Recenzje książek

LITERATURA POLSKA

CZAS WOLNY W PRL – Wojciech Przylipiak

Wojciech Przylipiak jest dziennikarzem, kolekcjonerem zabawek z PRL-u, pamiątek, komputerów i elektroniki sprzed lat. Ich historie opisuje na swoim blogu BufetPRL.com. Był redaktorem dodatku „Kultura” do „Dziennika Gazety Prawnej”, dziennikarzem magazynu „Esquire”, „PAP”. Współpracuje z czasopismami i portalami kulturalnymi, pisząc o popkulturze, także tej sprzed 1989 roku. W wolnych chwilach gra na Commodore 64, bawi się polskimi zabawkami z lat 70. I zaczytuje w „Świecie Młodych”.

Czas wolny PRL to książka reportażowa, nieco humorystyczna, nieco poważna, zapełniona anegdotami i filmowymi (Polskiej Kroniki Filmowej) cytatami o wypoczynku w Polsce Ludowej.

Myślę, że wielu ludziom sprawi przyjemność taki powrót do przeszłości, chociaż ta nasza przeszłość nie była tak bogata i tak kolorowa. Ale jedno co mogę powiedzieć, to jako dziecko nigdy się nie nudziłam, a wakacje rodzice organizowali mi tak, żebym nie musiała siedzieć na tym naszym brudnym Śląsku. Obowiązkowo były kolonie, potem wczasy z rodzicami a resztę wakacji pobyt u babci i dziadka w małym miasteczku w środkowej Polsce.

Autor zabiera swoich czytelników do czasów, do których jedni wracają z sentymentem a inni… nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że kiedyś świat wyglądał inaczej i mimo wszystko ludzie potrafili być szczęśliwi.

Jak wyglądał jedyny wolny dzień w tygodniu jakim była niedziela? Wielu młodych ludzi, nie wyobraża sobie nawet tego i buntuje się na zamknięte w niedzielę sklepy, że kiedyś ta niedziela była dniem na który czekało się cale sześć dni. Miasta wówczas pustoszały, na ulicach było pusto, szczęśliwcy wyjeżdżali za miasto, a ci co pozostawali w nim, siedzieli często w czterech ścianach swoich domów. Tak, to dla jednych był idealny czas wypoczynku na łonie natury i z rodziną, a dla innych koszmar samotności.

W tej książce jest dość obszerny rozdział o świętowaniu takich dni jak 1 maja, czy 22 lipca. My, pokolenie lat 60., 70., 80. pamiętamy barwne pochody pierwszomajowe, festyny, uroczyste (chociaż często bardzo nudne) akademie i radość spędzania czasu wśród grona znajomych czy rodziny. Radość dlatego, że wówczas na straganach można było kupić wiele ciekawych rzeczy, których na co dzień, nie było w sklepach.

(…) 22 lipca to była też najlepsza data w kalendarzu do przecinania wstęgi. Z pompą oddawano do użytku nowe obiekty. Rokrocznie ten dzień po prostu naznaczony był ważnymi wydarzeniami państwowymi. (…)

Były święta, na przykład Trybuny Robotniczej w Katowicach, czy Trybuny Ludu w Warszawie, którym oczywiście towarzyszyły propagandowe festyny z zespołami muzycznymi i wieloma atrakcjami dla dzieci. A ludzie… ludzie chętnie w nich uczestniczyli, bo to było coś innego niż szara rzeczywistość.

Czy wiecie co to były emdeki? MDK – czyli Młodzieżowy Dom Kultury, w wielu miastach był miejscem, w którym spędzało czas sporo młodzieży. Mój tata prowadził zajęcia z modelarstwa w takim domu, a ja oczywiście obowiązkowo uczestniczyłam tam w różnych zajęciach typu kółko kulinarne, nauka szycia i cerowania, kółko malarskie, kółko fotograficzne  czy filmowe itp. Niestety w żadnym z tych kółek nie „zagrzałam” zbyt długo miejsca, bo ciągle interesowało mnie coś innego. Ale młodzież nie mogła narzekać na nudę, bo jak ktoś chciał, to zawsze znalazł coś dla siebie.

Muszę przyznać, że autor poświęcił spory rozdział ogródkom działkowym. W rozdziale tym podzielił się ze swoimi czytelnikami nie tylko informacjami dla działkowiczów, opisem altanek ale przede wszystkim życia towarzyskiego jakie toczyło się w tych miejscach. Dla wielu ludzi takie ogródki były oazą spokoju, świeżego powietrza i oczywiście wypoczynku.

Dzisiaj latamy samolotami, jeździmy autokarami, lub jedziemy na urlop własnym samochodem, ale mało kto wie, ile frajdy (chociaż często męczącej) sprawiał autostop. Nie każdy miał odwagę na taką podróż, ale kto już się odważył raz, chętnie to w kolejnym roku powtórzył. To były podróże pełne szaleństwa i odwagi, zarówno ze strony turysty jak i kierowcy. Niewielu zdawało sobie jednak sprawę z niebezpieczeństw jakie mogły się przecież zdarzyć każdemu.

