Recenzje książek

czytam dobre książki

W CIENIU MAJDANKA – Sylwia Kubik

(…) Droga trwała dużo dłużej niż poprzednio. Jechali wolno. Często się zatrzymywali, ale nikt nie otwierał wagonu. Niekiedy mieli wrażenie, że się cofają. To znowu jechali do przodu. Zdezorientowani ludzie nie byli w stanie określić, w jakim właściwie jadą teraz kierunku. (…)

Sylwia Kubik, to poczytna autorka wielu bestselerowych powieści obyczajowych osadzonych na Powiślu i Żuławach. Debiutowała 2 sierpnia 2019 roku. Tworzy zarówno powieści współczesne, jak i z tłem historycznym. Jej książki są nie tylko chętnie czytane, ale również nagradzane. „Miłość pod naszym niebem” została uznana za Książkę Roku 2020 w kategorii proza polska. W kategorii Kultura autorka za aktywne promowanie regionów otrzymała tytuł Osobowość Roku 2019 i 2020, a w 2022 tytuł Ambasadorki Kultury Pomorza. Przez koleżanki po piórze określana jako Pani Burza. Jeśli się w coś angażuje, to robi to całym sercem. Tak też jest u niej z pisaniem. Tworzy powieści osadzone w wiejskich klimatach, słowem pokazując otaczającą ją rzeczywistość. Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego na kierunku filologia polska, ale nieustannie się dokształca w różnych dziedzinach: od KKZ Rol04 po MBA. Różnorodność zainteresowań znajduje odzwierciedlenie w jej twórczości, która trafia zarówno na salony, jak i pod przysłowiowe strzechy, które autorka ceni najbardziej.

W cieniu Majdanka to dramat wojenny.

PREMIERA KSIĄŻKI 27 MARCA 2024

Wydawnictwo SKARPA WARSZAWSKA, stron 334

Dwie siostry Gienia i Franciszka pewnego dnia wojny zostają rozdzielone. Jedna z nich wraz z rodziną trafia do obozu koncentracyjnego w Majdanku, a drugiej udaje się uciec do lasu, gdzie przez jakiś czas ukryta zostaje przez partyzantów, wśród których znajduje się starszy brat. Partyzanci nie mogą jednak ukrywać dziewczynki cały czas, ponieważ muszą zadbać o własne bezpieczeństwo, dlatego pomagają dziewczynce dostać się do wsi, w której mieszkają babcia i brat ojca z żoną. Eugenia bardzo chciałaby zamieszkać z babcią, ale pod opiekę seniorki trafiła już jedna z sióstr dziewczynki, której również udało się przed łapanką uciec do lasu, dlatego opieką bratanicy zajęli się wuj i ciotka. W tym samym czas rodzice sióstr wraz z resztą rodzeństwa przechodzą piekło obozu. Czy rodzina spotka się po wyzwoleniu? Kto przeżyje wojnę, a kto nie dostąpi tego zaszczytu? Czy uda się Gieni zamieszkać z babcią?

Do książek napisanych na faktach zawsze podchodzę z dużym sentymentem. Jest wiele niespisanych historii, dlatego uważam za coś pięknego, że ktoś znalazł czas na wysłuchanie czyichś wspomnień, poświęcił czas na kwerendę, a potem „ubrał” to wszystko w piękną, chociaż często smutną opowieść.

Kiedyś usłyszałam od pewnej osoby, że na rynku książkowym pokazało się już tyle powieści odnoszących się do drugiej wojny światowej, że nie ma już ochoty sięgać po tego typu powieści. No cóż, każdy czyta to co lubi, nie mam więc zamiaru nikogo przekonywać do swoich racji. Szkoda tylko, że niektórzy zrobili z tego tematu czysty biznes. Bo czym innym jest spisanie wspomnień osób, które tę wojnę przeżyły, a czym innym jest napisanie opowieści czystko fikcyjnej tylko dlatego, że taka jest moda.

Myślę jednak, że te lektury są ważne zarówno do zatrzymania czasu wspomnień jak i ku przestrodze.

Takich historii jakie przydarzyły się rodzinie, która jest bohaterem tej powieści zapewne jest wiele, nie każdy jednak potrafi otwarcie o nich mówić, bo powrót do wspomnień często bywa bardzo bolesny.

Autorka na przykładzie dwóch sióstr pokazała jak różne mogą być ludzkie losy i jak różne może być piekło przetrwania.

(…) Człowiek, a raczej wrak człowieka, który stał przed nią w niczym nie przypominał jej co prawda żylastego, ale przystojnego męża, szczycącego się bujną czupryną włosów przed sobą miała mężczyznę skrajnie wychudzonego. Spod dziurawego odzienia widoczne były wychudzone, posiniaczone ręce. (…)

Pięknie wykreowane osobowości bohaterów to naturalność w pełnym tego słowa znaczeniu. Myślę, że każdy kto pozna Gienię czy Franię oraz resztę ich rodziny na długo zapamięta te z pozoru zwyczajne dziewczyny.

