Recenzje książek

LITERATURA POLSKA

SREBRNA ŁYŻECZKA – Magdalena Witkiewicz

Magdalena Witkiewicz gości na moim blogu już po raz… ojoj… któryś. Ktoś, kiedyś powiedział o niej, że jest „pisarką dla kucharek”, ale która z nas nie jest kucharką? Ostatnio została okrzyknięta „pisarką od szczęśliwych zakończeń”, i chyba jest to prawda. Urodziła się w 1976 roku i mieszka w Gdańsku.  Z wykształcenia jest marketerką. Jest miłośniczką literatury oraz dzieci (w szczególności swoich). Jej pierwsza powieść, Milaczek, poprawiła humor tysiącom czytelników. Nie będę się rozpisywała o tej autorce, ponieważ kto tutaj do mnie zagląda, wie, że chętnie sięgam po jej książki a co za tym idzie, opinie o nich często pojawiają się na moim blogu. Pisze dla dorosłych i dla dzieci, a jej książki są dosłownie rozchwytywane.

Srebrna łyżeczka to powieść obyczajowa z nutką romansu i odrobiną dramatu.

PREMIERA KSIĄŻKI 14 LIPCA 2021

(…) ŻYCIE JEST PEŁNE NIESPODZIANEK I ZWROTÓW AKCJI. MUSIMY TYLKO W TO UWIERZYĆ. (…)

Wydawnictwo FILIA
stron 350

Lidia jest przed maturą, kiedy jej mama, kobieta samotnie ją wychowująca, mająca skłonność do alkoholu nagle umiera. Dziewczyna nie zna swojego ojca i tak właściwie nie ma żadnej rodziny. Konrad jest lekarzem, który przyjeżdża na wezwanie, kiedy mama Lidii traci przytomność. Nie potrafi jednak zostawić dziewczyny i chociaż jest od niej sporo starszy, najpierw się z nią zaprzyjaźnia, a następnie ich relacje stają się dużo bliższe, aż w końcu młodzi pobierają się. W życie jednak wkrada się coś, co doprowadza do rozpadu małżeństwa. W międzyczasie Lidia otrzymuje list od tajemniczej kobiety, która informuje ją, że Lidia jest jej jedyną spadkobierczynią. Kobieta przedstawia się jako przyjaciółka rodziny, ale przecież mama Lidii nie miała przyjaciół. Kim jest tajemnicza kobieta i czy uda jej się nawiązać z dziewczyną bliższe relacje? Do kogo należą piękne srebrne łyżeczki odnalezione w pudełku z pamiątkami? Jaką tajemnicę ukrywa starsza pani? Czy Konrad ułoży sobie życie bez Lidii?

(…) Ale czy muszę wspominać, że by rozśmieszyć Pana Boga, trzeba zdradzić swoje plany? To, co pięknie wygląda na papierze, codzienność często zmienia w kleks lub jakieś kulfoniaste litery, których nikt nie potrafi odczytać. Poza tym w życiu pewnych czynów nie da się wymazać, nikt jeszcze nie wymyślił takiej gumki. (…)

Kto zna książki tej autorki, ten z pewnością wie, że potrafi ona świetnie manipulować emocjami. I w tej powieści po raz kolejny przedstawia miłość jako emocjonalną więź, która potrafi pokonać najtrudniejsze przeszkody.

Kluczowym wątkiem tej powieści jest romans, ale gdyby nie wątki poboczne, to nie wiadomo czy do tego romansu by doszło.

Narracja jest w pierwszej osobie, ale raz narratorką jest Lidia, a raz jest nim Konrad. Tak więc te same sytuacje często poznajemy z punktu widzenia dwóch osób.

W bardzo smutny i wzruszający sposób autorka ukazuje dramat dziewczyny dorastającej w domu, w którym jedną z najważniejszych spraw był alkohol. Młoda dziewczyna wychowywana przez samotną matkę, która po śmierci kochanka nie potrafi sobie poradzić z życiem i ogarniającymi ją emocjami zamieniając wszystko w jedną wielką alkoholową zamieć, musi dorosną szybciej niż jej rówieśnicy. Ale czy nauczy ją to prawdziwego życia i odpowiedzialności za nie?

