Recenzje książek

Uncategorized

WIANEK Z LAWENDY – Agnieszka Olejnik

(…) – Nie wiem, muszę poprzesuwać prywatnych pacjentów, żeby wygospodarować dzień wolnego. Ale szczerze mówiąc, nie o tym pomyślałem. Po prostu uświadomiłem sobie, jak to dobrze, że się odnaleźliśmy. My troje. Dopiero teraz widzę, że byłem diablo samotny. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga – Poznańskie Targi Książki 2022

Agnieszka Olejnik to polonistka i anglistka, mama trzech synów oraz właścicielka czterech psów. Odkąd zamieszkała w domu na skraju lasu, pod wielkimi dębami, codziennie budzi się z uczuciem spokoju w duszy i zwyczajnego szczęścia. Święcie wierzy, że to dzięki bliskości drzew. W młodości szybowniczka i wielbicielka jaskiń. Podróżniczka – odwiedziła m.in. Czarnogórę, Bośnię, Rumunię, Estonię, Sycylię, zjechała całą Skandynawię, by dotrzeć do Nordkapp. Tatry kocha miłością niemal romantyczną. Prowadzi bloga „Barwy i smaki mojego życia”, gdzie opowiada nie tylko o książkach, ale też o fotografowaniu przyrody, zdrowej kuchni i pysznych nalewkach. Autorka książki dla dzieci „Ava i Tim. Droga na północ” (2013), powieści młodzieżowej „Zabłądziłam” (2014) oraz kobiecego kryminału „Dante na tropie” (2015) a także wielu innych książek.

Wianek z lawendy to powieść obyczajowa.

PREMIERA KSIĄŻKI 05 MAJA 2021

Wydawnictwo FILIA
stron 383

Czy miłości trzeba szukać, czy wystarczy czekać, aż sama nas odnajdzie?

Nika opiekuje się chorą matką i uważa, że jej szansa na szczęście przepadła dawno temu. Inka została zdradzona, ale nie zamierza poddać się tak łatwo. Jakub snuje swoje marzenia o związku idealnym. Ścieżki trojga przyjaciół ze szkolnej ławy przetną się pewnego dnia – a ta odnaleziona po latach przyjaźń na swój sposób odmieni życie każdego z nich. W Prowansji, krainie pachnącej lawendą, Nika znajdzie coś, czego się nie spodziewała. Życie ma dla niej więcej niż niejedną niespodziankę.

(Opis fabuły pochodzi od wydawcy)

Bez względu na pogodę za oknem, zawsze jest dobry czas, aby wybrać się gdzieś, gdzie świeci słońce, a wokół pachnie lawendą. W taką podróż do pięknej, aromatycznej Prowansji wybrałam się wraz z Agnieszką Olejnik.

Powieści obyczajowe mają to do siebie, że mogą spokojnie wpłynąć na emocje czytelnika. Nie ma tu nagłych zwrotów akcji ani zbyt wielkich emocji, ale nie ma też nudy.

Autorka w piękny, wręcz malowniczy sposób zabiera czytelników do krainy zdecydowanie odmiennej od duchoty wielkiego miasta, pozwalając na chwilę pooddychać czystym francuskim powietrzem przepełnionym wspaniałymi zapachami.

Przyjaźń trójki osób przedstawiona w książce jest pięknym dopełnieniem fabuły, a świetnie wykreowane osobowości bohaterów taką wisienką na torcie.

(…) – Jestem – potwierdził. – I będę zawsze, kiedy tylko poczujesz, że mnie potrzebujesz. Nie jesteś sama, masz przyjaciół, masz Inkę i mnie. Nie zapominaj o tym. (…)

Polubiłam Berenikę, Halinę i Jakuba. Przypadek sprawił, że spotkali się w tę trójkę po wielu latach i myślę, że tak właśnie miało się wydarzyć.

Autorka wplotła w swoją powieść kilka pięknych wątków, między innymi wspomniana wcześniej przyjaźń czy przyjaźń korespondencyjna i wiara w drugiego człowieka. Porusza także kilka wątków trudniejszych takich jak samotne tacierzyństwo i trudności w porozumieniu się na drodze ojciec – syn. Mamy również bardzo poważny wątek opieki nad osobą niepełnosprawną. Jedna z głównych bohaterek w początkowej części książki boryka się z opieką nad matką chorującą na demencję. Tylko ktoś, kto tego doświadczył jest w stanie zrozumieć jak często trudną walkę musi stoczyć taki opiekun, kiedy miłość walczy z samotnością, a poczucie odpowiedzialności z bezradnością.

