Recenzje książek

amożenadmorzezksiązkąonline

ANIOŁ ŻYCIA AUSCHWITZ – Nina Majewska-Brown

Nina Majewska-Brown jest mieszkanką Poznania, absolwentką UAM w Poznaniu. Przez dwa lata związana była z reklamą i PR, pracując w agencjach reklamowych oraz wydawnictwach, realizując swoje pasje i promując największe pióra literatury polskiej. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2015 książką „Wakacje”. Znana jest również czytelnikom jak autorka kryminału „Grzech”. Pasjonuje się historią, i dzięki tej pasji powstają książki o obozie koncentracyjnym Auschwitz.

Anioł życia Auschwitz to reportażowo-obyczajowy dramat wojenny o polskiej położnej Stanisławie Leszczyńskiej, dzięki której uratowanych zostało wiele dzieci urodzonych w obozie.

Wydawnictwo BELLONA rok 2020
stron 363

To moje pierwsze spotkanie z twórczością tej pisarki, chociaż na półce mam jej książkę, ale inną gatunkowo. Miałam okazję spotkać się i porozmawiać osobiście z panią Niną podczas Targów Książki w Poznaniu, i już w trakcie tego spotkania przekonałam się jak wielką i ważną jest dla niej historia Auschwitz.

Dzięki wnikliwości autorki mamy możliwość zapoznania się z niezwykłą kobietą, a fabuła książki uzupełniona jest licznymi przypisami dokumentalnymi.

Poznajemy w książce Stanisławę Leszczyńską, i jej córkę, oraz Magdę.

Fabuła podzielona jest na rozdziały, w których raz narracja jest w pierwszej osobie czasu przeszłego i stanowi coś w rodzaju pamiętnika pisanego przez młodą kobietę, która trafiła do obozu z łapanki w Łodzi w roku 1944. Innym razem narracja jest w trzeciej osobie czasu przeszłego i jest czymś w rodzaju reportażu, ale ujętego w formę obyczaju i dotyczy pobytu w obozie od roku 1943, polskiej położnej Stanisławy Leszczyńskiej.

Część książki stanowią relacje byłych więźniarek obozu, wstrząsające wspomnienia spisane po wyzwoleniu obozu, będące jednocześnie udokumentowaniami terroru niemieckiego trwającego czasami kilka miesięcy, a czasami kilka lat.

Ciekawym wątkiem dotyczącym tego jak odbierano obozową rzeczywistość, pełną bólu, strachu, upokorzeń, jest stosunek do wiary i do Boga. Jedni całkowicie przestawali wierzyć, uznając istnienie Boga za absurd, (bo gdyby istniał, nie pozwoliłby na to) a inni uważali, że pozwalając na tak tragiczne doświadczenia, Bóg wystawia swoich wiernych na próbę, lub ma w tym wręcz swój konkretny cel.

(…) Rozmawialiśmy jeszcze przez dobrą chwilę. Mimo wysiłków Stanisławy nie dałam się przekonać, że Bogu można zaufać, i zaparłam się, że więcej nie zmówię ani jednej zdrowaśki. Czułam się zdradzona i opuszczona przez Tego, któremu kiedyś tak ufałam, któremu ufać uczono mnie od najmłodszych lat. (…)

Obozowa rzeczywistość nie należała do sielanki, o tym wszyscy wiemy, ale jednak w tym piekle, ludzie potrafili znaleźć okruchy przyjemności czy radości. Dodatkowy kawałek chleba, czy kawałek szmatki zamiast ubranka dla niemowlaka, niby nic, a jednak coś pozytywnego.

Obóz był miejscem, w którym nie liczył się ani status społeczny, ani zbytnio nie liczyła się uroda, tam wszyscy byli równi, chociaż wielu starało się ratować swoją niezależność i władzę nad innymi. Były na przykład Żydówki, które aby uchronić się przed drogą do komór zrobiłyby wszystko, nie patrząc na to, że swoim zachowaniem i poddaństwem wobec Niemców, upokarzają i zadają bólu, jakiego nie zadałyby w innych okolicznościach.

Kobiety były odarte nie tylko ze swojej kobiecości, ale również intymności.

(…) Czuły się upokorzone jak nigdy w życiu. Może na tym polegał w jakimś stopniu ten mechanizm? Upodleni ludzie tracili nie tylko nadzieję, ale też godność, poczucie własnej wartości, wpadali w mroczną otchłań. (…)

To nie jest lekka i łatwa w czytaniu książka, ponieważ rządzą tutaj emocje. Przyznam się szczerze, że niejedna łza wypłynęła z moich oczu podczas czytania. Niby już o tym wszystkim wiem, niby już o tym wszystkim gdzieś czytałam, gdzieś to widziałam, a jednak za każdym razem emocję górowały nade mną. I przyznam szczerze, że trudno nad nimi zapanować.

