Recenzje książek

ZIMNA SPRAWA – Katarzyna Bonda

Żeby ocenić to, co jest prawdopodobne, musisz najpierw wiedzieć, co jest prawdą. Innej drogi nie ma. Stawiasz hipotezę, sprawdzasz przesłanki i wykluczasz. Eliminujesz. Wyrzucasz. To co zostanie, zwykle okazuje się prawdą.

Katarzyna Bonda gościła na moim blogu już wiele razy i chociaż wiem, że ma wielu fanów, to wiem również, że za jej książkami nie wszyscy przepadają. W mojej biblioteczce mam 15 jej książek, a to świadczy chyba tylko o tym, że lubię czytać jej powieści. Jest znaną pisarką kryminałów, o której kilkukrotnie już pisałam na swoim blogu. Ale tak dla przypomnienia. Urodziła się w 1977 roku w Hajnówce. Przez 12 lat pracowała jako dziennikarka w różnych redakcjach, między innymi w Super Ekspresie, Newseeku, Wprost, TVP, Miesięczniku Zdrowie, Naj, Ekspres Wieczorny. Wykłada w szkole kreatywnego pisania w Warszawie, utworzyła własną szkołę i portal o pisaniu. Jako pisarka powieści kryminalnej zadebiutowała w roku 2007 książką „Sprawa Niny Frank”, która została nominowaną do Nagrody Wielkiego Kalibru, a przez wydawnictwo Media Express została wyróżniona nagrodą Debiut Roku. Do polskiej powieści kryminalnej wprowadziła nowy typ detektywa, którym jest psycholog policyjny Hubert Meyer występujący w kilku innych jej kryminałach, a jedną z jej bohaterek jest również profilerka Sasza Załuska, dzięki której powstał serial „Żywioły Saszy”.

Zimna sprawa to kolejny kryminał policyjny, którego głównym bohaterem jest Hubert Meyer.

PREMIERA KSIĄŻKI 18 MAJA 2022

Wydawnictwo MUZA
stron 351

W podziemiach zabytkowej willi na poznańskim Sołaczu zostają odkryte zwłoki kobiety i trójki dzieci. Osobliwy sposób pochówku wskazuje na mord rytualny. Od lat mieszkańcy tego domu uznani byli za zaginionych, pewnego dnia po prostu ślad po nich zaginął i ani rodzina ani sąsiedzi nie wiedzieli co się z nimi stało. Policja podejrzewa, że sprawcą zbrodni jest ojciec zamordowanej rodziny, który jak się później okazuje był członkiem sekty. Do śledztwa zostaje dołączony profiler, Huber Meyer, który po osobistej tragedii próbuje zagłuszyć sumienie intensywną pracą. Wśród jego współpracowników jest również aspirant, zaangażowany dość osobiście w sprawę zaginięcia rodziny Grabarczyków, ponieważ znał ojca rodziny i nie wierzy w jego winę. Siostra poszukiwanego pewnego dnia otrzymuje tajemniczą przesyłkę z odciętymi dłońmi. Do kogo należą te dłonie? Czy Grzegorz Grabarczyk żyje i jest sprawcą makabrycznej zbrodni? Kim są pochowane w ogrodzie i podziemiach osoby i co wspólnego z mordem mają koty rasy Sfinks?

Kiedy zobaczyłam, że zostanie wydana kolejna część z Hubertem Meyerem nie mogłam sobie odmówić jej przeczytania. Sam Hubert, nie jest typowym bożyszczem kobiet, pali jak smok, bywa arogancki, nie należy do super przystojniaków, ale jest w nim coś co przyciąga. Z całą pewnością należy do odważnych mężczyzn i bardzo wnikliwych osób i nie odpuszcza, dopóki nie zakończy sprawy.

Moim zdaniem autorka po raz kolejny stworzyła mistrzowską intrygę, od której nie mogłam się oderwać, ponieważ fabuła jest bardzo wciągająca, chociaż mocno skomplikowana. Jeżeli chodzi o mnie to chciałam jak najszybciej dowiedzieć się kto i dlaczego…

W tej części jest wyjątkowo mrocznie, tajemniczo i niepokojąco co powoduje, że podczas czytania towarzyszy nam spora ilość różnych emocji. Być może jedną z przyczyn wywołujących ogrom emocji jest poruszony w książce temat sekt, praktyk zgromadzeń religijnych i związanych z tym manipulacji człowiekiem, w dużej mierze manipulacji kobietami. A to wiadomo, z całą pewnością musi mieć poważne skutki w przyszłości.