Sylwia Kubik przeplata losy jednej z sióstr z losami drugiej, a robi to tak, że trudno jest się od lektury oderwać i trudno też zapanować nad wzruszeniem jakie cały czas towarzyszy czytaniu.

Mamy tutaj pokazane więzi rodzinne i to zarówno te mocne, pełne emocji, miłości i odpowiedzialności jak i te przepełnione egoizmem i znieczulicą.

(…) Eugenia chciała w to wierzyć. W tak wiele rzeczy chciała wierzyć, a raz po raz się okazywało, jak złudne są jej nadzieje. Los okrutnie ich doświadczał. Strach był nieodłącznym elementem życia. Życie zaś nieustannie zagrożone. (…)

Rodzina Gieni i Frani to jest wielodzietna i bardzo uboga w sensie materialnym, bogata jednak w empatię i miłość. Wszyscy wspierają się jak mogą, a dzieci szybko muszą dorosnąć, aby być wsparciem dla rodziców i opoką dla młodszego rodzeństwa. Trudne chwile jakich doświadczają mimo utraty sił, cierpliwości i wiary nie powodują, że się od siebie odsuwają. One ich bardziej łączą.

Takich rodziców można tylko pozazdrościć, rodziców, którzy na każdym kroku potrafią dzielić się miłością.

Ale jest również rodzina krewnych, którzy swoim egoizmem i niechęcią do drugiego człowieka potrafią nie tylko zrobić komuś z życia piekło, ale ranić nawet słowem.

Dwaj bracia tworzący dwie rodziny a jakże różni od siebie. Jeden uczuciowy i kochający, a drugi zgorzkniały i samolubny.

Podobno rodziny się nie wybiera, ale jak już się ją ma, to powinno się ją chociaż szanować.

Tragizm życia obozowego to wciąż temat na który jedni wolą milczeć a inni krzyczą o nim głośno. Autorka w bardzo obrazowy sposób przedstawia zarówno transport jak i marsza do obozu jak i później pobyt w nim. Przyznam szczerze, że tak wciągnęłam się w fabułę, że momentami czułam wręcz fizyczny ból i swędzenie całego ciała, kiedy czytałam o wszechobecnych w obozie insektach, lodowatej wodzie, którą „dezynfekowano” więźniów czy głodzie wyniszczającym organizmy, zwłaszcza dzieci.

Ktoś może powiedzieć, że obóz był piekłem, ale piekłem również było życie jednej z sióstr, która po ucieczce z łapanki najpierw trafiła do lasu, a następnie pod „opiekę: krewnych, dla których była wstydem i kulą u nogi.

Aż trudno mi było sobie wyobrazić ile to dziecko musiało przejść będąc w tak zwanym normalnym domu krewnych.

Czy tylko naziści powinni ponosić kary za bestialskie traktowanie ludzi? A co z tymi, którzy powinni wspierać, a okazywali się tak samo bezdusznymi osobami jak Niemcy?

To nie jest książka lekka, łatwa i przyjemna. Jej fabuła wywołuje bowiem ogrom emocji nad którymi nie zawsze można zapanować, ale z cała pewnością jest to książka warta przeczytania.

POLECAM z całego serca.

TURNIA – Anna Klejzerowicz

(…) Po chwili drzewa zaczęły rzednąć, pojawiła się panorama: z jednej strony na Tatry, z drugiej na Zakopane. Nie miałam jednak głowy, by podziwiać widoki, szłam na spotkanie z mordercą. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Anna Klejzerowicz bywa dość częstym gościem w moim świecie książek, ale tym osobom, które trafiły do mnie po raz pierwszy przedstawię tę autorkę, chociaż myślę, że jest ona znana czytelnikom lubiącym dobre kryminały. Jest gdańską pisarką, publicystką, fotografką, autorką książek kryminalnych i nie tylko. Przez wiele lat współpracowała z Teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie jako fotografka i redaktorka publikacji teatralnych. Z wykształcenia jest mgr resocjalizacji.  

Turnia to kryminał, którego fabuła umiejscowiona została w Tatrach.

