LITERATURA POLSKA
POGRANICZNIK – Joanna Bagrij
Joanna Bagrij to podobno zorganizowana marzycielka o analitycznym umyśle i bogatej wyobraźni, którą do działania motywuje ciągła konieczność tworzenia. Lubi określać siebie jako artystkę i twórcę. Kocha, kiedy w umyśle pojawiają się nowe pomysły. Uwielbia nad nimi rozmyślać, przekształcać w konkretne plany, by ostatecznie urzeczywistniać w postaci realnych projektów. Urodzona w pokoleniu przed komputerowym, kiedy narzędziem pisarza była kartka papieru i długopis, a książka służyła za główne źródło inspiracji oraz wiedzy. Wychowana na ścianie zachodniej wśród legend o ukrytych niemieckich skarbach. Absolwentka Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu na kierunku Zarządzanie. Posiada ponad 5-letnie doświadczenie w copywritingu i redakcji tekstów. Obecnie zawodowo związana z branżą e-commerce i SEO. Jako autorka zadebiutowała w 2016 roku powieścią „Oddech śmierci”. „Pogranicznik” jest jej drugą powieścią.
Pogranicznik to współczesny kryminał policyjny, którego fabuła umiejscowiona została w okolicach malowniczych gór Solskich.
PREMIERA KSIĄŻKI 28 KWIETNIA 2021
stron 577
Pewnej jesiennej nocy na szczycie Orlica zostają znalezione półnagie zwłoki mężczyzny, porzucone na granicy polsko-czeskiej, będące w stanie zaawansowanego rozkładu. Miejscowi policjanci nie mają żadnych śladów poza starą przedziurawioną czeską monetą. Zaangażowana w śledztwo starsza aspirant Lena, mimo że jest nowym nabytkiem policji w danym rejonie, od początku bardzo poważnie podchodzi do sprawy. W śledztwo zaangażowany jest również profiler, który zagłębia się w realia nie tylko umysłu mordercy, ale również w realia przygranicznej miejscowości. Kiedy odnalezione zostają kolejne zwłoki z kolejną monetą, sprawa zaczyna się bardziej komplikować. Czy tajemnicze morderstwa łączą się ze sprawą sprzed 21 lat? Jakie sekrety skrywają główni bohaterowie? Czy seryjny morderca zostanie przyłapany na gorącym uczynku czy wywinie się policjantom i uniknie kary?
Kiedy sięgnęłam po tę lekturę, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że pochłonie mnie do tego stopnia, że wszystko inne pójdzie w odstawkę.
Książka napisana została dość specyficznie. Każdy rozdział podzielony jest jakby na trzy części. Fabułę śledztwa poprzedza krótki tekst w formie przekazu moralizatorsko-kazalnego, który jest czymś w rodzaju strofowania. Natomiast na końcu każdego rozdziału mamy kolejny tekst będący czymś w rodzaju wpisu pamiętnikowego psychopatycznego mordercy.
(…) Piekło istnieje na ziemi. Stykamy się z nim każdego dna, owinięci szczelnie kokonem utkanym z naszego strachu, bólu, frustracji. Przeżywamy osobiste dramaty, uodparniając się na cierpienie innych. (…)
Od początku książki towarzyszyło mi specyficzne napięcie odbierane zapewne poprzez zaangażowanie się w fabułę śledztwa i muszę przyznać, że odniosłam wrażenie, że autorka przed napisaniem książki zrobiła naprawdę porządny research dotyczący czynności śledczych.
(…) Przyjrzała się dokładniej – nocny wędrowiec ciągnął coś za sobą po ziemi. Lena poczuła nagły przypływ adrenaliny. Zeszła ze szlaku i idąc wzdłuż linii drzew, które ją osłaniały, zaczęła zbliżać się do podejrzanego osobnika. (…) Ciągnął za sobą ciemny foliowy worek. (…)
Oprócz ciekawej fabuły mamy tutaj dobrze wykreowanych bohaterów. Moim zdaniem właśnie dobrze wykreowane postaci pobudzają wyobraźnię czytelnika i wzbudzają zainteresowanie fabułą na równi z opisanymi w książce wątkami. Nie ukrywam, że od początku postać policjantki Leny intrygowała mnie i irytowała. Młoda, ładna, inteligentna, wysportowana a zarazem chamska w zachowaniu i bardzo wulgarna, ale mimo całej niechęci jakiej do niej czułam, postać ta sprawiła, że dzięki niej fabuła okazała się dla mnie jeszcze ciekawsza.