(…) Nie jestem w stanie opowiedzieć, ile zła przez te lata uczyniono w dobrej wierze. Krzywdy seksualne, zawłaszczenia, regularne kradzieże. Byłam tylko małą istotną dziewczynką i miałam nieszczęście trafić do rodziny, która od początku była zdegenerowana. (…)

Fabuła jest wielowątkowa, chociaż dotyczy konkretnego śledztwa, ale myślę, że jest również bardzo dobrze przemyślana. Moim zdaniem nie ma w niej niedociągnięć i wprowadzenia nieprzemyślanych faktów, które nie byłyby spójne z całością. I chociaż od początku nic nie jest jednoznaczne i oczywiste i w myślach czytelnika ma prawo rodzić się sporo pytań, to jednak nie powoduje to nudy, a książkę naprawdę ciężko jest odłożyć na bok.

Po raz kolejny autorka funduje swoim czytelnikom zagadkę kryminalną na (moim zdaniem) wysokim poziomie, chociażby przez wprowadzenie w fabułę wątku odnoszącego się do tajemniczego, rytualnego mordu, który jest zarówno zagadką jak i czymś co wywołuje przerażenie, głównie dlatego, że jednymi z ofiar są dzieci.

(…) Kliknął w kolejny folder. Na fotografiach pojawiły się detale: koraliki na szyjach martwych kotów, odświętne ubranie zmarłych dzieci. Kokon czarnej folii przed rozpakowaniem. (…)

Poza wątkami dotyczącymi makabrycznej zbrodni, tajemniczych zniknięć, niewyjaśnionych śmierci (na przykład teoretycznego samobójstwa niepełnosprawnego księdza) poznajemy nowy system pracy profilerów policyjnych, który wprawdzie dopiero jest „w powijakach”, ale może być przyszłością dla policyjnych psychologów. WERA to wbrew pozorom nie imię kobiety, chociaż może nazwa ta została nadana, aby upamiętnić jakąś kobietę (kto czytał wcześniejsze książki z serii z Meyerem, może się domyślać) ale to program, który ma pomóc profilerom w rozpoznawaniu osobowości sprawcy.

(…) Był ciekaw, kto poza nim nie może spać po nocach i ślęczy nad aktami, by wprowadzić dane do autorskiego systemu śladów behawioralnych Meyera, który roboczo nazwano WERA. Weryfikacja, Eliminacja, Rozkład, Analiza. (…)

Myślę jednak, że powieść jest tak napisana, że każdy kto nie zna poprzednich tomów, śmiało może po nią sięgnąć.

Mnogość tropów i wątków może być nieco skomplikowana, ale wielobarwność osobowości bohaterów z pewnością zrekompensują wszelkie niedogodności podczas wciągania się w fabułę.

Mnie powrót Meyera bardzo ucieszył, chociaż facet ma dość trudny charakter i nieco skomplikowaną przeszłość, ale jest świetny w tym co robi zawodowo, czyli w mocnej, konkretnej analizie ludzkich umysłów.

Myślę, że zakończenie książki zaskoczy wielu, jest bowiem dość nieprzewidywalne. Spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego.

POLECAM tę książkę, nie tylko czytelnikom powieści Katarzyny Bondy, bo tym raczej polecać nie muszę, ale polecam miłośnikom dobrych kryminałów i tym, którzy lubią rozwiązywać skomplikowane zagadki.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu MUZA.SA za kolejną świetną powieść, i mam nadzieję, że Hubert Meyer jeszcze powróci.

GWIAZDY NIGDY NIE GASNĄ – Agnieszka Zakrzewska

Pomiędzy pożółkłymi bibułkami kryje się całe moje życie, które bezpowrotnie naznaczyli wojna i naziści. (…) Wspomnienia są jak utkany z najczulszych myśli szal, który miękko otula zmęczoną głowę.

Agnieszka Zakrzewska pochodzi z Drawska Pomorskiego, urodziła się w roku 1974. Wielbicielka ludzi i kolekcjonerka chwil. Często bez czapki, zawsze bez parasola, w wyjątkowych wypadkach bez butów, ale nigdy bez notatnika w przepastnej torbie. Jej życiowe motto brzmi: „Im dłużej czekasz na przyszłość, tym będzie krótsza”. Zatem nie czeka. Działa. I spełnia swoje marzenia. Niedoszły prawnik. Z zamiłowania polonistka. Z wyboru emigrantka, od 2002 roku mieszkająca w Królestwie Niderlandów w mieście Deventer. Autorka sagi amsterdamskiej, która stała się ulubioną lekturą Polek w kraju i za granicą. Czytelniczki mówią o niej, że w swoich powieściach uwalnia dobre emocje.

