Recenzje książek

LITERATURA POLSKA

PRZERWA NA ŻYCIE – Stanisława Fleszarowa-Muskat

Fleszarowa-Muskat2

O Stanisławie Fleszarowej-Muskat, naszej polskiej pisarce, która zdobyła sławę nie tylko na Wybrzeżu, pisałam już w jednym z moich wcześniejszych wpisów, dzieląc się spostrzeżeniami po przeczytanej książce Pod jednym dachem, pod jednym niebem.

Nie będę więc powtarzała się, a kto ma ochotę przeczytać odrobinę z biografii tej pisarki niech zajrzy do wpisu wcześniejszego.

przerwa na życie

Wydawnictwo Morskie rok 1991

stron 332

Przerwa na życie to druga, z trzech książek, opisujących historię losów pewnej dziewczyny. Niestety nie udało mi się zdobyć pierwszej części „Pozwólcie nam krzyczeć”, więc jeżeli ktoś z moich czytelników ma ją w swoim posiadaniu, a zechciałby mi wypożyczyć to byłabym wdzięczna.

Książka przedstawia historię dalszych losów Magdaleny i Piotra, którzy poznali się na robotach w Niemczech, i którym udało się przeżyć okrutny czas II wojny światowej.

Magdalena, dziewczyna wywodząca się z warszawskiej inteligencji wyjeżdża ze swoim ojcem do Trójmiasta. Spacerując po Gdyni spotyka Piotra – mężczyznę, o którym myślała, że zginął podczas działań wojennych. Przebywając razem w niemieckim miasteczku, do którego oboje zostali wysłani na roboty, zakochała się w nim, a uczucie jakim go obdarzyła, przetrwało wszelkie trudy gestapowskich przesłuchań, wojennego czasu i powojennego powrotu do „normalności”. Miłość, jaką darzy Piotra powoduje, że decydując się na bardzo desperacki i ryzykowny krok, postanawia nie wracać z ojcem do Warszawy, tylko zostać w Trójmieście, gdzie odnalazła swojego wojennego kochanka. Trudny wybór jakiego dokonuje decydując się na rezygnację z wygodnego życia w domu inteligencji polskiej do jakiej należą jej rodzice i babka, zamieniając je w skromne życie z działaczem polskiej partii, walczącym między innymi z życiem innym niż robotnicze ubóstwo zamienia jej byt w smutną rzeczywistość.

Niestety życie jakie prowadzi Piotr – idealista, syn szewca, mężczyzna wierny swoim młodzieńczym ideałom równości i sprawiedliwości, który żarliwie służy nowej władzy, nie jest dla Magdaleny tym, o czym marzyła. Dziewczyna nie potrafi zrezygnować z nawyków swojego wychowania i nowa władza w Polsce jest dla niej trudna do zaakceptowania.

Nowe życie Magdaleny komplikuje się coraz bardziej, kiedy niespodziewanie w Zakopanym, gdzie wyjeżdża razem z babcią na wypoczynek (bez męża aktywisty, dla którego praca jest ponad wszystko) spotyka Francuza – Gaston’a, który również przebywał w tej samej miejscowości na robotach co ona i Piotr. Wtedy, w tamtym okropnym dla wszystkich czasie wszyscy troje bardzo się przyjaźnili.

Bohaterka książki, próbuje odnaleźć się w ruinach Gdańska, kierując sobie drogę miłością do Piotra, którego poznała w czasie wojny, a którego odnalazła zupełnie przypadkowo, a ruinami Warszawy i miłością rodziców.

Do tego, dziewczyna staje przed trudnym wyborem i musi wybrać między swoją miłością do Piotra, a miłością Gaston’a. Ale tego, czy wielka miłość Magdaleny i Piotra, która narodziła się w trudnych latach wojny, przetrwa skomplikowane czasy nowej rzeczywistości nie napiszę, jak ktoś ciekawy niech sam przeczyta.

„Przerwa na życie” to książka ukazująca dylematy polskiego społeczeństwa po zakończeniu II wojny światowej. Trudne decyzje podejmowane w imieniu polskości, patriotyzmu i wzajemnych relacji międzyludzkich takich jak przyjaźń, miłość, czy więzy rodzinne. Życie, które należy odbudować tak samo jak zniszczone działaniami wojennymi miasta.

