LITERATURA POLSKA
OSTATNI DZIEŃ ROKU – Katarzyna Misiołek
Katarzyna Misiołek, to autorka powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego. Pisze również pod pseudonimem Daria Orlicz. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Była tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery. Kocha fotografować, podróżować i… kupować buty.
Ostatni dzień roku, to współczesny dramat obyczajowo-psychologiczny.
PREMIERA KSIĄŻKI (wznowienie tytułu) 3 MARCA 2021
Magda wybierając się ze swoim chłopakiem na zabawę sylwestrową, nawet nie przypuszcza, że ta noc na długo pozostanie w jej pamięci. Dowiadując się, że jej starsza siostra wyszła z domu i nie wróciła, zaczyna czuć niepokój. Niby minęło dopiero kilka godzin, ale Monice się takie wyjścia nie zdarzały. Zamiast hucznego świętowania zakończenia roku, zaczyna się gorączkowe poszukiwanie kobiety. Niestety Monika jakby zapadła się jak kamień w wodę. Zniknięcie szczęśliwie zakochanej mężatki, spędza sen z powiek zarówno jej mężowi, jak i całej rodzinie. Dramat tak mocno zaczyna wpływać na życie Magdy, że rozsypuje się jej związek z Bartkiem, zmieniają się relacje z rodzicami, a myśli wciąż galopują w stronę siostry, której nie ma. Mija rok i kolejne miesiące, a pa Monice nie ma śladu. Czy siostra wciąż żyje? Czy może leży gdzieś zamordowana w jakimś lesie? Czy mąż Moniki będzie w stanie ułożyć sobie życie bez niej? Czy Magda będzie potrafiła zapomnieć o siostrze?
Biorąc do ręki kolejną książkę tej autorki, doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że nie będzie to lektura lekka, łatwa i przyjemna, bo niejednokrotnie przekonałam się, jak bardzo autorka potrafi manipulować emocjami czytelnika.
W tej książce balansuje nadzieja z pogodzeniem się śmierci. Do końca nie jesteśmy w stanie odgadnąć co stało się z zaginioną kobietą.
Powoli budowane napięcie nie pozwala przestać myśleć o dramacie i chociaż bohaterowie tej powieści starają się wracać do normalności, to cały czas, gdzieś z tyłu głowy „dzwoni dzwonek”, przypominający im o tym, co się wydarzyło. Przy okazji wychodzą na jaw skrzętnie ukrywane sekrety, co jeszcze bardziej potęguję strach o zaginioną.
(…) Skuliłam się na tylnym siedzeniu. Świadomość, że w ogóle nie znałam własnej siostry, była boleśniejsza niż kiedykolwiek mogłabym to sobie wyobrazić. (…)
Ktoś, kto nie przeżył nigdy czegoś takiego, może pomyśleć, że cóż, stało się, nie ma ciała, nie ma zbrodni, a nadzieja pozwala widzieć przepadłą osobę jako zadowoloną z życia w świadomie podjętej nowej życiowej roli. Zastanawia tylko fakt, dlaczego odcięła się od wszystkich? Czyli, wciąż pozostaje jedna wielka niewiadoma.
Dramat rodziców, siostry, męża, jest jedną wielką raną, która otwiera się na każdą myśl o poszukiwanej. Jedni żyją nadzieją na szczęśliwy powrót, a inni… w brutalny sposób starają się żyrować na cudzym nieszczęściu. Czytając tę książkę pomyślałam sobie jakie to okrutne, że w obliczu czyjegoś bólu, nieszczęścia, rozpaczy, ktoś widzi tylko łatwy zarobek posługując się kłamstwem i własnym egoizmem. Ale tak niestety często się zdarza.
(…) Najpierw się całowali, potem on zaczął krzyczeć, uderzył ją w twarz… Szarpali się, w końcu zaciągnął ją do samochodu i pojechali. A później zobaczyłam jej zdjęcia na plakacie i zadzwoniłam. Pomyślałam, że może zasłużyłam na jakąś nagrodę, parę groszy, nie chcę wiele – usłyszałam. (…)
Autorka w bardzo dogłębny sposób pokazuje niemoc jaka potrafi zawładnąć człowiekiem w obliczu takiego zdarzenia. Sonduje walkę między „wierzę, że będzie dobrze” a „to koniec”. I najgorsze co w tym wszystkim się ujawnia to brak odpowiedzialności za siebie, za swoje myśli (bieganie matki po jasnowidzach z wiarą na odnalezienie córki) i za swoje zachowanie (ryzykowne, szalone i nieodpowiedzialne, stawiające kogoś w zupełnie innym świetle).