Ale takie książki są potrzebne, abyśmy nie zapomnieli, abyśmy mieli świadomość tego, jaki los zgotowali sobie ludzie nawzajem. Wielu może się to wydać niemożliwym, a jednak, ta agresja, ta bezduszność, ta obojętność, ta wyższość i to okrucieństwo nadal są wśród nas, LUDZI, chociaż może teraz w mniejszej skali jak w obozach, ale ilu ludzi, ile kobiet, ile dzieci nadal jest traktowanych przez drugiego człowieka poniżej tej ludzkiej godności.

I chociaż jest to książka bolesna w swoim przekazie, to autorka tchnęła w nią odrobinę nadziei, bo przecież Auschwitz ma różne oblicza. Dzięki tej lekturze widzimy to oblicze, z jednej strony najokrutniejsze (mordowanie noworodków), a z drugiej strony pełne anielskich wręcz humanitaryzmów, które nie pozwalały na odrzucenie i cierpienie w samotności, pozwalały na ocalenie chwil nadziei.

Wiem, że są osoby, które nie lubią czytać takich książek, ale myślę, że jest to podyktowane jedynie strachem. Cieszę się, że mimo upływu tylu lat „mówi się” o tym głośno. Bo trzeba o tym mówić!

Stanisława Leszczyńska – Zdjęcie znalezione w Internecie

Takich kobiet jak Stanisława Leszczyńska było z pewnością wiele, jedne zniknęły anonimowo, inne zostały ogłoszone bohaterkami. Dla mnie, wszystkie te kobiety zasługują na miano bohaterek i wszyscy inni, którzy nie zatracili w obliczu obozowego koszmaru swojego człowieczeństwa.  

Bardzo dziękuję Wydawnictwu BELLONA, które było jednym ze sponsorów naszego tegorocznego spotkania A może nad morze? Z książką. Dziękuję Autorce za to, że tak wnikliwie zajęła się tematem i dziękuję naszym organizatorkom spotkania, że do mojej paczki włożyły tę lekturę.

NIECH PRAWDA ŚPI – Alicja Masłowska – Burnos

Alicja Masłowska- Burnos. Dolnoślązaczka z wykształcenia jest fizjoterapeutką i trenerką Technik Sprzedaży. Na stałe mieszka w Strzelinie pod Wrocławiem. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2016 powieścią ,,Nie wchodź w moją ciszę”, która została uznana przez portal Edutorial.pl za jeden z najlepszych debiutów tego roku. Tym samym bardzo szybko zdobywając serca czytelników, co zadecydowało o powstaniu całej serii „Ciszy”.

Niech prawda śpi to dramat obyczajowy z romansem w tle.

Wydawnictwo LUCKY rok 2020
stron 302

Diana to kobieta w średnim wieku, jest mężatką z dwójką dzieci. Prowadzi stabilne i wydawałoby się szczęśliwe życie. Pracuje jako dziennikarka. Kiedy spotyka o dziesięć lat młodszego Dawida, pracującego jako nauczyciel historii, z którym piszą wspólny cykl reportaży, zaczyna łączyć ich nie tylko praca. Charyzmatyczny, samotny i niezależny mężczyzna szybko staje się dla Diany kimś ważnym, w pewnym momencie ich romans zaczyna przybierać dość poważna formę i niezobowiązujący seks coraz częściej zamienia się w oś bardziej emocjonalnego. W tle romansu Diany i Dawida pojawia się inna mroczna historia pewnego romansu. Co łączy te dwa niezależne związki? Czy młody nauczyciel doprowadzi do tego, że jego kochanka zostawi męża i przeprowadzi się do niego?

Książkę otrzymałam w ramach naszego corocznego spotkania A może nad morze? Z książką które w tym roku z wiadomych przyczyn odbyło się online.

Autorka i jej twórczość była mi dotąd nieznana, a ja chętnie poznaję nowych polskich autorów.

Czytając tę książkę zwróciłam w pierwszej kolejności uwagę na dość ciekawy układ tekstu fabuły – rozdziały przeplatają się i raz czytelnik jest świadkiem rozmowy dwóch przyjaciółek, które spotykają się na ławce w parku, raz jest w trakcie rozmów kochanków na Messengerze, a innym razem znów w domu kochanka. Narracja jest w pierwszej osobie co odbierane jest jako… coś w rodzaju zwierzenia, wspomnienia, pamiętnika. Treść w większości składa się z dialogów.

