Recenzje książek

Uncategorized

TAM, GDZIE GWIAZDKA ŚWIECI NAJJAŚNIEJ – Wioletta Piasecka

(…) Dzieciaki wiązały na niteczki cukierki i pierniczki i zawieszały na najniższych gałązkach. Ciotka Małgorzata zaintonowała kolędę i po chwili wszyscy śpiewali Przybieżeli do Betlejem pasterze. Salon był gotowy na wigilijną wieczerzę. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Wioletta Piasecka jest absolwentką Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, wiele lat mieszkała w Elblągu. Obecnie mieszka w Leśniczówce Baranówce w gminie Frombork. W 2020 roku ukazała się „Przyjdzie pogoda na miłość”, która zapoczątkowała serię powieści dla dorosłych czytelników. Pisarka ma jednak w dorobku ponad dwadzieścia książek dla dzieci, jak również scenariuszy teatralnych, wierszy, tekstów piosenek oraz słuchowisk radiowych. Jest autorką książki „Karol Wojtyła, zanim został papieżem”. W 2020 r. otrzymała stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za projekt „Zakochaj się w słowach, sięgnij po marzenia”. Wiosną 2021 r. ukazała się jej druga powieść obyczajowa dla dorosłego odbiorcy – „Bez planu B”.

Tam, gdzie gwiazdka świeci najjaśniej to powieść obyczajowa z mocnym akcentem świątecznego romansu.

PREMIERA KSIĄŻKI 26 PAŻDZIERNIKA 2022

Wydawnictwo
SKARPA WARSZAWSKA
stron 319

Julia i Karolina to bliźniaczki, które łączy i dzieli prawie wszystko. Jedna z nich dobrze czuje się w mieście, jest przebojowa i kiedy tylko może wyrywa się z rodzinnej miejscowości na pograniczu Mazur i Podlasia, aby korzystać z życia w Olsztynie, w którym studiuje. Druga z bliźniaczek jest cicha i spokojna, nie wyobraża sobie życia w innym miejscu niż rodzinna miejscowość, spełnia się zawodowo jako bibliotekarka i jest szczęśliwa tu, gdzie jest. Gdy w świąteczny czas Karolina przyjeżdża do domu rozczarowana, że nie spełniło się jej marzenie o spędzeniu świąt z mężczyzną, z którym łączy ją nie tylko uczelnia, nie wie, jak bardzo może się jej życie zmienić. Czy w ferworze przygotowań świątecznych znajdzie się czas na szczere rozmowy sióstr? Czy tegoroczne święta zmienią coś w życiu Julii i Karoliny? A może do którejś z nich cichutko zapuka miłość?

Piękna, zimowo świąteczna okładka skłoniła mnie do sięgnięcia po tę lekturę właśnie w okresie zimowo-świątecznym.

Do tej pory znałam „pióro” autorki jedynie z książek dla dzieci i muszę przyznać, że ciekawość jak sprawdza się Wioletta Piasecka w wersji dla dorosłych zwyciężyła. Nastawiłam się na ciepłą, świąteczną opowieść i… nie zawiodłam się.

Lekki styl jakim pisze Wioletta Piasecka sprawił, że książkę czytałam z niezwykłą przyjemnością, chociaż przyznam szczerze, że jedna z głównych bohaterek nieco mnie irytowała.

Jest to historia trochę bajkowa, trochę życiowa, to opowieść pełna ciepła wywołująca bardzo pozytywne emocje i pokazująca różnorodność osobowości, szczególnie na przykładzie sióstr.

Autorka pokazała jak różne są priorytety życiowe młodych ludzi, jedni marzą o życiu w wielkim mieście, gwarnym, z dużą ilością atrakcji, w którym można się spełniać zawodowo i robić karierę, a inni odnajdują się w małych miejscowościach, niosąc na swoich barkach bagaż wspomnień z dzieciństwa, spokój i ustabilizowane życie.

Dwie siostry, wychowane w tym samym domu, pochodzące z tego samego środowiska, a jednak tak różne jak ogień i woda. Jedna z nich odnajduje szczęście i spokój w zamkniętej wiejskiej społeczności, nie oczekuje zbyt wiele, chociaż sama z siebie daje sporo, a druga pragnie życia pełnego wyzwań i emocji. I nagle pojawiają się dwaj młodzi mężczyźni o zupełnie odmiennych upodobaniach do życia.

Czy miłość może zmienić marzenia? Obie siostry stają przed ogromnymi wyzwaniami. Ta, która ceni sobie spokój i ciszę rodzinnej miejscowości poznaje mężczyznę z miejskiego świata, który marzy o zrobieniu kariery w Warszawie. A ta, która marzy o życiu w wielkim mieście poznaje takiego, który własne szczęście zbudował w małej rodzinnej miejscowości. I jak tu pogodzić uczucia z marzeniami?