Gwiazdy nigdy nie gasną to dramat obyczajowy inspirowany dziennikiem Anne Frank.

PREMIERA KSIĄŻKI 27 KWIETNIA 2022

Wydawnictwo FLOW
stron 417

Jest rok 1933, Otto Frank wraz z rodziną w obawie przed represjami w ogarniętej nienawiścią do Żydów III Rzeszy postanawia wyprowadzić się z Niemiec i zamieszkać w Holandii, wierząc, że w tym kraju zaznają spokoju. Kilkuletnia Anne Frank zaprzyjaźnia się z swoją rówieśniczką Hannah Goslar, dziewczynki stają się nierozłączne i jak wszystkie nastolatki przeżywają pierwsze miłości. Tymczasem nad Europą coraz gęściej gromadzą się czarne chmury wojny. W 1940 roku Hitler wypowiada wojnę Holandii, rodzina Frank znów jest w niebezpieczeństwie. Aby przeżyć ukrywa się przed dłuższy czas, ale nikt z nich nie jest pewny jutra. Natomiast rodzina Hanneli trafia do obozu koncentracyjnego w Bergen Belsen. Po latach w ręce Hanneli wpada pamiętnik pisany przez jej przyjaciółkę. Czy rodzina Anne uratuje się przed prześladowaniami? Czy dziewczynki spotkają się jeszcze kiedyś? Jak zakończy się wojna dla Anne i Hanneli?

Nie wiem, czy jest ktoś z mojego pokolenia, lub też młodszy czy starszy, kto nie wie kim była Anne Frank.

Jej opublikowane dzienniki, w których opisywała zarówno swoje nastoletnie uczucia, przyjaźnie czy chwile dla niej ważne, to nie tylko zwykły pamiętnik nastolatki. Dzięki temu, że z emocjami i dokładnością opisała szczególny czas, kiedy wraz z rodziną ukrywała się w oficynie pewnego domu, jej pamiętnik stał się ważnym dokumentem, świadectwem tego co się wówczas działo.

(…) Nie różnili się niczym od nas, ich ofiar. A jednak nie czułam do nich nienawiści. Jedynie litość i niezrozumienie. Dlaczego świadomie zdecydowali się na krew na swoich rękach. Nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie. (…)

Autorka przedstawia nam młodziutką Anne nie jako ofiarę Holokaustu, którą ona niezaprzeczalnie była, bo czas spędzony w obozach był dla niej tragiczny. Przedstawia ją jednak jako sympatyczną, chociaż odrobinę krnąbrną nastolatkę, która potrafiła się cieszyć z drobiazgów i walczyć o swoje racje.

Książka została napisana w ciekawy sposób, przeplatają się w niej rozdziały, w których Anne opowiada o swoim życiu począwszy od lat 30 ubiegłego wieku, z rozdziałami w których życie w okupowanej Holandii (od roku 1940) a później pobyt w obozie koncentracyjnym Bergen Belsen opisuje jej przyjaciółka Hannah Goslar.

(…) Wszystkie przęsła mostów w okolicy były podniesione. Stały przed nimi długie sznury trąbiących aut. Na chodnikach wrzeszczeli uzbrojeni żołnierze z psami u boku. Zdawało się, jakby całe miasto krzyczało nienawiścią. Ten widok pozostał ze mną na zawsze… (…)

Ta powieść to połączenie lekkiej fabuły obyczajowej, momentami smutnej, momentami humorystycznej z ciężką i dramatyczną fabułą obozową.

Agnieszka Zakrzewska przedstawia nam te dwie zwyczajne/niezwyczajne dziewczyny i pokazuje jak silna potrafi być więź przyjaźni, która potrafi przetrwać w najgorszych chwilach, gdzie nie ma miejsca na egoizm, ponieważ miłość i przyjaźń skutecznie go eliminują.

Przeczytałam wiele książek z historią wojenną w tle, ale myślę, że ta na bardzo długo zostanie w mojej pamięci.

Wojna jest tutaj oczywiście obrazem bolesnym i pełnym ludzkich dramatów, ale jest również obrazem nadziei i wiary w drugiego człowieka.

(…) Co kilka minut nad Amsterdamem przelatywały samoloty. Coraz więcej, coraz niżej… Całe moje ciało wibrowało od tego złowróżbnego warkotu, czułam, że napełnia mnie paraliżującym strachem przed niewiadomym. (…)

Narracja w pierwszej osobie czasu przeszłego należy do moich ulubionych, jest niebanalna a zarazem świetnie buduje napięcie, które z pewnością nie będzie nikomu pozwalało na nudę w trakcie czytania.

