WIELKIE WŁOSKIE WAKACJE – Jolanta Kosowska
Jolanta Kosowska urodziła się na Opolszczyźnie i prawie całe życie związana była z Wrocławiem, Opolem i Sobótką. Jest absolwentką wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych na Akademii Wychowania Fizycznego. Z zawodu jest lekarką, specjalistką w trzech dziedzinach medycyny. Od kilku lat mieszka i pracuje w Dreźnie, a swój czas dzieli między pracę zawodową, podróże i pisanie powieści. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 powieścią ”Niepamięć”.
Wielkie włoskie wakacje to współczesna powieść obyczajowa z nutką tajemniczości, odrobiną romansu i dużym ładunkiem pięknych opisów włoskich miejscowości.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 LUTEGO 2020
stron 293
Młody mężczyzna znajduje któregoś dnia na ławce zeszyt, który zostawiła w pośpiechu odbiegająca od ławki dziewczyna. Jak się okazuje, zeszyt ten jest czymś w rodzaju pamiętnika. Po przeczytaniu go, podświadomie mężczyzna czuje, że dziewczynie może grozić jakieś niebezpieczeństwo i zanosi znaleziony zeszyt swojemu bratu, byłemu policjantowi, prosząc go o pomoc. Kacper jest dziennikarzem, w którym wciąż jeszcze drzemie policyjna dusza. Klaudia i Karolina to dwie studentki, które spędzają wspólne wakacje we Włoszech. Pewnego dnia jedna z dziewcząt, studentka historii sztuki, znajduje ukryte w gąszczu włoskiej roślinności drzwi prowadzące do pewnego opuszczonego domu w Asyżu. Nieznana siła przyciąga ją do tej posesji powodując dziwne uczucia, jakby… wspomnień sprzed lat. Dziewczyna jest zauroczona i zaniepokojona jednocześnie, ponieważ nigdy wcześniej nie była w Asyżu, a w jej głowie pojawiają się coraz to nowsze incydenty z przeszłości. Co takiego napisała dziewczyna, że zarówno znalazca zeszytu jak i jego brat postanawiają ją odnaleźć, czując irracjonalny niepokój? Czy we Włoszech zdarzyło się coś złego? Jak bardzo można zaangażować się w cudze sprawy, nie znając kogoś?
Przyznam szczerze, że po przeczytaniu jednej z wcześniejszych książek tej autorki Wróć do Triory i biorąc do ręki tę lekturę byłam więcej niż pewna, że nie zawiodę się.
Są autorzy, po powieści których sięgam bez rekomendacji innych osób, bo wiem, że piszą książki warte przeczytania.
Od samego początku fabule towarzyszy jakaś tajemnica, coś, co przyciąga uwagę i nie pozwala na oderwanie się od stron książki.
(…) Nie słuchałam jej. Podeszłam do bramy. Z bliska wszystko wydawało mi się jeszcze bardziej znajome. Przejechałam dłonią po drewnie, poczułam rozgrzane słońcem metalowe okucia. Dotknęłam klamki. Przesunęłam palcami po kołatce. Poczułam pod opuszkami dwie splecione ze sobą litery. (…)
Autorka w bardzo ciekawy, a zarazem intrygujący sposób „oprowadza” czytelnika po włoskich miasteczkach i ich okolicach, pisze to w taki sposób, że człowiek zaczyna marzyć o tym, aby nagle znaleźć się w tych wszystkich pięknych i wartych zobaczenia miejscach.
Asyż, Florencja, Pompeje…
Czy wierzycie w reinkarnację? Wiem, że większość ludzi nie wierzy, ale ja myślę, że ona jednak istnieje, chociaż wydaje się czasami nierealna. Tylko… czy w przypadku bohaterki książki, która zmaga się ze wspomnieniami, których nie powinno być, jest to dowód na reinkarnację czy jakaś psychoza? Czy jest to pamięć czy wyobraźnia?
Tajemnicza historia wpleciona w fabułę jest jak magnes, wciągnęła bowiem nie tylko głównego bohatera ale zapewne wciągnie również niejednego czytelnika.
Mistycyzm czy zjawiska niewytłumaczalne, nielogiczne, w każdej powieści i opowieści są bowiem czymś co zawładniają umysłem, wkradającym się do myśli i obecnym w nich nawet w snach.