(…) Patrzyła, jak na wodzie tworzą się kręgi, zazdrościła mu tego orzeźwienia i w ogóle radości życia. Zadowolony, radosny, pewny siebie, na pewno nie imają się go zmartwienia – rozmyślała. Kiedyś nie zastanawiałaby się wcale, tylko ściągnęła kieckę i wskoczyła do wody – zbeształa się w myślach za biadolenie, a potem energicznym ruchem zdjęła sukienkę przez głowę i odrzuciła na trawę… (…)

Przyznam szczerze, że mocno kibicowałam obu siostrom, chociaż tak jak napisałam wcześniej, jedna z nich trochę mnie irytowała, ale życzyłam jej szczęścia głęboko wierząc, w to, że wygra rozum i znajdzie wspólną drogę z sercem.

Bywa, że czas Bożego Narodzenia jest czasem cudów, czy dotyczy on również bohaterek tej powieści? Kto z nich postawi na swoim, siostry o odmiennych marzeniach, czy zakochani w nich mężczyźni?

Autorka pięknie pokazała społeczność wiejską, w której wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą. Ma to oczywiście swoje plusy i minusy, be jedni starają się pomagać i bez względu na okoliczności staną po stronie osoby, którą lubią, a inni zrobią wszystko, aby daną osobę upokorzyć. Zwłaszcza plotki w takiej społeczności mają gigantyczną moc.

W książce mamy również ciekawie przedstawione relacje rodzinne, które czasami są podporą życia, ale czasami bywają również jego zmorą.

No i jak na powieść romantyczną przystało, mamy także dwa romanse, bo każda z sióstr prawie w tym samym czasie poznaje mężczyznę, który ma zamiar pretendować do jej serca.

(…) Niby wmawiała sobie, że nic wielkiego sięnie stało, ale na próżno. Kołowrotek myśli nakręcał się w najmniej spodziewanych momentach. Przecież go nie kocham. On nic dla mnie nie znaczy – wmawiała sobie desperacko, lecz coś w niej pękło. Nocami, leżąc samotnie w pokoju, wspominała każdy szczegół ich spotkania sprzed wtargnięcia Jeremiego. (…)

I chociaż fabuła tak jest skonstruowana, że wiele można się było domyślać, to muszę przyznać, że autorka prawie do końca trzyma czytelnika w niepewności.

Fabuła opisanej historii trwa rok, zaczyna się i kończy świętami Bożego Narodzenia, jak wiele może się wydarzyć przez ten rok, przekona się ten, kto sięgnie po tę powieść 😉

Jest to powieść z tych: lekka, łatwa i przyjemna, pełna miłości, ciepła, ciekawych postaci i wciągających wydarzeń. Taka idealna na długi, zimowy wieczór. Można się przy niej wzruszyć, ale i uśmiechnąć. Jeżeli ktoś ma ochotę na książkę, która otuli świątecznym nastrojem, to jest to lektura idealna.

Ktoś może powiedzieć, że jest to historia nieco cukierkowa i przewidywalna, ale książka ma być rozrywką, ma zrelaksować, a moim zdaniem ta tego właśnie czytelnikowi dostarcza, rozrywki i relaksu.

Myślę, że wielu czytelników polubi przynajmniej jedną z sióstr, ja bardzo polubiłam babcię, która jest postacią drugoplanową, ale bardzo ciekawą, może trochę wścibską, ale kochaną. Polubiła również jednego z amantów, który od początku znajomości z jedną z dziewczyn miał sprecyzowane plany wobec niej.

Zanim skończy się ta zima, a czas świąteczny odejdzie w zapomnienie, oddajcie się chwili relaksu i sprawdźcie, gdzie gwiazdka świeci najjaśniej. POLECAM.

LEŚNE CUDA – Sylwia Kubik

(…) Zwierzę stało tuż przy drodze, kuląc głowę, jakby chciało się ochronić przed atakującymi go śnieżynkami. Trudno było w nim rozpoznać dumną, silną i majestatyczną istotę. To, co mieli przed oczami, było bowiem karykaturą konia. (…)

