Recenzje książek

Uncategorized

NOC WIGILIJNYCH CUDÓW – Marta Nowik

Z cyklu: CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA

(…) Pierwszy śnieg – pomyślał na widok lekko opadającego białego puchu, który pięknie otulał ziemię i to, co się na niej znajdowało. – No tak! Przecież to dwunasty miesiąc roku. Więc już czas. (…)

Marta Nowik jest magistrem filologii polskiej, pedagogiki resocjalizacyjnej i teologii. Ukończyła także studia podyplomowe na kierunkach: relacje interpersonalne i profilaktyka uzależnień, edukacja wczesnoszkolna i przedszkolna, bibliotekoznawstwo i informacja naukowa, autyzm, oligofrenopedagogika. Mieszka na pięknym, malowniczym i wielokulturowym Podlasiu. Przez całe życie związana z Białymstokiem. Czas wolny chętnie spędza na działce. Uwielbia spacery z psami na łonie natury. Lubi zagadki kryminalne i spotkania towarzyskie. Kocha podróże. Nieustannie zachwyca się niezwykłością otaczającego ją świata. Inspiracji do pisania książek szuka w ciszy i wśród przyrody. Pisząc, spełnia swoje marzenia. Rozważna i romantyczna jednocześnie. Szuka tego, co dobre, prawdziwe i piękne. Niepoprawna optymistka. Swoim uśmiechem i życzliwym wsparciem stara się dawać innym nadzieję na lepsze jutro. Jest autorką pięciu książek.

Noc wigilijnych cudów to powieść świąteczna będąca drugą częścią cyklu *Noc spełnionych życzeń*.

PREMIERA KSIĄŻKI 21 PAŹDZIERNIKA 2024

Wydawnictwo NOVAE RES, stron 330

W Zalesianach, malowniczej miejscowości na Podlasiu, znajduje się mały sklepik z pamiątkami. Jego właściciel, dostojny pan Franciszek, ma jedno marzenie, chciałby spędzić święta Bożego Narodzenia z dawną ukochaną, Klarą. Pomimo upływu lat postanawia ją odszukać, więc zgłasza się po pomoc do detektywa Zawady licząc nie tylko na pomoc w odnalezieniu Klary, ale również na spełnieniu swojego jedynego marzenia. Franciszek nie jest jednak jedyną osobą w Zalesianach, która liczy na ten świąteczny cud. Na tej liście można spokojnie umieścić jeszcze kilku mieszkańców miasteczka: Aleksandrę o rozdartym sercu, Karola, który pragnie rozliczyć się z przeszłością oraz Natalię, przygotowującą się do roli mamy. Boże Narodzenie to magiczny czas, w którym dzieją się rzeczy niemożliwe. Każda z tych osób wkrótce przekona się, że cudom też trzeba czasem pomóc. Czy każda z tych osób doświadczy świątecznego cudu? Czy panu Franciszkowi uda się odnaleźć Klarę?

Kiedy zaczęłam czytać tę książkę pomyślałam, że „wchodzę” w wątki, które są kontynuacją. I nie pomyliłam się, ponieważ ta lektura jest drugą częścią po „Nocy spadających gwiazd”.  No cóż, myślę, że w najbliższym czasie postaram się nadrobić tę pierwszą część.

W książce poznajemy kilkoro bohaterów, ich losy są trochę pogmatwane i nie wiadomo, jak się potoczą.

Dwie przyjaciółki – Natalia i Aleksandra nie potrafią do końca zaufać swoim partnerom co wpływa na dość mało przyjemne relacje damsko-męskie. Przyznam szczerze, że początkowo obie panie mocno mnie irytowały swoimi podejrzeniami i tym brakiem zaufania, bo panowie nie robili właściwie niczego co mogłoby być zapalnikiem do zazdrości.

Fabuła jest trochę bajkowa, chociaż autorka porusza w niej kilka trudnych, a momentami wzruszających tematów. Jest wątek alkoholizmu i wychodzenia z tego uzależnienia, wątek zdradzonej miłości, samotności mężczyzny w bardzo dojrzałym wieku i miłości utraconej przed wielu laty.

Ale ponieważ jest to książka z motywem świątecznym to musi być coś magicznego, co sprawi, że ludzie uwierzą w świąteczne cuda.

