Recenzje książek

CO NAS NIE ZABIJE – David Lagercrantz

David Langercrantz jest nie tylko pisarzem ale i dziennikarzem. Urodził się w 1962 roku w Szwecji. Studiował filozofię i religię na uniwersytecie, ukończył również w Goteborgu dziennikarstwo. Jego pierwsza praca dziennikarska ukazała się w magazynie samochodowym, producenta Volvo, następnie przeniósł się do gazety codziennej Expressen, gdzie pracował do roku 1993 jako reporter przestępczości, opisując najważniejsze sprawy karne z końca lat 80 i początku lat 90 w Szwecji. Jako pisarz nie ma na swoim koncie zbyt wielu książek, ale te, które zostały wydane cieszą się wielkim zainteresowaniem.

  Co nas nie zabije

Wydawnictwo Czarna Owca rok 2015

stron 499

Co nas nie zabije to kryminał, który jest kontynuacją trylogii Millennium napisanej przez nieżyjącego już Stiega Larssona.

Mikael Blomkvist jest dziennikarzem, który przeżywając kryzys zawodowy bardzo poważnie zaczyna myśleć o porzuceniu zawodu dziennikarza śledczego. Jego znajoma Lisbeth Salander, z którą kiedyś związany był nie tylko prowadzonym wspólnie śledztwem, podejmuje się natomiast ogromnego ryzyka i angażuje się w zorganizowany atak hakerów.  Kiedy ginie profesor – ekspert w dziedzinie badań nad sztuczną inteligencją, który wcześniej próbował przekazać dziennikarzowi coś pilnego, losy Blomkvista i Salander znów zaczynają się  splatać. Dziewczyna ratując życie syna zamordowanego profesora naraża się na wielkie niebezpieczeństwa. Nie ufają policji zdaje się całkowicie na dziennikarza, który wspólnie z nią próbuje rozwikłać zagadkę morderstwa znanego profesora.

Przyznam szczerze, że zanim zabrałam się za czytanie tej powieści kilkakrotnie zastanawiałam się nad tym, czy nieznany mi dotąd szwedzki pisarz podoła wyzwaniu jakie zdecydował się podjąć. Trylogię Stiega Larssona przeczytałam jednym tchem w ciągu tak krótkiego czasu, że sama się sobie dziwiłam. To było chyba moje pierwsze spotkanie z literaturą szwedzką, na szczęście nie zawiodłam się, chociaż do autorów sobie nieznanych podchodzę z dużą rezerwą.

Tym razem również nie potrafiłam oderwać się od książki, a to oznacza, że autor świetnie się spisał w roli kontynuatora tak znanej powieści jak Millenium.

Ciekawie wplecione w fabułę dialogi często uzupełniały grozę opisanych sytuacji, które w zaskakujący sposób potrafiły wciągnąć mnie w czytelniczy trans. Sensacyjne wątki pojawiające się w tej powieści dosłownie paraliżowały mnie, powodując że nie mogłam się oderwać od książki.

Nie przepadam za literaturą skandynawską, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że jest jedną z pierwszych na świecie, ale od trylogii Millennium coraz częściej sięgam po książki szwedzkich czy norweskich pisarzy.

Dla kogoś, kto lubi zaczytywać się w kryminałach z pewnością ta książka jest prawdziwym rarytasem. Fabuła prowadzona jest płynnie i nieprzewidzianie. Dla kogoś, kto nie czytał wcześniej Millenium, z pewnością ta powieść nie będzie powodowała dyskomfortu czytelniczego wplatanymi wątkami poprzednich części, ponieważ nie jest typową kontynuacją, każda z tych części ma swoją odrębną fabułę, którą łączą główni bohaterowie.

Sporo drastycznych momentów podnosi czytelnikowi poziom adrenaliny, ale to chyba tylko świadczy o tym jak bardzo można się zagłębić w fabułę przeżywając losy bohaterów.