Sylwia Kubik, to poczytna autorka wielu bestselerowych powieści obyczajowych osadzonych na Powiślu i Żuławach. Debiutowała 2 sierpnia 2019 roku. Tworzy zarówno powieści współczesne, jak i z tłem historycznym. Jej książki są nie tylko chętnie czytane, ale również nagradzane. „Miłość pod naszym niebem” została uznana za Książkę Roku 2020 w kategorii proza polska. W kategorii Kultura autorka za aktywne promowanie regionów otrzymała tytuł Osobowość Roku 2019 i 2020, a w 2022 tytuł Ambasadorki Kultury Pomorza. Przez koleżanki po piórze określana jako Pani Burza. Jeśli się w coś angażuje, to robi to całym sercem. Tak też jest u niej z pisaniem. Tworzy powieści osadzone w wiejskich klimatach, słowem pokazując otaczającą ją rzeczywistość. Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego na kierunku filologia polska, ale nieustannie się dokształca w różnych dziedzinach: od KKZ Rol04 po MBA. Różnorodność zainteresowań znajduje odzwierciedlenie w jej twórczości, która trafia zarówno na salony, jak i pod przysłowiowe strzechy, które autorka ceni najbardziej.

PREMIERA 25 PAŹDZIERNIKA 2023

Leśne cuda to dramat obyczajowy z nutą romansu i świąt.

Wydawnictwo
Skarpa Warszawska
stron 335

Michalina jest młodą kobietą, która bardzo udziela się w mediach społecznościowych, nawet nieźle w nich zarabiając. Dziewczyna mieszka z dziadkiem w pewnej sielskiej kurpiowskiej wsi, los tak zadecydował za nią. Pewnego dnia Michalina wraz ze swoim znajomym Dominikiem odnajdują w lesie zmarzniętego, rannego i zagłodzonego konia. Nie mogą pozostawić zwierzęcia na pastwę losu, zimna i samotności i postanawiają mu pomóc. Początkowo zabierają go do gospodarstwa dziadka Michaliny z nadzieją, że odnajdzie się właściciel zwierzęcia i że sprawiedliwości stanie się zadość. Niestety policja a nawet prokuratura są bezradne, ponieważ w dokumentacji widnieje, że… koń jest od jakiegoś czasu martwy. Czy uda się dziewczynie i jej nowemu przyjacielowi uratować konia przed śmiercią? Jak potoczą się losy zwierzęcia, które trafiło do gospodarstwa dziadka Michaliny? Jak potoczą się losy dziewczyny i niechętnie do niej nastawionego młodego mężczyzny, który miał pojawić się w jej życiu tylko na chwilę? Co przed światem ukrywa dziadek Michaliny?

Będąc w nastroju zimowo-świątecznym postanowiłam sięgnąć po książkę, która po przeczytaniu opisu fabuły bardzo mnie zaciekawiła. Zdążyłam już nieco poznać „pióro” autorki i po przeczytaniu jednej z jej książek nabrałam ochotę na więcej.

To nie jest książka stricte świąteczna, chociaż patrząc na piękną okładkę można tak o niej pomyśleć. Jest dużo śniegu otulającego piękną okolicę, jest zima (wiadomo) i jest wigilia, czyli można powiedzieć, że mamy powieść typowo świąteczną, jednak wątkiem głównym fabuły jest dramat pewnego konia, który katowany przez swojego właściciela uciekł (tak się domyślam) z miejsca swojego tragicznego życia.

Historia tego konia wydarzyła się naprawdę, koń nawet ma swoją stronę na Facebooku, myślę, że opowiedziana w formie powieści z pewnością zszokowała i przeraziła niejednego czytelnika.

Autorka przedstawiła w dość dramatyczny sposób walkę o zwierzę, które w mniemaniu jednej pani weterynarz powinno zostać uśpione. Na szczęście znaleźli się ludzie, którzy do tego nie dopuścili i na szczęście znalazł się weterynarz, który mimo złych rokowań, spróbował konia postawić na nogi.

Bucefał jest głównym bohaterem tej opowieści, ale to ludzie, którzy się nim zajęli odgrywają ważne role.

Autorka porusza w swojej powieści kilka bardzo ważnych wątków, jednym z nich jest znęcanie się nad zwierzętami. Ale przytacza również przykłady uchybień prawnych, nieudolnej pracy policji, dla której ważniejsze są przepisy niż dobro ofiary, w tym przypadku zagłodzonego i zmaltretowanego konia. Jak często niestety przepisy prawa robią więcej szkody niż pożytku?

Kolejnym bulwersującym wątkiem jest życie mediów społecznościowych i funkcjonujących w nim blogerów i influencerów. O tym jak okrutne to potrafi być dla wielu, z pewnością przekonali się ci, którzy doświadczyli na sobie hejtu. I tu znów nie istnieje żadne prawo, które powinno chronić, policja, prokuratura zdają się być obojętne na wyrządzaną komuś krzywdę, bo… przepisy swoje, a życie swoje, więc zło w każdej postaci zwycięża.