Wszystko dzieje się w okresie przedświątecznym, a kończy wigilią Bożego Narodzenia. Jest bajecznie biało i bardzo zimowo.

Urzekł mnie wątek jednego z bohaterów, starszego pana będącego właścicielem sklepiku z pamiątkami, który śmiało można nazwać sklepikiem z marzeniami, bo prawie każdy znajdzie w nim coś co go usatysfakcjonuje.

(…) – Niektórzy nazywają to miejsce „sklepikiem z marzeniami”. Mikołaj będzie! Już my o to zadbamy. Niech ich dziecięca radość w te święta udzieli się także pani. – Franciszek postawił na ladzie wielkie pudło. – Czy może być jeden wspólny prezent dla obu synów? (…)

Jest zimowo i świątecznie, ale jest też romantycznie.

Autorka przedstawia ludzi, którzy mieszkają w niewielkiej miejscowości. Wszyscy się znają i w miarę możliwości sobie pomagają, a wiadomo, że czas świąt dodatkowo pobudza empatię u wielu osób.

Jeśli chodzi o mnie, to największą sympatię poczułam do wspomnianego wcześniej starszego pana. Pan Franciszek całe swoje dorosłe życie tęskniący za dziewczyną, którą pokochał i utracił jako młody chłopak, potrafi doskonale rozumieć miłość jaką żyją inni. I jego dobre rady być może uratowały niejeden chwiejący się emocjonalnie związek.

Bardzo mi się podobało zakończenie i cieszę się, że autorka do niego tak nakierowała fabułę. Taki trochę specyficzny happy end.

(…) – Mamy trochę czasu do Wigilii Bożego Narodzenia. Może te święta będą akurat dla mnie wyjątkowe z tego powodu. Wierzę w bożonarodzeniowe cuda, tak po prostu, na przekór temu światu. (…)

Boże Narodzenie to magiczny czas, w którym wielu ludzi analizuje swoje zachowania, precyzuje oczekiwania i dąży do tego, aby uszczęśliwić i siebie, i kogoś bliskiego. I chociaż los potrafi być przekorny, to warto czasami otworzyć się na wyzwania, nawet takie, które wydają się trudne.

Jeżeli ktoś czytał wcześniejszą część cyklu *Nocy spełnionych marzeń* ten z pewnością sięgnie po tę kontynuację. Ale nawet jeżeli ktoś tak jak ja nie poznał wcześniejszych losów bohaterów, to myślę, że i tak miło spędzi czas z tymi osobami, dla których noc wigilijnych cudów może być przełomową kartą ich życia.

Polecam tę książkę szczególnie miłośnikom powieści świątecznych, kiedy jak nie teraz z przyjemnością sięgamy po takie lektury.

Dziękuję Wydawnictwu Novae Res za możliwość poznania kolejnej polskiej autorki i przeczytanie tej powieści w ramach współpracy barterowej.

MIŁOŚĆ POD CHOINKĄ – Paulina Kozłowska

Z cyklu: CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA

(…) W mojej głowie niczym syreny alarmowe rozbrzmiewają słowa Anity: „Zobaczysz, kiedyś poznasz takiego faceta, że na sam widok tobą trzepnie”. Wysoki brunet o hipnotyzujących oczach? Jest! Barwa głosu wywołująca dreszcze? Jest! O Boże! (…)

Paulina Kozłowska to urodzona w 1988 roku mieszkanka urokliwej Kobylnicy, na Pomorzu. Zawodowo zajmuje się kadrami. Prywatnie jest miłośniczką książek obyczajowych i kryminałów. Jej wielką miłością są również filmy kostiumowe, dla których „zarwała” już niejedną noc. Jest autorką kilku książek w tym: „Zakątek nadziei”, „Świąteczna narzeczona” czy cykl książek „Pensjonat na Kaczym Wzgórzu”.

Miłość pod choinką to powieść świąteczna.

