Recenzje książek

LITERATURA POLSKA

ZIMNA SPRAWA – Katarzyna Bonda

Żeby ocenić to, co jest prawdopodobne, musisz najpierw wiedzieć, co jest prawdą. Innej drogi nie ma. Stawiasz hipotezę, sprawdzasz przesłanki i wykluczasz. Eliminujesz. Wyrzucasz. To co zostanie, zwykle okazuje się prawdą.

Katarzyna Bonda gościła na moim blogu już wiele razy i chociaż wiem, że ma wielu fanów, to wiem również, że za jej książkami nie wszyscy przepadają. W mojej biblioteczce mam 15 jej książek, a to świadczy chyba tylko o tym, że lubię czytać jej powieści. Jest znaną pisarką kryminałów, o której kilkukrotnie już pisałam na swoim blogu. Ale tak dla przypomnienia. Urodziła się w 1977 roku w Hajnówce. Przez 12 lat pracowała jako dziennikarka w różnych redakcjach, między innymi w Super Ekspresie, Newseeku, Wprost, TVP, Miesięczniku Zdrowie, Naj, Ekspres Wieczorny. Wykłada w szkole kreatywnego pisania w Warszawie, utworzyła własną szkołę i portal o pisaniu. Jako pisarka powieści kryminalnej zadebiutowała w roku 2007 książką „Sprawa Niny Frank”, która została nominowaną do Nagrody Wielkiego Kalibru, a przez wydawnictwo Media Express została wyróżniona nagrodą Debiut Roku. Do polskiej powieści kryminalnej wprowadziła nowy typ detektywa, którym jest psycholog policyjny Hubert Meyer występujący w kilku innych jej kryminałach, a jedną z jej bohaterek jest również profilerka Sasza Załuska, dzięki której powstał serial „Żywioły Saszy”.

Zimna sprawa to kolejny kryminał policyjny, którego głównym bohaterem jest Hubert Meyer.

PREMIERA KSIĄŻKI 18 MAJA 2022

Wydawnictwo MUZA
stron 351

W podziemiach zabytkowej willi na poznańskim Sołaczu zostają odkryte zwłoki kobiety i trójki dzieci. Osobliwy sposób pochówku wskazuje na mord rytualny. Od lat mieszkańcy tego domu uznani byli za zaginionych, pewnego dnia po prostu ślad po nich zaginął i ani rodzina ani sąsiedzi nie wiedzieli co się z nimi stało. Policja podejrzewa, że sprawcą zbrodni jest ojciec zamordowanej rodziny, który jak się później okazuje był członkiem sekty. Do śledztwa zostaje dołączony profiler, Huber Meyer, który po osobistej tragedii próbuje zagłuszyć sumienie intensywną pracą. Wśród jego współpracowników jest również aspirant, zaangażowany dość osobiście w sprawę zaginięcia rodziny Grabarczyków, ponieważ znał ojca rodziny i nie wierzy w jego winę. Siostra poszukiwanego pewnego dnia otrzymuje tajemniczą przesyłkę z odciętymi dłońmi. Do kogo należą te dłonie? Czy Grzegorz Grabarczyk żyje i jest sprawcą makabrycznej zbrodni? Kim są pochowane w ogrodzie i podziemiach osoby i co wspólnego z mordem mają koty rasy Sfinks?

Kiedy zobaczyłam, że zostanie wydana kolejna część z Hubertem Meyerem nie mogłam sobie odmówić jej przeczytania. Sam Hubert, nie jest typowym bożyszczem kobiet, pali jak smok, bywa arogancki, nie należy do super przystojniaków, ale jest w nim coś co przyciąga. Z całą pewnością należy do odważnych mężczyzn i bardzo wnikliwych osób i nie odpuszcza, dopóki nie zakończy sprawy.

Moim zdaniem autorka po raz kolejny stworzyła mistrzowską intrygę, od której nie mogłam się oderwać, ponieważ fabuła jest bardzo wciągająca, chociaż mocno skomplikowana. Jeżeli chodzi o mnie to chciałam jak najszybciej dowiedzieć się kto i dlaczego…

W tej części jest wyjątkowo mrocznie, tajemniczo i niepokojąco co powoduje, że podczas czytania towarzyszy nam spora ilość różnych emocji. Być może jedną z przyczyn wywołujących ogrom emocji jest poruszony w książce temat sekt, praktyk zgromadzeń religijnych i związanych z tym manipulacji człowiekiem, w dużej mierze manipulacji kobietami. A to wiadomo, z całą pewnością musi mieć poważne skutki w przyszłości.