Postacie, zarówno Anne Frank, jak i Hannah Goslar, a także innych bohaterów są tak realistycznie przedstawione, że człowiek ma wrażenie jakby poznał je osobiście. To piękne, kiedy znanych sobie bohaterów poznajemy od tej strony zupełnie innej, tej normalnej, nie wyidealizowanej przez historię.

Muszę przyznać, że pewna jestem tego, że autorka przed napisaniem tej książki zrobiła bardzo porządny research, bo można dostrzec wiele szczegółów, dowiedzieć się czegoś o czym do tej pory się nie słyszało o Anne i jej rodzinie.

Ta książka to z całą pewnością kopalnia emocji, przed którymi nie jesteśmy w stanie uciec.

Polecam tę powieść nie tylko miłośnikom historii wojennych czy autobiograficznych, myślę, że każdy czytelnik sięgający po nią nie będzie zawiedziony.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu FLOW za możliwość poznania Anne Frank i Hanneli Goslar z zupełnie innej strony, jako cudownych dziewczyn, zwykłych i niezwykłych zarazem.

OSTATNIE DNI PTOLEMEUSZA GREYA – Walter Mosley

Nikt nie jest całkiem martwy, dopóki ktoś pamięta jego imię. Nie zapominaj o tym, dziewczyno; dopóki będziesz pamiętać mnie, ja będę żył w tobie.

Walter Mosley urodził się w 1952 roku w Los Angeles, ale obecnie mieszka w Nowym Jorku. Jest jednym z najbardziej wszechstronnych i uznawanych pisarzy amerykańskich. Autor kilkudziesięciu książek, przełożonych na ponad 20 języków. Jest laureatem licznych nagród, w tym O. Henry Award, Grammy i PEN America’s Lifetime Achievement Award. Na kanwie jego pierwszej powieści „Devil in Blue Dress” w 1995 roku nakręcono film z Denzelem Washingtonem. Na podstawie książki „Ostatnie dni Ptolemeusza Greya” powstał serial Z Samuelem L. Jacksonem, który dostępny jest na platformie Apple TV+.

Ostatnie dni Ptolemeusza Greya to dramat obyczajowo-psychologiczny.

PREMIERA KSIĄŻKI 12 KWIETNIA 2022

Wydawnictwo REPLIKA
stron 335

Ptolemeusz Grey, jest mężczyzną dość wiekowym. W wieku dziewięćdziesięciu jeden lat niestety zapomniany przez ludzi, przez przyjaciół, a nawet przez rodzinę. Zamknięty w czterech ścianach swojego mieszkania w towarzystwie telewizora i radia zaczyna pogrążać się w demencji. Pewnego dnia na pogrzebie swojego siostrzeńca i dotychczasowego opiekuna spotyka siedemnastoletnią Robyn, która sprawia, że życie staruszka zaczyna się zmieniać. Dzięki tej dziewczynie, która ostro weszła w życie mężczyzny, zabraniając mu funkcjonowania w zapomnieniu i dręczących go wspomnień całkowicie zmienia się egzystencja Ptolemeusza. A kiedy mężczyzna poddaje się eksperymentalnej terapii, staruszek ku zdziwieniu wielu zaczyna wynurzać się ze swojej izolacji ponownie doświadczając radości życia dzięki klarowności umysłu. Czy uda się Ptolemeuszowi dokończyć wszystkie niedokończone sprawy? Czy młodą Robyn i starego Ptolemeusza połączy coś więcej niż tylko relacja opiekun-podopieczny? Jak rodzina będzie reagowała na obecność młodej dziewczyny u stojącego nad grobem krewnego? Jaką tajemnicę ukrywa przed rodziną Ptolemeusz?

Muszę przyznać, że ta książka to dla mnie prawdziwa PERŁA wśród tych, które przeczytałam w tym roku. Po skończeniu czytania wpadłam w taką zadumę, że przez dłuższy czas nie mogłam skupić myśli na niczym innym. Nawet w nocy o niej śniłam, cały czas mając przed oczami postać starego czarnoskórego mężczyzny.

To piękna i bardzo nostalgiczna opowieść o starości, o tym jak ludzie postrzegają tych, którzy dożyli bardzo sędziwego wieku. Jedni ich wykorzystują myśląc, że stary człowiek już właściwie nie ma prawa do decydowania o sobie, a inni empatycznie podchodząc do starości, próbują wykrzesać z niej maksimum pozytywnych wrażeń.