(…) Sypialnia była mała i zagracona. Książki, płyty, nawet rozrzucone po podłodze ciuchy – dopiero wtedy dotarło do mnie, że jestem w obcym mieszkaniu, z obcym facetem… Część mnie chciała uciec, ale ta druga, ta mroczniejsza, pragnęła czegoś zupełnie innego. (…)
Z całym szacunkiem do fabuły, muszę jednak przyznać, że główna bohaterka nie przypadła mi do gustu. Niezbyt często tak się zdarza, że autor/autorka tak przedstawi osobowość swojego bohatera, że jest na 99% postacią negatywną czy pozytywną. Magda, mimo całego jej emocjonalnego podejścia do sprawy, odebrana została przeze mnie właśnie jako postać negatywna. Myślę, że jest to niezwykle ważne, kiedy czytelnik skupiając się na fabule, dość mocno odbiera głównego bohatera. Magda mnie irytowała swoim zachowaniem mimo całego bólu i strachu jaki czuła po zniknięciu siostry. Momentami jej zachowanie było bardzo infantylne. Innym razem znów zachowując się jak dziwka, wzbudzała we mnie odrazę. Ale świadczy to tylko o tym, że autorka świetnie zbudowała postać, bo osoba nijaka, bezbarwna, bezosobowa nie wzbudziłaby w czytelniku takich emocji. A dobrze wykreowany bohater, to czasami połowa sukcesu książki.
(…) Przypomniałam sobie te wszystkie lata, dni sprzed zaginięcia Moniki, kiedy obsesyjnie dbałam o sylwetkę. Biegałam, skakałam na skakance, chodziłam na basen, fitness. (…) A potem zaginęła Monika i kompletnie przestałam o siebie dbać. (…)
Tak jak wspomniałam na początku, nie jest to powieść lekka, łatwa i przyjemna, ale dobry dramat nigdy nie jest lekturą łatwą w odbiorze, zwłaszcza jeżeli czytelnik bardzo emocjonalnie podchodzi do fabuły.
Ciekawy pomysł na fabułę, „ubrany” w odpowiednie emocje, z świetnie wykreowanymi bohaterami potrafi jednak przyciągnąć czytelnika. I myślę, że autorce to się udało.
Polecam tę powieść osobom wrażliwym i preferującym historie z życia wzięte. Taka historia jak ta, mogła się przecież zdarzyć również obok nas. Wiem, że to fikcja, ale fikcja opisana z dużą dozą realności wydaje się prawdą.
To powieść w dużej mierze psychologiczna, skupiająca czytelnika na uczuciowym podejściu do tragedii, ale również na emocjonalnym podejściu do siebie i do tego co może wywołać w człowieku mylne obrazy potencjalnego szczęścia. Szczęścia, a właściwie to chwilowego zapomnienia, które tylko na chwilę zagłuszy ból czający się podstępnie w umyśle człowieka.
Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki.
TAM, GDZIE JESTEŚ – Tomasz Betcher
Tomasz Betcher urodził się w 1981 roku. Jest pedagogiem, socjoterapeutą, praktykiem Terapii Skoncentrowanej. Od ponad dekady pracuje z młodzieżą i dziećmi znajdującymi się w trudnej sytuacji życiowej. Jest z wyboru gdańszczaninem, a do pisania inspirują go podróże. Fascynuje się kulinariami, paralotniarstwem i historią Dywizjonu.
Tam, gdzie jesteś to współczesna powieść obyczajowo-psychologiczna z wątkiem romantycznym, której fabuła umiejscowiona została w okolicach Trójmiasta.
Ania jest krok przed rozwodem z mężem, który jest domowym tyranem. Wyprowadziła się z domu, złożyła pozew i próbuje sobie poukładać rozsypane życie. Między innymi myśli o sprzedaży domku nad morzem odziedziczonym po ojcu. Adam, jest bezdomnym szukającym schronienia przed zimą. Najbezpieczniejszym miejscem wydają mu się pozostawione na posezonowy czas domki letniskowe w Jantarze. Jesienią i zimą raczej nikt do nich nie zagląda. Niestety do domku, który na swoje tymczasowe schronienie wybrał, pewnego dnia przyjeżdża jego właścicielka. Między kobietą i mężczyzną najpierw dominuje strach, ale po jakimś czasie Anna postanawia lepiej poznać swojego niespodziewanego dzikiego lokatora. Ta znajomość to czyste szaleństwo, otoczone odwagą chwili, spontanicznością i pewnego rodzaju ryzykiem, ale może pozwoli na bliższe relacje. Pozwoli odnaleźć się dwójce samotników? Jak zapatruje się na znajomość matki z bezdomnym nastoletni syn Anny? Czy mąż kobiety, znany i ceniony prawnik pogodzi się z odejściem żony? Co takiego wydarzyło się w życiu Adama, że wylądował on na ulicy?
Jest jak w piosence: kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością. Oboje na życiowym zakręcie, potrzebują wsparcia i bliskości jak nigdy wcześniej.