(…) Nie jestem w stanie opowiedzieć, ile zła przez te lata uczyniono w dobrej wierze. Krzywdy seksualne, zawłaszczenia, regularne kradzieże. Byłam tylko małą istotną dziewczynką i miałam nieszczęście trafić do rodziny, która od początku była zdegenerowana. (…)

Fabuła jest wielowątkowa, chociaż dotyczy konkretnego śledztwa, ale myślę, że jest również bardzo dobrze przemyślana. Moim zdaniem nie ma w niej niedociągnięć i wprowadzenia nieprzemyślanych faktów, które nie byłyby spójne z całością. I chociaż od początku nic nie jest jednoznaczne i oczywiste i w myślach czytelnika ma prawo rodzić się sporo pytań, to jednak nie powoduje to nudy, a książkę naprawdę ciężko jest odłożyć na bok.

Po raz kolejny autorka funduje swoim czytelnikom zagadkę kryminalną na (moim zdaniem) wysokim poziomie, chociażby przez wprowadzenie w fabułę wątku odnoszącego się do tajemniczego, rytualnego mordu, który jest zarówno zagadką jak i czymś co wywołuje przerażenie, głównie dlatego, że jednymi z ofiar są dzieci.

(…) Kliknął w kolejny folder. Na fotografiach pojawiły się detale: koraliki na szyjach martwych kotów, odświętne ubranie zmarłych dzieci. Kokon czarnej folii przed rozpakowaniem. (…)

Poza wątkami dotyczącymi makabrycznej zbrodni, tajemniczych zniknięć, niewyjaśnionych śmierci (na przykład teoretycznego samobójstwa niepełnosprawnego księdza) poznajemy nowy system pracy profilerów policyjnych, który wprawdzie dopiero jest „w powijakach”, ale może być przyszłością dla policyjnych psychologów. WERA to wbrew pozorom nie imię kobiety, chociaż może nazwa ta została nadana, aby upamiętnić jakąś kobietę (kto czytał wcześniejsze książki z serii z Meyerem, może się domyślać) ale to program, który ma pomóc profilerom w rozpoznawaniu osobowości sprawcy.

(…) Był ciekaw, kto poza nim nie może spać po nocach i ślęczy nad aktami, by wprowadzić dane do autorskiego systemu śladów behawioralnych Meyera, który roboczo nazwano WERA. Weryfikacja, Eliminacja, Rozkład, Analiza. (…)

Myślę jednak, że powieść jest tak napisana, że każdy kto nie zna poprzednich tomów, śmiało może po nią sięgnąć.

Mnogość tropów i wątków może być nieco skomplikowana, ale wielobarwność osobowości bohaterów z pewnością zrekompensują wszelkie niedogodności podczas wciągania się w fabułę.

Mnie powrót Meyera bardzo ucieszył, chociaż facet ma dość trudny charakter i nieco skomplikowaną przeszłość, ale jest świetny w tym co robi zawodowo, czyli w mocnej, konkretnej analizie ludzkich umysłów.

Myślę, że zakończenie książki zaskoczy wielu, jest bowiem dość nieprzewidywalne. Spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego.

POLECAM tę książkę, nie tylko czytelnikom powieści Katarzyny Bondy, bo tym raczej polecać nie muszę, ale polecam miłośnikom dobrych kryminałów i tym, którzy lubią rozwiązywać skomplikowane zagadki.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu MUZA.SA za kolejną świetną powieść, i mam nadzieję, że Hubert Meyer jeszcze powróci.

GWIAZDY NIGDY NIE GASNĄ – Agnieszka Zakrzewska

Pomiędzy pożółkłymi bibułkami kryje się całe moje życie, które bezpowrotnie naznaczyli wojna i naziści. (…) Wspomnienia są jak utkany z najczulszych myśli szal, który miękko otula zmęczoną głowę.

Agnieszka Zakrzewska pochodzi z Drawska Pomorskiego, urodziła się w roku 1974. Wielbicielka ludzi i kolekcjonerka chwil. Często bez czapki, zawsze bez parasola, w wyjątkowych wypadkach bez butów, ale nigdy bez notatnika w przepastnej torbie. Jej życiowe motto brzmi: „Im dłużej czekasz na przyszłość, tym będzie krótsza”. Zatem nie czeka. Działa. I spełnia swoje marzenia. Niedoszły prawnik. Z zamiłowania polonistka. Z wyboru emigrantka, od 2002 roku mieszkająca w Królestwie Niderlandów w mieście Deventer. Autorka sagi amsterdamskiej, która stała się ulubioną lekturą Polek w kraju i za granicą. Czytelniczki mówią o niej, że w swoich powieściach uwalnia dobre emocje.