(…) – Tak, tak, pamiętam. – Nika westchnęła. – Dziękuję ci bardzo, Kuba. Ja tylko… To takie trudne, kiedy własna matka cię nie poznaje. Ona teraz mówi do mnie „pani”. Na ogół rozmawia ze mną po francusku. Chyba sądzi, że jestem jakąś daleką znajomą z Prowansji. (…)

Ale jak się ma przy sobie prawdziwych przyjaciół, to można pokonać największe życiowe zmory.

W tej książce mamy tak właściwie historię jednej bohaterki, w którą wplecione zostały historie jej przyjaciół. Ta powieść jest tak naprawdę historią o niezwykłej przyjaźni i poszukiwaniu własnego szczęścia, w której przez lata skrywane tajemnice rodzinne odegrały znaczną rolę.

Ciekawym zabiegiem literackim są wplecione w fabułę listy, które dla bohaterów, a szczególnie dla Jakuba są czymś w rodzaju terapii pozwalającej na wyrzucenie z siebie emocji wynikających z ukrywanych uczuć czy zwykłych życiowych trudnych wyborów.

Tytułowy wianek z lawendy jest symbolem, jest znakiem rozpoznawczym pewnej miłości, która musiała się ukrywać przed światem.

Niby jest to zwyczajna powieść obyczajowa, ale moim zdaniem niejednego czytelnika skłoni do refleksji, zapewne niejedna osoba pomyśli o tym jak czasami niewiele trzeba, aby zadziało się wiele. Często to, co istotne w życiu bywa niezauważalne i tylko przypadek sprawi, że może okazać się czymś, bez czego nie można się obejść.

Muszę przyznać, że książka bardzo mnie wciągnęła, chociaż nie czytałam jej z bijącym sercem czy wypiekami na twarzy.

Styl jakim pisze autorka jest lekki i przyjemny, dlatego „czytało mi się” tę powieść szybko.

Jedynym minusem jaki odczułam podczas czytania były zdrobnienia żeńskich imion, Nika i Inka, przyznam szczerze, że kilka razy złapałam się na tym, że nie wiem, o której z kobiet mowa. Zdrobnienie Nika od Bereniki jeszcze jakoś do mnie przemawiało, ale zdrobnienie Inka od Haliny w ogóle mi nie pasowało. Chyba jednak wolę, jak autor używa pełnych imion zamiast zdrobnień.

Polecam tę powieść na spokojny wieczór, myślę, że czytając z wyobraźnią poczujecie nawet te piękne zapachy jakimi przesiąknięta jest fabuła.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA za propozycję przeczytania tej powieści i myślę, że z przyjemnością sięgnę po inne książki tej autorki.

NIĆ PRZEZNACZENIA. MUŚLINOWA SAGA 1939-1950 – Anna Sakowicz

(…) Patrzyła na syna wyprowadzanego z domu i czuła się jak mityczna Niobe tracąca dzieci. Wymykały się spod jej opieki, znikały, pozostawiając po sobie wyrwę w sercu (…)

Gdańskie Targi Książki
rok 2022
(Foto własne)

Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.

Nić przeznaczenia to druga część sagi rodzinnej Muślinowa Saga 1939-1950.

PREMIERA KSIĄŻKI 26 KWIETNIA 2023

Wydawnictwo LUNA
stron 495

Wybuch wojny rozdziela rodzinę Wilamowskich, rzucając ich w różne miejsca. Lidzbark staje się niemieckim miastem, w którym pozostaje tylko Rozalia z Agnieszką. Rozalia za wszelką cenę chce uchronić mieszkanie, aby poczekać w nim na koniec wojny i resztę rodziny. Jednak los sprawia, że w jej życiu ciągle coś się dzieje. Agnieszka zakochuje się w niemieckim żołnierzu, do domu Rozalii zostają zakwaterowani dwaj Niemcy, a rodzina mieszkająca na wsi też nie ma lekko. Autorka zabiera swoich czytelników w różne miejsca, między innymi do Soldau, Illowa, obozu koncentracyjnego w Stutthof i do Lidzbarka. Czy rodzina odnajdzie się po wojnie? Kto przeżyje, a kto już nigdy nie zobaczy rodzinnego domu? Jak poradzi sobie Rozalia będąc gospodynią niemieckich urzędników?