Te słowa z okładki są jednym z bodźców, które mnie przyciągnęły do tej książki, a którą otrzymałam w prezencie na imieniny od przyjaciółki. Ona wiedziała, że ta książka w stu procentach trafi w mój gust czytelniczy.
Ktoś patrząc na okładkę, może pomyśleć sobie, że jest to kolejny wakacyjny romans. Ale nie zawsze okładka dokładnie odwzorowuje to co jest za nią. Przyznam szczerze, że jak bardzo się pomyliłam sugerując się okładką świadczy fakt, że pochłonęłam tę powieść w dwa dni, chociaż czekała ona na mojej półce „do przeczytania” prawie trzy miesiące. O trzy miesiące za długo, ale warto było tyle czekać.
Wątek romantyczny pojawia się tutaj małymi kroczkami i tak właściwie do końca autor trzyma czytelnika w niepewności czy rozwinie się na dobre czy nie.
Ale zanim do niego dojdzie, czytelnik musi zagłębić się w wiele innych bardzo emocjonalnych wątków, które z pewnością wzruszą i poruszą niejedno serce.
Głównymi bohaterami tej powieści są kobieta i mężczyzna, oboje w średnim wieku, około czterdziestki. Ona po toksycznym małżeństwie i On po tajemniczej, bolesnej przeszłości. Czy przypadek sprawił, że się spotkali, czy to los tak pokierował ich drogi, że się skrzyżowały, czy to było przeznaczenie? Na te pytania musi każdy sam sobie odpowiedzieć.
Moją szczególną uwagę zwróciły dwa główne wątki tej powieści. Jeden dotyczący toksycznego związku kobiety tkwiącej przez lata w małżeństwie pełnym bólu, upokorzeń, w którym jedyną pseudowartością były pieniądze. Ale czy są one wyznacznikiem szczęścia, kiedy brakuje w życiu ciepła, miłości, uczciwości i wiary w drugiego człowieka? Jak często ludzie decydują się trwać w „chorym” związku „dla dobra dzieci” czy z innego powodu? Niszczą siebie pozwalając innym na powolne zabijanie własnego JA. Myślę, że po przeczytaniu tej powieści wiele osób zagłębi się w rozważaniach na ten temat.
(…) W końcu zostałam sama, nie licząc Ali, która wytrwała przy mnie. Przestaliśmy spotykać się z ludźmi, nie przyjmowaliśmy gości z wyjątkiem najbliższej rodziny. A nawet to się zmieniło. (…)
Drugim wątkiem, moim zdaniem równie ważnym, na który zwróciłam uwagę, jest wątek dotyczący bezdomności. Czy widząc na ulicy, czy gdziekolwiek indziej osobę bezdomną zastanawiamy się nad przyczynami tego stanu? Widzimy „żula”, „kloszarda” i jedyne co do tej osoby czujemy, to pogarda i wstręt, a przecież każdego może spotkać taki los. Bezdomność to nie tylko alkoholizm i uzależnienie od narkotyków, to często następstwo depresji, która potrafi pociągnąć człowieka na samo dno.
(…) Doskonale wiedział, że problem nigdy nie leżał w jego powierzchowności, lecz zawsze krył się w głowie. Bez pojawienia się na jego drodze kogoś, kto dałby mu porządnego kopa, kogoś takiego jak Ania, zmiana sama z siebie nie mogła się dokonać. (…)
Bardzo ciekawie autor opowiada o Trójmieście. Dla mnie, osoby mieszkającej w Gdańsku, wiele miejsc było znajomych. Ale myślę, że czytelnicy spoza Trójmiasta z przyjemnością poznają nie tylko miejsca Gdańska czy Sopotu, ale również sąsiadującego z nimi Jantaru, malowniczej nadmorskiej miejscowości będącej w pewnym sensie bohaterką tej powieści.
(…) Pozostawiwszy za sobą ogromny gmach bazyliki Mariackiej, której wieża tonęła w ciemnościach i mżawce, podążył ulicą Chlebnicką w stronę Motławy. Fasady wąskich kamienic zdawały się nachylać ku niemu, jak gdyby chciały szepnąć mu coś na ucho. (…)
Na uwagę zasługują również opisy kulinarne, przy niektórych z nich miałam istny ślinotok i wyraźnie odczuwalny głód. Niewiele osób potrafi tak malowniczo i „apetycznie” opisywać potrawy.
Gdybym miała w jednym zdaniu powiedzieć o czym jest ta książka, to chyba miałabym z tym trudność.
Z całą pewnością jest to książka o emocjach, o odnajdowaniu wiary w drugiego człowieka, ale również o odnajdowaniu siebie. To opowieść o empatii i zaufaniu, ale także o bólu przeszłości i dramatyzmie wspomnień. Ale jest to także książka o miłości.