(…) Opętała mnie ta historia. Zawładnęła moimi myślami. Wdarła się przebojem w moje życie. Zabrała spokój, zgoniła sen z powiek. Nie mogłem przestać jej czytać. Ze strony na stronę narastał we mnie niepokój. Miałem przeczucie, że tej nieznajomej dziewczynie grozi niebezpieczeństwo. Nie rozumiałem z tego nic,…(…)
Ta książka nie jest tylko „suchą” fabułą, która wyzwala w czytelniku takie czy inne emocje. Ta książka „żyje”. Ten ruch, ten dźwięk, ten obraz, opisane przez autorkę są wręcz fizycznym doznaniem, które może doświadczyć tylko ktoś, kto zagłębi się w czytaną historię tak, że świat wokół niego przestaje istnieć.
(…) Z pobliskiego sklepu dochodziły strzępy rozmowy, jakaś młoda kobieta nuciła dziecku piosenkę, ktoś z trzaskiem zamknął okno, dwie starsze kobiety rozmawiały o praniu, cicha muzyka płynęła z otwartych okien mieszkania. Słychać było dźwięki fortepianu. (…)
Ta książka to cudowna podróż, której można doświadczyć nie wychodząc z domu. Autorka bowiem jak dobry przewodnik potrafi „pokazać” te wszystkie piękne, warte uwagi miejsca, skutecznie zachęcić do tego, żeby zapragnąć zobaczyć to na własne oczy.
Fabułą potrafi poruszyć emocje, które nie pozwalają na nudę, a wręcz przeciwnie, powodują, że nie można odłożyć książki nawet na kilka minut.
Ciekawe osobowości bohaterów, piękne opisy miejsc i wciągające dialogi… czegóż chcieć więcej od dobrej lektury? Mnie przynajmniej ona porwała na dłuższy czas i pewnie na długo zostanie w pamięci, bo to książka z tych, których się szybko nie zapomina.
Mamy w niej romans i tajemnicę. Mamy przygodę i fantazję. Polecam całym sercem, bo warto sięgnąć po taką powieść (zwłaszcza przed urlopem 😉). I nie napiszę komu ją polecam szczególnie, ponieważ myślę, że usatysfakcjonuje ona zarówno panie jak i panów, osoby młode jak i te w starszym wieku, a z całą pewnością będzie ciekawym kąskiem dla tych, którzy uwielbiają podróże.
Dziękuję Autorce i wydawnictwu NOVAE RES za możliwość przeczytania tej książki jeszcze przed premierą i odrobinę zazdroszczę tym, którzy dopiero po nią sięgną, bo cała przyjemność czytania jeszcze przed nimi. Jeśli chodzi o mnie, to z pewnością nieraz do niej wrócę.
DOBRE CIASTKO – Joanna Dubler
O Joannie Dubler wiem niewiele, chociaż bardzo chciałabym wiedzieć więcej. Chociażby to jak wygląda, bo zawsze ciekawa jestem wyglądu autorki, której książkę w danym momencie czytam. Nie wiem dlaczego tak jest? O tej debiutującej na polskim rynki pisarce dowiedziałam się tylko, że mieszka w Trójmieście. Jest absolwentką psychologii i pracuje jako rekruter i trener.
Dobre ciastko to powieść obyczajowa z dużą dawką erotyki, której fabuła umiejscowiona została współcześnie w Gdyni i w Sopocie.
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
PREMIERA KSIĄŻKI 15.01.2020
Grupa Wydawnicza FOKSAL sp. z o.o.
stron 335
Zuzia ma 29 lat i mieszka w Gdyni. Od lat jest w poważnym związku z Konradem. Związek ten jednak z pewnych powodów nagle zostaje zerwany. Partner tej młodej kobiety ma wobec niej dość nietypowe oczekiwania seksualne, co jej się oczywiście niezbyt podoba. Kobieta niby jest otwarta na nowy związek, ale zachowuje się tak jakby tego nie chciała. Paradoks życia. Kiedy bliżej poznaje przyjaciela byłego chłopaka – Borysa, jej życiem zaczynają targać emocje na granicy uczucia i pożądania. Czy uda się Zuzi stworzyć nowy związek? Czy nauczy się wreszcie zaspokajać partnera w sposób jaki on od niej oczekuje i sama nauczy się czerpać z seksu więcej przyjemności? Czy Zuzia nauczy się wreszcie odróżniać uczucie miłości od uczucia pożądania?