PREMIERA KSIĄŻKI 18 CZERWCA 2024

Wydawnictwo PURPLE BOOK, stron 254

W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, w rejonie Czerwonych Wierchów bez śladu znika młoda ratowniczka górska Karolina Olszańska, będąca również artystką i dziennikarką. Po wypadku dziewczyna nie może już pracować jako ratowniczka, ale nie przeszkadza jej to w odwiedzaniu gór najczęściej jak to możliwe, bez względu na pogodę. Trzydzieści lat później w Tatry przyjeżdża Helena, siostrzenica zaginionej przed laty Karoliny, studentka dziennikarstwa, która planuje napisać artykuł o ciotce, ale żeby to zrobić musi najpierw rozwiązać tajemnicę zaginionej krewnej. Kto wie coś na temat zniknięcia Karoliny? Czy obca wśród górali dziewczyna znajdzie sojuszników, czy będzie traktowana wrogo? Jak daleko musi sięgnąć Lena, aby odkryć kto stoi za tajemniczym zniknięciem Karoliny? Czy poszukiwanie prawdy nie okaże się dla dziewczyny niebezpieczne?

Anna Klejzerowicz nie tylko lubi rozpieszczać swoich czytelników ciekawymi historiami kryminalnymi, ale lubi również zabierać ich w niesamowite miejsca.

W tej powieści autorka zabiera nas do Zakopanego i na tatrzańskie szlaki nie szczędząc pięknych opisów górskich okolic. Przy dobrze wykształconej wyobraźni jaką posiadam, z przyjemnością i wręcz zachłannością „spoglądałam” na miejsca opisane w książce.

Góry pamiętam jak przez mgłę i to raczej te niższe, kiedy jako dziecko, a potem podlotek maszerowałam w weekendy razem z moim ojcem. Niestety, chociaż tata bardzo kochał góry, nigdy nie zabrał mnie w Tatry, a Zakopane to znam jedynie z perspektywy Krupówek i kolejki tam i z powrotem na Gubałówkę.

Dzięki książce Anny Klejzerowicz miałam zatem okazję „pobyć” trochę w naszych pięknych Tatrach i poznać wiele ciekawych miejsc.

Autorka pokazuje Tatry zarówno jako cud natury, zachwycający swoim pięknem, ale również jako krainę bezlitosną i groźną nawet dla wprawionego w wędrówkach człowieka. Zmieniająca się pogoda może zaskoczyć nawet najodważniejszych i najlepszych i czytając tę książkę cały czas się zastanawiamy, czy Karolinę, młodą ratowniczkę też zaskoczyła, czy zaskoczył ją człowiek. Dziewczyna chociaż znała góry jak własną kieszeń, to w obliczu strachu i zagrożenia ze strony drugiego człowieka… w tajemniczy sposób zniknęła i ślad po niej zaginął.

(…) I znów weszliśmy w las. Lasy w górach są inne niż na nizinach. Pachną inaczej i zdaje się, że powietrze w nich stale drży, migocze. Zewsząd dobiega tajemniczy szum potoku, któremu czasem wtóruje wiatr. Magiczne organy Matki Natury. Zawsze mam wrażenie, że znajduję się w baśniowej świątyni. (…)

Główny wątek fabuły to poszukiwanie przez młodą krewną prawdy odnoszącej się do rozpłynięcia się jej ciotki, bo nie możemy jeszcze mówić o śmierci, ponieważ ciała nie odnaleziono.

I chociaż tragedia miała miejsce bardzo dawno temu, jeszcze przed przyjściem na świat Heleny to ciekawość i dążenie do odkrycia okoliczności w jakich zaginęła jej krewna wzięły górę nad wszystkim innym. Odważna i dociekliwa potrafiła dotrzeć do ludzi, którzy przed laty znali, a nawet przyjaźnili się z Karoliną. Nieświadoma szokującej prawdy Helena odkrywa, kto był tak naprawdę przyjacielem, a kto wrogiem ciotki.

Interesująca fabuła i płynnie poprowadzony wątek kryminalny z pewnością nie sprawiają, że książka jest nudna. A gdy dodamy do tego ciekawie wykreowane osobowości bohaterów i wplecione w fabułę wątki turystyczny oraz wątek historyczny odnoszący się do górali i Podhala, to możemy być pewni, że ta książka na jakiś czas nas czytelniczo zniewoli.

(…) Przesiedzieliśmy do późnej nocy. I tym razem nie rozmawiałyśmy o Karolinie, choć jej osoba ciągle powracała we wspomnieniach, wkradała się w różne poruszane przez nas tematy, nie dając za wygraną. Jakby wiedziała, że być może – jej los się dopełni. (…)

Myślę, że zachęciłam do sięgnięcia po tę lekturę. Zapraszam zatem na spacer po górach, na którym świetną przewodniczką jest autorka tej książki. Oprócz malowniczych obrazów, Anna Klejzerowicz funduje również dreszczyk emocji i garść tajemnicy.

Myślę, że czas spędzony z Leną, początkującą dziennikarką, panią Teresą, cudowną właścicielką pensjonatu, oraz kilkoma innymi osobami będzie dla wielu czasem mile spędzonym.