PREMIERA KSIĄŻKI 05 LISTOPADA 2024

Wydawnictwo REPLIKA, stron 318

Agata jest sławną aktorką serialową, po pewnym incydencie mającym miejsce na planie postanawia uciec z Warszawy od zgiełku wielkiego miasta i jego awantur. Pragnie w okresie świątecznym odpocząć w rodzinnych stronach od czujnych oczu fanów i fleszy aparatów paparazzi. Niestety, po drodze rozbija samochód, a drogi zasypuje śnieg. Na całe szczęście na jej drodze pojawia się Igor przystojny wdowiec prowadzący rodzinną plantację świerków. Zarówno mama Igora jak i siostra bardzo ciepło przyjmują niezapowiedzianego gościa, a aktorka z radością przyjmuje pomoc mężczyzny i jego rodziny w obliczu pogodowej katastrofy. Natomiast zrządzenie losu sprawia, że po krótkim czasie kobieta zaprzyjaźnia się z nastoletnią córką Igora, która dopuszcza się małej intrygi. Czy Agata dojedzie do rodzinnego domu na święta? Kiedy pogoda postanowi odpuścić i drogi ponownie staną się przejezdne? Czy Agata i Igor znajdą wspólny język?

Muszę przyznać, że to kolejna książka wydana wprost cudownie. Barwione brzegi i piękna okładka aż zachęcają do sięgnięcia po tę lekturę, której fabuła również jest bardzo ciekawa.

Często zastanawiam się nad tym, co kieruje autorami, którzy pisząc powieść świąteczną, która przecież powinna ociekać lukrem, ciepłem i magią, poruszają w niej trudne, czasami bardzo bolesne tematy.

W tej powieści nie brakuje ciepła, empatii i tej magii świąt, ale nie brakuje również smutku.

Główna bohaterka będąca kobietą piękną, bogatą i sławną powinna dosłownie świecić szczęściem, a jednak nie potrafi tego robić.

Autorka opisując relacje Agaty z mamą i siostrą podkreśla jak wiele w nich hipokryzji. Najbliższe kobiecie osoby zamiast być dumne z tego, że ktoś im bliski jest sławny i ceniony w branży filmowej nie dość, że nie okazują tej dumy, to jeszcze traktują Agatę jak worek pieniędzy, do którego wystarczy tylko sięgnąć i już można się poczuć lepiej. Smutne to kiedy człowiek nie może się dzielić radością z najbliższymi, którzy traktują go/ją jedynie jako finansowy dodatek do rodziny.

A przecież praca aktorki do lekkich i łatwych nie należy, a że ktoś dostaje za to wynagrodzenie większe niż przeciętny człowiek, to tylko powinno cieszyć tych, z którymi łączą tego człowieka bliskie relacje.

(…) Wodzę wzrokiem po uśmiechniętych na zdjęciu twarzach i czuję nieopisaną zazdrość, że czują się w swoim towarzystwie tak cudownie. Ja od bardzo dawna nie robiłam sobie zdjęć z rodzicami. Wydaje mi się, że gdybym na to pozwoliła, moja chytra siostra natychmiast spieniężyłaby je w jakiejś gazecie. (…)

Zupełnie inne relacje są w domu Igora, do którego Agata trafia z powodu wypadku i śnieżycy. I chociaż w tym domu kilka lat wcześniej wydarzyła się tragedia, która wszystkim zraniła serca, zwłaszcza małej wówczas córce Igora, to czuć w tej rodzinie ciepło, wszystkich łączą szczere, gorące uczucia i wyraźnie widać tę silną więź łączącą trzy pokolenia.

Jak można się o tym przekonać, czasami obcy ludzie potrafią stać się bliżsi niż osoby, z którymi łączą kogoś więzy krwi. O tym właśnie przekonała się główna bohaterka spędzając kilka przymusowych dni w domu pewnego właściciela plantacji choinek.

Samotność potrafi być trudna i podstępna, nie każdy potrafi sobie z nią poradzić. Czasami jest to samotność emocjonalna, kiedy bardzo się tęskni za kimś, kto odszedł na zawsze, czasami jest to samotność w tłumie, bo czy blask sławy potrafi zastąpić kogoś, kogo można szczerze pokochać?

Miłość również nie zawsze jest łatwa, bywa, że człowiek zamyka się na nowe uczucia, cały czas tęskniąc za tymi starymi, ale czy warto całe życie pielęgnować w sobie tęsknotę, czy może lepiej warto otworzyć się na inne – nowe uczucie?

Narracja tej powieści jest w osobie pierwszej, a rozdziały są napisane tak, że raz narratorką jest Agata, raz Igor, a innym razem… duch zmarłej żony Igora.