To doskonała lekcja historii dla tych, których nie było w tamtych czasach na świecie. Autorka, w bardzo obrazujący sposób opisuje Gdańsk i Warszawę, a właściwie to, co po tych miastach zostało. Wprowadza też czytelnika w rzeczywistość, jaka zaczęła rządzić Polską w latach powojennych.

Powieść tę, napisaną prostym, a zarazem bardzo ciekawym językiem czyta się łatwo i szybko. Kolejne losy bohaterów przyciągają jak magnes, a zmagania z uczuciami smutku, zagubienia, strachu, miłości, zazdrości czy nienawiści splatające się ze sobą tworząc bardzo wzruszającą historię.

Polecam tę książkę, zwłaszcza młodym osobom, dla których tamta rzeczywistość jest trudna do zrozumienia. To lektura dla tych, którzy chcieliby się zapoznać z tym, jak żyli, co czuli, a czego bali się Polacy, którzy przeżyli koszmar wojny, a nie potrafili odnaleźć się po jej zakończeniu.

PENSJONAT SOSNÓWKA – Maria Ulatowska

maria ulatowska2

Maria Ulatowska, to młoda stażem pisarka polska, o której pisałam już w swojej recenzji KAMIENICA PRZY KRUCZEJ. Książki pani Marii wpadły w moje ręce po raz pierwszy, kiedy to postanowiłam pójść na spotkanie autorskie organizowane w jednej z gdańskich bibliotek. Nie będę się rozpisywała na temat tej pisarki, bo kto zechce, to przeczyta sobie na wcześniejszym wpisie.

pensjonat sosnówka

Pensjonat Sosnówka, to trzecia z książek pani Ulatowskiej, która trafiła w moje ręce. Zresztą przyznam szczerze, że na specjalne moje zamówienie, ponieważ delikatnie podsunęłam moim dzieciom „co ewentualnie mogłyby mi sprezentować z okazji Dnia Matki”.

Wszystkie książki Mari Ulatowskiej mają jedną cechę wspólną – czyta się je szybko, łatwo i przyjemnie.

Pensjonat Sosnówka, to kontynuacja Sosnowego dziedzictwa, czyli losów Anny Towiańskiej, która odziedziczyła po rodzicach stary budynek na Kujawach, położony w przepięknej okolicy nad jeziorem w otoczeniu sosnowego lasu. Anna zakochała się w tym miejscu od chwili, kiedy je zobaczyła i postanowiła wyprowadzić się z Warszawy, gdzie dotychczas mieszkała i urządzić w tym bajecznie pięknym miejscu pensjonat, głównie dla zapalonych wędkarzy. Przy pomocy mieszkających w Towianach osób, i poleconej jej przez nowego przyjaciela brygadzie budowlanej braci Koniecznych, wyremontowała budynek i urządziła tak, aby każdy kto przyjedzie chociażby na krótki pobyt, był zadowolony. Jej marzenie się spełniło i Sosnówka, (tak właśnie nazwała swój pensjonat) cieszyła się dzięki rozreklamowaniu nie tylko przez przyjaciół i znajomych, ale także przez media sporym powodzeniem.

Anna dzięki swojemu urokowi osobistemu oraz odziedziczonej leśniczówce w której postanowiła zamieszkać, zyskała nie tylko wielu przyjaciół, ale nawet uczucie, które zaowocowało… tak właściwie to niech każdy zainteresowany przeczyta sobie o tym sam.

W książce poznajemy wielu ludzi i tak właściwie, patrząc na te osoby z perspektywy lektury, to nie ma wśród nich nikogo, kogo można by nie polubić. Nawet postaci negatywne przedstawione w powieści w jakiś sposób zdobywają jednak sympatię czytelnika.

Pensjonat Sosnówka, to tak właściwie „bajka nie tylko dla dorosłych”, ponieważ czytając ją, czytelnik jak gdyby przenosi się do innego wymiaru człowieczeństwa, przenosi się tam, gdzie ludzie są dla wszystkich mili i życzliwi, a pojedyncze incydenty negatywne bardzo szybko zapadają w niepamięć. Czytając książkę prawie cały czas się uśmiechałam, ponieważ styl pisarski pani Ulatowskiej jest dość specyficzny i nawet kiedy pisze ona o sytuacjach tragicznych, czy mrocznych pisze to tak, że czytelnik wie, że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”, Przyznam szczerze, że kilka razy ze wzruszenia zakręciła mi się łezka w oku, ale to taka moja nadwrażliwa natura.