(…) Rogatki Krakowa, droga w kierunku Bytomia. Na nogach pionierki, spodnie uszyte z płótna żaglowego, kurtka z naszywkami herbów miast. Do tego przesadnie ciężki i niewygodny plecak. Po dwóch godzinach prób udaje się zatrzymać ledwo dyszącego stara. Szybko wrzucasz plecak na pakę i wskakujesz. Nie szkodzi, że auto przewozi skrzynie z głowami dorszy i jedzie tylko 15 kilometrów w tę stronę, w którą chcesz. (…)

Jak wiele radości potrafił dać człowiekowi czas spędzony na łonie natury, bez luksusowych hoteli, bez posiłków w hotelowej restauracji tylko własny lub wypożyczony namiot, przyczepa campingowa czy mały domek. Nikt nie narzekał, że twardo, że niewygodnie, bo każdy starał się czerpać z takiego polowego wypoczynku jak najwięcej. Taki wypoczynek z całą pewnością miał swój urok.

Już od 1946 roku istniał Fundusz Wczasów Pracowniczych, wielu ludzi zatrudnionych było w państwowych zakładach pracy, więc i możliwość wyjazdu do ośrodka wczasowego była łatwiejsza. Tam już nie trzeba było samemu sobie gotować, bo była stołówka w której podawano trzy posiłki dziennie, a kaowiec dbał o to, aby urlopowicze nie nudzili się zbytnio. Bo przecież wypoczywać też trzeba umieć.

(…) Władza organizując obywatelom wakacje, z jednej strony chciała integrować klasę robotniczą z inteligencją, a z drugiej prowadzić akcję kulturalno-oświatowo-propagandową. To drugie należało do kaowców (…)

Autor zabiera czytelników do miejsc znanych i prestiżowych, dla jednych luksusem był Sopot, Jastarnia, Ustka i wypoczynek nad polskim morzem, dla innych to było Zakopane. Każdy jednak starał się przynajmniej te dwa tygodnie pobyć z dala od domu.

(…) Komplet uszyty z niebieskiego płótna harcerskiego polecany przez ikonę mody PRL-u, Barbarę hoff, w jej stałej modowej rubryce w „Przekroju”. Klapki typu „Riwierki”, torba plażowa „Prognoza” albo „Australijka”. (…)

Jeżeli pamiętasz lata 50. 60. 70. 80 to ta książka sprawi Ci sporo radości zabierając w lata młodości 😊 ale nawet jeżeli nie urodziłeś/urodziłaś się w tamtych latach to wsiadaj do wehikułu czasu jakim jest ta świetna lektura i przenieś się do czasów PRL-u. Dowiesz się co ludzie robili w jedyny wolny dzień tygodnia jakim była niedziela, jak świętowali 1-go maja i 22-go lipca, co to były emdeki i jak grano w cymbergaja.

Polecam i… zapraszam w podróż do przeszłości. Czasy PRL-u wcale nie były nudne.

Dziękuję Wydawnictwu MUZA. SA i Autorowi za tę cudowną podróż do przeszłości. Tę książkę powinien mieć w swojej biblioteczce każdy, jedni aby móc wracać wspomnieniami do pięknych lat swojej młodości, a inni aby pamiętali, że urlop to nie koniecznie drogie wyjazdy i dalekie kraje, ale często coś bliższego, naturalnego, potrafi sprawić, że zapamiętasz ten czas na dłużej.

BLIŻEJ, NIŻ MYŚLISZ – Ewa Przydryga

Ewa Przydryga urodziła się i w Poznaniu, obecnie mieszka w Gdyni. Jest absolwentką filologii angielskiej UAM w Poznaniu, pracuje jako nauczycielka i tłumacz języka angielskiego. Jej pasją są podróże po najodleglejszych zakamarkach Francji; i w jedną z nich, biegnącą przez tamtejsze metropolie, zapomniane wioski, a wreszcie świat wyobraźni, zabiera czytelników swojej książki. Zadebiutowała powieścią „Motyle i ćmy”. Autorka thrillerów psychologicznych w stylu „domestic drama”.

Bliżej niż myślisz to thriller psychologiczny, którego fabuła umiejscowiona została we współczesnej Gdyni.