(…) Układając na chlebie plaster żółtego sera, spoglądam w stronę okna. Rzeczywiście w oddali ciągnie się szpaler zaśnieżonych drzew, ale nigdy w życiu nie pomyślałabym, że to prywatna plantacja. Wyglądało to raczej na gęsty las, ale cóż ja mogłam wiedzieć o hodowli świerków. (…)

Książka bardzo mi się podobała i POLECAM ją zwłaszcza miłośniczkom romansów, bo jak sam tytuł sugeruje, można w tej powieści odnaleźć miłość. I chociaż czasami droga do prawdziwego uczucia bywa wyboista to warto pokonać przeszkody i pozwolić sercu na ingerencję w życie.

Jest bardzo zimowo, trochę świątecznie, trochę dramatycznie i bardzo rodzinnie.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA, że mogłam przeczytać tę lekturę w ramach współpracy barterowej. To kolejna książka Pauliny Kozłowskiej, którą przeczytałam i z przyjemnością sięgnę po inne powieści tej autorki.

KIM JESTEŚ MIKOŁAJU – Anna Szczęsna

Z cyklu: CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA

(…) – Ho! Ho! Ho! – Wkroczyła do dużego pokoju z wypiętym brzuchem, dłonie w rękawiczkach zatknęła za szeroki pasek. – Czy są tu grzeczne dzieci? – zagrzmiała, kołysząc się na piętach. Tego nie dopilnował. Wciąż miała na stopach puchate kapcie zajączki. Nie dość, że nie pasowały do reszty stroju, to jeszcze popsuły ostateczny efekt. (…)

Anna Szczęsna jest autorką powieści obyczajowych i opowiadań grozy. Z wykształcenia i z zawodu jest bibliotekarką, ale teraz skupia się wyłącznie na pisaniu. Urodzona we Włocławku, obecnie mieszka w Toruniu. Całe życie jest związana z książkami. Kocha las i długie spacery oraz książki i filmy. Smakoszka herbaty i miłośniczka roślin.

Kim jesteś Mikołaju to piękna powieść świąteczna.

PREMIERA KSIĄŻKI 09 PAŹDZIERNIKA 2024

Wydawnictwo FILIA, stron 406

Magda i Witek są młodym małżeństwem, które marzy o podróży do Ameryki Południowej. Zbierają grosz do grosza aby zrealizować swoje marzenie i w grudniu, Witek postanowił wcielić się w rolę Mikołaja, zlecenia, które przyjął mają porządnie zasilić ich kasę oszczędnościową. Niestety pech sprawia, że mężczyzna w wypadku w pracy łamie nogę i wyprawa marzeń staje pod znakiem zapytania. Jednak Magda się nie poddaje i postanawia przejąć mikołajkowe zlecenia w zastępstwie męża. Pozornie łatwe zadanie w rzeczywistości okazuje się dla kobiety prawdziwym wyzwaniem, ponieważ na Mikołaja czekają nie tylko ufne w jego istnienie dzieci. Czy Magda podoła temu wyzwaniu? Kto postanowi jej w tym pomóc i czy Witek będzie z tego zadowolony?

Kiedy przeczytałam pierwszą książkę Anny Szczęsnej to od razu wiedziałam, że jest to autorka, do której będę wracała.

Kolejna powieść świąteczna po „Szczęście w prezencie” i „Willa pod jemiołą” mnie zauroczyła. Jest typowo świąteczna i wyraźnie czuć w niej tę magię świąt, o której tyle się mówi.

Ciekawa jestem czy ktoś (dorosły) kiedyś zastanawiał się na czym tak naprawdę polega praca wynajętego Mikołaja. Czy zawsze są to miłe, wesołe spotkania z dziećmi, które wierzą w sunące po niebie sanie ze staruszkiem w czerwonym ubraniu?

Autorka trochę wzruszająco, trochę ironicznie przedstawiła pracę tego cudnego dziadka w przebraniu, który w swoich zleceniach miał nie tylko spotkania z dziećmi. Swoje zadanie realizował również dla dorosłych, którzy przecież już dawno przestali wierzyć w świętego Mikołaja, a jednak często jego obecność sprawiała im radość.

Co jest piękniejsze? Dostawanie prezentów, czy obdarowywanie nimi innych?