(…) Nie zamierzała tego tolerować. Pozgłaszała fejkowe konta, a następnie usunęła komentarze i zablokowała je, choć wiedziała, że powstaną kolejne. Była to walka z wiatrakami. Zgłaszanie, blokowanie to rozwiązania tymczasowe, nie miała jednak pomysłu, jak z tym walczyć, gdyż polskie prawo mocno kulało w tej kwestii i takie osoby tak naprawdę były bezkarne. (…)

Świetnie wykreowani osobowościowo bohaterowie tej lektury dodają fabule swoistego blasku. Przyznam szczerze, że większość z nich polubiłam.

Dramat znalezionego w lesie półżywego konia to oczywiście wątek główny powieści, ale oprócz niego mamy tutaj również wspomniany wcześniej świat mediów społecznościowych, ale mamy również romans, a właściwie to nawet dwa, no i mamy też święta 😉

(…) – Lubię, to za mało powiedziane. – Roześmiała się. – Kocham ten czas. Strojenie domu, szykowanie dekoracji na dworze, gotowanie. Świąteczna krzątanina wypełniona aromatycznymi zapachami, to coś, co zawsze sprawiało mi przyjemność. I nawet bałagan mi w tym czasie nie przeszkadzał. (…)

Piękny styl jakim pisze Sylwia Kubik sprawia, że mimo ogromnych emocji jakie targały mną podczas lektury tej książki, czytało mi się płynnie i lekko.

I chociaż uroniłam niejedną łezkę, to przyznam, że ta powieść mnie zauroczyła.

POLECAM ją nie tylko na długi zimowy wieczór, myślę, że tę książkę można czytać o każdej porze roku, bo na dobre powieści zawsze jest dobry czas.

MIŁOŚĆ POD SKRZYDŁAMI ANIOŁA – Dorota Milli

(…) – No i mamy święta – powiedziała Biblianna, patrząc, jak w salonie ustawiono choinkę. Zapachniało lasem i w kamienicy od razu zrobiło się przytulniej. W rozpalonym kominku trzaskał ogień, szczapy drewna strzelały iskrami, a w tle grała świąteczna muzyka płynąca z radia. (…)

Dorota Mili, to polska pisarka, autorka powieści obyczajowych, o której książkach słyszałam wiele pozytywnych opinii. Uwielbia gorące lato i emocjonujące książki, a także spokojną muzykę, komedie romantyczne i spacery nad morzem. Pochodzi z Kołobrzegu a morze jest częstym drugoplanowym bohaterem jej powieści. Ukończyła studia wyższe na Akademii Medycznej w Poznaniu na kierunku zdrowie publiczne. Obecnie poświęciła się pisaniu tworząc wielowątkowe powieści z nurtu romansu i kryminału, bogate w tajemnice.

Miłość pod skrzydłami Anioła to powieść świąteczna, trzecia część o rodzinie Orłowskich.

PREMIERA KSIĄŻKI 11 PAŹDZIERNIKA 2023

Święta to czas magiczny, a jeżeli planujemy go spędzić z ukochanymi osobami, to już magia w pełnej krasie. W kamienicy rodziny Orłowskich po raz kolejny ruszają przygotowania do świąt. Cztery siostry Orłowskie, z których dwie są już mężatkami a dwie jeszcze w stanie wolnym świetnie potrafią się bawić nad wróżbami andrzejkowymi. Albert, ojciec sióstr cieszy się szczęściem swoich córek i wnucząt, ale bardzo by chciał, aby te dwie panienki również odnalazły szczęście w ramionach jakichś dobrych kawalerów. I jak poprzednie lata, tak i w tym roku postanowił zabawić się w swata. Do swojego pomysłu przekonał zarówno swoich dwóch zięciów jak i przyjaciela rodziny. Czy tym razem uda mu się zeswatać córki i szykować się na kolejne wesela w rodzinie? Czy panny Orłowskie poszukują miłości i za wszelką cenę chcą wyjść za mąż? W jakiej atmosferze upłyną im tegoroczne święta?

Po książki Doroty Mili sięgam z przyjemnością i muszę przyznać, że żadna jej powieść jeszcze mnie nie zawiodła.

Uwielbiam lektury z motywem świątecznym, dlatego też z przyjemnością sięgnęłam po kolejną część o siostrach Orłowskich, ale nie mogę zrozumieć jakim cudem nie wpadła w moje ręce druga część ☹. Miłość w płatkach śniegu dwa lata temu przeczytałam ekspresowo, dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy zauważyłam tę pozycję.

Ta książka jest wprawdzie trzecią częścią, ale śmiało można ją czytać jako powieść niezależną, chociaż gorąco zachęcam do sięgnięcia po wcześniejsze pozycje, ja z pewnością nadrobię tę drugą.