Zbyt szybko osierocona zarówno przez ojca jak i matkę w wielu 18 lat zaczyna dopiero czuć zew młodości. I chociaż wychodząc bardzo młodo za mąż mogłaby rozpocząć poważne życie u boku kochającego i statecznego męża, to jest jak pies zerwany z łańcucha, którego ciekawość świata jest bezgraniczna.

Niestety, nie zawsze jednak odkrywanie świata łączy się z pozytywnym odbiorem, czasami nowe doznania okazują się zdradzieckie i potrafią zniszczyć coś, co zostało misternie zbudowane.

To książka o miłości i samotności. O przyjaźni i wybaczaniu. To historia ludzi, którzy uczyli się prawdziwych uczuć, ich pielęgnowania i doceniania.

(…) Patrzyłam na niego z przerażeniem. Nigdy nie widziałam go tak wzburzonego. Jak miałam mu powiedzieć, że po prostu się boję? Tego, że znowu sobie jakoś ułożę to moje pokręcone życie, a wtedy los zagra mi na nosie i go stracę. (…)

Nie jest to książka z tych: lekka, łatwa i przyjemna, chociaż „pióro” autorki jest lekkie i przyjemne. Ale jest to powieść smutna i nostalgiczna, myślę, że niejedna osoba wzruszy się czytając ją. Jest to również książka o wewnętrznej sile i odwadze, które czasami są bardzo potrzebne, aby osiągnąć w życie stabilność i szczęście.

Z całą pewnością jest to historia kobiety, która musiała wiele przeżyć, aby zrozumieć na czym polega prawdziwe życie.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej powieści. Po książki tej autorki sięgam chętnie i z przyjemnością, bo wiem, że nie zawiodę się czytelniczo biorąc do ręki coś co napisała.

GWIAZDA PÓŁNOCY, GWIAZDA POŁUDNIA – Joanna Lampka

Joanna Lampka urodziła się w 1982 roku w Lublinie. Jest nie tylko pisarką, ale również tłumaczką i nauczycielką języka polskiego dla obcokrajowców. Znaleźć ją można również czytając popularnego bloga „Szwajcarskie Blabliblu” przedstawiającego w lekki sposób życie polityczne, społeczne i kulturalne Szwajcarii. Od kilku lat mieszka w niewielkim miasteczku Morges we francuskojęzycznej części Szwajcarii. Dotąd związana z literaturą faktu. Jako pisarka zadebiutowała w 2017 roku książką „Czy wiesz, dlaczego nie wiesz, kto jest prezydentem Szwajcarii”. W 2019 roku napisała przewodnik turystyczny „Szwajcaria i Liechtenstein. Inspirator Podróżniczy”. Rok później wydała świetnie przyjętą przez czytelników książkę „Szwajcaria, czyli jak przeżyć między krowami a bankami. Bilet w jedną stronę.” Uwielbia bezludzia i włoskie wino.

Gwiazda Północy, Gwiazda Południa, to powieść z gatunku fantastyki, pierwszy krok autorki w stronę fikcji literackiej.

PREMIERA KSIĄŻKI 12 CZERWCA 2020

Wydawnictwo AlterNatywne
stron 276

Trwa konflikt Królestwa Żeglarzy z Cesarstwem Słońca. Aline, oficer wywiadu neutralnej Sagesii, dowodząca żeńskim oddziałem wojskowym, bierze udział w skomplikowanej akcji polegającej na uwolnieniu mistrza El-Li. Dziesięć wysportowanych i pomysłowych kobiet podejmuje się niemal samobójczej misji odbicia mnicha, tym trudniejszej, że ich przeciwnicy znają sztukę programowania mózgu. Sytuację komplikuje osobista relacja Aline z księciem – następcą tronu Cesarstwa Słońca. Za fasadą czarującego i nonszalanckiego człowieka może on skrywać niekoniecznie dobre zamiary… Dziewczyna już wiele razy przekonała się, że nikomu nie wolno ufać, dlatego jej prawdziwa tożsamość musi na razie pozostać ukryta. Czy w zadaniu, jakie ją czeka, poradzi sobie ze wszystkim, co napotka na swojej drodze? Czy uczucie i namiętność mogą stać się przeszkodą w wykonaniu zadania?