Polecam tę książkę nie tylko jako dobry kryminał, ale również jako powieść przygodową, w której znajdziemy również odrobinę romansu i wątków psychologicznych, które z pewnością miały wpływ na fabułę.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu PURPLE BOOK za kolejną ciekawą książkę i dziękuję za możliwość pobycia w naszych pięknych Tatrach i uczestniczeniu w poszukiwaniach zaginionej przed wielu laty, w dość tajemniczych okolicznościach młodej dziewczyny.

MOJA MATKA PESTKA – Anna Sakowicz

(…) Wiesz, co jest w niej najgorsze? Że człowiek ma już przechlapane na samym starcie. Diagnoza równa się wyrok, tylko odroczony w czasie. Musisz patrzeć jak druga osoba odchodzi – każdego dnia po kawałku, a jest przy tym tak nieznośna, że marzysz tylko o jednym. Czasami wstyd mi było z powodu moich uczuć i myśli. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.

Moja matka pestka to dramat obyczajowy.

PREMIERA KSIĄŻKI 05 CZERWCA 2024

Wydawnictwa WAB, stron 366

Natasza jest młodą szczęśliwą kobietą, która w najbliższym czasie nie ma jeszcze ochoty wychodzić za mąż  za Patryka. Są szczęśliwi tak jak żyją i to im na razie wystarcza. Kupili już wspólnie mieszkanie i do pełni szczęścia niewiele im już brakuje. Jeden telefon i jedno nieoczekiwane spotkanie zmienia ich życie, które z dnia na dzień zaczyna rozsypywać się na drobne kawałeczki. W wypadku ginie ojciec Nataszy, a matka okazuje się być terminalnie chorą osobą zmagającą się z trudnym do okiełznania nawet lekarzom Alzheimerem. Natasza opuściła rodzinny dom w wieku 19 lat i od tej pory prawie nie miała kontaktu z rodzicami, więc nie była świadoma jaki dramat odbywa się w ich rodzinnym domu. Patryk zamiast stanąć po stronie narzeczonej małymi krokami wycofuje się z ich wspólnego życia, nie wyobraża sobie mieszkania pod jednym dachem z chorą, często agresywnie ustosunkowaną do świata matką Nataszy. W pracy również szef nie daje dziewczynie taryfy ulgowej co doprowadza do tego, że w jednej chwili wali się cały pięknie poukładany świat młodej kobiety. Czy Natasza odnajdzie się w nowej roli, roli opiekunki matki, która całe swoje życie traktowała ją bez należnych dziecku uczuć? Kto stanie się przyjacielem a kto wrogiem dziewczyny, która ledwo radzi sobie z emocjami? Czy Nataszy uda się ponownie zbudować szczęście i odnaleźć miłość, która będzie dla niej wsparciem?

Książki, których fabuły odnoszą się do jakiejś choroby zawsze wywołują we mnie ogrom emocji. Tak też się stało z najnowszą powieścią Anny Sakowicz, która w bardzo dramatyczny sposób przedstawia swoim czytelnikom na czym polega trudna do zaakceptowania choroba Alzheimera.

Młoda, na swój sposób szczęśliwa kobieta, która z pewnych przyczyn straciła kontakt ze swoimi rodzicami, nagle staje na rozdrożu dróg życiowych i musi wybierać: czy szczęście własne, miłość i luksus, czy opieka nad chorą matką, która tak właściwie nie potrafiła jej zapewnić uczuciowej stabilizacji, na każdym kroku wypominając wady, nigdy nie podkreślając zalet.

Przyznam szczerze, że nie zazdrościłam głównej bohaterce tej książki i nie wiem jak bym się zachowała będąc na jej miejscu.

(…) Patryk spojrzał na zegarek. Potem spróbował się uśmiechnąć. Przecież ich życie jest idealne. Pojawienie się starszej pani to tylko przejściowa sytuacja, niewielki kryzys, który zaraz zażegnają. (…)

Oczywiście inaczej by to wyglądało, gdyby matkę i córkę łączyła mocna więź emocjonalna, ale w obliczu ciągłego szykanowania i poniżania od najmłodszych lat sprawa wyglądała zgoła odmiennie.

Nikt z nas nie wie, jak zachowalibyśmy się będąc na miejscu Nataszy. Ktoś mógłby powiedzieć, że ekstremalną sytuację niszczącą i zdrowie psychiczne i fizyczne takiej opiekunki można załatwić szybko, oddając chorą, często nie panującą nad swoimi odruchami osobę do domu opieki.  Łatwo powiedzieć, gorzej zrobić. Kto zna realia pobytów w domach opieki ten wie, że umieszczenie kogoś w państwowym graniczy z cudem wyczekiwania na miejsce nawet kilka lat, co dla takiej opiekunki może być więcej niż tylko dramatem choroby, a do prywatnego, często barierą nie do pokonania są wysokie koszty, na które nie każdy może sobie pozwolić.