Do debiutów podchodzę ostrożnie aczkolwiek nie unikam ich. Zawsze jestem ciekawa czy na rynku książkowy pojawiła się nowa gwiazda czy też ktoś bardzo chce z grafomanii zrobić bestseller. A wiadomo, że różnie z tym bywa.
Ta książka jest dla mnie miłym zaskoczeniem. Nie wiem ile lat ma autorka, ale myślę, że jest młodą osobą. Z całą pewnością drzemie w niej jakiś potencjał, który być może zostanie kiedyś dobrze wykorzystany, ale…
Nie mogę powiedzieć, że książka mi się nie podobała, bo fabuła jak dla mnie jest całkiem ciekawa. Niestety od początku raziło mnie zbytnio zmiękczanie imienia głównej bohaterki. „Zuzia” brzmi jak zdrobnienie dla małej dziewczynki, lecz moim zdaniem nie pasuje do dorosłej kobiety, która ma prawie 30 lat. Inaczej zdrobnienie to brzmiało w ustach kogoś, kto się do niej zwracał, a inaczej w narracji. I to właśnie w tej narracji mnie raziło.
Główna bohaterka jest romantyczką, wierzy w miłość nie zauważając nawet, że ktoś darzy ją pseudomiłością. Nieco egoistyczna i trochę zbyt pruderyjna, początkowo nie potrafi zaakceptować fantazji seksualnych i jedynie klasyczny seks traktuje jak spełnienie miłosnych pragnień. Brzydzi się każdą inną formą zaspokojenia i uważa się z tego powodu za kogoś gorszego, nawet nie potrafi mówić wprost o doznaniach seksualnych.
(…) – To nie wystarczy. Ja po prostu mam wrażenie, że coś jest tam ze mną nie tak, i w ten sposób to wyjdzie na jaw. (…)
Mimo dojrzałego wieku jest dość infantylna, a czasami wręcz zabawna w swoim zachowaniu. Jest osobą dość skomplikowaną, niezdecydowaną, raz czegoś chce, by po chwili uznać to za bezsens.
No cóż, nie polubiłam jej, w przeciwieństwie do jednego z bohaterów drugoplanowych, czyli Borysa, chłopaka dojrzałego emocjonalnie, odważnego, empatycznego i po prostu fajnego.
Czytając tę powieść nie można zwrócić uwagi na ciekawie przedstawiony wątek nadopiekuńczości rodzicielskiej, w którym dorosła kobieta, tak właściwie nie ma szansy na osiągnięcie samodzielności, bo cały czas traktowana jest przez rodziców jak mała dziewczynka. Niestety ale takich „niedorosłych” dorosłych mamy w naszym społeczeństwie wielu. A wielu rodziców nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo krzywdzi swoją nadopiekuńczością.
(…) – A o której wrócisz? – To pytanie mama skierowała do córki. – Aniu, czy weźmiesz potem Zuzię do siebie, jak zawsze, żebyśmy się z mężem nie denerwowali? (…)
Jest to powieść zdecydowanie dla kobiet i mówiąc szczerze, raczej dla młodych kobiet.
Mamy w niej romans, wplątany w coś co trudno określić, kiedy nie potrafi się odróżnić miłości od pożądania.
Moim zdaniem jest to książka o poznawaniu własnej seksualności polegającej na balansowaniu między fantazją erotyczną a odwagą erotyczną.
Jest to powieść trochę wulgarna, trochę humorystyczna, trochę dramatyczna. Jednak jeśli chodzi o stronę erotyczną, autorka chyba nie stanowi konkurencji dla Blanki Lipińskiej, chociaż tak do końca nie mogę tego być pewna, bo książek tej drugiej nie czytałam.
Ciekawy pomysł na fabułę, chociaż chyba trochę stereotypowy – singielka, zraniona miłość, nowe uczucie, seks. Ale wiele czytelniczek właśnie takich książek oczekuje na rynku, więc myślę, że zarówno książka jak i autorka znajdą wiele swoich wielbicielek.
Narracja w trzeciej osobie czasu przeszłego jest „normą” większości książek, chociaż czasami czyta się taką powieść jak sprawozdanie: zrobiła to…, pomyślała to… itp.
Jest to jednak książka lekka i muszę przyznać, że czytało mi się ją dość sprawnie, chociaż jak dla mnie zbyt wiele było w niej wulgarnych określeń części ciała czy aktów seksualnych, ale to jest tylko moje zdanie, a ja nie mam już trzydziestu lat.