Kiedy otrzymałam propozycję przeczytania tej książki, to pomyślałam sobie, ja (?) Kobieta 50+, babcia, mam czytać książkę fantastyczną? Przecież to w ogóle nie moje klimaty czytelnicze i… przepadłam jak tylko zaczęłam czytać.

Fabuła książki nie tyle mnie zainteresowała, co dosłownie pochłonęła. Nietuzinkowi bohaterowie okazali się tak ciekawi, że nie mogłam się od nich oderwać, a niesamowite zwroty akcji dosłownie przykuwały moją uwagę.

Każdy próbuje być kimś innym i chociaż emocje powodują, że książę czuje się zwykłym chłopcem, a księżniczka normalną dziewczyną, to polityka królestwa i cesarstwa wymagają od nich bycia zupełnie kimś innym.

(…) Jak to możliwe, że człowiek, przed którym tak ja ostrzegano, ma tak niewinne oczy? Wczoraj widziała spokojny, ale napięty wzrok Henriego, zimne oczy starego i zaniepokojone Marco. A w jaskrawoniebieskich tęczówkach Iana odbijał się ocean, a nie wojna. (…)

Autorka funduje czytelnikom i chwile pełne namiętności i takie, w których groza sytuacji walczy z odwagą i determinacją głównej bohaterki.

Nietuzinkowo wykreowane postacie zarówno księżniczki Aline jak i księcia Iana, to moim zdaniem duży plus dla powieści, bo przecież kiedy fabuła jest ciekawa a bohaterowie nudni, to przyjemność z czytania jest raczej średnia. Tutaj na szczęście tego nie brakuje.

Ciekawie przedstawione sytuacje, od wątku miłosnego, poprzez wątek wielkiej przyjaźni aż po ten polityczno-waleczny to kolejny dowód na to, że można tak zgrabnie połączyć fabułę, że nawet jeżeli ktoś nie przepada za książkami fantasy, to odnajdzie przyjemność nawet w czytaniu takiej książki od której raczej na co dzień stroni.

Im bliżej końca tym fabuła nabiera tempa i oczywiście jest tak: „jeszcze jednej rozdział i…” i czujesz, że nie możesz się od książki oderwać, bo staje się ona swoistym magnesem.

(…) Obudziła się z dziwnym poczuciem, że coś jej zagraża. Miała wrażenie, że spała tylko kilka minut. Nie wiedziała, gdzie jest. Wydawało jej się, że ściany są żywe, a szafka głęboko oddycha. Chciała wstać, ale nie mogła. Nogi i ręce jej nie słuchały, nie należały do niej. Nie pamiętała, kim jest. Chciała się rozpłakać, ale nawet tego nie potrafiła. Miała zbyt suche gardło. (…)

Gdyby ktoś mi powiedział, że czytając książkę sf uronię łzę, to z pewnością bym go wyśmiała, ale prawda jest taka, że końcówka książki „poszarpała” mnie emocjonalnie i wzruszyła.

Jak już wcześniej przyznałam, nie przepadam za książkami fantasy, ale ostatnio coraz częściej trafiam na polskich autorów piszących ten gatunek powieści, którzy zasługują na szczere oklaski i myślę, że autorkę tej powieści śmiało mogę do nich zaliczyć.

Ta książka to pierwsza część cyklu „Mistrz Gry” cieszę się, że powstała już kontynuacja, ponieważ nie mogę się doczekać dalszych losów pięknej i odważnej Aline.

Zapamiętajcie to nazwisko i to wydawnictwo, bo jak sięgniecie po którąś z książek to z całą pewnością nie pożałujecie swojego wyboru, nawet jeżeli do tej pory wydawało się Wam, że taki gatunek powieści zdecydowanie nie jest dla Was.

Polecam tę książkę szczególnie młodym czytelnikom spragnionym ciekawych przygód interesujących bohaterów. Podobno książka jest dla czytelników od 14 roku życia, ja trochę bym ten wiek podwyższyła ze względu na opisy namiętnych scen miłości, ale z całą pewnością dorosły, nawet bardzo dorosły (taki jak ja czyli 50+) czytelnik nie pożałuje, że sięgnął po tę książkę.