Nie powinnam być zaskoczona tym jak autor świetnie wczuł się w rolę i bardzo obrazowo przedstawił nie tylko dziecięcy autyzm, ale korupcyjne zachowania policji i świata przestępczości zorganizowanej, a jednak niektóre wątki mnie zaszokowały. Chylę czoło przed tym autorem, ponieważ opisanie pewnych zachowań (tu mam na myśli wspomniany wcześniej autyzm), czy wiedzy z dziedziny matematycznej czy informatycznej wymagały solidnego przygotowania.

Myślę, że nie muszę specjalnie namawiać do tego aby sięgnąć po tę pozycję. Jak dla mnie to jest oczywiste, że autor tej części bardzo dobrze wczuł się w styl Stiega Larssona i w cudowny sposób napisał kontynuację tamtego bestsellera. Ciekawa jestem czy podejmie się napisania kolejnych części.

OSTATNI POCIĄG DO PARYŻA – Michele Zackheim

Michelle Zackheim urodziła się w Reno, w Nevadzie a dorastała w Compton w Kalifornii. Jest autorką czterech książek ale znana jest również jako artystka-malarka. Przez wiele lat pracowała w sztukach plastycznych, jako malarka fresków. Mieszka w Nowym Jorku. Uważa, że ludzie tacy jak ona mogą naprawić świat. Czy mogą?

 Ostatni pociąg do Paryża

Dom Wydawniczy PWN sp. z o.o. rok 2015 (wydanie II)

stron 315

Ostatni pociąg do Paryża to powieść historyczna oparta na prawdziwej historii.

Jest rok 1935. Rose Manon, Amerykanka z Nevady, pracuje jako dziennikarka. Jest córką amerykańskiej Żydówki, jednak nie potrafi zaakceptować swojego pochodzenia. Praca jest jednocześnie jej pasją. Szybko zdobywa wymarzony awans na stanowisko korespondenta zagranicznego i zostaje wysłana do Paryża. Tam zostaje uwikłana w zagadkę zaginięcia jej kuzynki. W uznaniu jej profesjonalizmu szef wysyła ją do Berlina, gdzie staje w obliczu miłości i… zbliżającej się wojny. Gdy wybucha II wojna światowa, staje przed nie lada dylematem, ponieważ niespodziewanie w jej życiu pojawia się matka. Rose musi wybrać, kto będzie jej towarzyszem w ostatnim pociągu do Paryża. Ukochany Leon, który również jest pochodzenia żydowskiego, czy matka, która nigdy nie była bliska jej sercu, ale jest jej najbliższą rodziną.

Ta książka, to opowieść o miłości, wojnie, francuskim antysemityzmie, trudnej relacji między matką a córką, i o antysemityzmie po obu stronach niemiecko-francuskiej granicy. Europa w latach 1939-1945 nie była dla nikogo bezpiecznym miejscem, nawet dla kogoś kto posiadał chroniące go dokumenty.

Fabuła powieści jest niezwykle romantyczna, choć do końca nie wiadomo, czy doczekamy się szczęśliwego zakończenia. Autorka zmysłowo opisała problem zarówno antysemityzmu jak i uczucia dwojga ludzi, starając się zmobilizować czytelnika do udzielenia odpowiedzi na pytania: czy można myśleć o miłości, czy można kochać, gdy świat wokół rozpada się na kawałki? Czy da się połączyć miłości i antysemityzm?

Bohaterowie musieli dokonać ważnych wyborów pomiędzy ludźmi, których pokochali, a swoją rodziną. Ten trudny wybór pomiędzy miłością a powinnością mógł zaważyć na całym ich życiu. Ale oni musieli zdecydować, co jest w danej chwili ważniejsze.

Książka składa się z dwóch etapów: lata dziewięćdziesiąte, kiedy główna bohaterka jest już kobietą dość wiekową przeplatane są wspomnieniami z okresu przedwojennego i czasu II wojny światowej.