Autorka pisze bardzo lekko, często wplatając w fabułę powieści humorystyczne wątki, co powoduje, że chyba właśnie dlatego książka jest rodzajem relaksu pozbawionego surowego napięcia typowego dla pozycji kryminalnych czy sensacyjnych. To książka dla osób, które po ciężkim dniu pracy chcą odprężyć się i na chwilę zapomnieć o zmaganiach codzienności.

Mogłabym polecić tę książkę, zarówno nastolatkom, jak i paniom w „moim wieku”. Myślę, że niejeden pan również miałby z tej lektury czystą przyjemność, ponieważ pani Maria bardzo fachowo przedstawiła w niej wiedzę na temat studiów informatycznych, chorobie czy wędkarstwie.

Ale, żeby nie było tylko tak „och” i „ach”, mam pewne minusy, które odrobinę mnie „rozbroiły czytelniczo”. Na przykład słownictwo typu „ …jutro Anna wyjeżdżała do Warszawy…”, albo bardzo „dorosłe” słowa sześcioletniego Florka „…Chciała rozmawiać, ale ja jej nienawidzę!…Ona mnie zostawiła, Ona mnie nie chciała. Ja dla niej nic nie znaczyłem. Ona mnie nie kochała, bo przecież nie można chyba zostawić dziecka, które się kocha…”

Jednym słowem, książka akurat na letnie dni. Ktoś, kto ma ochotę na chwilę przenieść się nad kujawskie jezioro, aby odpocząć z dala od dużego miasta powinien po tę lekturę sięgnąć.

DZIEWCZYNKA, KTÓRA WIDZIAŁA ZBYT WIELE – Małgorzata Warda

 M.Warda

Małgorzata Warda, urodziła się w 1978 roku i od swojego przyjścia na świat mieszka w Gdyni. To kobieta wszechstronnie utalentowana. Pisarka, która ma swoim koncie kilka bardzo interesujących książek, ale również malarka i rzeźbiarka. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Gdańsku. Jest również autorką kilku tekstów piosenek zespołu „Farba”.

Zadebiutowała w 2004 roku „Bajką o laleczce” w zbiorze „Wesołe historie”, ale prawdziwy sukces przyniosła jej wydana w 2006 roku powieść „Ominąć Paryż”.

 książka M.Wardy

Pruszyński i S-ka rok 2012

stron 317

Dziewczynka, która widziała zbyt wiele to bardzo poruszająca powieść o przywiązaniu do siebie dwójki rodzeństwa, Ani i Aarona. Dzieci większość czasu spędzają z ciocią,  która opiekując się nimi ze względu na powracające depresje ich matki, oraz na jej próby samobójcze stara się zastąpić im normalny dom. Nie jest to jednak dla niej rzeczą łatwą, bo Gabrysia (siostra zmarłego ojca dzieci), jest typową kobietą, dla której liczy się jedynie sukces zawodowy. Dzieci stają się również przeszkodą w jej związku z pewnym malarzem, o dość mocno sadystycznym podejściu do ludzi. Chłopak ciotki wyjątkowo upodobał sobie Aarona i zarówno pod nieobecność Gabrysi, jak i w jej obecności udowadniał rodzeństwu swoją wyższość, która posunęła się nawet do…

Nie będę zdradzała.

Ania otoczona wyjątkową opieką brata tylko przy nim czuje się bezpieczna, co jednak powoduje, że Aaron odczuwa coś w rodzaju kajdan miłości, które pozbawiają go życia osobistego. O tym co dzieje się w domu ciotki dzieci nikomu nie mówią, ale im są starsze tym te wspomnienia zaczynają bardziej ciążyć im na sercach i w ich psychice. W końcu Ania nie wytrzymuje i aby zainteresować innych tym, co wydarzyło się po dachem ciotki, wymyśla oskarżenie, którym obciąża swojego brata. Desperacki krok jaki podjęła miał na celu jedynie uwolnienie Aarona od przeszłości. Co wymyśliła i jak się to wszystko skończyło, warto przeczytać samemu.

Książką Małgorzaty Wardy zainteresowałam się na spotkaniu „Kobiety pióra i pazura”, o której wspomniały w trakcie dyskusjach o pisaniu jej koleżanki pisarki.