Mamy tutaj romans, mamy przygodę, odrobinę thrillera i sensacji, czyli dla każdego coś miłego.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu AlterNatywne za propozycję przeczytania tej powieści i chociaż uczciwie przyznałam, że nie przepadam za takim gatunkiem literackim, to w tej lekturze przepadłam 😉

JUŻ CIĘ KIEDYŚ KOCHAŁAM – Katarzyna Misiołek

Katarzyna Misiołek, to autorka powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego. Pisze również pod pseudonimem Daria Orlicz. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Była tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery. Kocha fotografować, podróżować i… kupować buty.  

Już cię kiedyś kochałam to powieść obyczajowa z nutką romansu.

PREMIERA KSIĄŻKI 14 LIPCA 2021

Wydawnictwo FILIA
stron 361

Dominika jest młodą, wykształconą kobietą, pracującą jako fotograf, która właśnie rozstała się z wieloletnim partnerem. Razem planowali żyć długo i szczęśliwie, ale jak to czasami w życiu bywa, człowiek ma swoje plany a życie swoje. Swoje trzydzieste szóste urodziny kobieta spędza w rodzinnym domu na Kaszubach, gdzie nie może się opędzić od ciągłych lamentów matki, która uważa, że w tym wieku jej córka powinna mieć już męża i gromadkę dzieci. Kiedy na drodze utalentowanej pani fotograf staje Konrad, jej była wielka miłość, a obecnie przystojny właściciel stadniny, samotnie wychowujący nastoletnią córkę, Dominice wydaje się, że los chyba jednak ma dla niej dobrą kartę. Ale cóż, kiedy w sercu wciąż „mieszka” były chłopak, ten który nagle z nią zerwał. Czy Dominika ułoży sobie życie z Konradem i zapomni o tamtej miłości? Czy powiedzenie „stara miłość nie rdzewieje” odniesie się zarówno do Konrada jak i do Artura, który zostawił ją po wielu latach bycia razem? Kto jest największą powierniczką sekretów Dominiki?

Jeżeli miałabym polecić komuś lekką, łatwą i przyjemną książkę na letni czas, to z pewnością ta lektura znalazłaby się w jednej z pierwszych pozycji.

Autorka zabiera czytelników w specyficzną podróż po Gdyni, Kaszubach i miejscach letniskowych nad polskim Bałtykiem z drobiazgowością prowadząc (prawie jak za rękę) po ciekawych miejscach. Ach jak czuje się to lato będąc przy gdyńskiej marinie lub leżąc na plaży. Oczywiście widzi się to wszystko oczyma wyobraźni.

Książka niby lekka, łatwa i przyjemna, ale myślę, że poruszone w niej tematy mogą być dla niektórych nie tyle trudne co drażliwe.

 Główna bohaterka jest singielką z własnego wyboru, kobietą atrakcyjną, wykształconą, inteligentną i samodzielną. Mimo porażki miłosnej stara się funkcjonować w miarę normalnie. Rozstanie z ukochanym boli, ale czy to jest koniec świata?

(…) Miłość… Bywa piękna, ale też trudna, bolesna i potrafiąca bezlitośnie poharatać duszę… A jednak wszyscy od wieków za nią gonią, wypatrują jej w tłumie, szukają w sercu. Pragną ponad wszystko… „Miłość uskrzydla. Szkoda tylko, że czasem ktoś nam te skrzydła podcina – pomyślałam, dolewając sobie wina. (…)

Dla jednych Dominika jest dobrze radząca sobie singielką a dla innych typową starą panną, której żaden facet nie chce. A prawda o jej statusie życiowym jest jaka jest i tylko ona sama wie z czego jej (teoretyczna) samotność wynika.

Jestem z pokolenia, w którym, kiedy dziewczyna do 25-tego roku życia nie wyszła za mąż i nie zaszła przynajmniej w pierwszą ciążę, to już znaczyło, że coś z nią nie tak. Ale przecież nie wszystkie i nie tylko dzisiejsze młode kobiety marzą o białym welonie, Ave Maria w kościele i tonie pampersów i dobrze, że potrafią zawalczyć o własne szczęście, które niekoniecznie musi nazywać się „małżeństwo”. Znam takie, które są bardzo szczęśliwe mieszkając samotnie lub będące w wolnym związku. Nie każdemu do szczęścia jest potrzebny ten urzędowy papier. To nie te czasy.