Rose – główną bohaterkę, poznajemy jako uznaną przez środowisko całego niemal świata dziennikarkę, która odpoczywając w swoim domu z ogrodem wspomina przeszłość i próbuje analizować swoje dawne życie.

Książka napisana jest w formie pamiętnika i chwilami miałam wrażenie, że siedzę w drugim fotelu i słucham relacji z życia tej kobiety, życia, które było nie tyle burzliwe co często niebezpieczne i tragiczne.

Zagłębiając się w te przemyślenia „łapałam” się na tym, że odbieram narratorkę z głęboką sentymentalnością. Jej życiowe mądrości wywoływały we mnie mieszane uczucia, czasami był to żal a czasami złość.

Muszę jednak przyznać, że odebrałam główną bohaterkę bardzo pozytywnie, chociaż były momenty, że miałam ochotę niż wstrząsnąć.

Tę powieść czyta się jak najlepszy thriller, ale fabuła mobilizuje czytelnika do wielu przemyśleń. To piękna opowieść nie tyle o miłości co o tolerancji i walce o przetrwanie, nie tylko w zawierusze wojennej ale przetrwanie w życiu.

Opisy zarówno Paryża jak i Berlina zostały przedstawione tak malowniczo, że nawet człowiek pozbawiony wyobraźni szybko potrafiłby się przenieść na tamte ulice, do tamtych kawiarenek czy hoteli.

Sięgnęłam po tę powieść z dwóch powodów: przyciągnęła mnie okładka, [nie wiem co ze mną jest, ale zawsze przyciągają mnie zdjęcia w sepii] i oczywiście przyciągnął mnie „Paryż” w tytule. Kto mnie zna, ten wie, że nazwa tego miasta działa na mnie jak magnes.

Nie zawiodłam się. Książka z mojego punktu widzenia okazała się bardzo ciekawa, sporo dialogów, które przyspieszały czytanie no i wciągająca fabuła. Jednego czego mi w tej powieści brakowało, to podziału treści na rozdziały. Lubię, kiedy w książce są rozdziały a najbardziej lubię jak są niezbyt długie. Ale to tak na marginesie.

Myślę, że z czystym sumieniem mogę polecić książkę zarówno czytelnikom preferującym romans, jak i sensację. Najbardziej zadowoleni jednak będą ci, którzy wczytują się w powieści wojenne. Tym razem przygotowania do wojny i sama wojna zostały ukazane ze strony innej niż nasza Polska historia, czy okazały się inne? No cóż, myślę, że najlepiej przekona się o tym  ten, kto zdecyduje się przeczytać tę lekturę.

DETEKTYW MURDOCH. BIEDNY TOM JUŻ WYSTYGŁ – Maureen Jennings

Maureen Jennings to nie tylko pisarka, to psycholożka i terapeutka. Urodziła się w Birmingham, ale od dłuższego czasu mieszka i pracuje w Kanadzie. Jej powieści o detektywie Murdochu  są publikowane już od 1997 roku i zyskały sobie międzynarodową sławę tak jak powieści Agaty Christie. Wiele książek tej pisarki zostało przeniesionych na ekrany. Opublikowała również serię kryminalną o Christine Morris, oraz wiele innych książek. Jej pasją jest oprowadzanie fanów detektywa Murdocha po Toronto w strojach z tamtej epoki.

  Biedny Tom już wystygł

Wydawnictwo Oficynka rok 2011

stron 357

Biedny Tom już wystygł, to trzecia z serii siedmiu książek kryminalnych, w których śledztwo prowadzi słynny kanadyjski detektyw.

