SERCE Z KAMIENIA – Katarzyna Misiołek
Katarzyna Misiołek, to autorka powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego. Pisze również pod pseudonimem Daria Orlicz. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Była tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery.
Serce z kamienia do współczesna powieść obyczajowa z dużą dawką dramatu psychologicznego i drobiną romasu.
PREMIERA KSIĄŻKI 11 MARCA 2020
Weronika jest znaną blogerką modową, ma piękny dom, przystojnego, bogatego męża, śliczne bliźniaczki i powinna być bardzo szczęśliwa, bo wiele kobiet zazdrości jej takiego życia. Kiedy jednak kobieta zachodzi w kolejną ciążę, jej świat zaczyna się walić. Nie chodzi o to, że kolejne dziecko zaburzy jej świat brylowania w sieci i w mediach społecznościowych. Chodzi o to, że Weronika nie chce kolejnego dziecka, z ledwością radzi sobie emocjonalnie z dwoma wyjątkowo żywotnymi córeczkami, i chociaż stara się być dobrą matką, czasami nerwy jej puszczają, bo tak właściwie mimo kochającego męża jest często sama, bowiem mąż często jest poza domem. Jego częste wyjazdy służbowe są potrzebne, ale nie jego żonie, która właśnie spodziewa się kolejnego dziecka. Czy Weronice uda się pokochać kolejne dziecko? Czy pięcioletnie bliźniaczki przyjmą brata z miłością czy z zazdrością? Co to jest depresja poporodowa, czy dopadnie ona również znaną blogerkę?
Zanim zacznę pisać o tej książce to przyznam szczerze, że fabuła rozwaliła mnie na milion kawałków i musiało upłynąć sporo czasu zanim zdecydowałam się siąść do laptopa. Nie, nie przeżyłam nigdy czegoś takiego jak bohaterka książki, więc nie mogę się z nią utożsamiać, ale siła przekazu jaką zaprezentowała autorka aby pokazać ten problem, jest… ogromna.
Ktoś mógłby powiedzieć, że główna bohaterka przesadziła ze swoim zachowaniem, że przecież macierzyństwo i czas oczekiwania na dziecko jest czasem tak pięknym, że wspomina się go z nostalgią szczęścia. Wiem, że są kobiety, które przez lata starają się aby to poczuć i nic z tego nie wychodzi, ale są również kobiety, które psychicznie nie zawsze są na to gotowe.
Lubię książki, w których narracja jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, bo czytając mam wrażenie, że siedzę z przyjaciółką i słucham jej zwierzeń.
Fabuła tej książki od początku przyciąga tajemnicą jakiegoś dramatu, który mocno odbił się na psychice głównej bohaterki, ale chociaż wiele możemy się domyślać, to autorka do końca nie zdradza swojego zamysłu.
W wielu związkach, a w szczególności tych, które z pozoru wyglądają na szczęśliwe, kobiety duszą się w swojej bezradnej samotności. Pozornie są to zadbane kobiety, zaradne matki, kochające żony, lecz rzeczywistość to ogniska buntu, żalu i samotności.
(…) Kładąc się do łóżka, w którym na mnie czekał, byłam bliska łez. Jednak nie chciałam mu dać satysfakcji i po prostu się rozbeczeć. Zacisnęłam usta i wsłuchana w jego oddech leżałam, dopóki za oknem nie zaczęło świtać. (…)
Często kobiety próbują zapanować nad chaosem swojego życia i w każdej dziedzinie starają się być perfekcyjne aż do bólu, chociaż nie zawsze ta ich perfekcyjność wychodzi im na dobre Bo często trudno jest pogodzić ze sobą karierę, z tym czego oczekują najbliżsi, czyli mąż i dzieci, a bez pomocy w niektórych sprawach, w niektórych obowiązkach, nawet tak prozaicznych jak prowadzenie domu czy wychowanie dzieci, robienie kariery zawodowej, czy spełnianie chociażby swoich pasji może okazać się zbyt trudnym.
(…) Jestem zmęczona, a jednak nie potrafię zwolnić tempa. Ktoś, kto obserwowałby mnie z boku, mógłby uznać moje życie za pasmo niekończących się sukcesów, bynajmniej nieokupionych ciężką pracą. Jednak tylko ja wiedziałam, ile nerwów i poświęceń kosztowało mnie znalezienie się tutaj, gdzie jestem. Tutaj, gdzie miałam zarówno wielbiących moją pracę fanów, jak i zagorzałych wrogów, którzy tylko czekali, żeby wytknąć mi najdrobniejsze potknięcie… (…)
Autorka porusza w swojej książce również bardzo bolesny dla wielu kobiet temat dotyczący ciąży, której one nie mogą doświadczyć, lub której nigdy nie doświadczą. Czasami złość na los, który jednym daje chociaż nie chcą, lub nie nadają się na matki, a innym wręcz skąpi tego, chociaż to one mogłyby być idealnymi rodzicielkami jest bolesnym doświadczeniem. Przyznam szczerze, że bardzo wzruszył mnie ten fragment, chociaż sama szczęśliwie doświadczyłam ciąży nie jeden raz.
