zorganizował sobie sporo wolnego czasu, bo jak już wciągnie się w fabułę, to będzie miał problem z odłożeniem książki. Przynajmniej ja tak miałam.
Myślę, że zachęciłam do sięgnięcia po tę książkę, jeżeli lubicie spędzać czas czytając dobre książki, to ta jest właśnie taką lekturą. POLECAM!!!
Dziękuję Autorce za ten ogrom emocji jaki mi zafundowała swoją najnowszą powieścią, a Wydawnictwu SKARPA WARSZAWSKA dziękuję za egzemplarz.
CICHA NOC – Jolanta Kosowska
(…) Nie wszystko jest dla nich widoczne. Opatrzyło się, spowszechniało… Ja też nie wszystko zauważam. (…) Jest pani dla nas jak podmuch świeżego powietrza. Ma pani rację, że pokoje u nas przypominają pokoje w hotelach. (…)
Jolanta Kosowska urodziła się na Opolszczyźnie i prawie całe życie związana była z Wrocławiem, Opolem i Sobótką. Jest absolwentką wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych na Akademii Wychowania Fizycznego. Z zawodu jest lekarką, specjalistką w trzech dziedzinach medycyny. Od kilku lat mieszka i pracuje w Dreźnie, a swój czas dzieli między pracę zawodową, podróże i pisanie powieści. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 powieścią „Niepamięć”.
PREMIERA KSIĄŻKI 08 LISTOPADA 2023
Ewa jest ambitną absolwentką architektury wnętrz, która z pewnych względów wyjeżdża do pracy do Drezna. Nie mogąc znaleźć pracy w wyuczonym zawodzie, zatrudnia się w domu opieki. Nie ma żadnego doświadczenia ani w pielęgniarstwie, ani w opiece nad osobami starszymi, ale nie poddaje się, jej empatia oraz pozytywna energia sprawiają, że szybko zdobywa sympatię nie tylko podopiecznych ale i współpracowników. Życie Ewy ulega diametralnej zmianie, gdy pewnego dnia, niespodziewanie otrzymuje nietuzinkowy prezent od jednej z mieszkanek domu seniora. Starsza pani chcąc pomóc dziewczynie w realizacji marzeń, podarowuje jej sporą kwotę na rozruch własnej firmy. Jednym z pierwszych zleceń jest remont pewnej tajemniczej posiadłości. Nie spodziewa się, że nowe zleceni może stać się początkiem wielkiej kariery, ale również początkiem czegoś… osobistego. Kim jest tajemniczy krewny osoby, dla której Ewa ma zmienić dom? Co wydarzyło się kiedyś na pięknej wyspie, do której myślami wraca Ewa? Czy adwent w Dreźnie może okazać się magicznym czasem dla dziewczyny?
Rekomendacja z okładki książki:
Jolanta Kosowska zabiera nas w podróż od słonecznego Rodos po bajeczne Drezno. Czytając, można poczuć unoszący się w powietrzu zapach cynamonu, świerku, pomarańczy czy pierników. Fabuła jest jak wyjęta z pędzącej rzeczywistości – pełna zadumy, ciszy i spokoju. Opowiada o miłości, zbliżających się świętach oraz sercu otwartym dla każdego, kto chce w nie zajrzeć.
Ewa Formella
Są książki, których się nie czyta, to książki, które się pochłania (dosłownie). I chociaż chciałam się tą lekturą delektować, to skończyło się na „chciałam” 😉
Przeczytałam tę książkę dwukrotnie, pierwszy raz, kiedy wydawnictwo ZACZYTANI poprosiło mnie o rekomendację, a drugi raz teraz, w okresie adwentu, którego początek doświadczyłam właśnie w Dreźnie.
Dzięki uprzejmości kilku osób odwiedziłam prawie wszystkie miejsca opisane w książce, posmakowałam nawet eierpunschu i czułam się tak, jakbym była bohaterką tej powieści.
Fabuła książki jest niesamowita, piękna, spokojna i bardzo świąteczna. Styl jakim pisze autorka sprawia, że oczami wyobraźni przenosimy się w te wszystkie opisane miejsca. Zmysł węchu płata nam figle i czujemy zapachy typowe dla okresu przedświątecznego, a czytając o potrawach nie potrafimy zapanować nad śliną nadmiernie pojawiającą się w naszych ustach.