Wiliam Murdoch jest policjantem pracującym jako detektyw. Któregoś dnia dowiaduje się, że podczas nocnego patrolu zaginął jeden z młodych policjantów, konstabl Wicken. Był on człowiekiem, którego Murdoch nie tylko lubił, ale również bardzo cenił. Aby sprawdzić co się stało z tym młodym człowiekiem, detektyw wyrusza na jego poszukiwanie idąc rutynową drogą jaką każdego wieczoru przechodził konstabl.  Niestety w jednym z opuszczonych domów znajduje zwłoki Wickena, rana postrzałowa głowy wygląda na krok samobójczy. Ale… czy młody konstabl był zdolny do tego aby targnąć się na własne życie? Czy znajdą się świadkowie, którzy widzieli go tej feralnej nocy? Kto stoi za tym, aby przekonać bloskich młodego policjanta do tego desperackiego kroku? No cóż jak zawsze pozostawiam to w tajemnicy, a te osoby, które będą się chciały dowiedzieć, z pewnością sięgną po książkę.

Z tą autorką spotkałam się po raz pierwszy, ale już jestem więcej niż pewna, że nie ostatni. Uwielbiam takie powieści, których fabuła przenosi mnie do zupełnie innego czasu.  Czytając tę powieść miałam wrażenie, że jestem w świecie Agaty Christie i jej książek, ponieważ Maureen Jennings pisze prawie takim samym stylem.

Zimny, deszczowy, listopadowy dzień roku 1895, czy to nie brzmi tajemniczo?  Jeżeli ktoś ma taką wyobraźnię jak ja, to natychmiast przeniesie się w czasie do filmów Hickoka czy powieści Agaty Christie. Uwielbiam tamte klimaty, i chyba dlatego wciągnęłam się w tę książkę całą sobą. Tak bardzo, że miałam nawet sny (dość mroczne), w których wędrowałam tymi ciemnymi uliczkami.

Książka napisana jest dwutorowo, ze śledztwa prowadzonego przez detektywa przenosimy się do domu pewnej rodziny, z którego żona seniora rodu trafia do szpitala psychiatrycznego. Od początku byłam ciekawa co te dwa wątki mają ze sobą wspólnego, i… przekonałam się o tym dopiero na samym końcu książki. Autorka tak zmyślnie je poprowadziła, że nijak nie mogłam dopasować do siebie bohaterów aby zlepić ich w jedną masę dotycząca wątku głównego, czyli śmierci młodego konstabla.

Przyznam szczerze, że treść książki nie pozwala na oderwanie się nawet wtedy, gdy oczy odmawiają posłuszeństwa i tak jak to u mnie zwykle w takich przypadkach bywa: „jeszcze jeden rozdział i idę spać” – kończyło się długo po północy.

Mnie osobiście zaintrygowała już sama okładka. Myślę, że tego typu zdjęcia przywołują jakąś dziwną ciekawość tego, co znajdziemy w środku.

Nie zawiodłam się sięgając po tę książkę, chociaż autorka była mi do tej pory zupełnie obca. Ale wiadomo, tak jak pisze u siebie na blogu bookfa:  „i tak nie zdążę przeczytać wszystkiego co bym chciała zanim umrę”.

Polecam tę powieść nie tylko miłośnikom kryminałów i miłośnikom książek napisanych w stylu Agaty Christie. Myślę, że nawet najbardziej wybredny czytelnik znajdzie w niej coś dla siebie, ponieważ wątek kryminalny przeplatany jest wątkami obyczajowymi i psychologicznymi.

Jeśli chodzi o mnie, to z pewnością sięgnę po kolejne śledztwa detektywa Murdocha. Polubiłam tego faceta nie tylko dlatego, że obdarzony został przez autorkę dużą wiedzą i intuicją, i chociaż wydał mi się raczej nieśmiały, może trochę samotny (z treści wiemy, że został doświadczony przez los) to wykazał się stanowczością i odwagą. To człowiek, który nie boi się mrocznych zakamarków nie tylko otoczenia ale również mrocznych zakamarków ludzkich dusz, schowanych głęboko pod „płaszczykiem” fałszywych uprzejmości.