Przyznam szczerze, że dawno nie czytałam takiego kryminału, który od pierwszej do ostatniej strony trzymałby mnie w takim napięciu.
Tu nie ma czasu na wyciszenie emocji, bo cały czas coś się dzieje. Nagłe i niespodziewane zwroty akcji szokują, bulwersują i trzymają cały czas wysoki poziom ciekawości.
(…) – Właśnie. Wasz sprawca nie jest szaleńcem, który zabija tym, co ma akurat pod ręką. To skrupulatny i inteligentny zabójca, tworzący wyrafinowane miejsca zbrodni. (…) – to tchórz, któremu się wydaje, że rozdaje karty w rozpoczętej przez siebie grze. Póki nie znamy jej zasad, przegrywamy. (…)
Opisy miejsc są tak realistyczne, że przy odrobinie wyobraźni można przenieść się w okolice gór, lasów i małych górskich miejscowości. Myślę, że nikogo nie zawiedzie ta powieść, ponieważ połączenie świetnie wymyślonej fabuły, z realistycznie zademonstrowanymi miejscami nie tylko górskich okolic i obrazów zbrodni, ale również miejsc dalszoplanowych, z wyjątkowo ciekawie wykreowanymi postaciami nie może być złą lekturą.
Polecam tę książkę zarówno miłośnikom dobrych kryminałów jak i thrillerów, a także czytelnikom skłaniającym się ku powieściom psychologicznym.
Dziękuję Wydawnictwu MOVA za propozycję przeczytania tej książki i odkrycia kolejnej świetnej polskiej autorki kryminałów. Myślę, że nazwisko pisarki warte jest zapamiętania.
JESTEŚ WSZYSTKIM, CZEGO PRAGNĘ – Katarzyna Misiołek
Katarzyna Misiołek, to autorka powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego. Pisze również pod pseudonimem Daria Orlicz. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Była tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery. Kocha fotografować, podróżować i… kupować buty.
Jesteś wszystkim czego pragnę, to współczesna powieść obyczajowa z nutą romansu i dramatu.
PREMIERA KSIĄŻKI 14 KWIETNIA 2021
stron 347
Carla jest młodą Włoszką mieszkającą w Polsce. Przyjechała do tego kraju z mężem i sercem pełnym marzeń. Wspólnie z mężem otworzyła restaurację i miało być pięknie, tylko pandemia nieco pokrzyżowała plany młodych włoskich przedsiębiorców. Niestety małżeństwo również nie okazało się sielanką i pewnej nocy Carla po prostu wsiadła w pociąg i wyjechała szukać spokoju i szczęścia w innym mieście z dala od nieco zaborczego męża. Michał jest lekarzem bezgranicznie zaangażowanym w swoją pracę zarówno w Polsce jak i na misjach zagranicznych. Jego z pozoru szczęśliwe małżeństwo nagle rozpada się z pewnego dość upokarzającego mężczyznę faktu, który miał być radością a został goryczą. Pewnego dnia Michał zwraca w parku uwagę na samotną młodą skrzypaczkę i nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo jego życie od tego dnia ulegnie zmianie. Czy Carla poradzi sobie sama w obcym polskim mieście, czy będzie zmuszona wrócić do męża, a może nawet powrotu do Włoch? Czy dwoje przypadkowo spotkanych na ulicy ludzi może zbliżyć się do siebie na tyle, aby zacząć myśleć o wspólnej przyszłości? Czy można zaufać komuś kogo się ledwo zna i nie bać się, że zada ból i cierpienie?
Przyznam szczerze, że sięgając po tę książkę pomyślałam, że jest to „ciepły” romans, bo tak sugeruje opis na okładce. Tak „ciepły” romans, cokolwiek to znaczy. Ale słowo „ciepły” jako pierwsze nasunęło mi się na myśl. Znając jednak już trochę „pióro” autorki skłaniałam się raczej w innym kierunku, może powieści psychologicznej, może dramatu? Niewiele się pomyliłam, bowiem w tej powieści mamy wszystkiego po trochę.
Początek książki jest dość dramatyczny, chociaż to co spotkało Carlę można nazwać dramatem, ale to co spotkało Michała… raczej upokorzeniem.