Polecam tę książkę młodym czytelniczkom, lubiącym opowieści o miłości i młodości i zapraszam do Gdyni i Sopotu, czyli miast w których czas spędzała główna bohaterka i jej przyjaciele. Mam nadzieję, że Zuzia i jej perypetie miłosno eksperymentalne w dziedzinie seksu przyciągną niejedną czytelniczkę.
Dziękuję wydawnictwu LIPSTICK BOOKS za propozycję przeczytania tej książki i trzymam mocne kciuki za jej powodzenie wśród czytelników.
POWÓDŹ – Paweł Fleszar
Paweł Fleszar urodził się w 1973 roku. Jest dziennikarzem, pracował między innymi w Tempie i Przeglądzie Sportowym, poza tym w dziennikach lokalnych, Nowinach i Gazecie Krakowskiej oraz w magazynach: Champion. Sport and more, futbol.pl, Super Volley. Prowadzi też stronę internetową sportkrakowski.pl. Absolwent studiów politologicznych, dziennikarskich i medioznawczych na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 2019 roku został jednym ze zwycięzców konkursu „Kryminał na 100-lecie AGH”, a jego opowiadanie „Dodatkowy rzut osobisty” wraz z 11 innymi nagrodzonymi tekstami znalazło się w antologii „Archiwum Groźnych Historii”, która ukazała się 9 grudnia 2019, nakładem Wydawnictw AGH. Jako pisarz zadebiutował „Wyśnioną jedenastką”, która nie została wydana w formie drukowanej, a jedynie udostępniona – głównie blogerom książkowym – jako e-book na stronie sportkrakowski.pl. Pierwszą wydaną w wersji papierowej książką tego autora jest „Powódź”.
Powódź to współczesny kryminał, którego fabuła umiejscowiona została w Krakowie.
stron 212
Pewnej nocy czterdziestoletni Jakub wyskakuje z dziewiątego piętra wieżowca w Krakowie. Zostawia list pożegnalny ze zdjęciem pięknej dziewczyny. Być może jest to Zuza, o której Kuba napisał: „Zły człowiek zabrał Zuzę i odtąd moje życie straciło sens”. Przyjaciel Jakuba z dzieciństwa, zawodowy żołnierz, nie wierzy w wersję samobójczą Kuby i postanawia przeprowadzić własne śledztwo, w którym pomaga mu dwójka napotkanych przypadkowo nastolatków. Śledztwo prowadzi ich do zaskakujących odkryć. Tymczasem padające deszcze nieubłaganie zbliżają do Krakowa zagrożenie powodziowe. Co tak naprawdę skłoniło Jakuba do samobójstwa? Kim jest Zuza i co się z nią stało? Jaki związek z tym wszystkim mają budzące grozę filmy znalezione w smartfonie Jakuba? Czy Krisowi uda się rozwikłać zagadkę tajemniczej śmierci przyjaciela?
Każdy debiut jest dla mnie pewnego rodzaju wyzwaniem. Nigdy nie wiem czego mogę oczekiwać po książce, dlatego zawsze podchodzę do tego rodzaju powieści z dużym dystansem. Ta książka okazała się jednak strzałem w dziesiątkę.
Każdy rozdział tej powieści rozpoczyna się kilkoma artykułami prasowymi różnych gazet i portali internetowych, które z pewnym sensie odnoszą się do różnych wątków i jakby nakierowują czytelnika na to, co tak właściwie zostało ukryte między słowami. Jest to dość ciekawy zabieg w odniesieniu do fabuły, który w jakiś tajemniczy nieco sposób przeplata się z tym co dotyczy głównego wątku, czyli zagadkowego samobójstwa.
Prywatne śledztwo prowadzone przez głównego bohatera, jest dość spektakularne. Z każdym kolejnym krokiem robi się coraz bardziej tajemnicze i niebezpieczne, a fabuła trzyma czytelnika w szponach ciekawości i nie pozwala oderwać się od stron książki. Autor podrzuca czytelnikowi różne tropy, sprowadzając go często na manowce.