PREMIERA KSIĄŻKI 20 MAJA 2020

Wydawnictwo MUZA.SA
stron 316

Nika jest młodą kobietą po przejściach. Jej życie jest pasmem ciągłych dramatów. W dzieciństwie przeżyła tragedię, w jej obecności w domowej wannie utopiła się jej młodsza siostrzyczka. Toksyczna matka na każdym kroku przypominała jej o tym, znęcając się nad nią psychicznie i fizycznie. Kiedy Nika została znaną pisarką pojawił się w jej życiu stalker, który pewnego dnia zaatakował ją raniąc w brzuch, przez co kobieta straciła mające się wkrótce narodzić dziecko. Do męża również nie miała szczęścia, bowiem zaczął ją zdradzać krótko po ślubie. Kobieta postanawia zmienić całkowicie swoje życie i kupuje stary dom w Gdyni, który przekształca w pensjonat. Pewnej nocy zauważa, że coś złego dzieje się z jej tajemniczą lokatorką, która najprawdopodobniej została zamordowana. Niestety policja nie znajdując w pensjonacie żadnych dowodów na istnienie rzekomo zamordowanej kobiety, i wiedząc o tym, że Nika nie stroni od psychotropów i alkoholu, uznaje zgłoszenie za wybryk jej wyobraźni. Nika jednak się nie poddaje i zaczyna własne śledztwo. Czy to co widziała tamtej nocy stało się, czy tylko był to omam alkoholowo lekowy? Czy uda jej się dowiedzieć kim naprawdę była tajemnicza kobieta, która zatrzymała się w jej pensjonacie? Czy uda jej się dowiedzieć więcej na temat zbrodni?

To moje pierwsze, ale mam nadzieję nie ostatnie spotkanie z twórczością tej autorki. Lubię książki w których narracja jest w pierwszej osobie czasu przeszłego, bo wówczas wyobrażam sobie, że siedzę z daną osobą w jednym pomieszczeniu i słucham jej opowieści.

Ta książka jest dość specyficzna, mało w niej jest dialogów, więcej opisów i przemyśleń głównej bohaterki.

Główna bohaterka jest również dość specyficzną osobą, kobietą nie ufającą prawie nikomu nawet sobie, z dość traumatyczną przeszłością i życiem między szklanką z alkoholem i lekami psychotropowymi. Trauma jaka pozostała w niej po tragicznej śmierci siostry niestety powraca bolesnymi wspomnieniami. Kolejną trudną do zaakceptowania w jej życiu osobą jest matka, toksyczna i fałszywa, która przed ludźmi udaje kochająca mamusię, a dzieciństwo swojej córki zamieniła w koszmar. To wyjątkowo pechowa kobieta, której nie oszczędziła sława jaką zdobyła jako pisarka i z powodu której trafił jej się stalker, który również doprowadził do kolejnej tragedii w jej życiu, atakując ją pewnego dnia, w skutek czego utraciła wyczekiwaną córeczkę. Trudno jest żyć nie mając oparcia wśród najbliższych, bo ani matka ani mąż nie potrafili jej go dać, nie pomogło nawet długie leczenie w szpitalu psychiatrycznym.

Alkohol i leki psychotropowe to bardzo często jedyne ukojenie, to coś co pozwala chociaż na chwilę zapomnieć, na jakiś czas wyrwać się z bolesnej teraźniejszości w której dominują traumatyczne wspomnienia. Muszę przyznać, że autorka wykonała kawał dobrej roboty zaglądając do najbardziej trudnych i przerażających zakamarków ludzkiej psychiki.

Mieszanie alkoholu i leków często powoduje omamy, a stresujące sytuacje doprowadzają do częstych flashbacków, w czasie których kobieta nagle traci realność chwili i przenosi się do traumatycznych zdarzeń z przeszłości.

(…) Wiem, że to matka. Że idzie do mnie, po mnie. Staje pod drzwiami, jestem pewna bo przez szparę do kotłowni wpada zapach jej perfum, słyszę spokojny, równomierny oddech. Boję się go tak samo, jak boję się jej samej. (…)

Oprócz psychologicznej strony tej powieści, mamy całkiem ciekawy wątek kryminalny, który z jednej strony prowadzi główna bohaterka, a z drugiej policja.

Ciekawie skonstruowana intryga prawie cały czas trzyma czytelnika w napięciu. Cały czas towarzyszy nam jakiś dziwny niepokój, tajemnice które pojawiają się po kolejnych krokach i mroczna ciekawość czy uda się głównej bohaterce doprowadzić sprawę do końca. Autorka trochę manipuluje czytelnikiem, narracją stosuje ciekawe chwyty powodując specyficzną reakcję emocjonalną. Czytelnik jest jakby w pewnego rodzaju niepewności, której towarzyszy niepokój i coś w rodzaju niezdecydowania.

Mylne tropy, niebagatelna intryga kryminalna, przejrzyście nakreślone tło obyczajowe i rosnące napięcie to cechy dobrego thrillera, a tego tutaj nie brakuje.

Osobowość głównej bohaterki jest nie tyle ciekawa co intrygująca. Straumatyzowana kobieta w pewnym momencie zaczyna myśleć nad wyraz logicznie, zapętlając się w coś co może się dla niej skończyć tragicznie. Ale kiedy trzeba jest silna i odważna, chociaż strach często jej towarzyszy.