(…) Ta moja obsesyjna zazdrość czasem mnie przeraża. I to, że nie potrafię się pogodzić z tym, że nigdy nie urodzę… Czasami idę ulicą i na widok kobiety w ciąży dosłownie czuję ból. Jakby ktoś wbijał mi w trzewia rozżarzony pręt. (…)
Jedni mówią, że macierzyństwo to dar, a inni że kara za uległość. Kobieta musi być silna bez względu na to co czuje. Wychowanie dzieci jest czymś, czym my kobiety możemy się wykazać, ale często jest nam potrzebne wsparcie, a kto może nas najlepiej wesprzeć jak kochający mąż czy partner. No właśnie, jak często ta miłość tego męża i ojca ogranicza się do tego, że zarabia pieniądze, że wspiera wprawdzie, ale tylko duchowo, bo na wsparcie fizyczne się nie pisze.
Główna bohaterka ma męża, którego zazdrości jej wiele kobiet, ale żadna z tych kobiet nie zdaje sobie sprawy z tego, że słowa mąż i ojciec ograniczają się tylko do minimalizmu uczuć, szczególnie tych które są potrzebne jemu, ona przecież jest matką i żoną, więc musi sobie dać radę ze wszystkim. On chce seksu, ona powinna mu go dać, nie ważne, że jest zmęczona po całym dniu bycia matką, kucharką, gosposią, żoną. On chce jeść i nie obchodzi go, że ona może nie mieć siły na przygotowanie mu tego jedzenia, bo on wrócił zmęczony z pracy, a ona przecież cały dzień siedziała w domu, ewentualnie poszła z dziećmi na spacer. Często mężczyźni nie zdają sobie sprawy z tego ile emocji i ile spraw każdego dnia ładuje się na tę kobietę. A kiedy jeszcze ta kobieta musi zmagać się z ciągle płaczącym dzieckiem…?
Wiele kobiet być może skrytykuje postępowanie Weroniki i to, że nie potrafiła pokochać swojego kolejnego dziecka, ale czy tylko ona jest temu winna?
(…) Zabrali mi go na chwilę po tym, jak urodziłam łożysko, a mnie wciąż szokowała własna obojętność. Nie miałam nic przeciwko temu, żeby ktoś się nim zajął, chciałam tylko zamknąć oczy i spać. (…)
Nie oceniajmy kogoś, jeżeli nie wiemy ile wysiłku musi włożyć w to by żyć. Patrzenie na kogoś z perspektywy jego wyglądu zewnętrznego, majątku czy sztucznie wychwytywanej radości, z perspektywy obrazków, które widzimy własnymi oczami, a nie dostrzeganie tego co ukryte głęboko w sercu lub za zamkniętymi drzwiami może być bardzo mylnie odbierane.
Ta książka to wulkan emocji i bardzo bym chciała, aby przeczytali ją panowie, bo panie sięgną po nią z całą pewnością, chociażby przyciągnięte opisem i piękną okładką. Ale panom przydałoby się spojrzenie na ten wątek z perspektywy żony, partnerki, matki. Wbrew pozorom to nie jest lektura lekka, łatwa i przyjemna, ponieważ autorka odważyła się poruszyć bardzo poważny i zarazem dla wielu kobiet bolesny temat, depresji poporodowej. Odważyła się pokazać rysy na kryształowym małżeństwie. Ale też udowodniła jak silna potrafi być miłość, tylko trzeba dostrzec jej walory odpowiednio wcześnie, zanim dojdzie do tragedii, spowodowanej obojętnością i ślepotą w związku.
Dziękuję Autorce i Wydawnictwu Książnica za tę książkę, która wywołała we mnie tak silne emocje, że nie potrafiłam o niej napisać. To ważna lektura zarówno dla kobiet jak i mężczyzn i zrobię wszystko, aby ta książka trafiła do jak największej liczby moich znajomych. Zwłaszcza tych młodych, którzy czekają na dziecko, lub którzy już to dziecko/dzieci mają.
ŻYCIE PO TOBIE – Klaudia Bianek
Klaudia Bianek to młoda pisarka, żona, romantyczka. Od lat weganka, od zawsze miłośniczka kotów i psów. Mieszka w niewielkiej wsi pod Poznaniem, gdzie najprzyjemniej się jej tworzy i marzy. Inspiracje czerpie ze wszystkiego, ale to właśnie rozmowy z ludźmi pozwalają jej pisać historie o miłości. Kiedy nie pisze (i nie czyta) gotuje. Gdyby mogła swoim czytelniczkom przekazać tylko jedną myśl, bez wahania powiedziałaby: siła jest kobietą! Tylko tyle i aż tyle udało mi się znaleźć informacji na temat tej pisarki.
Życie po tobie to powieść obyczajowa z dużą dawko dramatu i romansu.