Kiedy skończyłam czytać książkę, długo brzmiały w mojej głowie słowa, które autorka napisała już po zakończeniu fabuły.

Przyznam szczerze, że dawno nie czytałam książki tak przesiąkniętej dramatyzmem, chociaż mam za sobą sporo powieści z historią wojenną w tle.

Szczegółowy research jaki został przeprowadzony na potrzeby spisania historii rodziny Wilamowskich zasługuje na głęboki ukłon.

Z jednej strony to cudowne, że ktoś zadbał o to, aby przekazać następnym pokoleniom pamięć o wydarzeniach z przeszłości, ktoś zechciał opowiedzieć o tych trudnych latach, a z drugiej strony myślę, że było to bardzo bolesnym doświadczeniem dla strony odbierającej te wszystkie informacje.

(…) Śmierć była tak wszechobecna, że przestawała robić wrażenie. Za każdym razem, gdy ktoś ginął, cieszył się, że to nie on. Wiedział jednak doskonale, że hitlerowcy nie przestaną, dopóki ich wszystkich nie wybiją jak kaczek. Nadzieję pogrzebał w grubych warstwach śniegu. (…)

Poznajemy losy rodzin dwóch braci, jednego mieszkającego w Lidzbarku a drugiego w Dłutowie.

Członkowie obu rodzin zmagają się z wyzwaniami jakie dostarcza im wojna, z różnymi przeciwnościami losów, ale przeżywają też piękne chwile, czerpiąc radość z drobiazgów jakie funduje im życie.

W tym pełnym dramatu, okrucieństwa i strachu okresie, zdarzają się uczucia, nawet wojna i trudny czas powojenny nie potrafią oprzeć się miłości, która w tamtych dniach z pewnością nie była łatwa, czasami była piękna jak uczucie, które połączyło dwoje młodych ludzi, czasami skomplikowana, ryzykowna jak uczucie łączące Polkę z niemieckim żołnierzem.

(…) Przestała słyszeć odgłosy dobiegające z chałupy. Wszystko wokół ucichło, a jedyny dźwięk, jaki do niej dobiegał, to było bicie serca. Patrzyła w oczy chłopaka, a ciepło krążyło po jej ciele. Nie rozumiała tego uczucia. (…)

Autorka poruszyła w powieści kilka ważnych tematów, udowadniając jednocześnie, że ani ból, ani strach nie są w stanie pokonać odwagi i odpowiedzialności za drugiego człowieka. Mnie bardzo poruszył wątek lazaretu, w którym oprócz chorych znajdowały się dzieci więźniarek i pracownic przymusowych przeznaczone do zniemczenia.

(…) Dziewczynka miała zniekształconą lewą rączkę, a ciało pokryte czerwonymi plamami. Nie wyglądała jak piękna aryjka, by przeznaczono ją na wywózkę w głąb Rzeszy, nie dało się z niej zrobić Niemki, choć miała najpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziała Frania. Żadna porządna niemiecka rodzina nie weźmie takiej dziewczynki. (…)

Wojna większości ludzi kojarzy się z okrucieństwami Niemców, dopiero od niedawna głośno mówi się o koszmarach, tragediach i bestialstwie jakie przyniosła do Polski wraz z wyzwoleniem armia rosyjska, myślę, że czytając o tym w tej powieści niejednej osobie trudno będzie zapanować nad łzami.

Pięknie autorka przedstawiła siłę (szczególnie psychiczną) kobiet, które często zdane tylko na siebie nie poddały się w trudnych i bolesnych dla nich chwilach.

Na przykładzie opisów życia ludzi mieszkających w Lidzbarku mamy bardzo realistycznie ukazany czas wojenny, w którym miasta polskie przechodziły we władanie Niemców. Skromne racje żywnościowe dla Polaków znacznie różniące się od tego na co mogli pozwolić sobie Niemcy, zakwaterowania obywateli niemieckich traktujących właścicieli mieszkań jak niewolniczą siłę roboczo-służalczą to tylko ułamek tego o czym możemy przeczytać w powieści Anny Sakowicz.