W powieści tak właściwie mamy trzy kobiety. Dwie młode, beztroskie, niezależne i na swój sposób zadowolone z życia i matkę jednej z nich, kobietę wychowaną w starej tradycji, że kobieta w pewnym wieku musi się łączyć z obowiązkiem typu mąż i dzieci.

(…) To nawet nie było tak, że na złość jej nie chciałam wychodzić za mąż. Ja po prostu nie potrzebowałam tego do szczęścia. Ale przecież matka zawsze wie lepiej… Ileż razy to słyszałam. (…)

Trochę rozbawiło mnie w tej książce podejście autorki i głównej bohaterki do mężczyzn, którzy w większości przedstawieni zostali tutaj jak nabuzowane testosteronem osobniki, którym tylko jedno jest w głowie.

Ale mamy tutaj również romans i miłość jako dwie skrajności, bo przecież można poczuć do kogoś coś, co wydaje się uczuciem, ale bazuje tak właściwie tylko na namiętności. A można pokochać kogoś tak, że nawet jak ta osoba skrzywdzi, zada ból emocjonalny, to i tak nie przestaje się za nią tęsknić. Paradoks? Nie, to właśnie miłość.

(…) Zazwyczaj nieprędko dawałam się oswoić, ale z nim wszystko było inaczej. „Być może dlatego, że kiedyś już go kochałam” – pomyślałam, samotnie kończąc kieliszek. Jemu nie nalałam, musiał jeszcze wrócić na Kaszuby i nagle poczułam żal, że się przy nim nie obudzę. (…)

Polecam tę książkę dla czystego relaksu, bo chociaż autorka porusza w niej trudne tematy, to robi to z takim wdziękiem i lekkością, że nie odbiera się tego zbyt dramatycznie.

Jeśli chodzi o mnie, to przyznam szczerze, że czytając tę książkę prawie cały czas się uśmiechałam, a wplatane w narrację często zabawne powiedzonka jednej z bohaterek, czy niektóre dialogi, doprowadzały mnie do łez… śmiechu.

Szukając lektury na urlop/wakacje/weekend nie przechodźcie obojętnie obok tej lektury. Myślę, że przeczytanie jej sprawi wiele radości i pozwoli porządnie się zrelaksować.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki, którą naprawdę gorąco polecam nie tylko na wakacje. Dzięki niej spędzicie cudowne chwile w Gdyni, na malowniczych Kaszubach czy w pięknych nadmorskich miejscowościach i poczujecie prawdziwe lato (nawet w sercu) 😉

WAKACJE GWIAZD W PRL – Krystyna Gucewicz

Krystyna Gucewicz to kobieta wszechstronnie uzdolniona. Urodziła się w 1947 roku. Jest pisarką, dziennikarką, krytyczką sztuki, satyryczką, recenzentką teatralną, reżyserką i poetką. Jest również autorką scenariuszy widowisk teatralnych, programów telewizyjnych i filmów. Od 20 lat przygotowuje i prowadzi Ostry Dyżur Poetycki w Teatrze Narodowym w Warszawie. Napisała ponad 20 książek, w tym najnowszy tom poezji „Aria motyla”. Była szefem działu kulturalnego „Expresu Wieczornego”, współpracowała również z tygodnikiem „Kulisy”, a także była zastępcą redaktora naczelnego „Forum Rozrywki”. Pisała felietony w „Szpilkach.

Wakacje gwiazd w PRL to książka reportażowa, w której autorka przybliża czytelnikom nie tylko postacie polskiej estrady, kultury i sztuki, ale również ciekawe miejsca do których wielu z nich wyjeżdżało od okresu powojennego do lat siedemdziesiątych, osiemdziesiątych.

PREMIERA KSIĄŻKI 16 CZERWCA 2021 ROKU

Lata 60., 70., 80. to dla niektórych osób prawie prehistoria (ha ha ha), ale ja urodzona w latach 60 wiele jeszcze pamiętam z tamtego okresu. I muszę przyznać, że chociaż moja rodzina nie była z tych znanych, to wakacje w PRL wspominam bardzo ciepło i z sentymentem.