Gwiazdy nigdy nie gasną to dramat obyczajowy inspirowany dziennikiem Anne Frank.

PREMIERA KSIĄŻKI 27 KWIETNIA 2022

Wydawnictwo FLOW
stron 417

Jest rok 1933, Otto Frank wraz z rodziną w obawie przed represjami w ogarniętej nienawiścią do Żydów III Rzeszy postanawia wyprowadzić się z Niemiec i zamieszkać w Holandii, wierząc, że w tym kraju zaznają spokoju. Kilkuletnia Anne Frank zaprzyjaźnia się z swoją rówieśniczką Hannah Goslar, dziewczynki stają się nierozłączne i jak wszystkie nastolatki przeżywają pierwsze miłości. Tymczasem nad Europą coraz gęściej gromadzą się czarne chmury wojny. W 1940 roku Hitler wypowiada wojnę Holandii, rodzina Frank znów jest w niebezpieczeństwie. Aby przeżyć ukrywa się przed dłuższy czas, ale nikt z nich nie jest pewny jutra. Natomiast rodzina Hanneli trafia do obozu koncentracyjnego w Bergen Belsen. Po latach w ręce Hanneli wpada pamiętnik pisany przez jej przyjaciółkę. Czy rodzina Anne uratuje się przed prześladowaniami? Czy dziewczynki spotkają się jeszcze kiedyś? Jak zakończy się wojna dla Anne i Hanneli?

Nie wiem, czy jest ktoś z mojego pokolenia, lub też młodszy czy starszy, kto nie wie kim była Anne Frank.

Jej opublikowane dzienniki, w których opisywała zarówno swoje nastoletnie uczucia, przyjaźnie czy chwile dla niej ważne, to nie tylko zwykły pamiętnik nastolatki. Dzięki temu, że z emocjami i dokładnością opisała szczególny czas, kiedy wraz z rodziną ukrywała się w oficynie pewnego domu, jej pamiętnik stał się ważnym dokumentem, świadectwem tego co się wówczas działo.

(…) Nie różnili się niczym od nas, ich ofiar. A jednak nie czułam do nich nienawiści. Jedynie litość i niezrozumienie. Dlaczego świadomie zdecydowali się na krew na swoich rękach. Nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie. (…)

Autorka przedstawia nam młodziutką Anne nie jako ofiarę Holokaustu, którą ona niezaprzeczalnie była, bo czas spędzony w obozach był dla niej tragiczny. Przedstawia ją jednak jako sympatyczną, chociaż odrobinę krnąbrną nastolatkę, która potrafiła się cieszyć z drobiazgów i walczyć o swoje racje.

Książka została napisana w ciekawy sposób, przeplatają się w niej rozdziały, w których Anne opowiada o swoim życiu począwszy od lat 30 ubiegłego wieku, z rozdziałami w których życie w okupowanej Holandii (od roku 1940) a później pobyt w obozie koncentracyjnym Bergen Belsen opisuje jej przyjaciółka Hannah Goslar.

(…) Wszystkie przęsła mostów w okolicy były podniesione. Stały przed nimi długie sznury trąbiących aut. Na chodnikach wrzeszczeli uzbrojeni żołnierze z psami u boku. Zdawało się, jakby całe miasto krzyczało nienawiścią. Ten widok pozostał ze mną na zawsze… (…)

Ta powieść to połączenie lekkiej fabuły obyczajowej, momentami smutnej, momentami humorystycznej z ciężką i dramatyczną fabułą obozową.

Agnieszka Zakrzewska przedstawia nam te dwie zwyczajne/niezwyczajne dziewczyny i pokazuje jak silna potrafi być więź przyjaźni, która potrafi przetrwać w najgorszych chwilach, gdzie nie ma miejsca na egoizm, ponieważ miłość i przyjaźń skutecznie go eliminują.

Przeczytałam wiele książek z historią wojenną w tle, ale myślę, że ta na bardzo długo zostanie w mojej pamięci.

Wojna jest tutaj oczywiście obrazem bolesnym i pełnym ludzkich dramatów, ale jest również obrazem nadziei i wiary w drugiego człowieka.

(…) Co kilka minut nad Amsterdamem przelatywały samoloty. Coraz więcej, coraz niżej… Całe moje ciało wibrowało od tego złowróżbnego warkotu, czułam, że napełnia mnie paraliżującym strachem przed niewiadomym. (…)

Narracja w pierwszej osobie czasu przeszłego należy do moich ulubionych, jest niebanalna a zarazem świetnie buduje napięcie, które z pewnością nie będzie nikomu pozwalało na nudę w trakcie czytania.