Nie ukrywam, że od pierwszych stron czułam sympatię do głównych bohaterów i do samego końca kibicowałam im.
Treść książki podzielona jest na krótkie rozdziały przemiennie następujące po sobie, gdzie raz „pierwsze skrzypce” gra ON, a raz (nawet dość dosłownie, bo Carla jest skrzypaczką) gra ONA.
Autorka umieściła fabułę w czasie dość trudnym i niepewnym jednocześnie jakim jest pandemia koronawirusa. To już któraś z kolei książka odnosząca się do tego covidowego dramatu. Czy miało to wpływ na zaangażowanie się w fabułę czy nie, to już ocenić musi każdy indywidualnie.
Mimo dramatycznych zdarzeń jakie dotknęły bohaterów, ta historia ma bardzo pozytywny oddźwięk. Potraf tchnąć w czytelnika nadzieję. Autorka udowadnia bowiem, że bez względu na czas i okoliczności znalezienie szczęścia jest możliwe.
(…) „A gdyby jednak spróbować? – pomyślał. – Wyjść do ludzi, złapać trochę słońca, zaszaleć w pustych alejkach i zrobić coś nowego? Wypełznąć w końcu poza własną strefę komfortu, odważyć się żyć zamiast ukrywać w mieszkaniu, użalając nad sobą?” (…)
Można pomyśleć, że dwoje mocno zranionych przez los ludzi będzie bardzo ostrożnie podchodziło do nowych uczuć, ale może właśnie to, że zostali życiowo poharatani dało im siłę i odwagę do tego, aby spróbować szczęścia z kimś innym.
Każdy człowiek potrzebuje uczucia miłości, zrozumienia i takiego zwyczajnego ludzkiego ciepła drugiego człowieka.
(…) Życie nie zawsze można reżyserować według własnego scenariusza. Czasem los kieruje nas na boczne ścieżki, na które z własnej woli nigdy byśmy nie weszli, i często właśnie na nich znajdujemy to, czego bezskutecznie szukaliśmy, idąc wybraną przez siebie drogą. (…)
Historia tych dwojga ludzi to nie jest banalny romans jakich spotykamy w literaturze wiele. Moim zdaniem to piękna historia miłosna dwojga ludzi, którzy zupełnie przypadkowo (a może to właśnie zaplanował dla nich los?) odnaleźli się w trudnych chwilach swojego życia.
(…) Byli dla siebie dwiema czystymi kartami, totalnymi niewiadomymi, które dopiero z czasem staną się bardziej przejrzyste. „Czy to źle? Nie, chyba nie. Każda znajomość zaczyna się w końcu od pierwszego kroku, spojrzenia, słowa” (…)
Skupiając się jednak na postaciach, muszę przyznać, że zachwyciła mnie pani Ludmiła. Starsza pani z duszą młodej dziewczyny. Ciepła, empatyczna, pogodna i bardzo optymistycznie podchodząca do życia.
Poruszyła mnie natomiast postać głównej bohaterki – Carli. Młodej kobiety, która uciekając od toksycznego męża nie załamała się swoją sytuacją materialno-zawodowo-bytową. Potrafiła w obliczu „być i żyć” schować dumę i udowodnić (sobie), że żadna praca nie hańbi. Nie prosiła o pomoc finansową, tylko zakasała rękawy i przyjęła każdą pracę, która pozwoliła jej na bycie niezależną.
Polecam tę książkę całym sercem i chociaż nie jest to typowy romans, to myślę, że powieść zachwyci niejedną czytelniczkę preferująca taki właśnie gatunek. To moim zdaniem piękna powieść o nadziei i szczęściu, które można znaleźć, nawet wtedy, gdy się go na siłę nie szuka.
Dziękuję Autorce za tę historię i dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki kilka dni po premierze.
ZAPACH MAZUR – Małgorzata Manelska
Małgorzata Manelska urodziła się na Mazurach, w Szczytnie, gdzie cały czas mieszka. Jest absolwentką Uniwersytetu Warszawskiego. Oligofrenopedagog, bibliotekarka, nauczycielka. Od kilkunastu lat pracuje z dziećmi i młodzieżą niepełnosprawną intelektualnie. Pasjonuje ją czytanie. Lubi literaturę o tematyce około wojennej, kryminały, thrillery. W wolnych chwilach zajmuje się decoupage, techniką handmade, polegającą na ozdabianiu różnych powierzchni za pomocą serwetki lub papieru ryżowego. Kocha podróżować, poznawać nowe miejsca i ludzi. Jest autorką książek obyczajowych z historią w tle. Pisze o Mazurach, o ludzkich problemach, fascynacjach, dążeniach i samotności.