(…) Ta książka to kuferek przygód, wspomnień własnych i podarowanych przez wybitnych artystów – przyjaciół domu, znajomych, idoli. Patchwork, magiczna układanka, trochę jak w kalejdoskopie z różnokolorowych szkiełek. Był taki świat. A wszystko zdarzyło się naprawdę. (…)

Wydawnictwo MUZA.SA
stron 445

Kiedy zobaczyłam zapowiedź tej książki, od razu wiedziałam, że MUSZĘ ją przeczytać, chociażby dlatego, aby zobaczyć jak bardzo moje wakacje różniły się od wakacji moich idoli, a jeżeli nie idoli to ludzi „wielkiego świata estradowego”.  I wiecie co, niewiele się różniły, poza tym, że kiedy ja miałam 10, 15 lat to oni byli już w wieku 30, 40.

Oczywiście moich rodziców nie było stać na drogie, znane pensjonaty czy hotele, raczej spędzało się urlop na wczasach zakładowych FWP (Fundusz Wczasów Pracowniczych) ale i tak miło było mi wrócić do tego okresu.

Jeśli chodzi o śmietankę estradowo-literacką i jak góry to oczywiście Zakopane ze znanymi pensjonatami, w których czas spędzała często śmietanka kulturalna Polski.

Ciechocinek to miejsce słynne nie tylko z walorów uzdrowiskowych, ale z potańcówek i dancingów. Tak jak Zakopane czy Sopot nie były dla każdego, tak Ciechocinek wydawał się luksusem dla każdego, czyli dla mas, ludu pracującego miast i wsi. Trochę to brzmi propagandowo, ale tak było. Można tam było również spotkać wielu artystów, zatańczyć do śpiewanych oczywiście na żywo piosenek Jerzego Połomskiego („Cała sala śpiewa z nami”) czy Danuty Rinn i Bogdana Czyżewskiego („Na deptaku w Ciechocinku…”). Spotkać Hankę Bielicką czy Stanisława Mikulskiego. Ciechocinek znany był również z europejskiego Festiwalu Piosenki i Kultury Romów. Czyli jadąc do Ciechocinka miało się zagwarantowany muzyczno-taneczny pobyt.

(…) Śpiewała z nimi cała Polska. Ludzie nucili wielkie szlagiery, balowali na dancingach, urządzali balangi. Skropieni wodą kolońską Przemysławka lub Poznanianka rozsiewali woń socjalistycznej elegancji. Rzadziej trafiali się burżuje z zapachem Old Spice, no ale to tylko za dolary, z Peweksu. Lata 70. – radość i prosperita. (…)

Karpacz to może nie miejsce tak oblegane jak Zakopane, ale chętnie odwiedzane przez wielu znanych i lubianych. Tam lubiła spędzać wakacje Agnieszka Osiecka czy reżyser Jerzy Gruza lub artysta Henryk Tomaszewski.

Sudety, Góry Stołowe i Bystrzyckie to głownie Polanica Zdrój kojarzona wielu z Mieczysławą Ćwiklińską i Ireną Santor.

Natomiast Krynica Zdrój to nie tylko uzdrowisko, ale oczywiście Nikifor, kiedyś niedoceniany, ale na szczęście dla wielu odkryty, którego muzeum jest w samym centrum kurortu. Ale również słynna od lat Góra Parkowa i miejsce obowiązkowe podczas pobytu kojarzące się z Janem Kiepurą, który do dziś może poszczycić się miejscem honorowym jakim jest muszla koncertowa i festiwale jego imienia, dzięki którym do dziś w połowie sierpnia Krynica jest najbardziej rozśpiewanym miastem.

Do znanych miejscowości przyciągały festiwale od muzyki rozrywkowej po piosenkę żołnierską czy rosyjską. Kołobrzeg, Sopot, Zielona Góra, na kilka dni stawały się oazą muzyczno-słonecznego szczęścia, gdzie na ulicach można było spotkać oczywiście Gwiazdy estrady.

A jak polskie morze, to niewątpliwie Ustka, Świnoujście, Rowy i oczywiście Sopot. Pamiętam jak w latach siedemdziesiątych będąc na koloniach w Świnoujściu zobaczyłam na deptaku jakąś znaną wówczas piosenkarkę. Dziś już nie pamiętam kto to był, czy Rodowicz, czy Sipińska, ale pamiętam, że miała piękną długą bananówę, która zauroczyła mnie na równi z jej właścicielką.