Dla mnie ta książka jest wyjątkowa, ponieważ ja, tak jak bohaterka tej opowieści pracowałam kiedyś ze starszymi ludźmi. Pamiętam jak kiedyś jedna z moich podopiecznych powiedziała do mnie: „ty nie jesteś człowiekiem, ty jesteś aniołem, bo takich ludzi jak ty nie ma.” To nie jest chwalenie się, bo wiem, że do ludzi starszych trzeba mieć często anielską cierpliwość, ale mam nadzieję, że każdy z nas kiedyś doczeka tej starości. Wtedy zrobiło mi się bardzo miło, ale myślę, że ta moja seniorka tak mnie odbierała, bo ja nigdy nie pracowałam „z musu”, pracowałam z potrzeby serca i nie traktowałam tych osób jak schorowanych, często bardzo zrzędliwych staruszków, ale jak kogoś bliskiego. Tak też zachowywała się bohaterka tej książki, może dlatego tak się z nią „zaprzyjaźniłam”.
Temat starości wciąż jest dla wielu tematem tabu, wielu nie chce o tym rozmawiać, bo moim zdaniem boi się tego, co może się wydarzyć, kiedy umysł i ciało przestaną być w pełni sprawne.
(…) Ludzkie życie, nawet kiedy jest już znacznie ograniczone, nie może się kręcić wokół porannej toalety, zmiany pampersa, przebraniu łóżka, podania śniadania, zażycia leków, fizjoterapii i czekania na bliskich, z których wielu już nie żyje, a inni nie mają czasu nikogo odwiedzać. Życie musi mieć treść, nawet jeżeli tę treść trzeba dopasować do ograniczonych możliwości. (…)
Jolanta Kosowska doskonale pokazała, że każdy wiek ma swoje dobre strony, nawet starość, trzeba tylko odpowiedniej osoby, która sprawi, że pojawi się radość i chęć do życia.
Cieszę się, że ktoś tak pięknie potrafił opisać seniorów, szkoda, że ten temat wciąż jest tak mało poruszany w książkach.
Tytuł książki „mówi” sam za siebie, sugeruje, że za tą piękną, zmysłową okładką czeka na czytelnika powieść otulona świąteczną magią. I tej magii autorka nie pożałowała zabierając swoich czytelników do magicznych miejsc tętniących gwarem jarmarków świątecznych, do miejsc bajecznie ozdobionych tysiącami światełek, ale i do miejsc pełnych zadumy.
(…) Całe popołudnie spędziłam na robieniu gwiazd Fröbela. Znalazłam instrukcję w Internecie. Sprawa nie była prosta, chociaż do stworzenia takiej gwiazdy potrzebne były tylko nożyczki i cztery paski papieru. Na paski pocięłam resztki tapety, które zostały po tapetowaniu ścian w salonie. Powstałe gwiazdy były zdobnie w wytłaczane, brudno-różowe kwiaty. Położyłam kilka gwiazd na parapecie tuż przy łuku adwentowym. (…)
Ale to nie jest lektura tylko o świętach, bo fabuła przenosi nas do pięknego, letniego Rodos, gdzie rodzi się piękna, chociaż trochę bolesna miłość. Ta miłość jest ważnym elementem tej powieści, bo oprócz tego, że jest niespieszna i piękna, to jest również powodem zazdrości, która potrafi zniszczyć najgorętsze uczucie.
Ta książka jest taką piękną podróżą między emocjami, miejscami i uczuciami. Zbliża nas i do malowniczych, letnich miejsc Rodos i do zimowego, świątecznego Drezna.
Autorka świetnie wykreowała postacie swoich bohaterów, począwszy od Ewy i Roberta po seniorki, z którymi spotykała się dziewczyna.
Myślę, że ta książka nie tylko przybliży nam czas adwentu, świąt i tej całej otoczki z tymi okresami związanej, ale również pozwoli nam na spojrzenie na wiele spraw z innej perspektywy.
To historia pewnej miłości, ale również historia życia dziewczyny, która nie boi się wyzwań, jest otwarta na nowości i z przyjemnością dzieli się radością z innymi ludźmi.