POLECAM gorąco 😊
CZAROWNICA – Anna Klejzerowicz
P A T R O N A T
Anna Klejzerowicz jest gdańszczanką, kobietą wszechstronnie zaangażowaną. Jest nie tylko pisarką i publicystką, ale również redaktorką, zajmującą się także fotografią. Autorka dwóch zbiorów opowiadań grozy z cyklu: “Złodziej dusz. Opowieści niesamowite”, powieści kryminalnych: „Sąd Ostateczny”, „Ostatnią kartą jest Śmierć”, „Cień gejszy” (książka – laureatka plebiscytu „Przy kominku” w 2011 r.), opowiadań w licznych antologiach, a także tekstów prasowych – beletrystycznych i publicystycznych. Przez wiele lat współpracowała z teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie jako fotograf i redaktor publikacji teatralnych. Z wykształcenia jest mgr resocjalizacji, prywatnie „kocia mama”, miłośniczka gór, książek i sztuki.
Czarownica, to współczesna powieść obyczajowa której fabuła umiejscowiona została w małej wsi gdzieś w okolicach Gdańska.
PREMIERA KSIĄŻKI (wznowienie) 26 STYCZNIA 2021
Michał, dobiegający czterdziestki mężczyzna „po przejściach” postanawia kupić za miastem kawałek ziemi, na której zamierza wybudować sobie mały letniskowy domek. Przyjeżdżając do wsi, w której wystawiona na sprzedaż jest działka, zauważa starą, walącą się chatę, a przy niej tajemniczą rudowłosą kobietę. Zasięgając informacji u znajomych dowiaduje się, że kobieta jest typowym odludkiem, samotną, nieutrzymującą z nikim kontaktów mieszkanką, o której tak właściwie nikt nic nie wie, oprócz tego, że unika towarzystwa. Michała jednak coś do tej kobiety przyciąga i w niedługim czasie, zawarta zupełnie przypadkowo znajomość kończy się czymś więcej niż tylko sąsiedztwem. Na drugim krańcu wsi mieszka młoda kobieta z córką. Kobieta jest wrakiem człowieka, wegetującym w patologicznej, przesiąkniętej alkoholem rzeczywistości. Jej córka Małgosia, sześcioletnia, dość skryta i wycofana osobowościowo dziewczynka, tak właściwie wychowuje się sama, czasami wspierana przez mieszkających w sąsiedztwie ludzi. Zachowuje się jak mała dzikuska, która prawie cały czas spędza w lesie i komunikuje się jedynie z wiejskimi zwierzętami. Kiedy matka dziewczynki popełnia samobójstwo, Michał tak bardzo angażuje się w życie dziewczynki, że nad jego dotąd spokojnym życiem zaczynają zbierać się ciemne chmury… Walcząc o jedno może stracić drugie… Czy uda się Michałowi przywrócić radość jaką powinno odczuwać każde dziecko? Co stanie się z małą Małgosią po śmierci jej matki? Czy odnajdą się inni krewni dziewczynki?
Przyglądając się okładce i wpatrując w oczy tej małej dziewczynki, która ma być namiastką jednej z głównych bohaterek, można odczuć coś w rodzaju tajemnicy… magii…
Jeżeli jednak ktoś sugerując się tytułem będzie doszukiwał się w niej magii, czarów, zaklęć i tym podobnych, może się poczuć rozczarowany, bo niczego takiego nie znajdzie. Chociaż… jakaś magia w tej książce jest, ale inna i dość specyficzna.
Moim zdaniem Autorka stara się w swojej publikacji zmusić czytelnika go głębszej refleksji, do zastanowienia się nad tym, co tak właściwie jest w życiu ważne.
Książka jest czymś w rodzaju przewodnika po ludzkich uczuciach, które często działają na siebie antagonistycznie i w pewnym momencie zatrzymując się na skraju, wywracają życie człowieka do góry nogami.
Lektura jest bardzo ciepła, spokojna, chociaż momentami podczas czytania poziom adrenaliny wzrasta. Napisana prostym językiem w formie pamiętnika – wspomnień mężczyzny, przeplatanego monologiem. Trochę częste, zbyt krótkie zdania odrobinę mnie irytowały, bo odbierałam je jak jakieś urywane myśli. Gdyby ktoś zapytał mnie, czy jest to książka lekka, łatwa i przyjemna, to odpowiedziałabym, że… chyba nie do końca, bo przedstawione w niej problemy nie należą do łatwych w rozwiązywaniu.
Historia opisana w książce jest na tyle prawdziwa, że znając realia małej miejscowości, mogła się wydarzyć i może dlatego czytałam ją z zapartym tchem, bo bardzo byłam ciekawa jak potoczą się losy małej, osieroconej Małgorzaty a także losy Michała i jego rudowłosej małżonki, w której obecność tej małej dziewczynki obudziła koszmarne wspomnienia z przeszłości.