 Dziękuję wydawnictwu OFICYNKA za możliwość poznania tej książki, którą mogłam przeczytać dzięki hojności sponsorów (na spotkaniu blogerów/blogerek książkowych) w Sopocie:A może nad morze z książką 3

Wydawnictwo Oficynka

SZEPTY DZIECIŃSTWA – Anna Sakowicz

Anna Sakowicz urodziła się w 1972 roku. Jest absolwentką filologii polskiej, filozofii i edukacji filozoficznej na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Uwielbia wędrówki po meandrach literatury, czarny humor oraz zabawę konwencją literacką. Mieszka w Starogardzie Gdańskim. Publikowała artykuły w prasie pedagogicznej. Prowadzi dwa blogi: Kura pazuremAnna Sakowicz. Jeden z jej postów został nagrodzony w konkursie przez Onet.pl i Ambasadę Szwajcarii.

    Szepty dzieciństwa

Wydawnictwo Szara Godzina rok 2015

stron 302

Szepty dzieciństwa to współczesna powieść obyczajowa.

 Basia jest zwykłą trzydziestokilkuletnią kobietą. Mieszka z mężem, dwójką dzieci i ojcem. Po śmierci matki, która robiła wszystko aby na każdym kroku upokarzać swoje dzieci Barbara wcale nie czuje żalu z powodu tego, że tej kobiety już nie ma. Ojciec natomiast, zakochany w żonie od zawsze, nie może pogodzić się z jej śmiercią, co powoduje, że wpada w sidła alkoholu. Basia jest kobietą taką jak wiele; pragnie żyć jak inni, mieć pieniądze na nowe ubrania i kosmetyki, chodzić do kawiarni. Pracuje w sklepie jako kasjerka, ale ciągłe przestoje w pracy jej męża nie pozwalają im na życie takie, o jakim marzy przeciętny człowiek. Pewnego dnia na drodze Barbary pojawia się dawna koleżanka ze szkolnej ławki – Ula. Te z pozoru zwykłe koleżeńskie kontakty wywracają życie Basi do góry nogami. Jak poradzi sobie ona z nowymi wyzwaniami i nowymi sytuacjami? Czy uda się uratować ojca przed alkoholizmem? Czy odnowiona przyjaźń z Ulą przyniesie więcej korzyści czy strat? Tego wszystkiego dowie się ta osoba, która zdecyduje się na przeczytanie tej książki.

Powieść ta początkowo wydała mi się pełną optymizmu i humoru opowiastką z życia zwykłej rodziny, lecz kiedy zaczęłam bardziej wgłębiać się w fabułę, doszłam do wniosku, że jest to tylko sprytny kamuflaż. Za tymi pełnymi humoru tekstami, ukryte zostały wątki poruszające problemy wielu rodzin. Brak pracy, czy praca za minimalną stawkę, problem z alkoholem czy chociażby normalne funkcjonowanie dzieci w swoim środowisku, gdzie inni „mają” a one nie.

Powieść napisana jest w pierwszej osobie, „lekkie pióro” autorki powoduje, że czyta się ją szybko i z zainteresowaniem. Niby zwyczajne problemy, zwyczajnych ludzi a potrafią przyciągnąć jak magnes. Dialogi są skonstruowane ciekawie, a osobowości bohaterów zarówno tych pierwszoplanowych jak i tych drugoplanowych tak przedstawione, że chwilami miałam wrażenie, że dobrze znam tych ludzi, że autorka pisze o kimś z mojego otoczenia.

Ta książka, niby spokojna powieść o zwykłej kobiecie niesie ze sobą szereg emocji zarówno pozytywnych jak i negatywnych i jeżeli ktoś mi powie, że ta lektura jest przepełniona humorem to z pewnością się z nim nie zgodzę. Owszem, tego humoru jest w niej sporo, zarówno w powiedzonkach, dialogach czy opisach ale dla mnie to przede wszystkim książka o problemach, o których niewielu potrafi rozmawiać wprost.