Zapach Mazur to powieść obyczajowa z nutką romansu, sporym ładunkiem historii wojennej Mazur i okolic, a także dramatu i psychologii.
PREMIERA KSIĄŻKI (wydanie II) 19 MARCA 2021
stron 403
Julka po rozstaniu z mężem, który ułożył sobie życie z nową żoną za granicą, mieszka sama. Jest niezależna finansowo, ale nie myśli o chwilowo o nowym związku. Kiedy pocztą przychodzi pismo z ośrodka pomocy społecznej z małej miejscowości na Mazurach z prośbą o zaopiekowanie się starszą kobietą, babcią jej byłego męża kobieta nie wie, jak sobie z tym poradzić. Nie jest już żoną wnuka Trudy. Staruszka okazuje się jednak bardzo sympatyczną osobą i Julka bardzo szybko zaprzyjaźnia się z nią. Kiedy mąż Julki postanawia sprzedać ich wspólne mieszkanie, kobieta z dnia na dzień staje się bezdomną z niewielkim kapitałem gotówki. Wyjazd na Mazury i zamieszkanie z babcią byłego męża okazuje się dla niej zbawienny. Oprócz przyjaźni starszej pani, Julka ma szansę na inną przyjaźń, a może nawet coś więcej. Czy uda jej się ułożyć życie w nowym środowisku? Jak na życie Julki wpłyną wspomnienia Trudy z okresu wojennego? Czy Julka znajdzie na Mazurach coś więcej niż tylko pocieszenie po rozstaniu z mężem?
W Mazurach zakochałam się kilkadziesiąt lat temu, kiedy jako młode dziewczę byłam na koloniach. Do dziś pamiętam piękne okolice, piękne jeziora i zapach…lasu.
Autorka ma bardzo malowniczy styl, kiedy coś opisuje, bez względu na to czy jest to pomieszczenie, czy postać, to potrafi słowami wyczarować obraz, który działa to na zmysł wyobraźni.
Kiedy zaczęłam czytać pierwszy tom tej mazurskiej opowieści, to po kilkunastu stronach wiedziałam, że przepadłam. Na mojej półce czeka już drugi tom, autorka zapowiada na rok 2021 kontynuację, co bardzo mnie cieszy.
(…) – Babciu, ile jeszcze po tym świecie chodzi Niemców, którzy też stali się ofiarami wojny? Ani ty, ani twoi rodzice nie chcieliście jej. Nie można czuć się odpowiedzialnym za czyjeś zbrodnie tylko dlatego, że przynależy się do jakiejś narodowości. (…)
Jeżeli ktoś czytał moje książki ze Szkatułki Wspomnień i podobały się, to zatraci się również w tej opowieści.
Fabuła książki dzieje się na dwóch płaszczyznach czasowych, współcześnie i w okresie drugiej wojny światowej i muszę się przyznać do tego, że biorąc tę książkę do ręki nie spodziewałam się takiego zaangażowania emocjonalnego w fabułę. Zwłaszcza w tę dotyczącą wojennych wspomnień jednej z bohaterek powieści.
Styl jakim pisze autorka z pozoru wydaje się lekki, łatwy i przyjemny w czytaniu, ale poruszone w książce tematy nie zawsze do tych lekkich należą.
(…) Julka poczuła w gardle jakąś grudę, która nie pozwoliła jej normalnie przełykać. Nie mogła uwierzyć w to, co przeczytała. Artur mówił, że ojciec nigdy nie szukał z nim kontaktu. O co tu chodziło? Jaką jeszcze tajemnicę kryła Truda? (…)
Przenosząc się do małej miejscowości poznajemy bardzo realistycznie opisane życie jej mieszkańców, z wszystkimi jego plusami i minusami. Poznajemy społeczność tej małej miejscowości widząc zarówno ludzi przedsiębiorczych, odważnych w podejmowaniu decyzji życiowych i zawodowych jak i ludzi kompletnie wycofanych społecznie, trwoniących swoje życiowe szanse i nie potrafiących dobrze wykorzystać potencjału swoich zdolności. Poznajemy również osoby silne emocjonalnie, których osobowości ukształtowały się w czasach tak trudnych i bolesnych jak wojna.