Eliza po tragicznej śmierci męża nie potrafi sobie znaleźć miejsca w życiu. Jej całym światem są teraz dzieci, córka i młodszy o kilka lat synek z zespołem Downa. Nie wychowuje dzieci sama, pomaga jej w tym najbliższa rodzina, rodzice, siostra i bratowa z którymi kobieta mieszka na wsi w jednym domu. Każdej niedzieli Eliza odwiedza grób męża, znajdując w „jego towarzystwie” pewnego rodzaju ukojenie. Gdy do sąsiedniego domu wprowadza się młody, samotny mężczyzna ona nawet nie domyśla się jaki chaos wniesie on do jej życia. Filip okazuje się czułym, wartościowym człowiekiem oferującym zrozumienie i wsparcie młodej matce borykającej się z wychowaniem dzieci, ale cóż z tego, kiedy młodsza siostra Elizy zakochuje się w nowym sąsiedzie i robi wszystko aby przywabić go swoją osobą. Czy Eliza może stanąć na drodze do szczęścia swojej siostry? Kim jest starsza pani, którą Eliza spotyka na cmentarzu? I Czy młoda wdowa zakochana w swoim zmarłym mężu do szaleństwa ma jeszcze szanse na nową miłość?
Autorka jest moim odkryciem na Poznańskich Targach Książki. Wiem, że mamy wielu cudownych autorów i wiele cudownych autorek, i wiem również, że nie wszystkich książki uda mi się poznać.
Cieszę się jednak, że udało mi się (dzięki rekomendacjom kilku osób) przeczytać książkę tej młodej i sympatycznej pisarki.
Wszystko czego chcę to życie pełne śmiechu
Tak długo jak śmieję się z Tobą
Myślę, że wszystko co jeszcze się liczy to miłość „na zawsze”
Po życiu, które razem przebyliśmyPonieważ nie ma życia po Tobie…
To słowa piosenki Daughtry – Life After You,która przewija się przez fabułę, a którą musiałam odsłuchać, aby zrozumieć sens, jaki autorka próbowała przekazać w swojej powieści.
Ta książka, to zdecydowanie lektura dla kobiet, bo jest o kobiecie, która cały czas walczy z własnymi emocjami, stara się żyć normalnie, ale…tęsknota za tragicznie zmarłym mężem, zbyt często rzuca jej kłody pod nogi.
Główna bohaterka nie potrafi wyzbyć się przekonania o swojej nieatrakcyjności. Widziana oczami męża, była piękna i szczęśliwa, a teraz, kiedy go straciła, straciła również to poczucie atrakcyjności. Po śmierci ukochanej osoby, wszystko staje się szare, bure i ponure. Człowiek często nie widzi niczego, co powoduje pozytywne myślenie, żal pokonuje nawet najdrobniejsze chwile szczęścia. A siebie postrzega się jako jedną, wielką grudę nieszczęścia.
(…) Nie podobam się sobie, ale wiem, że ty zapewne uznałbyś mnie za piękną. W końcu nawet po dwunastogodzinnym porodzie, gdy spływałam potem i byłam wykończona, ty twierdziłeś, że jestem najpiękniejsza na świecie. Piękna byłam przy tobie, lecz bez ciebie jestem tylko skorupą. Nie ma już we mnie żony, jest tylko matka, bo wiem, że muszę walczyć o dzieci. (…)
Autorka w cudowny, chociaż momentami bardzo wzruszający sposób przedstawia miłość matczyną, w szczególności odnosząc się do miłości pięknej, cierpliwej a zarazem trudnej, miłości do chorego dziecka. Wychowanie dziecka z zespołem Downa nie jest lekkie i chociaż wiele zachowań daje często masę radości, to jest to ciężka praca. Jest to praca dająca nadzieję a miłość i cierpliwość są tutaj tymi szczególnymi czynnikami, które pomagają w uzyskaniu zamierzonych efektów, chociaż czasami długo trzeba na te efekty czekać.
(…) Wychowanie dziecka z zespołem Downa nie przewidywało urlopów, weekendów i kradzionych chwil odpoczynku dla rodziców. Często musiałam wstawać w nocy, bo były takie okresy, gdy Jaś nie mógł spać z powodu koszmarów. (…) Każdy dzień bez ćwiczeń był dniem straconym i działającym na niekorzyść mojego syna. (…)
W ferworze walki o siebie i o dzieci trudno jest oczekiwać, że życie może przynieść jeszcze przyjemne doznania miłości. Czy kobieta taka jak Eliza miała prawo zapomnieć o swojej pierwszej wielkiej miłości i zakochać się ponownie? Czy nie byłaby to zdrada wobec zmarłego męża?
Muszę przyznać, że autorka wprowadzając do fabuły przystojnego sąsiada, podłechtała zapewne próżność niejednej kobiety. Bo która z nas, bez względu na wiek, nie marzy o facecie nie dość, że przystojnym, nie dość że bogatym, to jeszcze z anielskim podejściem do kobiety i…co najważniejsze jej niepełnosprawnego dziecka. Przecież nie ma takich mężczyzn. Dobrze jednak, że są w książkach. Możemy sobie pomarzyć.