Piękny zimowy Gdańsk, w którym czas można spędzić w pewnej bardzo interesującej kamienicy i w towarzystwie ciekawych osób, to z całą pewnością miło spędzony czas. I chociaż jest zimno (wprawdzie trochę deszczowo 😉) to jest romantycznie, rodzinnie i zabawnie.

Cztery siostry Orłowskie i ich dość dziwaczny ojciec to z pewnością świetne towarzystwo na długie przedświąteczne wieczory.

W tej części bliżej poznajemy dwie młodsze siostry, które jeszcze są singielkami i wciąż czekają na swoją wielką miłość.

Świetnie wykreowani bohaterowie sprawią, że poczujesz w towarzystwie nie tylko relaks, ale bardzo miło spędzisz czas.

Autorka wyjątkowo bajecznie ukazuje miasto Aniołów, jak wielu nazywa Gdańsk, przy okazji wyjaśnia, dlaczego taką nazwę mu przypisano. Znajdziecie w tej książce również kilka gdańskich legend, które pięknie „ubarwiają” fabułę.

(…) Minęli Bramę Chlebnicką, przechodząc pod jej łukiem, i znaleźli się na Długim Pobrzeżu, obok siebie mając przepływającą rzekę Motławę. Jeszcze nie ściął jej mróz, więc łagodnie uderzała o mury. Przepływała szeptem, ledwo słyszalnym, bo zagłuszanym przez miejskie życie. (…)

Książkę „czyta się” bardzo przyjemnie, bo też taki jest styl jakim pisze Dorota Mili.

Jest to powieść typowo świąteczna, sporo w niej wzmianek o dekoracjach świątecznych, panującej dzięki jarmarkowi bożonarodzeniowemu atmosferze oraz potrawach świątecznych.

Są również wspomnienia odnoszące się zarówno do głównych bohaterów jak i ich przodków.

W tym pełnej radości i gorączki świątecznej czasie zdarzają się też smutne momenty, wzruszyłam się czytając o przeszłości Leona, czy smutnym, choć bardzo bogatym dzieciństwie Roberta.

(…) Usłyszał własne westchnienie i się otrząsnął. Dobrze wiedział, z czego wynika ten melancholijny nastrój, nad którym nie potrafił zapanować. Chodziło o miłość, którą poczuł w kamienicy Orłowskich. Wypełniała każdy kąt, wdychało się ją z powietrzem, a wszystko za sprawą osób tam mieszkających. (…)

Myślę, że wiele osób chciałoby żyć w takiej rodzinie jak siostry Orłowskie, które mimo wielkiej tragedii związanej ze śmiercią ich matki nie odczuły braku miłości i wzajemnej solidarności, dzięki ojcu, który starał się im wynagrodzić stratę matki. Może zbyt mocno ingerował w życie dorosłych już córek, ale który rodzic nie chce dla swojej pociechy jak najlepiej?

Jestem przekonana, że czytając tę książkę całym sobą poczujecie piękno zbliżających się świąt. Takie książki jak ta, są jak przygotowania świąteczne, sprawiają, że czujemy w sercach zarówno spokój jak i ogromną radość.

Fabuła jest trochę bajkowa, ale kto z nas nie kocha bajek, które kończą się zawsze: „…i żyli długo i szczęśliwie”.

Jeżeli chcecie się dowiedzieć czy coroczny plan Alberta Orłowskiego polegający na zeswataniu którejś z córek skończył się powodzeniem, to koniecznie sięgnijcie po tę lekturę.

Przyznam szczerze, że do samego końca autorka tak sprytnie poprowadziła fabułę, że trudno było mi odgadnąć, czy któraś z pozostałych w stanie wolnym sióstr Orłowskich spełni wreszcie marzenie o wielkiej miłości.

(…) Gdyby to było takie proste, wypowiedziałby życzenie i wszystko poszłoby zgodnie z jego oczekiwaniami. Jednak nie był już dzieckiem, a życzeń nie mamy wypowiadać, lecz starać się je zrealizować. (…)

Mnie ta książka porządnie zrelaksowała, mogę nawet przyznać, że mnie w pewien sposób wzruszyła i rozbawiła, ale najważniejsze jest to, że zdałam sobie sprawę z tego, że co ma być to będzie, nigdy nie należy „na siłę” szukać szczęścia.

Moim zdaniem autorka świetnie oddała ducha nadchodzących świąt wprowadzając przy okazji niesamowitą rodzinną atmosferę, pełną czułości, bliskości, empatii i radości.