Cieszę się, że zdecydowałam się na zakup tej książki. Pewnie gdyby nie nasze coroczne spotkania w Sopocie i nie przypadkowe spotkanie z autorką, przypuszczam, że tej powieści nie miałabym w swoich zbiorach.

Niestety chociaż książka bardzo mi się podobała i dosłownie „połknęłam” ją w kilka dni, to gdybym zobaczyła ją na półce księgarskiej ot tak, chyba bym jej nie kupiła. Jak dla mnie okładka owszem, jest odzwierciedleniem tych problemów, jakie przedstawiła autorka, ale na pierwszy widok byłabym pewna, że to książka z gatunku horror, thriller lub coś równie mrocznego. Spoglądając na tę okładkę nawet nie domyśliłabym się, że za nią kryje się tak wciągająca, pełna humoru i emocji historia pewnej przeciętnej rodziny.

Wiem, że moje zdanie na temat okładki jest sprzeczne z wieloma opiniami innych czytelników, ale wiadomo, każdy z nas odbiera książkę inaczej, i tu mam na myśli zarówno pierwsze wrażenie wizualne jak i odbiór treści.

Ta powieść z pewnością skłania do refleksji, i muszę przyznać, że kilka dni trwało zanim „dojrzałam” do tego aby napisać o niej te kilka słów. I chociaż jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna to głęboko zapadła w świadomość takiej czytelniczki jak ja.

Polecam tę książkę z czystym sumieniem każdemu, bez względu na wiek i płeć. Myślę, że mimo moim zdaniem niezbyt ciekawej okładki, obok tej książki nie można przejść obojętnie. Humor przeplata się z dramatem, a tego nie każdy pisarz potrafi dokonać. Chylę czoło przed autorką, że potrafiła te liczne bardzo dramatyczne wątki przedstawić z tak optymistyczny zakończeniem. Mam nadzieję, że nie jest to pierwsza i ostatnia powieść tej autorki, po przeczytaniu tej, wiem, że sięgnę po kolejne.

NAMALUJ MI SŁOŃCE – Gabriela Gargaś

Gabrieli Gargaś wiem niewiele, a to co znalazłam o tej pisarce w Internecie raczej mnie nie zadowala. Lubię wiedzieć o autorach książek jakie czytam coś niecoś więcej. Ale cóż, o tej autorce przynajmniej wiem, że jest niepoprawną optymistką i marzycielką. Ma usposobienie indywidualistki, która chadza własnymi ścieżkami. Jej życiowe motto brzmi „Sztuką życia jest umieć cieszyć się małym szczęściem”. Mimo swojego młodego wieku ma na swoim koncie pisarskim już kilka książek z literatury kobiecej, które cieszą się sporym zainteresowaniem czytelniczek.

Jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale nie twierdzę, że ostatnie.

  Namaluj mi słońce

Wydawnictwo Feeria rok 2013

stron 387

Namaluj mi słońce to współczesna powieść obyczajowa.

Sabina jest kobietą w wieku 30+. Mieszka sama w małym dwupokojowym mieszkaniu a zawodowo zajmuje się… byciem przyjaciółką. Spotyka się z samotnymi ludźmi, którzy nie mają z kim porozmawiać o swoich kłopotach, i cierpliwie wysłuchuje ich problemów. Jej zawód wbrew pozorom cieszy się sporym zainteresowaniem, tak więc na brak klientów Sabina nie narzeka. Jednak jak każda kobieta marzy o prawdziwej, namiętnej miłości i o stabilizacji życiowej. Któregoś dnia w parku, poznaje małą dziewczynkę – Marysię, która początkowo irytuje ją swoją bezpośredniością, ciekawością i odwagą, ale z czasem nawiązuje się między nimi przyjaźń. Marysia wychowywana jest przez ojca, więc łatwo można się domyśleć, że i obecność Sabiny w pewnym momencie stanie się bliska rodzicowi Marysi. Czy jednak Maks jest tym samotnym ojcem naprawdę? Czy między Sabiną i rodzicem małej Marysi zaiskrzy i spróbują się połączyć? Czy opieka nad małą dziewczynką nie okaże się dla Sabiny wyczynem poza jej możliwości? No cóż, na te pytania pozna odpowiedź ta osoba, która zdecyduje się na przeczytanie tej książki.