(…) Nie chciałam nikogo pokochać. Nie chciałam zaufać i rościć sobie praw do przeżycia nowych chwil radości, skoro Artur już nie miał na to szansy. (…)
Ta książka to kopalnia emocji, myślę, że niejedna czytelniczka zatraci się w niej i będzie kibicowała głównej bohaterce, która po kilku latach, cały czas szaleńczo zakochana w swoim zmarłym mężu, pewnego dnia po raz kolejny poczuje motyle w brzuchu.
Jest to piękna opowieść o miłości, ale również mocna w przekazie dotyczącym żałoby i walki z niepełnosprawnością dziecka. To cudowna historia opowiadająca o tym jak ważna jest więź rodzinna, i jak trudne czasami człowiek musi podejmować decyzje, aby nie stracić bliskich mu osób.
Ciekawi, dość nietuzinkowi bohaterowie w połączeniu z nieszablonową fabułą, doprawioną odrobiną delikatnego, zmysłowego erotyzmu… No cóż, czy trzeba czegoś więcej?
Nie ukrywam, że czekam z niecierpliwością na kontynuację, bowiem na końcu książki jest informacja, że to koniec części pierwszej. Zresztą jeśli mam być szczera, to ta część zakończyła się jedną wielką niewiadomą, a to pobudza ciekawość i domysły.
Polecam tę książkę zwłaszcza paniom, ale nie twierdzę, że panowie będą się przy niej nudzić. Może właśnie powinni ją przeczytać? Panie jednak niech przygotują sobie zapas chusteczek, które zdecydowanie mogą się przydać.
WSKAZÓWKI – Bartosz Szczygielski
Bartosz Szczygielski urodził się w 1985 roku. Jest uznanym przez czytelników mistrzem w budowaniu napięcia. Laureat Nagrody Specjalnej im. Janiny Paradowskiej na Międzynarodowym Festiwalu Kryminału we Wrocławiu oraz dwukrotny laureat konkursu na opowiadanie w ramach MFK. Jego debiutancka powieść „Aorta”, I część trylogii noir, była nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru. W serii ukazały się również „Krew” i „Serce” cieszące się wyjątkowym uznaniem miłośników kryminałów i krytyków. Jako autor debiutował w 2010 roku opowiadaniem w kwartalniku „QFant”. Swoje teksty publikował m.in. w magazynie „Tekstualia” oraz „Papermint”.
PREMIERA KSIĄŻKI 10 MARCA 2020
Wskazówki to połączenie powieści przygodowej z delikatnym thrillerem, i powieścią psychologiczną dla młodzieży.
Tom I – JA MAM CZAS
W Dzień Wagarowicza trzynastoletni Maks postanawia nie pójść do szkoły. Chce jednak ten czas przeznaczyć na pracę, aby zarobić sobie na upragnionego smartfona. Niestety zbieg okoliczności doprowadza do tego, że przypadkowo napotyka na dyrektora szkoły. W ucieczcie przed groźnym nauczycielem, Maks trafia do parku, gdzie spotyka dość ekscentryczną starszą panią, która również wywołuje u chłopca strach. Uciekając od niej Maks przypadkowo zamiast swojego plecaka zabiera plecak należący do kobiety, w którym z całą pewnością nie znajdują się jego rzeczy. Na przystanku autobusowym spotyka koleżankę z klasy, która prowadzi go to tajemniczego antykwariatu, w którym w pewnej tajemniczej książce Maks znajduje równie tajemnicze zdjęcie przedstawiające… jego pradziadka z pewną panią. Kim jest kobieta na zdjęciu? Czy pradziadek ucieszy się kiedy zobaczy owo zdjęcie? Co wspólnego z nietypowymi sytuacjami w jednym dniu ma otrzymany od pradziadka zegarek?
Wcześniej napisałam, że jest to powieść dla młodzieży, ale… wcale to nie oznacza, że dorosły czytelnik nie może po nią sięgnąć. Jeśli chodzi o mnie, to przyznam się szczerze, że przeczytanie jej zajęło mi dwa wieczory, a to chyba o czymś świadczy.
Uwielbiam książki Carlosa Ruiza Zafóna, a fabuła tej lektury bardzo zbliżona jest do powieści Zofóna. Wartka akcja, dużo tajemnicy i… ciekawi bohaterowie.
(…) – Nie ma go! – Maks opuścił ramiona. – Gdzie on jest? Wiedział, że wcześniej był tu Antykwariat pod Zegarem. Podbiegł do kamienicy, ale jej fasadę zdobiły jedynie stare, przegniłe deski. Ktoś przybił do nich tabliczkę z napisem „Remont”. Musiała wisieć od kilku lat, bo trzymała się na dwóch gwoździach, z czego jeden był już mocno zardzewiały.(…)
Głównymi bohaterami tej powieści jest dwoje młodych ludzi, ale drugoplanowi bohaterowie wcale nie są tutaj bez znaczenia. Wręcz przeciwnie, są tak samo ważni jak Maks i Marta i mają taki sam (jak i nie większy) wpływ na fabułę, jak ta dwójka młodych ludzi.