(…) Dobrze jest mieć przyjaciół, którzy wyciągają pomocną dłoń, kiedy się jej potrzebuje. Miała nadzieję, że nie będzie musiała nadużywać przyjaźni Bożeny, Krzysztofa, Trudy. Nie chciałaby tego, bo nie wiedziała, czy kiedyś nie nadejdzie dla niej jeszcze gorszy czas, a co wtedy? Najważniejsze, że teraz nie była sama. (…)
W swoich książkach ze Szkatułki Wspomnień zawsze podkreślam i przypominam, że Niemcy nie zawsze byli źli, jak w każdym społeczeństwie tak i u nich zdarzali się ślepo oddaniu ideologii nazistowskiej jak i tacy, którzy przede wszystkim byli ludźmi.
Autorka w piękny sposób to przedstawiła, ukazując losy pewnej niemieckiej rodziny, w której mimo empatii i serdeczności w stosunku do innych (potencjalnych wrogów) zdarzyła się ta przysłowiowa „czarna owca”.
(…) – W jakiej armii pan służy? Takimi metodami walczą na tej wojnie żołnierze, pańscy koledzy? Kiedyś spotka ich za to kara. Chce pan w taki sposób zdobywać chwałę? Mordując chorych, dzieci, kalekich? Jest jeszcze czas, żeby się z tego wycofać. (…)
Na uwagę moim zdaniem zasłużyła postać Julii, kobiety w średnim wieku, zranionej kilkakrotnie przez los, która mimo kłód rzucanych pod nogi udowodniła sobie i innym, że każdą kłodę można przeskoczyć, ominąć i iść dalej w kierunku szczęścia.
Myślę, że kto sięgnie po tę książkę polubi również Trudę, dziewięćdziesięcioletnią staruszkę, która swoim podejściem do życia udowadnia, że wiek to tylko cyfry w dowodzie i ważniejsze od peselu jest nastawienie do życia.
Polecam tę książkę bardzo gorąco zarówno miłośnikom historii wojennej jak i tym, którzy wybierają romans. Ta ciepła i pełna wzruszeń powieść historyczno-obyczajowa z pewnością zadowoli gust czytelniczy niejednej osoby.
Gdyby nie zobowiązania recenzenckie, to z całą pewnością zaraz po zakończeniu tego tomu zabrałabym się za czytanie kolejnego, bo już nie mogę się doczekać kolejnych losów mieszkańców tej mazurskiej miejscowości.
Moim zdaniem nazwisko autorki jest warte zapamiętania. Pozwólcie sobie na cudowny „wyjazd” na Mazury. Myślę, że będzie to nietypowa podróż zarówno pod względem emocjonalnym jak i przyrodniczo-turystycznym.
Dziękuję Autorce za możliwość przeczytania tej pięknej mazurskiej opowieści, wkrótce opowiem Wam o kolejnej części, która musi niestety cierpliwie trochę poczekać na swoją kolej.
MAMINSYNEK – Natasza Socha
Natasza Socha gościła już na moim blogu, jej poczucie humoru w połączeniu z realizmem życiowym przekonały mnie do sięgnięcia po kolejne jej książki. Urodziła się w Poznaniu w 1973 roku. Jest dziennikarką, felietonistką, pisarką, a także malarką i ilustratorką. Obecnie mieszka pod Akwizgranem w Niemczech. Jest absolwentką dziennikarstwa i nauk politycznych na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Przez wiele lat pracowała jako dziennikarka. Zadebiutowała powieścią „Macocha”, która została bardzo dobrze przyjęta przez czytelników. Do tej pory ma na swoim koncie już kilka powieści obyczajowych, w których w dowcipny sposób pisze o sprawach poważnych, podbijając serca wszystkich, którzy czytają jej twórczość. Jest artystyczną duszą, maluje akwarele, a także tworzy ilustracje do dziecięcych bajek.
Maminsynek to komedia obyczajowa.