(…) Trzeba na moment zanurzyć się w innym świecie, aby lepiej zrozumieć swój własny. Tej wymówki używam za każdym razem, kiedy sięgam po kieliszek wina w nadziei, że jeden niewinny łyk przeniesie mnie w krainę chwilowego szczęścia. Liczę, że wymaże z pamięci te wspomnienia, których ja sama nie potrafię zablokować. (…)

Ta książka prawie od samego początku wciąga w wir psychologicznych wątków przeszłości i teraźniejszości. Muszę przyznać, że czytałam ją z pewnego rodzaju niepokojem.

Zakończenie natomiast zaskoczy chyba każdego, przynajmniej mnie udało się zaskoczyć całkowicie.

Polecam tę powieść szczególnie miłośnikom dobrych thrillerów i powieści psychologicznych. Myślę, że sięgając po tę lekturę nikt nie poczuje zawodu, bowiem fabuła wciąga od samego początku i trzyma w napięciu aż do końca.

Dziękuję Wydawnictwu MUZA. SA za propozycję przeczytania tej powieści jeszcze przed jej premierą i jestem więcej niż pewna, że Ewa Przydryga jest kolejną polską pisarką, po której książki będę sięgała bardzo chętnie.

ŁOWCA – Agnieszka Pruska

Agnieszka Pruska już gościła w skromnych progach mojego bloga, ale chętnie ją ugoszczę kolejny raz. Z pochodzenia jest wrocławianką, ale zamieszkać postanowiła w Gdańsku. Z wykształcenia jest nauczycielką, ale od wielu lat nie pracuje w wyuczonym zawodzie. Jej pasje to książki i aikido, w którym jest posiadaczką mistrzowskiego czarnego pasa. Literacko zadebiutowała w roku 2013 powieścią „Literat”. Jest członkinią Oliwskiego Klubu Kryminału. To jedna z naszych polskich kryminalistek, po której książki sięgam bardzo chętnie. I chyba przeczytałam już wszystkie jej książki, które ukazały się na rynku księgarskim. Jeżeli ktoś chciałby bliżej poznać tę autorkę to zapraszam do wcześniejszych wpisów lub na stronę autorki.

Łowca to współczesny kryminał policyjny, którego fabuła umiejscowiona została w Gdańsku.

PREMIERA EBOOKA 14 KWIETNIA 2020

PREMIERA KSIĄŻKI 25 MAJA 2020

Wydawnictwo OFICYNKA
stron 496

Na osiedlu domków jednorodzinnych zostają znalezione zwłoki młodej kobiety. Zaniepokojony nieobecnością sąsiadki na spacerach z psami znajomy, postanawia sprawdzić co u niej i… znajduje jej zmasakrowane przez mordercę i psy ciało. Śledztwo przypada grupie policjantów, której przewodzi Barnaba Uszkier. Niestety morderca nie próżnuje i w niedługim czasie zostają znalezione zwłoki kolejnej kobiety. Obie te zbrodnie charakteryzuje pewien szczegół, który skłania policjantów do świadomości, że obie kobiety zabił ten sam człowiek. I chociaż śledztwo nie idzie jak po maślę, to następna zbrodnia dokonana w podobnym stylu zaczyna coraz bardziej spędzać sen z oczu wszystkich zaangażowanych w sprawę. Czy Barnaba i jego ekipa znajdą wreszcie sprawcę zbrodni? Ile jeszcze kobiet zginie brutalnie zamordowanych zanim policja wpadnie na trop mordercy? Dlaczego zginął emerytowany policjant, który nie był świadkiem zbrodni? Kim jest psychopatyczny morderca, pastwiący się nad swoimi ofiarami?

Po książki tej autorki sięgam z przyjemnością i chyba nie jestem w stanie określić czy bardziej lubię serię z Barnabą Uszkierem czy komedie kryminalne z dwoma nauczycielkami.

Książka jest dość specyficzna, nie ma ostrych zwrotów akcji, nie ma zbytniej brutalności (pomijając opisy zbrodni) i nawet przekleństwa w ustach policjantów nie rażą tak jak w innych powieściach. Autorka precyzyjnie i bardzo fachowo przeprowadza czytelnika przez śledztwo dając możliwość pełnego uczestnictwa w procedurach policyjnych. Fabuła mimo mocnego zaangażowania policjantów w zagadkę kryminalną nie toczy się błyskawicznie, są dość przewidywalne zwroty akcji, chociaż wiadomo, że w końcu musi dojść do wykrycia sprawcy. Jednak sprytne manipulowanie czytelnikiem cały czas powoduje pewien dystans i do śledczych i do śledztwa.

Narracja charakteryzuje się tym, że jest sporo dialogów, co z kolei sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko, bo mimowolnie angażując się w rozmowy, jesteśmy kimś w rodzaju widzów obserwujących krok po kroku czynności policjantów, które mają doprowadzić do odkrycia osobowości sprawcy. W grupie osób zaangażowanych w śledztwo są zarówno policjanci jak i prokurator i psycholog, który często jest kimś bardzo pomocnym.