Postacie, zarówno Anne Frank, jak i Hannah Goslar, a także innych bohaterów są tak realistycznie przedstawione, że człowiek ma wrażenie jakby poznał je osobiście. To piękne, kiedy znanych sobie bohaterów poznajemy od tej strony zupełnie innej, tej normalnej, nie wyidealizowanej przez historię.

Muszę przyznać, że pewna jestem tego, że autorka przed napisaniem tej książki zrobiła bardzo porządny research, bo można dostrzec wiele szczegółów, dowiedzieć się czegoś o czym do tej pory się nie słyszało o Anne i jej rodzinie.

Ta książka to z całą pewnością kopalnia emocji, przed którymi nie jesteśmy w stanie uciec.

Polecam tę powieść nie tylko miłośnikom historii wojennych czy autobiograficznych, myślę, że każdy czytelnik sięgający po nią nie będzie zawiedziony.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu FLOW za możliwość poznania Anne Frank i Hanneli Goslar z zupełnie innej strony, jako cudownych dziewczyn, zwykłych i niezwykłych zarazem.

POMÓŻ MI KOCHAĆ – Kamila Mitek

Na co dzień ratujesz ludzi i gasisz pożary, ale największy pożar płonie w twojej głowie. I tego jednego nie potrafisz ugasić.

Kamila Mitek urodziła się w 1981 roku. Jest absolwentką lingwistyki stosowanej i psychologii na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Pracowała między innymi jako nauczycielka języków obcych i logistyk. Pisze powieści obyczajowe oraz poezję. Od roku 1996 związana jest z Legnicą.

Pomóż mi kochać to powieść obyczajowa

 PREMIERA KSIĄŻKI 13 KWIETNIA 2022

Wydawnictwo DRAGON
stron 333

Dorota jest zawodową strażaczką, ale chociaż bardzo kocha swoją pracę czuje się w niej dyskryminowana jako kobieta. Jej szef nie potrafi jej zaufać i postawić na równi z kolegami. Z tego powodu dość często „wybucha” między nimi coś, czego zwykły strażak nie jest w stanie wygasić. Sytuacja zaognia się, kiedy dowódca wysyła ich oboje na trzytygodniowy obóz dla trudnej młodzieży. Nie dość, że Dorota będzie zmuszona tolerować towarzystwo przełożonego na obozie, to jeszcze zostali zakwaterowani w jednym namiocie. Czy ten wspólnie spędzony czas w lesie, nad pięknym jeziorem, w środku lata pozwoli im na bliższe poznanie siebie i poprawę dość zaognionych stosunków? Czy Dorota pozna na obozie miłość swojego życia i to pozwoli jej z innej perspektywy patrzeć na swojego dowódcę? Jaką tajemnicę ukrywa mama Doroty i dlaczego wywróci ona życie dziewczyny do góry nogami?

W książce jest informacja, że wcześniej została ona wydana pod tytułem „Pożar w mojej głowie” i muszę przyznać, że chyba tamten tytuł bardziej kojarzy się z treścią tej powieści. Nowy tytuł i lekka, żeby nie powiedzieć „słodka” okładka przywodzą mi na myśl, właśnie taką lekką, miłą i przyjemną lekturę, ale czy ta powieść taka jest?

Z jednej strony mogę tak o niej powiedzieć, bo styl jakim pisze autorka jest dość lekki i miły w czytaniu, ale z drugiej strony poruszane w fabule trudne tematy począwszy od wątków odnoszących się do pracy w straży pożarnej, poprzez trudne relacje młodzieży w rodzinach niekoniecznie patologicznych, po bezpośrednie relacje głównej bohaterki ze swoimi rodzicami, a konkretnie z ojczymem, raczej do lekkich i miłych nie należą.

(…) Nie umiałam spełniać oczekiwań Romana. Nie potrafiłam postępować odpowiedzialnie, dorośle i panować nad emocjami. Tylko podczas akcji byłam skupiona i pewna siebie. (…) Spaliłam ostatni most wiodący do ojczyma, ale został jeszcze jeden, który mogłam ocalić. (…)

Muszę przyznać, że główna bohaterka, mimo tego, że teoretycznie była osobą bardzo lubianą, mnie momentami mocno irytowała. Nie wiem, dlaczego, ale jej zachowania czasami powodowały, że miałam ochotę nią potrząsnąć. Domyślam się, że po rozstaniu z chłopakiem i w poczuciu dyskryminacji w pracy mogła mieć żal do siebie i ludzi, ale… No cóż, chyba jednak nie będę się rozpisywała na ten temat.