(…) Takie pytania sprawiały Ptolemeuszowi najwięcej problemów. Kiedy był sam z radiem i telewizorem, nikt go o nic nie pytał i nie musiał układać żadnych odpowiedzi. Ludzie mówili w jego głowie i w telewizorze, jednak nie zadawali mu żadnych pytań ani nie żądali, żeby na nie odpowiedział. (…)

Być może odebrałam tę powieść inaczej, ponieważ długie lata pracowałam z takimi ludźmi jak główny bohater tej powieści i wiele zobaczyłam. Być może widziałam więcej niż powinnam, dlatego odebrałam tę historię bardzo emocjonalnie. I nawet teraz, kiedy piszę o niej nie potrafię zapanować nad łzami, które cisną mi się do oczu.

Autor bardzo obrazowo i dobitnie przedstawił stosunek bliskich i dalszych krewnych, którzy czuli się w obowiązku opiekowania się starszym człowiekiem. Ale ich pomoc często skupiała się na materialnym podejściu do tego „obowiązku”. Ich opieka polegała na tym, że dzwoniono z zapytaniem o samopoczucie, ktoś przychodził raz na kilka dni, aby pomóc seniorowi zrobić zakupy czy załatwić sprawę urzędową i to wszystko. Nikogo nie interesowało, jak wygląda mieszkanie, czy jest posprzątane, wyprane, pozmywane, czy nie ma insektów.

(…) Leciał w swoim śnie, wznosząc się coraz wyżej i wyżej, aż sobie przypomniał, że człowiek nie został stworzony do latania i prędzej czy później rozbije się o ziemię. Nagły strach go obudził. (…)

I nagle w życiu tego człowieka, który zapada się w ciemnościach demencji pojawia się jasne światło, pojawia się ktoś, kto bezinteresownie zaczyna opiekować się w zupełnie inny sposób. Ogarnia doprowadzone do śmietnika mieszkanie, zaczyna przygotowywać posiłki, normalne, a nie tylko puszkowe i ma czas, aby posiedzieć i porozmawiać, czy po prostu wypić herbatę w towarzystwie tej zamkniętej w swojej skorupie samotności osoby. Szare życie takiego starego człowieka nagle nabiera kolorów, kiedy ktoś traktuje go jak kogoś równego, a nie jak stary mebel, który jest w takim stanie, że nie warto go nawet naprawiać, bo wkrótce i tak się rozpadnie.

Pokazane w książce społeczeństwo ludzi czarnoskórych jest jakby tłem tej powieści, w której aż kipi od brutalności, cwaniactwa i pokazywania swej wyższości wobec słabszych. Ale z tej znieczulicy i fałszu czasami wyłamują się ludzie pełni szacunku wobec innych, empatii i życzliwości.

Ciekawym wątkiem w tej powieści jest pokazanie tego, co dzieje się w głowie człowieka z demencją. Jak miesza się w niej przeszłość z teraźniejszością. Mózg człowieka jest tak ciekawym organem, że nawet naukowcom trudno nad nim w pełni zapanować.

(…) Wciąż stał w zatłoczonym banku, a nie w łazience Letty. Kiedy stary Grey zdał sobie z tego sprawę, był zaskoczony, ale wcale nie wstrząśnięty. Przyzwyczaił się już do wędrówek, jakie odbywał wyłącznie w swojej głowie. Coraz częściej przebywał w przeszłości. (…)

W trakcie mojej pracy z seniorami często zastanawiałam się nad tym, jak to jest możliwe, że ktoś pamięta coś co wydarzyło się 50, 60, 70 lat wstecz, a nie pamięta tego, czy wieczorem zjadł kolację czy się umył.

Na zakończenie zacytuję opinię umieszczoną w The New York Times Book Reviev.

(…) Majstersztyk. Opowiadana intymnym szeptem książka wbija nas głęboko w umysł wiekowego człowieka, który zachował resztki wspomnień i poszukuje klucza do rozwiązania starej zagadki.  (…)

Lepiej nie potrafię o tej książce napisać.

Polecam ją całym sercem, bo to piękna opowieść o schyłku życia, który każdego z nas czeka. Ale to również piękne świadectwo miłości, nie romantycznej, ale takiej, jakiej każdy powinien doświadczyć.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej cudownej lektury. Myślę, że wrócę do niej jeszcze kiedyś z przyjemnością.

SIEDEM LAT CIEMNOŚCI – Jeong you Jeong

To, co wydarzyło się poprzedniej nocy, przeszło do historii jako „TRAGEDIA NA JEZIORZE SERYONG”, a tatę nazwano psychopatą. Ja z kolei stałem się „JEGO SYNEM”. Miałem wtedy 11 lat.