PREMIERA KSIĄŻKI (wydanie II) 17 MARCA 2021
stron 381
Leandro jest samotnym mężczyzną, dobiegającym do 40-tki mieszkającym cały czas z matką. Każda kobieta, z którą zaczyna się spotykać, skutecznie zostaje przez matkę odstawiana „na boczny tor”. Kiedy mężczyzna poznaje Amelię, po raz kolejny wydaje mu się, że jest ona tą jedną jedyną (po mamusi oczywiście). Amelia zakochuje się na zabój, zrobi wszystko, aby jej ukochany mężczyzna nie tylko z nią zamieszkał, ale żeby połączył swoje życie z jej życiem. Jest tylko jeden mały problem, który w jakimś momencie dorasta do wielkości ogromnego problemu – Mamusia. Czy Amelii uda się pokonać zaborczą kobietę, która nie wyobraża sobie życia swojego synka u boku innej? Co musi wydarzyć się w życiu Leandra i Amelii, aby matka wreszcie zrozumiała, że jej syn ma prawo do własnego życia? Czy Matka zaufa kolejnej partnerce syna na tyle, że pozwoli mu odejść?
„Pióro” tej autorki znam doskonale i wiem, że chociaż porusza w swoich książkach często bardzo trudne i poważne tematy to robi to z gracją dobrego humoru.
Książka podzielona jest na dwie części. W pierwszej narratorem jest mężczyzna Leander (tytułowy Maminsynek), drugiej natomiast kobieta imieniem Amelia.
(…) Zdecydowanie nie lubiłem ubierać się sam. Matka robiła to tak sprawnie i z takim wdziękiem, że nie było sensu próbować samemu walczyć z ciągle plączącymi się nogawkami spodni, nie wspominając o koszulach, w których trafienie guzikiem do dziurki graniczyło z cudem. (…)
Autorka bardzo humorystycznie, aczkolwiek z mocnym akcentem ironicznym przedstawia uzależnienie emocjonalne dorosłego syna (38 lat) od nadopiekuńczej matki, która w każdej kobiecie widzi potencjalne zagrożenie dla tego uzależnienia.
(…) Byłem dopiero ośmiolatkiem, ale już zrozumiałem, że jest najwspanialszą kobietą na świecie. (…)
Ślepo zakochany mężczyzna nie zauważa krat złotej klatki, za którymi został zamknięty, bo przecież mamusia to dla niego „ósmy cud świata”. To jedyna kobieta, która go naprawdę rozumie, która pragnie tylko jego szczęścia i która dogadza ma nie tylko kulinarnie wmawiając, że gotowanie dla niego to szczyt jej marzeń. Matka, kiedy chce jest silna i opanowana, ale kiedy okoliczności nie są po jej myśli rozczula go swoją bezradnością.
Niestety, ale wciąż tacy mężczyźni istnieją. Duzi chłopcy, którzy boją się samodzielności i odpowiedzialności, ale nie zdają sobie sprawy z tego, że jak kobieta czegoś (lub kogoś) zapragnie, to zburzy każdy mur stojący na jej drodze do szczęścia. Mur mamusinego uzależnienia również.
Czy taka właśnie jest Amelia? Kobieta, która bez względu na wszystko zakochała się w przystojnym maminsynku?
Autorka pokazuje, że sposobem można zdobyć nawet to, co jest nie do zdobycia. W bardzo dosadny, ale również groteskowy sposób przedstawia „walkę” kobiet o ukochanego mężczyznę.
Czytając tę książkę, zastanawiałam się co kieruje takimi matkami? Miłość czy egoizm?
Polecam tę lekturę dla czystego relaksu, dla rozluźnienia myśli i poprawienia sobie humoru.
(…) Swoją drogą to ciekawe. Początkowo chrapanie kojarzy nam się z dźwiękami słodkiego misiaczka, który nażarł się miodu. Z czasem miś coraz bardziej linieje i w końcu przepoczwarza się w knura profanującego pościel w sowy. Dodatkowo z kącików ust kapie mu ślina i to właśnie ona stanowi kropkę nad i. (…)
Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki i cieszę się, że kolejna powieść Nataszy Sochy trafiła do mojej biblioteczki.
CZAS GNIEWU. JAŚMINOWA SAGA tom 2 – Anna Sakowicz
Anna Sakowicz, mieszkanka Starogardu Gdańskiego a pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego, to absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Od roku 2013 prowadzi blog annasakowicz.pl. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja co potwierdzam w kilku wpisach w tym blogu.