(…) W Sopocie nigdy nie jest nudno. Ale to oczywiste, że fajerwerk szczęścia eksploduje latem. Dystyngowani panowie w tamtych czasach noszą białe, grubo tkane, płócienne garnitury i zabawne „pirożki” na głowach, panie wyciągają z walizek świeżo uszyte kreacje według zaleceń z żurnala „Świat Mody”. Każdy musi się obowiązkowo pokazać na Monciaku. (…)

No cóż, podsumowując, nawet wśród gwiazd estradowo literackiej śmietanki PRL byli tacy, którzy woleli spędzać urlop w zacisznym pensjonacie lub u znajomych gdzieś w górach, na wsi czy nad jeziorem, z ogniskiem, gitarą, i polską wódką, której wówczas nie żałowano sobie ani w rodzinach zwykłych robotników, ani w gronie znanych osób. Ale byli też tacy, którzy musieli brylować na deptakach „modnych” miejscowości i błyszczeć wśród zwykły, szarych ludzi, bo liczył się szpan a nie prawdziwy wypoczynek.

Polecam tę książkę młodym czytelnikom, żeby poczytali o tym jak wyglądała podróż pociągiem, czy autostopem, bez telefonów komórkowych, bez miliona zdjęć, których nikt nigdy nie wywołuje a jedynie trzyma na kartach pamięci. Kiedy nie było jedzenia cateringowego, a na miejsce w restauracji czasami trzeba było czekać dość długo. Zresztą, kto wówczas myślał o stołowaniu się w restauracji, chyba tylko właśnie Gwiazdy.

Polecam tę książkę czytelnikom w wielu zbliżonym do mnie (50+) bo to cudowna sentymentalna podróż do naszej młodości. I chociaż wielu z nas nie zaliczało się do Gwiazd, to spędzało wakacje całkiem podobnie. Może tylko z mniejszym wsparciem finansowym.

Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za propozycję przeczytania tej książki, dzięki której wróciły wspomnienia. To piękne, że coś co teraz wydaje się wielu młodym ludziom nie do ogarnięcia dla wielu kiedyś było przede wszystkim wielką przygodą i radością w jednym.

DOPÓKI GRÓB NAS NIE POŁĄCZY – Agnieszka Zakrzewska

Agnieszka Zakrzewska pochodzi z Drawska Pomorskiego, urodziła się w roku 1974. Wielbicielka ludzi i kolekcjonerka chwil. Często bez czapki, zawsze bez parasola, w wyjątkowych wypadkach bez butów, ale nigdy bez notatnika w przepastnej torbie. Jej życiowe motto brzmi: „Im dłużej czekasz na przyszłość, tym będzie krótsza”. Zatem nie czeka. Działa. I spełnia swoje marzenia. Niedoszły prawnik. Z zamiłowania polonistka. Z wyboru emigrantka, od 2002 roku mieszkająca w Królestwie Niderlandów w mieście Deventer. Autorka sagi amsterdamskiej, która stała się ulubioną lekturą Polek w kraju i za granicą. Czytelniczki mówią o niej, że w swoich powieściach uwalnia dobre emocje.

Dopóki grób nas nie połączy to współczesna komedia kryminalna.

PREMIERA KSIĄŻKI 16 CZERWCA 2021

Wydawnictwo SKARPA WARSZAWSKA
stron 303

W pewnej spokojnej, można by stwierdzić właściwie, że sielskiej holenderskiej miejscowości przed domem szanowanego i bardzo bogatego mieszkańca znaleziono ciało właściciela domu brutalnie zamordowanego. Trzy starsze panie, Agneta, Eva i Martha postanawiają rozwikłać zagadkę śmierci ponad osiemdziesięcioletniego staruszka i same zabierają się za prowadzenie śledztwa. Kto miał czelność zamordować mężczyznę, któremu życie było miłe na tyle, że postanowił swój wiek seniora uszczęśliwić ożenkiem. Czy do morderstwa posunął się ktoś z rodziny czyhający na spadek po nestorze rodu? Co wspólnego z zamordowanym ma zakład pogrzebowy Pod Wesołym Aniołem, uciekający kogut i ruska mafia?