(…) Mój dowódca po raz kolejny udowodnił mi, że w jego zastępie nie ma miejsca dla kobiet. Powoli docierało do mnie, że w ostateczności będę musiała to zgłosić komendantowi. (…)

Natomiast bardzo podobał mi się wpleciony wątek przyjaźni, i przyjaciółkę Doroty – Zochę szczerze polubiłam chociaż była to osoba dość kontrowersyjna 😉. Dwie dziewczyny będące prawie jak ogień i woda świetnie dochodziły do porozumienia. Lubię czytać o takich przyjaźniach, które trwają przez długie lata, ale osoby są tak zgrane ze sobą, że w każdej sytuacji potrafią się ze sobą dogadać mimo odmiennych poglądów na wiele spraw.

Nie ukrywam, że autorka dosłownie i w przenośni „kupiła mnie” wątkiem strażackim. Uwielbiam serial „Chicago Fire” emitowany głównie w TV FOX, dlatego wiele spraw odnoszących się do pracy w straży czy do życia strażaków jest mi znanych. Kiedy w opisie książki przeczytałam, że Dorota jest zawodową strażaczką, byłam przekonana, że lektura ta mnie nie zawiedzie. I miałam rację.

(…) Zaczerpnęłam głębiej powietrza. Na kilka chwil w moim umyśle zapanował spokój. Nie mogłam zatrzymać go na dłużej. Wkrótce znowu będę się zmagać z niepokojem, złością i tęsknotą. Ale tych kilka minut zawieszenia znaczyło tyle, co łyk wody na pustyni (…)

Moim zdaniem autorka musiała zrobić porządny research aby napisać o pracy strażaków tak aby wszystko wyglądało bardzo realistycznie i nie było dla czytelnika nudne.

Książka nie tylko dzięki temu wątkowi dostarcza czytelnikom sporo emocji i przyznam szczerze, że czytając ją na zmianę śmiałam się i wzruszałam, ekscytowałam i denerwowałam, ale świadczy to tylko na korzyść tej lektury, bo nudne książki nie wywołują we mnie takich emocji.

Ta powieść jest dość specyficzna, niby lekka, ale poruszająca ważne tematy, niby pogodna a wywołująca łzy wzruszenia.

Autorka wykreowała w swojej powieści wiele ciekawych i różnorodnych osobowościowo postaci. Główna bohaterka jest jak dziki, kolorowy ptak, impulsywna i wybuchowa, a przy tym bardzo inteligentna i uczuciowa. Myślę, że nie było łatwo zbudować taką osobowość.

Mamy tutaj również wątek romansowy, który nie jest ani przesycony erotyzmem, ani zbyt cukierkowy, rozwija się bardzo powoli, chociaż ze strony jednej z osób można powiedzieć, że wykluwa się z antagonistycznego podejścia do drugiej osoby. I chociaż bardzo szybko zaczęłam domyślać się, że (sprytnie) autorka zaplanowała ten romans, to kibicowałam tym osobom do samego końca.

Wiele dobrego słyszałam o książkach tej autorki i myślę, że to kolejna polska pisarka, po której powieści z przyjemnością będę sięgała. POLECAM tę całym sercem nie tylko paniom, myślę, że panowie również będą zadowoleni czytając ją.

Na mojej półce „do przeczytania” dzięki uprzejmości Wydawnictwa DRAGON mam jeszcze dwie lektury jej autorstwa i jestem przekonana, że one również mnie nie zawiodą. Dziękuję Wydawnictwu za możliwość poznania kolejnej polskiej pisarki.

ZA PRZYJAŹŃ – Anna Sakowicz

Nie da się zbudować nowego życia, jeżeli nie pozamyka się starych spraw.

Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Od roku 2013 prowadzi blog annasakowicz.pl. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.

Za przyjaźń to powieść obyczajowa z dużą dawką dramatu i szczyptą kryminału z mocnymi wątkami psychologicznymi.

PREMIERA KSIĄŻKI 14 KWIETNIA 2022

Wydawnictwo LUNA
stron 319

Lucyna, Krysia, Monika, Olga to panie w średnim wieku. Kiedyś były bardzo serdecznymi przyjaciółkami, ale po ukończeniu szkoły każda z nich kontynuowała naukę w innej, a nawet w innym mieście. Powoli ich drogi zaczęły rozchodzić się w różnych kierunkach i ich przyjaźń przestała już mieć taką moc jak kiedyś. Po wielu latach kobiety spotykają się w swoim rodzinnym mieście, w którym na stałe pozostała tylko jedna z nich. Każda niesie ze sobą bagaż życiowy, jedna cięższy inna lżejszy i mimo tego, że początkowo żadna z nich nie chce się przyznać do niepowodzeń jakie zafundowało im życie to jakoś odnajdują wspólny język. Łączy je również pewna tajemnica skrywana przez lata, a która wypływa w czasie ich spotkania. Czy dawne czasy da się odbudować, czy kobiety już zmieniły się do tego stopnia, że przyjaźń, którą kiedyś zbudowały, rozsypie się jak domek z kart? Co wspólnego z nimi ma pewien lokalny menel imieniem Pietrek? Czy drogi czterech przyjaciółek nazywanych kiedyś Jeźdźcami Apokalipsy zejdą się czy rozejdą na zawsze? Czy można zbudować własne szczęście na nieszczęściu innych?