Zaskakujące zwroty akcji potrafią przykuć uwagę czytelnika, i w pewnym momencie nawet dorosły człowiek chciałby wejść w posiadania zegarka w którym można cofnąć czas.
Autora tej książki poznałam z zupełnie innej strony, bowiem całkiem niedawno miałam przyjemność przeczytania jego thrillera psychologicznego Krok trzeci i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem czytając jego kolejną książkę, chociaż nie skierowaną bezpośrednio do czytelnika w moim wieku i moich upodobań czytelniczych.
„Wskazówki” to wprawdzie powieść dla młodzieży, ale myślę, że sporo dorosłych czytelników będzie się przy tej książce dobrze bawiła. Tutaj humor przeplata się ze wzruszeniem i chociaż okładka sugeruje, że jest to dość zabawna książka, proszę nie spodziewać się TYLKO i wyłącznie wątków humorystycznych.
Autor bowiem porusza w swojej powieści bardzo poważne tematy, jak na przykład bezdomność, starość czy samotne tacierzyństwo. Uważnemu czytelnikowi nie umknie żaden ważny wątek. A ja przyznam się szczerze, że kilka razy nawet się wzruszyłam.
Historia chłopca jest oczywiście nieprawdopodobna, ale tak ciekawa, że trudno jest się oderwać od stron książki. I myślę, że wiele osób poprze moje zdanie.
Zakończenie jest równie tajemnicze jak cała reszta, ponieważ autor zapowiedział, że… CIĄG DALSZY NASTĄPI… a ja przyznam się, że będę na ten „ciąg dalszy” czekała bo lubię powieści z nutką tajemniczości, a tutaj ta tajemniczość towarzyszy prawie od samego początku.
(…) Fotografia przedstawiała parę młodych ludzi. Stali uśmiechnięci w parku, a nad ich głowami rozpościerały się korony drzew. Trzymali się za ręce i wyglądali tak, jak powinni wyglądać zakochani. Maks odwrócił kartonik i zobaczył, że ktoś się na nim podpisał. (…) Kobieta wygląda jak właścicielka plecaka (…) Znam tego mężczyznę ze zdjęcia (…) Mój pradziadek. (…)
Ciekawym dodatkiem do fabuły są tutaj rysunki – ilustracje Joanny Rusinek, wplecione między strony i dopełniające treść.
Myślę, że nie tylko tajemniczość fabuły ale również styl jakim została napisana książka, bardzo zbliża autora do C. R. Z. i jestem więcej niż pewna, że powieść znajdzie wielu czytelników zarówno wśród młodych ludzi jak i tych, którzy młodość już dawno mają za sobą. Autor świetnie potrafi budować napięcie, które pobudza ciekawość i powoduje, że nie można się doczekać dalszego ciągu fabuły.
Polecam tę ciekawą i mądrą książkę, która nie tylko bawi, wzrusza ale i uczy. Ja podochodzę do każdej książki dość filozoficznie, dlatego pewnie zwracam uwagę na wątki, których ktoś inny nawet nie zauważyłby. Z całą pewnością jest to książka lekka, łatwa i przyjemna i moim zdaniem może śmiało trafić na każdą młodzieżową (i nie tylko) półkę.
Dziękuję Wydawnictwu Wilga za niespodziankę w postaci tej ciekawej lektury i… czekam na kolejne tomy.
NIEBIESKIE MOTYLE – Anna Sakowicz
Anna Sakowicz, mieszkanka Starogardu Gdańskiego a pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego, to absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Od roku 2013 prowadzi blog annasakowicz.pl. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja co potwierdzam w kilku wpisach w tym blogu.
Niebieskie motyle to współczesna powieść obyczajowo-psychologiczna z dawką kryminału, której fabuła umiejscowiona została w Chełmie.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 LUTEGO 2020
Ania, Gosia i Matylda to trzy siostry, które łączy silna siostrzana więź. Każda z kobiet mieszka w innym mieście, ale kilometry nie dzielą tego co je łączy. Przynajmniej tak się wszystkim wydaje. Kiedy któregoś dnia jedna z sióstr – Gosia, znika i wszelki ślad po niej ginie, pozostałe siostry postanawiają jej poszukać. Wydaje im się, że znają swoją siostrę, ale czy tak jest naprawdę? Z każdym kolejnym dniem kobiety odkrywają coś nowego, czego nie wiedziały o swojej siostrze. Każdy kolejny ślad poszukiwań okazuje się zwodniczy. Czy znana w mieście malarka, jest osobą świadomą swojego zniknięcia, czy ktoś ją pozbawił życia? Dlaczego, kiedy jeszcze była, zaczęła malować niebieskie motyle? Jakie tajemnice ukrywała przed swoimi siostrami, z którymi podpisała w dzieciństwie dokument łączący ich na wieki siostrzaną miłością.