Muszę przyznać, że jest to moje pierwsze spotkanie z „piórem” tej autorki, ale po tej książce już wiem, że sięgnę po inne jej powieści, chociaż są one podobno w zupełnie innym stylu.

Kto poznał Zofię Wilkońską Jacka Galińskiego albo teściowe Alka Rogozińskiego lub Emerycką szajkę Cathariny Ingelman-Sundberg ten nie zawaha się, aby sięgnąć po tę właśnie książkę. Ale jeżeli nie zdążyliście jeszcze poznać sympatycznych staruszek, to mam nadzieję, że pokochacie trzy turbo babcie, czy jak je inaczej nazwać geriatryczne trio, które rozbawi do łez.

(…) – Już ty tam niewiniątka nie udawaj – parsknęła Martha. – Tak jakbyś sama pod pierzyną ze starym jedynie w warcaby grała i męskiego przyrodzenia na oczy nie widziała. Nie bądź hipokrytką! (…)

Autorka świetnie bawi się językiem. Dialogi i niektóre powiedzonka są nie tylko ironiczne, prześmiewcze, ale przede wszystkim bardzo zabawne.

No cóż… poważne morderstwo, ruska mafia i zakład pogrzebowy powinny kojarzyć się nam z poważnym kryminałem, ale gdy do fabuły wtrącają się trzy kobiety w dość zaawansowanym już wieku, które nie mają zamiaru nudzić się na starość, to wychodzi komedia kryminalna na wysokim poziomie.

Gwarancja dobrej zabawy przez kilka godzin jest na 100%, ponieważ zarówno język jakim pisze autorka, jak i sporo zabawnie opisanych sytuacji sprawia, że nie można przestać się śmiać, a jeżeli nie śmiać to przynajmniej uśmiechać.

Ciekawie i dość nietuzinkowo przedstawione postacie bohaterów, których w książce jest całkiem spora ilość, to z pewnością niełatwe zadanie dla autora. Myślę jednak, że Agnieszce Zakrzewskiej udało się tak skonstruować osobowości, że żadna nie jest nudna i bezosobowa, i nawet najgroźniejszy gangster wydaje się zabawnym osiłkiem.

Oczywiście największą atrakcją są sympatyczne, wszędobylskie i dość wścibskie staruszki, które śmiało można nazwać turbo babciami.

(…) – Co ja tu robię, do diaska? – rzuciła półgłosem w ciemność. – Zaraz, chwileczkę, a może to piekło? Zeszłam po cichu z ziemskiego padołu, a Święty Piotr, chyba w ramach pokuty za podtruwanie tłuszczami nasyconymi małżonka, zatrzasnął przede mną bramy niebieskie i trafiłam do tej wilgotnej nory! Tylko jeżeli to piekło, to czemu, do jasnej cholery, panuje tu taka Syberia? Gdzie te ognie, ruszty, grille, rożna? (…)

Autorka porusza w swojej powieści wiele poważnych tematów, już samo morderstwo przecież do nich należy, ale mamy również związek homoseksualistów, w naszym kraju wciąż uważany za coś niestosownego, jest handel narkotykami i wspomniana wcześniej mafia. Ale wszystko to jest przedstawione z pełnym zaangażowaniem humoru, nawet przetłumaczony żargon dilerów.

(…) Bertus odwiedził w Kanadzie rodziców Ignaca, którzy pokochali zięcia prawie tak samo jak własnego syna, jedynego zresztą. Od strony Jansenów wyglądało to trochę bardziej problematycznie. Pomimo kilkuletniego związku Bertus nigdy nie przedstawił Ignaca ojcu. Z matką było łatwiej, gdyż od kilku lat spoczywała w rodzinnym grobowcu na cmentarzu Steenbrugge pod Deventer i miała wszystko w zimnej dupie. (…)

Książka zakończyła się tak, że aż miałam ochotę zawołać: CO? JUŻ KONIEC? NIEEEE! I mam szczerą nadzieję, że autorka i wydawnictwo skuszą się na kontynuację.

Bardzo dziękuję Autorce za możliwość przeczytania tej książki.

PS Droga Autorko, jeżeli przeczytasz tę moją opinię, to dowiesz się, że właśnie zyskałaś kolejną czytelniczkę, która prawdopodobnie nie odpuści już żadnej Twojej książce.

Napisz do mnie
styczeń 2025
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/