Są pisarki i pisarze, których książki biorę „w ciemno” ponieważ wiem, że ich powieści mnie nie zawiodą. Do takich należy właśnie Anna Sakowicz, której każda książka zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci jest dla mnie zawsze strzałem w 10.

Kolejna powieść tej autorki ze względu na poruszane w fabule wątki społeczne była dla mnie prawdziwą bombą emocjonalną. Przed sięgnięciem po tę lekturę zobaczyłam kilka spotkań online i właściwie wiedziałam czego mogę się spodziewać, a jednak kolejny raz zostałam zaskoczona.  

(…) Nie wiedziała, czy wytrzyma w ośrodku. Był w nim dopiero trzy dni, niemiała z nim kontaktu, ale całym sercem starała się wierzyć, że z każdego dna, nawet najgłębszego, można się wydobyć. Trzeba tylko znaleźć w sobie moc. (…)

W książce poznajemy cztery dojrzałe kobiety, które od dziecka uważały się za przyjaciółki, ale to co je łączyło dwadzieścia, trzydzieści lat wcześniej okazało się słabym spoiwem. Wystarczyło bowiem, że dziewczęta porozjeżdżały się na studia, powychodziły za mąż, zmieniły miejsca zamieszkania i z ich przyjaźni pozostały tak właściwie tylko wspomnienia.

Ktoś może powiedzieć, że zbyt dużo wydarzyło się w ich życiach, aby przetrwały rozłąkę, ale czy to prawda?

Kiedyś usłyszałam takie zdanie: „prawdziwi przyjaciele mogą się nie widzieć latami, ale jak się spotkają, to nie są w stanie się nagadać”. To prawda, ja mam dwie takie przyjaciółki, obie mieszkają daleko ode mnie, ale jak się spotkamy, to czas jakby w przyspieszonym tempie umyka.

Tym kobietom początkowo wydawało się, że spotkanie po latach odnowi ich więzy przyjaźni, czy im się to udało nie zdradzę, przekona się o tym ten, kto książkę przeczyta. Jednak największym wrogiem przyjaźni jest brak szczerości i zakłamanie, które potrafią zniszczyć nawet silne więzi.

Autorka porusza w swojej książce kilka bardzo ważnych moim zdaniem tematów społeczno-psychologicznych. Każda z tych kobiet jest „tą po przejściach”, chociaż te „przejścia” są zróżnicowane. Któraś jest po rozwodzie, Któraś została wdową, któraś doświadczyła przemocy domowej, a któraś inna zdradziła lub została zdradzona. Ludzie nie lubią mówić o swoich niepowodzeniach życiowych, a może gdyby umieli o tym rozmawiać, ich życie byłoby łatwiejsze.

Mocnymi wątkami wywołującymi emocje poruszanymi w tej powieści są alkoholizm i przemoc w rodzinie. Czasami ktoś stacza się na dno, bo albo nie zna innego życia bo jest dzieckiem DDA, albo nie potrafi sobie poradzić z życiowymi niepowodzeniami. Przeważnie taka osoba zostaje skreślona przez społeczeństwo, nie tylko dlatego że budzi odrazę, ale również dlatego, że odrzuca wyciągniętą w jej stronę pomocną dłoń. A przecież nikt nikogo nie zmusi do życia na jako takim poziomie, kiedy on czuje się w dobrze w tym życiowym dnie, do którego sam wszedł.  

(…) Krysia spoglądała przez chwilę na jego brudne ubranie i lekko chwiejny krok. Nie wierzyła, że wesoły Pietrek zamiast generałem został miejscowym pijakiem. (…)

Autorka pokazała jednak, że można takiemu komuś pomóc, jak się ma w sobie dużo empatii, uporu i wiary w człowieka. Czasami tak niewiele, a jednocześnie bardzo dużo.

Bohaterkami tej powieści są kobiety, które albo wyrwały się ze społeczności jaką stanowią ludzie mieszkający w małych miejscowościach, gdzie każdy o każdym wszystko wie, albo udowodniły, że mogą być kimś, a nie tylko uległą mężowi żoną, przykładną matką i bezproblemową mieszkanką miasteczka.