Czas gniewu, to druga część JAŚMINOWEJ SAGI, której fabuła umiejscowiona została w latach 1939-1968.
PREMIERA KSIĄŻKI 23 MARCA 2021
stron 578
Wybucha druga wojna światowa, mężczyźni albo wyruszają na wojnę, albo zostają złapani w sidła nazistowskiego reżimu. Dwie z sióstr Jaśmińskich zamieszkują w domu rodzinnym, razem z ojcem. Tylko najstarsza pozostaje w Warszawie. Starają się żyć w miarę normalnie, ale tęsknota za tymi, których z nimi nie ma ogranicza im wolność myślenia. Jedni tułają się po świecie, inni giną od niemieckich kul, jeszcze inni zakochują się. Kiedy wojna dobiega końca, wydaje się, że już nic nie zakłóci rodzinnego szczęścia, ale nadchodzący ustrój wcale nie daje im życiowego raju. Armia wyzwoleńcza pozostawia po sobie ból wspomnień, a nowa władza odkrywa kolejne karty emocjonalnej niedoli. Kto przeżył wojnę, a kto pożegnał się z rodziną i z życiem? Czy przyjdzie taki czas, że siostry znów siądą razem przy jednym stole? Która z córek starego Jaśmińskiego jest najsilniejsza psychicznie, a która nie może poradzić sobie z bólem istnienia w nowej rzeczywistości?
Pierwszą część sagi pochłonęłam, a druga… chyba nie potrafię znaleźć słowa na określenie tego w jakim tempie i z jakim zaangażowaniem przeczytałam tę część. Nie ukrywam, że emocje jakie towarzyszyły mi podczas czytania, momentami sięgały zenitu.
Książka została napisana dość specyficznie, bardzo obrazowo i zbliżając czytelnika do faktów historycznych jakie miały miejsce w danym opisywanym okresie. Każdy bowiem rozdział rozpoczyna krótka wzmianka o tym, co działo się na świecie w danym roku. Pod względem historycznym są to informacje ważne szczególnie dla tych, którzy do tej pory niezbyt zainteresowani byli faktami historycznymi.
Autorka porusza w powieści wiele ważnych wątków, ale ja szczególnie zwróciłam uwagę na kilka z nich.
Pięknie pokazana przyjaźń między dwoma mężczyznami. Nie byłaby może niczym szczególnym, gdyby nie ukazano jej właśnie w wojennej rzeczywistości. Przyjaźń między Niemcem i Polakiem, (a właściwie to gdańszczaninem). Dwie osoby teoretycznie stojące po dwóch stronach wojennej zawieruchy, zamiast jawnej wrogości podtrzymywały starą, przedwojenną przyjaźń.
(…) Adam milczał. Nie umiał znaleźć słów pocieszenia. Położył dłoń na plecach przyjaciela. Pierwszy raz w życiu wstydził się swojego pochodzenia. Wyraźnie poczuł, że przestał być gdańszczaninem, a stał się Niemcem biorącym odpowiedzialność za potworności, które właśnie się rozgrywały na jego oczach. Skończyły się marzenia o Wolnym Mieście Gdańsku, gdzie w jego wyobrażeniu wszyscy mieli żyć w zgodzie dla dobra tego niezwykłego miasta. (…)
Mamy tutaj również obraz miłości rozwijającej się między Niemcem a pół Polką – pół Niemką.
Wojna nie mogła wymazać wielu emocji i pragnień. Namiętności rozbudzające jedynie pragnienie ciepła drugiego człowieka nie pozwalały na wstrzemięźliwość. Nawet w czasach tak trudnych jak okres wojenny, nawet w miejscach, w których pobudzenie seksualne jest na ostatnim miejscu po głodzie, chłodzie, bólu i upokorzeniu.
(…) Oddała się pocałunkowi całą sobą. A świat wokół wirował kolorami, jakby nagle zniknęła wojna i nastał wieczny maj z kwitnącymi kwiatami, świeżym zapachem powietrza i błękitnym niebem. (…)
Mamy tutaj wiele bardzo wzruszających wątków opisanych z takim realizmem, że trudno zapanować nad cisnącymi się do oczu łzami. Dlatego przed rozpoczęciem czytania proponuję zaopatrzyć się w chusteczki.