Muszę jednak przyznać, że niektóre „rozmowy” irytowały mnie. Niby rozmawiali ze sobą dorośli ludzie, a układ zdań, a nawet dobór słów, czy przekaz jakiejś myśli, mocno odbiegały od rozmów wykształconych ludzi. Były czasami zbyt prostackie jak na poziom inteligencji tych osób.

(…) – Nie, nie zrobię tego. Przepraszam. To nie jest zdrada, to jest romans, to czego się dopuściliśmy, tu nie będzie, że ktoś kogoś zostawia, że ktoś nie chce, że ktoś wygrywa albo przegrywa, nie potrafimy się rozstać zawczasu, chociaż dociera do nas, co czujemy, przeglądamy się we własnych odbiciach i brniemy w to, co nas zaczyna ranić. Dostrzegasz to, że robimy sobie krzywdę powoli? Ta Zuzia kręci się obok ciebie wciąż. (…)

Irytowała mnie również główna bohaterka, która nie widziała niczego złego w tym, że zdradza kochającego męża, że w pewnym momencie seks z młodszym mężczyzną przesłonił jej logiczne patrzenie na życie i że tak do końca sama nie wiedziała, czego od tego romansu oczekuje. Myślę, że w wieku 43 lat, kiedy ma się synów w dość dużej rozpiętości wiekowej – 18 lat i 8 lat, to kobieta powinna już wiedzieć, czego oczekuje od życia. Zwłaszcza, że to jej dotychczasowe życie nie było ani złe, ani nudne.

(…) Z jednej strony chciałam jak najszybciej wylądować w jego wygodnym łóżku, a z drugiej – wiedziałam, że powinnam się wycofać, a cała sprawa za kilka tygodni, przez tę cholerną prolaktynę, która mnie do niego przywiązuje z każdym orgazmem coraz bardziej, może wcale nie być śmieszna. (…)

Bohaterowie tej powieści są z jednej strony enigmatyczni z drugiej dość pretensjonalni. Chyba jedyną osobą, która wzbudziła we mnie pozytywne emocje była przyjaciółka Diany, z którą ta „rozmawiała” na ławeczce. Słowo „rozmawiała” celowo umieściłam w cudzysłowie, ponieważ te rozmowy były dość specyficzne, jakby rozmowy ze swoim alter ego. Nie będę tego teraz wyjaśniała, ale ktoś kto sięgnie po tę książkę z pewnością przekona się o tym osobiście i zrozumie co mam na myśli.

Książka mnie nie porwała, chociaż pomysł na fabułę jest całkiem ciekawy. Trochę „zgrzytało” mi w stylu, jakim pisze autorka, ale może komuś innemu taki styl odpowiada i wszystko może się podobać. Wiadomo przecież, że ilu czytelników, tyle gustów.

Sam problem romansu pokazany został dość dosadnie. Ona – niby traktująca tę znajomość jak przelotny flirt, z czasem zaczyna być zazdrosna, chociaż cały czas niby uświadamia go, że ich związek jest bez długoterminowych szans. On – potrzebujący kobiety-matki, która o niego zadba, zaopiekuje się nim i sprawi, że będzie czuł się w tym związku stabilnie i bardzo rodzinnie.

W wątek główny dotyczący romansu pani redaktor i młodego nauczyciela, wpleciony został inny wątek, dotyczący innego romansu z roku 1992 i jakiejś tajemnicy z nim związanej, ale według mnie zupełnie niepasujący do fabuły, która ma miejsce współcześnie. Przyznam szczerze, że nie wiem jaki był cel wplecenia tego wątku, chyba tylko dla dodania objętości książce.

No, ale może autorka miała jakiś konkretny zamiar, którego ja do końca nie zrozumiałam.

Polecam tę książkę osobom, które lubią taki rodzaj literatury, lubią książki z romansem, wątkami psychologicznymi i odrobiną tajemnicy.

I chociaż tak jak wspomniałam wcześniej, książka mnie nie porwała, to nie skreślam autorki po tej jednej książce i być może sięgnę kiedyś po inne jej powieści.

Nie jest to książka lekka, łatwa i przyjemna, bo porusza bardzo poważny temat rozdarcia emocjonalnego dojrzałej kobiety, która musi sama ze sobą dojść do ładu w dość mało komfortowej dla siebie sytuacji, kiedy emocje walczą z rozsądkiem, a ciało z umysłem.

Dziękuję wydawnictwu LUCKY, które było jednym ze sponsorów naszego lipcowego spotkania A może nad morze? Z książką za tę powieść, która mimo, że nie mogę jej zaliczyć do tych lektur, od których nie mogłam się oderwać podczas czytania, to dała mi sporo do myślenia.

Napisz do mnie
lipiec 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/