Wiem, że jeszcze do tej lektury wrócę, tak się nią zauroczyłam, że postanowiłam kilka bliskich mi osób obdarować świątecznie właśnie tą książką. To chyba o czymś świadczy, nie muszę dodawać, że fabuła jest niezwykle wciągająca, tajemnicza i intrygująca.
Nieoczekiwane zwroty w fabule sprawiły, że nie mogłam się od tej książki oderwać, śledząc losy bohaterów z zapartym tchem i przyznam szczerze, że nie mogłam się doczekać zakończenia tej historii, zwłaszcza że autorka niezwykle trzyma czytelników w napięciu.
(…) Dźwiganie paczek w DHL-u było łatwiejszą pracą. Pan Bóg chyba zapomniał o starych ludziach, albo ludzie zaczęli żyć znacznie dłużej, niż było to zgodne z pierwszym planem Pana Boga, a on tego planu nie zweryfikował. (…)
Fabuła bogata jest w obyczaje i tradycje świąteczne mające miejsca w niemieckich rodzinach, a barwne opisy miejsc i krajobrazów sprawiają, że można się poczuć jakby się było zarówno na słonecznym Rodos jak i w zimowym Dreźnie.
A piękna, chociaż trochę bolesna historia miłosna uświadamia nam, że trzeba sobie ufać, trzeba rozmawiać ze sobą i nie ulegać manipulowaniu innych osób, którzy pragną wplątać kogoś w intrygę. Może gdyby Ewa przed laty spróbowała porozmawiać z ukochanym ich losy potoczyłyby się zupełnie inaczej, ale stało się jak stało, czy dobrze się skończyło? Przeczytajcie sami.
To lektura idealnie nadająca się na czas około świąteczny, fabuła wciąga od pierwszej strony i z pewnością wielu czytelników będzie miało problem z odłożeniem jej chociaż na chwilę. Moim zdaniem, Jolanta Kosowska jest mistrzynią w dawkowaniu emocji, tworzeniu aury przepełnionej tajemniczością i spokojnej dynamiki akcji.
Tej książki nie da się szybko zapomnieć, przynajmniej ja jestem pewna, że fabuła na długo pozostanie w mojej pamięci chociażby dzięki temu, że miałam okazję być w wielu opisanych w niej miejscach i to właśnie w okresie adwentu.
Polecam tę lekturę całym sercem i życzę, aby każdy odebrał ją tak emocjonalnie jak ja.
Dziękuję Autorce za pokazanie mi tych wszystkich miejsc w Dreźnie, nauczenie mnie robienia gwiazdek Fröbela (pol. Froebela) (chociaż nie wszystkie mi się udają) i dziękuję za wprowadzenie mnie w atmosferę niemieckiego adwentu. A Wydawnictwu ZACZYTANI dziękuję za zaufanie i za egzemplarz książki, do której z całą pewnością będę wracała w okresie przedświątecznym i świątecznym.
MADEIRA – Jolanta Kosowska
(…) Czasami tak wszystko się zapętli, że nie widzi się światła w tunelu. Człowiek czuje się przyparty do muru. Nie widzi nadziei. Nie szuka pomocy. Sam nie ma siły już walczyć… Przyjdź do mnie, jeżeli będziesz chciała porozmawiać. Czasami człowiekowi potrzebne są nocne rozmowy. Bywa, że z obcymi rozmawia się łatwiej – dodała. (…)
Jolanta Kosowska urodziła się na Opolszczyźnie i prawie całe życie związana była z Wrocławiem, Opolem i Sobótką. Jest absolwentką wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych na Akademii Wychowania Fizycznego. Z zawodu jest lekarką, specjalistką w trzech dziedzinach medycyny. Od kilku lat mieszka i pracuje w Dreźnie, a swój czas dzieli między pracę zawodową, podróże i pisanie powieści. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 powieścią „Niepamięć”.
Madeira to powieść obyczajowa, z nutką romansu i dużą dawką dramatu.