Magda świetnie się czuła w roli Mikołaja, chociaż nie każda wizyta była dla niej przyjemna.

(…) Śmielej ruszyła do przodu. Za nią z cichym kliknięciem klamki zamknęły się drzwi. Zajrzała do pierwszego pomieszczenia i to, co zobaczyła, zdecydowanie jej się nie spodobało. Przewrócona nocna lampka, wyrzucona zawartość komody, szuflady leżące na dywanie pomiędzy potłuczonymi doniczkami. Intuicja podpowiadała jej, że najwyższa pora się wycofać. Coś tu nie grało. (…)

Niestety trudna rola wymagała od niej nie tylko świetnej gry aktorskiej, ale czasami również trudnego powstrzymywania emocji.

Są domy, w których zatrudnienie Mikołaja to było sprawienie dzieciom krótkotrwałej radości, bo które dziecko nie ucieszy się na widok prezentu. Ale są takie domy, w których dzieci pragną czegoś więcej niż materialny upominek, chcą cieszyć się obecnością bliskich, widzieć na ich twarzach uśmiechy zamiast grymasu wywołanego przez różne problemy.  

Autorka pięknie przedstawiła radość zarówno dzieci jak i dorosłych, ale pokazała również dramaty małych i dużych, które często skrywają się za zamkniętymi drzwiami mieszkań.

Końcówka książki jest być może trochę bajkowa, ale kto z nas nie lubi bajek 😉

Zauroczyła mnie ta lektura i muszę przyznać, że jest nie tyle ciekawa co pewnie wielu skłoni do refleksji. Od początku wyczuwałam w fabule tego ducha świąt, ducha adwentu, to przecież czas, w którym ludzie często pozytywnie się zmieniają.

Małżeństwo Magdy i Witka jest takim, o jakim marzy każda kobieta. Nie brakuje w nim czułości, a drobne niesnaski są prawie nieodczuwalne.

(…) Wciąż mieli przed sobą wiele marzeń do spełnienia, wspólnie patrzyli w jednym kierunku, szanowali się i nigdy do niczego nie zmuszali. Czy byli wyjątkiem? Bezwstydnie szczęśliwi, zajęci swoimi sprawami, nie zwracali uwagi na innych, aż do teraz. (…)

Jedną z bohaterek jest babcia Danuta, która jest takim pięknym światełkiem tej opowieści. Mimo swoich osiemdziesięciu lat ma w sobie tyle energii, że niejeden młody człowiek mógłby się wiele od niej nauczyć i mógłby jej zazdrościć.

Jeżeli szukacie ciepłej, wzruszającej i niezbyt przesłodzonej książki świątecznej, to myślę, że ta jest idealną lekturą, przy której ja spędziłam bardzo przyjemny czas, dlatego z czystym sercem POLECĘ ją każdemu.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy barterowej, a Autorce pięknie dziękuję za kolejne chwile pełne wzruszeń i wrażeń.

KALENDARZ ADWENTOWY – Jolanta Kosowska & Marta Jednachowska

Z cyklu: CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA

(…) Jagoda bardzo nie lubiła, kiedy na nią krzyczano. Kojarzyło jej się to z domem, z którego zabrali ją, kiedy miała pięć lat. Mało z tego domu pamiętała. Wszystkie wspomnienia były związane z krzykiem i awanturami wiecznie pijanego ojca. Dziewczyna nie tęskniła za domem i nie żałowała, że jej biologiczna rodzina nie stara się o możliwość kontaktu z nią. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Jolanta Kosowska urodziła się na Opolszczyźnie i prawie całe życie związana była z Wrocławiem, Opolem i Sobótką. Jest absolwentką wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych na Akademii Wychowania Fizycznego. Z zawodu jest lekarką, specjalistką w trzech dziedzinach medycyny. Od kilku lat mieszka i pracuje w Dreźnie, a swój czas dzieli między pracę zawodową, podróże i pisanie powieści. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 powieścią „Niepamięć”.

Marcie Jednachowskiej mogę napisać niewiele, chociaż poznałam ją osobiście i wiem, że jest córką Jolanty Kosowskiej, a książka „Spotkajmy się we śnie” jest jej debiutem, chociaż podobno napisała już kilka książek. Kocha zwierzęta, a w szczególności konie, których kilku jest właścicielką. I to tyle ile mogę zdradzić. Dopowiem jeszcze, że jest bardzo sympatyczną osobą i jeżeli ktoś będzie miał okazję kiedyś być na spotkaniu z nią, to polecam.