Wspomniałam wcześniej, że fabuła przesiąknięta jest dramatyzmem, ale jednym wielkim dramatem była właśnie wojna. Myślę, że takich rodzin jak Wilamowscy było wiele, każda z nich na swój sposób musiała radzić sobie w tych trudnych czasach.

To jest powieść, obok której nie można przejść obojętnie. Jest przesiąknięta emocjami i z pewnością niejednej osobie trudno będzie zapanować nad wzruszeniem, a uwierzcie mi będzie ich w tej powieści wiele.

To nie jest książka lekka, łatwa i przyjemna, ale czyta się ją płynnie i szybko dzięki pięknemu stylowi jakim pisze autorka. Zanim sięgniecie po „Nić przeznaczenia” przeczytajcie pierwszą część sagi Skrawki przeszłości, a pewnością trudno będzie się oderwać od lektury.

Muślinowa saga

Dziękuję Autorce za te wszystkie emocje, a wydawnictwu LUNA dziękuję za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy barterowej.

SIOSTRA WIRTUOZA – Agnieszka Lis

Marzył mu się wielki świat, chciał wyjechać, właściwie było mu obojętne dokąd. Berlin? Wiedeń? Dokądkolwiek, byle mógł studiować pianistykę. Zazdrościła mu tej wolności, myślenia o tym, że wszystko może!

Targi Książki Warszawa 2022
Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga,

Agnieszka Lis to jedna z najpoczytniejszych pisarek literatury obyczajowej. To nie tylko pisarka, ale również pianistka i felietonistka. Ukończyła Akademię Muzyczną (z wykształcenia jest pianistką) oraz dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim (chciała nauczyć się lepiej pisać). Jak sama mówi o sobie – jest pełna sprzeczności i uważa, że gdyby miała dzisiaj jeszcze raz decydować o kierunku studiów, zdecydowałaby tak samo, ponieważ muzyka nie tylko uwrażliwia, ale przede wszystkim wzbogaca, a rozumienie języka muzyki jest czymś szczególnym. To autorka, która pisze o życiowych perypetiach, bólu, rozstaniu, trudnych relacjach i chyba właśnie za to cenię ją bardzo jako pisarkę.

Siostra wirtuoza to powieść biograficzna o Ignacym Janie Paderewskim.

PREMIERA KSIĄŻKI 11 STYCZNIA 2023

Wydawnictwo Skarpa Warszawsk
stron 365

Antonina Wilkońska, siostra Ignacego Paderewskiego, snuje opowieść o bracie, rodzinnych tajemnicach, romansach, sprawach szlachetnych i wstydliwych, a także o wydarzeniach historycznych istotnych dla losów Polski i świata. Jakie szanse na realizację planów i marzeń miała kobieta, której brat stał się światowym gigantem? Jak rodzinne relacje wpłynęły na jej życie i wybory, do których została zmuszona?

Opis pochodzi od wydawcy

Antonina Wilkońska to osoba wielka i mała jednocześnie, całe życie żyjąca w cieniu wielkiej sławy ukochanego brata, będąca dla niego podporą w trudnych chwilach sama żyła jakby z dala od niego.

Ta książka to hołd dla wielkiego muzyka, wielkiego polityka i ukochanego, jedynego młodszego brata.

Miłość i podziw jaki miała Antonina w stosunku do Ignacego, moim zdaniem balansowały na granicy szaleństwa. Rozumiem, że można kogoś kochać, można kogoś nieustannie podziwiać, ale nie ma ludzi idealnych, a w oczach i mniemaniu Antoniny Wilkońskiej, Ignacy Jan Paderewski był ideałem.

Kochająca go nad życie nie potrafiła zaakceptować jego uczuć skierowanych do innej kobiety, czy to była tylko zazdrość, czy troska o brata?

Autorka pokazuje nam człowieka zlepionego z samych zalet, a przecież nie ma ludzi bez skaz, każdy ma chociaż maleńkie wady, ale oczami Antoniny Ignacy był człowiekiem wprost kryształowym.

Można powiedzieć, że Paderewski był złotym dzieckiem, które nie osiadło na laurach po pierwszych sukcesach, ale ciężką pracą dążył do perfekcji, która przynosiła mu kolejne sukcesy. Jego zapał i miłość do muzyki były fundamentem życia, w którym zabrakło czasu na ojcowską miłość. Poświęcając się muzyce musiał z czegoś zrezygnować, zrezygnował z rodziny i emocji jakie łączą więzy krwi.