PREMIERA KSIĄŻKI 08 CZERWCA 2023
Julia i Filip spędzili najpiękniejsze dni i najgorętsze noce na wyspie wiecznej wiosny, na Maderze. Tutaj również się zaręczyli planując długie i szczęśliwe życie. Niestety Los przygotował im niespodziankę, która nie należała do tych pięknych. Po nietypowym, spędzonym na górskich szlakach wieczorze kawalerskim Filip wysłał do narzeczonej wiadomość i… zniknął bez śladu. Policja uznała go za zaginionego, ale Julia jest przekonana, że Filip żyje. Zrozpaczona, postanawia wrócić do Portugalii, by po raz ostatni odwiedzić najważniejsze dla niej miejsca, a potem… potem postanawia popełnić samobójstwo. Po raz kolejny Los ma wobec niej inne plany, spotkany przypadkowo mężczyzna i trop dramatycznej rodzinnej historii mogą okazać się kluczem do odnalezienia narzeczonego. Czy uda się Julii odnaleźć Filipa, całego i zdrowego? Co wspólnego z narzeczonym Julii ma spotkany przypadkowo mężczyzna? Co wydarzyło się kiedyś na wyspie?
Po książki Jolanty Kosowskiej sięgam z czystą przyjemnością, gdy mam ochotę na jakąś podróż. A trzeba przyznać, że mało kto tak potrafi malować słowami jak ta autorka.
Tym razem pozwoliłam sobie na podróż na Maderę, przyznam szczerze, że nigdy tam nie byłam, ale po tej powieści odnoszę wrażenie, jakbym przebywała w tym pięknym zakątku świata razem z bohaterami tej książki.
Śmiało mogę nazwać Jolantę Kosowską malarką słowa i powiem szczerze, że uwielbiam, jak opowiada o miejscach, które umieściła w swoich książkach, a które często są takimi drugoplanowymi bohaterami jej powieści. Można się w wielu z nich dosłownie zakochać.
Fabuła to opowieść o miłości, która może mieć wiele „twarzy”. Bo przecież można zakochać się w miejscach takich jak Madera, która tutaj jest właśnie jedną z bohaterek powieści, można zakochać się w potrawach, które potrafią niesamowicie działać na kubki smakowe, ale można też zakochać się w kimś, pokochać człowieka bez względu na jego wady czy dzięki jego zaletom.
Ana i Breno to dwoje ludzi stworzonych dla siebie. Autorka pokazała miłość tak głęboką i piękną, o jakiej zapewne marzy wielu.
Zauroczyła mnie w tej powieści jeszcze jedna miłość, łącząca pokolenia, będąca niesamowitą więzią między dziadkiem a wnuczkiem.
Ale ta książka to taka trzypokoleniowa opowieść nie tylko o miłości, ale o trudnościach wynikających z braku porozumienia, pewnego rodzaju niedomówień, które mogą ranić i pozostawiają blizny na długo.
(…) Nie miejsca są najważniejsze, a ludzie i towarzyszące im emocje. Życie to nie następujące po sobie obrazy, a ciąg emocji. (…)
Historia Julii i Filipa to dramatyczna walka o nadzieje, pełna tajemnic, wzruszeń i wiary.
Ciekawa fabuła skłoniła mnie do refleksji. Życie często pisze zaskakujące scenariusze, a autorka pięknie potrafi je wpleść w historie swoich bohaterów.
W tej powieści mamy zakochaną a zarazem zrozpaczoną dziewczynę, która decyduje się na desperacki krok. Na szczęście ktoś jej to uniemożliwia, chociaż nie wiadomo czy dziewczyna pogrążona w rozpaczy nie spróbuje ponownie.
Autorka w bardzo przemyślany sposób skonfrontowała czytelników z tematem śmierci. Pokazała, jak trudno jest, gdy na naszych oczach odchodzi ktoś bardzo bliski. Zafundowała nam cały wachlarz emocji i wzruszeń i muszę przyznać, że bez chusteczek moje czytanie się nie obeszło.
Biorąc do ręki tę lekturę przygotujcie się na taką słodko-gorzką opowieść o trzech pokoleniach, przedstawioną w specyficzny, szkatułkowy sposób, który łączy wszystkie nitki w jedną spójną całość.
Przeplatane są tutaj wątki miłosne z emocjami bohaterów oraz tajemnicami z przeszłości, nie omijając traum rodzinnych, które są drzazgą, często mocno raniąc.
(…) Nie docenia się tego, co się ma. Dopiero brak czegoś powoduje, że za tym tęsknimy. To strata potęguje tęsknotę. Ja nagle zatęskniłem za rozmową z ojcem. (…)
Lekkie pióro jakim pisze Jolanta Kosowska sprawia, że książkę czyta się jednym tchem.