Fabuła jest fikcją, ale napisaną z drobiazgowo sprawdzoną pod względem historycznym, społecznym i rzeczywistymi dla danego okresu faktami. Składam głęboki ukłon przed autorką za rzetelny research, który z pewnością wymagał sporego zaangażowania czasu i dużej ilości materiałów archiwalnych.
Ukazany Gdańsk okresu przedwojennego to miasto, które tak właściwie „wolnym” było tylko z określenia, bo na długo przed wybuchem wojny dominowali w nim Niemcy, a czas wojenny to już było całkowicie miasto niemieckie, w którym większe prawa i dominacje miała społeczność niemiecka.
Muszę przyznać, że autorka potrafi budować napięcie, niby niedbale przeskakując z fabuły dotyczącej jednej osoby na drugą. Cały czas czytelnik śledzi losy kolejnych bohaterów, a poruszane w książce problemy i fakty potrafią świetnie przenieść w autentyzm danego okresu.
Moim zdaniem to niezwykłe, kiedy fikcja literacka zostaje tak napisana, że wydaje się tak realna. Z pewnością jest to zasługa dogłębnego poznania tematu i naprawdę porządnego researchu.
Bohaterowie tej powieści są tak indywidualni, a zarazem tak prawdziwi, że człowiekowi wydaje się, że zna ich osobiście. Zarówno kobiety jak i mężczyźni są wykreowani z taką drobiazgowością cech charakteru, że nietrudno ich sobie wyobrazić. I mimo tego, że część z tych postaci teoretycznie powinna być z tych „negatywnych”, to nie można ich nie polubić (tu mam na myśli głównie Hirsza, Hanię czy Wojtka) bo każdy z nich ma w sobie coś, co magnetycznie przyciąga czytelnika.
Książka nie jest łatwa w odbiorze, zwłaszcza dla osób podchodzących do fabuły emocjonalnie. To co działo się w Polsce na przełomie lat 1939-1968 jak wskazują daty w tytule, każdy wie, zna albo z własnych wspomnień, albo z opowieści i odniesienie się do tego jak do czasu gniewu jest całkiem oczywiste.
Ale te trudne pod względem historycznym, politycznym i społecznym czasy, potrafiły przynosić namiastki szczęścia i radości. Na przykładzie bohaterów sagi widzimy, jak ludzie nauczyli się łapać pozytywne chwile.
Mogę powiedzieć, że książkę przeczytałam jednym tchem, ale to nie jest prawdą, bo kilka razy musiałam ją na jakiś czas odłożyć z powodu emocji jakie wewnętrznie mną targały i trzeba je było uspokoić.
Ta książka to moim zdaniem nie jest zwykła powieść, to emocjonalna podróż po rzece życia. Rzece, która raz płynie nurtem spokojnym, by po chwili wciągnąć w ostre wiry.
Trudno będzie zapomnieć o czym jest, a właściwie o kim jest ta książka, bo wystarczy tylko na chwilę zamknąć oczy a człowiek przenosi się nie tylko do Gdańska.
Na mnie ta lektura wywarła szczególne wrażenie, bo znam wiele opisanych w niej miejsc z racji tego, że od kilkudziesięciu lat mieszkam w Gdańsku. Poznałam to miasto również z opowiadań gdańszczan, którzy niejednokrotnie przeżyli to, co bohaterowie tej sagi. Dlatego z czystym sumieniem mogę polecić tę powieść zarówno panom jak i paniom. Myślę, że fabuła zadowoli każdego, bo wątki poruszone w powieści są różne.
Mamy tutaj spory kawał historii zarówno wojennej jak i powojennej. Mamy miłość, jest odrobina kryminału, ale tym co dominuje, ale jest to tylko moje zdanie, to jest mocny akcent psychologiczny wtopiony w fabułę obyczajową przepełnioną dramatyzmem.
Uff, ale się rozpisałam. Ale to, że tyle o tej książce napisałam chyba świadczy tylko o tym, jak mocno na mnie ona oddziaływała. O tej książce nie można napisać dwóch zdań, obok tej książki nie można przejść obojętnie, dlatego POLECAM ją całym sercem.
Dziękuję Autorce za tysiące wzruszeń, a wydawnictwu Poradnia K za to, że tę książkę wydała. Cóż, pozostaje mi czekać na kontynuację, a potem jeszcze raz przeczytać wszystko od pierwszego tomu.