Anna Sakowicz stworzyła historię, która może się zdarzyć każdej z nas. Nigdy nie wiemy co los dla nas przygotował. Autorka pokazała jednak, że w obliczu zwątpienia, rozpaczy, bezradności, czy dawnych uraz można zachować szczątki człowieczeństwa. Nauczyć się współpracy z innymi i nauczyć się panowania nad skrajnymi emocjami, które nie zawsze dają się okiełznać.

Choroba seniorki i czas jaki główna bohaterka musiała tak organizować, aby nie robić krzywdy ani sobie ani swojej mamie to jedno, ale muszę przyznać, że pięknie zostało pokazane w powieści coś, co zasługuje na wzmiankę. Tym drugim wątkiem jest powoli rodzące się uczucie, które z pewnością było pozytywne w walce z chorobą matki.

(…) Natasza zauważyła, że jej matka miewa różne momenty. Raz wydaje się przytomna, rozumiejąca to, co się dzieje wokół niej, a innym razem wbija bezmyślnie wzrok przed siebie i patrzy w jeden punkt. Staje się nieobecna, żeby kilka minut później wybuchnąć agresją. Trudno przewidzieć jej zachowania. (…)

Przyznam szczerze, że chociaż początkowo znajomość Nataszy z pewnym mężczyzną nie wyglądała zbyt różowo, to ja kibicowałam tej ich znajomości. Początek był z pewnością dla obojga trudny, niechęć dziewczyny do „wścibskiego” jej zdaniem sąsiada z pewnością wynikała z rozpaczy nad losem, z bezradności i strachu. Długo Natasza nie potrafiła zrozumieć, że ktoś kto wyciąga do niej pomocną dłoń robi to z potrzeby serca, nie dla pokazu.

Jak łatwo wówczas można odebrać słowa: „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Czy główna bohaterka się o tym przekonała?

Niestety często jest tak, że przed obliczem nieznanego i trudnego do zaakceptowania w wyidealizowanym świecie, wielu ludzi ucieka. Dla wygody własnego życia usuwa się w cień zamiast wyciągnąć pomocną dłoń. Smutne to, ale jakże prawdziwe.

To jest książka, obok której nikt nie powinien przejść obojętnie, bo pokazuje jak słabym i jak silnym potrafi być człowiek w obliczu dramatu, który może spaść niespodziewanie.

Ta książka mnie zniewoliła na kilkadziesiąt godzin i chociaż czytałam ją w dość trudnym dla mnie momencie (spowodowanym chorobą) to jak już zaczęłam czytać, nie mogłam się od niej oderwać.

Gwarantuję, że i Wy nie będziecie mogli nawet na chwilę jej odłożyć, bo fabuła wciąga jak magnes. Czy będziecie kibicować Nataszy, czy potępicie ją za jej często trudne do zrozumienia zachowania to już jest inna sprawa.

POLECAM tę książkę całym sercem, moim zdaniem to ważna książka, która nas zarówno wiele nauczy jak i pozwoli zrozumieć wiele. Gdy odpowiedzialność za drugą osobę walczy z negatywnymi emocjami to nigdy nie jest to przyjemne, czy Nataszy udało się ustabilizować swoje wywrócone do góry nogami życie, przekonacie się sięgając po tę niezwykłą powieść.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu WAB za egzemplarz, który mogłam przeczytać przedpremierowo. Myślę, że nie tylko będę tę książkę polecać innym do przeczytania, ale z pewnością jeszcze kiedyś do niej wrócę. Jak opadną emocje i będę mogła ją jeszcze raz przeczytać na spokojnie.

KAMIENICA SHOPENHAUERÓW – Anna Sakowicz

(…) Przed sobą miała twarz jednookiego złodziejaszka. Uśmiechał się cynicznie, ale też było w wyrazie jego twarzy coś kuszącego. Nie cofnęła się jednak, by go wpuścić. (…) spoglądali na siebie w milczeniu. Pierwszy raz jej nie szarpnął, nie obłapił za głowę lub szyję, nie napierał na nią ciałem. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.

Kamienica Shopenhauerów to powieść obyczajowa retro z mocnym wątkiem kryminalnym.