(…) A Ignacy wszedł na scenę, zapamiętano nade wszystko jego rudozłotą czuprynę. Posądzano go o pozę, manierę, co światlejsi jednak od razu, a inni już wkrótce zrozumieli, że Ignacy, gdy grał, wstępował w inny świat. Hipnotyczną krainę muzyki. Że grał tylko dla jednej osoby – tej, która akurat go słuchała. A jeśli słuchało go wielu? Grał dla każdego indywidualnie. (…)

Cóż z tego, że nie żałował pieniędzy na syna, na ojca, na siostrę jak nie potrafił im dać nawet cząstki siebie. Czy życie z dala od najbliższych dało mu radość? A może do życia potrzebował tylko muzyki i aplauzów? Zamiast kilku bliskich sercu osób wolał tysiące wielbiących go obcych. Chociaż oni w jakiś sposób również go kochali, ale czy bardziej niż ojciec, siostra czy syn?

W tle opowieści o idealnym pod każdym względem człowieku autorka ukazuje marność i małość kobiet żyjących w ówczesnym świecie. Bez względu na to czy kobieta była piękna, utalentowana, pracowita i zaradna, bez względu czy pochodziła z wyższych sfer czy z biedoty była tylko kobietą. Jak niewiele kobiet wówczas osiągało karierę na takim poziomie na jakim byli w stanie osiągnąć ją mężczyźni. Antonina być może była tak samo utalentowana jak brat, ale wydana za mąż straciła możliwość kształcenia się i pielęgnowania swojego talentu. Była tylko córką, a to syn miał pierwszeństwo (mimo iż młodszy od niej) w drodze do sukcesu.

(…) Wiem, że był szczęśliwy. Przeczytałam znacznie później, że dotychczas przebywał jedynie w towarzystwie siostry. „Stale byłem sam a niewesołe jest – trzeba przyznać -życie chłopca przebywającego ciągle z dziewczynką, jedną dziewczynką i to w dodatku z siostrą”.

Nie chcę nikogo oceniać, bo nie moja to rola, ale przyznam szczerze, że nie mogłam zrozumieć tego bezgranicznego uwielbienia dla brata. Rozumiem dumę z jego sukcesów, rozumiem dumę z filantropijnego podejścia do życia, ale…

Autorka przedstawia nam człowieka wielkiego, wyjątkowo uzdolnionego pianistę i kompozytora, wielkiego polityka i człowieka, którego uwielbiały miliony, ale pokazuje nam go oczami jego siostry Antoniny, kobiety poniekąd skromnej i bezgranicznie zakochanej w bracie, zazdrosnej nie o karierę, ale o uczucia, kobiety, która była u boku brata do końca jego dni. Była siostrą, powierniczką, zarządczynią majątku, ale była tylko kobietą żyjącą w cieniu wielkiej sławy wielkiego duchem człowieka.

(…) Sztuka jest bezkompromisowa, Ignacy doskonale to rozumiał już od najmłodszych lat. Miłość do muzyki nie toleruje konkurencji. (…)

Polecam tę książkę zwłaszcza miłośnikom muzyki i miłośnikom biografii. Mam nadzieję, że książka nikogo nie znudzi jak nie było nudnym życie wielkiego wirtuoza.

Dziękuję Autorce za te pełne ciekawych informacji strony, poświęcone jednemu z moich ulubionych artystów, a Wydawnictwu Skarpa Warszawska dziękuję za możliwość poznania tej historii.

ZACZAROWANA ZIMA W OLSZOWYM JARZE – Joanna Tekieli

– A po za tym, mam nadzieję, że zarażę się od ciebie świątecznym bzikowaniem. Fajnie by było znowu poczuć i czekać na Gwiazdkę jak wtedy, gdy miałem dziesięć lat.

Joanna Tekieli jest mieszkanką Krakowa. Jest autorką czterotomowej sagi, której akcja rozgrywa się w pensjonacie Leśna Ostoja oraz autorka powieści: „Leśniczówka Wszebory”, „Szepty pienińskich ścieżek” oraz „Schronisko w Podgórowie”. Ceni sobie ciszę i spokój, uwielbia wędrować po górach i kocha przyrodę.