Zapraszam na piękną Maderę, która bywa świadkiem i pięknych chwil, otulonych miłością i tych, które nie powinny się nigdy wydarzyć.
Polecam tę książkę i dla relaksu i ku refleksji. Myślę, że wrócę do tej pięknej historii jeszcze niejeden raz.
NA UWIĘZI – Katarzyna Bonda
(…) To niemożliwe. Jesteśmy w jakimś schronie na kompletnym odludziu. Sprawdziłam, ściany są betonowe, a pod tym klepiskiem nie ma piwnicy. Podkop nie wchodzi w grę. Jedyny sposób to go zabić. (…)
Katarzyna Bonda to jedna z najpopularniejszych pisarek powieści kryminalnych w Polsce. Jest autorką serii kryminalnej z Hubertem Meyerem, tetralogii z profilerką Saszą Załuską a także powieści kryminalnych inspirowanych prawdziwymi zdarzeniami „Miłość leczy rany” i „Miłość czyni dobrym”. Pisarka ma w dorobku również dokumenty kryminalne: „Polskie morderczynie” oraz „Zbrodnia niedoskonała” i „Motyw ukryty” napisane wspólnie z Bogdanem Lachem. Jej książki są wydawane w 16 krajach. Prawa do edycji zagranicznych zakupiły największe wydawnictwa na świecie, m.in. Hodder & Stoughton i Random House. W kwietniu 2021 roku stacja TVN wyemitowała serial „Żywioły Saszy” na podstawie „Lampionów”. Prawa do adaptacji książki dokumentalnej Polskie morderczynie zakupiła Nordic Entertainment Group – serial fabularny emitowany w Viaplay.
Na uwięzi to thriller kryminalny, którego głównym bohaterem jest detektyw Jakub Sobieski.
Jakub Sobieski, prywatny detektyw otrzymuje zlecenie odnalezienia piętnastoletniej dziewczynki, która zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Dziewczynka od miesięcy była prześladowana w szkole, co spowodowało, że matka postanowiła przepisać ją do innej placówki. Detektyw traktując sprawę bardzo poważnie zabiera się do pracy, niestety zmowa milczenia i fałszywe poszlaki nie ułatwiają mu zadania. Nawet matka zagubionej dziewczynki wydaje się mieć jakieś tajemnice. Trop prowadzi Jakuba do jednego z podwarszawskich moteli, w którym trzy miesiące wcześniej brutalnie został zamordowany mężczyzna podejrzewany o wykorzystywanie nieletnich. Czy jest coś co łączy zamordowanego mężczyznę z zaginioną Stefanią Chrobak? Co działo się za zamkniętymi drzwiami pokoju motelowego? Komu zależy na tym, aby Sobieski nie rozwiązał sprawy zaginionej dziewczynki?
PREMIERA KSIĄŻKI 08 LISTOPADA 2023 ROKU
Po książki Katarzyny Bondy zawsze sięgam bardzo chętnie, nie pamiętam już w którym roku przeczytałam jej pierwszą książkę i chociaż moim ulubionym bohaterem jest Hubert Meyer to Jakuba Sobieskiego też trochę polubiłam.
Kolejny kryminał, którego głównym bohaterem jest Jakub Sobieski, występujący tutaj jako pełnoprawny detektyw z własną agencją detektywistyczną, „porwał” mnie od pierwszej strony.
Katarzyna Bonda jest specjalistką w tym, że potrafi powoli, ale bardzo intrygująco budować napięcie. W tej powieści również to zrobiła. Wtapiając się w fabułę odkrywamy coraz nowsze sprawy, poznajemy kolejne osoby zagmatwane w mroczny świat pornografii, prostytucji i pedofilii.
Autorka w dość dosadny sposób ukazuje środowisko młodzieży, w którym nie zawsze liczą się te pozytywne bodźce życiowe. Często za ładną buzią i spokojną osobowością kryje się coś bardzo złego, mrocznego, tajemniczego.