PREMIERA KSIĄŻKI 17 KWIETNIA 2024

Wydawnictwo FLOW, stron 395

Frieda jest siostrzenicą kuchmistrzyni zatrudnionej w jednym z najznakomitszych gdańskich domów, rodziny Shopenhauerów. Dziewczyna marzy o własnej karczmie, ale póki co musi się podszkolić pod okiem dobrej kucharki. W domu Shopehauerów zostaje przyjęta dość ciepło zarówno przez służbę jak i państwo Johannę i Heinricha. Pewnej nocy Frieda zastaje w domu złodziei, boi się jednak komukolwiek o tym wspomnieć. Kiedy wydaje się, że wszystko układa się w miarę dobrze, dochodzi do makabrycznej zbrodni, z rąk opryszków ginie ciotka dziewczyny. Frieda wciąż pamięta opryszków, którzy nocną porą odwiedzili dom Shopenhauerów i podejrzewa, że jeden z nich mógł w zemście zabić kuchmistrzynię. Młodzi mężczyźni mocno zakorzenieni w pamięci dziewczyny nie pozwalają jej o sobie zapomnieć i wreszcie w obliczach strachu Frieda wyznaje prawdę, w głębi duszy nie wierząc jednak, aby złodziej z jednym okiem mógł być mordercą. Przekonuje ją również do tego przyjaciel tajemniczego młodzieńca, który poruszył serce dziewczyny piękną grą na piszczałce. Czy mordercą Anny jest jeden z opryszków, czy może ktoś mieszkający w domu Shopenhauerów? Czy Fridzie uda się dojść do prawdy i dlaczego zamknięcie w lochu jednookiego złodzieja wzbudziło wśród gdańszczan tak wielkie oburzenie, że doszło w mieście do zamieszek? Komu powinna zaufać Frieda by rozwikłać zagadkę śmierci ciotki?

Po książki Anny Sakowicz sięgam z prawdziwą przyjemnością, bo wiem, że jest to pisarka, która bardzo się stara nadaniu swoim powieściom rzeczywistości, o której w danym momencie pisze. I w tej książce widać ogromną pracę jaką autorka włożyła w to, aby opowieść o młodej kuchmistrzyni stała się dla czytelników wiarygodną.

Muszę przyznać, że kryminalna fabuła powieści nieco mnie zaskoczyła, ale świadczy to tylko o tym, że Anna Sakowicz potrafi sobie poradzić z każdym gatunkiem literackim, ponieważ mamy tutaj powieść z mocnym akcentem historycznym odnoszącym się do dawnego Gdańska, a także ciekawą intrygę kryminalną.

Świetnie wykreowane postacie przybliżają czytelników do bohaterów, co z pewnością bardzo pozytywnie wpływa na odbiór powieści. Muszę przyznać, że bardzo polubiłam i Friedę, młodą kuchmistrzynię i służącą Aghatę jak i dwóch młodych opryszków Bena i Roberta.

Piękna okładka już zbliża czytelników do okresu o jakim pisze autorka i chociaż mogłoby się wydawać, że jest to sielankowa opowieść o domu zacnej gdańskiej rodziny, to mamy tutaj również kilka wątków, które bardzo poruszą zapewne niejedno serce. W tym konkretnym przekazie mam na myśli rodzinę jednego z opryszków, który zatrzymał się w domu swojego wuja. Pokazane przez autorkę, brud, smród i ubóstwo połączone z przemocą i nadmiernym używaniem alkoholu to równie ciemna strona fabuły jak morderstwo dokonane w środku miasta na niewinnej kobiecie.

(…) – Stary łajdak – szepnął Robert i mocniej zacisnął palce na piszczałce. Potem złapał dziewczynkę za rękę i podwinął jej rękaw. Tak jak się domyślał, na skórze małej widać było sine ślady. (…)

Dla dodania pewnego rodzaju tajemniczości autorka kilka rozdziałów powieści zatytułowała imieniem dziewczynki, która przyszła na świat właśnie w tej patologicznej rodzinie, a losy której zapewne zostaną rozwinięte w kolejnej części tej historii, której zapowiedź już możemy zobaczyć na okładce książki.

Przyznam szczerze, że bardzo emocjonalnie podeszłam do wątków odnoszących się do tej rodziny, która została pokazana tak obrazowo, że podczas czytania wręcz czułam odór wydobywający się z mieszkania tych ludzi.

Ale jeśli chodzi o zapachy, to muszę przyznać, że towarzyszyły mi i przyjemne doznania, kiedy główna bohaterka królując w kuchni przygotowywała apetyczne dania, używając do tego wielu ziół i zapachowo-smakowych dodatków.

Pięknie pokazane życie osiemnastowiecznego Gdańska, w którym kontrastuje przepych z nędzą, miasto kuszące zakazanymi rozkoszami, a z drugiej strony zwykłe życie mieszkańców, w którym kary za przewinienia potrafią być bardzo dotkliwie i za kradzież można zawisnąć na szubienicy, a jednocześnie pozwala się na to, żeby mężczyźni traktowali swoje żony i dzieci jak worki treningowe, a pracodawcy dla przykładu chłostali służbę to z pewnością obrazy, które na długo pozostaną w pamięci czytelnika.