(…) – Zastanawiam się. Przepytani zostali praktycznie wszyscy. Miejsce zdarzenia i zwłoki też nic więcej już nam nie powiedzą. Najwięcej informacji o sprawcy mamy od Leńskiego, ale tego też jest niewiele. (…)

Patrząc z punktu widzenia laika, może nam się wydawać, że policja jest nieudolna, skoro nie potrafi szybko znaleźć sprawcy, ale wielu przestępców jest tak sprytnych, że  trudno ich szybko zakwalifikować do grona podejrzanych i często mały drobiazg może zdecydować o tym czy ktoś zawinił.

Trzeba przyznać, że autorka ma sporą wiedzę z kryminologii, bardzo drobiazgowo opisuje większość czynności czy zachowań policjantów, robi to tak, jakby zdawała dokładny raport, w którym pominięcie jakiegoś szczegółu mogłoby wyjść na niekorzyść sprawy. Ale ta dobra wiedza jest tylko wielkim atutem powieści, bo niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego jak wyglądają czynności śledcze i ile muszą się policjanci nachodzić i nasłuchać aby uzyskać jakieś konkretne ślady czy dowody.

(…) Te „paluszki” są o tyle ciekawe, że widać dosyć rzadko występujący wzór pętlicowy. Poza tym jest jeszcze coś. Morderca pracował głównie w rękawiczkach, ale ma na palcu bliznę, która uwidacznia się na śladach. Tak więc będzie można również skorzystać i z tego. Co więcej, technicy sprawdzili wydruki jako takie i zauważyli, że na wszystkich, oprócz tych, na których była Wilczyńska, jest skaza powstała na skutek zadrapania bębna. Była niewidoczna gołym okiem, ale pozwoli zidentyfikować drukarkę.(…)

Zresztą tendencja do opisywania szczegółów jest jakby marką tej autorki. Niewielu pisarzy kryminałów może się pochwalić tym, że zna dobrze to o czym pisze. Owszem zdarzają się trzymające w napięciu powieści kryminalne, w których zwroty akcji są tak niespodziewane, że człowiek w pewnym momencie łapie się na tym, że chciałby już być na ostatniej stronie. Tutaj jest pewnego rodzaju paradoks, niby śledztwo powoli posuwa się do przodu, ale większość zaangażowanych w nie policjantów cały czas jest w toku działań i jak zaczynają dzień wcześnie rano to często kończą bardzo późnym popołudniem lub wieczorem. Ale policjant ma czas pracy nienormowany i to chyba dlatego tak się dzieje.

(…) Prokosz wszedł na drugie piętro, sprawdził numer mieszkania i zadzwonił do drzwi. Po dłuższym oczekiwaniu usłyszał kroki, ktoś go obejrzał przez wizjer i dopiero wtedy przekręcił klucz w zamku. W drzwiach stał niewysoki mężczyzna z dwudziestoma kilogramami nadwagi, lekko licząc. Jego włosy domagały się mycia i strzyżenia, a kilkudniowy zarost nie był z gatunku tych modnych, a świadczył o lekceważącym podejściu do wyglądu. Poplamione farbą jeansy i rozciągnięty T-shirt dopełniały obrazu. (…)


Fabuła wciąga, zbrodnie czasami bulwersują bo opisane z precyzyjnością dokonań mogą spowodować szybsze bicie serca, ale… brakowało mi takiej charakterystyki osobowości bohaterów. Owszem jest sporo o Barnabie Uszkierze, zaglądamy nawet do jego prywatności, do jego domu, małżeństwa i częściowo psychiki, ale nie ma tu prawie nic o innych, o jego współpracownikach. Mnie się udało ich wcześniej trochę poznać, czytając wcześniejsze części, w których głównym bohaterem jest Uszkier, ale jeżeli ktoś zacznie czytać od tej części, to nie pozna bliżej współpracowników Uszkiera. Więcej dowie się o osobowości zabójcy niż policjantów, a moim zdaniem to też jest ważne, kiedy w jakiś sposób „zna się” bohaterów współistniejących.

Polecam tę książkę szczególnie miłośnikom dobrych kryminałów, dobrej wiedzy nigdy za wiele, a tu tej wiedzy zarówno z kryminologii jak i kryminalistyki jest całkiem sporo. Autorka przeprowadza czytelnika przez biologiczno-techniczną stronę wykrycia przestępcy, dając jednocześnie coś w rodzaju instrumentu do znalezienia go. Świetnie opisuje techniki kryminalistyczne i taktykę kryminalną od działań polegających na wykryciu sprawy, poprzez działania dowodowe i profilaktyczne. Przedstawia co jest głównym przedmiotem zainteresowania śledczych, jakie są motywy tego co robi seryjny morderca, bo żeby dobrze poznać sprawcę, trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników nie tylko motyw, ale również jego środowisko jak i profil osobowościowy.