Przyznam szczerze, że sugerując się tytułem i okładką przedstawiającą tajemniczą dziewczynkę, spodziewałam się zupełnie innej treści, ale jestem mile zaskoczona tym, co znalazłam na stronach tej książki.
Jest to niesamowita książka o odnajdowaniu w gąszczu samotności i smutku tej „drugiej połówki”. Czasami wystarczy iskra, aby człowiek zobaczył w drugim człowieku to, czego do tej pory nie znalazł lub błędnie odnalazł w życiu. To książka o miłości i przyjaźni zbudowanych na podwalinach odosobnienia i samotności, bo przecież nawet w tłumie można czuć się samotnym.
(…) Choć tak kusiło, żeby podejść ponownie, zadzwonić (przy furtce był dzwonek), przekonać się, że ta kobieta istnieje naprawdę… Czarownica jakaś miejscowa czy co? Musiała mnie zauroczyć, pomyślałem. Przecież nawet nie była sympatyczna. (…)
Mamy tutaj pięknie pokazaną empatyczność, miłość do zwierząt, do przyrody i do… dziecka będącego może mylnie określanego o bycie w spektrum autyzmu.
(…) – U niej to nie jest prawdziwy autyzm. Ona nie jest chora psychicznie, ma raczej jakąś postać nerwicy. To bunt, nieśmiałość, niepewność. Mechanizm obronny, taki rodzaj ucieczki od parszywej rzeczywistości. (…)
Zbudowanie relacji i wzbudzenie zaufania jakim takie dziecko obdarowuje obcego dorosłego człowieka, to wielki wyczyn emocjonalny. Potrzeba dużo czasu, cierpliwości, empatii i miłości, aby takie dziecko poczuło się bezpieczne i szczęśliwe, bo pojęcie szczęścia jest u niego zupełnie inne niż u „normalnych” dzieci, często zepsutych przez dorosłych nadgorliwym obdarowywaniem ich wszystkim czego zażądają.
(…) Ludzie twierdzą, że do nikogo się jeszcze nie odezwała, jedynie czasem do matki, a i to z rzadka. Ale niemową nie jest. Upośledzona też raczej nie. Tylko nieśmiała taka i źle wychowana. Tak mówią sąsiedzi. (…)
To momentami bardzo wzruszająca opowieść o życiu, które toczy się gdzieś obok nas, gdzieś niedaleko a jednak dalej niż czasami sięgają nasze myśli skupione na egoistycznym TU i TERAZ dotyczącym tylko nas samych lub najbliższych nam osób.
To powieść o trudnych życiowych decyzjach podsycanych niepewnością i strachem przed własnymi emocjami, przed odpowiedzialnością za kogoś, przed ucieczką od przeszłości, która bolesną drzazgą rani serce.
(…) Wiesz, ludzie nie lubią dotkniętych przez los… A mnie to akurat pasowało. Nie mogłam znieść ich ciekawości, litości. I ich samozadowolenia. (…)
Wzruszenie przeplata się tutaj z uśmiechami, a niespodziewane zwroty akcji nie pozwalają na nudę. Z pewnością wielu czytelników nie będzie mogło oderwać się od książki.
Polecam książkę, zwłaszcza młodym czytelniczkom (ale nie tylko), aby poznały, czym tak właściwie jest wartość człowieka. Myślę, że ta książka nie zawiedzie również fanek romansu. To powieść psychologiczna, trochę dramatyczna, trochę obyczajowa, pokazująca jak wielką wartość w życiu mają przyjaźń, zaufanie, miłość i odpowiedzialność za drugiego człowieka.
Bardzo cieszę się z tego, że Autorka rozwinęła wątek Małgosi do kolejnych powieści, bo o tym, że czekają na czytelników kolejne losy dziewczyny, można przeczytać już na skrzydełkach okładki.
Ciekawie opisane życie „mieszczuchów” przeprowadzających się na wieś, gdzie problemy i społeczność są zupełnie inne niż w mieście, to moim zdaniem bardzo wciągający temat. Myślę, że wielu z przyjemnością przeniesie się na chwilę do wiejskiej posiadłości Michała i Ady, gdzie w ogrodzie czekać będzie na nich kilka cudownych zwierzaków.
Dla tych którzy doczytali moją opinię o tej cudownej książce do tego miejsca mam niespodziankę w postaci dwóch egzemplarzy które podarowało Wydawnictwo REPLIKA. Szczegóły rozdania opisałam na Facebooku, na fanpage Książki Idy. Zapraszam 😊
DWADZIEŚCIA LAT CISZY – Przemysław Wilczyński
Przemysław Wilczyński urodził się w roku 1981. Mieszka w Raciborzu i jest absolwentem Uniwersytetu Włocławskiego. Jego pasje to podróże rowerowe i wyprawy górskie. Na dwóch kółkach objechał Słowację, Chorwację, Czechy, Węgry, Austrię, Słowenię. Pisze książki i opowiadania. Debiutował „Malarzem obłędu”, powieścią z pogranicza sensacji i horroru, publikował również opowiadania w „Magazynie Fantastycznym” i relacje z podróży w „Zalewie Kultury”. I to by było na tyle czego dowiedziałam się o autorze.