Jeong You Jeong urodziła się w Hampyeong w Korei Południowej. Przez kilka lat pracowała jako pielęgniarka, obecnie jest czołową koreańską autorką kryminałów psychologicznych i thrillerów, często porównywaną do Stephena Kinga czy Raymonda Chandlera. Jej książki przetłumaczone zostały na języki: chiński, japoński, francuski, niemiecki, angielski, tajski, wietnamski i polski. (Opis pochodzi od wydawcy)

Siedem lat ciemności to thriller psychologiczny.

PREMIERA KSIĄŻKI 27 KWIETNIA 2022

Wydawnictwo MOVA
stron 378

W jeziorze zostają znaleziony zwłoki dziewczynki. Kiedy policja wszczyna śledztwo, trzej mężczyźni, w tym ojciec ofiary i dwóch ochroniarzy pracujących przy tamie starają się ukryć co robili w noc, kiedy zaginęła dziewczynka. Ojciec dziewczynki, podejrzewa kto może być sprawcą śmierci córki i planuje zemstę. Winny natomiast nie potrafi sobie poradzić ze wspomnieniami tej tragicznej nocy i próbuje zagłuszyć sumienie alkoholem. Kiedy wreszcie wina zostaje mu udowodniona i trafia do więzienia nie wie, że jego syn Sowan przez siedem lat będzie się borykał z mianem „syna mordercy” o czym ktoś nieustannie mu przypomina. Pewnego dnia Sowan otrzymuje przesyłkę, która ma ujawnić całą prawdę o tamtych wydarzeniach nad jeziorem. Dorosły chłopiec musi stawić czoło nie tylko bolesnym wspomnieniom, ale i niebezpieczeństwu, które mu grozi ze strony mężczyzny, o którym już prawie zapomniał. Jakie ofiary skrywa jezioro Seryong w swoich wodach? Co wspólnego ze śmiercią dziewczynki miał jej ojciec? Dlaczego ojciec Sowana został skazany na śmierć? Czy chłopiec poznał kiedykolwiek dziewczynkę mieszkającą w domu po sąsiedzku? I co się stało z matką chłopca?

To moja pierwsza książka pisarki koreańskiej, ale muszę przyznać, że thriller ten dosłownie „wbił mnie w fotel”.

Fabuła jest dziwna, chyba celowo pozbawiona klasycznego przebiegu akcji, skonstruowana trochę nietypowo, ponieważ od samego początku znane jest zakończenie, ale jak do niego dociera czytelnik, powoli, krok po kroku z rosnącym napięciem, świadczy chyba tylko o tym, że wszystko zostało bardzo przemyślane.

Książka jest napisana dwutorowo, przedstawiając fakty przeszłości i odnoszące się do lat późniejszych, a momentami zahaczająca nawet o zjawiska paranormalne.

Początkowo nie mogłam połapać się w bohaterach, których jest tutaj kilkoro. Myślę jednak, że ta moja dezorientacja spowodowana była personaliami koreańskimi, a które jak dla mnie brzmiały dość podobnie – Sunghwan, Seryong, itp.

Cały czas towarzyszyła mi dość oczywista w przekazie atmosfera tajemnicy, ale myślę, że została ona nieco przytłumiona przez dość mocno rozbudowane wątki psychologiczne pełne dramatyzmu, a nawet tragizmu.

Jednym z głównych bohaterów i to dość znaczącym dla opowiadanej historii jest syn mordercy, którego poznajemy zaraz na początku książki. Jest to postać, której współczułam, ale i wierzyłam w tego chłopca, który był dość niemym świadkiem traumatycznych wspomnień z dzieciństwa.

Autorka porusza w powieści bardzo mocne emocjonalnie wątki, począwszy od nadużywania alkoholu, znęcania się nad zwierzętami, znęcania się nad rodziną, maltretowanie rodziny, nadużywanie władzy, czy czysto gangsterskie zachowania, w których wszystkie „chwyty” są dozwolone.

(…) Szlaban głównego wejścia się podniósł, kiedy do niego podjechał. W jego żyłach płynęła esencja wściekłości, która wypierała jakiekolwiek resztki racjonalnej myśli – tego co oddziela ludzi od bestii. (…)

Ta książka to przykład dramatyzmu rodzinnego, a wręcz można powiedzieć, że rodzinnego piekła, w którym ktoś teoretycznie silny psychicznie i fizycznie nie potrafi sobie poradzić z własną psychiką naszpikowaną traumami z dzieciństwa.

Moim zdaniem dość mroczna atmosfera jaką odczuwamy podczas czytania tej powieści, to zarówno efekt opisów miejsc i otaczających je elementów pogodowych: noc, ciągła mgła, deszcz a właściwie ulewa, ale również dość ciężki specyficzny klimat zamkniętej społeczności małej koreańskiej miejscowości.