Zaczarowana zima w Olszowym Jarze to powieść świąteczna z nutką romansu.

PREMIERA KSIĄŻKI 22 PAŹDZIERNIKA 2022

Wydawnictwo FILIA
stron 366

Weronika spędzała w dzieciństwie każde wakacje, ferie i święta w domu dziadków w małej miejscowości Olszowy Jar. Z czasem jednak przestała tam bywać, dorosłe życie sprawiło, że emocjonalnie zaniedbała dom dziadków. I chociaż wspomnienia z beztrosko spędzonego czasu z przyjaciółką i kuzynką wracały jak bumerang, daleko Weronice było do powrotu do tamtego domu.  Z pomocą przyszedł jej mąż kuzynki, który poprosił ją aby przygotowała willę na przyjazd jego i jego małżonki, którzy postanawiają wrócić do Polski zza granicy. Weronika zamiast myśleć o życiowych niepowodzeniach rzuca się w wir pracy, zmienia wystrój willi i przygotowuje miejsce do świąt. Wśród pracowników zatrudnionych do remontu jest się stary znajomy, czy ich relacje pozostaną na układach pracodawca-pracownik czy tych dwoje ludzi połączy uczucie? Dlaczego wszyscy tak cieszą się na powrót do Olszowego Jaru kuzynki Weroniki? Czy Weronika zdąży z przygotowaniami do świąt?

Muszę przyznać, że to jedna z nielicznych powieści świątecznych, w której odnalazłam tę prawdziwą magię Bożego Narodzenia, chociaż zachowanie głównej bohaterki momentami wydało mi się lekko przesadzone.

Być może przyczyniła się do odnalezienia tej magii postać Weroniki, młodej kobiety będącej prawdziwą fanką atmosfery świątecznej. Przygotowania jakie robiła na zlecenie i prośbę przyjaciół, i wszechobecna zimowa aura sprawiły, że rzeczywiście można było poczuć ten klimat zbliżających się świąt.

(…) Zanim położyła się spać, spojrzała w okno i zobaczyła, że pada śnieg. Grube płatki opadały bezgłośnie na ziemię i od razu topniały, ale było w tym widoku coś tak uspokajającego i kojącego, że wszystkie złe emocje, które się w niej tego dnia nagromadziły, nagle pierzchły. Zamiast nich pojawiło się odprężenie i senność. (…)

Taką wisienką na torcie była dla mnie wizyta w wiosce Mikołaja, miejscu magicznym pod względem wystroju, z którego aż biła atmosfera świąteczna i ten prawdziwy świąteczny nastrój.

Przyznam, że trochę zaskoczyła mnie fascynacja mieszkańców miejscowości powrotem do rodzinnego domu byłej mieszkanki Olszowego Jaru, ale tak sobie wyobraziła autorka i nic mi do tego. Trochę mi ten wątek nie pasował do całości, ale przecież nie wszystko musi być po mojej myśli. To nie moja książka.

Akcja powieści prawie w całości rozgrywa się we wsi umiejscowionej w urokliwym miejscu, w której mieszkają dość zaprzyjaźnieni ze sobą ludzie. Tu każdy o każdym wiele wie, a wzajemna pomoc jest na porządku dziennym.

Autorka sporo uwagi poświęciła na opisanie domu, w którym główna bohaterka spędziła niejedne wakacje i który był dla niej pewnego rodzaju źródłem sentymentu i tęsknoty za byłymi mieszkańcami tego domu, a konkretnie pisząc za dziadkami, do których miłość nie wygasła, a z którymi Weronika spędziła najbardziej beztroski czas swojego dzieciństwa.

Mimo wielu lat przetrwała przyjaźń trzech dziewcząt, które z dzieci stały się mądrymi, dorosłymi kobietami. Ta pięknie przedstawiona relacja między oddalonymi od siebie kobietami to coś, co dodatkowo wpływa na odbiór tej powieści.

Muszę przyznać, że moim zdaniem autorka oddała nie tylko klimat tej pięknej przyjaźni, ale przede wszystkim wprowadziła nastrój, emocje towarzyszące podczas czytania to z jednej strony obraz melancholii spowodowanej wspomnieniami, a z drugiej strony miły powrót do beztroskiego dzieciństwa, w którym dominowały nie tylko miejsce domu w Olszowym Jarze, ale wspomnienia zapachów i obrazów towarzyszących tym wspomnieniom.