(…) A jeśli nawet Kawa zorganizował na niego zasadzkę, zaniepokojony faktem, że Kris go szuka i czeka na niego wiele godzin, to kto nasłał na Kawę zabójców? Chyba że Kris niechcący znalazł się pośrodku bandyckich porachunków, jednak dlaczego w takim razie go oszczędzili? Jedynego świadka. Pytań od poniedziałku pojawiało się coraz więcej. (…)
Autor nie oszczędza czytelnika. Wątek znalezionych w telefonie zabitego przyjaciela filmów z egzekucji, jest przedstawiony dość brutalnie. Obrazy przemocy, które mamy okazję zobaczyć dzięki szczegółowym opisom, zapewne poruszą niejedną osobę, bowiem mocno działają nie tylko na wyobraźnię głównego bohatera, ale również na wyobraźnię czytającego.
Tytuł książki, jak dla mnie jest trochę dwuznaczny. W przerywnikach prasowych fabuły pojawiają się informacje dotyczące powodzi jako zjawiska hydrologicznego, deszczach powodujących przekroczenie stanów brzegowych Wisły, zjawiska w kontekście klęski żywiołowej. Ale z drugiej strony, co można wyczytać również z okładki, może autorowi nie chodzić o taką powódź, ale o powódź życiową, zalewającą miasto niszczycielską falą zła.
Autor zabiera czytelnika w podróż po Krakowie, oprowadza starymi uliczkami, bulwarem nadwiślańskim, zahaczając nawet o krakowskie zabytki. Kto zna to miasto na tyle dobrze, zapewne odnajdzie te wszystkie zakamarki, którymi chadzają bohaterowie tej powieści.
Niesamowite i momentami niewiarygodne zwroty akcji są z całą pewnością atutami tej historii na równi z fabułą i świetnie wykreowanymi postaciami bohaterów. A dołączając do tego dość ciekawe dialogi, można powiedzieć, że przy tej lekturze raczej się nikt nie zanudzi.
Książka wciąga niemal od pierwszych stron i trzyma w napięciu aż do końca. I chociaż główny bohater – Kris – nie przypadł mi do gustu, to tę antypatię wynagrodziła mi postać Mariki – młodej dziewczyny, nieco zbuntowanej, nieco osamotnionej, ale energicznej i wiedzącej od początku do końca, co robić.
Jednak jak dla mnie książka trochę zbyt szybko się skończyła. Mogła mieć o kilkadziesiąt stron więcej, ale patrząc na to jak na debiut autora, to myślę, że jako pisarz on się dopiero rozkręca. Moim zdaniem ma potencjał, który z pewnością kiedyś dobrze wykorzysta.
Nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, chociaż czyta się ją płynnie i szybko, ale poruszone w niej wątki nie należą do miłych i „grzecznych”. Ale to jest kryminał, więc nie musi być „grzecznie”.
Polecam tę książkę szczególnie miłośnikom dobrych kryminałów, i chociaż ostatnio na rynku księgarskim jest dosłownie wysyp tego gatunku, to warto sięgnąć czasami po nieznane dotąd nazwiska.
SZCZĘŚCIE Z PIERNIKA – Tomasz Betcher
Tomasz Betcher urodził się w 1981 roku. Jest pedagogiem, socjoterapeutą, praktykiem Terapii Skoncentrowanej. Od ponad dekady pracuje z młodzieżą i dziećmi znajdującymi się w trudnej sytuacji życiowej. Jest z wyboru gdańszczaninem, a do pisania inspirują go podróże. Fascynuje się kulinariami, paralotniarstwem i historią Dywizjonu.
Szczęście z piernika to współczesna powieść obyczajowa z nutką świąteczną, której fabuła umiejscowiona została w Toruniu i Trójmieście.
stron 326
Kalina jest młodą kobietą której marzenia opierają się głownie na własnej piernikarni. W pieczeniu pierników jest mistrzynią. Kiedy jej życie prywatne wali się strzępki z powodu dość przykrego zdarzenia jakie zafundował jej narzeczony, jej wiara w miłość zostaje mocno nadszarpnięta. Rafał próbuje ułożyć sobie życie na nowo i po wyjściu z więzienia po pięciu latach odsiadki, trochę nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Na szczęście ma przy sobie nastoletnią córkę Oliwię, która mimo zbuntowania i żalu do ojca o to, że kiedyś zostawił ją pod opieką apodyktycznej, nie stroniącej od alkoholu babki, kocha ojca jak nikogo na świecie, bo oprócz niego nie ma nikogo bliskiego. Co stało się z mamą Oliwi? Czy losy Kaliny, Rafała i Oliwi przetną się w jakimś momencie życia? Czy Kalinie uda się otworzyć wymarzoną piernikarnię?