Dziękuję wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej powieści przed jej papierową premierą, z żalem żegnam się z Barnabą Uszkierem, bo podobno jest to ostatnia część z jego udziałem. Ale jeżeli ktoś jeszcze nie miał okazji go poznać, to może to szybko nadrobić sięgając po „Literata”, „Żeglarza”, „Spadkobiercę” czy „Hobbystę”.

SZLAM – Andrzej Mathiasz

Andrzej Mathiasz urodził się w 1959 roku. Z wykształcenia jest prawnikiem. W swoim życiu robił wiele, był aktorem i reżyserem teatralnym oraz scenarzystą i reżyserem filmowym, a także autorem i producentem telewizyjnym filmów dokumentalnych i reportaży. Od kilku lat pisze powieści, a swoją twórczość publikuje między innymi na stronie www.mathiasz.pl.  Jego debiutancka powieść, thriller sensacyjny z elementami sf „Druga Rzeczywistość” ukazała się drukiem w roku 2017.

Szlam to współczesny kryminał policyjny z dużą dawką thrillera, którego fabuła umiejscowiona została w Lublinie.

PREMIERA KSIĄŻKI 26 MAJA 2020

RAZ…DWA…TRZY… BABA JAGA PATRZY

Wydawnictwo REPLIKA
stron 415

Na lubelskiej starówce dwie licealistki natrafiają na fragment męskiego ciała. Tej samej nocy na pobliskim podwórku zostają znalezione zwłoki mężczyzny, który wykrwawił się z powodu… odciętej części. Dochodzenie przypada w udziale ambitnej policjantce, komisarz Anecie Brudce oraz prokuratorowi Adamowi Szmytowi. W pewnym momencie śledztwa dołącza do nich również psycholożka. Morderca nie próżnuje, prawie każdej kolejnej nocy, w jakimś zaułku lubelskiej starówki zostają znalezione kolejne zwłoki z odciętą częścią ciała. Nieboszczyk zanim umrze słyszy dziecięcą wyliczankę, po niej następuje uderzenie w głowę i utrata przytomności, po której następuje kolejny etap.  Kto dokonuje tych makabrycznych zbrodni? Czy są to jakiegoś rodzaju mordy rytualne czy zemsta? Dlaczego giną tylko mężczyźni?

Na wstępie chciałabym napisać, że to moje pierwsze spotkanie z tym autorem, ale jak mi czas pozwoli to z całą pewnością nie ostatnie.

Autor zabiera czytelników do Lublina, ale nie tego pięknego, turystycznego, tylko w jego mroczne zakamarki, w których niezbyt lubiany w branży prokurator i młoda pani komisarz muszą stanąć w obliczu makabrycznych zbrodni psychopatycznego mordercy, który po każdym swoim dziele zostawia ślad w nietypowych dla zbrodni miejscach.

Muszę przyznać, że fabuła prowadzona jest dość oryginalnie, jest chyba nawet lekkim zaskoczeniem dla miłośników kryminałów czy thrillerów. Rozdziały z wątkiem prowadzonego śledztwa przeplatają się z rozdziałami z wątkami mordercy, w których ze szczegółami wręcz, opisywane są dokonywane zbrodnie. Prawie od początku możemy przypuszczać, że mordercą jest kobieta, ale czy na pewno?

(…) Machnęła ręką. Obuch młotka trafił w skroń. Rozległ się głuchy stuk i nieprzyjemny chrupot, jakby nadepnęła na ślimaka. Przystojniak wybałuszył oczy, kwiknął cicho i zwalił się ciężko na ziemię. (…)

Autor niesamowicie manipuluje czytelnikiem, i swoimi bohaterami również. Policja i prokurator są jak w błędnym kole, kiedy wydaje się im, że są już na finiszu, że mają swojego winnego (winną), następuje kolejne morderstwo.

Ciekawym i nie obojętnym dla fabuły jest to, że poruszone zostały w tej powieści trudne tematy społeczne. Na przykład przemoc domowa, często ukrywana za zamkniętymi drzwiami, dotycząca nie tylko dorosłych, tu mam na myśli małżonków czy rodziców i ich dzieci, ale dotycząca molestowania i zmuszania małoletnich do czynności seksualnych.

(…) Dobra intuicja! Jest śmierć i jest kosa. Prokurator wsłuchiwał się w jej zeznania z rosnąca gulą w gardle. Nawet nie dlatego, żeby przerażał go obraz tego, co działo się w jej domu. Nie takie rzeczy rozgrywały się w czterech ścianach mieszkań, za zasłoną wartości rodzinnych i coniedzielnych wizyt w kościele. (…)

W fabułę kryminalną autor wplótł wiele wątków psychologicznych, między innymi wątek dotyczący problemu alkoholowego, pedofilii czy rozdwojenia jaźni. Wszystko to zebrane do jednego „worka powieściowego” stanowi taką mieszankę wybuchową, że człowiek dosłownie odczuwa ją jakby sam uczestniczył w tym śledztwie. Jakby podświadomie mógł być kolejną ofiarą albo uczestnikiem zbrodni.