Po przeczytaniu kilku pierwszych stron pomyślałam sobie, że jest to coś w rodzaju „Kwiaty na poddaszu”, ale im bardziej wgłębiałam się w treść tym silniej zaciskała się pętla czytania, aż w pewnym momencie nie potrafiłam oderwać się od kartek tej liczącej 316 stron lektury.

Książka napisana jest w dość specyficzny sposób, rozdziały stanowiące wspomnienia, coś jakby pamiętniki Ani czy Aarona, przeplatane są treścią z narratorem. Proste, a zarazem fachowe słownictwo dodaje fabule nutki grozy i mieszanych uczuć, zarówno tych pozytywnych jak miłość, przyjaźń, radość jak i tych negatywnych, czyli strachu, bólu, cierpienia czy tęsknoty.

Spoglądając na okładkę książki nikt nie domyśli się, że w środku zawarte jest tyle cierpienia. Miła i w ciepłych kolorach przygotowana bardziej przypomina książkę dla nastolatek, spokojną opowieść o dziewczynce, tak jak o „Ani z Zielonego Wzgórza”. Jak bardzo jednak mylący potrafi być obraz, za którym ukryta jest wyjątkowa treść.

Przeczytanie tej książki zajęło mi zaledwie kilka dni, tak mnie wciągnął wątek rodzeństwa. Polecam tę książkę czytelnikom o mocnych nerwach i odważnym podejściu do życia. Książka trzyma w napięciu, ale wyzwala również w czytelniku zwyczajne ludzkie uczucia, a bardzo realistycznie opisane sytuacje, miejsca czy sceny dodają jej czytelniczego kolorytu.

  kobiety pióra i pazura2

Gdańsk 2013, KOBIETY PIÓRA I PAZURA – Małgorzata Warda wpisuje dla mnie dedykację w książce „Dziewczynka, która widziała zbyt wiele”

ŚWIATY DWA W POGONI ZA LEŚNYM LICHEM – Katarzyna Georgiou

Kasia Gregoriau

Katarzyna Georgiou jest wrocławską poetką, autorką kilku tomików, między innymi Dychotomia Mojej Kobiecej Natury, oraz wierszy dla dzieci. Wiele lat spędziła w Kanadzie pracując jako nauczyciel wychowania przedszkolnego, oraz jako wykładowca kursów ECE w Seneca College Lab School. Jej poezja jest wyjatkowa, łącząca czytelnika z naturą duszy ludzkiej i naturą przyrodniczą.

Swiaty dwa

Wydawnictwo EUROSYSTEM rok 2013

stron 89

 

Światy dwa w pogoni za Leśnym Lichem, to książka niesamowita, żeby nie powiedzieć „magiczna”. Poezja przepleciona prozą. Na swoich 87 stronach zawiera więcej niż grube tomiska, mające po kilkaset stron. Ciepło bijące ze strof, zatrzymuje czytelnika, nie dając mu szansy na oderwanie się od słów napisanych ręką pani Katarzyny.

Kocham poezję, bo pozwala mi na wyciszenie emocji po ciężkim dniu.

Czytając książkę czułam zapach jaśminu i delikatne dotyki traw. Ta książka, to dwa światy – świat kobiety, jej uczuć, tęsknot, marzeń i wspomnień i świat życia natury: ptaków, drzew, słońca. To wędrówka przez cztery pory roku i wędrówka przez umysł kobiety. Takiej zwyczajnej, która kocha, czuje, płacze i żyje nadzieją, a zarazem kobiety magicznej.

W posłowiu książki pan Andrzej Ziemowit Zimowski napisał:

…Autorka opisuje bardzo delikatnie i intymnie „Światy dwa”, a więc powiązanie dwojga ludzi, wspomnienia, marzenia o powrocie tego, co było swojego czasu tak piękne.

I wreszcie pisze o tym najgorszym, o rozłące, która dla jednej ze stron stała się wielką tragedią…

Ta książka jest niesamowita, chociażby przez to połączenie poezji z prozą. Jest tak osobista, że chwilami miałam wyrzuty, że ją czytam. Pochłonęła mnie wczoraj całkowicie, na całe popołudnie, ale dzięki niej sen miałam spokojny. 

Każdy, kto kocha poezję powinien mieć ją w swoich zbiorach. To książka, której nie powinno zabraknąć na półce, chociażby dlatego, aby sięgnąć po nią w chwili, kiedy organizm potrzebuje wyciszenia, uspokojenia, refleksji. Książka dodatkowo wzbogacona jest przepięknymi ilustracjami przyrody, zdjęciami zrobionymi przez samą autorkę, które w bardzo interesujący sposób współgrają z jej treścią.