Muszę przyznać, że ta książka trafiła w moje ręce bardzo niespodziewanie, ale chyba nie przypadkowo. Z radością mogę stwierdzić, że autor jest moim największym odkryciem literackim w tym roku i chociaż nie ma na swoim koncie pisarskim wielu książek, w moim domu znajdzie się miejsce na każdą kolejną powieść jego autorstwa.
Zachwyciłam się tą książką dlatego, że jest bardzo nietypowa jak na powieść świąteczną typu „Listy do M” czy „To tylko miłość” gdzie mamy dziesiątki bohaterów, dziesiątki historii i czasami wszystko nam się odrobine miesza.
Tutaj mamy troje głównych bohaterów, których losy są tak nieprzewidywalne, że trudno się domyślać kontynuacji wątków. To bardzo ciepła a zarazem wzruszająca książka o radościach i smutkach, o bólu spowodowanym utratą kogoś i bólu upokorzenia. To lektura o odnajdowaniu w życiu ścieżek, które mimo wyboistości prowadzą człowieka do miejsca zwanego „szczęście”.
Autor zabiera czytelnika do Gdyni i Torunia. Jedno z tych miast jest mi szczególnie bliskie, a drugie, dzięki tej książce z przyjemnością odwiedzę.
Bardzo ciekawie i wyraziście przedstawione zostały osobowości bohaterów powodując wyjątkową realność postaci zarówno pod względem charakteru jak i wyglądu zewnętrznego.
(…) Wiedziała, że Rafał nie jest jak inni ojcowie. Nie obrazi się, kiedy tak do niego powie, nie urazi go, gdy przeklnie. Miał rock’n’rollową duszę i nie wyglądało, żeby coś w tej kwestii się zmieniło przez ostatnie pięć lat. (…)
Ogromna wiedza na temat pieczenia piernika oprawiona legendami i różnego rodzaju ciekawostkami dotyczącego tego smakołyku jest nie tylko przyjemnym dodatkiem do fabuły, ale powoduje, że z przyjemnością, nawet taki laik kulinarny jak ja, ma ochotę coś upiec. Ciekawostką są przepisy dodane na końcu książki, które mam nadzieję (chociaż jeden z nich) w przyszłym roku, przed świętami wypróbować. Czytając tę książkę, można wprost poczuć zapach piernika unoszący się nad stronami. Cały czas bowiem towarzyszy przyjemne doznanie zapachu pierników, które przy odrobinie wyobraźni jest wręcz prawie realne.
(…) Wiesz, że w dawnych czasach zasobność piernikarskiego mistrza określało się na podstawie jego zapasów? Im więcej miał dojrzałego ciasta, tym był bogatszy. Najstarsze i najbardziej dojrzałe ciasto mistrzowie zachowywali na specjalne okazje: posag dla córki, albo na specjalne zlecenia. (…)
Fabuła książki rozbawia i wzrusza, przyznam szczerze, że czytając na zmianę uśmiechałam się i ocierałam mokre od łez oczy.
Jest romans w który wpleciona została zmysłowa erotyka, nie wprowadzająca jednak wulgarności, a wręcz łagodnie dominująca przy opisach rodzącego się uczucia i potrzeby bliskości drugiego człowieka.
Autor porusza w swojej książce również trudny temat dramatu walki w chorobie nowotworowej. Jest to nie tyle walka z samą chorobą, co walka z sobą, walka, która pokazuje najbliższym wewnętrzną siłę złudnie ubraną w pozytywnie nastawienie, w optymizm, który widoczny jest na zewnątrz, a gasnący w środku. Wzruszająca historia młodej kobiety, młodej matki, umierającej na białaczką, rozmiękczy nawet najtwardszego człowieka.
(…) Na szczęście Oliwia ulegała czarowi roztaczanemu przez matkę, głównie dzięki uśmiechowi Alicji i jej wesołym oczom. Roztaczany przez nie blask gasł, kiedy kobieta myślała, że nikt nie widzi, a wtedy na jej twarz wpełzał ponury cień rzucany przez śmierć. (…)
Moim zdaniem książka należy do tych, których fabuła na długo zostaje w pamięci czytelnika i myślę, że niejedna osoba z przyjemnością do niej kiedyś wróci. Przynajmniej ja wrócę na pewno. Polecam nie tylko na święta.