Autor powoli buduje napięcie, a gdy sięga ono zenitu następuje gwałtowny zwrot akcji. Momentami czytelnik jest prawie pewien jak zakończy się kolejna scena, a tu… nagle okazuje się, że wszystko nie jest tak. Jedna zagadka wyprzedza drugą zagadkę, a śledztwo nie posuwa się ani kroku ku zakończeniu. Dzięki tym manewrom jednak, fabuła cały czas trzyma w napięciu, bo tak właściwie nie wiesz co stanie się na następnej stronie.

Tej książki nie można czytać spokojnie, i jeżeli ktoś biorąc ją do ręki będzie liczył na lekki i przyjemny relaks to chyba się nieco zawiedzie. To nie jest lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale myślę, że wielu czytelnikom na długo postanie w pamięci. Połączenie mocnej, wciągającej fabuły z nietuzinkowymi osobowościami głównych bohaterów i ciekawie skonstruowanymi dialogami, to jest coś, co przyciąga w dobrej książce i pozwala na maksimum satysfakcji z tego, że nie zmarnowało się czasu na czytanie.

Polecam tę książkę szczególnie miłośnikom dobrych kryminałów, thrillerów i powieści psychologicznych. Poruszone w tej lekturze tematy nie należą do łatwych wręcz przeciwnie, uświadomią ile zła czai się w ludziach, jak trudno czasem nad tym złem zapanować i jak wiele można zrobić dla drugiego człowieka, aby pomóc mu odzyskać spokój ducha.

(…) Jak pokręcona może być ludzka psychika. Patrzysz ma twarz, przyglądasz się mimice, zaglądasz w oczy, rozmawiasz z kimś i myślisz, że w ten sposób tego kogoś poznajesz. A to przecież tylko kolorowe opakowanie w 3D. wewnątrz, jak w jajku niespodziance, czai się zupełnie inny stwór. Potwor! (…)

Dziękuję wydawnictwu REPLIKA za propozycję przeczytania książki jeszcze przed jej premierą i wierzę w to, że znajdzie ona wielu czytelników. A ja już teraz mogę stwierdzić, że nazwisko autora nie pozostanie mi obojętne i chętnie sięgnę po każdą kolejną jego powieść.

ŁZY STAREJ SOSNY – Grażyna Kamyszek

Grażyna Kamyszek jest autorką prozy polskiej, urodziła się w 1950 roku w Sztumie, i jest kolejnym przykładem na to, że spełniać swoje marzenia można (i powinno się) w każdym wieku. Ukończyła filologię polską na UG i studia podyplomowe z bibliotekoznawstwa. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego w Postolinie i w Ustce. Jest autorką scenariuszy i realizatorką wieczorów poetyckich przybliżających twórczość H. Poświatowskiej, E. Stachury i K. K. Baczyńskiego – wystawianych na scenie Domu Kultury w Ustce. Jest również współredaktorką wydania tomu poezji „Młode głosy”(1997), promującego twórczość młodzieży. Aktualnie na emeryturze. Mieszka w Ustce, a latem w Barcicach.

Łzy starej sosny, to współczesna powieść obyczajowa z dodatkiem historii wojennej i odrobiną romansu.

Wydawnictwo Literacki BIAŁE PIÓRO rok 2019
stron 319

Gizela jest kobietą, która młodość ma już dawno za sobą. Po śmierci matki mieszkała cały czas z dość apodyktycznym ojcem. Kiedy on zmarł, wreszcie poczuła się wolna. Gdy jedna z sąsiadek proponuje jej zastępstwo za córkę w niemieckim pubie, kobieta nie zastanawia się zbyt długo i wyjeżdża. Na miejscu czekają na nią nie tylko ciężka praca, ale i nowe przyjaźnie, a także pewna skrywana przez lata tajemnica, której ona, nieświadomie jest częścią. Gizela mimo 60 lat, rodzi się na nowo, uwolniona spod władzy ojca, zaczyna spoglądać na życie zupełnie innym wzrokiem. Co wydarzyło się w Niemczech kiedyś, i co wydarzyło się teraz? Czy wspomnienie ojca pozostanie w kobiecie na zawsze czy pozwoli jej żyć własnym życiem? W jakim wieku jest czas na miłość i seks?

 Autorka gościła już na moim blogu i muszę przyznać, że kiedy „odkryłam” jej twórczość wiele lat temu, wiedziałam, że będę do jej książek wracać.

Płacze sosna sędziwa, stulatka ciągle żywa. Żywiczne łzy nadziei między ludzi dzieli. Płacz, płacz, sosno poczciwa! Płacz póki jesteś żywa.

W tej powieści nie mamy szablonowej bohaterki, kobiety młodej, ładnej, niezależnej zawodowo trzydziestki, ale mamy zahukaną „starszą” panią, której życie nie oszczędzało, a która dopiero w wieku 60 lat zaczyna doceniać walory tego życia.