Kalendarz adwentowy to powieść świąteczna.

PREMIERA KSIĄŻKI 08 LISTOPADA 2024

Wydawnictwo NOVAE RES, stron 260

W domu dziecka przy ulicy Zimowej trwają przygotowania do świąt Bożego Narodzenia. Opiekunki dokładają wszelkich starań, by dzieci choć przez te kilka dni czuły się tam jak w prawdziwym domu. Placówka boryka się jednak z poważnymi problemami finansowymi – funduszy brakuje nawet na prezenty dla wychowanków. By zmienić tę trudną sytuację, Marzena – dyrektorka domu dziecka – organizuje bożonarodzeniowy jarmark, a Klaudia, jedna z opiekunek, za własne pieniądze kupuje każdemu z podopiecznych kalendarz adwentowy. Nikt nie wie, że w upominkach dla dzieci znajdują się nie tylko czekoladki, ale także… tajemnicze liściki od nieznanego nadawcy, które wywrócą tegoroczne święta do góry nogami. Nadchodzi czas pełen magii i niespodzianek. Czy wszystkie dzieci ucieszą się z prezentów adwentowych i kto jest tajemniczym darczyńcą. Czy jarmark bożonarodzeniowy okaże się sukcesem czy porażką? Którą z opiekunek dzieci najchętniej by pożegnały na zawsze?

Po książki Jolanty Kosowskiej sięgam bardzo chętnie, a ta jest drugą, która została napisana w duecie z Martą Jednachowską i myślę, że jest to wyjątkowo dobry duet. Przyznam szczerze, że chociaż znam dobrze „pióro” Jolanty Kosowskiej, to w tej książce nie do końca byłam pewna, która z pań pisała który rozdział.

Przez wiele lat przeczytałam wiele książek świątecznych, ale żadna jeszcze mnie aż tak nie poruszyła. W tej powieści głównymi bohaterami są nie tylko dzieci z domu dziecka, ale i emocje.

Dawno nie czytałam tak pięknej książki świątecznej, w której prawie na każdej stronie czuć magię adwentu, w której wzruszenie gra główną rolę jak w najpiękniejszym filmie. Moim zdaniem ta historia w pełni zasługuje na to, aby ją sfilmować i będę trzymała mocne kciuki, aby znalazł się producent.

(…) Wszyscy czekali na najważniejszy moment każdego ubierania drzewka. Nawet najstarszym dzieciom nigdzie się nie spieszyło. Oczekiwali zapalenia lampek na choince. Już po chwili błysnęły ciepłym, żółtym światłem. Ich blask oświetlił papierowe łańcuchy, ręcznie zrobione ozdoby i aniołki. (…)

Przeczytałam tę powieść dwukrotnie, raz gdy wydawnictwo poprosiło mnie o napisanie rekomendacji i drugi raz, aby ponownie przeżyć tę historię w okresie nadchodzącego czasu przedświątecznego i poczuć tę cudowną, magiczną moc adwentu.

Autorki przedstawiają nam dwanaścioro dzieci w różnym wieku, których przeszłość była dość dramatyczna, ale przyszłość może być piękna i szczęśliwa.

Każdy człowiek, czy to dziecko, czy osoba dorosła, o czymś marzy. Czasami są to marzenia realne do spełnienia, a czasami nieosiągalne. Tym dzieciom ktoś pomógł zrealizować marzenia nawet te, które dla nich wydawały się nie do zdobycia.

Czy to magia? Czy to tylko dobro czyjegoś (niesamolubnego) serca?

Czasami wystarczy mały gest, aby uszczęśliwić drugą osobę. Czasami poświęcenie siebie i tego co się ma drogocennego może przynieść więcej radości komuś niż sobie.

Adwentowe prezenty, które otrzymały dzieci tak bardzo pokrzywdzone przez los, nie należały do skromnych, ktoś może nawet powiedzieć, że były zbyt bogate, ale radość tych dzieci z pewnością była bezcenna. A przecież wielu ludzi uważa, że dawanie jest piękniejsze od otrzymywania.