Patrząc na okładkę, człowiek ma wrażenie, że za nią kryje się lekka, łatwa i przyjemna powieść kobieca, w której znajdzie tylko pozytywne emocje. Niestety, to iluzja.
Nie wszystko jest tym czym się wydaje.
Kto zna książki tej autorki, ten wie, że lubi ona manipulować emocjami czytelników, tak również robi w tej powieści. Tutaj humor przeplata się ze łzami wzruszenia, a fabuła od samego początku przesiąknięta jest specyficzną tajemnicą, od której nie można się oderwać. A kiedy narracja jest w pierwszej osobie czasu przeszłego i czytelnik ma wrażenie, że właśnie słucha zwierzeń kogoś bliskiego, to chyba nie muszę więcej dodawać.
Każdy rozdział poprzedzony jest tajemniczo brzmiącymi słowami – fragmentów „Boskiej komedii” Dantego, które sprawiają wrażenie pewnego rodzaju niedopowiedzenia połączonego z irracjonalnym lękiem.
(…) W gęstej zarośli nie mieszkały żadne zwierzęta, a ja czułam, że las wypełniony był żalami… (…)
Niby mamy zwyczajną opowieść, o zwyczajnych kobietach, ale historia tu opowiedziana, jest czymś w rodzaju dziennika tajemnic.
Czasami wydaje nam się, że znamy kogoś na wylot, ponieważ jesteśmy z tą osobą blisko spokrewnieni czy zaprzyjaźnieni, ale tak naprawdę to nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile tajemnic kryje w sobie ta osoba i dlaczego nigdy nie podzieliła się nimi z nami. Ale czy my sami jesteśmy na tyle otwarci, aby nie chcieć czegoś zatrzymać tylko dla siebie? Od czego to zależy? Od braku zaufania? Od osobowości?
(…) – A co mam robić? Zobacz! Czy cokolwiek o niej wiemy? Motyle, obrazy, niebieska faza, wizytówka jakiejś pracowni medycznej! To się nie trzyma kupy. I ta pani Maria Kwiatkowska, o której żadna z nas nie wiedziała! (…)
Czasami dopiero w obliczu dramatu czy jakiegoś nieszczęścia zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo tęsknimy, jak bardzo zależy nam na danej osobie i chociaż wcześniej nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy pogrążeni we własnym życiu, we własnych problemach dnia codziennego, nagle otwierają nam się oczy i zaczynamy widzieć coś, czego wcześniej nawet nie dostrzegaliśmy. I wszelkie zakłócenie naszej „normalności” nagle zaczyna obrastać grubą warstwą niepewności i strachu. Zaczynamy bać się o kogoś, kto powinien być zdrowy i szczęśliwy, bo my tego chcemy.
(…) Wcześniej mogłam jej nie wiedzieć dwa czy trzy lata, wystarczały rozmowy przez telefon raz w miesiącu albo nawet rzadziej, ale zawsze wiedziałam że ona jest w Chełmie, że mogę się z nią skontaktować, kiedy tylko zechcę. Teraz czułam niemoc. A ta niemoc mnie irytowała i wpędzała w panikę. (…)
Ta książka to piękny przewodnik po uczuciach, ale nie tych widocznych, namacalnych i powszechnych, ale o tych ukrytych gdzieś głęboko w człowieku, który nawet często nie zdaje sobie sprawy z tego, że one tam są.
Ludzie często bagatelizują pewnego rodzaju oznaki chorób. Kiedy ktoś jest smutny, zdołowany, przygnębiony, nie chcą widzieć tego smutku i starają się wypędzić go nic nie znaczącymi dla tej osoby słowami czy gestami. Często śmieją się z niej, upokarzają mówiąc, aby przestała się „mazać i wzięła w garść”, nie zastanawiają się, że to może nie jest tylko zwykły smutek, że to coś dużo gorszego, co może doprowadzić do prawdziwej tragedii.
Depresja.
Co to takiego jest? To lenistwo ciała i umysłu? To lekceważenie otoczenia? To udawanie?
Niewiele osób tak naprawdę zdaje sobie sprawę z tego, jak wielką siłą dysponuje ta depresja, jak potrafi zniszczyć człowieka i odsunąć go nawet od tych, na których mu zależy. Z największej gwiazdy potrafi zrobić „śmiecia”, który fałszywym uśmiechem i fałszywym zachowanie maskuje ten swój śmietnik jaki powstał w jego głowie.
(…) Cały czas chyba gram twardzielkę, bo o tym tak trudno się mówi. Masz poczucie, że nawaliłaś, że jesteś słaba i jeżeli nie dajesz rady, to znaczy, że jesteś do niczego. A inni jeszcze dołożą ci, że nie doceniasz tego, co masz, że użalasz się nad sobą i nie potrafisz wziąć się w garść, bo przecież według nich wystarczy ruszyć tyłek. A ja nie mam siły ruszać tym cholernym tyłkiem… (…)
Myślę, że ta książka wiele osób skłoni do myślenia. Pobudzi refleksje, ale dzięki temu zrobi też wiele dobrego. Jeśli chodzi o mnie, to w trakcie czytania tej powieści byłam u mojej siostry, z którą widuję się ZBYT rzadko, rozmawiałyśmy na temat fabuły kilka godzin i… doszłyśmy do wniosku, że jest nas w tej książce wiele.