Wpleciona w fabułę ukrywana przez lata tajemnica daje takiego lekkiego dreszczyku, bo wątek zahacza o kryminał.

Niech nikogo nie zwiedzie okładka, która może kojarzyć się w lekką, miłą i przyjemną, bo ta książka to jak dla mnie mocna lektura poruszająca wiele bolesnych, a nawet śmiało mogę powiedzieć, że mrocznych tematów.

Świetnie wykreowane postacie, charakterologicznie różne z pewnością nie są nudnymi.

Polecam tę książkę nie tylko paniom, chociaż myślę, że okładka przyciągnie oko zwłaszcza czytelniczek. Osoby, które nie znają jeszcze „pióra” tej pisarki z pewnością nie zawiodą się sięgając po tę jej książkę, a po jej przeczytaniu nie oprą się przed sięgnięciem po kolejne.

Dziękuję wydawnictwu LUNA za możliwość przeczytania tej książki, a Autorce dziękuję za kolejne emocje jakie mi zafundowała. Myślę, że jest to jedna z tych książek, których fabuła na długo pozostaje w pamięci czytelnika.

ŁABĘDŹ – Sylwia Trojanowska

Ludzka pamięć lubi wygładzać szorstkość niektórych wspomnień.

Sylwia Trojanowska urodziła się w 1974 roku, razem z mężem i synem mieszka w Szczecinie. Jest niepoprawną optymistką, pasjonatką pozytywnego myślenia i cieszenia się każdą chwilą. Wielbicielka podróży dalekich i tych całkiem bliskich. Uwielbia góry, obcowanie z przyrodą, muzykę filmową i dobrą herbatę (w dużych ilościach!). Kiedy nie pisze, spełnia się jako trener biznesu i coach. W swoim dorobku pisarskim ma takie książki jak „Wigilijna przystań”, „A gdyby tak…”, trylogię, w skład której wchodzą „Sekrety i kłamstwa”, „Prawdy i tajemnice”, oraz „Powroty i wspomnienia”.

Łabędź to powieść obyczajowa z historią przedwojenną i wojenną w tle, z dużą dawką dramatu i romansu.

PREMIERA KSIĄŻKI 26 STYCZNIA 2022

Wydawnictwo MARGINESY
stron 349

Jest rok 1938. Anna Łabędź mieszka z rodzicami i dwoma braćmi w podbydgoskim Fordonie, dziewczyna marzy o zawodzie pielęgniarki i bardzo skrupulatnie przygotowuje się do rozpoczęcia nauki. Aby jednak zarobić na czesne i zakwaterowanie w innym mieście zatrudnia się w miejscowej restauracji jako kelnerka. Pewnego dnia klientem jest przystojny Niemiec, który od pierwszej chwili zwraca uwagę na śliczną, młodą Polkę. Niestety los bywa przewrotny i krzyżuje plany Anny, ponieważ po nagłej śmierci matki dziewczyna nie ma sumienia zostawić ojca i braci bez pomocnej kobiecej ręki i na jakiś czas odkłada swoje marzenia o nauce. Zbliżająca się wielkimi krokami wojna również nie jest przychylna planom dziewczyny, zwłaszcza, że między nią a młodym Niemcem zaczyna rozwijać się uczucie, które oboje muszą przed światem ukrywać. Czy dramat wojenny pozwoli im na utrzymanie miłości? Kto i dlaczego jest największym sprzymierzeńcem dziewczyny, a kto jej największym wrogiem? Czy rodzina Łabędziów pozostanie w Fordonie, czy opuści miasteczko i przeczeka wojnę w bezpiecznym miejscu?

(…) Dziwne… Mogłam nie pamiętać, jak byłam ubrana przed tygodniem, co jadłam poprzedniego dnia, kto zagadnął mnie kwadrans temu na spacerze. Za nic w świecie nie potrafiłam jednak zapomnieć o tym, co tak bardzo chciałam pogrzebać w odmętach pamięci. O swoim życiu w Szczecinie. (…)

Jeżeli ktoś skojarzy tytuł książki z łabędziem jako ptakiem, to od razu muszę go wyprowadzić z błędu, ponieważ Łabędź to nazwisko polskiej rodziny, chociaż te królewskie ptaki również występują w treści. Epizodycznie.