Dwadzieścia lat ciszy to thriller, z elementami grozy. którego fabuła umiejscowiona została w Raciborzu.
PREMIERA KSIĄŻKI 10 LUTEGO 2021
Dwadzieścia lat wcześniej miastem wstrząsnęła tragedia. W krótkim czasie zaginęło kilkoro dzieci. Bogna od dwudziestu lat poszukuje swojej córki, którą ostatni raz widziano wsiadającą do czarnej furgonetki. Po dwudziestu latach samochód znów pojawia się na ulicach miasta i zaczynają w niewyjaśnionych okolicznościach znikać kolejne dzieci, takie jak Igor. Jego przyjaciel Niko, będący naocznym świadkiem tego jak jego kolega wsiada, a właściwie zostaje „wessany” do czarnej furgonetki postanawia ruszyć tropem tajemniczego porywacza. Pomagają mu w tym Bogna i Hubert – bezdomny były wojskowy, mający własne porachunki z siłami ciemności. Czarna furgonetka to nie tylko samochód, to złowieszcza moc otaczająca auto, która przyciąga do siebie inne zło, psychopatycznego uciekiniera ze szpitala psychiatrycznego, który wreszcie bezkarnie może wcielać w swoje życie chore fantazje. Blacha nie wie jednak, że jest tylko narzędziem w rękach kogoś, a może czegoś znacznie gorszego od siebie. Czy Bognie uda się odnaleźć córkę? Czy Bognie, Hubertowi i Niko uda się unicestwić zło jeżdżące czarną furgonetką? Czy odnajdą się dzieci, które wsiadły do złego samochodu?
Kiedy przeczytałam opis fabuły, wiedziałam, że nie będzie to lekka, łatwa i przyjemna lektura, a jednak z całą stanowczością postanowiłam ją przeczytać.
Jest to powieść napisana szkatułkowo. Rozdziały przemiennie wprowadzają czytelnika w życie Bogny, kobiety w średnim wieku, matki, która desperacko poszukuje zaginionej przed laty córki. Towarzyszymy również kilkulatkowi imieniem Niko, chłopcu z tak zwanego „dobrego domu”. Poznajemy Huberta, bezdomnego mężczyznę, byłego wojskowego wydalonego ze służby wojskowej po pewnym mrocznym incydencie. A także poznajemy Blachę, bezwzględnego, chorego umysłowo uciekiniera ze szpitala psychiatrycznego, słyszącego „głosy” w swojej głowie, które prowadzą go w nieznane.
Wątkiem głównym tej powieści są uprowadzenia dzieci przez porywacza kryjącego się w tajemniczym mrocznym samochodzie. Ale kilka wątków dopełniających fabułę, moim zdaniem również zasługuje na baczniejszą uwagę czytelnika.
Obraz tak zwanego „dobrego domu”, w którym prym wiedzie alkohol i przemoc skrzętnie ukrywane za obrazami tak zwanych „porządnych obywateli” pracujących na cenionych i odpowiedzialnych stanowiskach, gdzie jedyne co czuje dziecko to strach, pogarda i nienawiść do rodziców. Obraz samotnego jedenastolatka podatnego na wpływ jedynego kolegi, który się z nim trzyma. Zagubiony, samotny chłopiec jest jednak czymś w rodzaju medium, czuje więcej niż inni, wyczuwa złą energię i jest w stanie przeczuć zbliżające się negatywne zdarzenie.
(…) Klamka zapadła, od pewnych kwestii nie było odwrotu. Zresztą chciał mieć to za sobą, niech ojciec sprawi mu ból, psychiczny, fizyczny, bez znaczenia. Niech pokaże, kto rządzi w tym domu, kto pociąga za wszystkie sznurki. Jeden siniak więcej, jeden mniej, co za różnica? (…)
Mamy również obraz bezdomnego, ale widziany zupełnie innymi oczami jak ten powszechnie znany, gdzie brudny, cuchnący alkoholem człowiek żebrze o pieniądze na… wiadomo.
I obraz matki, kobiety odważnej i zdesperowanej, której serce i wiara nie pozwalają na zapomnienie zaginionej przed laty córki. Matki, która uważa, że skoro nie ma ciała to nie ma też śmierci i córka żyje.