Uważam, że jest to obowiązkowa lektura do przeczytania przed świętami (i nie tylko). Dobra zabawa gwarantowana a czas poświęcony tej powieści z pewnością nie zostanie zmarnowany. POLECAM tę książkę całym sercem 😊

Dziękuję Autorce za kolejną piękną opowieść o moim Gdańsku, którego magię świąt mam okazję doświadczać w wielu opisanych w książce miejscach i dziękuję Wydawnictwu FILIA za egzemplarz książki, który przeczytałam dzięki współpracy barterowej.

ŻONY Z FOREST HILL – Sonia Rosa

(…) Wtedy wraca panika. Nie wiem, czemu jest aż tak intensywna, nie umiem zrozumieć, dlaczego aż tak się go boję. Jest elegancko ubrany, nawet w zapadającym mroku widzę, że się uśmiecha, a jednak nie chcę z powrotem wsiąść do jego auta, nie zamierzam z własnej woli dać się wciągnąć w pułapkę. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga

Sonia Rosia to pseudonim literacki Katarzyny Misiołek, która jest autorką powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego. Pisze również pod pseudonimem Daria Orlicz. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Była tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery. Kocha fotografować, podróżować i… kupować buty.  

Żony z Forest Hill to powieść świąteczna, z nutą thrillera i w wydaniu kryminalnym.

PREMIERA KSIĄŻKI 04 PAŹDZIERNIKA 2023

Wydawnictwo FILIA stron 374

Kaja jest studentką anglistyki, która dorabia sobie do studiów jako opiekunka do dziecka. Rodzina Rossnerów mieszka w bardzo elitarnej dzielnicy, gdzie tak właściwie każdy każdego zna. Kiedy po jednym ze swoich dyżurów Kaja znika, a jej ciało zostaje znalezione pod skutą lodem taflą jeziora, mieszkańcy osiedla zastanawiają się nad tym, jakim cudem dziewczyna znalazła się w tym miejscu. Czy ktoś z sąsiadów rodziny Rossner przyczynił się do śmierci dziewczyny, czy ona sama nieświadomie weszła na lód jeziora? A może Kaja miała romans z jakimś mężczyzną mieszkającym w pobliżu i nagle coś zaczęło się w tym związku psuć? Kobiety mieszkające w Forest Hill zastanawiają się na ile mogą ufać swoim mężom. A może to któraś z zazdrosnych o atrakcyjną nianię postanowiła się pozbyć dziewczyny? Każda rodzina kryje jakieś sekrety. Nadchodzą święta Bożego Narodzenia, ale czy tym razem będą one dla wszystkich spokojne i radosne?

Okładka książki być może jest mało świąteczna, ale uwierzcie mi, ta książka jest bardzo świąteczna, tajemnicza i… mroczna.

Miałam już okazję poznać „pióro” Katarzyny Misiołek piszącej pod pseudonimem Soni Rosy i tak szczerze pisząc nie wiem, która wersja tej autorki bardziej do mnie przemawia. Gdybym miała wybierać, to chyba nie potrafiłabym wskazać tylko jednej.

Ta książka jest thrillerem, który wciąga od pierwszej strony. Fabuła napisana w pierwszej osobie, moim zdaniem dodaje całości dramatyzmu.

Na początku książki opisane jest wydarzenie, które rzutuje na całość wprowadzając wśród bohaterów niezły zamęt.

Czytelnik spekuluje i próbuje odgadnąć kto zawinił nie domyślając się nawet jaką niespodziankę przygotowała autorka.

Głównym tematem powieści jest śmierć młodej kobiety i to ona rusza całą lawinę zdarzeń, podejrzeń, domysłów, które wywołują w wielu osobach bardzo negatywne emocje.

Często widzimy piękne domy, w których mieszkają piękni, bogaci ludzie i nie zastanawiamy się nad tym czy to piękno idzie w parze ze szczęściem, czy nie jest przypadkiem tylko na pokaz. A już bardzo stare przysłowie mówi, że: pieniądze szczęścia nie dają, pozwalają tylko wygodniej żyć.

(…) Znam go, nie jest typem, którego można by podejrzewać o najgorsze, mówię sobie, ale jakiś cichy wredny głosik w mojej głowie pyta mnie, czy aby na pewno znam własnego męża. (…)

Fabuła składa się z rozdziałów, w których kolejno poznajemy życie kilku rodzin, głównie od strony kobiet, których wizerunek zewnętrzny nie zawsze idzie w parze z tym, co przeżywają i co dzieje się za zamkniętymi drzwiami ich wymuskanych posesji.  

Jak na dobry thriller przystało jest sporo niespodzianek, które mącą trochę w fabule, ale dzięki temu czyta się tę powieść będąc w ciągłym napięciu.

Świetnie, moim zdaniem, wykreowane postacie bohaterów są z jednej strony bardzo różne osobowościowo, a z drugiej łączy je snobizm i fałszywe ukazywanie siebie w świetle innych.