Dokładność z jaką autorka opisuje zarówno stroje ówczesnych ludzi i to nie tylko mieszczan, ale i służby, a także drobiazgowe opisy przygotowanych potraw czy opisy miejsc, to moim zdaniem prawdziwy majstersztyk.  

Tutaj wszystko jest tak realnie pokazane, że momentami trudno uwierzyć w to, że powieść jest fikcją.

Wplecione w tekst nazwy i powiedzonka jakie powszechnie słychać było w tamtym Gdańsku, to wisienka na torcie. Ubarwiły one historię do tego stopnia, że chciałoby się na chwilę „wskoczyć” do tamtego Gdańska.

(…) Przedproża kamienic ciągnęły się wzdłuż całej ulicy, każde z nich wyłożone zostało kamiennymi płytami. Prowadziły do nich szerokie schody, a ciężkie ogrodzenia zabezpieczały je od ulicy. Pomiędzy przylegającymi do siebie przedprożami wznosiły się wysokie na cztery lub pięć stóp przymurki. Na nich w kamiennych korytach spoczywały blaszane rury zbierające wodę z dachów, wypływającą na zewnątrz przez paszcze wykutych z kamieni głów delfinów, wielorybów lub innych stworzeń wodnych… (…)

Polecam tę książkę osobom lubiącym zagłębiać się w historię, ja po przeczytaniu tej powieści musiałam pójść na spacer na Główne Miasto i próbowałam sobie wyobrazić miejsca, w których przebywali bohaterowie. Ale polecam ją również miłośnikom kryminałów retro, jak i tym osobom, które lubią ciekawie opowiedziane historie obyczajowe. Myślę, że przy tej książce nikt nie będzie się nudził.

Dziękuję Autorce za ogrom emocji jaki wywołała we mnie ta historia i dziękuję Wydawnictwu FLOW za egzemplarz, który mogłam przeczytać w ramach współpracy barterowej.

DAWNE OBIETNICE – Magdalena Kołosowska

(…) Bała się tego, co mogła przynieść przyszłość. Pojawienie się kogoś znajomego, kogoś z jej przeszłości, otwierało drzwi, do których dawno temu wyrzuciła klucz. Nie wiedziała czego oczekiwać. Nie była przecież tamtą dziewczyną, którą pamiętał, o której mówił. Nikt nie znał jej historii. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Magdalena Kołosowska to pisarka z zamiłowania, zawodowo zaś ekonomistka uwielbiająca cyferki i Exela. Cały czas podnosi swoje kwalifikacje i im ma więcej rzeczy do zrobienia tym jest szczęśliwsza. Jest optymistką mającą za życiowe motto zdanie: „wszystko w życiu dzieje się po coś, w jakimś celu”. Podobno jest niepoprawną gadułą uwielbiającą długie rozmowy. Jej powieści wypełnione są emocjami. Pisze dla kobiet i o kobietach, skupiając się na ich radościach, smutkach i problemach.

Dawne obietnice to druga książka z serii RODZINNE SEKRETY, kontynuacja książki Tamta dziewczyna, to powieść obyczajowa z nutką kryminału.

PREMIERA KSIĄŻKI 22 SIERPNIA 2023

Wydawnictwo REPLIKA, stron 303

Patrycja niedawno przeżyła wielką tragedię i chociaż myślała, że sobie z wszystkim poradzi, to niestety los potrafił rzucić jej pod nogi kolejną kłodę. Po ucieczce z domu odzyskała spokój wiodąc stabilne życie, wyszła za mąż, urodziła córkę i wydawałoby się, że jej życie się ustabilizowało. Życie Patrycji ponownie zostało wywrócone, gdy pewnego popołudnia spotkała mężczyznę ze swojej przeszłości przed którym próbowała się ukryć. Wyrównanie rachunków z bliskimi okazuje się dużo trudniejsze niż kobieta by tego chciała. Jakby tego wszystkiego było mało, nagle z życia Patrycji znika jej siedemnastoletnia córka. Czy odbudowanie relacji z matką, której nie widziała od siedemnastu lat przyniesie pozytywne skutki? Co skłoniło Patrycję do tego, aby zaczęła otwierać się na odnowioną znajomość z chłopakiem, przed którym kiedyś uciekła? Czy córka Patrycji wybaczy matce wieloletnie kłamstwa?

Dawne obietnice to kontynuacja książki Tamta dziewczyna, ale jeżeli ktoś nie czytał pierwszej części, to może śmiało sięgnąć po tę drugą, ponieważ autorka zadbała o to, aby się w fabule tej lektury nie pogubić.