(…) Przystanęła, omiotła snopem światła poszczególne kąty hali. Dostrzegła kolejną stertę cegieł – hej, przecież jest w cegielni! – znowu jakieś szmaty, zabawkę… Niemal straciła oddech. Zabawka? Lalka podobna do tej, którą kiedyś, dwadzieścia dwa, może dwadzieścia trzy lata temu kupiła córeczce. (…)
Dużym plusem tej powieści są świetnie wykreowane osobowości bohaterów zróżnicowanych zarówno pod względem wieku, płci jak i pozycji społecznej. Mamy tutaj kobietę w średnim wieku i w zbliżonych do niej wiekowo dwóch mężczyzn, typowych twardzieli, ale każdy epatuje siłą tej „twardości” w inny sposób. Jeden były wojskowy, wyszkolony nie tylko do zabijania, ale do obrony i psychicznie chory zwyrodnialec, dla którego nie liczy się nic prócz własnego zadowolenia chorej satysfakcji.
(…) Spędził w wariatkowie kawał czasu, możliwe, że znacznie więcej niż inni pacjenci, ale nie był głupi, o nie, wprost przeciwnie. Zdawał sobie sprawę z tego, że furgonetka miała w sobie coś… coś magicznego, ale przecież była przedmiotem, czymś co nie posiada wolnej woli, w przeciwieństwie do niego. (…)
Jest jeszcze chłopiec, jedenastolatek, silny i słaby jednocześnie, któremu życie w tak krótkim czasie dało nieźle popalić, a właściwie to nie życie a ojciec tyran i matka alkoholiczka. Chłopiec o niewinnym wyglądzie, który dźwiga w sobie ogromne pokłady cierpienia i inteligencji.
Są książki, których fabuły przyciągają jak magnes i myślę, że do nich właśnie należy zaliczyć tę powieść. Jestem przekonana, że kto zacznie czytać, ten nie będzie mógł oderwać się od lektury, bo emocje mu na to nie pozwolą. Jeszcze jeden rozdział i… jeszcze jeden rozdział i… czytasz nie zważając na pieczenie oczu, ani na czas. Nie myślisz o niczym innym tylko o tym, co będzie dalej.
Ta książka to typowy mix gatunkowy, w którym miesza się dramat z kryminałem, thrillerem, powieścią grozy i zjawiskami paranormalnymi. I muszę przyznać, że mam bardzo mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki. Czuję pewnego rodzaju niedosyt, nie lubię, kiedy autor pozostawia czytelników z domysłami co do dalszego ciągu. Niby powieść zakończyła się. Niby zakończyła się tak jak wielu być może będzie tego oczekiwało, ale wciąż wiszą w mojej głowie pewnego rodzaju niedomówienia. Z pewnością jest to zamysł autora, który z premedytacją tak a nie inaczej postanowił skonstruować zakończenie książki. Ale mnie wciąż czegoś brakuje.
Polecam jednak tę książkę bardzo gorąco, szczególnie miłośnikom mocnych wrażeń. Tutaj z całą pewnością ich nie zabraknie. Polecam fanom kryminału i thrillera, no i oczywiście tym, którzy lubią czytać powieści grozy zwłaszcza z nutką fantastyki i zjawisk paranormalnych.
Dziękuję Wydawnictwu MUZA. SA / Wydawnictwu AKURAT za propozycję przeczytania tej powieści i myślę, że chociaż nazwisko autora do tej pory było dla mnie obce, to na stałe zagości na liście tych, po których zapewne jeszcze nie jeden raz sięgnę.
PIERWSZE WESELE – Karolina Wilczyńska
Karolina Wilczyńska urodziła się w 1973 roku i jest mieszkanką Kielc. Pracowała jako trenerka, terapeutka i wykładowca uniwersytecki. W wolnych chwilach oprócz pisania haftuje, ozdabia przedmioty techniką decoupage, tworzy biżuterię. Jest autorką takich powieści jak: „Performens” i „Ta druga” i zwyciężczynią konkursów na opowiadania „Secretum Calligo” i „Littera Scripta”. W 2012 roku jej powieść „Ta druga” była nominowana do nagrody na Festiwalu Literatury Kobiecej Pióra i Pazura w kategorii Pióro i zdobyła nagrodę czytelniczek. Uwielbiana jest przez czytelniczki za serię książek o Jagodnie czy Kawiarenka za rogiem.
Pierwsze wesele to pierwszy tom nowej serii Na nową drogę życia, powieść obyczajowa z romansem w tle, której fabuła umiejscowiona została w Kielcach.