Autorka porusza w swojej powieści sporo ważnych, życiowych tematów, od częstych problemów małżeńskich po nie zawsze dobre relacje z dziećmi. Prawie w każdym domu można natrafić na jakieś tajemnice, niedomówienia, kłamstwa i atmosferę kipiącą nieszczerością.

(…) Wierzymy, że są nam bliscy, uważamy ich za przyjaciół, a później się okazuje, jak bardzo byliśmy naiwni. Wszyscy mają swoje sekrety, nikomu tak do końca nie można ufać. (…)

Lekkie „pióro” autorki sprawia, że książkę czyta się jednym tchem, chociaż dużą wagę ma tutaj również mocno wciągająca fabuła.

Muszę przyznać, że trudno mi było odłożyć książkę nawet na chwilę. Powoli budowane napięcie zarówno odnoszące się do śmierci dziewczyny jak i do co rusz odkrywanych sekretów rodzin mieszkających w tym zamkniętym osiedlu dla bogatych, powoduje, że tekst dosłownie sam przelatuje przed oczami.

(…) Jeśli ktoś siłą wciągnął ją do samochodu, może już być po niej, dociera do mnie. Ale kto zrobiłby coś takiego tutaj, w tej spokojnej, sielskiej okolicy? – myślę, zupełnie jakbym w swojej naiwności wierzyła, że wykształceni mężczyźni z dobrych dzielnic nie dopuszczają się poważniejszych przestępstw. (…)

Odkrywamy jak wiele złego potrafi się kryć za zamkniętymi drzwiami pięknych domów.

Myślę, że atrakcyjności fabule dodaje to, że rozdziały napisane zostały z punktu widzenia kilku osób. Przez całą fabułę ciągnie się mroczna atmosfera świąt Bożego Narodzenia, które często nie są obchodzone z potrzeby wiary, ale czystego snobizmu.

Mimo tej mrocznej atmosfery, uważam, że świetnie został oddany świąteczny klimat, pokazany z innej perspektywy niż w wielu typowo świątecznych powieściach.

Tutaj nie ma czasu na nudę, nie ma obszernych opisów miejsc czy ludzi, tu każdy szczegół został dodany w konkretnym celu.

Dziękuję Autorce za ten ogrom emocji, a Wydawnictwu FILIA dziękuję za egzemplarz książki.

BIAŁE ŚWIĘTA, ZIMNY TRUP – Iwona Banach

(…) Postać zbliżyła się do okna, bardzo, bardzo. Przytknęła twarz do szyby i wpatrywała się w Amelię czarnymi oczodołami. W każdym razie miała dwie wielkie czarne, przepastne plamy oczu. Sprawiała wrażenie, że chce zajrzeć do wnętrza pokoju. Jedna z sękatych rąk się wygięła, tak jakby ją bezgłośnie do siebie przyzywała albo pokazywała klasycznego fuka. (…)

Iwona Banach urodziła się w 1960 roku w Bolesławcu. Jest nie tylko polską pisarką, autorką kilkunastu powieści, ale również tłumaczką literatury pięknej. Ukończyła romanistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz resocjalizację w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Pracuje jako nauczycielka i tłumaczka języków francuskiego i włoskiegoW 1998 roku otrzymała wyróżnienie w Konkursie Twój Styl – Dzienniki Roku, a w 2013 roku zdobyła pierwszą nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Literackim Wydawnictwa „Nasza Księgarnia”.

Białe święta, zimny trup to świąteczna komedia kryminalna.

PREMIERA KSIĄŻKI 11 PAŹDZIERNIKA 2023

Wydawnictwo DRAGON stron 319

Emilia Gałązka jest dość specyficzną osobą, którą jak wszystkich ogarnia przedświąteczna gorączka. Odzwierciedleniem tej gorączki jest usiłowanie za pomocą spawarki i lutownicy wykonanie niezniszczalnej choinki, która ma powstać z ostrzy pił i gwoździ. Magda jest młodą mamą, która postanowiła przenieść rodzinną imprezę do domu, w którym nie będzie zagrażało widmo Emilowej choinki. W domu tym mieszka Paweł z Simoną i właśnie w tym domu zostają znalezione zwłoki. Gdyby mało było grozy, okazuje się, że w okolicy grasuje wilkołak. Czy metalowa choinka okaże się zabójcza? Kto kryje się pod postacią wilkołaka? I czy śnieżna wigilia okaże się dla mieszkańców miasteczka spokojną czy raczej katastrofalną w skutkach?