Autorki poruszyły w swojej powieści wiele bolesnych wątków, pokazały, że w życiu wielu ludzi zdarzają się dramaty, jedni o nich mówią otwarcie, a inni zamykają swój ból głęboko w sercu. Czasami osoba pozornie niedostępna dla innych, oschła i niezbyt miła skrywa w sobie więcej miłości niż ktoś, kto uśmiecha się każdego dnia i odbierany jest przez innych jako ta bardzo miła.

(…) – Rozumiem – powiedziała dobrotliwie Monika. – Przede wszystkim muszę podziękować, że nie jestem w swoim rodzinnym domu, nie muszę słuchać krzyków ojca. Po drugie powinnam podziękować za to, że jestem w naszym domu. Wie pani, ja nigdy nie mówię, że jestem z domu dziecka. (…) Słowo „nasz” jest dla mnie najważniejsze. (…)

Tej książki nie można czytać bez wzruszeń, ponieważ zarówno historie dzieci jak i ich codzienne zmagania się z życiem, a także ich radości wywołują tak głębokie emocje, że trudno nad nimi zapanować.

Nie wiem, jak jest w domach dziecka, zapewne są domy pełne ciepła, w których dzieci czują się jak w najcudowniejszej rodzinie, jak i te, w których tego ciepła jest zbyt mało. Myślę jednak, że wszystko to zależy od osób pracujących tam jako opiekunowie.

W domu, w którym oprócz domowników mieszka miłość, odpowiedzialność za drugiego człowieka, opiekuńczość i empatia, można powiedzieć, że mieszkają radość i szczęście, które doskonale wypierają smutne wspomnienia. A to jest potrzebne każdemu młodemu człowiekowi do zbudowania dorosłości.

Zanim sięgniecie po tę książkę to przygotujcie sobie herbatę, kakao, ciepły koc i czas, bo od tej lektury trudno się oderwać. Niewielu potrafi tak pięknie ukazać magię świąt i Adwentu. Mimo trudnej przeszłości dzieci z domu dziecka na ulicy Zimowej cieszą się małymi rzeczami.

Ta opowieść przynosi radość, nadzieję i udowadnia, że Adwent to czas cudów.

POLECAM tę najpiękniejszą książkę świąteczną tego roku każdemu, kto tak jak ja czeka na ten jedyny w roku, piękny czas.

Dziękuję Autorkom za chwile pełne wzruszeń, a wydawnictwu Novae Res dziękuję za książkę, którą z pewnością jeszcze nie jeden raz przeczytam i którą bardzo gorąco polecam.

GÓRA KŁOPOTÓW – Marek Stelar

Z cyklu: PRECZ Z JESIENNĄ CHANDRĄ

Ale i też… CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA

(…) Gdyby Misiek wiedział, co go czeka w nadchodzące święta, najprawdopodobniej właśnie wyjeżdżałby ze Świeradowa w dowolnie obranym kierunku, byle nie w stronę willi swojej teściowej… (…)

Marek Stelar urodził się w 1976 roku. Jest autorem powieści kryminalnych, zwykle osadzonych w Szczecinie lub na Pomorzu Zachodnim. Jest wielbicielem przyrody, w szczególności zwierząt, niekoniecznie ssaków. Podobno pogłaszcze wszystkie, które mu na to pozwolą. Czasami próbuje wyjść z mroku strefy kryminalnej udowadniając czytelnikom, że być może w każdym drzemie figlarne dziecko. Może trzeba je tylko obudzić?

Góra kłopotów to komedia świąteczno-kryminalna.

PREMIERA KSIĄŻKI 26 PAŹDZIERNIKA 2022

Wydawnictwo FILIA, stron 298

Do starej, klimatycznej willi, u stóp Gór Izerskich, na święta Bożego Narodzenia zjeżdża się rodzina. Jak się okazuje na miejscu seniorka rodu z niewyjaśnionych przyczyn przebywa w szpitalu, zapewniając jednak najbliższych, że w Wigilię będzie już w domu. I chociaż każdy marzy tylko o pięknie przystrojonym domu, suto zastawionym stole i górze prezentów, to los postanawia trochę pokrzyżować plany gości i domowników. Nie dość, że cały czas obficie pada śnieg w pewnym momencie odcinając willę od świata zewnętrznego, to jeszcze zjawia się nieproszony gość, który nagle znika, choinka zamiast stać pięknie w kącie pokoju ląduje na stole, pada sieć komórkowa i elektryczność, a do tego Szwagier zachowuje się niezbyt logicznie jak na dorosłego mężczyznę. Czy święta mogą jednak okazać się miłe i przyjemne? Co stało się z nieproszonym gościem? I dlaczego seniorka rodu wylądowała przed samymi świętami w szpitalu?