(…) „To był taki piękny, beztroski czas” – westchnęła w duchu, wspominając dziadka niemiłosiernie fałszującego podczas śpiewania kolęd, babcię zasłuchaną w jego anegdotki, którymi sypał jak z rękawa ku uciesze wnuków, ciocię stawiającą na stole najlepszy sernik, jaki Weronika kiedykolwiek jadła… „Chyba powinnam ją odwiedzić” – przyszło jej do głowy. (…)

Mamy w tej powieści również nieco romantyzmu, uczucia rodzącego się bez pośpiechu i rozsądnie, które jest dopełnieniem tej klimatycznej świątecznej opowieści.

Wyraziści bohaterowie ze swoimi pragnieniami i oczekiwaniami, są nie tylko dodatkiem do fabuły.

Ta powieść należy do takich, które najlepiej czyta się otulonym ciepłym pledem, ze stojącą w pobliżu ciepłą herbatką z goździkami i pomarańczami. Ja tak czytałam i było mi dobrze, błogo i spokojnie.

Polecam te powieść do przeczytania teraz, w okresie okołoświątecznym. Z pewnością przeniesie Was w świat Bożego Narodzenia i świąt jedynych w roku.

Dziękuję Wydawnictwu Filia za poznanie kolejnej polskiej autorki, której książki z pewnością nie jeden raz zagoszczą w mojej biblioteczce.

WIECZÓR CUDÓW – Kinga Gąska

– Może i naszym dzieciakom będzie trochę raźniej? Wie pan, jak zobaczą, że nie każdy spędza święta w domu. Bo w mediach, filmach, nawet w książkach zawsze kolacja wigilijna opisywana jest w towarzystwie najbliższych. A nasi milusińscy albo ich nie mają, albo nigdy nie powinni mieć.

Kinga Gąska wierzy w moc słowa, dlatego wybrała filologię polską. Z książkami jest związana od zawsze, ale przez wiele lat trzymała swoją pisaninę na dnie szuflady. Na co dzień pracuje jako nauczycielka i redaktorka. Jest wegetarianką, miłośniczką zwierząt, szczególnie kotów, a w ramach odstresowania biega. (Lub mieli kawę, którą uwielbia i pija nałogowo.) Uważa, że na świecie jest sporo zła do opisania, a ludziom warto dodawać otuchy lub przynajmniej skłaniać ich do uśmiechu.

(Opis pochodzi z portalu Lubimy czytać)

Wieczór cudów to powieść obyczajowo świąteczna.

PREMIERA KSIĄŻKI 19 PAŹDZIERNIKA 2022

Wydawnictwo FILIA
stron 379

Warszawiacy w rytm świątecznych przebojów szykują się do świąt Bożego Narodzenia. Adam postanawia uporządkować swoje życie i nieoczekiwanie wywraca je do góry nogami. Julia jedzie do domu na święta, chociaż zarzekała się, że nigdy tam nie wróci. Tymon, didżej, dla którego życie jest jedną wielką imprezą, po kolejnym hardcorowym występie naraża się wszystkim wokół. Ewa doświadczy wigilijnego cudu, który miał się zdarzyć kilka lat wcześniej, ale odebrał go jej tragiczny w skutkach wypadek. Maksymilian, egocentryk ceniący wygodę, będzie musiał odnaleźć się w zupełnie nowej roli i w dodatku zawalczyć o względy dwóch opornych dam. Każda z tych postaci poczuje żywsze bicie serc, a dużą rolę w przebiegu wydarzeń odegra projekt mający połączyć dwa pokolenia: dziadków i wnuków, których nie łączą więzy krwi, a fakt, że nie spędzą świąt w rodzinnym gronie.

(Opis pochodzi z okładki książki)

Adam, Julia, Tymon, Ewa, Maksymilian to główne postacie tej książki.

W pierwszej chwili, gdy sięgnęłam po te lekturę, pomyślałam, że będzie to coś w rodzaju „Listów do M” i przyznam szczerze, że niewiele się pomyliłam, tylko…

No właśnie, to jedno maleńkie „tylko” sprawiło, że początkowo bardzo czułam się zagubiona w wątkach i historiach odnoszących się do poszczególnych postaci.