Powieść jest bardzo smutna i przyznam się, że uroniłam przy niej niejedną łzę. Chyba nic nie jest w stanie bardziej mnie wzruszyć jak obraz odrzuconego czy maltretowanego dziecka. A dzieci, to największe ofiary tej lektury, odrzucone, samotne, zastraszone, przegrane.

(…) Stała tam tylko razem z Seryong i gapiła się na niego. Wydawało mu się, iż ją nauczył, że nie wolno jej patrzeć na niego z obrzydzeniem, że zawsze ma odpowiadać „tak”, kiedy każe jej coś zrobić, że zawsze ma wykonywać polecenia w ciągu kilku sekund. (…)

Takim ukrytym bohaterem tej powieści jest woda, której tutaj nie brakuje w różnej postaci, ale każda z nich pokazuje swoją władzę nad człowiekiem i nie ma znaczenia czy jest to woda w studni czy w jeziorze, w każdej postaci potrafi być zbrodnicza, tajemnicza, groźna.

(…) Mógł przecież udzielić Sunghwanowi reprymendy, wchodzenie do jeziora było w końcu zabronione, a już na pewno nocą. Ale nawet gdyby się dowiedział, co tamten zobaczył, co miałby z tym fantem zrobić? Co by zrobił, gdyby Sunghwan przyznał, że tamtej nocy widział właśnie jego? Czy jego też wrzuciłby do jeziora w ataku paniki? (…)

Tej książki nie można czytać spokojnie, a kiedy się już zacznie, to trudno jest się od niej oderwać, chociaż serce wali jak przysłowiowy kowalski młot.

Polecam ją szczególnie miłośnikom dobrych thrillerów, kryminałów i powieści psychologicznych. Myślę, że kto zdecyduje się po nią sięgnąć, nie pożałuje tej decyzji. To powieść o człowieku, który popełnił jeden błąd, a ten zrujnował mu życie.

Dziękuję Wydawnictwu MOVA za propozycję przeczytania tej książki, która dosłownie zniewoliła mnie na kilka wieczorów.

POMÓŻ MI KOCHAĆ – Kamila Mitek

Na co dzień ratujesz ludzi i gasisz pożary, ale największy pożar płonie w twojej głowie. I tego jednego nie potrafisz ugasić.

Kamila Mitek urodziła się w 1981 roku. Jest absolwentką lingwistyki stosowanej i psychologii na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Pracowała między innymi jako nauczycielka języków obcych i logistyk. Pisze powieści obyczajowe oraz poezję. Od roku 1996 związana jest z Legnicą.

Pomóż mi kochać to powieść obyczajowa

 PREMIERA KSIĄŻKI 13 KWIETNIA 2022

Wydawnictwo DRAGON
stron 333

Dorota jest zawodową strażaczką, ale chociaż bardzo kocha swoją pracę czuje się w niej dyskryminowana jako kobieta. Jej szef nie potrafi jej zaufać i postawić na równi z kolegami. Z tego powodu dość często „wybucha” między nimi coś, czego zwykły strażak nie jest w stanie wygasić. Sytuacja zaognia się, kiedy dowódca wysyła ich oboje na trzytygodniowy obóz dla trudnej młodzieży. Nie dość, że Dorota będzie zmuszona tolerować towarzystwo przełożonego na obozie, to jeszcze zostali zakwaterowani w jednym namiocie. Czy ten wspólnie spędzony czas w lesie, nad pięknym jeziorem, w środku lata pozwoli im na bliższe poznanie siebie i poprawę dość zaognionych stosunków? Czy Dorota pozna na obozie miłość swojego życia i to pozwoli jej z innej perspektywy patrzeć na swojego dowódcę? Jaką tajemnicę ukrywa mama Doroty i dlaczego wywróci ona życie dziewczyny do góry nogami?

W książce jest informacja, że wcześniej została ona wydana pod tytułem „Pożar w mojej głowie” i muszę przyznać, że chyba tamten tytuł bardziej kojarzy się z treścią tej powieści. Nowy tytuł i lekka, żeby nie powiedzieć „słodka” okładka przywodzą mi na myśl, właśnie taką lekką, miłą i przyjemną lekturę, ale czy ta powieść taka jest?

Z jednej strony mogę tak o niej powiedzieć, bo styl jakim pisze autorka jest dość lekki i miły w czytaniu, ale z drugiej strony poruszane w fabule trudne tematy począwszy od wątków odnoszących się do pracy w straży pożarnej, poprzez trudne relacje młodzieży w rodzinach niekoniecznie patologicznych, po bezpośrednie relacje głównej bohaterki ze swoimi rodzicami, a konkretnie z ojczymem, raczej do lekkich i miłych nie należą.