Jestem pewna, że niejedna kobieta i niejeden mężczyzna odnajdzie cząstki siebie wśród bohaterów tej lektury, bo nie tylko depresja jest tutaj problemem. Depresja, która jest skutkiem samotności w tłumie. Ilu z nas wygląda na szczęśliwych zadowolonych z życia, uśmiechniętych kiedy wymaga tego okoliczność, a w środku ledwo udaje mu się unosić ciężki głaz życia.
Autorka w bardzo ciekawy sposób pokazała różne osobowości kobiet, przedstawiła ich przemyślenia i fakty dotyczące życia, w połączeniu z pewnego rodzaju ukrytymi tęsknotami za drugim człowiekiem, ale i za niespełnionymi marzeniami. Dzięki tym kobietom właśnie, ta książka nie jest nudna, bo nie zawsze ciekawa fabuła idzie w parze z nietuzinkowymi bohaterami.
Wbrew temu, co widzimy na okładce, ta książka nie jest lekką powieścią; ta uśmiechnięta pani być może wcale się nie uśmiecha, być może między uśmiechami połyka łzy.
Polecam tę książkę osobom, które gustują w dobrej literaturze. Nie powiem, że polecam ją paniom w wieku od… do…, bo polecam ją również panom, bowiem mamy w niej również drugoplanowe męskie postaci, które w pewnym stopniu mają wpływ na fabułę.
Ale zanim sięgniecie po tę książkę, zarezerwujcie sobie czas, bo trudno będzie się oderwać od jej stron. Odrobina tajemnicy, w połączeniu z odrobiną kryminału i szczyptą romansu, doprawiona spora dawką psychologii… trzeba czegoś więcej?
Dziękuję Autorce za tę książkę, myślę, że jej fabuła na długo zostanie w mojej pamięci, zapewne głównie dlatego, że poruszyła moje sumienie. Dziękuję wydawnictwu EDIPRESSE KSIĄŻKI za wydanie tej wartościowej lektury.
KURS NA MIŁOŚĆ – Roma J. Fiszer
Roma J. Fiszer to kolejna polska pisarka, która podbiła moje czytelnicze serce. I chociaż chciałam się o tej autorce dowiedzieć czegoś prywatnego, to niestety „wujek Google” skrzętnie tę osobę ukrywa. Dowiedziałam się jedynie, że pochodzi z Poznania a obecnie mieszka w Gdyni. I tyle.
Kurs na miłość to współczesna powieść przygodowo-obyczajowa z dużą dawką romansu.
PREMIERA KSIĄŻKI 26 LUTEGO 2020
Wojtek to młody mężczyzna, pochodzący z Kaszub, wolny duch, z wykształcenia i zamiłowania żeglarz. Joanna to młoda góralka, której pasją również jest pływanie. Kobieta marzy o długim rejsie po morzach i oceanach, aby udoskonalić swoje zdolności żeglarskie. Pewnego dnia, zupełnie przypadkowo oboje spotykają się na nabrzeżu w Gdyni, jednak nie mają czasu nawet na szybką kawę, bowiem Wojtek jako kapitan jachtu właśnie wypływa w długi rejs. Młodzi umawiają się jednak w pewnym określonym miejscu, o odpowiedniej godzinie, za… rok. Coś ich do siebie ciągnie, czy to miłość? Czy uda się spotkać młodym żeglarzom? Czy spełni się marzenie Joanny o długim rejsie?
Streściłam może trochę chaotycznie, ale jeżeli ktoś będzie miał ochotę bardziej szczegółowo poznać fabułę, to może zerknąć na portale czytelnicze lub na stronę wydawnictwa.
„Pióro” autorki poznałam całkiem niedawno i muszę przyznać, że od pierwszej książki przepadłam.
Autorka w cudowny, wręcz malowniczy sposób, potrafi opisywać miejsca w których znajdują się jej bohaterowie i tu muszę przyznać, że wcale nie byłam zaskoczona tym, że zabrała mnie do mojej ukochanej Gdyni. Ktoś, kto zna to miasto, z pewnością z dużą przyjemnością przeniesie się do znanych i tych mniej znanych turystycznie miejsc, jak chociażby na osiedle przy ulicy Falistej, czy w inne ciekawe historycznie miejsca.