CHOINKA CAŁA W ŚNIEGU – Joanna Szarańska
Joanna Szarańska urodziła się w 1982 roku. Jest nie tylko pisarką, ale również copywriterką o stu specjalnościach, osobą pogodną i czarującą świat swoim uśmiechem. Zakochana w piłce nożnej, języku hiszpańskim i książkach. Miłośniczka powieści Stephena Kinga. Współpracuje z fundacją Miasto Słów i Klubem z Kawą nad Książką.
Choinka cała w śniegu to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym, będąca kontynuacją książek Cztery płatki śniegu i Anioł na śniegu.
stron 361
Mieszkańcy bloku przy ulicy Weissa przygotowują się do kolejnych świąt. Życie czterech przyjaciółek zmieniło się, w jednym domu ktoś przybył, z innego domu ktoś odszedł, ale przyjaźń Zuzy, Moniki, Anny i Marzeny została. W bloku prym wiedzie nadal pani Michalska, samozwańcza dozorczyni, która gotowa jest służyć pomocą zawsze i każdemu. Z racji tego, że jest osobą samotną, to właśnie jej najbardziej zależy na tym, aby zjednoczyć mieszkańców bloku, aby nie byli oni tylko bezimiennymi mieszkańcami mijającymi się na schodach z nieśmiałym „dzień dobry” na ustach, ale by połączyło ich coś więcej. W tej części mamy również panią detektyw, do której z prośbą o pomoc przychodzi dwoje nastolatków. Czy uda się pani Michalskiej znów zebrać mieszkańców bloku na wspólne kolędowanie? Kim są dzieci, w zaginięcie których pani detektyw zaangażowała cztery przyjaciółki? Czy przed blokiem stanie choinka będąca symbolem wspólnoty mieszkańców?
Po przeczytaniu wielu książek o tematyce świątecznej, momentami nie wiem co napisać o kolejnej. Po tę książkę sięgnęłam, ponieważ dwie wcześniejsze bardzo mi się podobały i po prostu ciekawa byłam dalszych losów ich bohaterów.
Fabuła tej lektury może nie należy do najłatwiejszych, autorka porusza w niej sporo bardzo poważnych tematów, ale robi to lekko, łatwo i przyjemnie, ze sporą dawką dobrego humoru.
Poruszony w książce wątek Krzysia, chłopca, którego babcia przebywa w domu spokojnej starości jest wzruszający. Autorka przedstawia tęsknotę młodego człowieka za staruszką i jest to piękne uczucie. Nie wiem, czy wiele dzieci, młodzieży, postrzega tak właśnie seniorów w swojej rodzinie. Tak za nimi tęskni czując tę cudowną więź.
Zresztą temat seniora poruszony jest w tej lekturze wielokrotnie, pomijając zaangażowanie w rodzinę mamy Kwiatek, która z jednej strony chce być potrzebna a z drugiej dość ostentacyjnie wtrąca się w życie młodych, to mamy jeszcze wątek dozorczyni, osoby samotnej, którą jednak wielu bardzo szanuje i chętnie przychodzi do niej po pomoc czy radę.
Piękna przyjaźń między bardzo młodymi ludźmi, kuzynostwem, Stellą i Krzysiem pokazuje, że pomoc drugiej osobie może być czynem tak wzniosłym i ważnym jednocześnie, że warto często zaryzykować wiele, aby spełnić czyjeś marzenia. A pomysłowość małej Stelli to już prawdziwy majstersztyk dziecięcej wyobraźni.
Ciekawe i dość osobliwe postacie występujące w książce są z jednej strony bardzo realistyczne a z drugiej nieco intrygujące jak na przykład mama Kwiatek, czy pan Jurczyk, były mąż Anny. Ale myślę, że bez względu, czy jest to bohater pozytywny czy negatywny, można polubić każdego.
Jak wspomniałam wcześniej, książka ta jest kontynuacją dwóch poprzednich, ale chociaż dobrze jest poznać wcześniej bohaterów, to śmiało można przeczytać ją jako osobną lekturę.
Polecam tę ciepłą, pełną życiowych mądrości i zabawnych sytuacji powieść świąteczną, najlepiej do przeczytania właśnie w okresie świątecznym. Myślę, że magia tego okresu udzieli się wielu. Książka zapewne skłoni też do refleksji nad tym co tak naprawdę jest w życiu ważne, i kto tak naprawdę jest w życiu ważny.