Muszę przyznać, że niewiele jest na polskim rynku takich książek, ale myślę, że wiele kobiet w wieku, który już jakiś czas młodość ma za sobą, chętnie zaczyta się w takiej lekturze.

Życie lubi zaskakiwać. Czasami o czymś marzymy, czasami za kimś bardzo tęsknimy, czasami szukamy szczęścia nie tam, gdzie ono się znajduje.

Czy można tęsknić za kimś, kto nigdy nie starał się upiększyć naszego życie, tylko zgorzkniałym, pełnym żalu do świata zachowaniem i buntem utrudniał i zniechęcał? Jak bardzo człowiek potrafi podporządkować się drugiemu człowiekowi dla „świętego spokoju”? Czy taki ktoś zna znaczenie słowa „szczęście”, czy tylko próbuje je sobie wyobrazić?

(…) W późniejszych latach nie potrafiła zakolegować się z nikim, nie mówiąc o przyjaźni. W jej słowniku nie istniał taki wyraz. Przeszła przez życie samotna, u boku coraz bardziej wymagającego ojca. Nie dostrzegała piekła, jakie jej zgotował swoją roszczeniową starością. (…)

Autorka zabiera czytelnika nie tylko do wydarzeń współczesnych, ale również do dalekiej przeszłości. Historia wojenna, czyli wątek powieści poświęcony ludziom zesłanym na roboty do Niemiec, to kolejny dowód na to, że wielu Niemców, mimo toczącej się wojny nie traktowało swoich potencjalnych wrogów jako ludzi złych, wielu widziało w nich takich samych ludzi jak oni. Byli oczywiście i tacy, którzy pławili się w znęcaniu nad swoimi pracownikami-niewolnikami, ale byli i tacy, którzy nie uznawali drastycznych metod i szanowali człowieczeństwo.

(…) Piotr nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, kiedy po całodniowej pracy brał prysznic i kładł się do łóżka, z trudem pojmując, że jeniec może być traktowany jak człowiek , a nie jak bydlę poganiane batem. W porównaniu z niedogrzaną i przeludnioną noclegownią u bauera czuł się w małym pokoiku jak gość w czterogwiazdkowym hotelu. (…)

Człowiek bez względu na wiek, całe życie potrzebuje ciepłych uczuć, bo one dają nadzieję i powodują, że szczęcie staje się realne. Czy kiedyś jest za późno, na to  aby się zakochać? Czy wiek może być przeszkodą do tego, aby poczuć te „motyle w brzuchu”? Miłość to przecież tylko jedno z uczuć jakimi można obdarować drugiego człowieka i w równym stopniu siebie. Dlaczego tak wielu ludzi boi się miłości, unika krępujących zachowań, tłumi swoje pożądanie? Czy tylko młodość ma prawo do zakochania? Moim zdaniem jest tylko pewna różnica, młodzieńczą miłość można przyrównać do zauroczenia, które zwykle trwa zbyt krótko, dojrzała miłość to splot wielu wątpliwości i analiz.

(…) Gdy zawrócili, to co przed chwilą stało się takie spontaniczne, w Gizeli zamigotało niepewnością. Czy dobrze robi? Czy jest gotowa na fanaberie? Przecież ma sześćdziesiąt lat i w jej wieku pewnych rzeczy nie wypada robić! (…)

Muszę przyznać, że powieść ta jest pełna refleksji. Autorka oszczędnie używa dialogów, ale raczy czytelnika wszelkiego rodzaju wspomnieniami, rozmyślaniami, i analizami życiowych. Z całą pewnością swoją fabułą udowadnia, że w każdym wieku jest czas na zmiany, zarówno te duchowe jak i te zewnętrzne. Trzeba tylko odważyć się zrobić tej jeden dodatkowy krok. Krok do szczęścia.

Czasami trzeba się cofnąć do przeszłości, aby zrozumieć więcej, ale najważniejsze to iść do przodu, a przeszłość zostawić, czerpać z niej jedynie te mądrości, które nie zaszkodzą przyszłości.

Polecam tę książkę szczególnie paniom, chociaż myślę, że wielu panom ta lektura również przypadnie do gustu. Nie powiem, że polecam ją osobom w wieku tak zwanym „słusznym” bo kiedy tak właściwie on się zaczyna? Polecam tę lekturę ku refleksji, nigdy nie wiadomo co nas może spotkać za kilka, czy kilkanaście lat? A może nasze życie wywróci się do góry nogami tak jak wywróciło się bohaterce tej książki?

Polecam tę lekturę dlatego, bo myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Mamy tutaj wątki obyczajowe w które wplecione zostały wątki historyczne, sporo wątków psychologicznych, trochę sensacji i szczyptę dojrzałego romansu. Czyli… dla każdego coś miłego.

Napisz do mnie
maj 2024
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/