Jak to mówią „im dalej w las…” tym z każdym kolejnym rozdziałem, będąc bliżej finału, coraz bardziej odnajdowałam się w tej patchworkowej historii.

Jest to książka o niesieniu pomocy, o cieple jakie można okazać innym, ale to również opowieść o podejmowaniu często bardzo trudnych decyzji oraz o nawiązywaniu relacji między ludźmi. Są w niej również wątki mocno odnoszące się do przygotowywania świąt.

(…) Adam może i był pantoflarzem, zdawał sobie przecież z tego sprawę, ale resztki męskiego honoru gdzieś się w nim tliły. Nie będzie żebrał o uwagę. Skoro sama po tylu latach nie zdobyła się na żaden ludzki odruch, on nie zamierzał o to zabiegać. Przynajmniej na razie.

Losy bohaterów w pewnym momencie łączą się ze sobą i początkowy chaos jaki ogarniał mój umysł został uspokojony.

Moim zdaniem, autorka przekazując nam tę książkę daje ciepłą, refleksyjną opowieść, która z pewnością poruszy niejedno serce.  

Być może początkowo pomyślałam:’ „ale to już było”, zarówno w „Listach do M” jak i w innych powieściach (chociażby w książce Karoliny Wilczyńskiej – „Święta do wynajęcia”) ale zauroczył mnie pomysł z organizowaniem wspólnej wigilii dla seniorów z Domu Opieki z dziećmi z Domu Dziecka.

Nie wiem, czy fabuła tej powieści na długo pozostanie w mojej głowie, końcówka książki z pewnością będzie gościła dłużej niż jej początek, w którym tak jak wspomniałam wcześniej nieco się gubiłam wątkowo, ale z pewnością zapamiętam nazwisko autorki i kiedyś sięgnę po inną jej książkę, ponieważ to spotkanie było moim pierwszym.

Ta książka jest jak rozsypane puzzle, do ułożenia których potrzeba uwagi, skupienia aby nie zniszczyć ostatecznego obrazu.

To historie, które momentami wzruszają, ale momentami pozwalają na uśmiech rozbawienia. Chwilami tak pokręcone, że można się pogubić, ale gdy dobrnie się do końca można poczuć powiew mile spędzonego czasu z książką.

(…) Jak to jest? – dumała wieczorem Julka, leżąc w świeżej pościeli i wtulając nos w miękkie futerko Kacpra. Ktoś, kto miał być najważniejszy na świecie, zawiódł jej zaufanie. A ktoś, komu ona przez lata psuła krew, bez wahania otworzył przed nią ramiona. (…)

Wiadomo nie od dziś, że ilu ludzi tyle emocji, problemów, radości. Każdy z nas niesie na swoich barkach inny bagaż życiowy i tak też jest w tej książce. Ilu ludzi, tyle historii.

Jedni przeżywają szczęśliwe chwile, inni dramaty. Jednych życie łaskocze innych przytłacza rozgoryczeniem. Ale czasami warto popatrzeć przed siebie i za siebie i dostrzec tego drugiego człowieka, który być może czeka na naszą wyciągniętą w jego stronę dłoń.

Nie od dziś wiadomo jak ważne jest wsparcie drugiej osoby, nieważne czy będzie to przyjaciel, czy ktoś z bliższej czy dalszej rodziny, ważne, aby był obok w chwilach dla nas trudnych, w chwilach samotności.

Mamy tutaj ciekawy dodatek poradnikowy pojawiający się między rozdziałami, który z pewnością wiele osób zmusi do refleksji. Czy jesteśmy tacy jak miliony ludzi, czy jest w nas odrobina indywidualności.

(…) Przejrzyj kartony z ozdobami. Przygotuj te, które zechcesz zawiesić. Zdecyduj się na styl galeriowo- bankowy, czyli dobierz bombki i łańcuchy w jednym przewodnim kolorze lub postaw na swobodę. Pamiętaj, to twoja choinka. Żadne trendy nie będą ci dyktować, jak powinna wyglądać. (…)

Polecam tę książkę osobom, które lubią spokojne powieści obyczajowe. Myślę, że wielu odnajdzie w tej książce cząstkę siebie.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość poznania kolejnej polskiej autorki.

Napisz do mnie
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/