Po przeczytaniu dwóch dość mrocznych thrillerów kryminalnych postanowiłam trochę odreagować. Sięgnęłam więc po kolejny kryminał, ale tym razem na wesoło.

Styl jakim pisze Iwona Banach jest bardzo ironiczny, ale ja lubię ten rodzaj humoru. Ta książka rozbawiła mnie do łez i sprawiła, że momentami śmiałam się w głos.

Jak to zwykle bywa w komediach kryminalnych, oprócz humoru musi być jakaś sensacja, a nawet odrobinę horroru.  W książkach tej autorki znajdziecie to na pewno. Intryga kryminalna skonstruowana jest tak, że do końca nie potrafimy odgadnąć, kto zabił. Przyznam szczerze, że kilka razy błądziłam trochę po omacku i nie trafiłam, ale to chyba świadczy tylko o tym jak skutecznie autorka potrafi wyprowadzić czytelnika w pole.

(…) A to wycie było przejmujące i niosło się jakoś tak mrocznie po lesie, i pobrzmiewało grozą oraz możliwie, że tęsknotą – w końcu Rafael był tu pierwszy raz, i to bez Emilii. (…)

Dość dynamicznie i tajemniczo posuwająca się akcja nie pozwala na nudę. I chociaż prowadzone przez policjanta śledztwo też mocno kluczy między wątkami, to jednak coś tam w końcu udaje się ustalić.

Przyznam szczerze, że wnioski i ustalenia końcowe mocno mnie zaskoczyły, nigdy nie spodziewałabym się takiego zakończenia 😉

Bohaterów jest sporo i początkowo trochę się w tych postaciach gubiłam, bo nie mogłam zapamiętać kto jest z kim i dlaczego, ale jak to mówią „im dalej w las…”. No, może nie jest to dobre porównanie, ale im dłużej zagłębiałam się w fabułę, tym lepiej orientowałam się w jej bohaterach.

A same postacie? No cóż, myślę, że nawet o policjancie nie można w kontekście tej książki myśleć poważnie.

Osobowości i zachowania wszystkich bohaterów wykreowane świetnie, choć z dużą dawką ironii. Ktoś podchodzący do tej lektury poważnie mógłby powiedzieć, że normalni ludzie tak się nie zachowują. Normalni nie, ale stworzeni na potrzeby rozrywki, jaką z pewnością jest komedia kryminalna – tak.

(…) Trzeba przyznać, że Paweł zabrał się do sprawy fachowo. Wyczuwszy woń grozy z dolnych partii dzieciaka, na środku kuchni rozścielił koc, a na nim podkład higieniczny, ten o wymiarach sześćdziesiąt na dziewięćdziesiąt, co pasowało do wielkości dziecka. Położył Maję na podkładzie i rozpiął śpioszki. Przesiąkły już obficie brązową mazią. Wyciągnął małą ze śpioszków oraz z pieluszki, której jednak nie rozpiął. Dzięki temu jej śliczne tłuściutkie nóżki były jeszcze bardziej upaprane i oczywiście brązowe. (…)

Wątki obyczajowe wplecione w fabułę dodają całości osobliwego smaczku, ale z pewnością nie szkodzą oprawie kryminalnej.

Autorka przedstawia społeczność małej miejscowości z takim poczuciem humoru, że trudno się podczas czytania nie roześmiać. Ale chociaż jest to pokazane mocno ironicznie, to niestety można się w tym dopatrzeć sporo prawdziwego życia.

Można by powiedzieć, że jest to powieść świąteczna, bo jest zima, jest śnieg, są przygotowania do wigilii, no i sama wigilia też jest, ale zorganizowana bardzo nietypowo jak na realia polskich rodzin.

Pod względem kryminalnym jest morderstwo, jest tajemnica i tajemniczy ludzie, ale przede wszystkim jest ogrom wielkiej zabawy.

Ktoś może powiedzieć, że jest to bardzo infantylna historia, ale nie – historia jest poważna tylko infantylnie przedstawiona.

Jeżeli macie ochotę na odrobinę czystego relaksu z dużą dawką humoru, to koniecznie sięgnijcie po tę książkę. Gwarantuję czas spędzony bez nudy, ale za to na dobrej zabawie.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu DRAGON, że pozwolili mi na chwilę oderwać myśli od szarości znienawidzonego listopada (tak, tak książkę przeczytałam w listopadzie, ale jakoś nie miałam czasu na napisanie swojej opinii o niej). Ale fakt, że wciąż pamiętam jej fabułę świadczy chyba na plus tej powieści, bo często są książki, które przeczytam, a za tydzień już nie pamiętam o czym były. Myślę, że kiedyś jeszcze do tej lektury wrócę, bo dobrej zabawy nigdy za wiele.

Napisz do mnie
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/