(…) – Te domy po drugiej stronie ulicy – wskazał Wojtek – to kolonia rybacka, wybudowana w tysiąc dziewięćset dwudziestym siódmym roku. Osiem szeregowców, w których zamieszkały kaszubskie rodziny, po dwie w każdym segmencie. Nosili nazwiska: Konkol, Detlaff, Pokrzywka, Wolszon, Tessmer. Do dzisiaj mieszkają tutaj ich potomkowie. (…)
Ale oprócz pięknej Gdyni mamy tutaj również malownicze opisy włoskich miasteczek umiejscowionych wzdłuż wybrzeża z ciekawymi informacjami historycznymi. Gdyby ktoś chciał wybrać się w taki rejs jak bohaterowie tej powieści, to ta książka mogłaby być świetnym przewodnikiem turystycznym.
(…) Następnego dnia, po obfotografowaniu i sfilmowaniu z mariny, w której cumowali, potężnych średniowiecznych murów Fortezza Vecchia, ruszyli całą czwórką w kierunku Piazza Della Repubblica z pomnikami wielkich książąt Toskani Ferdynanda III i Leopolda II Habsburgów, a z jej północnego krańca i nabrzeży okolicznych kanałów podziwiali Fortezza Nuova. (…)
Głęboki ukłon składam w stronę znajomości żeglarstwa i słownictwa z tej dziedziny oraz nazw różnych przyrządów i określeń jachtowych. Muszę przyznać, że musiałam się trochę posiłkować „wujkiem Google”, aby zrozumieć na przykład co to jest halsowanie (metoda poruszania się jednostką pływającą o napędzie żaglowym, w ogólnie pojętym kierunku, z którego wieje wiatr. Ponieważ nie ma możliwości, aby żeglować wprost na wiatr, stosuje się manewr zwany halsowaniem. Polega on na płynięciu zakosami – raz lewym, a raz prawym halsem, wykonując wielokrotne zwroty) czy bajdewind (nazwa jednego z wiatrów pozornych. Bajdewind wieje z kierunków: pomiędzy wiatrem wiejącym prostopadle do burt jednostki, a wiatrem wiejącym od strony kąta martwego, czyli od strony dziobu jednostki. W zależności od wielkości kąta martwego danej jednostki przedział ten wynosi od ok. 30° do ok. 80°), albo na przykład kil. Ale dzięki temu zrozumiałam więcej z tego co musieli przechodzić bohaterowie jachtu.
Autorka skupiając się na wątku romansowym, „częstuje” swoich czytelników zmysłowym, delikatnym seksem, który dodaje powieści nieco erotycznego smaczku.
Powieść jest napisana z humorem, chociaż nie brakuje w niej wątków nostalgicznych, głównie dotyczących dość specyficznych tęsknot.
Fabuła przypomina styl jakim pisze Danielle Stell i myślę, że miłośniczki powieści tej pisarki znajdą w książce naszej rodzimej autorki wiele wspólnego.
W fabule mamy przedstawione piękne przyjaźni, zarówno mężczyzn znających się od szkolnych lat, jak i kobiet, które ledwo co się poznały. To z całą pewnością mocne punkty fabuły. Mamy tutaj również zmysłowy, chociaż trochę infantylny romans, sporą dawkę przygody i oczywiście fantastyczną, pobudzająca wyobraźnię wycieczkę podczas rejsu.
Myślę, że gdyby nie ciekawe osobowości bohaterów, wśród których tak właściwie nie ma „złych charakterów”, to książka nie byłaby tak pozytywna i wciągająca. I tu muszę przyznać, że ja nie mogłam się od niej oderwać, chociaż nie przepadam za ckliwymi historyjkami. Ale połączenie dobrego humoru z nutką nostalgii i ogromną dawką przygody, wciągnie zapewne niejedną czytelniczkę.
Ale… żeby nie było tylko tak „och” i „ach” muszę się przyznać do tego, że irytowała mnie postać głównej bohaterki – Joanny, która czasami zachowywała się w stosunku do swojego partnera trochę… nie wiem jak to określić… nieodpowiedzialnie, dziecinnie, niedojrzale? Niby fajna dziewczyna, ale jej uparte ukrywanie pewnego rodzaju sekretu było jak dla mnie trochę naiwne i niezrozumiałe. No cóż, ja na jej miejscu postąpiłabym inaczej, ale to nie ja jestem bohaterką tej książki.
Polecam tę lekturę zwłaszcza paniom, chociaż myślę, że i panów wciągnie, zwłaszcza wątek żeglarski. Jest to powieść lekka, łatwa i przyjemna i z całą pewnością wiele pań po przeczytaniu jej będzie marzyło o takim romansie i takich przygodach. Mamy w niej piękny wątek rodzinny, ciekawy romans, sporo ciekawostek historyczno-przyrodniczych i przede wszystkim cudowną przyjaźń. Radzę zacząć czytać w momencie, kiedy będziecie mogli sobie zagwarantować dłuższy czas na relaks, bo jak zaczniecie czytać, to trudno będzie się oderwać.
Dziękuję wydawnictwu EDIPRESSE KSIĄŻKI za propozycję przeczytania tej książki, a autorce dziękuję za piękny spacer po Gdyni i ciekawą wycieczkę do włoskich miasteczek.