Polecam książkę każdemu, bez względu na wiek i zamiłowania czytelnicze, bo czasami warto zatrzymać się na chwilę, wziąć głęboki oddech i poczuć, że życie to nie tylko pogoń za niewiadomym sensem życia, to czas dla siebie, czas na zagłębienie się we własną duszę i otaczające nas piękno przyrody i żywiołów.

JEZUS Z JUDENFELDU – Jan Grzegorczyk

Jan Grzegorczyk

Jan Grzegorczyk urodził się w 1959 roku w Poznaniu. Jest dziennikarzem, redaktorem i pisarzem, współpracownikiem dominikańskiego pisma „W drodze”. Publikował felietony w „Przeglądzie sportowym”.. Autor książek o duchowości i wierze, m.in. trylogii o przypadkach księdza Grosera: „Adieu”, „Trufle” i „Cudze Pole”, ponadto powieści „Chaszcze”, „Puszczyk” oraz „Niebo dla akrobaty”.

Ogromne znaczenie miała w rozwoju pisarstwa Jana Grzegorczyka wieloletnia przyjaźń i literacka współpraca z ojcem Janem Górą, dominikaninem, pisarzem, twórcą „Lednicy2000”. Grzegorczyk najpierw był redaktorem jego książek, potem razem książki pisali m.in. „Góra albo jak wyżebrać niebo i człowieka”, „Ryba to znaczy Chrystus” czy „Skrawek Nieba”. 

Jezus z Judenfeldu

Jezus z Judenfeldu„, to książka, która zmusza czytelnika do refleksji. Jest w niej trochę współczesności, trochę przeszłości z lat II wojny światowej, ale jeżeli myśli ktoś, że jest to książka o tematyce ściśle religijnej, to bardzo się myli. To nie Biblia i nie przykazania Boże. To książka o…

Jest rok 1995. Polski ksiądz katolicki – Wacław Groser, podróżujący po górach Austrii (rowerem), jadący na spotkanie z Janem Pawłem II, ulega wypadkowi, którego efektem końcowym jest noga w gipsie. Po założeniu opatrunku trafia do domu Mateusza – ewangelickiego duchownego (Polaka) i jego żony. Jego pobyt w tym dość specyficznym domu sprawia, że często prowadzi dyskusje na temat różnic między duchowieństwem katolickim, a ewangelicznym. Mateusz i jego żona nie pozwalają, aby ich gość się nudził i organizują mu przeróżne wycieczki krajoznawcze, związane nie tylko z Alpami, ale również z przeszłością tego pięknego miejsca i… okrytych tajemnicą dawnych lat, pewnych osób mieszkających w miejscowości i jej okolicach.

Książka jest kontynuacją „Przypadków księdza Grosera”, który jest głównym bohaterem cyklu powieści. Dostałam ją od mojej siostry, która razem z moją mamą zachwycały się (może zbyt mocno to określiłam) przygodami polskiego księdza i jego interpretacji katolicyzmu. Przyznam szczerze, że nie mnie ta książka nie „powaliła na kolana”, ale czytałam ją z zainteresowaniem i taką nutką humoru, ponieważ wiele poruszanych w niej tematów jest napisanych właśnie w sposób lekki i dość humorystyczny.

Sam Jezus z Judenfeldu to postać dość kontrowersyjna, mieszkaniec okolicy, pozujący kiedyś do obrazu namalowanego w kościele, ale… nie chcę zdradzić kim jest, bo wtedy ktoś biorąc książkę do ręki, czyli potencjalny czytelnik wiedziałby wszystko.

W książce przedstawionych jest wiele ludzkich uczuć, od miłosierdzia, miłości, zawiści, pogardy, aż po okrucieństwo.

Mogę polecić te książkę osobom zarówno mocno związanym z kościołem katolickim, jak i osobom bez wiary. Książkę napisaną lekko i humorystycznie, chociaż zawiera również opisy dość brutalne i smutne, czyta się szybko. Ktoś kto lubi literaturę  w stylu „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, czy książki Stiega Larssona niech jednak nie zabiera się za tę książkę, bo może go znudzić, ale osoby lubiące literaturę faktu, czy powieści obyczajowe mogą skusić się na nią.

Napisz do mnie
październik 2024
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/