Marek Stelar kojarzył mi się zawsze z mrocznymi kryminałami, chociaż żadnego z nich jeszcze nie przeczytałam. Tymczasem pierwsza książka tego autora, którą postanowiłam przeczytać to kryminał (może trochę półkryminalny) za to w wersji komediowej. I muszę przyznać, że jeżeli kogoś dopadnie jesienna chandra to sięgając po tę lekturę wypędzi ten smętny nastrój na amen.

Humor wpleciony w fabułę jest trochę ironiczny, trochę cyniczny, ale świetnie działa na nastrój osoby czytającej.

(…) – Święta to przeżytek – stwierdził Młody, wywołując zgorszenie u swojej matki. – Jesteście niewolnikami przebrzmiałej tradycji, pędzonymi przez życie na łańcuchu obowiązku, wobec tych, o których powinniście dbać przez cały rok, a nie tylko od święta. (…)

Niesamowite zbiegi okoliczności i zachowania niektórych bohaterów wprowadzają być może odrobinę grozy, ale jest to groza otulona humorem.

Przyznam szczerze, że spora ilość bohaterów, początkowo trochę mnie dekoncentrowała, bo zanim zaczęłam dokładnie kojarzyć bliskie pokrewieństwo tych osób, to trochę mi to czasu zajęło nie przeszkadzając jednak cały czas dobrze się bawić.

(…) Na ciemny korytarzyk spłynął wąski promyk światła, który wydostał się przez małą szparę między framugą a skrzydłami. Przymrużone oko otworzyło się nagle na całą szerokość, haust powietrza dostał się do płuc, a dłoń zasłoniła usta, powstrzymując niemy krzyk. (…)

Ale wykreowane przez autora osobowości wszystkich występujących w powieści bohaterów, zarówno tych pierwszoplanowych jaki i dalszych, to z pewnością jeden z wielu plusów fabuły.

To wprawdzie trochę nietypowa powieść świąteczna, ale jest w niej wszystko co powinno być. Mamy więc śnieg, a dokładnie pisząc – mnóstwo śniegu, o którym marzy z pewnością każdy uwielbiający święta. Jest choinka, a nawet dwie, są prezenty i świąteczny nastrój, który być może nie jest tak do końca ciepły i sielankowy, ale jest 😊

Zabawne dialogi i przemyślenia jednego z głównych bohaterów (tu mam na myśli Miśka) są kolejnymi plusami tej historii.

Wielu ludzi marzy o takich typowo rodzinnych świętach, ale czy spędzanie ich z osobami, które są mocno irytujące też można do takich marzeń zaliczyć?

(…) Misiek absolutnie nie wymagał takich zabiegów. Owszem dupsko mu zmarzło, ale niczego sobie nie odmroził. Uznał jednak, widząc entuzjazm dziewczyn, że poudaje trochę, i nawet mu się to opłaciło. Kakao, naleweczka, troska, wdzięczność, kocyk, ciepełko. Czegóż chcieć więcej? (…)

Z całą pewnością fabuła tej opowieści to wulkan humoru. I chociaż czasami jest to czarny humor to i tak warto po tę książkę sięgnąć zarówno w czasie świąt jak i w każdym innym momencie, bo przecież radości nigdy za wiele.

A ja polecając Wam tę książkę uważam, że w każdym czasie człowiek powinien przeczytać coś, co jest lekkie, łatwe, przyjemne i odstresowujące. I chociaż uważam, że postać Szwagra została przedstawiona zbyt prześmiewczo, a całość jest nieco infantylna, to humor mi ta książka poprawiła znacznie i chętnie jeszcze kiedyś do niej wrócę. I oczywiście sięgnę po inne powieści tego autora napisane w tym humorystycznym nastroju.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA, że mogłam przeczytać tę książkę w ramach współpracy barterowej i że poznałam „pióro” kolejnego polskiego autora.

Napisz do mnie
grudzień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/