Przypadkowo odnaleziona Patrycja, która 17 lat wcześniej uciekła z domu, prowadzi dość spokojne życie. Niestety zdemaskowanie jej przez najbliższą przyjaciółkę doprowadza do tego, że tym razem znika nastoletnia córka Patrycji. Można powiedzieć, że historia lubi się powtarzać i Patrycja dopiero teraz czuje strach i rozpacz jakie zafundowała przed laty swojej mamie znikając bez śladu.

Czytając tę książkę i zagłębiając się w psychikę głównej bohaterki, cały czas zadawałam sobie pytanie: czym kierowała się uciekająca z domu i zacierająca po sobie wszystkie ślady dziewczyna, która nawet nie potrafiła szczerze porozmawiać z własną matką, z którą nie miała złych relacji?

Autorka stworzyła bardzo egoistyczną osobę, która potrafiła ranić wszystkich swoich bliskich wyimaginowanymi (moim zdaniem) żalami. Robiła tajemnicę z czegoś co można było załatwić bardzo prosto, ale do tego potrzebna była szczerość, której zarówno siedemnastoletniej jak i dorosłej Patrycji brakowało.

(…) Postanowiła wyjść z ukrycia, pokazać się tym, których opuściła dawno temu i żebrać o pomoc. Wiedziała dlaczego to robi, gdyby nie okoliczności, za nic na świecie nie zmieniłaby swojego miłego uporządkowanego życia. (…)

Wychowana przez samotną matkę, która nieba by jej uchyliła, gdyby mogła, nie potrafiła zrozumieć, że jej matka jest kobietą z krwi i kości i też potrzebuje uczucia i miłości.

Odkrycie przez Patrycję romansu matki wywróciło życie dziewczyny do góry nogami, ale czy nie można było postawić na szczerość i zaufanie i po prostu porozmawiać?

Ten sam problem dotyczył również ciąży Patrycji. Duma? Upór? Zawziętość? Czy wstyd? Z każdej sytuacji jest przecież wyjście. I zamiast uciekać i ukrywać się, Patrycja mogła z chłopakiem porozmawiać.

Autorka cały czas trzyma czytelnika w niepewności, buduje napięcie i sprawia, że chociaż czasami masz ochotę mocno potrząsnąć głównymi bohaterami, to jednak nie możesz się oprzeć ciekawości zadając sobie pytanie: co dalej?

Postacie występujące w tej fabule są wykreowane dość zagadkowo, prawie każdy kryje w sobie jakieś tajemnice. Trudno jest jednoznacznie określić kto jest tym bohaterem pozytywnym, a kto negatywnym.

Myślę, że wiele czytelniczek będzie sobie zadawało pytanie: czy zachowanie Patrycji było słuszne i kiedy przyjdzie jej zapłacić za błędy popełnione w młodości? I czy Patrycja wyciągnie wnioski z tego co zrobiła?

(…) Kiedyś miała odwagę, by odejść, teraz musi mieć odwagę, by wrócić. Na swoich warunkach. Przygotowywała się do tego, dużo myślała o spotkaniu, o rozmowie z Wiktorem. W teorii to było łatwe i proste. Mogła powiedzieć sobie, że da radę, że nie będzie tak źle. (…)

Ta historia jest pełna tajemnic, intryg i niedopowiedzeń, ale muszę przyznać, że trudno mi się było oderwać od książki. I chociaż pierwsza część równie mocno mnie wciągnęła, to myślę, że tej drugiej dosłownie dałam się porwać.

Autorka bardzo sprytnie wciąga czytelnika w spiralę kłamstwa budowaną tajemnicami. Coś co mogło być zwyczajnymi kolejami losu „ubiera” w dramatyzm, który nie zawsze jest dobrze zrozumiany przez innych.

Powolutku odkrywamy karty tej historii i kiedy wydaje nam się, że wszystko już ogarniamy, autorka wykłada asa z rękawa i zostawia swoich czytelników z kolejną zagadką, której rozwiązanie będzie w kolejnym tomie.

Nie ukrywam, że poruszył mnie wątek Jerzego, mężczyzny od lat oszukującego żonę i czerpiącego uciechy w ramionach kochanki. W tej części Jerzy staje na rozdrożu życia i śmierci i przekonuje się, która z kobiet – żona czy kochanka – jest dla niego bardziej wartościową osobą.

Bardzo jestem ciekawa jak zakończy się ta historia, ale na finał muszę jeszcze chwilę zaczekać.

Polecam tę serię czytelnikom lubiącym powieści obyczajowe z nutką sensacji. Moim zdaniem nikt przy tych książkach nie powinien się nudzić.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za egzemplarz i z niecierpliwością wypatruję trzeciej części.

Napisz do mnie
lipiec 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/