(…) Nie umiałam spełniać oczekiwań Romana. Nie potrafiłam postępować odpowiedzialnie, dorośle i panować nad emocjami. Tylko podczas akcji byłam skupiona i pewna siebie. (…) Spaliłam ostatni most wiodący do ojczyma, ale został jeszcze jeden, który mogłam ocalić. (…)

Muszę przyznać, że główna bohaterka, mimo tego, że teoretycznie była osobą bardzo lubianą, mnie momentami mocno irytowała. Nie wiem, dlaczego, ale jej zachowania czasami powodowały, że miałam ochotę nią potrząsnąć. Domyślam się, że po rozstaniu z chłopakiem i w poczuciu dyskryminacji w pracy mogła mieć żal do siebie i ludzi, ale… No cóż, chyba jednak nie będę się rozpisywała na ten temat.

(…) Mój dowódca po raz kolejny udowodnił mi, że w jego zastępie nie ma miejsca dla kobiet. Powoli docierało do mnie, że w ostateczności będę musiała to zgłosić komendantowi. (…)

Natomiast bardzo podobał mi się wpleciony wątek przyjaźni, i przyjaciółkę Doroty – Zochę szczerze polubiłam chociaż była to osoba dość kontrowersyjna 😉. Dwie dziewczyny będące prawie jak ogień i woda świetnie dochodziły do porozumienia. Lubię czytać o takich przyjaźniach, które trwają przez długie lata, ale osoby są tak zgrane ze sobą, że w każdej sytuacji potrafią się ze sobą dogadać mimo odmiennych poglądów na wiele spraw.

Nie ukrywam, że autorka dosłownie i w przenośni „kupiła mnie” wątkiem strażackim. Uwielbiam serial „Chicago Fire” emitowany głównie w TV FOX, dlatego wiele spraw odnoszących się do pracy w straży czy do życia strażaków jest mi znanych. Kiedy w opisie książki przeczytałam, że Dorota jest zawodową strażaczką, byłam przekonana, że lektura ta mnie nie zawiedzie. I miałam rację.

(…) Zaczerpnęłam głębiej powietrza. Na kilka chwil w moim umyśle zapanował spokój. Nie mogłam zatrzymać go na dłużej. Wkrótce znowu będę się zmagać z niepokojem, złością i tęsknotą. Ale tych kilka minut zawieszenia znaczyło tyle, co łyk wody na pustyni (…)

Moim zdaniem autorka musiała zrobić porządny research aby napisać o pracy strażaków tak aby wszystko wyglądało bardzo realistycznie i nie było dla czytelnika nudne.

Książka nie tylko dzięki temu wątkowi dostarcza czytelnikom sporo emocji i przyznam szczerze, że czytając ją na zmianę śmiałam się i wzruszałam, ekscytowałam i denerwowałam, ale świadczy to tylko na korzyść tej lektury, bo nudne książki nie wywołują we mnie takich emocji.

Ta powieść jest dość specyficzna, niby lekka, ale poruszająca ważne tematy, niby pogodna a wywołująca łzy wzruszenia.

Autorka wykreowała w swojej powieści wiele ciekawych i różnorodnych osobowościowo postaci. Główna bohaterka jest jak dziki, kolorowy ptak, impulsywna i wybuchowa, a przy tym bardzo inteligentna i uczuciowa. Myślę, że nie było łatwo zbudować taką osobowość.

Mamy tutaj również wątek romansowy, który nie jest ani przesycony erotyzmem, ani zbyt cukierkowy, rozwija się bardzo powoli, chociaż ze strony jednej z osób można powiedzieć, że wykluwa się z antagonistycznego podejścia do drugiej osoby. I chociaż bardzo szybko zaczęłam domyślać się, że (sprytnie) autorka zaplanowała ten romans, to kibicowałam tym osobom do samego końca.

Wiele dobrego słyszałam o książkach tej autorki i myślę, że to kolejna polska pisarka, po której powieści z przyjemnością będę sięgała. POLECAM tę całym sercem nie tylko paniom, myślę, że panowie również będą zadowoleni czytając ją.

Na mojej półce „do przeczytania” dzięki uprzejmości Wydawnictwa DRAGON mam jeszcze dwie lektury jej autorstwa i jestem przekonana, że one również mnie nie zawiodą. Dziękuję Wydawnictwu za możliwość poznania kolejnej polskiej pisarki.

Napisz do mnie

styczeń 2025
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Książki które przeczytałam

Recenzje moich książek

  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń

Znajdziesz mnie również na

lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/