Historia Anny zaczyna się w roku 2000, ale przenosi czytelnika do roku1938. Fabuła odnosząca się do życia rodziny przeplatana jest wątkami dotyczącymi przedwojennego życia społecznego i politycznego. Między innymi autorka wspomina incydent kojarzący się z Nocą Kryształową, kiedy niechęć do Żydów i Niemców zaczęła się w Polsce nasilać. Empatyczna postawa głównej bohaterki i jej braci udowodniła, że nie wszyscy podzielali te same poglądy i dla wielu człowiek był po prostu człowiekiem bez względu na narodowość czy wyznanie.

Biorąc do ręki tę książkę spodziewałam się sporego ładunku emocjonalnego, ale to co odebrałam z niej przeszło chyba wszelkie granice.

Powieści odnoszące się do okresu przedwojennego i wojennego przeważnie bywają dla mnie bardzo mocno oddziaływujące na uczucia, szczególnie wtedy, gdy ja jako czytelniczka zaczynam odczuwać swoistą więź z bohaterami.

Znając „pióro” autorki byłam pewna, że książka mnie nie zawiedzie i muszę przyznać, że po skończeniu jej czuję niedosyt, który jeszcze bardziej wzmógł się po przeczytaniu jednego zdania: Koniec części I. Bardzo się cieszę, że autorka ma w planach kontynuację, bo jestem ciekawa dalszego losu Anny – głównej bohaterki, którą na początku książki poznajemy jako kobietę w dość zaawansowanym wieku, gotową opowiedzieć swoją historię i przedstawić Gustawa Guderiana w innym świetle niż zrobił to pewien reporter.

Ktoś mógłby powiedzieć, że historia Anny i Gustawa jest taka jak wiele do tej pory opisanych i tak właściwie ma prawo zniknąć w ogromie wydawanych w ostatnim czasie romansów wojennych, ale myślę, że ktoś, kto przeczyta tę powieść długo zatrzyma w swojej pamięci tę historię dlatego, że wojna została tu pokazana nie tylko z punktu widzenia polityczno-społecznego, ale przede wszystkim z punktu widzenia czysto człowieczego.

(…) Stali w bramie, nie patrząc sobie w oczy, ale zerkając na siebie i czując, że dzieje się coś dziwnego, że coś narasta, i to tak ekscytującego i niepokojącego zarazem, że ani ona, ani on nie potrafili tego nazwać inaczej niż zauroczeniem. (…)

Autorka pokazuje Niemców nie tylko od tej złej strony jako bezwzględnych nazistów i okupantów, ale również takich, którym ta wojna się nie podoba, którzy mimo nacisków i politycznych przesłanek potrafili pozostać ludźmi gotowymi nieść pomoc potencjalnemu wrogowi, w którym widzieli przede wszystkim człowieka. Tu mam na myśli zarówno Niemca Gustawa Guderiana jak i sąsiada rodziny Łabędziów.

Wojna w wielu ludziach rozbudziła agresję, chociaż przecież nie ona była winna temu, że człowiek stawał się bestią, która potrafi krzywdzić drugiego człowieka dla czystej satysfakcji. Alkohol, przemoc, rządza władzy czy strach potrafią przyjaciela zamienić we wroga. O czym między innymi czytamy w tej powieści.

Cudowny wątek odnoszący się do silnych więzów rodzinnych, miłości, która kieruje się odpowiedzialnością za drugiego człowieka i nie pozwoli mu zostawić rodziny w potrzebie. Jest zarówno murem obronnym jak i delikatnym dotykiem pocieszenia.

(…) Tak daleko, jak sięgała pamięcią, podglądanie łabędzi było dla ich rodziny najczęstszą rozrywką. Ojciec lubił żartować, że nazwisko zobowiązuje, i wszyscy się z nim zgadzali. Jak mogli nie kochać łabędzi, skoro sami byli jak one – kochający się i lojalni wobec siebie. (…)

Myślę jednak, że wiele osób czytających tę powieść będzie kibicowało romantycznemu wątkowi, który mimo okoliczności rozwinął się w piękną, choć zakazaną miłość Polki i Niemca. Ktoś może powiedzieć: ale to już było. Tak, było, ale cudownie jest przeczytać o tym jeszcze raz, zobaczyć radość tam, gdzie królują strach i łzy. Miłość zawsze jest piękna, jeśli jest szczera i prawdziwa, ale ta opisana w TEJ książce jest nie tylko piękna, ale i wzruszająca i… taka, bardzo, bardzo prawdziwa, chociaż jest fikcją jak twierdzi autorka.

POLECAM tę książkę tym, którzy jeszcze nie zdążyli poznać „pióra” Sylwii Trojanowskiej, bo ci którzy je znają książki polecać nie muszę.

Książkę otrzymałam i przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu Sofario.com, za co bardzo dziękuję.

Napisz do mnie
grudzień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/