Muszę przyznać, że spora ilość dialogów znacznie przyspieszała czytanie. Fabuła, bez zbędnych opisów (chociaż przyznam, że czasami lubię zagłębić się w otoczenie) nie jest nudna, a wręcz czasami intrygująca. Problemy małej dziewczynki postrzegane z punktu widzenia osoby dorosłej, problemy młodej kobiety a także innych dorosłych (tu mam na myśli klientów Sabiny), w bardzo ciekawy sposób przeplatają się ze sobą. Książkę czyta się wyjątkowo szybko, momentami jednak w treści mi trochę „zgrzytało”. Ale o tym za chwilę.

Autorka dość odważnie przedstawiła osobowości głównych bohaterów, i tu mam na myśli nie tylko Sabinę, ale również Marysię i jej ojca. Trochę podkolorowała te postacie, ale gdyby tego nie zrobiła, z pewnością nie czułoby się tej lekkości z jaką czyta się tego typu powieści.

Tę książkę można zaliczyć do lekkich, łatwych i przyjemnych mimo dość poważnych tematów poruszonych w fabule.

Niestety było kilka momentów, kiedy czułam pewien dyskomfort podczas zagłębiania się w treść tej lektury. Raziły mnie na przykład wszelakie zdrobnienia, pal licho, kiedy dotyczyły dziecka, ale gdy autorka opisywała scenę, w której uczestniczyły jedynie dorosłe osoby, to myślę, że było to już z lekka przesłodzone. W pewnym momencie miałam serdecznie dość tych „tatusiów”, „babeczek”, „sukieneczek”, „twarzyczek” czy „łóżeczek”. Zbyt słodko i dziecinnie jak dla mnie. Sprzeczne to było czasami z zachowaniami dziecka, kiedy mała dziewczynka zachowywała się jak dorosła kobieta. Uważam, że język jakim posługiwała się ta siedmiolatka czasami był zbyt poważny, małe dzieci rzadko kiedy mówią jak dorosłe osoby, a mała Marysia, prawie cały czas tak konwersowała z dorosłą kobietą. Kolejnym minusem, który wpływał na dyskomfort czytania była spora ilość literówek w tekście. Nie spodziewałam się, że tak dobre wydawnictwo jak Feeria może tak zlekceważyć porządny tekst. Niestety, ale ponieważ zdarza się, że mnie zarzuca się literówki, sama zwracam na nie uwagę. Tylko, że ja swoje teksty poprawiam często całkiem sama, a tu nad książką pracował cały sztab ludzi.

Mimo tych wszystkich minusów w moim odczuciu, a chyba nie było ich aż tak wiele polecam tę powieść. Tak jak już wspomniałam wcześniej jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna i, niekoniecznie tylko dla pań. Myślę, że panowie również mogliby po nią sięgnąć, chociażby dlatego, aby głębiej poznać pragnienia kobiet (nie tylko te erotyczne) i poznać oczekiwania dzieci. Ta książka bawi i wzrusza. Wielu czytelników znajdzie w niej coś dla siebie.

Dziękuję wydawnictwu FEERIA za możliwość poznania tej książki, którą mogłam przeczytać dzięki hojności sponsorów (na spotkaniu blogerów/blogerek książkowych) w Sopocie:A może nad morze z książką 3

logo Feeria

Napisz do mnie

wrzesień 2025
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  

Książki które przeczytałam

Recenzje moich książek

  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń

Znajdziesz mnie również na

lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/