(…) W żywe oczy mi kłamała, że jest pełnoletnia. Kiedy zadałam jej pytanie wprost, co ich łączy, zaśmiała się i nic nie odpowiedziała. Nene dokładnie zdawała sobie sprawę, w co gra. To jak diablę wcielone. Żadnych zasad. A raczej jedna: dbanie o swój własny interes. (…)
Przedstawiony w książce świat social mediów jaki więzi często nastolatki to z pewnością dla wielu rodziców jest jedną wielką niewiadomą. Dla niektórych rodziców, szczególnie dla tych z tak zwanych rodzin patologicznych z pewnością to co robi ich nastoletnie dziecko poza zajęciami szkolnymi lub kim jest w anonimowym świecie internetu może być trudną do zrozumienia rzeczywistością.
A młodzi ludzie szukający w sieci poklasku, walczący o followersów, czy po prostu szukający wsparcia jakiego nie mają szansy otrzymać od najbliższych to po prostu pionki dramatów.
Autorka porusza w swojej książce kilka bardzo ważnych wątków, począwszy od powszechnie w różnych kręgach rozprzestrzenianej pornografii, łatwych pieniędzy zarobionych poprzez sprzedaż własnego ciała, pedofilii, po brak więzi między rodzicami a dziećmi, aż po magię social mediów zniewalającą tak dorosłych jak i młodzież (a nawet dzieci).
Stopniowo budowane napięcie z pewnością ma duży wpływ na odbiór fabuły jako całości. A gdy dodamy do tego ciekawie wykreowane osobowości bohaterów, to już z czystym sumieniem możemy stwierdzić, że trafiliśmy na dobrą lekturę.
Ta książka to typowy mroczny thriller psychologiczny z kryminalnym tłem, w którym próbujemy nie zgubić się w labiryncie intryg i różnych tajemnic.
Fabuła teoretycznie skupia się na zaginięciu piętnastoletniej dziewczyny, będącej ofiarą prześladowań rówieśniczych w szkole, ale w trakcie odkrywania kolejnych ciemnych stron i poszukiwań związanych z dziewczyną okazuje się, że nastolatka nie jest takim niewiniątkiem jakim początkowo została pokazana.
(…) Ten wypadek… – Pola pokazała udawany cudzysłów, krzywiąc się jednocześnie i walcząc z wybuchem płaczu. – Bo dyrekcja szkoły uznała wrzucenie mojej córki do przenośnej toalety za wypadek, to zdarzyło się później, kiedy już zaczęliśmy działać. Ale już kilka miesięcy wcześniej widziałam na jej ciele zaczerwienienia i siniaki. (…)
Moim zdaniem autorka świetnie zagłębia się w psychiki swoich bohaterów pokazując zarówno ich mocne jak i słabe strony.
Przebijając się przez fabułę mamy świadomość rosnącego napięcia, rosnącego zła. Pełna zwrotów akcji i momentów często bardzo nieoczekiwanych, z jednej strony trzyma w napięciu, a z drugiej wzmaga świadomość, że każdy detal został tutaj dodany w konkretnym celu.
Myślę, że każdy czytelnik odbierze tę książkę inaczej. Dla jednych będzie to lektura zmuszająca do refleksji nad mrocznymi stronami chorych lub zdegenerowanych umysłów i zaburzeń preferencji seksualnych a dla innych nieco nadrysowana z powodu wątków kryminalnych, które mogą zostać odebrane jako przesadzone lub nieprzystające do rzeczywistości.
Może niektóre osoby odniosą wrażenie, że pewne postacie lub sytuacje są mało realistyczne, ale myślę, że nudzić się przy tej lekturze nie będą.
Z całą pewnością jednak książka wywoła emocje, pozostawiając w czytelniku długotrwałe wrażenie, a może nawet pewnego rodzaju niesmak.
Przeczytałam już kilkanaście książek tej autorki i moim zdaniem ta pozycja to więcej niż tradycyjny kryminał, to trzymająca w ciągłym napięciu opowieść z mocnym psychologicznym podejściem zarówno do sytuacji jak i osobowości bohaterów.
Polecam tę lekturę zwłaszcza miłośnikom kryminałów z elementami psychologicznymi. To książka dla tych, którzy lubią być trzymani w napięciu i lubią fabułę z nieoczekiwanymi zwrotami akcji.
Dziękuję Wydawnictwu MUZA. SA za możliwość przeczytania tej książki przed premierą w ramach współpracy barterowej.