PREMIERA KSIĄŻKI 10 LUTEGO 2021
Antonina Stecka jest młodą samotną i bardzo ambitną kobietą pracującą w korporacji. Uważa, że życie singielki bardzo jej odpowiada, jednak do czasu. Kiedy pewnego dnia w firmie pojawia się nowy dyrektor, któremu przy okazji młoda pracownica wpada w oko, a po półrocznej znajomości mężczyzna oświadcza się, świat Tosi wywraca się do góry nogami. Dla kobiety, której priorytetem życiowym dotąd była praca, teraz stają się przygotowania do ślubu. Rodzina Tosi jednak niezbyt przychylnie patrzy na przyszłego męża kobiety. Siostra i ojciec bardzo ostrożnie traktują związek. Czy instynkt podpowiada im, że Oskar Wierzbicki jednak nie jest pisany Tosi? Jak daleko jest w stanie posunąć się narzeczony kobiety, aby osiągnąć wymarzony sukces zawodowy? Czy ciocia Hania, zastępująca Tosi matkę od wielu lat, jest przychylna związkowi siostrzenicy z nowym dyrektorem?
Kto zna książki tej autorki, ten sięgając po kolejną zdaje sobie sprawę z tego, że czeka go sporo wzruszeń, i to zarówno tych smutnych jak i tych radosnych. Autorka bowiem potrafi wplatać w fabułę wątki pełne dramatu, ale nie szczędzi również zabawnych momentów.
W tej powieści między innymi poznajemy machinę korporacyjną, w której praca i obowiązki zawodowe są zawsze na pierwszym miejscu, a po nich dopiero można zatracić się w przyjemnościach życia prywatnego.
(…) – Tak, byłoby inaczej, gdybyś skupiła się na pracy, zamiast na przygotowaniach do wesela – odparował natychmiast. – Może zamiast myśleć o kwiatkach i wstążkach skoncentrowałabyś się na tym, co trzeba zrobić w firmie? Od tego zależy moja kariera. Twoja zresztą również. (…)
Oczywiście wątkiem głównym jest tutaj miłość, która potrafi być uczuciem wielkim, wzniosłym i bardzo przyjemnym, ale potrafi też być zaślepieniem. Człowiek zakochany czasami nie widzi tego co powinien, bo miłość buduje zaufanie i często ukrywa to czego serce nie chce widzieć. Czułe gesty, miłe słówka, piękne kwiaty czy prezenty potrafią zamknąć rozum w klatce uzależnienia uczuciowego do drugiego człowieka.
(…) Starała się nie ulegać euforii, ale jak miała się nie cieszyć, skoro czuła, że kocha i jest kochana. (…)
Autorka w ciekawy sposób przedstawia nie tylko bezgraniczne uczucie młodej kobiety do wymarzonego mężczyzny. Jak już wspomniałam wcześniej, wprowadza czytelnika również w bezwzględny świat pracy w korporacji, gdzie ambicje zawodowe, wykonywanie obowiązków i pięcie się po szczeblach kariery często zasłaniają człowiekowi te aspekty życia, które powinny być relaksem i radością. Niestety, ale w wielu przypadkach bywają również perfidną walką o dominację, która nie liczy się z uczuciami innych.
(…) Ale miłość nie jest równoznaczna z sielanką. Życie to nie bajka, zdarzają się różne sytuacje. Poza tym każdy człowiek ma swoje zdanie i czasami one się różnią. Bywa, że ktoś popełnia błędy, a nawet zrobi jakąś głupotę. (…)
Pięknie i wzruszająco pokazana jest w tej książce prawdziwa siła i wartość rodziny. To ważne, kiedy człowiek wie, że ma wsparcie, że może liczyć na najbliższych nie tylko w złych chwilach swojego życia, ale i tych radosnych. Kiedy czuje, że jego szczęście jest czymś pięknym nawet dla innych. Czy Tosia – główna bohaterka mogła liczyć na swoich najbliższych w każdej chwili? Nie zdradzę tego, ale kto chce się dowiedzieć, ten sięgnie po książkę.
(…) Niby był miły, ale Stecki wyczuwał w tym człowieku jakiś fałsz. Chciał wierzyć, że to tylko jego ojcowskie emocje, ale zbyt wiele przeżył i takich typków nigdy nie cenił wysoko. (…)
Ciekawie osobowościowo pokazani bohaterowie wzbudzają w czytelniku sympatię, muszę przyznać, że były momenty, kiedy nawet negatywny bohater „oszukał” mnie swoim zachowaniem i też poczułam do niego coś miłego.
Polecam tę książkę czytelniczkom, które lubią ciepłe powieści obyczajowe, oraz tym które lubią romanse. Ale myślę, że ta powieść nie zawiedzie również tych, którzy preferują inne gatunki literackie. Zabawne momenty, skrywane tajemnice, nieoczekiwane zwroty akcji to coś, co przypadnie do gustu wielu czytelnikom. A zakończenie… no cóż, muszę przyznać, że zaskoczy zapewne niejedną osobę.
Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki, myślę, że znajdzie ona wiele czytelniczek, bo przyciąga nie tylko piękną okładką, ale również intrygującym opisem fabuły.